Libido – nasz gaz i hamulec seksualny

Magdalena Świderska

„Mam zerowe libido”, „moje libido szaleje, nie mogę tego opanować!” –to tylko dwie z wielu podobnych wypowiedzi moich klientów dotyczące popędu seksualnego.
Chcąc zająć się tym tematem, musimy zdać sobie sprawę, czym jest libido i co ma na nie wpływ. Popęd seksualny to niezwykle złożony proces i może Was zaskoczyć mnogość czynników, na które nie zwracamy na co dzień uwagi, a które mogą kształtować nasz poziom libido. Dlatego polecam zrobić przegląd sytuacji.
To, czy mamy ochotę na seks czy nie jest zależne od stanu naszej gospodarki hormonalnej. Kiedy czujemy, że nasza potrzeba seksualna budzi się zbyt rzadko lub jest zbyt nasilona należy przyjrzeć się poziomom hormonów. Niektóre wahania są naturalne, np.: u kobiet w cyklu miesięcznym, a u wszystkich płci nawet w ciągu doby. Te zmiany sami zauważamy i zazwyczaj nie budzą one niepokoju. Jeśli spadek lub zbyt nasilone libido utrzymuje się na tyle długo, że zaczyna nas ten fakt niepokoić, wówczas warto udać się do lekarza, który skieruje na odpowiednie badania hormonalne. I tu na przykład zbyt wysoki poziom testosteronu będzie skutkował nadmiernym popędem seksualnym, a nieprawidłowe poziomy hormonów tarczycy mogą powodować jego obniżenie. Zależności między hormonami, a tym czy nam się chce, czy nie jest całkiem sporo, więc dobrze się nad tym aspektem pochylić. Jeśli okaże się, że hormony są w normie musimy wejść w temat głębiej.
Warto zaznaczyć, że ochota na seks to rezultat oddziaływania czynników zdrowotnych (fizycznych i psychicznych), środowiskowych, społecznych i kulturowych.
Dlatego przyjrzyjcie się swojemu stanowi zdrowia, przyjmowanym lekom, stanowi psychicznemu. Sprawdźcie, czy macie odpowiednią ilość i jakość snu, aktywności fizycznej, dobrą dietę oraz jaki poziom stresu towarzyszy Wam w życiu codziennym. Zastanówcie się, jakie są Wasze przekonania dotyczące seksu i seksualności, czy macie poczucie bezpieczeństwa w seksie (czasami np.: z powodu lęku o niechcianą ciążę lub tego, że ktoś nagle wejdzie do pokoju, w którym uprawiamy seks, ochota spada diametralnie), jaki macie stosunek do swojego ciała (jeśli go nie akceptujecie, nie kochacie, trudno mówić o chęci na pełnowartościowy seks), czy akceptujecie w pełni swoją seksualność oraz jaki jest poziom satysfakcji z seksu, który dotąd przeżyliście (doświadczenia często kształtują naszą przyszłość).
Mówiąc o libido, nie mogę nie wspomnieć o tym, jak psychologiczne odpowiedzi wpływają na nasze reakcje seksualne. I tu pojawiają się dwa wrodzone, działające cały czas i jednocześnie systemy naszegoukładu nerwowego. Gaz i hamulec – system pobudzenia i hamowania seksualnego. Gaz włącza radar i wychwytuje wszelkie bodźce, które pobudzają nas seksualnie. Węszy za nimi jak pies za kiełbasą. Szuka pretekstu do akcji. Kiedy znajdzie na swojej drodze jakiś smakowity kąsek, jesteśmy wstępnie przygotowani do rozpoczęcia cyklu reakcji seksualnej. Ale… Gaz ma silnego i wymagającego konkurenta – hamulec. W swoim teamie hamulec ma dwóch agentów od zadań specjalnych. Jeden z nich wyszukuje wszelkie negatywne konsekwencje odbycia aktu seksualnego, jak na przykład niechcianej ciąży, potencjalnych chorób przenoszonych drogą płciową, opinii społecznych, dogmatów religijnych, myśli o tym, co ludzie powiedzą etc. Drugiagent hamulca jest czuły na nasze osobistestrachy, np.: lęk przed porażką, że nie uzyskam prawidłowej erekcji, że nie osiągnę orgazmu itp.
Żeby wybrać się w ekscytującą podróż seksualną, musimy puścić hamulec i nacisnąć gaz. Jeśli mamy prawidłowo wrażliwy gaz i średnio wyczulony hamulec, to nasze libido jest na zadowalającym poziomie. Jeśli gaz jest nadwrażliwy, a hamulec uszkodzony, wtedy mamy do czynienia z nadmiernie rozbuchanym libido. Jeśli natomiast jest odwrotnie: hamulce są jak żyleta, a z gazem trzeba wybrać się do mechanika, wtedy libido jest niskie i ochoty na seks brakuje.
Kiedy rodzimy się z gazem i hamulcem, mają one ustawienia fabryczne. To najczęściej doświadczenia życiowe, również niezwiązane z seksem, nakładają się na te ustawienia i zmieniają działanie obu systemów.
Mając tę wiedzę, można sobie odpowiedzieć na pytanie o naturę problemu seksualnego. Czasami wystarczy refleksja, a czasami bardzo dokładny przegląd z pomocą specjalisty. W każdym razie na niskie lub zbyt wysokie libido są sposoby, bo w znakomitej większości przypadków istnieje przyczyna, z którą można się rozprawić.
Czy warto? Tak! Bo potrzeba seksualna, to jedna z fundamentalnych, fizjologicznych potrzeb człowieka.

Szczęśliwego, świadomego Nowego Roku pełnego pięknych seksualnych doznań i przyjemności.

Wasza Magda

REKLAMA
REKLAMA

Może cię zainteresować:

Magdalena Świderska
REKLAMA
REKLAMA

Rzeczy

felieton: Tomasz Sobierajski

Odlot mojego samolotu się opóźniał, a ja z nudów porządkowałem rzeczy w plecaku. Moje myśli uciekły w stronę pytania, które zadała mi Agata przed ostatnią podróżą: „Czemu ciągle podróżujesz z plecakiem? Przecież masz tyle toreb, walizkę na kółkach…”. Nie umiałem odpowiedzieć na to pytanie. Może chodzi o to, że dobrze się czuję, kiedy „dźwigam” swój dobytek i los na plecach? A może wydaje mi się, że z plecakiem podróżuje się szybciej? Ot wrzucisz wszystko na ramię i biegniesz dalej. A może…

Nagle moje rozmyślania przerwał piskliwy głos, nadający po niemiecku: „O jejku! Ile ma pan rzeczy!”.
Zanim moja głowa zdążyła zareagować, oblała mnie fala wstydu. Poczułem się jak przedszkolak, kiedy wychowawczyni karci go za to, że bawi się zbyt wieloma zabawkami naraz. Uśmiechnąłem się lekko w stronę Piskliwego Głosu, który wydobywał się z ust niezdrowo wyglądającej, chudej blondynki, okutanej w szare szale i dzierżącej w prawej dłoni jutowy worek.

„Przepraszam” – bąknąłem speszony, choć już w momencie, w którym to mówiłem, wydało mi się to niestosowane. Za co ja ją przepraszam?!? Nabrałem powietrza w płuca, regulując oddech i zapytałem, może niezbyt grzecznie: „Ale właściwie, to o co Pani chodzi?”.
Byłem zły na siebie, że dałem się podejść jak sztubak i zły na Piskliwy Głos za to, że zagląda mi do plecaka i wścibia swój ptasi nos w nie swoje sprawy.

„Och, zupełnie o nic. Po prostu ma Pan dużo rzeczy” – Piskliwy Głos już się nie dziwił, on wiedział!!! Czułem, jak krew rozsadza mi aortę. – „A stwierdza to Pani, bo?” – zapytałem, siląc się na grzeczność. – „Bo ludzie kupują rzeczy bez opamiętania!” – Piskliwy Głos lekko przymknął oczy i pomagając sobie lewą ręką, którą niezgrabnie kręcił kółka w powietrzu, zaczął mnie instruować, jak powinienem żyć – „Kupują dla kupowania. Tak jak Pan. Otaczają się rzeczami. Uważają, że rzeczy dadzą im szczęście. A nie dadzą. Ja jestem minimalistką. Nie pozwalam na to, żeby rzeczy zabrały mi moją duszę. Nie wiem, czy Pan wie, ale wystarczy 50 rzeczy, żeby mieć wszystko. Wszyyyyystko! A Pan tu, w samym plecaku, ma pewnie ponad 50!” – zakończyła z triumfem.

Spojrzałem na plecak, potem na Nią. Ciekawe, jak zdążyła to tak szybko policzyć? Miałem dość. Moja granica cierpliwości kończy się tam, gdzie ktoś zaczyna mi mówić, jak mam żyć.

„Droga Pani – zacząłem spokojnie, choć może tylko tak mi się wydawało – pochodzę z kraju pod nazwą Polska. Mam już tyle lat, że zdążyłem jeszcze załapać się na ostatnie lata komunizmu. Czarnego, strasznego czasu, w którym nie było nic. NIC. Nie było tych, tak pogardzanych przez Panią, RZECZY. I ja już raz w życiu byłem minimalistą. Z musu. Z biedy. To mi wystarczy. Dziś, bycie minimalistą, w sytuacji, kiedy można wstać rano, pójść do sklepu dla minimalistów i kupić sobie minimalistyczne życie, zwyczajnie mnie śmieszy. I oburza. I jeśli Pani pozwoli, to zabiorę teraz mój plecak, wypchany mnóstwem RZECZY, udam się do wypasionego samolotu, żeby polecieć do mojego wypasionego życia. A Pani zamiast minimalizmu zalecam zdrowy rozsądek i odrobinę empatii. Uwaga, empatia jest za darmo, nie musi jej Pani kupować. Do widzenia!”.

Tomasz Sobierajski

Prof. Tomasz Sobierajski

Socjolog, wakcynolog społeczny, metodolog, specjalista z zakresu zdrowia publicznego, współautor bestsellerowej książki „Pokolenia”, wykładowca akademicki i maratończyk @tommysobierajski www.tomaszsobierajski.com
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA