Moniuszko w Berlinie po raz trzeci!

„Halka”, „Paria, a teraz „Straszny dwór” – przed nami trzecie, koncertowe wykonanie opery patrona Teatru Wielkiego w Poznaniu w słynnej Filharmonii Berlińskiej. Jedno z najsłynniejszych dzieł operowych Moniuszki zabrzmi w stolicy Niemiec w poniedziałek, 22 kwietnia 2024 roku, o godz. 19:00.

Powrót do Berlina z kolejną koncertową odsłoną opery Moniuszki wpisuje się w strategię promocji za granicą dorobku patrona Teatru Wielkiego w Poznaniu i ma w sobie niezwykłą symbolikę: Moniuszko spędził w mieście nad Sprewą trzy lata (1837-1840), rozwijając kompozytorski kunszt w słynnej Singakademie. Lata tam spędzone pozwoliły mu nawiązać relacje z zagranicznymi twórcami, dzięki czemu doskonale czuł puls zachodzących zmian w muzycznej Europie, co słychać w jego dziełach. Twórczość Moniuszki ma unikalną jakość artystyczną, której siłą są interpretacje na najwyższym poziomie – a ten, niezmiennie, gwarantują artyści Sceny pod Pegazem, co dostrzegają polskie i zagraniczne media.

Konsekwentna promocja Moniuszkowskiej spuścizny poza granicami kraju, prowadzona przez Teatr Wielki w Poznaniu od kilkunastu lat, przynosi widoczne efekty, które przekładają się na ważne muzyczne nagrody, jak International Opera Awards w kategorii „dzieło odkryte na nowo” dla inscenizacji „Parii” (2021) oraz „Jawnuty” (2023), czy uznanie krytyków dla nagrań dokonanych przez wytwórnię Naxos („Halka” – 2021, „Paria” – 2023).

Koncerty w Filharmonii Berlińskiej Teatr Wielki w Poznaniu realizuje przy wsparciu i w ścisłej współpracy z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Urzędem Marszałkowskim Województwa Wielkopolskiego, Instytutem Adama Mickiewicza, Instytutem Polskim w Berlinie, Fundacją Współpracy Polsko-Niemieckiej, Konzertdirektion Prof. Victor Hohenfels, Orlen Deutschland, Von Zanthier & Dachowski, Toyota Bońkowscy. Wsparcie instytucji państwowych oraz relacje na styku biznesu i sztuki to przykład świadomego umacniania wizerunku polskiej kultury za granicą.         

„Straszny dwór”, który tym razem wybrzmi w Filharmonii Berlińskiej, przez lata niósł pocieszenie i nadzieję na pokonanie zaborców, a także był muzycznym zapisem niełatwej polskiej historii. Koncertową wersję opery zaprezentują cenieni soliści, m.in: Ruslana Koval (Hanna), Gosha Kowalinska (Jadwiga), Piotr Kalina (Stefan) i Stanislav Kuflyuk (Miecznik). Za pulpitem dyrygenckim stanie Marco Guidarini, włoski dyrygent, wielki admirator twórczości Moniuszki, który właśnie od „Strasznego dworu” zaczął przygodę z muzyką polską.



Nie mamy wątpliwości, że koncertowe wykonanie „Strasznego dworu” w Filharmonii Berlińskiej, tak, jak i wcześniej „Halki” oraz „Parii”, poruszy publiczność i ukaże ponadczasowe piękno muzyki Moniuszki, bo ta – niezależnie od miejsca i szerokości geograficznej, gdzie jest prezentowana – zachwyca. Wierzymy, że kwietniowa prezentacja stanie się jednym z najważniejszych wydarzeń promujących kulturę polską za granicą w 2024 roku.

Bilety dostępne w kasie Filharmonii Berlińskiej oraz na stronie Eventim

Poznański prestiż

REKLAMA
REKLAMA

Może cię zainteresować:

REKLAMA
REKLAMA

Diuna, czyli immersja

Diuna | Paul MuadDib | książe Paul Atryda | Kwisatz Haderach


Nie należę do wyznawców prozy Herberta, nie jestem przesadnym fanem starego filmu Davida Lyncha, nie interesowałem się Arrakis zanim to było modne. A jednak pójdę na „Diunę. Część drugą” po raz drugi, a może nawet trzeci i czwarty, bo jest to film, który zabiera nas w takie miejsca w naszej własnej głowie, do których podróż jest niemal tak samo fascynująca jak Fremeni dla Paula Atrydy

Tekst: Radek Tomasik | Ferment Kolektiv, zdjęcia: mat. pras. Warner Bros.

Zanurzyć się w filmowej opowieści, zatracić w historii, zapomnieć o świecie na zewnątrz sali kinowej. Któż nie marzy o takim doświadczeniu. Twórcy chcieliby taki rezultat wywoływać, widzowie chcieliby to przeżywać, kiniarze i dystrybutorzy nie narzekaliby, gdyby taki właśnie produkt mogli z przekonaniem sprzedawać.

Jednak stosunkowo rzadko pojawia się film lub seria filmów, która zabiera nas w podróże tak dalekie, tak angażujące, tak wciągające w wir wydarzeń jak dwa ostatnie filmy Denisa Villeneuve.
To zresztą reżyser o wyjątkowych umiejętnościach wzbudzania w widzach ponadprzeciętnego zaangażowania. Niezależnie czy opowiada mroczną sagę rodzinną („Pogorzelisko”), historię zrozpaczonego ojca poszukującego córki („Labirynt”), wnika w meandry międzykontynentalnego przemytu narkotyków („Sicario”), z semiotycznym zacięciem deliberuje o kosmitach i językoznawstwie („Nowy początek”) czy w końcu ekranizuje kultową prozę i mierzy się zarazem z misją niemożliwą – reżyser ten niemal zawsze wychodzi z tarczą z pojedynku z rozpraszaczami. Jak niewielu we współczesnym kinie swym nazwiskiem gwarantuje uczestnictwo w prawdziwej, nieprzereklamowanej i niezdewaluowanej „magii kina” – w jej najlepszym wydaniu i rozumieniu, wysyła nam zaproszenie na pokład „wehikułu magicznego”.

Diuna | Paul Atryda i Chani

Ten sam Villeneuve – o czym dowiedziałem się od wybitnego polskiego dialogisty i tłumacza, Bartka Fukieta, odpowiedzialnego też za polską wersję językową „Diuny. Części drugiej” – przyznał w jednym z wywiadów, że kiedy po raz pierwszy czytał w dzieciństwie „Diunę”, przyśnił mu się Paul ujeżdżający czerwia. Po wielu, wielu latach, już jako wybitny reżyser i jeden z największych wizjonerów współczesnego kina, zekranizował ten sen, przeniósł na wielki ekran dziecięce fantazje. Magia w czystej postaci.

Diuna 2 | lady Jessica jako Matka Wielebna

Druga część, podobnie zresztą jak pierwszy film sprzed dwóch lat, jest dziełem totalnym. Pieczołowicie odtworzone uniwersum Attrydów, Harkoneneów, Fremenów i innych mieszkańców tej części kosmosu, w której najwyższą władzę sprawuje Imperator, jest tłem dla wydarzeń o biblijnym ciężarze, przypowieściowej trafności i flow narracyjnym najlepszego blockbustera. Wojna miesza się tu z polityką, polityka z religią, religia z umocowaniami rodzinnymi oraz słabo ukrywanym cynizmem – i jest jeszcze w tych wszystkich zależnościach miejsce na poruszającą love story: historię miłosną naznaczoną fatalizmem i uwikłaną w historię wielkich rodów, wielkich, niepogodzonych ze sobą idei oraz konfliktu pokoleń.

Diuna 2 | Czerw pustyni (Szej Hulud)

Villeneuve wykorzystuje do zilustrowania swojej gargantuicznie obezwładniającej wizji wszelkich dostępnych możliwości dwudziestopierwszowiecznych technologii. Przypuszczam, że po jego „Diunie” już nigdy nie wrócicie do filmu Lyncha, chyba że w podobnych celach, w jakich dziś ogląda się „Wilczycę” Marka Piestraka. Ponieważ jest to film angażujący, poruszający, rozrywający emocjonalnie na tak wielu poziomach odbioru, że trudno sobie wyobrazić, by cokolwiek mogło w najbliższym czasie dorównać temu, jak bardzo i jak głęboko, na poziomie świadomości i zmysłów, wchodzimy w tę opowieść.

Diuna | Feyd Rutha Harkonnen

Opowieść piękną i przerażającą, opowieść niepokojącą i konsolidującą, opowieść fantastycznie egzotyczną, ale też zaskakująco współczesną i bliską naszym czasom, naszym problemom i naszym wyzwaniom. Cytując przywoływanego już Bartka: „Z takimi twórcami jak Villeneuve kino nigdy nie odda pola streamingowi. Long live the Cinema! Long live the Cinephiles!”.

Radek Tomasik

Radek Tomasik

filmoznawca
Z wykształcenia filmoznawca, z wyboru przedsiębiorca. Edukator filmowy, marketingowiec. Współwłaściciel Ferment Kolektiv - firmy specjalizującej się w działaniach na styku kultury filmowej, biznesu i edukacji oraz Kina Ferment. Autor wielu programów dotyczących wykorzystania filmu w komunikacji marketingowej, realizowanych dla takich marek jak: Orange, Mastercard, Multikino, Renault, ING, Disney, Santander Bank,…
REKLAMA
REKLAMA
Diuna | Paul MuadDib | książe Paul Atryda | Kwisatz Haderach
REKLAMA
REKLAMA