Sprzątanie z intencją

Kilka tygodni temu moja przyjaciółka z Warszawy wybrała się na masaż. Dzień wcześniej otrzymała wiadomość z instrukcjami, jak przygotować się do zabiegu. „Ważne, żeby nie być z pustym żołądkiem. Zachęcam do założenia wygodnego stroju. Zachęcam do przyjścia z konkretną intencją. Płatność gotówką”.

Do niedawna moim pierwszym skojarzeniem z hasłem intencja były ogłoszenia duszpasterskie z listą mszy dedykowanych zmarłym. Ten nowoczesny, egzotyczno-ezoteryczny kontekst dla intencji objawił mi się dopiero w czasie pandemii. Uwięziona w mieszkaniu, z zapałem eksplorowałam youtube’owe filmiki z ćwiczeniami jogi. „Moving with intention”, „set your intention for the day” – moja wirtualna amerykańska instruktorka Adriene nienachalnie zachęcała do wplatania duchowego pierwiastka do wygibasów na macie. Zdarzyło mi się przewrócić oczami na te sugestie. Ale bywało, że poddawałam się poleceniu i naprędce formułowałam myśl o dobrym samopoczuciu czy uwolnieniu od trosk.

Kolejna anegdota z intencją w tle to także dar od przyjaciółki od masażu (płatność gotówką!). Relacjonowała mi sylwestrowy wyjazd z grupą znajomych: chata na wsi, spacery, relaks. Gwoździem programu była noworoczna „ceremonia kakao”. Uroczyście spożyli gorący napój z peruwiańskich nasion, oczywiście, z intencją! Myślałam, że to ezo-wymysł rodem z Instagrama. Jakaż ze mnie ignorantka – kakaowy rytuał to pradawna tradycja Majów i Azteków. Starożytny obrządek wskrzesili przerażeni światowymi kryzysami, osaczeni chaosem codzienności i przytłoczeni nadmiarem niepotrzebnych rzeczy współcześni. W kubku kakao szukają drogi do harmonii i realizacji trudnych do wysłowienia pragnień.

Z intencją można zapalić świeczkę, zasadzić roślinę, przebiec maraton. Mnie zdarza się sprzątać z intencją – tak bardzo nienawidzę odkurzać i szorować, że czasem muszę owinąć przykre obowiązki we wzniosłą otoczkę amatorskich filozofii. Wyobrażam sobie wieczorny prysznic w lśniącej kabinie albo poranek, kiedy otwieram uporządkowaną szafę i z łatwością kompletuję stylizację do biura. 

Wpisuję hasło „z intencją” do wyszukiwarki na G. Wirtualne półki internetowych księgarni uginają się pod ciężarem pozycji na temat „świadomej manifestacji wymarzonego życia”. Medytacje z intencją. Palo santo z intencją. Gong z intencją – kuty na zamówienie przy dźwiękach mantr przez wytwórcę gongów planetarnych. Wysokiej jakości polska odzież z intencją. Świece intencyjne – mały zestaw z intencją na miłość – 75 złotych. Moje ulubione: bransoletka z intencją Równowaga – Ochrona – Działanie. Instrukcja obsługi: „Bransoletkę zawiązujemy na siedem węzłów, jednocześnie myślimy o naszej intencji – nosimy dopóki sama nie spadnie – to znak, że intencja się wypełniła, a wzmocnienie nie jest już nam potrzebne”. Życie z intencją stało się chodliwym towarem, ochoczo monetyzowanym przez przedsiębiorczych coachów, trenerów, influencerów i samozwańczych duchowych przewodników. Płatność gotówką, przelewem, blikiem. Na YouTube setki filmików o pracy z intencją. Miliony wyświetleń. Tysiące komentarzy. Mój wewnętrzny cynik na chwilę milknie, kiedy czytam szczere wyznania subskrybentek o tym, jak motywacyjne porady pomogły im w zmianie pracy czy zakończeniu nieszczęśliwego związku. 

Jutro sobota. Dzień sprzątania. Czas obmyślić intencję, która zmotywuje mnie do pucowania łazienki. 

Z dedykacją dla Wojni

REKLAMA
REKLAMA

Może cię zainteresować:

REKLAMA
REKLAMA

Naturalność – forma autentyczności czy modna konieczność?

Artykuł przeczytasz w: 3 min.

Żyjemy w czasach, w których autentyczność staje się coraz bardziej pożądaną cechą, dużo się o niej mówi i podczas warsztatów z dobrej komunikacji, i podczas szkoleń firmowych edukujących, jak pozbyć się sztuczności i pozerstwa w kontaktach międzyludzkich. Dodatkowo o naturalnym i nieprzerysowanym wyglądzie informują oferty licznych klinik beauty. A jak jest w rzeczywistości? Doskonale wiemy…

Pomimo wielu wysiłków i prób, zdarza się, że naturalność – ta wewnętrzna i zewnętrzna – dla niektórych osób to rzadka cecha, choć mówią inaczej, próbując zaklinać rzeczywistość. Jednocześnie warto pamiętać o tym, co nas otacza. Współczesny świat z mnogością filtrów, łapek w górę lub w dół, z przeróżnymi formami i możliwościami oceniania innych – nie tylko tych na Instagramie, ale i w codziennych relacjach. Zbyt często wybieramy maski dostosowane do okoliczności, próbując spełnić oczekiwania otoczenia. Tylko czy w tym wszystkim nie tracimy siebie, goniąc za chęcią przypodobania się innym? 

Naturalność w życiu to nie tylko brak makijażu czy nieperfekcyjnie ułożona fryzura, twarz bez botoksu czy niepoprawione skalpelem części ciała, to przede wszystkim szczerość wobec siebie i innych. To odwaga, by mówić to, co naprawdę myślimy, i próbować żyć w zgodzie ze swoimi wartościami, nawet jak innym się one nie podobają. Brzmi prosto, ale w praktyce bywa wyzwaniem. Według mnie naturalność w relacjach to również akceptacja wad i niedoskonałości, które przecież są częścią każdego z nas. Przyzwyczajeni do dostosowywania się do norm społecznych, często ukrywamy swoje prawdziwe emocje, bojąc się negatywnej oceny, drwin, szyderstwa czy wręcz odrzucenia. A może warto w tym życiowym biegu zatrzymać się, zastanowić się na słowami autorstwa Ralpha Waldo Emersona „Żyj w zgodzie ze sobą, a świat sam się do ciebie dostosuje”?

Szczerość tak naprawdę wymaga odwagi, a naturalność – dystansu do siebie, którego uczymy się z wiekiem. Współcześnie wiele dyskutuje się na temat social mediów – w jaki sposób kształtują rzeczywistość, dlaczego przez filtry nie widzimy prawdziwego oblicza, tylko odbicie w krzywym zwierciadle? Dlaczego kreowanie wizerunku często liczy się bardziej niż autentyczność, a ludzie boją się być prawdziwi? W efekcie takich zachowań można otrzymać powierzchowne znajomości, które nie mają głębi, nie są zbyt wiele warte. Dopiero gdy odrzucimy maski, sztuczne dekoracje i pozwolimy sobie na bycie sobą, możemy budować relacje oparte na zaufaniu, a nie na grze pozorów, na grze w dziecięcą ciuciubabkę z zamkniętymi oczami.

Naturalność może stać się luksusowym dobrem, na które każdy z nas może sobie pozwolić i przede wszystkim za które nie trzeba płacić – pod warunkiem, że odważymy się żyć w zgodzie ze sobą. To konieczność, jeśli chcemy budować prawdziwe, szczere i wartościowe relacje w rodzinie, z przyjaciółmi, w miejscach pracy. Niekwestionowana ikona stylu Coco Chanel powtarzała: „Najlepszym sposobem, aby być oryginalnym, jest być po prostu sobą.” I pod tym się podpisuję całą sobą.

Magda Ciesielska

Magdalena Ciesielska

redaktor prowadząca
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA