Niemiecki filozof Arthur Schopenhauer powiedział kiedyś, że: „Kto jest okrutny w stosunku do zwierząt, ten nie może być dobrym człowiekiem”. Na szczęście czasy, kiedy zwierzęta traktowaliśmy w sposób użytkowy, odchodzą powoli do lamusa, jednak wciąż zdarzają się przypadki, w których nasi bracia mniejsi potrzebują ludzkiego wsparcia. I wówczas na horyzoncie pojawiają się organizacje, które nie bacząc na niepogodę, braki finansowe czy kadrowe, gotowe są nieść im pomoc. O codziennych zmaganiach najstarszej poznańskiej fundacji prozwierzęcej Animalia, opowiedziała jej prezeska Agata Spławska.
Kiedy powstała Fundacja i jaki jest jej cel statutowy?
AGATA SPŁAWSKA: Fundacja dla Zwierząt Animalia powstała w 2006 roku i jest najstarszą, siedemnastoletnią organizacją prozwierzęcą działającą nieprzerwanie w Poznaniu. Powstała z inicjatywy ośmiu osób, które wspierały zwierzaki w innych miejscach i postanowiły założyć własną fundację ratującą zwierzęta.
Jej główne cele to niesienie pomocy zwierzętom porzuconym, bezdomnym i skrzywdzonym, zwalczanie wśród nich bezdomności oraz szerzenie edukacji prozwierzęcej w społeczeństwie.
Swoją pracę opieracie na wolontariuszach – jakie warunki trzeba spełnić, aby zostać jednym z nich?
Należy być pełnoletnim, kochać zwierzęta i mieć chęci do pracy na ich rzecz. Praca w Fundacji to nie tylko głaskanie kotków czy wyprowadzanie piesków – bo to brzmi bardziej jak przyjemność niż praca. To także umiejętność współpracy z człowiekiem, bo to ludzie zgłaszają nam zwierzęta potrzebujące pomocy. To też praca z innymi wolontariuszami – codziennie komunikujemy się ze sobą, dyskutujemy czy ścieramy się, godzinami rozmawiamy przez telefon. Ważne też, by osoby zgłaszające się na wolontariat miały tę decyzję przemyślaną, by nie był to chwilowy „odruch serca” w przypływie emocji. Myślę też, że cierpliwość jest bardzo wskazana – pracujemy sporo z człowiekiem, a to zawsze jest najtrudniejsze. Trzeba mieć „grubą skórę”, by wszystkiego nie brać do siebie, nie przejmować się, tylko robić swoje, niezależnie od tego, co się słyszy.
Mamy rok 2023 – wydawać by się mogło, że normalnym jest, że traktujemy nasze zwierzaki jak członków naszych rodzin, ale jednak takie organizacje jak Wasza mają ciągle ręce pełne roboty.
W jakim obszarze ciągle tej pracy jest najwięcej?
Jeszcze nie wszyscy traktują zwierzęta jako członków rodziny, choć powoli się to zmienia. Nadal są ludzie, którzy uważają, że psy i koty to zwierzęta użytkowe: pies ma pilnować posesji i odstraszać złodziei, a kot ma łapać myszy i odstraszać je od spiżarki czy piwnicy. To dość przedmiotowe traktowanie zwierząt, które zamiast być naszymi towarzyszami życia mają mieć w nim określoną funkcję, „pracę” do wykonania. Człowiek w swej bucie i niezrozumiałym dla mnie antropocentryzmie chciałby podporządkować sobie zwierzęta i czerpać z tego korzyści. Obecnie najwięcej pracy mamy w związku z ograniczaniem populacji kotów wolnożyjących poprzez ich kastracje i sterylizacje oraz z ilością zgłoszeń dotyczących właśnie tych kotów i niesienia im pomocy. Jeśli chodzi o psy, tutaj problemy związane są bardziej z rozbijaniem interwencyjnie pseudohodowli czy „patoschronisk”, z których odbiera się zwierzęta w okropnym stanie, nierzadko ze śladami znęcania się. Drugim problemem, który dotyka psy, tym razem właścicielskie jest chęć ich pozbycia się przez aktualnych opiekunów. Niestety z wielu z takich zgłoszeń wynika jasno, że właściciel uznał oddanie zwierzęcia za najprostsze wyjście z sytuacji, nie szukając alternatywnych rozwiązań. Oczywiście zdarzają się przypadki, gdzie ludzie po długich staraniach, konsultacjach behawiorysty i wszystkich innych możliwych środkach pomocy decydują z ciężkim sercem o szukaniu nowego domu dla zwierzaka, jednak to rzadkość. Bardzo przykre jest dostawać takie zgłoszenia, bo pojawia się refleksja, że „jak jest dobrze, to jest dobrze, a jak jest źle, to musimy się rozstać”, co nie wpisuje się kompletnie w przyjaźń między człowiekiem a psem.
Jaka jest świadomość ludzi w zakresie opieki nad naszymi braćmi mniejszymi?
Oj, nadal nie jest ona na wysokim poziomie, niemniej jednak trochę się to zmienia – ludzie zaczynają rozumieć, że marketowe karmy nie są najlepszą opcją żywieniową. Zwiększa się powoli świadomość dotycząca kastracji i sterylizacji kotów, odrobaczania i szczepień zwierząt, kontrolnych badań krwi czy higieny jamy ustnej. Myślę, że najlepszym dowodem na moją tezę dotyczącą poprawy świadomości dbania o zwierzęta jest fakt, że większość gabinetów i przychodni weterynaryjnych pęka w szwach, często terminy na wizyty są dość odległe.
A jak wygląda dzisiaj prawo w zakresie opieki nad zwierzętami?
Znęcanie się nad zwierzęciem jest przestępstwem. Coraz więcej takich spraw trafia na wokandę i w mediach słychać czasem o wyrokach, gdzie osoba znęcająca się nad zwierzęciem otrzymała wyrok skazujący i nie był to wyrok w zawieszeniu! Obecnie wg polskiego prawa za znęcanie się nad zwierzęciem grozi do 3 lat pozbawienia wolności. Prawo powoli zaczyna w zwierzętach widzieć istoty czujące, co daje nadzieję na jeszcze surowsze wyroki.
Jak przebiega procedura adopcyjna w Fundacji? I jakie warunki musi spełnić przyszły opiekun czworonoga?
Procedura adopcyjna nie należy do skomplikowanych, ale zdarza się, że ludzie są oburzeni, że nie mogą dostać zwierzaka „od ręki”. Cel jest oczywiście jeden: znaleźć dobry i odpowiedzialny dom naszym zwierzętom. Pamiętajmy, że adopcja zwierzęcia to zobowiązanie przeważnie na kilkanaście lat! Nie sztuką jest wyadoptować zwierzę „komukolwiek”, by potem do nas wróciło. Każde zwierzę jest inne, ma swój charakter, przyzwyczajenia i nie wszystko toleruje, więc na każdą adopcję należy spojrzeć bardzo indywidualnie. Jeśli chodzi o proces adopcyjny, osoba zainteresowania adopcją zwierzaka zaczyna od wypełnienia ankiety adopcyjnej, którą weryfikujemy. Kolejnym krokiem jest wizyta w przyszłym domu zwierzaka. Jeśli dane podane w ankiecie są zgodne ze stanem faktycznym – zwierzę zawozimy do nowych właścicieli.
Czy zdarza się że zwierzak wraca do Was już po przeprowadzonej adopcji?
Zdarzają się takie przypadki, natomiast bardzo sporadycznie. Niezmiennie za każdym razem jest to dla nas cios, załamywanie rąk, smutek i żal, ale zgodnie z zapisem w umowie adopcyjnej my jako pierwsi takie zwierzę powinniśmy przyjąć i szukać mu domu ponownie. Zapis ten ma na celu ograniczenie porzucania zwierząt przez właścicieli.
Z jakimi brakami borykacie się w codziennej pracy?
Przede wszystkim z finansowymi oraz kadrowymi. Nierzadko jest więcej zwierząt pod opieką, niż pozwalają na to finanse, co jakiś czas trafiają do nas zwierzęta, których leczenie kosztuje kilka tysięcy złotych… Takie zwierzęta najbardziej potrzebują naszej pomocy, więc ciężko im jej odmówić. W obecnej sytuacji nie pomaga nam również inflacja, bo ceny usług weterynaryjnych, karmy i akcesoriów dla zwierząt mocno poszły w górę. Jeśli chodzi o braki kadrowe – gdybyśmy chcieli realizować wszystkie pomysły i mogli pomagać na większą skalę – potrzebowalibyśmy sztabu ludzi. Doskwiera nam też brak nowych domów tymczasowych dla zwierząt. Szczególnie brak nam domów tymczasowych dla psów, bo pies to większy obowiązek i wyzwanie.
Zatem jak można Wam pomóc?
Można nam pomagać na wiele sposobów: wpłacając darowizny na naszą rzecz, przekazując swój 1,5% podatku, adoptując od nas zwierzaka, promując naszą Fundację wśród rodziny i znajomych, biorąc udział w naszych bazarkach internetowych, przekazując nam dary rzeczowe i samodzielnie edukując najbliższe sobie otoczenie – to też jest bardzo ważne, choć efektów nie widać od razu.