Zastosowanie NFT i Blockchain w galeriach sztuki i biznesie
16 sierpnia, 2023
Od momentu, gdy artysta znany jako Beeple sprzedał swoje prace za prawie 70 milionów dolarów na aukcji Christie’s, rynek sztuki NFT dynamicznie rośnie. W odpowiedzi na ten trend, Sotheby’s, najbardziej dochodowy dom aukcyjny na świecie, otworzył pierwszą wirtualną galerię sztuki NFT w wirtualnej przestrzeni o nazwie „Decentraland”. Kolejne galerie umożliwiają organizację wystaw jako NFT. W Poznaniu możemy prace tradycyjne i wirtualne artystów, zrzeszonych w MetaMixer, zobaczyć w Galerii Sztuki Współczesnej przy Kantorze Bałtyk.
NFT wzbudza wiele kontrowersji i emocji ze względu na to, że po sukcesie Beepla oszuści bazujący na chęci szybkiego zarobku użytkowników, oferowali NFT, budując piramidy finansowe. Wypuszczając serie NFT, a następnie znikając z pieniędzmi, nie realizując obietnic. Jednak tutaj nie zawiodła technologia, a nieuczciwi ludzie. Zatem czy NFT może mieć jako technologia konkretne zastosowania w sztuce i biznesie, czy jest to jedynie trend i bańka spekulacyjna?
W figurce, obrazie, desce snowboardowej, bluzie lub książce umieszcza się tag NFC, który jest przypisany do NFT. Dzięki temu można sprawdzić autentyczność dzieła, przykładając smartfon lub inne urządzenie obsługujące NFC do tagu. To połączenie gwarantuje, że fizyczna kopia dzieła jest powiązana z właściwym NFT, potwierdzającym jego autentyczność i pochodzenie. Prócz uwierzytelnienia, po zeskanowaniu sztuki lub produktu, można dodawać dodatkowe informacje, zdjęcia, ten sam produkt w formie grafiki 3D i wiele innych. NFT może też służyć jako cyfrowe bilety kolekcjonerskie na wydarzenia, koncerty, wystawy itp. Pozwala to na łatwe śledzenie transakcji, przekazywanie biletów między osobami i zapobieganie fałszerstwom. Ponadto bilet prócz wstępu na konkretne wydarzenie można łączyć z dodatkowymi wartościami, takimi jak dostęp do społeczności, spotkanie z artystą, konsultacje i inne.
NFT w służbie marketingu
NFT mogą być wykorzystane do tworzenia kampanii reklamowych i marketingowych opartych na cyfrowych przedmiotach unikalnych dla marki. Przykładowo, marka może stworzyć limitowaną serię NFT związanych z ich produktami i nagradzać lojalnych klientów. Jak widać można w tej technologii łączyć sztukę, technologię i biznes, a wszystko tylko zależy od naszej wyobraźni i wiedzy o tym, co niesie za sobą NFT i technologia blockchain. Poznańska inicjatywa MetaMixer aktywnie łączy ze sobą edukację i sztukę na temat blockchain i NFT.
Szerokie zastosowanie NFT
NFT i blockchain to technologie, które można zastosować i wykorzystać zarówno w sztuce, jak i biznesie. Warto zauważyć, że rynek NFT jest stosunkowo nowy i dynamiczny, a zastosowania mogą się zmieniać i ewoluować w czasie. Przed korzystaniem z NFT w sztuce lub biznesie, zaleca się dokładne zrozumienie technologii blockchain i ekosystemu NFT oraz analizę potencjalnych korzyści i ryzyka z nimi związanych.
Anna Sobkowiak | Artystyczna dusza i jej inspiracje
23 sierpnia, 2023
Artykuł przeczytasz w: 14 min.
W klimatycznych wnętrzach kawiarni z lubością opowiada o pięknie świata, o uważności, relacjach międzyludzkich, o prostocie w wyrażaniu uczuć. W pastelowej sukience w kwiaty wygląda jak bohaterka swoich obrazów. Anna Sobkowiak, artystka o szerokich zdolnościach, malarka, rysowniczka, graficzka, animatorka, wie jak ważne są interakcje, emocje, fascynacje. Odkrywa przed odbiorcą jasną stronę człowieczeństwa, nie zapominając jednak o ciemnej stronie życia, o gorzko-słodkim smaku. Preferuje analizę pozytywów, dobrych impulsów, dających radość i szczęście.
Mieszkasz i pracujesz w Poznaniu, tu ukończyłaś z wyróżnieniem Akademię Sztuk Pięknych. Studiowałaś również w Pradze, współpracujesz z galeriami i stowarzyszeniami artystów w Londynie, Warszawie, a także w Nowym Jorku. Czy jesteś typem człowieka, dla którego nie ma barier, barier i w sztuce, i w życiu – w pozytywnym tego słowa znaczeniu?
ANNA SOBKOWIAK: Studiowałam w Pradze na Akademii Sztuk Pięknych, potem mieszkałam w Londynie, a później w Warszawie. I muszę przyznać, że duże miasta zawsze mnie fascynowały swoją energią, niesamowitą wibracją – wówczas łatwiej jest łamać konwenanse i zacierać stereotypy myślowe, schematy… i przekraczać bariery. Oczywiście, wiele zależy od nas samych, od naszego nastawienia do świata, do drugiego człowieka, a także od pokładów naszej wyobraźni. Kilka lat temu wróciłam do Poznania i na ten moment to mi odpowiada, choć z racji mojej aktywności zawodowej i artystycznej mam stały kontakt z wieloma osobami spoza Polski. Jest to przede wszystkim możliwe dzięki Visionary Project z Nowego Jorku, London Paint Club i Maggio Art Consultancy w Londynie.
Wytłumacz – proszę – te nazwy…
To internetowe platformy wspierające i promujące wybranych malarzy z całego świata. Aplikowałam tam z moimi pracami i zostałam zakwalifikowana. Dzięki temu moje obrazy są oferowane na sprzedaż na specjalistycznych portalach: Artsy oraz 1stDibs. Za pośrednictwem Visionary Project i Maggio Art Consultancy poznaję interesujących artystów i wspaniałe osoby, które ich wspierają. To ludzie otwarci na szeroko pojętą sztukę, na przeróżne pomysły i ich realizację.
Twoja przygoda ze sztuką, z malarstwem rozpoczęła się dość niewinnie, w wieku 8 lat, a przerodziła się w wielką miłość i fascynację. Kto podjął decyzję o wysłaniu Twojej pracy na międzynarodowy konkurs plastyczny w Ankarze, na którym Twoje malarstwo zostało nagrodzone?
Jako mała dziewczynka uczęszczałam na kółko plastyczne i prowadząca te zajęcia, Pani Emilia Szajstek, wysłała moją pracę.
Co ona przedstawiała?
To był rysunek walczących ze sobą i strzelających z karabinu żołnierzy.
Zadziwiające! Czyli stricte wojenne tematy, rzec by można takie z pogranicza chłopięcych zabaw i fantazji, były Twojego autorstwa?
Myślę, że komisję mogła ująć ekspresja i dynamika tego rysunku, która w zależności od temperamentu i usposobienia dziecka dotyczy i chłopców, i dziewczynek.
Czy talent malarski jest dziedziczony w Twojej rodzinie?
Tak, niewątpliwie mam go po moim Tacie, który od ponad 40 lat jest… stomatologiem. (śmiech)
Kiedy zrozumiałaś, iż szeroko rozumiana sztuka stanie się nieodłączną częścią Twojego życia?
Moje myślenie na temat sztuki zmieniło się podczas wycieczki do Włoch, gdy jako 13-latka wraz z rodzicami zwiedzałam Rzym, Padwę, Wenecję, Florencję. To było dla mnie ogromne przeżycie, które zapadło w mojej pamięci. Podróż ta wywarła na mnie wielkie wrażenie i wtedy – tak mogę to określić – diametralnie inaczej zaczęłam patrzeć na sztukę, podziwiać ją, zachwycać się malowidłami i rzeźbami wielkich artystów, przepiękną architekturą… I wtedy zapragnęłam, aby sztuka była częścią mojego życia. Aby było to tak naturalne i codzienne doznanie, jakiego mogą doświadczyć mieszkańcy Włoch. Tak więc nie było w tym nic szczególnie oryginalnego – po prostu pojechałam do Włoch i postanowiłam zostać artystką. (śmiech)
Co ukształtowało Twoją świadomość i wrażliwość artystyczną? Przez jaki pryzmat patrzysz na świat?
Inspiracje ukształtowały moją drogę malarską, w szczególności jej początkowy etap. Wielkim odkryciem były dla mnie prace Chaima Soutine’a, francuskiego malarza żydowskiego pochodzenia, wielkiego ekscentryka i głównego przedstawiciela ekspresjonizmu. Wypracował on własny, niepowtarzalny i bardzo sugestywny styl. Wszystko zdaje się tańczyć na jego płótnach, a Ty jako widz możesz poczuć prędkość ruchów pędzla. Kilkakrotnie w swoich pracach nawiązywałam do jego geniuszu i dało to początek mojemu stylowi – melancholijnych postaci i dosyć mrocznych pejzaży z XIX wieku. To był także początek odkrywania siebie jako malarki i umiejętnego przelewania emocji na płótno. Choć teraz w moich obrazach widoczne są inne nawiązania i zgoła inne inspiracje, prace, które tworzę, nadal starają się mieć wartościowe przesłanie.
Oczywiście, że wartościowe! Mottem przewodnim Twoich prac są relacje międzyludzkie. Człowiek, natura, emocje…
Po fascynacji malarstwem Chaima Soutine’a, przyszła pora na pewną metamorfozę. W 2010 roku skupiłam się już na przedstawianiu człowieka ukształtowanego we współczesnej rzeczywistości, a od 2022 roku realizuję prace oparte na jaśniejszej palecie kolorystycznej. Obecnie ważną inspiracją są dla mnie prace Davida Hockneya, którego interesuje zagadnienie światła w obrazie i realizm w ukazywaniu zwyczajnych, prozaicznych tematów. Moim zdaniem jest on jednym z najlepszych współczesnych kolorystów. Bardzo cenię w nim postawę uważnego obserwatora rzeczywistości. Podczas przygotowywania prac do swojej wystawy „The Arrival of Spring” codziennie chodził do Holland Park w Londynie o tej samej porze i obserwował rośliny przez całą wiosnę. Staram się czasem naśladować taki sposób dokładnej obserwacji podczas spacerów. To nie tylko piękne doświadczenie artystyczne, ale także zwyczajnie ludzkie.
A propos relacji międzyludzkich… Jaką Ty jesteś osobą? Potrzebujesz więcej czasu, aby z kimś nawiązać kontakt, czy szybko zjednujesz sobie nowe osoby, czy jednak wierna jesteś swojemu najbliższemu otoczeniu?
Lubię nawiązywać nowe relacje. Spotykam się też często ze znajomymi ze studiów, utrzymujemy bliskie kontakty, wymieniamy się doświadczeniami, dyskutujemy. Ostatnio poznaję osoby spoza środowiska artystów, co jest niezmiernie ciekawe, poszerza to moje horyzonty.
Powiedziałaś, że malowanie jest dla Ciebie medytacją, a czas podczas tego procesu jest fikcją. Czy Ty lubisz budować irracjonalny świat, pozbawiony logiki? Ciągnie Cię do czegoś, co nieprzewidywalne, do nielogicznych historii i obrazów?
Jak zaczynam pracować nad konkretnym tematem, to najpierw szukam zdjęć rekwizytów lub symboli w Internecie, czasem także sama robię zdjęcia. Następnie z wybranych elementów buduję kolaż, który jest szkicem do nowego obrazu. Staram się tak zaplanować i zaaranżować całą przestrzeń, dodając konkretne i przemyślane detale, aby przedstawić w obrazie ukrytą historię. Przedstawiane sytuacje są nieoczywiste, a nawet dwuznaczne. I takie owiane tajemnicą, czy wręcz same tworzą tajemnicę. Myślę, że tak jest ciekawiej.
Twoje prace są kwintesencją kobiecości, przepełnione są intensywnymi kolorami, nagromadzeniem uczuć, są zlepkiem różnych Twoich emocji, ale też wywołują różne emocje u odbiorców. Czy pamiętasz najbardziej pochlebny moment w Twojej karierze, kiedy zostałaś zauważona, dostrzeżona jako artystka, osoba z ogromnym potencjałem i talentem?
Ważnym momentem w moim życiu był 2010 rok, kiedy zostałam laureatką konkursu organizowanego przez Poznańską Galerię Nową. To otworzyło mi nowe możliwości. Dzięki temu konkursowi miałam trzy wystawy indywidualne i inspirujące rozmowy z ważnymi i cenionymi kuratorami. Stworzyłam cykl obrazów, któremu nadałam tytuł „Wyjście”. Wystawa prac nawiązywała bowiem do symbolicznego wyjścia poza dom, poza opiekę i miłość rodzicielską, gdy mamy kilkanaście lat i staramy się budować swój świat w oparciu o nasze zasady i relacje z rówieśnikami. Powstały prace, w których nie tyle starałam się oddać fizyczne podobieństwo osób, ile chciałam pokazać emocje, które ujawniają się w nieznanych jeszcze sytuacjach. Moje pomysły obejmowały tematykę odkrywania miłości, seksualności, przyjaźni, rywalizacji, tajemnic itp.
Nie tylko malarstwo i rysunek zaprząta Twoje myśli, ale również film, animacja, grafika. Jakiego akcentu, jakiego rodzaju sztuki jest w Tobie najwięcej?
Na co dzień zawodowo zajmuję się animacją, ale artystycznie spełniam się przede wszystkim w malarstwie. Jest ono bardzo trudne, z jednej strony wymagające, z drugiej – subtelne. Aktualnie preferuję „miękki” sposób malowania, właśnie z delikatnym, subtelnym światłem. Na ten moment jest to coś, czego bardzo pragnę. Motywem, który przewija się w moich pracach – już od końca studiów – jest po prostu człowiek. Jego różne oblicza, wariacje, interakcje międzyludzkie.
Często podkreślasz, iż ważna jest dla Ciebie codzienność, w której znajduje się bohater Twoich obrazów, grafik, rysunków. A jak wygląda Twoja codzienność, proces twórczy?
Zwykle mój dzień wygląda tak, że wstaję wcześnie i animuję, środek dnia – malarstwo, a wieczór poświęcam znów animacji. I to nie jest żaden problem współtworzyć różną sztukę czy istnieć w różnych wymiarach społecznych. Tematyka obrazów jest zazwyczaj związana z aktualną porą roku. Latem i wiosną koncentruję się na przyrodzie. Wtedy przede wszystkim liczy się uważność i obserwacja natury. Zimą i jesienią skupiam się raczej na kompozycjach przedstawiających wnętrza.
Twoje prace znajdują się w prywatnych kolekcjach sztuki w Polsce, Hiszpanii, Kanadzie i Stanach Zjednoczonych. Co Cię napędza i mobilizuje do nieustannego tworzenia?
Zawsze każdy czas, jaki poświęcałam na malowanie, był i jest dla mnie bardzo ważny. Nikt nie narzuca mi formy, stylu i tematu. Mogę całkowicie samodzielnie realizować własne pomysły, mając przy tym nieograniczoną wolność wypowiedzi, co jest szalenie ważne. Traktuję swoją wyobraźnię bardzo poważnie i tworzenie na własnych zasadach sprawia mi ogromną frajdę. Sztuka to świat, w którym czuję się naprawdę bardzo dobrze.
Jesteś laureatką konkursu Salted Candy. Czy lubisz przełamanie smaków? Dostrzegasz ten słodko-gorzki aspekt życia?
W linorytach, które stworzyłam w 2010 roku spróbowałam wejść w rolę psychologa i analizować ten temat. Nazwałam ten cykl „Sensation-Seekers”, przyglądałam się osobom od najmłodszych lat, przez wiek dojrzały, aż do osób starszych. Ważny stał się tu dla mnie aspekt upiększania, poprawiania urody czy tuszowania swoich fobii i demaskowania fantazji. Z jednej strony osoby chcące być w typowym mainstreamie, a z drugiej – znajdujące się w innym miejscu za sprawą swojej biologicznej kondycji. Zderzenie tego kontrastu – biologicznych uwarunkowań i ciągłych poszukiwań oraz chęci zmian swojego wyglądu – bardzo mnie wówczas pochłonęło i absorbowało twórczo. To według mnie temat rzeka, temat bardzo współczesny…
W różnych wiekach, w różnych stylach artysta uważany był (i jest nadal) za tego, który porusza wyobraźnię odbiorców, uczy nas patrzeć głębiej, ale też często zaskakuje kontrowersyjnym spojrzeniem. Prowokuje. Nakłania odbiorcę do podróży… Jaki jest cel Twoich twórczych dokonań?
Jest takie słynne zdanie Laury Mulvey, angielskiej reżyserki i producentki, która twierdzi, że analizowanie przyjemności lub piękna je niszczy. Moją intencją jest dostarczenie widzowi estetycznej przyjemności, która powinna przywoływać wspomnienia, dawać pewnego rodzaju kojące doznania i pomagać widzowi cieszyć się codziennymi czynnościami i życiem. Staram się odkrywać to piękno w nowym świetle. Piękno dalekie od specjalnych form, kompozycji czy ram, a bliskie właśnie prostocie i wewnętrznej wrażliwości estetycznej naszej ludzkiej natury.
Jak ustosunkowujesz się do stwierdzenia niemieckiego artysty, twórcy abstrakcjonizmu, Gerharda Richtera: „Mówić o malarstwie: nie ma sensu. Przekazując coś za pośrednictwem języka, zmieniasz to. Konstruujesz cechy, które można powiedzieć, a pomijasz te, których nie można powiedzieć, ale to one zawsze są najważniejsze”?
Całkowicie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Istnieje pewna aura obrazu, która w szczególny sposób oddziałuje na widza. Kiedyś oglądając obraz Rembrandta „Prorok” w Gemäldegalerie w Berlinie, doświadczyłam niesamowitego przeżycia. Nie sama postać mnie zaintrygowała, ale tło obrazu. Było namalowane tak współcześnie i zahipnotyzowało mnie momentalnie. Nagle poczułam ten Amsterdam naokoło i ludzi mówiących po niderlandzku. To było bardzo intensywne uczucie – wejście w ramy obrazu, wciągnięcie przez świat namalowany. Według mnie jest to właśnie odzwierciedlenie słów Richtera. Trzeba dać się ponieść obrazowi! Używanie języka, nazywanie i wymyślanie stylów czy podkategorii w sztuce ma niby sztukę nam przybliżyć, a tak naprawdę sztuka, gdy nie ma żadnych ograniczeń, jest najbardziej przyswajalna i przystępna. Każdy z nas może w obrazie dostrzec coś innego i to jest cudowne!
Letnia aura za oknem, czas sprzyjający podróżom, poznawaniu nowych miejsc, smaków, zapachów. Co przed Tobą, jakie plany na odpoczynek, a jakie zamierzenia dotyczące sfery zawodowej?
Przede mną urlop w rodzinnych stronach, w domku nad jeziorem, którego atmosfera skłania mnie do malowania pejzaży. To miejsce, gdzie najlepiej odpoczywam. Sielskie klimaty. Jeśli zaś chodzi o projekty zawodowe, to w chwili obecnej moje obrazy zostały zakwalifikowane do „Emerging Artists Programme 2023”, organizowanego przez Contemporary Art Collectors w USA i będą w ten sposób promowane przez pół roku. Natomiast w przyszłym roku przygotowuję się do wystawy stacjonarnej. Będzie to wystawa poświęcona kobietom, w szczególności poznaniankom; jej tytuł to „Jestem kobietą. Poznań w damskiej torebce”. Chcę poeksperymentować trochę z wizerunkami kobiet w różnym wieku, o różnych doświadczenia i aspiracjach. Dlaczego poznanianki? To łączy się z moim uważnym obserwowaniem otoczenia (śmiech), a dodatkowo z tym, że Poznań aspiruje do jednego z najbardziej liberalnych miast w Polsce. Część prac mam już gotowych i jestem w trakcie realizacji kolejnych. Chcę zrealizować ten projekt z Robertem Brzęckim – kuratorem, z którym już wcześniej współpracowałam przy okazji mojej indywidualnej wystawy w Wieży Ciśnień w Koninie. Już dziś zapraszam na tę wystawę, aby zobaczyć, jak wygląda kobieta w Poznaniu widziana moimi oczami – zamyślona, poszukująca szczęścia, intymności, ze swoimi radościami i troskami, kobieta w przestrzeni domowej, prywatnej, a także w miejscach publicznych. Motywem łączącym moje prace będzie siła kobiety, jej znaczenie i rola w społeczeństwie, jej pasja i zaangażowanie. Chciałabym skupić się nie tyle na jej mimetycznym przedstawianiu, co na analizie uczuć, takich jak radość, zachwyt, fascynacja.