Szwedzkie słowo Lagom oznacza nie za dużo, nie za mało, dokładnie tyle, ile potrzeba. Czy łatwo to osiągnąć? Moje życie to nieustanne dążenie do stanu równowagi. To trudne, bo bez przerwy coś mnie z niej wytrąca. Ale są momenty w życiu, że jestem blisko złapania balansu.
Już samo dążenie, świadomość i droga do równowagi, czyli tak naprawdę do szczęścia,jest budująca. Lubię doświadczać różnych rzeczy, różnych stanów, ale jakoś tak… bezpiecznie. Moje życie aktorskie pełne jest rozhuśtanych emocji, zmian nastrojów i to jest niewypowiedzianą frajdą zapuszczać się nawet w te najtrudniejsze stany emocjonalne. Ale życie to przecież nie scena. Zawodowo czerpię z wyobraźni, w życiu dbam o wewnętrzny spokój. Czasem patrzysz na dwoje dzieci. Jedno marudzi bez przerwy, a drugie cieszy się bez powodu. Na pewno takiemu, co się uśmiecha będzie w życiu łatwiej. Ludzie lubią z taką osobą przebywać. Gdy się uśmiechasz, patrzysz w oczy i jesteś ciekawy drugiego człowieka, łatwiej nawiązujesz kontakty.
Ale życie nie zawsze sprzyja, czasem wszystko idzie nie tak i wtedy o uśmiech trudno. W takich momentach, kiedy już mam zacząć się nad sobą użalać, przywołuję się do porządku: „Zdrowa jesteś? Dziecko zdrowe? Ręce i nogi masz całe? Na wakacje jedziesz? To znaczy, że jesteś szczęśliwa!” Tak przemawiam do siebie. I to działa, serio! Wiadomo, w życiu nie raz się upada, ale o to chodzi, żeby wstać, otrzepać się i iść dalej.
Kiedyś, wiele lat temu, mój znajomy, przedsiębiorca, powiedział mi, że biznes musi mieć co najmniej trzy nogi. Jak się jedna przewróci, to na dwóch pozostałych można się jeszcze utrzymać. I ja myślę, że tę zasadę można przełożyć na życie. Trzeba mieć i doceniać przyjaciół, pracę, pasję, bliskich. Nie można rezygnować z rodziny dla kariery, ani z kariery dla rodziny. A zwłaszcza nie można rezygnować z siebie! Tak, jestem szczęśliwa, nie w euforycznym sensie, ale tak łagodnie. Choć zdarza się od czasu do czasu, że zaszumią bąbelki szampana! Moje lagom.