Wypadek na stoku – i co dalej?

Z roku na rok sporty zimowe – narty i snowboard – cieszą się dużą popularnością i przyciągają sporą rzeszę fanów spędzania czasu wolnego na świeżym powietrzu. Jak powszechnie wiadomo, są to mimo wszystko sporty dość urazowe i do wypadków na stokach dochodzi stosunkowo często.

tekst: Zuzanna Kranc, WWA Wasielewska Adwokaci

W większości wypadki te są niegroźne i wychodzi się z nich bez większego szwanku. Niestety dochodzi również do zdarzeń o znacznie poważniejszych skutkach, które kończą się mniej lub bardziej dotkliwymi urazami – zerwaniami więzadeł, złamaniami kończyn, urazami głowy czy kręgosłupa. Wbrew pozorom niebezpieczny wypadek na stoku może przydarzyć się każdemu, nie tylko początkującemu, a nawet wytrawnemu narciarzowi czy snowboardziście. Wina nie zawsze musi przy tym leżeć po naszej stronie. Nieraz przecież się zdarza, że niczemu winna osoba staje się ofiarą lekkomyślności i brawury drugiej osoby.

Kto zatem i na jakich zasadach odpowiada za spowodowanie wypadku na stoku? Odpowiedzią na powyższe pytanie jest ulubiona maksyma wszystkich prawników – „to zależy”.

Zdarzyć się może tak, że za wypadek na stoku narciarskim odpowie na zasadzie winy osoba, która go spowodowała – w praktyce najczęściej inny narciarz lub snowboardzista. Poszkodowanemu przysługiwać będzie wówczas od sprawcy zdarzenia odszkodowanie (obejmujące koszty leczenia, rehabilitacji, utracone zarobki przez niezdolność do pracy itd.) oraz zadośćuczynienie za doznaną krzywdę i cierpienie w związku z wypadkiem. W niektórych uzasadnionych przypadkach poszkodowanemu może przysługiwać także renta, jeżeli skutki obrażeń okażą się na tyle poważne, że będą rzutować na dalsze życie poszkodowanego. Odpowiedzialność sprawcy ogranicza się więc w zasadzie do kwestii finansowych, ale nie można zapomnieć, iż sprawca może ponieść także odpowiedzialność karną – w praktyce najczęściej za spowodowanie uszczerbku na zdrowiu, co wiąże się z koniecznością udowodnienia winy, a także w przypadku rozstroju zdrowia, który nie trwał dłużej niż 7 dni, „zainicjowaniem” postępowania przez samego poszkodowanego.

AdobeStock 314882824

Możliwe jest również, że to my sami możemy odpowiadać za kontuzję własną lub innej osoby, dlatego też planując urlop w górach warto przede wszystkim zadbać o prywatne ubezpieczenie, tzw. ubezpieczenie OC oraz NNW. Ubezpieczenie OC (od odpowiedzialności cywilnej) uchroni nas, kiedy to my zawinimy na stoku i wyrządzimy drugiej osobie krzywdę, a ta będzie dochodziła należnych jej roszczeń. Ubezpieczenie NNW natomiast (od następstw nieszczęśliwych wypadków) zabezpieczy nas przede wszystkim, kiedy sami nabawimy się poważniejszej kontuzji, a także w przypadku kiedy nie uda nam nie ustalić danych sprawcy wypadku czy też gdy uzyskanie od niego odszkodowania będzie utrudnione. Przy okazji zakupu prywatnych polis warto także zwrócić uwagę na rozszerzenie ubezpieczenia o tzw. klauzulę alkoholową, dzięki której odpowiedzialność ubezpieczyciela nie zostanie wyłączona pomimo wypadku mającego miejsce na przykład po spożyciu grzańca czy wzmocnionej herbaty.

Oczywiście życzymy Państwu w czasie zimowych wypraw samych pozytywnych przeżyć i emocji, jednocześnie pozostając do dyspozycji w razie niefortunnego wypadku.

Zuzanna Kranc

Wasielewska Adwokaci
REKLAMA
REKLAMA

Może cię zainteresować:

REKLAMA
REKLAMA

Rozwód jako nowy początek: Jak przełamać lęki odzyskać siebie?

Artykuł przeczytasz w: 8 min.


Decyzja o rozwodzie to jedno z najbardziej emocjonalnych wyzwań w życiu. Lęk przed nieznanym, obawy o dzieci, presja społeczna czy kwestie finansowe często trzymają nas w relacjach, które już dawno przestały nam służyć. Czy zawsze warto „zostać dla dzieci”? Jak poradzić sobie z presją otoczenia i odzyskać kontrolę nad swoim życiem? O mitach, lękach i przełamywaniu barier rozmawiam z radcą prawnym Martą Działyńską, która od lat pomaga swoim klientom w najtrudniejszych momentach ich życia.

Rozmawia: Alicja Kulbicka | Zdjęcia: Tomek Tomkowiak, Adobe Stock

Co najczęściej powstrzymuje ludzi przed podjęciem decyzji o rozwodzie?

MARTA DZIAŁYŃSKA: Lęk przed nową sytuacją w życiu, koniecznością ponoszenia konsekwencji i zmierzenia się z nieznanym. Obawa o bezpieczeństwo finansowe, niepewność jutra. Przeświadczenie o tym, że dla dziecka pełna rodzina jest zawsze lepsza, niż „rozbita”. Rzadziej religia, chociaż zdarza się i tak.

Mimo że tkwią w niekorzystnym dla siebie, często toksycznym związku?

Trudno w takiej sytuacji dokonywać kwantyfikacji związku w kategoriach korzyści. Po prostu łatwiej pozostać w układzie, który już znamy, w którym potrafimy sobie radzić, niż rzucić wszystko i zaczynać od nowa.

A może to bardziej presja społeczna?

Opinia społeczna wciąż odgrywa bardzo ważną rolę w naszym społeczeństwie. Nawet nie mamy pojęcia jak środowisko, w którym funkcjonujemy, nasz osobisty bagaż społeczny ma znaczenie. Niewiele się w tej kwestii zmieniło mimo upływu lat. Tak zwane „co ludzie powiedzą?” ma nadal przełożenie na towarzyszące postępowaniu rozwodowemu emocje i myślenie obu stron. Ale to samo w sobie nie jest takie złe. Na przykład obawa przed ostracyzmem towarzyskim na skutek ujawnienia okoliczności związanych z rozstaniem stron często pozwala zawrzeć ugodę. W gruncie rzeczy żadna ze stron nie chce „prać brudów” na sali sądowej. Lepiej znaleźć porozumienie i rozstać się kulturalnie na jednej rozprawie, co dzieje się coraz częściej – na szczęście.

20171130 AdobeStock 200576229

Jak radzić sobie z presją społeczną w momencie decyzji o rozwodzie?

To bywa bardzo trudne. Zwłaszcza, gdy rozstaniu towarzyszy poczucie winy. W tak kryzysowej sytuacji okazuje się, że nie dysponujemy wystarczającymi umiejętnościami czy narzędziami umożlwiającymi zminimalizowanie skutków tej presji. Wówczas zachęcam do skorzystania z pomocy psychologa. To daje wsparcie w chwilach, gdy nabieramy wątpliwości co do słuszności naszych decyzji. Pamiętajmy, że często na rozstanie, tym bardziej po latach, decydują się osoby, które doznały w tym związku krzywdy. Dla nich odejście to szansa na odzyskanie życia na własnych zasadach. W takich sytuacjach krytyka otoczenia jest dodatkowo trudna do zaakceptowania. Z drugiej strony nikt nie wie, co się dzieje w tak zwanych „czterech ścianach”, zwłaszcza, gdy rodzina przedstawia starannie zadbany wizerunek. Rzadko kto wzywa policję do kłótni rodzinnej, założenie Niebieskiej Karty wciąż budzi kontrowersje. Dzieci milczą. Często krzywda, która się działa pod dachem nie pozostawia śladów. Nawiasem mówiąc w postępowaniu sądowym trzeba udowodnić, że wina rozpadu małżeństwa leży po przeciwnej stronie niż ta, która zdecydowała się odejść. Jak tego dokonać, gdy nie ma materiału dowodowego? Z takimi sprawami także mam często do czynienia.

Jakie są najczęstsze mity związane z pozostawaniem w związku „dla dobra dzieci”?

Nadal spotykam się z sytuacjami, w których klient lub klientka są przekonani, iż dzieci nie wiedzą o kryzysie w związku ich rodziców. Tymczasem dzieci są barometrami emocji mamy i taty i nawet jeśli nie mają wiedzy na temat sytuacji między nimi to z pewnością czują, że coś jest nie tak. Zawsze powtarzam, że dzieci uczą się poprzez obserwację. Widząc napięcie, niechęć, czy nawet obojętność rodziców względem siebie rosną w przekonaniu, że tak wygląda prawidłowa relacja dwojga ludzi. To pomaga osobom, które do mnie przychodzą po pomoc nabrać pewności co do powziętej przez siebie decyzji o rozstaniu.

Czy rzeczywiście rozstanie rodziców zawsze ma negatywny wpływ na ich potomstwo?

Nie można tu postawić jednoznacznej tezy o pozytywnym czy negatywnym wpływie rozwodu na dzieci. Gdyż stronami postępowania rozwodowego formalnie są rodzice, a ich decyzja wpływa na dzieci, które są osobnymi podmiotami. Różnie bywa, ale z moich doświadczeń wynika, że często jest wręcz przeciwnie, zatem obawa o wpływ rozwodu na dzieci nie powinna torpedować decyzji o nim. Ponieważ staram się utrzymać kontakt z moimi klientkami i klientami także po zakończeniu postępowania sądowego – mam wiedzę, jak układają się sprawy pół roku, czy rok po rozwodzie. I niejednokrotnie okazuje się, że bardzo często jest lepiej niż się wydawało na początku. Gdy emocje opadną pozostaje wzajemny szacunek, albo chociaż sentyment, a to pozwala uspokoić napięcie, które odczuwały dzieci, gdy strony były razem.

Jak lęk przed samotnością i niepewnością finansową wpływa na decyzję o pozostaniu w nieudanym małżeństwie?

Zacznijmy od tego, że to małżeństwo nie musi być nieudane. Mogło się coś po prostu wypalić. Ale oczywiście bywa i tak, że ten etap kończy się wbrew naszej woli. Wtedy jest zdecydowanie trudniej. Patrząc z perspektywy lat, mogę z pewnością stwierdzić, że jeśli decyzji o rozstaniu towarzyszą lęk przed samotnością i niepewność finansowa to taka osoba musi być mocno zdeterminowana, jeśli sama podejmuje decyzję, aby odejść. A gdy postawiona jest przed taką sytuacją wbrew własnej woli po pierwszym szoku, jakiego doznaje, zaczyna walczyć. I to nie jest walka przeciwko czemuś, tylko o coś. Zwykle o siebie, o swój byt. Swoje ja. Swoje bezpieczeństwo. Wtedy mamy do czynienia najczęściej z długim postępowaniem sądowym. Udowadnianiem winy, ujawnianiem na sali rozpraw największych sekretów. Chociaż jak mówiłam, nie musi tak być.

20190803 AdobeStock 332237119

Czy istnieją strategie, które pomagają przezwyciężyć te obawy?

Lęk w ogóle jest złym doradcą, w każdej sprawie. A lęk przed samotnością bywa szczególnie paraliżujący. Kiedy dojdzie do tego obawa przed pozostaniem bez środków do życia, zwłaszcza na tzw. „stare lata”, mamy do czynienia z prawdziwymi tragediami, jakie rozgrywają się wewnątrz. Stąd zresztą mój pomysł, aby rozszerzyć zakres udzielanej pomocy o wsparcie psychologiczne czy udział trenera personalnego. Wszystkie te elementy pomagają nabrać dystansu, który jest bardzo potrzebny, by spojrzeć na swoją sprawę inaczej niż przez pryzmat negatywnych emocji.

Jakie kroki warto podjąć, gdy czujemy, że tkwimy w relacji, która nam nie służy, ale obawiamy się zmiany? Czy praca z terapeutą lub rozmowy z prawnikiem mogą pomóc w podjęciu bardziej świadomej decyzji?

Zdecydowanie warto rozmawiać. Z przyjacielem, członkiem rodziny, terapeutą. Oczywiście także z prawnikiem, by poznać swoją sytuację prawną, kiedy zastanawiamy się nad zmianą swojego życia. Dobrze jest mieć świadomość, że postępowanie sądowe odbywa się według ściśle określonych procedur. Często nie zdajemy sobie też sprawy jak odmienny od powszechnie używanego jest język prawniczy. W takich sytuacjach wsparcie profesjonalnego pełnomocnika okazuje się bardzo pomocne. Zaznaczę jednak, że niekoniecznie należy podejmować dialog w tej sprawie z własnymi dziećmi. To, czy włączać dziecko w swoje przemyślenia o zmianie zależy od wieku dziecka, jego dojrzałości, osobistych i bardzo zindywidualizowanych cech osobowościowych. Przed podjęciem decyzji o rozstaniu warto porozmawiać z psychologiem dziecięcym, który powie czy, jak i kiedy rozmawiać z dzieckiem.

Czy decyzja o odejściu z toksycznej relacji może być przełomowym krokiem w kierunku poprawy życia – zarówno dla dorosłych, jak i dzieci?

Może i często jest. Niemniej do takich decyzji potrzeba często czasu. Zdarza się, że do mojej kancelarii trafiają osoby, które mimo deklaracji, że wrócą za kilka dni, wracają po roku czy dwóch latach. Podjęcie decyzji o zmianie swojego życia to niejednokrotnie długotrwały proces. Gdy się już tę decyzję podejmie, pozostaje ją zrealizować. I tutaj przydaje się pomoc prawna. Bo odejściu niemal zawsze towarzyszy konieczność poukładania spraw formalnych. Nie tylko związanych z dziećmi i alimentami, ale także podziałem majątku. Nierzadko małżonkowie prowadzą wspólnie działalność gospodarczą, mają wspólne kredyty. Wzajemne upoważnienia, jedne rozliczenia. To są sprawy, które wymagają poukładania na nowo. Gdy już zostaną załatwione, pozostaje rozpocząć kolejny rozdział swojego życia. To często okazuje się całkiem przyjemny rozdział.

Alicja Kulbicka

Alicja Kulbicka

Redaktor naczelna
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA