Jak radzić sobie z brakiem sportowego sukcesu?

Koniec kariery sportowej|Przemek wichłacz|Koniec kariery sportowej|Koniec kariery sportowej|Koniec kariery sportowej

Tekst powstał z myślą o rodzicach zawodników i zawodniczek, aby pokazać im jak może wyglądać perspektywa niespełnionego sportowca. Często zdarza się, że jako nastolatek trafiasz do najlepszej piłkarskiej akademii. Osiągasz sportowe sukcesy, twoje indywidualne wyniki są imponujące, a twoje nazwisko jest głośno wymieniane na rodzinnych spotkaniach i w szkole. Jesteś w centrum uwagi. Kontynuując swoją sportową karierę, osiągasz kolejne sukcesy – reprezentujesz młodzieżową reprezentację Polski, zdobywasz puchary, trofea i indywidualne wyróżnienia. Słyszysz komplementy od trenerów i słowa zachęty, że masz szansę osiągnąć wiele. Wzrastają twoje oczekiwania i nadzieje.

W klubie, w którym obecnie jesteś, masz wszystko, czego potrzebujesz. Masz dostęp do fizjoterapeuty, dietetyka, psychologa i doskonałych trenerów. Na treningach masz dobrze przygotowane boiska, a sprzęt treningowy jest zawsze gotowy. W internacie masz zapewnione niezbędne rzeczy. Wszystko jest profesjonalnie zorganizowane, tak jak powinno być. Wyobrażasz sobie, że w dorosłej piłce będzie tak samo. Marzysz o grze w największych klubach, na największych stadionach, w wielkich meczach. Nastaje jednak moment przejścia z juniorskiej piłki do seniorskiej – moment pełen niebezpieczeństw. Możliwe, że albo będziesz kontynuować swoją karierę w klubie, w którym dotąd się rozwijałeś, albo będziesz musiał zmienić klub i przyzwyczaić się do nowych standardów. Jakie pułapki wiążą się z przyzwyczajeniem do pewnych standardów? Jakie realia czekają na zawodnika w seniorskim futbolu? Jak bardzo własne ego może utrudnić uprawianie sportu?

Przyzwyczajenie do pewnego poziomu

Pamiętam doskonale, jakie oczekiwania miałem w momencie, kiedy zakładałem opaskę kapitana Lecha Poznań, odbierałem puchar za wicemistrzostwo Polski, a trener wyróżniał mnie indywidualnie. To były chwile, kiedy człowiek idzie spać po takich wydarzeniach i nie może zasnąć, mając przed oczami swoje marzenia. W moim przypadku marzyłem o debiucie w Ekstraklasie, strzeleniu gola przed pełnym stadionem, a idealnym wydarzeniem było założenie opaski kapitana i wyprowadzenie zespołu na mecz.
Jednak istnieje pewne niebezpieczeństwo – brak realizacji ich marzeń. Co się dzieje, gdy dotknie cię rzeczywistość? Spełnienie tych marzeń okazuje się niemożliwe, ponieważ zdajesz sobie sprawę, że droga do pierwszego zespołu jest zamknięta. Klub nie widzi w tobie przyszłości w pierwszym zespole i masz dwie możliwości: Pozostajesz w klubie jako uzupełnienie składu. lub z niego odchodzisz Ja zdecydowałem się odejść. Chciałem nadal być ważny i mieć szansę awansu w hierarchii. Odrzucenie to jednak spowodowało głębokie poczucie porażki. W mojej głowie inny klub niż Lech Poznań oznaczał krok wstecz. Jedna z bliskich osób powiedziała mi wtedy: „Czasami trzeba zrobić krok wstecz, aby móc zrobić dwa w przód.”
Z jednej strony zrozumiałem sens tej wypowiedzi i szukałem miejsca, które umożliwiłoby mi powrót na ten poziom. Z drugiej strony potwierdzało to, że wykonuję krok do tyłu. Czy kiedykolwiek byłeś w takiej sytuacji? Wiesz, co będzie dalej?

Przemek wichłacz
Mistrzostwo Polski do lat 15


Weryfikacja przyzwyczajeń

Nastąpiła weryfikacja moich przyzwyczajeń i tego, jak wygląda otoczka piłki nożnej w innych miejscach, porównując Lecha Poznań z innym klubem, który znajdował się dwa poziomy niżej:

  • 5-osobowy sztab trenerski na każdym treningu vs jeden trener,
  • dostęp do fizjoterapeuty przed i po treningu vs brak fizjoterapeuty,
  • świetne wyposażenie internatu vs stare, nieodświeżone pomieszczenia,
  • profesjonalnie przygotowany sprzęt treningowy vs amatorski sprzęt,
  • dbanie o detale w Ekstraklasie vs brak uwagi na podstawowe potrzeby zawodników.
    Można wymieniać dalej, ale chciałbym zwrócić uwagę przede wszystkim na to, że jeśli teraz jesteś na szczycie, sytuacja może się wkrótce zmienić, a twoje przyzwyczajenie do pewnych standardów może utrudniać adaptację w nowym miejscu i pełne wykorzystanie swoich umiejętności piłkarskich.
    Rozwiązaniem jest budowanie własnej świadomości i docenienie tego, co się ma w danym momencie. Własne ego i przyzwyczajenie do pewnych „luksusów” nie pomogą. Czasami trzeba zrobić krok wstecz, a następnie dwa w przód. Akceptacja obecnej sytuacji, determinacja i ciężka praca zarówno na boisku, jak i wewnątrz siebie są kluczowe, jeśli chcesz powrócić do poziomu, którym przyzwyczaiła cię akademia piłkarska w Ekstraklasie. W moim przypadku, na początku musiałem zaakceptować obniżenie poziomu, w którym się znalazłem. Im dłużej trwał brak perspektyw powrotu do Ekstraklasy, tym częściej pojawiało się marudzenie w mojej głowie: „Czegoś brakuje”, „Tak powinno być jak w Lechu”, „To nie jest tak profesjonalne, jak kiedyś”. To myślenie nie przynosiło żadnych pozytywnych efektów, a jedynie wpływało negatywnie na moją wydajność na boisku.
    Zdarzało się, że grałem swoje najlepsze mecze, gdy na boisku dostrzegałem elementy, które przypominały mi profesjonalizm Ekstraklasy – transmisje na żywo, obecność trenera pierwszego zespołu, rywale z doświadczeniem w Ekstraklasie lub I lidze, a także liczba kibiców na stadionie. To motywowało mnie do działania, a mecze, w których tych elementów brakowało, stawały się zwykłymi wydarzeniami, nie wzbudzającymi emocji. Każdy mecz powinien być dla ciebie najważniejszym meczem, niezależnie od tego, jakie są warunki.
    Miedź Legnica – rok 2015
Koniec kariery sportowej
Miedź Legnica – rok 2015

Błędy, które nie zostały przepracowane wówczas, możesz teraz poprawić i zbudować w sobie świadomość, że stadion, szatnia i trener nie mają znaczenia dla twojej postawy. Jeśli potrafisz być tak samo zmotywowany na trzecioligowym stadionie, jak na stadionie Ekstraklasy, możesz powiedzieć, że kontrolujesz swoją motywację i zaangażowanie. W przeciwnym razie, musisz pracować nad swoją mentalnością i podejściem do zawodu. Jeśli nie zrobisz tego szybko, stracisz kolejne rundy, kolejne sezony, a zważywszy, jak krótka jest kariera piłkarska, może to mieć poważne konsekwencje dla twojej przyszłości.

Koniec kariery sportowej

Jeżeli w pewnym momencie twoja przyszłość nie będzie już związana z piłką nożną, czekają cię podobne wyzwania. Będziesz musiał walczyć ze swoimi przyzwyczajeniami i oczekiwaniami. SPORT kontra BIZNES. Kariera piłkarska może nie pójść zgodnie z twoimi planami, więc przyjdzie czas, aby poszukać innych źródeł dochodu poza piłką nożną. Wtedy często będziesz musiał zmierzyć się z różnicami między twoimi oczekiwaniami dotyczącymi zarabiania pieniędzy w piłce nożnej, a realiami pracy w „normalnym” zawodzie.
Przyzwyczaiłeś się do tego, że za 5-6 treningów tygodniowo plus mecz dostajesz stosunkowo wysokie wynagrodzenie. To wygodna sytuacja, ponieważ otrzymujesz pieniądze za coś, co jest twoją pasją i nie traktujesz tego jako pracę. Jeśli taka sytuacja trwa przez wiele lat, naturalnie przyzwyczaisz się do tego stanu rzeczy. Połączenie pasji z pracą jest idealnym rozwiązaniem. Jednak, kiedy piłka nożna staje się twoją jedyną pasją, a potem szukasz pracy poza nią, okazuje się, że spotykasz się z dwoma zupełnie różnymi światami.
Świat piłki nożnej kontra świat biznesu i normalnej pracy zawodowej. Dowiadujesz się, że:

  • aby zarobić podobne pieniądze jak w piłce nożnej, nie wystarczy pracować 8 godzin dziennie na etacie,
  • nie wystarczy 3-4 godziny pracy, jakie poświęcałeś na trening, aby osiągnąć dochód z własnej działalności gospodarczej,
  • nie jest tak łatwo wymyślić „coś swojego” (co często mówią piłkarze, pytani o plany po zakończeniu kariery – „otworzę coś swojego!”), jak się wydaje,
  • osiągnięcie premii na etacie to nie tylko 90 minut wysiłku.
    Są to tylko niektóre zmiany, które sprawiają, że trudno jest odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
    Patrząc teraz z perspektywy osoby, która zakończyła profesjonalną grę w piłkę i wkroczyła w świat biznesu, mogę powiedzieć, że wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, jak wiele trzeba włożyć wysiłku, aby zarobić dobre pieniądze w „normalnej” pracy. Jak trudno jest zdobyć finanse za poświęcony czas, ponieważ w przypadku wielu zawodów zarabiasz pieniądze, gdy jesteś skuteczny, podczas gdy w piłce nożnej, niezależnie od wyników, zawsze otrzymujesz pewną kwotę. Kiedy prowadzisz własną firmę, nie jest to już takie proste.
    Wielu zawodników w takiej sytuacji mimo wszystko pomyśli: „Otworzę firmę lub pójdę do pracy w innym zawodzie, nie będzie dla mnie problemu”. Życzę im tego, ale wiem, że prawdziwe doświadczenia przyjdą dopiero wtedy, kiedy sami na własnej skórze przekonają się, jak to jest. W tych momentach olbrzymim wsparciem są bliscy, którzy będą w stanie zrozumieć, że zaczyna się „życie po życiu”…
REKLAMA
REKLAMA

Może cię zainteresować:

Koniec kariery sportowej|Przemek wichłacz|Koniec kariery sportowej|Koniec kariery sportowej|Koniec kariery sportowej
REKLAMA
REKLAMA

Piotr Łykowski | Od ciemności do światła – droga przez sport do pomagania innym

Piotr Łykowski


Piotr Łykowski rozpoczął swoją podróż do zdrowego trybu życia w momencie, w którym wielu by się poddało. Ważąc 135 kilogramów, zmagał się z głęboką depresją i lękami, które sprawiały, że każdy nowy dzień był dla niego wyzwaniem. To właśnie w sporcie znalazł ulgę oraz dodatkowe wsparcie na drodze do zdrowia. A wraz ze zdrowiem zdobył nową pasję, która sprawiła, że Piotr postanowił bić kolejne osobiste rekordy w triathlonie i ultratriathlonie. Oto jego historia.


Rozmawia: Zuzanna Kozłowska | Zdjęcia: Prywatne materiały P.Ł.

Jakie główne wyzwania napotkałeś na początku swojej drogi do zdrowego trybu życia?

PIOTR ŁYKOWSKI: Na samym początku wszystko było wyzwaniem. Znalezienie motywacji, by wstać rano z łóżka i zrobić cokolwiek pozytywnego dla siebie, było codzienną walką. Każdy trening, każda zmiana w diecie wymagała ode mnie ogromnego wysiłku, bo oznaczało to rezygnację z małych przyjemności, które dawały mi chwilowe poczucie szczęścia. Przełom nastąpił, gdy zrozumiałem, że każda mała zmiana przybliża mnie do celu.

Jakie były początki Twojej przygody z triathlonem?

Moje pierwsze kroki w triathlonie zainspirował film o Jerzym Górskim „Najlepszy”. Historia tego człowieka, który pokonał swoje nałogi i wygrał podwójnego Ironmana, pokazała mi, że sport może być drogą do zmiany życia. Bez żadnej wiedzy o triathlonie, ale z ogromną chęcią zmiany, postanowiłem, że to będzie mój cel – ukończyć Ironmana. By jednak tego dokonać, czekała mnie długa droga, która oznaczała między innymi zmiany żywieniowe, długie treningi, naukę pływania, sporo wyrzeczeń. Zapisałem się na swoje pierwsze zawody na najkrótszym dystansie triathlonowym, które nie bez trudności, ale udało mi się ukończyć i zapragnąłem więcej.

Piotr Łykowski

Przygotowujesz się do największego wyzwania sportowego w Twoim życiu, pięciokrotnego Ironmana, czujesz bardziej podekscytowanie, strach czy mieszankę obu?

Jest to raczej mieszanka emocji. Podekscytowanie tym, co nieznane przez wyzwanie, które przed sobą postawiłem. Ale też świadomość, że to będzie najtrudniejsze przedsięwzięcie w moim życiu. To nie jest strach w negatywnym tego słowa znaczeniu, raczej szacunek dla dystansu i wyzwania. Pływanie, bieg, rower, trzeba być mistrzem każdej z dyscyplin, żeby ukończyć takie zawody, ale przede wszystkim trzeba być mistrzem determinacji, skupienia i pozytywnych myśli. To jest moje największe wyzwanie sportowe, ale też krok w kierunku czegoś jeszcze większego… Uważam, że mieszanka niepokoju i adrenaliny sprawia, że czuję się bardziej żywy niż kiedykolwiek. Wierzę, że każde takie doświadczenie sprawia, że stajemy się silniejsi, nie tylko na trasie, ale w życiu w ogóle.

Jak wygląda Twój typowy dzień treningowy, przygotowując się do słynnego Ironmana?

Dzień zaczynam od porządnego śniadania i suplementów, które przygotowują mój organizm i układ nerwowy do wysiłku. Następnie przechodzę do treningu – pływanie, jazda na rowerze lub bieganie, w zależności od planu. Każda z tych aktywności zajmuje mi około 2-3 godzin, a cały dzień jest ułożony tak, aby znaleźć czas na pracę, rodzinę i odpoczynek. Tak spędzam około 5 dni w tygodniu. Kluczową rolę odgrywa tu również dieta i regeneracja, które pomagają mi utrzymać regularność w reżimie treningowym. Dwa, czasem 3 treningi dziennie, ciężka i żmudna praca. Warto dodać, że dystans Ironmana, który przygotowuję się pokonać, to prawdziwe wyzwanie: 19 kilometrów pływania, 900 kilometrów jazdy na rowerze i 211 kilometrów biegu. To działa na zmysły. Staram się również nie zaniedbywać innych ról w moim życiu poza tym, że jestem sportowcem. Dlatego znajduję czas, by czytać bajkę przed snem dzieciom, spędzić czas z żoną. Pomiędzy treningami nadal jestem przedsiębiorcą, co również pozostaje punktem mojego skupienia. Każdy dzień wymaga więc bardzo dobrego zorganizowania, by zarówno treningi zostały odhaczone, jak i czas z bliskimi czy praca.

Piotr Łykowski

Poza sportem i biznesem — pomagasz. Co skłoniło Cię do założenia fundacji „Zdrowy Kierunek” i jakie są główne cele Waszej działalności?

Założenie fundacji „Zdrowy Kierunek” było dla mnie naturalnym krokiem. Pragnę dzielić się tym, co udało mi się osiągnąć i pomagać innym w potrzebie. Inspiracją była choroba mojej córki, ale szybko zrozumiałem, że chcę działać szerzej. Naszymi głównymi celami jest wsparcie dla dzieci z młodzieńczym idiopatycznym zapaleniem stawów, leczenie otyłości wśród młodzieży i dorosłych oraz pomoc osobom zmagającym się z depresją. Chcemy pokazać, że zmiana na lepsze jest możliwa i że zdrowy tryb życia może być kluczem do szczęścia.

Historia Piotra to opowieść o przemianie, która wykracza poza fizyczne zmiany. Jest to przykład na to, jak determinacja, praca nad sobą i wsparcie bliskich mogą pomóc pokonać najtrudniejsze wyzwania. Poprzez swoje działania – zarówno w sporcie, jak i poprzez fundację – Piotr inspiruje innych, pokazując, że droga do zdrowia i szczęścia jest możliwa dla każdego, kto jest gotów podjąć wyzwanie.

Zuzanna Kozłowska

Zuzanna Kozłowska

REKLAMA
REKLAMA
Piotr Łykowski
REKLAMA
REKLAMA