Natalia Kaczmarek i Rafał Kosiński | Doskonalenie jazdy to inwestycja w bezpieczeństwo

|ODTJ Akademia Kierowcy Natalia Kaczmarek Rafał Kosiński foto: Maciej Sznek Escargofoto|ODTJ Akademia Kierowcy Natalia Kaczmarek Rafał Kosiński foto: Maciej Sznek Escargofoto|ODTJ Akademia Kierowcy Natalia Kaczmarek Rafał Kosiński foto: Maciej Sznek Escargofoto|ODTJ Akademia Kierowcy Natalia Kaczmarek Rafał Kosiński foto: Maciej Sznek Escargofoto|ODTJ Akademia Kierowcy Natalia Kaczmarek Rafał Kosiński foto: Maciej Sznek Escargofoto|ODTJ Akademia Kierowcy Natalia Kaczmarek Rafał Kosiński foto: Maciej Sznek Escargofoto

Początek 2013 roku miał być dla Akademii czarnym koniem. Rokiem, w którym nowo wybudowany obiekt szkoleniowy stanie się, zgodnie z mającym wejść w życie prawem, miejscem szkolenia świeżo upieczonych kierowców. Ustawa trafiła do kosza, plan biznesowy wziął w łeb i trzeba było na nowo rozpisać przyszłość Akademii. Natalia Kaczmarek i Rafał Kosiński obecnie tworzą jeden z najnowocześniejszych ośrodków doskonalenia techniki jazdy – Akademię Kierowcy. Dziś opowiadają o 10-letniej historii, wyzwaniach, jakie stanęły przed nimi na samym początku działalności, o tym jak jeżdżą Polacy i miłości do motocykli.

To od początku – rozszyfrujmy skrót ODTJ?

NATALIA KACZMAREK: Skrót ten oznacza „ośrodek doskonalenia techniki jazdy”. Przede wszystkim musimy sobie wyjaśnić, że nie jest to nazwa przypadkowa. Jest uregulowana przepisami, a dokładnie rozporządzeniem ministra infrastruktury. W tym rozporządzeniu zawarte są bardzo konkretne informacje na temat tego, jak taki ośrodek powinien być zbudowany, kto może szkolić i kogo my możemy szkolić. To jest szalenie ważne, bo dotyczy jednego z ważniejszych dla wszystkich tematów. Mianowicie – tematu bezpieczeństwa. Jesteśmy ośrodkiem doskonalenia jazdy stopnia wyższego, co pozwala nam na realizację szkoleń w każdej kategorii – od motocykli, poprzez samochody osobowe, ciężarowe, po autobusy.
RAFAŁ KOSIŃSKI: Rozporządzenie jasno określa też kwalifikacje instruktorów, mówi o tym, kto może pracować jako szkoleniowiec w ODTJ – czyli mówiąc precyzyjnie jako instruktor doskonalenia techniki jazdy. Aby zdobyć takie uprawnienia, należy zdać państwowy egzamin przed Komisją powołaną przez Ministerstwo Infrastruktury, a to nie jest łatwa ścieżka. Ale pozwala zdobyć konkretną kompetencję i wykonywać ten zawód.

Kogo szkolicie? Komu dedykowane są szkolenia w ODTJ-ach?

N.K.: Szkolenia są dla każdego, kto posiada prawo jazdy w danej kategorii i chce podnieść swoje umiejętności w zakresie prowadzenia pojazdów. Swoją ofertę kierujemy dla klientów indywidualnych, firm, instytucji państwowych, sieci warsztatów. Często pytają nas – czym w takim razie różnimy się od ośrodków nauki jazdy? To bardzo proste – nauka jazdy przygotowuje do egzaminu, my podnosimy kompetencje tym wszystkim, którzy ten egzamin mają już za sobą.
R.K.: Nauka uczy, a doskonalenie – udoskonala. Tak chyba najkrócej można rozróżnić szkołę nauki jazdy od ODTJ. W naszym ośrodku pojawiają się ludzie z konkretnym oczekiwaniem, dotyczącym chęci podniesienia swoich umiejętności. I wówczas podejmujemy bardzo szerokie działania oparte między innymi o procesy andragogiki czy procesy psychologii w nauczaniu.

ODTJ Akademia Kierowcy Natalia Kaczmarek Rafał Kosiński foto: Maciej Sznek Escargofoto

Zatem zakładając, że mam prawo jazdy, ale nie jeździłam samochodem i chcę się doszkolić, powinnam skorzystać z ODTJ, a nie z instruktora nauki jazdy?

N.K.: Z ustawy jasno wynika – instruktor nauki jazdy nie może szkolić osoby posiadającej prawo jazdy, natomiast instruktor techniki jazdy nie może uczyć osoby, która uprawnień do prowadzenia samochodu nie ma. Bo instruktor nauki jazdy i techniki jazdy to dwa różne stanowiska, a co z tym idzie – kompetencje.
R.K.: Niestety brakuje edukacji w tym zakresie, ustawa weszła w życie, a w powszechnej społecznej świadomości panuje przekonanie, że jeśli chcesz się doszkolić – wracasz do swojej szkoły nauki jazdy. To błędny tok myślenia.

Polacy deklarują, że są świetnymi kierowcami i nie popełniają błędów na drodze. Takie zdanie ma o sobie aż 90 proc. kierowców. Jak wygląda to z Waszej perspektywy, kiedy trafiają do ośrodka?

R.K.: Jesteśmy najlepszymi kierowcami na świecie. (śmiech) To oczywiście sarkazm, bo rzeczywistość pokazuje, że jesteśmy świetnymi kierowcami dopóki nie musimy awaryjnie hamować czy ominąć przeszkody, która nagle znalazła się na naszej drodze. Nasze doświadczenie pokazuje, że wiele osób pojawiających się w ośrodku nie bardzo nawet wie, jak prawidłowo ustawić fotel, czy trzymać kierownicę. A to wszystko ma wpływ na nasze bezpieczeństwo na drodze!
N.K.: Samozadowolenie to jedno, a statystyki pokazują inaczej. Ostatnie wypadki młodych kierowców wskazują, że ta statystyka nie bierze się znikąd. Największe zagrożenie na polskich drogach niezmiennie sprawiają kierowcy z najniższej grupy wiekowej 18-24 lata, czyli dalej nie dbamy o prewencję, kształcenie i uświadamianie.

Wspomniałaś o braku ustawy. Ale miała być!

N.K.: Powstał projekt ustawy, która miała obligować wszystkich nowych kierowców do odbycia szkolenia z techniki jazdy w czasie od 4 do 8 miesiąca od wydania prawa jazdy w ramach tzw. okresu próbnego. Przepisy pierwotnie miały wejść w życie już w 2013 r., termin wejścia był jednak kilkukrotnie przesuwany. Polski, ustawowy program szkolenia techniki jazdy został opracowany w oparciu o doświadczenia w tego typu szkoleniach z innych państw, a w szczególności o model szwedzki. Tam szkolenia prowadzone są już od kilkudziesięciu lat, co przynosi doskonałe efekty. Szwecja jest obecnie najbezpieczniejszym państwem w Europie, na drogach tego kraju ginie 27 na milion mieszkańców, a w Polsce 79 – trzy razy więcej! Czynników wpływających na taki stan rzeczy jest wiele, ale bez wątpienia jednym z nich są obowiązkowe szkolenia z techniki jazdy, w których musi uczestniczyć każdy nowy szwedzki kierowca. Ale u nas ustawy niestety nie ma do dziś.

Dlaczego?

N.K.: Zbudowanie ODTJ to spory koszt. Trzeba spełnić wiele rygorystycznych norm, których wdrożenie po prostu jest kosztowne. Powstało zbyt mało ODTJ-otów w kraju, a to oznacza, że kursanci na szkolenia musieliby jeździć czasem setki kilometrów. I to spowodowało przesunięcia wdrożenia ustawy. Na kiedy? Nie wiadomo.

ODTJ Akademia Kierowcy Natalia Kaczmarek Rafał Kosiński foto: Maciej Sznek Escargofoto

Ośrodek z myślą o nadchodzących nowych przepisach powstaje, ustawa trafia do kosza. I co?

N.K.: Musieliśmy zaczynać wszystko od początku, przemodelować cały biznesplan. Szukać nowych produktów i nowych grup odbiorców.
R.K.: Pomógł nam w tym projekt „Motoryzacja w praktyce”, który poświęciliśmy technice motoryzacyjnej, spięliśmy to z ODTJ i tak powstały zupełnie nowatorskie produkty szkoleniowe, uwzględniające technikę motoryzacyjną. Początki nie były łatwe. Wiele osób stukało się w głowę, kiedy mówiliśmy o szkoleniach w warsztacie. Że przecież są doświadczeni mechanicy, technicy i co my możemy im zaproponować. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę i dzisiaj, kiedy mówimy o działaniach stricte szkoleniowych, to mówimy też o zapleczu, które jest związane z częścią warsztatową, po to, aby tę diagnostykę można było przeprowadzić. Ale na tym nie poprzestaliśmy – poszliśmy w tym kierunku znacznie dalej i dzisiaj jesteśmy jedynym w Polsce, o ile nie w Europie ośrodkiem, który łączy możliwość sprawdzenia poszczególnych elementów samochodu w warunkach bezpiecznych z możliwością diagnozowania części układu bezpieczeństwa, tudzież układu jezdnego.
N.K.: To także jest nasza odpowiedź na zmieniającą się motoryzację. W bliższej lub dalszej przyszłości kierowca nie będzie miał już takiego wpływu na jazdę, jaki ma dzisiaj. Technologicznie zbliżamy się do samochodów autonomicznych, które same będą decydowały o tym, kiedy hamować i jak wyjść z poślizgu. Jednak nadal będą wymagały diagnostyki, naprawy i wiedzy, na temat tego jak zamontowane w nich systemy działają.

Z tego, co mówicie wyłania się całkiem odpowiedzialna misja. Co napędza Was do działania?

R.K.: Chcemy podnosić świadomość każdego użytkownika jakiegokolwiek środka transportu indywidualnego. Czy jest to samochód, hulajnoga czy betoniarka. Nie jesteśmy torem wyścigowym, nie konkurujemy z ośrodkami wywodzącymi się z motosportu, jesteśmy jednostką szkoleniową i idziemy w kierunku doskonalenia umiejętności. Mamy za sobą profesjonalny ośrodek, wyszkoloną kadrę, wszystkie wymagane uprawnienia i kompetencje.

To zatem skoro przy ośrodku i kadrze jesteśmy. Z czego mogą skorzystać przyjeżdzający do Was kursanci?

N.K.: Nasz ODTJ to przede wszystkim 16 hektarów zamkniętego obiektu w Międzychodzie nieopodal Śremu. Jesteśmy pierwszym ośrodkiem w Polsce, który zastosował płyty betonowe. Płyty oczywiście wyposażone są w nawodnienie. I nasza wisienka na torcie – offroad, przystosowany z sekwencją trasy pod motocykle, samochody osobowe oraz z osobnymi trasami dla ciężarówek. To, co nas wyróżnia to zróżnicowanie terenu. W naszym obiekcie można jeździć na kilku wysokościach. Do tego oczywiście dochodzi cała infrastruktura związana z częścią teoretyczną szkoleń. Dysponujemy szerokim zapleczem sal konferencyjnych, w których kursanci zdobywają wiedzę, z którą później idą na zajęcia praktyczne.
R.K.: Jesteśmy w czołówce ośrodków cenionych za aspekty techniczne. Prowadzone są u nas na przykład badania w zakresie homologacji pojazdów w sferze bezpieczeństwa. Dodatkowo jesteśmy jedynym ośrodkiem, na który można wjechać wszystkim. Począwszy od lekkiego motocykla, skończywszy na 40-tonowym pojeździe ciężarowym – i to, mówiąc kolokwialnie, się nie zarwie. Niezależnie od warunków pogodowych, nie ma znaczenia czy panuje afrykański upał, czy sroga zima.

PP moto 07 2

Czy takie szkolenia dla pojazdów ciężarowych to częsta praktyka?

R.K.: Zdecydowanie za rzadka. To, że kierowcy zawodowi spędzają wiele godzin za kółkiem nie oznacza, że mają wypracowane odruchy, które pomogą im wyjść z niebezpiecznej sytuacji na drodze. Zresztą nie dotyczy to tylko kierowców pojazdów ciężarowych. Dotyczy to także przedstawicieli handlowych, kurierów, kierowców pojazdów uprzywilejowanych czy autobusów. To grupy, które relatywnie dużo jeżdżą, więc statystycznie są bardziej narażone na nieprzewidziane sytuacje. Każda z tych grup w naszym ośrodku znajdzie program dostosowany do jej indywidualnych potrzeb.

Ciekawi mnie, czy kierowcy pojawiający się w Waszym ośrodku „oddają się” łatwo w Wasze ręce, czy w nawiązaniu do tego, o czym mówiliśmy wcześniej, są przekonani o własnej nieomylności i stają okoniem, próbując dyskutować?

N.K.: Często gościmy w ośrodku zorganizowane grupy, kierowane przez firmy. Nasz plan szkoleniowy, oprócz oczywiście potężnej dawki wiedzy, zakłada dużo dobrej zabawy. Po to, aby każdy uczestnik rozluźnił się i przyswoił niezbędne informacje, przy okazji dobrze się bawiąc.
R.K.: Dorosły uczy się w modelu poznawczym. Czyli nie może być to sztywna relacja ławka – wykładowca, to musi być forma interakcji dwukierunkowej, która zapewnia im z jednej strony na początku strefę komfortu, a z drugiej strony daje możliwość weryfikacji tego, co wiedzą, z tym, co poznają.

A są tacy kierowcy, czy też grupy, które świadomie wybierają kurs doskonalenia jazdy?

N.K.: Grupą, która najchętniej i najczęściej się szkoli są motocykliści. To bardzo świadoma społeczność, która chyba najszerzej widzi zagrożenia na drodze. Głównie ze strony innych użytkowników szos. Przyjeżdżają do ośrodka, chcąc podszkolić swoje umiejętności, aby wiedzieć jak wyjść z trudnej, niebezpiecznej sytuacji na drodze, którą może im stworzyć inny pojazd, inny kierowca. Natomiast jeśli chodzi o kierowców samochodów osobowych, ciężarówek czy autobusów, to wymagają oni zdecydowanie więcej pracy, aby przekonać ich, że to, co chcemy im przekazać, może im tylko pomóc na drodze. Ale zdanie „30 lat jeżdżę na ciężarówce i wypadku nie miałem” jest chyba najczęściej słyszanym w naszym ośrodku. (śmiech). I to dla nas spore wyzwanie, z pasji przechodzimy do nie lada sztuki, aby tak ich zaciekawić programem, aby wyszli ze szkolenia zadowoleni.

ODTJ Akademia Kierowcy Natalia Kaczmarek Rafał Kosiński foto: Maciej Sznek Escargofoto

I udaje się?

R.K.: Kupują szkolenie dla syna, córki lub kogoś sobie bliskiego. To dla nas najlepsza rekomendacja.

A które z zadań wykonywanych przez kursantów sprawia im największe problemy?

R.K.: Hamowanie awaryjne. 9 na 10 osób nie potrafi awaryjnie hamować. A druga kwestia to zrozumienie działania systemów. Kierowcy mają taką tendencję, że myślą, że wiedzą lepiej. Ale nie w dobie dzisiejszych samochodów i zamontowanej tam elektroniki. Samochody są nią dzisiaj tak naszpikowane, że czasem trudno się połapać, który system do czego służy. I tego właśnie uczymy na naszych szkoleniach.

ODTJ Akademia Kierowcy Natalia Kaczmarek Rafał Kosiński foto: Maciej Sznek Escargofoto

W Waszym ośrodku szkolą się też zagraniczne służby.

N.K.: Tak, przyjeżdżają do nas grupy z całego świata. Głównie ze względu na autorskie programy szkoleniowe skierowane do komandosów, ochrony VIP-ów. Za tym wszystkim stoi wąsko wyspecjalizowana anglojęzyczna kadra dydaktyczna. To są szkolenia, które osobiście najbardziej lubię planować, są ciekawe, z bogatym programem, a do tego w praktyce bardzo widowiskowe. Cieszymy się ogromnie, że nasza Akademia zostala uznana na rynkach zagranicznych. Mamy wśród klientów ochronę rządową Dubaju, Portugalii czy Meksyku.

Czyli programy dla potencjalnych kursantów szyjecie na miarę?

R.K.: Siadamy, zbieramy oczekiwania i tworzymy autorski program wedle potrzeb klienta.

Najbardziej wymagający program jaki stworzyliście?

N.K.: Zdecydowanie programy dla służb specjalnych.

ODTJ Akademia Kierowcy Natalia Kaczmarek Rafał Kosiński foto: Maciej Sznek Escargofoto

Wspomnieliście o motocyklach – to także Wasza pasja. Od kiedy ona trwa?

N.K.: Rafał zaraził mnie tą pasją i miałam do wyboru – jeździć albo nie jeździć. (śmiech) A skoro uwielbiamy spędzać ze sobą czas, to wybrałam „jeździć”! Początki nie były łatwe, wyobraźnia bardzo pracowała, zresztą do dzisiaj pracuje i miałam naprawdę spore obawy. Wspomnę tylko, że pierwsza moja jazda na motocyklu skończyła się urwaniem kierownicy przy prędkości 5 km/h… A mówili, że się nie da… (śmiech) Rafał miał dla mnie dużo cierpliwości, czasami miałam wrażenie, że chce tego bardziej ode mnie. Ale ostatecznie udało się i dzisiaj jeździmy wspólnie. Postawiliśmy sobie za cel zwiedzanie Polski, w myśl „cudze chwalicie, swego nie znacie”. Motocykle dają dużą swobodę zwiedzania, więc robimy sobie kilkudniowe, weekendowe wyprawy, przejeżdżając podczas takiej wycieczki około 2000 kilometrów. W ciągu roku odbywamy takich wycieczek kilka, łącznie robiąc jakieś 15 do 20 tysięcy kilometrów.
R.K.: Jeśli są obawy, to dobrze. Ja jeżdżę, bo się boję. Jakbym się nie bał, to bym sobie zrobił krzywdę. W jeździe na motocyklu musi być element szacunku do maszyny, to nie są urządzenia, które w przypadku jakiegokolwiek zdarzenia na drodze pozostawiają margines błędu. Jeśli coś przyspiesza do 200 km/h w siedem sekund, to warto znać swoje umiejętności, ograniczenia i możliwości swojej maszyny. Ważne jest też wiedzieć, co się dzieje dookoła nas. Jaka jest temperatura, jaką mamy przyczepność, ciśnienie w oponach, bo to może być kluczowe dla uzyskania pewnych parametrów.
N.K.: I bardzo ważny jest też strój. Nie warto oszczędzać na kasku, butach, kurtce z ochraniaczami. Na szczęście dzisiaj jest tak szeroki wybór ubrań dla motocyklistów i co ważne – także dla motocyklistek! Więc nie jesteśmy już zdane tylko na jeden kolor czy fason. Na motocyklu także można być modną!
R.K.: Niezależnie od pogody jeździmy zawsze w stroju motocyklowym. Skrajną głupotą jest jazda w lecie w klapkach czy szortach. Strój jest tym, co ma za zadanie ochronić motocyklistę w przypadku jakiegoś zdarzenia. Więc nie wolno tego lekceważyć.

Wspólna jazda na motocyklach wzmocniła Waszą relację?

N.K.: Bardzo! Jakbyśmy się poznawali na nowo, w nowych trudnych sytuacjach, bo takie też bywały… nocna kilkugodzinna jazda w deszczu. Z każdej podróży wracamy z innym doświadczeniem, silniejsi i pełni pozytywnych emocji, bo to właśnie dostarcza nam jazda motocyklami.

Jakie plany na kolejne lata?

N.K.: Pomysły na nowe tematy mamy codziennie! (śmiech) Ale nasza historia pokazuje, że jeśli „chcesz rozśmieszyć Boga, powiedz mu o swoich planach” … Weryfikacja naszego planu sprzed 10 lat spowodowała, że dzisiaj bardzo ostrożnie podchodzimy zarówno do nowych inwestycji, jak i do partnerów, których wybieramy do współpracy.
R.K.: Naszym celem jest tworzenie największego centrum w Europie specjalizującego się w badaniach i kształceniu w obszarach samochód – technika motoryzacyjna. I de facto dzisiaj już to robimy, ale na pewno chcemy jeszcze na większą skalę.

A wymarzona wycieczka motocyklowa?

N.K.: Skandynawia! To nasz wymarzony kierunek, o którym myślimy już od dawna. I w kolejnym roku to na pewno nasz „must have”!

I tego Wam życzę!

REKLAMA
REKLAMA

Może cię zainteresować:

|ODTJ Akademia Kierowcy Natalia Kaczmarek Rafał Kosiński foto: Maciej Sznek Escargofoto|ODTJ Akademia Kierowcy Natalia Kaczmarek Rafał Kosiński foto: Maciej Sznek Escargofoto|ODTJ Akademia Kierowcy Natalia Kaczmarek Rafał Kosiński foto: Maciej Sznek Escargofoto|ODTJ Akademia Kierowcy Natalia Kaczmarek Rafał Kosiński foto: Maciej Sznek Escargofoto|ODTJ Akademia Kierowcy Natalia Kaczmarek Rafał Kosiński foto: Maciej Sznek Escargofoto|ODTJ Akademia Kierowcy Natalia Kaczmarek Rafał Kosiński foto: Maciej Sznek Escargofoto
REKLAMA
REKLAMA

SPA52 Medical Institute | Wysoka jakość usług oraz bezpieczeństwo klientów są dla nas najważniejsze

Artykuł przeczytasz w: 17 min.


Przyjechałam do SPA52 Medical Institute, zaparkowałam auto na terenie posesji i weszłam po schodach w jesiennym klimacie, ozdobionych dyniami i wrzosami. Po przekroczeniu progu Instytutu moim oczom ukazują się stylowe wnętrza oraz wita mnie uśmiechnięta recepcjonistka, pyta w czym może pomóc i odbiera płaszcz, kierując do strefy relaksu. To miejsce, w którym można poczuć się wyjątkowo, a kwintesencja tego, co wyróżnia SPA52 na tle konkurencji, jest nadal przede mną… czyli wysoki poziom wiedzy oraz jakość usług, doskonałe kosmetyki oraz najwyższej klasy innowacyjne technologie. O głównych założeniach i wartościach tego miejsca opowiedziały właścicielka Katarzyna Charłampowicz-Jabłońska i managerka Magdalena Januszkiewicz-Kaczmarek.

Rozmawia: Magdalena Ciesielska | Zdjęcia: Maciej Zakrzewski, Olga Jędrzejewska

Po roku od przejęcia firmy zdecydowaliście się Państwo na zmianę logo. Co wiąże się z tą zmianą?

KATARZYNA CHARŁAMPOWICZ-JABŁOŃSKA: Może cofnę się trochę do historii naszego Instytutu. 9 lat temu poprzednia właścicielka stworzyła wyjątkowe miejsce na mapie nie tylko Poznania, ale i Polski. Kiedy nieco ponad rok temu skierowała do nas propozycję przejęcia Instytutu, podejmowałam decyzję nie tylko od strony inwestycyjnej, ale także jako wieloletnia klientka. Zdawałam sobie sprawę z wysokiej jakości usług oraz fantastycznego zespołu i nie wyobrażałam sobie Poznania ani Grunwaldzkiej 52 bez tego miejsca. Wkroczyłam zatem do zupełnie nowej branży, co prawda z biznesową historią i doświadczeniem, ale jednak zupełnie odmiennym charakterem działalności. Z doradztwa w zakresie transfer pricingu, gdzie skupiamy się na relacjach B2B, przeszłam do branży beauty, gdzie liczą się relacje B2C, ale przede wszystkim człowiek-człowiek.

Katarzyna-Jablonska
Katarzyna Charłampowicz – Jabłońska

Wiedziałam jednak, że to, co stałe w obu przypadkach i w co wierzę niezmiennie od lat, to że jakość usług i wygoda oraz bezpieczeństwo klientów zawsze się wybronią. Od tego właśnie hasła zaczęły się mniejsze i większe zmiany. Wsłuchaliśmy się w głosy naszych klientów oraz głosy naszego zespołu i w ciągu ostatniego roku wprowadziliśmy szereg zmian zarówno tych materialnych i namacalnych, jak i tych niematerialnych. Wyremontowaliśmy 2 gabinety pedicure, wyposażając je w nowe, dużo wygodniejsze fotele dla klienta, ale także dla pedicurzystek, 2 gabinety kosmetologiczne, stanowiska manicure oraz dwa gabinety masażu. Pojawiła się poręcz na pierwsze piętro ułatwiająca wejście, wiata dla rowerów, dla tych, którzy chcą do nas docierać na jednośladach. Postawiliśmy na wysokiej jakości kosmetyki. Wyselekcjonowaliśmy marki, które dają naszym gościom i kosmetologom zarówno duże możliwości zabiegowe, jak i pozwalają zaproponować naszym klientom wysokiej klasy pielęgnację domową. W tej chwili naszą bazę stanowi ZO SKIN Health, SELVERT, Peel Mission oraz Saint Malo w zakresie ciała.

SPA52

Zakupiliśmy sprzęty, częściowo wymieniając wysłużone urządzenia na nowe, a częściowo oferując zupełnie nowe zabiegi z wykorzystaniem najnowocześniejszych technologii jak np. pierwszy laser wolumetryczny dostępny w Poznaniu. Postawiliśmy mocno na szkolenie personelu z zakresu technologii, pielęgnacji oraz kosmetyków, co zaowocowało ponad 70. godzinami szkoleń w przeliczeniu na jednego kosmetologa.

I gdy zbliżaliśmy się do końca pierwszego dla nas roku działalności w branży beauty, gdy zaczęliśmy lepiej rozumieć ten rynek i poczuliśmy się w Instytucie jak u siebie, stwierdziliśmy, że czas na jeszcze jedną zmianę, a mianowicie zmianę logo. Od samego początku wiedzieliśmy, że nie chcemy odcinać się od historii tego miejsca, pragniemy je tylko ulepszyć, podkręcić i związać bardziej z adresem. Zmieniliśmy więc nazwę z GOOD TIME Instytut and Medical Spa na SPA52 Medical Institute. Postanowiliśmy pozostać przy eleganckim granacie, który był od dawna charakterystycznym kolorem dla Instytutu. Widnieje on także w tle naszego nowego znaku graficznego, tak jak historia tego miejsca pozostaje w tle naszych nowych działań. Nowa nazwa i znak mają nas pchać ku nowemu, nowocześniejszemu i lepszemu. Spleciona 5 i 2 mają podkreślać, że jednoczymy się pod tym adresem wszyscy, czyli klienci, kosmetolodzy oraz my zarządzający jako ludzie otrzymujący, ale też dający piękno i stąd nasze hasło UNITED BY BEAUTY.

Wiem, że jesteście obie Panie, właścicielka i managerka SPA52 z kompletnie innych branż niż beauty. Czy takie nowe spojrzenie pomaga w biznesie kosmetologicznym?

MAGDALENA JANUSZKIEWICZ-KACZMAREK: Tak, to prawda. Obie mamy doświadczenie z różnych branż i żadna z nas nie zdobywała go dotychczas w branży beauty. Był to zatem skok na głęboką wodę. Obawiałyśmy się wejścia w świat kosmetologii i przejęcia szeregu nowych obowiązków, gdyż jest to wysoce specjalistyczna dziedzina, jest to bardzo hermetyczne środowisko i wiele osób się tu zna, a my jesteśmy nowe. Musiałyśmy poznać specyfikę działalności w tej branży, przyzwyczaić się do pracy z tak dużym kobiecym zespołem, poznać dostawców i nauczyć się naszej szerokiej oferty. Na szczęście na co dzień mamy merytoryczne wsparcie naszej wysoko wykwalifikowanej kadry. Wszystkie decyzje dotyczące rozwoju, w tym zakupu nowych technologii oraz uzupełnienia naszej oferty białej kosmetyki czy masaży, podejmujemy wspólnie z naszymi specjalistkami po przeprowadzeniu szczegółowych analiz.
Dotychczas obie byłyśmy odbiorcami takich miejsc, dzięki czemu znamy spojrzenie i oczekiwania drugiej strony – naszych gości. Rozumiemy, że to, co oczywiste i zrozumiałe dla specjalisty nie zawsze jest takie jasne dla odbiorcy naszych usług, więc czasem trzeba zmienić język na bardziej przystępny i mniej specjalistyczny, wyjaśnić specyfikę zabiegu w bardziej przystępny dla laika sposób. Chcemy, żeby nasi klienci czuli się zaopiekowani od wejścia do wyjścia, a nawet dłużej. Mamy po tych kilkunastu miesiącach wizję jak prowadzić wyjątkowe i ekskluzywne miejsce w sercu Poznania.

Magdalena-Januszkiewicz-Kaczmarek SPA52
Magdalena Januszkiewicz-Kaczmarek

K.CH.-J.: Zdecydowanie, o czym wspominałam wcześniej, wywodzimy się spoza branży beauty. Poznałyśmy się z Magdą na studiach, na ówczesnej Akademii Ekonomicznej na kierunku Inwestycje Kapitałowe i Strategie Finansowe Przedsiębiorstw. Już wtedy wiedziałyśmy, że obie mamy podobne cechy jak pracowitość, upór w dążeniu do celu, ale także spójne poczucie estetyki tak ważne w tej branży. I wówczas przebiegła mi taka myśl, że w przyszłości mogłybyśmy pomyśleć o wspólnym biznesie. Czekałyśmy cierpliwie, zdobywając nasze doświadczenia w różnych innych dziedzinach aż się udało! (śmiech) Zaproponowałam Magdzie, aby mnie zastąpiła, gdy wyjeżdżałam na dłuższy, zaplanowany dużo wcześniej wyjazd. Miały to być 2 tygodnie wdrożenia i prawie 3 tygodnie zastępstwa, choć po cichu liczyłam, że Magda się odnajdzie w naszym Instytucie i że uda mi się ją namówić, żeby została z nami na dłużej. Ona bardzo szybko wdrożyła się w tematykę gabinetów kosmetologicznych, idealnie nawiązała relacje z pracownikami i okazała się bardziej poukładana ode mnie w swoich działaniach. Jest bardzo zaangażowana. Jest moim nieocenionym wsparciem i siostrzaną duszą w bieżącej działalności SPA52, a także w podejmowaniu strategicznych działań i decyzji. Ma wspaniały kontakt z zespołem, jest bardzo wyważona, w porównaniu z moim emocjonalnym charakterem i potrafi rozmawiać z ludźmi, co przy tak dużym zespole jest nieocenione. Dziś nie wyobrażam sobie innej osoby na stanowisku managera.

SPA52

Promujecie SPA52 jako miejsce, gdzie wykorzystywany jest najnowocześniejszy sprzęt i gdzie bez ingerencji skalpela można wyszczuplić sylwetkę. Jakie konkretnie zabiegi w SPA52, dają tak wyczekiwany rezultat redukcji tkanki tłuszczowej, ujędrniania skóry ciała?

M.J.-K.: Nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, która technologia jest najlepsza, ponieważ każda z nich jest wyjątkowa. Urządzenia dobieramy bezpośrednio do wskazań i potrzeb pacjenta. W zakresie wyszczuplania i modelowania mamy możliwość korzystania m.in. z fali radiowej, mikrofali Coolwaves pro (z końcówką do wyszczuplania dolnej części twarzy), kriolipolizy, endermomasażu czy fali uderzeniowej. Przykładowo wykorzystanie fali radiowej pozwala na modelowanie sylwetki, ujędrnienie skóry, a także redukcję cellulitu. Nasza aparatura wykorzystuje aż 5 różnych częstotliwości (470 kHz, 1 mHz, 2 mHz, 4 mHz, 6 mHz). Taki zakres pracy sprawia, że zabieg jest dokładny, bezpieczny i bardzo skuteczny. Efekty, których możemy oczekiwać to likwidacja wiotkiej skóry np. na brzuchu i wewnętrznej stronie ud, poprawa gęstości skóry oraz redukcja miejscowo zgromadzonego cellulitu.
Z kolei mikofale Coolwaves selektywnie docierają do miejscowo nagromadzonej tkanki tłuszczowej i w nieinwazyjny sposób prowadzą do jej redukcji, bez ryzyka uszkodzenia otaczających tkanek. Jest to bezpieczne i komfortowe dla pacjenta. W efekcie możemy spodziewać się zmniejszenia obwodów np. na brzuchu, udach czy ramionach, a także redukcji drugiego podbródka. Jest to zabieg, który uwielbiają także nasi panowie.
Nieoceniona jest również siła endermomasażu, który w naturalny sposób pobudza metabolizm komórek tłuszczowych, poprawia ukrwienie, drenuje i dotlenia nasze ciało. Niweluje obrzęki i zastoje limfatyczne. Nasze specjalistki, mając do dyspozycji tak szeroki wybór po dokładnej konsultacji i zebraniu szczegółowego wywiadu, dobierają najlepsze technologie, dostosowane indywidualnie do pacjenta, łącząc je w personalizowane beauty plany.

Obecnie dużo zagadnień z różnych dziedzin życia ma u podłoża aktywność fizyczną, zdrowy styl życia, właściwe odżywianie, ruch, po to aby prawidłowo funkcjonowały nasze mięśnie i nie zastały się kości. Ruch pozytywnie i holistycznie wpływa na nasz organizm. W SPA52 pomagacie mięśniom za pomocą elektrostymulacji. Na czym polega ten zabieg?

K.CH.-J.: Polega on na kompleksowym i nieinwazyjnym rzeźbieniu sylwetki. Ujędrnia jednocześnie skórę, redukuje komórki tłuszczowe oraz rozbudowuje mięśnie. Jest to możliwe dzięki synergii wykorzystania pola magnetycznego oraz skoncentrowanej stymulacji elektromagnetycznej. Taka elektrostymulacja przynosi często widoczny efekt np. uniesionych pośladków czy napiętego brzucha już po pierwszym zabiegu, choć najlepsze efekty uzyskuje się po wykonaniu serii. Oprócz aspektu wizualnego możemy też uzyskać efekt zdrowotny i fizjoterapeutyczny, tj. wzmocnienie mięśni po kontuzjach czy przygotowując się do intensywnego wysiłku fizycznego.

SPA52

Laser jest fenomenalnym wynalazkiem naszych czasów, niezbędnym zarówno w medycynie ogólnej, chirurgii, uroginekologii, jak też w medycynie estetycznej i kosmetologii. Jakie zabiegi w oparciu o laser mogą otrzymać klienci w SPA52 i jakie są tego benefity dla skóry?

K.CH.-J.: Mamy wiele urządzeń, których działanie opiera się na różnego rodzaju laserach w naszym Instytucie. Najważniejszy ich podział to 2 rodzaje: lasery do usuwania niechcianego owłosienia oraz lasery umożliwiające różnego rodzaju terapie skóry.
W zakresie depilacji mamy dostępne dwie technologie: laser diodowy oraz laser wykorzystujący dwie długości fali aleksandrytową oraz neodymowo-yagową. To daje nam możliwość skutecznego pozbywania się zarówno ciemniejszego, mocniejszego owłosienia w przypadku pierwszego urządzenia, jak i usuwania delikatnych i jasnych włosków w przypadku drugiego.
W zakresie odmładzania twarzy mamy cały szereg laserów poczynając od laserów frakcyjnych zarówno ablacyjnych, jak i nieablacyjnych. Służą one do odmładzania i resurfacingu twarzy, usuwania przebarwień, rozstępów i blizn potrądzikowych, a także zamykania naczynek. Mamy także naszą perełkę – laser wolumetryczny. Jest to urządzenie, które wykorzystując odpowiednią długość fali, oddziałuje na głębokie warstwy skóry. Pobudzając dodatkowo nasz kolagen do odbudowy i stymulując jego produkcję, nie powodując jednocześnie uszkodzenia skóry. Zabiegi z użyciem lasera wolumetrycznego poprawiają strukturę skóry, jej jędrność, owal twarzy, wygładzają skórę szyi i dekoltu, spłycają niechciane zmarszczki. Można uzyskać z jego pomocą także efekt pełniejszych ust bez użycia igły i wprowadzania preparatów. W przypadku laseru wolumetrycznego wszystko odbywa się bezboleśnie, bez okresu rekonwalescencji i wyłączenia pozabiegowego.

Jakie są jesienne hity w SPA52?

K.CH.-J.: Okres jesienny jest idealny na wykonywanie zabiegów z wykorzystaniem wspomnianych wcześniej laserów, gdyż w okresie jesieni i zimy nie wystawiamy naszej skóry tak bardzo na działanie światła słonecznego. Jest to doskonały czas, aby przygotować się do lata, aby zdecydować się na wykonywanie bardziej inwazyjnych zabiegów z wykorzystaniem szeregu urządzeń służących do mikronakłuwania i mezoterapii skóry, co pobudza ją do przebudowy.
W drodze do Instytutu jest także nowiutka platforma z radiofrekwencją mikroigłową, która pojawi się w połowie listopada, a od kilku dni jest u nas także lampa led, umożliwiająca nam poszerzenie oferty w zakresie szybszego gojenia się po bardziej inwazyjnych zabiegach oraz usług dla osób z trądzikiem różowatym, łuszczycą czy choćby z aktywną opryszczką, którym do tej pory nie mogliśmy zaoferować satysfakcjonującej pomocy.
Jesień to jednak także dobry czas na nawilżenie skóry, kwasy, białą kosmetykę, a także na znalezienie chwili na relaks i masaże czy rytuały wykonywane przez nasze fizjoterapeutki przy przygaszonym oświetleniu i blasku świec, we wnętrzach zaprojektowanych z myślą o komforcie i odpoczynku, czemu służą wybrane kolory, estetyczne aranżacje i przytulne tkaniny.

SPA52

Dysponujecie wieloma technologiami na światowym poziomie, czy w związku z tym można je łączyć, tak aby uzyskać jeszcze bardziej zadowalające efekty?

M.J.-K.: Poza wymienionymi powyżej urządzeniami do modelowania sylwetki, laserami czy urządzeniami do mikronakłuwania w naszej ofercie znaleźć można także stymulatory tkankowe podawane zarówno igłą, jak i kaniulą oraz egzosomy. Mamy także urządzenia do tzw. zabiegów bankietowych, które dają natychmiastowy efekt oczyszczenia czy rozświetlenia skóry. Ta cała pula kilkudziesięciu urządzeń na światowym poziomie zgromadzonych pod jednym dachem, najwyższej klasy certyfikowane preparaty i wyselekcjonowane kosmetyki wraz z wieloletnią wiedzą i doświadczeniem naszych kosmetolożek w zakresie łączenia terapii sprawiają, że możemy zaoferować naszym klientom możliwość uzyskania spektakularnych efektów bez użycia skalpela.
K.CH-J.: Z uwagi na dużą ilość dostępnych u nas sprzętów mamy możliwość wyboru spośród wielu innowacyjnych technologii, a co za tym idzie najlepszego dostosowania ich do potrzeb i wskazań danego pacjenta. Nasi goście nie muszą szukać innego miejsca z dostępnym zabiegiem, gdyż wszystko znajdą u nas, pod dachem SPA52.

SPA52

Jakie macie Panie swoje ulubione zabiegi w SPA52?

M.J.-K.: Ja osobiście jestem zachwycona działaniem fali radiowej w połączeniu ze stymulatorami tkankowymi oraz laserem wolumetrycznym. Do tego regularnie dbam o pielęgnację zarówno w gabinecie, jak i w domu, korzystając z kosmetyków ZO SKIN Health. Ponadto regularnie korzystam z masaży i rytuałów na ciało, pozwalając sobie na chwilę wytchnienia i relaksu.
K.CH.-J.: Tej wiosny i lata skupiałam się głównie na elektrostymulacji mięśni, ale także na odpowiednim nawilżaniu skóry, wykonując m.in. zabiegi z wit.C szwajcarskiej marki SELVERT, i stosowałam stymulatory tkankowe. Choć zabieg nie należy do moich ulubionych pod kątem odczuć, to daje rewelacyjne efekty napięcia i rozświetlenia skóry. Od lat korzystam także regularnie z takich zabiegów jak INTRACEUTICALS, zwłaszcza przed ważnym wyjściem. Na jesień i zimę mam rozpisany przez nasze kosmetolożki beauty plan, który zakłada m.in. zamykanie naczynek na twarzy laserem, mikronakłuwanie oraz laser wolumetryczny (nie mogę się go doczekać, ale musimy najpierw dobrze przygotować moją skórę). Kolejność wykonywania zabiegów ma ogromne znaczenie! Całość uzupełnimy zapewne stymulatorami tkankowymi i zabiegami białej kosmetyki.
Niezmiennie korzystam także z masaży, zwłaszcza tych przeciwbólowych, ale także pozwalam sobie na chwilę ukojenia w czasie naszych rytuałów. A regularnie wykonywane manicure i pedicure to dla mnie podstawa, by czuć się zawsze świeżo.

SPA52

Często powtarza się słowa, iż żadna firma, żadne przedsięwzięcie nie funkcjonowałyby bez idealnie dobranego zespołu. Czy kadra kosmetologiczna została ta sama?

K. CH.-J.: Pozostanie kadry, którą znałam od lat jako stała klientka, było dla nas priorytetem w czasie przejmowania spa. Większość zespołu nie zmieniła się od momentu przejęcia. Zatrudniamy aktualnie 23 osoby na stanowiskach kosmetolog, trycholog, fizjoterapeuta, podolog, stylistka paznokci oraz recepcjonistka. Większość twarzy się nie zmieniła, a część z tych, które zniknęły, to nasze zespołowe mamy, które przebywają na urlopach macierzyńskich i wychowawczych i na których powroty czekamy.
Przeprowadzając rekrutację uzupełniającą, miałyśmy bardzo wysokie wymagania co do wiedzy, umiejętności, doświadczenia, a także kultury osobistej. Nie jest łatwo o takiego pracownika, tym bardziej doceniam nasz zespół, z którym mam przyjemność pracować już od ponad roku. Dziewczyny mają wysokie kwalifikacje, są profesjonalistkami w tym, co robią. Wszystko to jest poparte wiedzą i doświadczeniem zdobywanym przez wiele lat oraz stałym poszerzaniem kompetencji. I co nie mniej ważne nasze kosmetolożki mają ogromną pasję do tego, co robią.
M.J.-K.: Bardzo ważna jest dla nas także atmosfera w pracy i kładziemy na to duży nacisk. Uważamy, że wzajemny szacunek i dobre emocje w pracy nie tylko pozytywnie odbijają się na samych pracownikach, tzn. że nam wszystkim na co dzień pojawiającym się w SPA52 jest przyjemnie przychodzić do pracy, ale że ma to także swoje odzwierciedlenie w naszych relacjach z klientami. Uważamy, że nasi goście mogą poczuć u nas tę przyjazną atmosferę, co sprawia, że regularnie do nas wracają, za co bardzo im dziękujemy.

SPA52

Jakie są plany i założenia na przyszłość? Jakie marzenia związane z tym miejscem?

M.J.-K.: Poza wspomnianymi nowymi urządzeniami, na które czekamy, nadal będziemy stawiały na to, co do tej pory, czyli na jakość sprzętów, zabiegów, używanych i sprzedawanych kosmetyków, na poszerzanie wiedzy i trzymanie ręki na pulsie odnośnie nowości. Kładziemy duży nacisk na rozwój naszego zespołu i wiedzę dziewczyn, bo to one dają nam pewność, że nasi goście są w najbardziej profesjonalnych i bezpiecznych rękach, a na tym najbardziej nam zależy.
K.CH.-J.: Nie ma dla mnie przyjemniejszych chwil w pracy niż te, kiedy przez otwarte drzwi gabinetu słyszę jak Pani lub Pan wychodzą z zabiegu i dzielą się z naszymi dziewczynami radością, że wypoczęli, dziękują za relaks lub fantastyczne efekty zabiegu, mówią jak bardzo było im to potrzebne i nie mogą doczekać się kolejnej wizyty. Wtedy wiem, że to ,co robimy ma duże znaczenie i sens, i że robimy to dobrze. Wierzę mocno, że miejsce, które tworzymy wspólnie z naszym fantastycznym zespołem i cudownymi gośćmi, w przyszłości będzie jeszcze bardziej jednoczyć ludzi piękna zarówno tego zewnętrznego, jak i wewnętrznego.

Magda Ciesielska

Magdalena Ciesielska

redaktor prowadząca
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA