Ciałopozytywność od pewnego czasu to temat gorący jak piekący od słońca letni piasek. Tak naprawdę jednak nie jest to nowy nurt! Już w latach dziewięćdziesiątych Connie Sobczak i Elizabeth Scottt stworzyły ruch Body Positive. Myślę, że nie spodziewały się, że stanie się on globalnym trendem wywołującym tak silne emocje i zagorzałe dyskusje. Postaram się obiektywnie spojrzeć na ten temat i pokazać Wam jak duży wpływ na naszą seksualność ma podejście do własnego ciała.
Zacznijmy od tego, że media mainstreamowe i społecznościowe odgrywają kluczową rolę w naszej ocenie własnego ciała. Niestety mają one często negatywny wpływ na nasze postrzeganie siebie. Telewizja, czasopisma, reklamy, celebryci w mediach społecznościowych bardzo często przedstawiają nam „idealne” ciała, często filtrowane, retuszowane i manipulowane w programach graficznych, aby wyglądały perfekcyjnie. Taki obraz sylwetki jest zazwyczaj niemożliwy do osiągnięcia. Próby jego realizacji przy pomocy „dobrych” rad, którymi zewsząd jesteśmy zasypywani mogą prowadzić między innymi do niezdrowych zachowań, na przykład zaburzeń odżywiania, a co za tym idzie utraty zdrowia.
Kolejnym aspektem, który warto wziąć pod lupę jest wpływ norm kulturowych dotyczących kanonów piękna narzucanych nam przez środowisko, w którym żyjemy. Należy zwrócić uwagę na to, że normy te diametralnie różnią się od siebie w zależności od regionu świata, co jasno pokazuje, że ideał nie istnieje.
Jednak jak w każdym przypadku i tym razem należy się wykazać zdrowym rozsądkiem. Bowiem są osoby, które twierdzą, że ciałopozytywność to promowanie niezdrowych nawyków żywieniowych i otyłości. Jest to sygnał, że nie do końca rozumieją założenia tego ruchu. Mamy pokochać, zaakceptować swoje ciało i nie traktować go jako wyznacznik poziomu własnej wartości, jednocześnie dbając o jego zdrowie. I to jest klucz do kompromisu i bycia dobrym dla swojego ciała. Chodzi o to, że każdy z nas jest inny. Ja mam 160 centymetrów wzrostu i nigdy nie osiągnę długości nóg mojej koleżanki o dwie głowy wyższej ode mnie. Na wygląd naszego ciała mają wpływ geny, tryb życia, choroby, leki, które przyjmujemy i wiele innych czynników.
Body Positive ma uczyć nas racjonalności i prowadzić do wolności. Jest jednym z kluczowych aspektów wpływających bezpośrednio na nasze seksualne szczęście. Dlaczego? Ponieważ istnieje bezpośredni związek przyczynowo-skutkowy między akceptacją własnego ciała a radością z przeżywania seksualnych uniesień. Niestety to, że jesteśmy wobec siebie bardzo krytyczni, powoduje, że przyjmujemy performatywny wzorzec zachowania podczas zbliżeń seksualnych. Zamiast skupić się na odczuwaniu, myślimy o tym, czy dobrze wyglądamy w danej pozycji lub czy partner, partnerka seksualna widzi w nas choćby namiastkę tego społeczno-kulturowego ideału. Krytykowanie samego siebie jest równoznaczne ze stresem, a ten powoduje, że przyjemność seksualna jest mniejsza, albo nie ma jej wcale. Wpływa to zatem jednocześnie na to, jak często uprawiamy seks, a w zasadzie na to, że zaczynamy go unikać. I koło się zamyka.
Chcąc Was przekonać, że naprawdę nie istnieje żaden ideał, podam jeszcze jeden przykład: ja uwielbiam mężczyzn z brzuszkiem, charakteryzujących się ponadprzeciętnym intelektem i kobiety o krągłych pośladkach, które pięknie się wypowiadają. Każdy z Was z kolei ma swoje upodobania, a skoro mamy różnorodne słabości i zamiłowania, to dla każdego z nas istnieje inny ideał i kanon piękna!
Podsumowując, bądźmy dla siebie wyrozumiali, dbajmy o miłość do swojego ciała, akceptując je takie, jakim jest, wsłuchując się w swoje wewnętrzne potrzeby, jednocześnie sięgając po zdrowe decyzje dotyczące wartościowej diety, aktywności fizycznej na miarę swoich możliwości i zachęcajmy do tego swoich partnerów seksualnych, bo to jest wyraz prawdziwej miłości i bliskości.
Wasza Magda