Pivot prawny w branży medycyny estetycznej

Alicja Wasilewska - adwokat, Walczak & Wasilewska Adwokaci

Świat social mediów przyzwyczaił nas, że znaleźć możemy w nim niemal wszystko, także efekty zabiegów medycyny estetycznej i okazałe portfolia lekarzy prezentujących efekty swojej pracy. Zdaniem wielu niosło to obopólne korzyści– pacjenci mogli zapoznać się z ofertą danego specjalisty, używanymi przez niego preparatami czy wykorzystywanymi sprzętami, a także tzw. wizerunkami „przed i po” (pamiętać należy, że zabiegi medycyny estetycznej to nie tylko te poprawiające urodę, ale również mające działanie lecznicze). Często to na tej podstawie podejmowali decyzję o skorzystaniu z usług specjalisty, nierzadko, gdy efekty prezentowane były przez osobę publicznie znaną.

Branża medycyny estetycznej, obecnie najbardziej dochodowa gałąź przemysłu medycznego, będzie jednak musiała z początkiem 2023 roku wykonać prawdziwy pivot i tym samym diametralnie zmienić perspektywę prezentowania swoich usług. Wszystko za sprawą przepisów nowej ustawy o wyrobach medycznych.

Od dnia 1 stycznia 2023 roku branża medycyny estetycznej oraz beauty będzie musiała dostosować się m.in.do całkowitego zakazu reklamowania sprzętów specjalistycznych, implantów, wyrobów opartych na działaniu lasera czy kwasu hialuronowego w mass mediach: prasie, telewizji, radiu oraz Internecie. Zakaz ten wydaje się najbardziej „uderzać” w tych, którzy swoją działalność opierają w dużym stopniu na aktywności w social mediach właśnie. Nadchodzące zmiany to także zakaz reklamy świadczenia usług obejmujących wykonywanie zabiegów przy użyciu kwasu hialuronowego, lasera lub implantu; zakaz wyrażania opinii do wiadomości publicznej przez osoby korzystające z zabiegów; zakaz zachęcania do nabywania wyrobów poprzez prezentacje w czasie spotkań; zakaz przekazywania próbek w celu promocji wyrobów; zakaz prezentowania wyrobów w czasie wydarzeń takich jak targi, pokazy, wystawy, wyjazdy, konferencje, kongresy naukowe. Co ważne, reklamą wyrobów mogą zajmować się wyłącznie dystrybutorzy, producenci, importerzy oraz upoważnieni do tego przedstawiciele producentów.

Reklama usług medycznych była wprawdzie od dawna (i jest nadal) zakazana na podstawie odrębnych przepisów o działalności leczniczej, lecz przepisy te zdawały się dotychczas być martwe. Tematem reklamy usług medycznych nie interesowały się organy nadzoru. Wieści się jednak zmianę tej perspektywy– od nowego roku reklama niezgodna z przepisami nowej ustawy może prowadzić do nałożenia kary pieniężnej w wysokości aż do 2 milionów złotych.

W oparciu o nowe przepisy lekarz będący influencerem, który w social mediach publikuje treści typu lifestyle, niekoniecznie związane wyłącznie ze swoją działalnością, zweryfikować będzie musiał wszystko to, co upublicznia. Tak bowiem lekarz, opiniując w sieci bądź wypowiadając się na temat konkretnych wyrobów medycznych i otrzymując z tego tytułu określone korzyści, będzie również podlegał ustawie i jej wytycznym dotyczącym reklamy. Do rewolucyjnych zmian dostosować się będą musieli także influencerzy, którzy, choćby w ramach barteru, pokazują na profilach w social mediach swoim obserwującym wykonywane na sobie zabiegi i ich efekty, a to w ramach współpracy z konkretnym lekarzem lub kliniką. Oczywiście kwestia tego, gdzie w branży medycyny estetycznej zaczyna się zakazana reklama, będzie z pewnością wielokrotnie przedmiotem rozważań i indywidualnej interpretacji.

Czas pokaże jak w rzeczywistości będzie wyglądało przestrzeganie zakazu reklamy w branży medycyny estetycznej oraz czy organy nadzoru faktycznie będą nakładać kolosalne kary na łamiących prawo. Na razie pozostaje to wielką niewiadomą.

REKLAMA
REKLAMA

Może cię zainteresować:

Alicja Wasilewska - adwokat, Walczak & Wasilewska Adwokaci
REKLAMA
REKLAMA

Rozwód jako nowy początek: Jak przełamać lęki odzyskać siebie?

Artykuł przeczytasz w: 8 min.


Decyzja o rozwodzie to jedno z najbardziej emocjonalnych wyzwań w życiu. Lęk przed nieznanym, obawy o dzieci, presja społeczna czy kwestie finansowe często trzymają nas w relacjach, które już dawno przestały nam służyć. Czy zawsze warto „zostać dla dzieci”? Jak poradzić sobie z presją otoczenia i odzyskać kontrolę nad swoim życiem? O mitach, lękach i przełamywaniu barier rozmawiam z radcą prawnym Martą Działyńską, która od lat pomaga swoim klientom w najtrudniejszych momentach ich życia.

Rozmawia: Alicja Kulbicka | Zdjęcia: Tomek Tomkowiak, Adobe Stock

Co najczęściej powstrzymuje ludzi przed podjęciem decyzji o rozwodzie?

MARTA DZIAŁYŃSKA: Lęk przed nową sytuacją w życiu, koniecznością ponoszenia konsekwencji i zmierzenia się z nieznanym. Obawa o bezpieczeństwo finansowe, niepewność jutra. Przeświadczenie o tym, że dla dziecka pełna rodzina jest zawsze lepsza, niż „rozbita”. Rzadziej religia, chociaż zdarza się i tak.

Mimo że tkwią w niekorzystnym dla siebie, często toksycznym związku?

Trudno w takiej sytuacji dokonywać kwantyfikacji związku w kategoriach korzyści. Po prostu łatwiej pozostać w układzie, który już znamy, w którym potrafimy sobie radzić, niż rzucić wszystko i zaczynać od nowa.

A może to bardziej presja społeczna?

Opinia społeczna wciąż odgrywa bardzo ważną rolę w naszym społeczeństwie. Nawet nie mamy pojęcia jak środowisko, w którym funkcjonujemy, nasz osobisty bagaż społeczny ma znaczenie. Niewiele się w tej kwestii zmieniło mimo upływu lat. Tak zwane „co ludzie powiedzą?” ma nadal przełożenie na towarzyszące postępowaniu rozwodowemu emocje i myślenie obu stron. Ale to samo w sobie nie jest takie złe. Na przykład obawa przed ostracyzmem towarzyskim na skutek ujawnienia okoliczności związanych z rozstaniem stron często pozwala zawrzeć ugodę. W gruncie rzeczy żadna ze stron nie chce „prać brudów” na sali sądowej. Lepiej znaleźć porozumienie i rozstać się kulturalnie na jednej rozprawie, co dzieje się coraz częściej – na szczęście.

20171130 AdobeStock 200576229

Jak radzić sobie z presją społeczną w momencie decyzji o rozwodzie?

To bywa bardzo trudne. Zwłaszcza, gdy rozstaniu towarzyszy poczucie winy. W tak kryzysowej sytuacji okazuje się, że nie dysponujemy wystarczającymi umiejętnościami czy narzędziami umożlwiającymi zminimalizowanie skutków tej presji. Wówczas zachęcam do skorzystania z pomocy psychologa. To daje wsparcie w chwilach, gdy nabieramy wątpliwości co do słuszności naszych decyzji. Pamiętajmy, że często na rozstanie, tym bardziej po latach, decydują się osoby, które doznały w tym związku krzywdy. Dla nich odejście to szansa na odzyskanie życia na własnych zasadach. W takich sytuacjach krytyka otoczenia jest dodatkowo trudna do zaakceptowania. Z drugiej strony nikt nie wie, co się dzieje w tak zwanych „czterech ścianach”, zwłaszcza, gdy rodzina przedstawia starannie zadbany wizerunek. Rzadko kto wzywa policję do kłótni rodzinnej, założenie Niebieskiej Karty wciąż budzi kontrowersje. Dzieci milczą. Często krzywda, która się działa pod dachem nie pozostawia śladów. Nawiasem mówiąc w postępowaniu sądowym trzeba udowodnić, że wina rozpadu małżeństwa leży po przeciwnej stronie niż ta, która zdecydowała się odejść. Jak tego dokonać, gdy nie ma materiału dowodowego? Z takimi sprawami także mam często do czynienia.

Jakie są najczęstsze mity związane z pozostawaniem w związku „dla dobra dzieci”?

Nadal spotykam się z sytuacjami, w których klient lub klientka są przekonani, iż dzieci nie wiedzą o kryzysie w związku ich rodziców. Tymczasem dzieci są barometrami emocji mamy i taty i nawet jeśli nie mają wiedzy na temat sytuacji między nimi to z pewnością czują, że coś jest nie tak. Zawsze powtarzam, że dzieci uczą się poprzez obserwację. Widząc napięcie, niechęć, czy nawet obojętność rodziców względem siebie rosną w przekonaniu, że tak wygląda prawidłowa relacja dwojga ludzi. To pomaga osobom, które do mnie przychodzą po pomoc nabrać pewności co do powziętej przez siebie decyzji o rozstaniu.

Czy rzeczywiście rozstanie rodziców zawsze ma negatywny wpływ na ich potomstwo?

Nie można tu postawić jednoznacznej tezy o pozytywnym czy negatywnym wpływie rozwodu na dzieci. Gdyż stronami postępowania rozwodowego formalnie są rodzice, a ich decyzja wpływa na dzieci, które są osobnymi podmiotami. Różnie bywa, ale z moich doświadczeń wynika, że często jest wręcz przeciwnie, zatem obawa o wpływ rozwodu na dzieci nie powinna torpedować decyzji o nim. Ponieważ staram się utrzymać kontakt z moimi klientkami i klientami także po zakończeniu postępowania sądowego – mam wiedzę, jak układają się sprawy pół roku, czy rok po rozwodzie. I niejednokrotnie okazuje się, że bardzo często jest lepiej niż się wydawało na początku. Gdy emocje opadną pozostaje wzajemny szacunek, albo chociaż sentyment, a to pozwala uspokoić napięcie, które odczuwały dzieci, gdy strony były razem.

Jak lęk przed samotnością i niepewnością finansową wpływa na decyzję o pozostaniu w nieudanym małżeństwie?

Zacznijmy od tego, że to małżeństwo nie musi być nieudane. Mogło się coś po prostu wypalić. Ale oczywiście bywa i tak, że ten etap kończy się wbrew naszej woli. Wtedy jest zdecydowanie trudniej. Patrząc z perspektywy lat, mogę z pewnością stwierdzić, że jeśli decyzji o rozstaniu towarzyszą lęk przed samotnością i niepewność finansowa to taka osoba musi być mocno zdeterminowana, jeśli sama podejmuje decyzję, aby odejść. A gdy postawiona jest przed taką sytuacją wbrew własnej woli po pierwszym szoku, jakiego doznaje, zaczyna walczyć. I to nie jest walka przeciwko czemuś, tylko o coś. Zwykle o siebie, o swój byt. Swoje ja. Swoje bezpieczeństwo. Wtedy mamy do czynienia najczęściej z długim postępowaniem sądowym. Udowadnianiem winy, ujawnianiem na sali rozpraw największych sekretów. Chociaż jak mówiłam, nie musi tak być.

20190803 AdobeStock 332237119

Czy istnieją strategie, które pomagają przezwyciężyć te obawy?

Lęk w ogóle jest złym doradcą, w każdej sprawie. A lęk przed samotnością bywa szczególnie paraliżujący. Kiedy dojdzie do tego obawa przed pozostaniem bez środków do życia, zwłaszcza na tzw. „stare lata”, mamy do czynienia z prawdziwymi tragediami, jakie rozgrywają się wewnątrz. Stąd zresztą mój pomysł, aby rozszerzyć zakres udzielanej pomocy o wsparcie psychologiczne czy udział trenera personalnego. Wszystkie te elementy pomagają nabrać dystansu, który jest bardzo potrzebny, by spojrzeć na swoją sprawę inaczej niż przez pryzmat negatywnych emocji.

Jakie kroki warto podjąć, gdy czujemy, że tkwimy w relacji, która nam nie służy, ale obawiamy się zmiany? Czy praca z terapeutą lub rozmowy z prawnikiem mogą pomóc w podjęciu bardziej świadomej decyzji?

Zdecydowanie warto rozmawiać. Z przyjacielem, członkiem rodziny, terapeutą. Oczywiście także z prawnikiem, by poznać swoją sytuację prawną, kiedy zastanawiamy się nad zmianą swojego życia. Dobrze jest mieć świadomość, że postępowanie sądowe odbywa się według ściśle określonych procedur. Często nie zdajemy sobie też sprawy jak odmienny od powszechnie używanego jest język prawniczy. W takich sytuacjach wsparcie profesjonalnego pełnomocnika okazuje się bardzo pomocne. Zaznaczę jednak, że niekoniecznie należy podejmować dialog w tej sprawie z własnymi dziećmi. To, czy włączać dziecko w swoje przemyślenia o zmianie zależy od wieku dziecka, jego dojrzałości, osobistych i bardzo zindywidualizowanych cech osobowościowych. Przed podjęciem decyzji o rozstaniu warto porozmawiać z psychologiem dziecięcym, który powie czy, jak i kiedy rozmawiać z dzieckiem.

Czy decyzja o odejściu z toksycznej relacji może być przełomowym krokiem w kierunku poprawy życia – zarówno dla dorosłych, jak i dzieci?

Może i często jest. Niemniej do takich decyzji potrzeba często czasu. Zdarza się, że do mojej kancelarii trafiają osoby, które mimo deklaracji, że wrócą za kilka dni, wracają po roku czy dwóch latach. Podjęcie decyzji o zmianie swojego życia to niejednokrotnie długotrwały proces. Gdy się już tę decyzję podejmie, pozostaje ją zrealizować. I tutaj przydaje się pomoc prawna. Bo odejściu niemal zawsze towarzyszy konieczność poukładania spraw formalnych. Nie tylko związanych z dziećmi i alimentami, ale także podziałem majątku. Nierzadko małżonkowie prowadzą wspólnie działalność gospodarczą, mają wspólne kredyty. Wzajemne upoważnienia, jedne rozliczenia. To są sprawy, które wymagają poukładania na nowo. Gdy już zostaną załatwione, pozostaje rozpocząć kolejny rozdział swojego życia. To często okazuje się całkiem przyjemny rozdział.

Alicja Kulbicka

Alicja Kulbicka

Redaktor naczelna
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA