Tata

Dzień Ojca|Dzień Ojca|Dzień Ojca|


Bardzo rzadko mówię „ojciec”. „Tata” – tak. Nigdy: „stary”. Najczęściej: „Tatuś”. Córeczka Tatusia? Dumnie i oficjalnie. Dosłownie godzinę temu siedziałam naprzeciwko Niego. Wpadłam po drodze od wulkanizatora – na kawę i pogaduszki. Tata z kuszącym uśmiechem namawiał mnie do zjedzenia krówek. „Weź na drogę” – przekonywał.

Kiedy w gimnazjum i liceum odwiedzali mnie w domu znajomi, nie mogli uwierzyć w to, jakie płyty znajdowali u nas w salonie. Dead Can Dance, Portishead, Massive Attack, Tricky – to nie „rewelacje” przyniesione ze szkoły, tylko pozycje z audioteki Taty. Hip-hopu nie nauczyłam się słuchać od kolegów z podwórka, po prostu Tacie spodobały się płyty Kalibra 44 i Paktofoniki. Kiedy na studiach oszalałam na punkcie dubstepu, Tata obdarował mnie zestawem głośników z solidnym subwooferem. Rodzice znajomych kazali ściszać „ten okropny hałas” („To jest muzyka?!”). Mój Tata podjudzał mnie, żeby jeszcze trochę podgłośnić i poczuć porządne basy („Przecież nie ma jeszcze 22:00”). Muzyka to chyba jedyny obszar, w którym Tata jest „niestały” w uczuciach. Ciągle wyszukuje coś nowego, żadnej piosenki nie słucha częściej niż cztery razy, bo „jeszcze tyle do odkrycia”.


Jeśli w domu potrzebny jest nowy odkurzacz, Tata dokonuje wnikliwego przeglądu modeli i ofert. Lubi niespiesznie „rozkminiać”, analizować, konstruować. Uwielbia „wycieczki” do marketów budowlanych, krążenie wśród półek zastawionych „wihajsterami” i „dynksami”, które potem wykorzystuje w swoich projektach DIY. W garażu zorganizował profesjonalny warsztat z arsenałem narzędzi, sprzętów i autorskim warsztatowym stołem. Lubi pracę w drewnie – budowanie regałów, odnawianie foteli. Cierpliwie szlifuje, lakieruje, bejcuje, pastuje. Kibicuje mojej pasji do starych mebli. Kiedy podczas remontu łazienki „wymyśliłam” sobie retro szafkę pod umywalkę, Tata z zapałem zabrał się do wycinania otworów na syfon i impregnowania tekowego blatu. Piękne drewniane półki na książki koło naszego kominka to także jego dzieło. Podziwiam, jak wiele umie naprawić, zrobić, załatwić. Jak wiele wie i jak lubi się uczyć. Ale też, jak szczerze i otwarcie mówi czasami: „nie wiem”.

Dzień Ojca


„Work-life balance” praktykował chyba jeszcze zanim powstało to sformułowanie. Ma ciekawą, różnorodną, udaną karierę, ale nigdy nie poświęcał dla niej nas. Był czas, kiedy sporo wyjeżdżał, ale widzieliśmy, jak lubił wracać do domu, jak cieszył się, kiedy zdążył na wcześniejszy pociąg. Doskonale odnalazł się w pandemicznym trybie home office. Lubi spokój, rytm, (zdrową) rutynę. Popołudniowa drzemka to jego mała świętość. Dokuczamy Mu, że jak nie położy się po obiedzie, to robi się marudny.
Im jest starszy, tym bardziej upodabnia się do swojej Mamy. Te same ciepłe, mądre oczy. Nawet, gdy bywam córką niegodziwą, patrzą z czułością. Przyznaję ze wstydem – kiedy Tata daje mi rady albo podpowiada rozwiązania, zdarza się, że brzydko fukam. Odwracaj się, jak cofasz auto. Oszczędzaj na emeryturę. Zwykle – prędzej czy później – i tak stosuję się do Jego sugestii.


W majowym numerze było o Mamie. Dziś odcinek drugi mini serialu pod tytułem „Cudownych rodziców mam”. Odcinek trzeci mógłby być o sile duetu, jaki Mama i Tata tworzą. Na instagramie to dziś #powercouple #couplegoals. Jakąś nieopisaną siłą intuicji, miłości, uważną selekcją wzorów i zasad, jakie obowiązywały w ich własnych rodzinach, stworzyli dla mojego Rodzeństwa i mnie dom, który już zawsze będzie dla mnie synonimem bezpieczeństwa i wsparcia. W moim serialu czas na napisy końcowe. Będą krótkie: Dziękuję Wam.

REKLAMA
REKLAMA

Może cię zainteresować:

Dzień Ojca|Dzień Ojca|Dzień Ojca|
REKLAMA
REKLAMA

Wiosenne przebudzenie


Nie da się żyć zbyt długo w realnym świecie.
W każdym razie istota ludzka nie potrafi.
Większą część życia spędzamy,
śniąc, przede wszystkim na jawie.
/Carlos Ruiz Zafón, Gra anioła/

felieton: Magdalena Ciesielska | redaktor magazynu „Poznański Prestiż”

Każdy z nas je ma, świadomie lub nieświadomie – mógłby to być początek zagadki, którą rzuca się podczas spotkań towarzyskich, aby ubarwić imprezę. Pamięta się o nich lub kompletnie są rozmyte i stanowią tzw. białą kartę. W poszczególnych sferach naszego mózgu – podczas snu – niczym w filmowych kadrach pokazują się obrazy, mniej lub bardziej zarejestrowane, o ludzkich wzlotach i upadkach, o przeżyciach i planach, nierzadko również o ucieczce przed kimś lub przed czymś, o wpadaniu w wielką nieprzeniknioną przestrzeń lub głębię. Dzieją się nierzadko w innym wymiarze, nawiązują zarówno do zdarzeń z odległej przeszłości, jak i do aktualnych sytuacji i życiowych doświadczeń. Mogą być również traktowane niczym marzenia senne i przepowiednie, co wydarzy się w bliższej lub dalszej przyszłości…

Zawsze fascynowało mnie przenikanie się jawy i snu, tego, co realne i wyimaginowane, co dotyczy sekretów naszej wyobraźni podczas przechodzenia przez różne fazy snu. Z wielką chęcią i wciąż znakiem zapytania powracam do zagadkowego dla mnie filmu w reż. Christophera Nolana „Incepcja”, który swoją premierę miał już w 2010 roku. Zaklasyfikowany jest do surrealistycznych form wyrazu i według mnie doskonale odzwierciedla to, co w nas jest poplątane, niejednoznaczne i nadal nieodgadnione. (Czyżby to kolejne pole do manewru dla sztucznej inteligencji?)

AdobeStock 573340038 2

Jak zgłębić zagadkę ludzkiego umysłu? – to dopiero jest pytanie. A odpowiedź mogłaby być kluczem, który posłuży badaczom i psychoanalitykom otworzyć niejedne „drzwi”. Ciekawa jestem jak potoczy się rozwój cywilizacyjny, w jakim kierunku pójdzie przenikanie się promowanej obecnie AI i ludzkiej egzystencji, nie wyłączając zagadkowych faz snu. Czy nieodgadnione stanie się odgadnionym? I co może z tego wyniknąć dla ludzkości? Mnóstwo pytań i myśli przewija się w mojej głowie…
Czy za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat znajdzie się naukowiec, który podobnie jak Christopher Nolan zabierze nas w głąb intymnego i nieskończonego świata snów? Czy będą wytypowani „złodzieje” snów jak Dom Cobb, którzy w sprawny, a wręcz mistrzowski sposób odnajdą drogę do naszych wartościowych sekretów? Cóż znaleźliby w myślach głęboko ukrytych w świadomości podczas konkretnej fazy snu, kiedy umysł jest najbardziej wrażliwy, bo odpoczywamy, śpimy i śnimy? Filmowy Cobb (w tej roli wystąpił znakomity Leonardo DiCaprio) za sprawą ostatniego zadania może odzyskać stracone życie. Musi tylko wraz ze swym zespołem dokonać rzeczy niemożliwej – zamiast skraść myśl, zaszczepić ją w śpiącym umyśle.

Wiosenną porą budzi się przyroda do życia, budzą się w nas motywacje i chęci do zmian. Nierzadko pragniemy wytyczyć sobie nowe ścieżki samorozwoju, dokonać czegoś niemożliwego, pokonać własne słabości i lęki. Czy precyzyjne wytyczne i plany nam w tym pomogą? Przecież nie da się przewidzieć spontanicznego ruchu, jaki dokonamy w przyszłości… Może pod wpływem emocji, a może i marzeń sennych skoczymy na bungee, zjemy podczas podróży do Azji ichnią przekąskę – czyli poczwarki jedwabnika i larwy chrząszcza o wdzięcznej nazwie rhynchophorus ferrugineus? Będziemy nurkować wśród rekinów czy pokonamy strach, latając odrzutowcem? Ile zagadek kryje jeszcze nasz umysł?
Przebudźmy się na wiosnę i spróbujmy wyznaczać sobie nowe, nieodgadnione role. Może jak Dom Cobb?

Magda Ciesielska

Magdalena Ciesielska

redaktor prowadząca
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA