Akcja sterylizacja!

Co roku, na wiosnę, fundacyjną skrzynkę mailową i profile w social mediach zalewają zgłoszenia od ludzi, którzy znaleźli kotkę ze świeżo narodzonymi kociakami lub ciężarną i nie mając jak się nią zaopiekować, proszą nas o pomoc. Dlatego dziś parę słów o tym, po co właściwie jest sterylizacja.

Dlaczego fundacje prozwierzęce w pewnym momencie roku zaczynają odmawiać ludziom pomocy? Z jednej prostej i zarazem smutnej przyczyny – są przepełnione! Ani ich zasoby lokalowe, ani finansowe z gumy niestety nie są. Jak to możliwe, skoro każda z nich przez pewien czas przyjmuje zwierzaki, a potem część z nich trafia szczęśliwie do nowych domów? Skoro fundacje działają i wyłapują bezdomne koty, dlaczego wciąż jest ich tyle? Czy skala bezdomności kotów się zmniejsza? A może wręcz odwrotnie? Czy ten problem kiedyś się skończy? Na te pytania wielu z nas, wolontariuszy w przypływie bezradności próbuje znaleźć odpowiedź. Są też tacy, którzy już nie rozważają, tylko zagryzają wargi w determinacji i idą robić swoje – czyli właśnie łapać bezdomne koty.

AdobeStock 161488320

Jednym z głównych zadań statutowych fundacji prozwierzęcych jest zapobieganie bezdomności zwierząt, w tym kotów. Nie chodzi tu tylko o to, by bezdomnego kota wyłapać, zaopiekować się nim i znaleźć mu nowy, odpowiedzialny dom. Do fundacji trafiają nie tylko koty, które są oswojone lub dające się oswoić. Bardzo często fundacje pracują też z kotami, które są zdziczałe na tyle, że nie ma już żadnej możliwości oswojenia ich i muszą pozostać kotami wolnożyjącymi. Takie właśnie koty łapie się wyłącznie, by je wykastrować, ewentualnie wyleczyć, jeśli tego wymagają i wypuścić z powrotem w miejsce bytowania. Po co łapać dzikiego kota, pomyśleć można, przecież to niebezpieczne! Owszem, ryzyko „zawodowe” jest przy łapaniu zawsze, natomiast wyłapywanie kotów do kastracji jest JEDYNĄ istniejącą obecnie na świecie metodą, która realnie zmniejsza populację kotów bezdomnych i niechcianych.

AdobeStock 209256123

Wolontariusze fundacji dążą uparcie do tego, by wyłapać i wykastrować wszystkie wolnożyjące koty, a tym, które da się oswoić – znaleźć dobre domy na stałe. Dlaczego to tak ważne? Przede wszystkim zależy nam na ograniczeniu miotów kociaków, które jeśli nikt nie znajdzie i nie zgłosi ich w porę, z dużym prawdopodobieństwem umrą w agonii i cierpieniu, np. wpadając pod samochód, będąc upolowanym przez naturalne drapieżniki ekosystemu, chorując na jedną z wielu chorób, jaka im grozi na wolności. Jest to cały ogrom niepotrzebnego bólu i męki zwierząt, których mogło po prostu nie być. Dlatego kastracja kotów jest w ich przypadku priorytetem! Zarówno tych domowych, jak i tych bezdomnych. Kolejnym ważnym aspektem kastracji kotów jest ich zdrowie – kotki niekastrowane, poza tym, że męczą się podczas rui, która nie jest dla nich przyjemna, mają duże szanse, by zachorować na ropomacicze oraz nowotwory narządów rodnych i listwy mlecznej, niekastrowane kocury zaś mogą chorować na nowotwory jąder. Dzięki temu zabiegowi koty żyją po prostu dłużej!

AdobeStock 231468769


Niestety wielu ludzi, nie tylko na przysłowiowej „wsi”, ale także co szokujące dla mnie, w dużych miastach uważa, że kastracja to wymysł, zbytek i odbieranie kotom możliwości zostania rodzicami. Wciąż jeszcze pokutują mity o tym, że kotka przynajmniej raz w życiu powinna się okocić, a nikt nie myśli później o tych kociakach, z którymi nie wie, co zrobić dalej i w najlepszym wypadku szuka pomocy wśród organizacji prozwierzęcych, a w najgorszym decyduje się na wizytę w gabinecie weterynaryjnym, by uśpić cały miot. Przy obecnym przepełnieniu fundacji, które zawsze mają kotów za dużo, mnożenie kolejnych jest najgorszym koszmarem wszystkich wolontariuszy, zwłaszcza wiedząc, że nie będziemy w stanie wszystkim pomóc, bo prędzej czy później tej pomocy będą potrzebować.

AdobeStock 379176570

Jeśli chodzi o bezdomne zwierzęta w kontekście prawnym – za ich sytuację odpowiedzialny jest lokalny samorząd – miasto lub gmina. Kilka lat temu pojawiły się przepisy w polskim prawie, stanowiące o tym, że gmina ma obowiązek wyznaczyć z budżetu kwotę, która będzie do wykorzystania na kastracje kotów wolnożyjących, by ten problem bezdomności zwalczać. Fundacje jako oddolne inicjatywy dobrowolne powstały, by również zwalczać ten problem, wyręczając poniekąd miasta i gminy w tej pracy i działając z większym rozmachem i zaangażowaniem niż oficjalne jednostki. W przypadku miasta Poznań, wyznaczona jest kwota budżetu przeznaczona na kastrację kotów wolnożyjących. Niestety nigdy nie zaspokaja ona w całości potrzeb tego niekończącego się działania, natomiast jest wsparciem fundacji, które dzięki temu budżetowi nie ponoszą same kastracji takich zabiegów. W tym roku miasto Poznań przydzieliło dwukrotnie niższą kwotę na ten cel, dlatego wszystkie fundacje uczestniczące w tym programie biją na alarm, że bez finansowania kastracji kotów, wieloletnia praca w zakresie ograniczania bezdomności kotów pójdzie po prostu na marne. Dlatego wspierajcie, Drodzy Państwo, wszelkie organizacje, które poprzez zabiegi kastracji zwalczają problem, zanim się on po prostu „rozmnoży”.

ANIMALIA logo www krs ver2 1024x1024 1

REKLAMA
REKLAMA

Może cię zainteresować:

REKLAMA
REKLAMA

Wiosenne przebudzenie


Nie da się żyć zbyt długo w realnym świecie.
W każdym razie istota ludzka nie potrafi.
Większą część życia spędzamy,
śniąc, przede wszystkim na jawie.
/Carlos Ruiz Zafón, Gra anioła/

felieton: Magdalena Ciesielska | redaktor magazynu „Poznański Prestiż”

Każdy z nas je ma, świadomie lub nieświadomie – mógłby to być początek zagadki, którą rzuca się podczas spotkań towarzyskich, aby ubarwić imprezę. Pamięta się o nich lub kompletnie są rozmyte i stanowią tzw. białą kartę. W poszczególnych sferach naszego mózgu – podczas snu – niczym w filmowych kadrach pokazują się obrazy, mniej lub bardziej zarejestrowane, o ludzkich wzlotach i upadkach, o przeżyciach i planach, nierzadko również o ucieczce przed kimś lub przed czymś, o wpadaniu w wielką nieprzeniknioną przestrzeń lub głębię. Dzieją się nierzadko w innym wymiarze, nawiązują zarówno do zdarzeń z odległej przeszłości, jak i do aktualnych sytuacji i życiowych doświadczeń. Mogą być również traktowane niczym marzenia senne i przepowiednie, co wydarzy się w bliższej lub dalszej przyszłości…

Zawsze fascynowało mnie przenikanie się jawy i snu, tego, co realne i wyimaginowane, co dotyczy sekretów naszej wyobraźni podczas przechodzenia przez różne fazy snu. Z wielką chęcią i wciąż znakiem zapytania powracam do zagadkowego dla mnie filmu w reż. Christophera Nolana „Incepcja”, który swoją premierę miał już w 2010 roku. Zaklasyfikowany jest do surrealistycznych form wyrazu i według mnie doskonale odzwierciedla to, co w nas jest poplątane, niejednoznaczne i nadal nieodgadnione. (Czyżby to kolejne pole do manewru dla sztucznej inteligencji?)

AdobeStock 573340038 2

Jak zgłębić zagadkę ludzkiego umysłu? – to dopiero jest pytanie. A odpowiedź mogłaby być kluczem, który posłuży badaczom i psychoanalitykom otworzyć niejedne „drzwi”. Ciekawa jestem jak potoczy się rozwój cywilizacyjny, w jakim kierunku pójdzie przenikanie się promowanej obecnie AI i ludzkiej egzystencji, nie wyłączając zagadkowych faz snu. Czy nieodgadnione stanie się odgadnionym? I co może z tego wyniknąć dla ludzkości? Mnóstwo pytań i myśli przewija się w mojej głowie…
Czy za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat znajdzie się naukowiec, który podobnie jak Christopher Nolan zabierze nas w głąb intymnego i nieskończonego świata snów? Czy będą wytypowani „złodzieje” snów jak Dom Cobb, którzy w sprawny, a wręcz mistrzowski sposób odnajdą drogę do naszych wartościowych sekretów? Cóż znaleźliby w myślach głęboko ukrytych w świadomości podczas konkretnej fazy snu, kiedy umysł jest najbardziej wrażliwy, bo odpoczywamy, śpimy i śnimy? Filmowy Cobb (w tej roli wystąpił znakomity Leonardo DiCaprio) za sprawą ostatniego zadania może odzyskać stracone życie. Musi tylko wraz ze swym zespołem dokonać rzeczy niemożliwej – zamiast skraść myśl, zaszczepić ją w śpiącym umyśle.

Wiosenną porą budzi się przyroda do życia, budzą się w nas motywacje i chęci do zmian. Nierzadko pragniemy wytyczyć sobie nowe ścieżki samorozwoju, dokonać czegoś niemożliwego, pokonać własne słabości i lęki. Czy precyzyjne wytyczne i plany nam w tym pomogą? Przecież nie da się przewidzieć spontanicznego ruchu, jaki dokonamy w przyszłości… Może pod wpływem emocji, a może i marzeń sennych skoczymy na bungee, zjemy podczas podróży do Azji ichnią przekąskę – czyli poczwarki jedwabnika i larwy chrząszcza o wdzięcznej nazwie rhynchophorus ferrugineus? Będziemy nurkować wśród rekinów czy pokonamy strach, latając odrzutowcem? Ile zagadek kryje jeszcze nasz umysł?
Przebudźmy się na wiosnę i spróbujmy wyznaczać sobie nowe, nieodgadnione role. Może jak Dom Cobb?

Magda Ciesielska

Magdalena Ciesielska

redaktor prowadząca
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA