Czas na zmiany?! O wyborze optymalnej formy opodatkowania
15 grudnia, 2022
Zakończenie roku „aktualizuje” podatnikom PIT łamigłówkę dotyczącą wyboru formy opodatkowania. Nikt przecież nie chce płacić podatków ponad konieczną miarę. Wybór zasad ustalania wysokości płaconych podatków, przy stale zmieniających się przepisach, nie jest jednak zadaniem łatwym.
Wyboru opodatkowania dokonuje się nie tylko przed rozpoczęciem działalności/założeniem spółki, ale tak naprawdę na przełomie każdego roku.Decydujące są takie aspekty jak wysokość przewidywanych przychodów oraz kosztów. Regułą jest, że z dokonanego wyboru nie można się wycofać.
Aktualnie wyjątkowo – wskutek zmian tzw. „Polskiego Ładu” – niektórzy będą mogli zmienić wcześniejsze decyzje.
Znaczna część podatników PIT powinna sobie zatem zadać trzy pytania:
Czy wybrana na początku 2022 r. forma opodatkowania jest optymalna?
Czy opłaca się dokonać zmiany wybranego sposobu opodatkowania (i czy mogę to zrobić)?
Jaka forma opodatkowania będzie właściwa dla 2023 r.?
W zależności od indywidualnej sytuacji odpowiedzi mogą być zbliżone, albo bardzo różne. Konieczne jest uwzględnienie rodzaju i wysokości przychodów, wydatków, sytuacji rodzinnej, możliwości zastosowania ulg i zwolnień, a także planów biznesowych na najbliższe miesiące.
Nie ma jednego uniwersalnego rozwiązania, które będzie idealne dla każdego w każdym roku. Poszczególne przypadki należy poddać odrębnej weryfikacji indywidualnie dobrać najlepsze rozwiązanie.
Przedstawione działania można i warto przeprowadzić zarówno u „małych”, jak i u „dużych” przedsiębiorców, wspólników spółek osobowych, jak i kadry zarządzającej oraz managerskiej. Każdy ma prawo wybrać optymalną formę rozliczeń.
Przyjmując określone założenia można przedstawić przykład:
Pan Ksawery założył firmę informatyczną. Rozpoczynając działalność,nie dokonał wyboru opodatkowania, zatem zastosowanie znalazły zasady ogólne. Planował, że jego przychody wyniosą 20 tys.zł miesięcznie, a koszty będą nieznaczne.Zapotrzebowanie na usługi było jednak tak duże, że pan Ksawery zakończył rok z przychodem 480 tys. zł (40 tys. zł/mies.) i z wyższymi niż przewidywał kosztami (90 tys.zł/rok z uwagi na zakup nowego sprzętu). W takiej sytuacji, opodatkowanie podatkiem liniowym oznaczałoby zapłatę PIT o ponad 40 tys.zł niższą. Z kolei forma ryczałtu ewidencjonowanego oznaczałaby podatek niższy o ok. 80 tys.zł. Jeśli w kolejnych latach wysokość przychodu p. Ksawerego pozostanie zbliżona, a koszty się obniżą (brak inwestycji w nowy sprzęt), wybór ryczałtu – w porównaniu do zasad ogólnych – będzie skutkować podatkiem niższym o ponad 100 tys. zł!
Warto zatem przeanalizować uzyskane oraz planowane wyniki finansowe, zwłaszcza że aktualnie powiedzenie Mądry Polak po szkodzie nie musi się spełnić…W ściśle określonych przypadkach decyzję o sposobie opodatkowania można w odpowiednim trybie zmienić. Co zatem warto zrobić? Ustalić wartość przychodów, kosztów, postarać się trochę przewidzieć przyszłość, a następnie opracować stosowne symulacje i podjąć decyzje.
Rozwód a władza rodzicielska. Kto decyduje o przyszłości dziecka?
28 marca, 2025
Artykuł przeczytasz w: 9 min.
Władza rodzicielska przysługuje obu rodzicom, na skutek orzeczenia sądowego mogą ją jednak utracić lub mieć ograniczone prawa rodzicielskie – jeśli nie wykonują obowiązków i praw z nią związanych. Kwestia ustalenia władzy rodzicielskiej jest również nieodłącznym elementem wyroku rozwodowego, jeśli małżonkowie posiadają małoletnie dzieci. O aspektach prawnych związanych z władzą rodzicielską mówi adwokat, prof. UAM dr hab. Iwona Sepioło-Jankowska, specjalistka w dziedzinie prawa rodzinnego i rozwodowego.
Rozmawia: Alicja Kulbicka | Zdjęcie: Maciej Sznek, EscargoFoto, AdobeStock
Co należy rozumieć przez pojęcie władzy rodzicielskiej?
Zgodnie z przepisami Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, władza rodzicielska obejmuje w szczególności obowiązek i prawo rodziców do wykonywania pieczy nad osobą i majątkiem dziecka oraz do wychowania dziecka, z poszanowaniem jego godności i praw. Wygasa, kiedy dziecko staje się pełnoletnie. Ponadto, władza rodzicielska powinna być wykonywana tak, jak tego wymaga dobro dziecka i interes społeczny – a nie interes rodziców. Co ważne, jeżeli władza rodzicielska przysługuje obojgu rodzicom, każde z nich jest zobowiązane i uprawnione do jej wykonywania. W istotnych sprawach dotyczących dziecka rodzice podejmują decyzje wspólnie. Jeśli nie mogą dojść do porozumienia, rozstrzyga sąd opiekuńczy.
Do czego zatem w świetle prawa rodzice są zobowiązani wykonując władzę rodzicielską?
Rodzice, czyli ustawowi przedstawiciele dziecka, są obowiązani przede wszystkim do troszczenia się o emocjonalny i fizyczny rozwój dziecka, zapewnienia edukacji – odpowiedniej do jego uzdolnień, szanowania praw dziecka i zarządzania jego majątkiem.
Zarządzanie majątkiem dziecka przez jego rodziców w pewnych przypadkach jest przez prawo ograniczone. Jakie są to sytuacje?
Zarządzanie majątkiem nie obejmuje zarobków dziecka ani przedmiotów, które otrzymało. Rodzice nie mogą bez zezwolenia sądu opiekuńczego dokonywać czynności przekraczających zakres zwykłego zarządu ani wyrażać zgody na dokonywanie takich czynności przez dziecko. Przykładowo, do zrzeczenia się spadku lub zapisania nieruchomości na małoletnie dziecko potrzebna jest zgoda sądu. W sytuacji, gdy żadne z rodziców nie może reprezentować dziecka, reprezentuje je kurator ustanowiony przez sąd opiekuńczy.
Gdy rodzice wspólnie wychowują dziecko, również razem podejmują wszystkie decyzje dotyczące dziecka. Jak wygląda proces podejmowania decyzji w sytuacji, gdy rodzice żyją w rozłączeniu?
Sam fakt, że rodzice dziecka nie mieszkają razem i jedno z nich głównie przebywa z dzieckiem i sprawuje nad nim pieczę, nie przesądza samo w sobie o tym, że drugi rodzic ma prawa ograniczone prawa rodzicielskie. Wtedy, za każdym razem, kiedy przychodzi podjąć istotną decyzję w sprawie dziecka, rodzice i tak powinni zadecydować wspólnie.
Czyli pozbawienie lub ograniczenie władzy rodzicielskiej może pochodzić wyłącznie z orzeczenia sądu?
Co do zasady tak. Wyjątkiem jest śmierć jednego z rodziców – wtedy „cała” władza rodzicielska automatycznie przechodzi na żyjącego rodzica. Władza rodzicielska może również ustać, jeśli rodzic utraci pełną zdolność do czynności prawnych (np. w wyniku ubezwłasnowolnienia). Władza rodzicielska ustaje również w przypadku zaprzeczenia ojcostwa lub macierzyństwa, a także w wyniku adopcji. Inne przypadki dotyczą orzeczeń wydanych w postępowaniach dot. rozwodu, separacji, czy unieważnienia małżeństwa.
Tak istotna zmiana okoliczności rodzinnych w sumie sama w sobie narzuca konieczność dokonania innych ustaleń co do władzy rodzicielskiej nad dzieckiem. Jak może to wyglądać w przypadku rozwodu?
W swojej pracy najczęściej spotykam się z sytuacją, gdy sąd powierza pełnię władzy rodzicielskiej jednemu z rodziców, który na co dzień zajmuje się dzieckiem i z nim mieszka. Drugi ma wówczas ograniczoną władzę rodzicielską, zwykle do prawa do współdecydowania o istotnych sprawach dziecka. Jeśli jednak podczas sprawy rozwodowej rodzice przedstawią zgodny z dobrem dziecka plan wychowawczy, sąd pozostawi władzę rodzicielską obojgu rodzicom.
Co można rozumieć przez określenie „istotnych spraw”?
Pojęcie istotnych spraw dziecka nie posiada definicji ustawowej. Orzecznictwo wypracowało w tym zakresie katalog spraw, które mogą należeć istotnych, np.: wybór oraz zmiana imienia lub nazwiska dziecka, ustalenie miejsca stałego pobytu dziecka, wyjazd dziecka za granicę na wakacje lub w celu stałego pobytu, wybór placówki, w której kształci się dziecko, a więc żłobka, przedszkola, szkoły, wybór kierunku kształcenia dziecka, wybór religii, w której wychowane ma być dziecko, wydanie dowodu osobistego lub paszportu dla dziecka, zmiana obywatelstwa dziecka, W przypadku braku porozumienia w tych kwestiach, rodzice powinni zwrócić się do sądu rodzinnego, aby uzyskać stosowne rozstrzygnięcie uwzględniające indywidualne uwarunkowania dziecka oraz okoliczności sprawy.
Czy jest możliwość, żeby w orzeczeniu ograniczającym władzę jednego z rodziców te sprawy zostały wymienione?
Przypadki takie są uzależnione od specyficznych uwarunkowań dziecka. Jeśli np. poważnie choruje i jest ryzyko, że kiedyś może być potrzeba szybkiego podjęcia ważnej decyzji co do leczenia, wówczas sąd, jeśli rodzic o to wniesie, może orzec o ograniczeniu władzy rodzicielskiej do prawa do współdecydowania o istotnych sprawach dziecka z wyłączeniem spraw dotyczących zdrowia i leczenia dziecka.
Rozumiem. Nieraz i takie orzeczenie jest potrzebne, żeby zapewnić dziecku jak najlepszą opiekę. Rodzic pozbawiony władzy rodzicielskiej nie bierze natomiast udziału w podejmowaniu w zasadzie jakichkolwiek decyzji dotyczących dziecka. Co musi się z kolei zadziać, żeby sąd wydał takie orzeczenie?
Pozbawienie praw rodzicielskich może być orzeczone w stosunku do jednego lub nawet obojga rodziców – jeśli nie mogą prawidłowo wykonywać władzy rodzicielskiej, np. rażąco zaniedbując swoje obowiązki. Co istotne, sąd opiekuńczy i inne organy władzy publicznej są zobowiązane udzielać pomocy rodzicom. Każde z rodziców może zwrócić się do sądu opiekuńczego o odebranie dziecka od osoby nieuprawnionej, a nawet zwrócić się do sądu lub innego właściwego organu o zapewnienie dziecku opieki zastępczej.
A jakie konkretne okoliczności mogą uzasadniać odebranie władzy rodzicielskiej?
Przede wszystkim -naganne zachowania rodziców względem dziecka. Przykłady można by mnożyć, jednak głównie należy wymienić sytuacje, kiedy rodzic nadużywa swoich praw (np. stosuje przemoc fizyczną, psychiczną, wykorzystuje dziecko seksualnie, nadużywa alkoholu), rażąco zaniedbuje obowiązki wobec dziecka (np. porzucił je, nie płaci alimentów) lub kiedy istnieje trwała przeszkoda w wykonywaniu władzy rodzicielskiej (np. rodzic jest w więzieniu, cierpi na poważną chorobę psychiczną, zaginął lub wyjechał na stałe i nie interesuje się dzieckiem). Pozbawienie władzy rodzicielskiej oznacza brak możliwości podejmowania szeregu decyzji dotyczących spraw dziecka, m.in. w zakresie finansów, miejsca jego zamieszkania, edukacji, leczenia czy wychowania.
Na niektóre z tych przykładów zachować prawo karne nakłada również sankcje.
Zgadza się, w k.r.o. znajduje się zapis mówiący co prawda tylko o zakazie stosowania kar cielesnych, ale psychiczne lub fizyczne znęcanie się, rozpijanie małoletniego, uchylanie się od alimentów, czy porzucenie dziecka są czynami zabronionymi, uregulowanymi w przepisach kodeksu karnego dotyczących przestępstw przeciwko rodzinie i opiece. Sprawy te są jednak odrębne od postępowania w zakresie władzy rodzicielskiej.
Jednak, jeśli takie sytuacje miałyby miejsce, to na przykład wyrok skazujący rodzica za znęcanie się, mógłby przesądzić o pozbawieniu go przez sąd rodzinny władzy rodzicielskiej.
Dokładnie. Sądowi opiekuńczemu nie powinna też ujść uwadze sytuacja, kiedy sprawa karna jest dopiero w toku. Może on pozyskać akta tej sprawy, przeanalizować materiał dowodowy tam zebrany i biorąc pod uwagę całokształt okoliczności, pozbawić władzy rodzica rażąco naruszającego swoje obowiązki w zasadzie niezależnie od tego, jak sprawa karna później by się zakończyła.
Czy rodzic pozbawiony władzy rodzicielskiej posiada jakieś uprawnienia?
Nadal ma on prawo do spotkań/kontaktów z dzieckiem – chyba że sąd wyda taki zakaz ze względu na dobro dziecka. Ma także obowiązek płacenia alimentów, a dziecko ma prawo do spadku po rodzicu pozbawionym władzy rodzicielskiej.
Pozbawienie władzy rodzicielskiej nie musi też być trwałe. Jeśli zaistnieją okoliczności, które uzasadniają jej przywrócenie, można się o to zwrócić do sądu.
Tak, chociaż o pozbawieniu orzeka się, jeśli okoliczności uzasadniające taką decyzję mają charakter trwały. W razie przemijającej przeszkody w wykonywaniu władzy rodzicielskiej, sąd opiekuńczy może orzec tylko jej zawieszenie. Chodzi tu jednak o takie przeszkody po stronie rodzica, które również są poważne i obiektywne, ale jedynie czasowo uniemożliwiają lub utrudniają mu wykonywanie władzy rodzicielskiej.
Takie orzeczenia nie są jednak zazwyczaj wydawane w toku sprawy o rozwód. W jakich innych sprawach sąd może wydać orzeczenie o władzy rodzicielskiej?
Jeśli między rodzicami nie toczy się sprawa o rozwód, kwestie władzy rodzicielskiej można uregulować w odrębnych postępowaniach o charakterze nieprocesowym – można wnieść o jej ograniczenie, zawieszenie lub pozbawienie. Takimi sprawami zajmują się sądy rejonowe właściwe dla miejsca zamieszkania dziecka.
Kto jest wówczas uprawniony do wniesienia wniosku, np. o ograniczenie władzy rodzicielskiej?
Wniosek ograniczenie władzy rodzicielskiej jednego lub obojga rodziców może złożyć każdy, kto wie, że dziecku dzieje się krzywda. Może to być ojciec lub matka dziecka, dziadkowie, szkoła, kurator, policja. Sąd może wszcząć też postępowanie z urzędu.
Rozwód jako nowy początek: Jak przełamać lęki odzyskać siebie?
4 marca, 2025
Artykuł przeczytasz w: 8 min.
Decyzja o rozwodzie to jedno z najbardziej emocjonalnych wyzwań w życiu. Lęk przed nieznanym, obawy o dzieci, presja społeczna czy kwestie finansowe często trzymają nas w relacjach, które już dawno przestały nam służyć. Czy zawsze warto „zostać dla dzieci”? Jak poradzić sobie z presją otoczenia i odzyskać kontrolę nad swoim życiem? O mitach, lękach i przełamywaniu barier rozmawiam z radcą prawnym Martą Działyńską, która od lat pomaga swoim klientom w najtrudniejszych momentach ich życia.
Co najczęściej powstrzymuje ludzi przed podjęciem decyzji o rozwodzie?
MARTA DZIAŁYŃSKA: Lęk przed nową sytuacją w życiu, koniecznością ponoszenia konsekwencji i zmierzenia się z nieznanym. Obawa o bezpieczeństwo finansowe, niepewność jutra. Przeświadczenie o tym, że dla dziecka pełna rodzina jest zawsze lepsza, niż „rozbita”. Rzadziej religia, chociaż zdarza się i tak.
Mimo że tkwią w niekorzystnym dla siebie, często toksycznym związku?
Trudno w takiej sytuacji dokonywać kwantyfikacji związku w kategoriach korzyści. Po prostu łatwiej pozostać w układzie, który już znamy, w którym potrafimy sobie radzić, niż rzucić wszystko i zaczynać od nowa.
A może to bardziej presja społeczna?
Opinia społeczna wciąż odgrywa bardzo ważną rolę w naszym społeczeństwie. Nawet nie mamy pojęcia jak środowisko, w którym funkcjonujemy, nasz osobisty bagaż społeczny ma znaczenie. Niewiele się w tej kwestii zmieniło mimo upływu lat. Tak zwane „co ludzie powiedzą?” ma nadal przełożenie na towarzyszące postępowaniu rozwodowemu emocje i myślenie obu stron. Ale to samo w sobie nie jest takie złe. Na przykład obawa przed ostracyzmem towarzyskim na skutek ujawnienia okoliczności związanych z rozstaniem stron często pozwala zawrzeć ugodę. W gruncie rzeczy żadna ze stron nie chce „prać brudów” na sali sądowej. Lepiej znaleźć porozumienie i rozstać się kulturalnie na jednej rozprawie, co dzieje się coraz częściej – na szczęście.
Jak radzić sobie z presją społeczną w momencie decyzji o rozwodzie?
To bywa bardzo trudne. Zwłaszcza, gdy rozstaniu towarzyszy poczucie winy. W tak kryzysowej sytuacji okazuje się, że nie dysponujemy wystarczającymi umiejętnościami czy narzędziami umożlwiającymi zminimalizowanie skutków tej presji. Wówczas zachęcam do skorzystania z pomocy psychologa. To daje wsparcie w chwilach, gdy nabieramy wątpliwości co do słuszności naszych decyzji. Pamiętajmy, że często na rozstanie, tym bardziej po latach, decydują się osoby, które doznały w tym związku krzywdy. Dla nich odejście to szansa na odzyskanie życia na własnych zasadach. W takich sytuacjach krytyka otoczenia jest dodatkowo trudna do zaakceptowania. Z drugiej strony nikt nie wie, co się dzieje w tak zwanych „czterech ścianach”, zwłaszcza, gdy rodzina przedstawia starannie zadbany wizerunek. Rzadko kto wzywa policję do kłótni rodzinnej, założenie Niebieskiej Karty wciąż budzi kontrowersje. Dzieci milczą. Często krzywda, która się działa pod dachem nie pozostawia śladów. Nawiasem mówiąc w postępowaniu sądowym trzeba udowodnić, że wina rozpadu małżeństwa leży po przeciwnej stronie niż ta, która zdecydowała się odejść. Jak tego dokonać, gdy nie ma materiału dowodowego? Z takimi sprawami także mam często do czynienia.
Jakie są najczęstsze mity związane z pozostawaniem w związku „dla dobra dzieci”?
Nadal spotykam się z sytuacjami, w których klient lub klientka są przekonani, iż dzieci nie wiedzą o kryzysie w związku ich rodziców. Tymczasem dzieci są barometrami emocji mamy i taty i nawet jeśli nie mają wiedzy na temat sytuacji między nimi to z pewnością czują, że coś jest nie tak. Zawsze powtarzam, że dzieci uczą się poprzez obserwację. Widząc napięcie, niechęć, czy nawet obojętność rodziców względem siebie rosną w przekonaniu, że tak wygląda prawidłowa relacja dwojga ludzi. To pomaga osobom, które do mnie przychodzą po pomoc nabrać pewności co do powziętej przez siebie decyzji o rozstaniu.
Czy rzeczywiście rozstanie rodziców zawsze ma negatywny wpływ na ich potomstwo?
Nie można tu postawić jednoznacznej tezy o pozytywnym czy negatywnym wpływie rozwodu na dzieci. Gdyż stronami postępowania rozwodowego formalnie są rodzice, a ich decyzja wpływa na dzieci, które są osobnymi podmiotami. Różnie bywa, ale z moich doświadczeń wynika, że często jest wręcz przeciwnie, zatem obawa o wpływ rozwodu na dzieci nie powinna torpedować decyzji o nim. Ponieważ staram się utrzymać kontakt z moimi klientkami i klientami także po zakończeniu postępowania sądowego – mam wiedzę, jak układają się sprawy pół roku, czy rok po rozwodzie. I niejednokrotnie okazuje się, że bardzo często jest lepiej niż się wydawało na początku. Gdy emocje opadną pozostaje wzajemny szacunek, albo chociaż sentyment, a to pozwala uspokoić napięcie, które odczuwały dzieci, gdy strony były razem.
Jak lęk przed samotnością i niepewnością finansową wpływa na decyzję o pozostaniu w nieudanym małżeństwie?
Zacznijmy od tego, że to małżeństwo nie musi być nieudane. Mogło się coś po prostu wypalić. Ale oczywiście bywa i tak, że ten etap kończy się wbrew naszej woli. Wtedy jest zdecydowanie trudniej. Patrząc z perspektywy lat, mogę z pewnością stwierdzić, że jeśli decyzji o rozstaniu towarzyszą lęk przed samotnością i niepewność finansowa to taka osoba musi być mocno zdeterminowana, jeśli sama podejmuje decyzję, aby odejść. A gdy postawiona jest przed taką sytuacją wbrew własnej woli po pierwszym szoku, jakiego doznaje, zaczyna walczyć. I to nie jest walka przeciwko czemuś, tylko o coś. Zwykle o siebie, o swój byt. Swoje ja. Swoje bezpieczeństwo. Wtedy mamy do czynienia najczęściej z długim postępowaniem sądowym. Udowadnianiem winy, ujawnianiem na sali rozpraw największych sekretów. Chociaż jak mówiłam, nie musi tak być.
Czy istnieją strategie, które pomagają przezwyciężyć te obawy?
Lęk w ogóle jest złym doradcą, w każdej sprawie. A lęk przed samotnością bywa szczególnie paraliżujący. Kiedy dojdzie do tego obawa przed pozostaniem bez środków do życia, zwłaszcza na tzw. „stare lata”, mamy do czynienia z prawdziwymi tragediami, jakie rozgrywają się wewnątrz. Stąd zresztą mój pomysł, aby rozszerzyć zakres udzielanej pomocy o wsparcie psychologiczne czy udział trenera personalnego. Wszystkie te elementy pomagają nabrać dystansu, który jest bardzo potrzebny, by spojrzeć na swoją sprawę inaczej niż przez pryzmat negatywnych emocji.
Jakie kroki warto podjąć, gdy czujemy, że tkwimy w relacji, która nam nie służy, ale obawiamy się zmiany? Czy praca z terapeutą lub rozmowy z prawnikiem mogą pomóc w podjęciu bardziej świadomej decyzji?
Zdecydowanie warto rozmawiać. Z przyjacielem, członkiem rodziny, terapeutą. Oczywiście także z prawnikiem, by poznać swoją sytuację prawną, kiedy zastanawiamy się nad zmianą swojego życia. Dobrze jest mieć świadomość, że postępowanie sądowe odbywa się według ściśle określonych procedur. Często nie zdajemy sobie też sprawy jak odmienny od powszechnie używanego jest język prawniczy. W takich sytuacjach wsparcie profesjonalnego pełnomocnika okazuje się bardzo pomocne. Zaznaczę jednak, że niekoniecznie należy podejmować dialog w tej sprawie z własnymi dziećmi. To, czy włączać dziecko w swoje przemyślenia o zmianie zależy od wieku dziecka, jego dojrzałości, osobistych i bardzo zindywidualizowanych cech osobowościowych. Przed podjęciem decyzji o rozstaniu warto porozmawiać z psychologiem dziecięcym, który powie czy, jak i kiedy rozmawiać z dzieckiem.
Czy decyzja o odejściu z toksycznej relacji może być przełomowym krokiem w kierunku poprawy życia – zarówno dla dorosłych, jak i dzieci?
Może i często jest. Niemniej do takich decyzji potrzeba często czasu. Zdarza się, że do mojej kancelarii trafiają osoby, które mimo deklaracji, że wrócą za kilka dni, wracają po roku czy dwóch latach. Podjęcie decyzji o zmianie swojego życia to niejednokrotnie długotrwały proces. Gdy się już tę decyzję podejmie, pozostaje ją zrealizować. I tutaj przydaje się pomoc prawna. Bo odejściu niemal zawsze towarzyszy konieczność poukładania spraw formalnych. Nie tylko związanych z dziećmi i alimentami, ale także podziałem majątku. Nierzadko małżonkowie prowadzą wspólnie działalność gospodarczą, mają wspólne kredyty. Wzajemne upoważnienia, jedne rozliczenia. To są sprawy, które wymagają poukładania na nowo. Gdy już zostaną załatwione, pozostaje rozpocząć kolejny rozdział swojego życia. To często okazuje się całkiem przyjemny rozdział.
W toku sprawy rozwodowej niezwykle istotną kwestią jest postępowanie dowodowe. Jakie dowody można wykorzystać w sprawie o rozwód? Jak je zebrać? Czy w każdej sprawie rozwodowej konieczne jest ich składanie? Na te i wiele innych pytań odpowie nam specjalistka z dziedziny prawa rodzinnego i rozwodów – adw. prof. UAM dr hab. Iwona Sepioło-Jankowska.
Rozmawia: Magdalena Ciesielska | Zdjęcia: Maciej Sznek, EscargoFoto, Adobe Stock
Proszę przybliżyć temat. Czym jest postępowanie dowodowe w sprawie o rozwód?
PROF. IWONA SEPIOŁO-JANKOWSKA: Postępowanie dowodowe jest w istocie bardzo ważną częścią procesu. W ten sposób sąd uzyskuje informacje do sprawy, na podstawie których wyda w późniejszym czasie wyrok. Nawet podczas najmniej skomplikowanej sprawy rozwodowej – gdzie strony zgodnie wnoszą o nieorzekanie o winie oraz nie mają małoletnich dzieci – sąd musi przeprowadzić dowód z dokumentu urzędowego, jakim jest skrócony odpis aktu małżeństwa oraz przesłuchać małżonków. Sprawa natomiast komplikuje się w przypadku wystąpienia konfliktu między stronami co do ich stanowiska, wniosków i wyrażanych żądań. Wówczas strona, która chce wykazać swoje racje, nie tylko musi wyrazić to w piśmie procesowym, ale także poprzeć zasadność swoich żądań odpowiednimi dowodami.
Z Pani doświadczenia, w jakich kwestiach najczęściej dochodzi do konfliktu pomiędzy stronami?
Przede wszystkim najczęściej chodzi o winę. Orzeczenie rozwodu z winy jednego małżonka, uprawnia tego drugiego do żądania na jego rzecz alimentów. Spory dotyczą także często tego, gdy jeden z małżonków żąda ograniczenia albo pozbawienia władzy rodzicielskiej drugiej strony nad małoletnimi dziećmi. Konflikt może także zaistnieć przy sposobie ustalenia kontaktów z dziećmi lub wysokości obowiązku alimentacyjnego.
Czy można określić tzw. katalog zachowań drugiego małżonka, który przesądza o ponoszeniu przez niego winy za rozkład pożycia?
Praktyka oraz orzecznictwo wypracowały pewne przesłanki w tym temacie. Są to: przemoc psychiczna oraz przemoc fizyczna, przemoc ekonomiczna, zdrada małżeńska, szkodzące nałogi (alkoholizm, narkomania, seksoholizm, hazard), zaniedbywanie podstawowych obowiązków małżeńskich i rodzinnych, celowa bezrobotność. Aby udowodnić zaistnienie którychś z tych okoliczności, należy przedłożyć do sprawy odpowiednie dowody.
Co należy rozumieć przez pojęcie dowodu?
Dowód jest to środek procesowy mający na celu wykazanie przez stronę, iż twierdzenia i fakty, jakie przedstawia w postępowaniu sądowym, są zgodne z prawdą. Co ważne, przedmiotem dowodu mogą być tylko okoliczności mające istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia danej sprawy. Dowody nieistotne sąd po prostu pominie. Jako przykład dowodu nieistotnego można podać załączanie, do postępowania w sprawie uznania ojcostwa, dokumentów potwierdzających kupienie przez ojca mieszkania. Nieistotne są zatem dowody potwierdzające okoliczności, których nie dotyczy dana sprawa.
Co w takim razie może być dowodem w sprawie?
Nie istnieje zamknięty katalog dowodów, które sąd może dopuścić i przeprowadzić w postępowaniu rozwodowym. Różne okoliczności mogą być bowiem wykazane różnymi dowodami. Dowodem może być zatem tak naprawdę wszystko to, co zmierza do udowodnienia winy małżonka w trwałym i zupełnym rozkładzie pożycia, która w konsekwencji doprowadziła do rozwodu.
Z jakimi dowodami w sprawie o rozwód najczęściej się Pani spotyka?
Do najczęściej przeprowadzanych w sprawach rozwodowych dowodów, w tym także takich, które mogą przesądzić o uznaniu wyłącznej winy jednego z małżonków, należą: przesłuchania stron, zeznania świadków, dokumenty urzędowe i prywatne, opinia biegłych OZSS, wywiad środowiskowy, nagrania audio i wizualne, fotografie, billingi, wiadomości e-mail i SMS-y, wydruki pozyskane z portali społecznościowych, zapisy rozmów prowadzonych na czatach. Należy jednak pamiętać, aby dowody zostały pozyskane w sposób legalny oraz nieingerujący w dobra osób trzecich.
Gdy już zostaną do sprawy zgłoszone konkretne dowody, jakie jest dalsze postępowanie sądu?
Wszystkie dowody sąd oczywiście ocenia pod kątem ich wiarygodności, zgodnie z zasadami logiki i doświadczenia życiowego. W praktyce zdecydowanie najłatwiej „obalić” dowody z przesłuchania stron, bo najczęściej jest to słowo przeciwko słowu męża i żony. Najbardziej wartościowe są zatem dowody, których wiarygodność ciężko podważyć, jak np. korespondencja czy zdjęcia i nagrania wskazujące na winę jednego z małżonków w rozpadzie pożycia. Podsumowując, dowodem w sprawie rozwodowej potwierdzającym wyłączną winę jednego z małżonków w rozpadzie związku może być wszystko to, co ma związek ze sprawą i potwierdzi, że to współmałżonek jest winny, a druga strona tej winy nie ponosi. Ważne, aby przy podjęciu decyzji o rozwodzie z winy jednej ze stron jak najwcześniej zacząć zbierać i zabezpieczać dowody. Dowody powinny w sposób konkretny i niebudzący wątpliwości przedstawiać niewłaściwe zachowanie małżonka i jego działania mające wpływ na zawinienie w rozpadzie małżeństwa.
Czy dowody można składać do sprawy w każdym czasie?
Dowody składa się przede wszystkim w pozwie i w odpowiedzi na pozew oraz w dalszych pismach procesowych. Zazwyczaj sąd wyznacza termin, do którego można zgłaszać wnioski dowodowe. Po przekroczeniu tego terminu, dowody wówczas zgłoszone mogą (ale nie muszą, w zależności od ich istotności dla sprawy) zostać przez sąd oddalone. Służy to usprawnieniu postępowania i poprawieniu ekonomiki procesowej. Dyscyplinuje to strony, aby nie zostawiały innych dowodów „na zaś”, co przedłużyłoby postępowanie.
W jaki sposób można zdobyć dowody na winę małżonka?
Należy pamiętać, że nie każde zdobycie dowodu może zostać uznane za legalne. Jeżeli włamujesz się do telefonu, do komputera zabezpieczonego hasłem, zamkniętej na klucz szafy, może to oznaczać złamanie prawa i może za to grozić odpowiedzialność karna. Warto skonsultować sposób zbierania dowodów z adwokatem czy detektywem, który razem z Tobą lub samodzielnie zbierze dowody na zdradę małżonka. Przydatnymi dowodami są screeny konwersacji czy nagrania Twoich rozmów z małżonkiem, które udowadniają jego winę, np. przyznając się do zdrady.
Jakie są zasady legalnego nagrywania rozmów i obrazu?
Nielegalne jest potajemne nagrywanie rozmów przeprowadzanych przez osoby trzecie. Osoba, która się tego dopuszcza, popełnia przestępstwo stypizowane w art. 267 Kodeksu karnego. Przestępstwo to jest co prawda ścigane na wniosek osoby pokrzywdzonej, ale należy się liczyć z tym, że w przypadku sporu między stronami, każdy będzie bronił swoich praw i nie pozostawi tej sytuacji bez podjęcia odpowiednich kroków prawnych w postępowaniu karnym. Dlatego zdecydowanie odradzam instalowanie podsłuchów czy ukrytych kamer. Poza tym, istotnym jest uzyskanie od osoby, która jest nagrywana zgody na nagrywanie, albo chociaż poinformowanie jej o fakcie nagrywania rozmowy. Zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia 22 kwietnia 2016 r. sygn. akt II CSK 478/15, potajemne nagrywanie stanowi naruszenie prawa danej osoby do prywatności, które sąd musi każdorazowo ważyć z prawem drugiej osoby do sprawiedliwego procesu (dwoma konstytucyjnie chronionymi prawami). Pomimo tego, jest możliwe przeprowadzenie przez sąd dowodu z nagrań, na które osoba nagrywana jednak nie wyraziła zgody.
Czyli w sprawie rozwodowej możliwe jest przeprowadzenie dowodu zdobytego niezgodnie z prawem? Czy nagranie audio lub audio-video sporządzone przez jednego z małżonków bez zgody drugiego faktycznie może stanowić dowód przed sądem?
Tutaj najważniejszy jest jednak fakt, że kodeks postępowania cywilnego nie wyklucza możliwości przeprowadzenia dowodów uzyskanych z naruszeniem prawa. Jednak pamiętać należy, że wykorzystanie w procesie zdobytych w ten sposób informacji może nieść za sobą konsekwencje prawne. O dopuszczeniu konkretnego dowodu w sprawie ostatecznie decyduje sąd. Takie nagranie może zostać włączone w poczet materiału dowodowego. To samo tyczy się sytuacji, gdy strona przedstawia korespondencję małżonka bez jego zgody. Należy jednak wtedy liczyć się z możliwością wytoczenia przez drugiego małżonka powództwa o naruszenie dóbr osobistych w postaci naruszenia prawa do tajemnicy korespondencji.
Jakie są możliwości w przypadku, gdy sąd pominie wniosek dowodowy?
Na postanowienie pomijające wniosek dowodowy nie przysługuje zażalenie, jednakże ta decyzja procesowa podlega kontroli instancyjnej (art. 380 k.p.c). W takim przypadku warto również w toku posiedzenia sądu wnieść zastrzeżenie, o którym mowa w art. 162 k.p.c., zgodnie z którym strona powinna zwrócić uwagę sądu na uchybienie przepisom postępowania, wnosząc o wpisanie zastrzeżenia do protokołu. To otwiera drogę na skuteczne sformułowanie zarzutu w ramach postępowania apelacyjnego.
Kobieta jest potrzebna w zarządach firm. Tak stanowi nowa ustawa
20 lutego, 2025
Artykuł przeczytasz w: 5 min.
Współczesny rynek biznesowy stawia przed organizacjami nowe wyzwania, szczególnie w kontekście równości płci i różnorodności w zarządach firm. Zgodnie z najnowszymi regulacjami prawnymi, kobieta w zarządzie to nie tylko kwestia wyboru, ale także obowiązek. Nowa ustawa, która wprowadza ten obowiązek zwiększenia reprezentacji kobiet w najwyższych organach zarządzających firmami, może stanowić przełom w zakresie równości płci na rynku pracy i zmienić oblicze wielu organizacji. Jakie konsekwencje przyniesie ta zmiana i dlaczego obecność kobiet w zarządach jest tak ważna?
tekst: Karolina Porożyńska, zdjęcia Adobe Stock
Równość płci w zarządach firm – wymóg czy szansa?
Nowa ustawa, której celem jest promowanie równości płci w strukturach zarządzających przedsiębiorstwami, wprowadza wymóg, by co najmniej 33% członków zarządów dużych firm stanowiły kobiety. Dotyczy to głównie dużych spółek publicznych, choć niektóre przepisy mogą obejmować również firmy prywatne, szczególnie w przypadku ich międzynarodowej działalności. Ustawa ta jest wynikiem rosnącej potrzeby zmiany w podejściu do zarządzania firmami, w których większą rolę zaczynają odgrywać różnorodność i integracja różnych perspektyw. Przypomnijmy, że od lat temat nierówności płci w zarządach firm jest przedmiotem debaty w wielu krajach. Dane pokazują, że kobiety wciąż stanowią mniejszość w najwyższych strukturach władzy w biznesie, co prowadzi do braku równowagi i ogranicza potencjał firm. Wprowadzenie wymogu zatrudniania kobiet w zarządach ma na celu eliminowanie tej nierówności i dążenie do bardziej zrównoważonych struktur organizacyjnych.
Korzyści z większej reprezentacji kobiet w zarządach
Dlaczego obecność kobiet w zarządach jest ważna? Liczne badania pokazują, że różnorodność w organach zarządzających prowadzi do lepszych wyników finansowych firm, poprawy innowacyjności oraz podejmowania bardziej trafnych decyzji. Kobiety często przynoszą do zarządów unikalne podejście do zarządzania, zdolności komunikacyjne, empatię, a także gotowość do rozwiązywania problemów w sposób bardziej zrównoważony i kompleksowy. Wprowadzenie kobiet do zarządów może zmienić sposób myślenia o zarządzaniu firmą, z większym naciskiem na długofalowy rozwój, równowagę społeczną i odpowiedzialność korporacyjną. Warto również zauważyć, że firmy z większą reprezentacją kobiet w zarządach częściej angażują się w działania prospołeczne, dbają o różnorodność i inkluzyjność w swoich strukturach, a także wykazują większą troskę o równowagę między życiem zawodowym a prywatnym pracowników. Takie podejście wprowadza pozytywne zmiany w kulturze organizacyjnej, co może przyciągnąć talenty, a także budować pozytywny wizerunek firmy na rynku.
Jak przygotować się do nowych wymogów?
Wprowadzenie wymogu zwiększenia liczby kobiet w zarządach firm wiąże się z koniecznością dostosowania się przedsiębiorstw do nowych regulacji. Firmy muszą zacząć planować swoje strategie kadrowe, uwzględniając w nich nie tylko równość płci, ale także profesjonalny rozwój kobiet, które mogłyby zasiadać w zarządach. To również szansa na stworzenie nowych programów mentoringowych i rozwojowych, które umożliwią kobietom zdobycie doświadczenia w zarządzaniu i przywództwie. Dla wielu organizacji zmiana ta będzie wymagała rewizji ich polityki kadrowej i rozwoju talentów, w tym identyfikacji odpowiednich kandydatek do objęcia kluczowych ról zarządu. Istnieje wiele firm, które już teraz podejmują działania w kierunku zwiększenia reprezentacji kobiet na stanowiskach kierowniczych, traktując to jako szansę na zwiększenie konkurencyjności na rynku.
Podsumowanie
Wprowadzenie nowej ustawy, która nakłada obowiązek zwiększenia liczby kobiet w zarządach firm, jest krokiem w stronę równowagi płci w świecie biznesu. Obecność kobiet w najwyższych strukturach władzy to nie tylko kwestia sprawiedliwości społecznej, ale także szansa na poprawę wyników firm i ich długofalowego rozwoju. Różnorodność w zarządach sprzyja podejmowaniu bardziej trafnych decyzji, innowacyjności i skuteczniejszemu zarządzaniu firmami. Warto więc traktować tę zmianę jako impuls do budowania bardziej otwartego, zrównoważonego i odpowiedzialnego biznesu, w którym kobiety będą miały równie ważną rolę jak mężczyźni w kształtowaniu przyszłości organizacji.
Karolina Porożyńska Ekonomistka, absolwentka studiów Executive MBA na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu, Podyplomowych Studiów Prawa Restrukturyzacyjnego i Upadłościowego na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz programów z zakresu Wyceny Przedsiębiorstw i Modelowania Finansowego na Akademii Leona Koźmińskiego i Controllingu i Zarządzania Bankiem na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. Posiada kilkunastoletnie doświadczenie w pracy w organizacjach nadzorczych, a od kilku lat pełni funkcję zarządczą w firmie Rachuba, która specjalizuje się we wspieraniu klientów w rozwijaniu potencjału i efektywności ich biznesów.
Ekonomistka, absolwentka studiów Executive MBA na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu, Podyplomowych Studiów Prawa Restrukturyzacyjnego i Upadłościowego na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz programów z zakresu Wyceny Przedsiębiorstw i Modelowania Finansowego na Akademii Leona Koźmińskiego i Controllingu i Zarządzania Bankiem na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. Posiada kilkunastoletnie doświadczenie w pracy w organizacjach nadzorczych, a od kilku lat pełni funkcję zarządczą…
W ostatnim czasie temat sztucznej inteligencji (AI) krąży w mediach w odniesieniu do każdej dziedziny życia. Jedni mówią, że jej czas nastał i wkrótce przejmie ona wiele zawodów. Inni są bardziej ostrożni i podkreślają, iż pomimo ogromnych możliwości, AI ma swoje ograniczenia. W dalszej części felietonu przywołam przykłady, które zobrazują co w przypadku zawodów prawniczych odgrywa kluczową rolę i mam nadzieję, że pozwolą one każdemu znaleźć odpowiedź na postawione w tytule pytanie.
Zacznijmy od tego, co AI potrafi robić najlepiej: analizować dane. Współczesne algorytmy potrafią przeszukiwać setki dokumentów prawnych w zaledwie kilka sekund, identyfikując odpowiednie precedensy czy naruszane przepisy. To może być niezwykle pomocne z technicznego punktu widzenia, chociażby dlatego, że pozwala oszczędzić cenny czas.
Teraz wyobraźmy sobie, trudną sprawę sądową, w trakcie której ważna jest nie tylko znajomość prawa, ale często umiejętność wyjścia poza ramy kodeksu. Niezbędna okazuje się również zdolność do połączenia emocji, empatii oraz zrozumienia ludzkich historii. Nieodłącznym elementem pracy każdego prawnika jest zbudowanie relacji pomiędzy nim a klientem. Relacja ta powinna opierać się przede wszystkim na zaufaniu, zaangażowaniu i zrozumieniu. Emocje odgrywają kluczową rolę w momencie, gdy klient przeżywa osobiste dramaty, takie jak rozwód czy problemy na gruncie prawa karnego.
Dalej wyobraźmy sobie negocjacje dotyczące opieki nad dziećmi. Kiedy pełnomocnicy i ich mandanci siadają do rozmów, wtedy często liczą się nie tylko twarde argumenty prawne, ale także umiejętność odczytywania emocji i potrzeb drugiej strony. Wyczucie atmosfery, umiejętność perswazji, a nawet niejednokrotnie intuicja. AI może pomóc przygotować najlepszą strategię, ale to człowiek musi umieć ją wdrożyć w praktyce, dostosowując ją do zmieniających się warunków w trakcie negocjacji. Warto także pamiętać, że w szerszym ujęciu prawo to nie tylko „suche” przepisy, ale także moralność i etyka. Sztuczna inteligencja nie będzie nigdy w stanie ocenić sytuacji czy podjąć decyzję moralną, ponieważ nie posiada empatii. Każdy adwokat czy radca prawny w swoich działaniach kieruje się nie tylko przepisami, ale także poczuciem sprawiedliwości i doświadczeniem, zdobywanym przez lata. Tego atutu sztuczna inteligencja nie ma i nigdy mieć nie będzie.
Nie ulega wątpliwości, że AI dla wielu kancelarii stanie się wsparciem i nieodłącznym narzędziem w codziennej pracy. Będzie stanowić pomoc w momentach, w których liczy się szybkość i efektywność działania, takich jak na przykład analiza kilkunastu tomów akt, przygotowanie wniosków i strategii. Można je określić kolokwialnie mianem „sytuacji technicznych”. Jednak w okolicznościach, w których niezbędną częścią są emocje, nikt i nic nie jest w stanie zastąpić człowieka, a prawo w szerokim ujęciu to działanie na szeroko pojętych, indywidualnych wrażeniach, doświadczeniach i emocjach osób będących „częścią tej układanki”. Dlatego odpowiedź jest prosta…
Współczesny świat staje przed wyzwaniami, które związane są z dynamicznym rozwojem technologii, a szczególnie sztucznej inteligencji (AI). Potrafi ona zrewolucjonizować wiele aspektów życia społecznego, gospodarczego i osobistego. Jednocześnie jednak narasta potrzeba wprowadzenia odpowiednich regulacji prawnych, które pozwolą na ochronę interesów obywateli oraz zapewnią odpowiedzialność w korzystaniu z tych zaawansowanych technologii. Postaram się przedstawić wybrane aspekty dotyczące uregulowań prawnych związanych z AI, w szczególności w kontekście ochrony danych osobowych i biometrycznych.
tekst: Marta Ast, Ast Adwokaci ; zdjęcia: Adobe Stock
AI ma zdolność do stałego uczenia się i dostosowywania do zmieniającego się otoczenia, co stawia jej użytkowników oraz twórców przed szeregiem wyzwań prawnych. Przede wszystkim, w miarę jak sztuczna inteligencja zostaje zintegrowana z różnymi dziedzinami życia, pojawia się potrzeba definiowania, kto ponosi odpowiedzialność za podejmowane przez nią decyzje. Krótko mówiąc, aby skutecznie zarządzać zagrożeniami związanymi z AI, konieczne jest stworzenie ram prawnych, które zintegrują zasady etyczne z normami prawnymi. Wiele krajów już podjęło próby stworzenia takich regulacji, lecz brakuje uniwersalnych rozwiązań, które mogłyby być stosowane globalnie. Powinny one obejmować m.in. przepisy dotyczące odpowiedzialności cywilnej i karnej dla jednostek i firm, które projektują i wdrażają systemy AI, tzn. obowiązek informacyjny dla przedsiębiorstw korzystających z AI związany z użyciem danych osobowych, a także nadzór etyczny nad rozwojem i zastosowaniem technologii AI.
Sztuczna inteligencja często operuje na ogromnych zbiorach danych, które mogą zawierać dane osobowe. W Polsce, jak i w całej Unii Europejskiej, kwestie te regulowane są przez Ogólne Rozporządzenie o Ochronie Danych Osobowych (RODO), które nakłada szereg obowiązków na administratorów danych. Z perspektywy prawnej, kluczowe aspekty to przede wszystkim zgoda na przetwarzanie danych przez podmioty, które wykorzystują AI. Równie ważne staje się wyjaśnienie użytkownikom, w jaki sposób ich dane będą używane i jak mogą wpłynąć na podejmowane przez system decyzje. Ponadto użytkownicy powinni uzyskać prawo do informacji, jakie dane są o nich gromadzone oraz mieć możliwość ich usunięcia. Twórcy systemów AI powinni zatem przewidzieć, jak spełnić te obowiązki, szczególnie gdy algorytmy uczą się na podstawie dużych zbiorów danych.
Organizacje powinny zadbać o odpowiednie zabezpieczenia, które chronią dane przed nieautoryzowanym dostępem. Dane biometryczne, takie jak odciski palców, skany twarzy czy rozpoznawanie głosu, są jednymi z najbardziej wrażliwych kategorii danych osobowych. Wykorzystanie tych danych wiąże się z jeszcze większymi wyzwaniami i zagrożeniami. Zgodnie z RODO, dane biometryczne stanowią kategorię danych szczególnych, co oznacza, że ich przetwarzanie wymaga specjalnych warunków. Obejmuje to m.in. konieczność uzyskania zgody osoby, której dotyczą oraz wskazanie konkretnego celu przetwarzania. Wprowadzenie regulacji dotyczących wykorzystania danych biometrycznych w kontekście AI powinno dotyczyć nie tylko samego pozyskiwania ich, ale także sprawozdawczości oraz możliwości ich „recyklingu” w kontekście uczenia się systemów.
Zarówno ochrona danych osobowych, jak i biometrycznych są niezwykle ważnymi aspektami, które powinny być wzięte pod uwagę przy tworzeniu nowych regulacji prawnych dotyczących sztucznej inteligencji. Potrzeba legislacji, która zabezpieczy nasze prawa, a jednocześnie umożliwi rozwój innowacji technologicznych, wydaje się niezbędna. Ważne jest zrozumienie, że odpowiednie rozwiązania prawne mogą się przyczynić do budowy zaufania społecznego w technologie oparte na sztucznej inteligencji, a także zwiększyć ich efektywność i bezpieczeństwo. W obliczu rosnącej roli AI w naszym życiu, priorytetem powinna być nie tylko innowacyjność, ale także odpowiedzialność, transparentność i ochrona prywatności.
W kolejnym felietonie poruszę istotną kwestię, czy AI może zastąpić prawników.
Profesor UAM dr hab. Iwona Sepioło-Jankowska | Rozwód bez tajemnic
31 października, 2024
Artykuł przeczytasz w: 14 min.
Dla wielu osób stawienie się na pierwszy termin rozprawy wiąże się z pierwszym osobistym zetknięciem się z wymiarem sprawiedliwości. Sytuacja bycia stroną postępowania kojarzy się z koniecznością poradzenia sobie z wieloma stresującymi sytuacjami. Jak może wyglądać postępowanie w sprawie o rozwód? Co może się zadziać od momentu, kiedy sąd wezwie strony na rozprawę? W jaki sposób w ogóle otrzymujemy wezwanie? Na te i wiele innych pytań odpowie profesor UAM dr hab. Iwona Sepioło-Jankowska, która jako doświadczony adwokat na co dzień uczestniczy w różnego rodzaju posiedzeniach sądowych.
Proszę objaśnić, jak rozpoczyna się cały proces rozwodu i zmaganie się z tym tematem, który współcześnie przybiera na sile i znaczeniu?
PROF. IWONA SEPIOŁO-JANKOWSKA: Przed rozprawą strona postępowania otrzyma z sądu pismo – zawiadomienie o terminie rozprawy. Będzie można w nim znaleźć wszystkie istotne informacje: datę rozprawy, godzinę rozpoczęcia rozprawy, informację, czy zostanie ona przeprowadzona w trybie stacjonarnym czy online. Ponadto może znajdować się również wezwanie do przedłożenia na termin rozprawy określonych dokumentów, np. zaświadczenia o zarobkach. Na pierwszym terminie rozprawy obecność jest obowiązkowa. W dniu rozprawy należy przyjść do sądu na wyznaczoną godzinę. Należy też pamiętać, że na salę rozpraw można wejść dopiero wtedy, gdy sąd wezwie strony.
Jak się zachować w przypadku rozprawy online?
Z doświadczenia radzę, aby wcześniej przetestować połączenie – sądy dają link do próbnego połączenia. Będzie wtedy pewność, że mikrofon i kamera działają prawidłowo, przy okazji można się zawczasu zaznajomić z procedurą łączenia się na rozprawę. Nie jest ona skomplikowana, ale warto mieć pewność, że wszystko działa prawidłowo. Prawdą jest, że dla osoby, która nie miała wcześniej styczności z sądem, pierwsza rozprawa jest dużym przeżyciem. W sprawach o rozwód poruszane są bardzo delikatne tematy dotyczące prywatnych spraw, o których zwykle nie mówi się osobom postronnym. Dlatego rozprawa w sprawie o rozwód toczy się przy drzwiach zamkniętych, czyli z wyłączeniem jawności. Publiczność może wejść jedynie wtedy, kiedy obie strony wyrażą na to zgodę. Co do zasady, wstęp na salę mają tylko strony i ich pełnomocnicy oraz świadkowie, jeśli zostali wezwani do stawienia się na rozprawę. Ewentualnie każda ze stron może jeszcze przyjść z dwiema osobami zaufania.
To znaczy, że na przykład ja, będąc powodem, mogę wejść na salę z dwiema dowolnie wybranymi przeze mnie osobami?
Tak, są jednak pewne wymogi, jakie te osoby muszą spełnić. Osoba zaufania powinna być pełnoletnia i musi być to osoba, którą jak sama nazwa wskazuje, darzymy zaufaniem oraz która ma odpowiednią wiedzę, aby wspierać nas swoją obecnością podczas posiedzenia. Osoby zaufania pełnią ponadto funkcję nadzoru nad przebiegiem postępowania. Obecność takich osób chroni strony przed nadużyciami ze strony sądu i dyscyplinuje go. Jeśli nie mamy osoby bliskiej, która mogłaby nas wesprzeć, można zwrócić się do organizacji takich jak, np. fundacja Court Watch Polska, zajmująca się obywatelskim monitoringiem sądów i która pomoże nam znaleźć osobę mogącą wystąpić w naszej sprawie w charakterze osoby zaufania. Nie ma oczywiście konieczności skorzystania z takiej możliwości. Zaufaniem powinniśmy przede wszystkim darzyć naszego pełnomocnika, który będzie nas bronił i dochodził naszych praw.
Rozumiem jednak, że prawo przewiduje również takie rozwiązanie…
To prawda. Działając osobiście jako pełnomocnik, zawsze przygotowuję każdego mojego klienta przed rozprawą, tłumacząc mu, co może się zadziać, jak należy się zachować, dodaję otuchy i pewności siebie. Kwestie techniczne również są ważne.
Kogo można się zatem spodziewać po przekroczeniu progu sali sądowej?
Na sali rozpraw będzie obecny: sędzia, dwóch ławników, protokolant, twój pełnomocnik, jeżeli go ustanowiłaś. Oczywiście, twój małżonek i jego pełnomocnik, jeżeli go ustanowił. Dodatkowo świadkowie – jeżeli zostali wezwani na dany termin rozprawy. Co ważne, wszyscy świadkowie na początku rozprawy wchodzą na salę i po sprawdzeniu ich obecności wychodzą, a sąd w celu ich przesłuchania wzywa każdego z nich pojedynczo.
Gdy weszło się już na salę sądową, jakie miejsce należy zająć?
Gdy jest się stroną powodową, należy zająć miejsce po prawej stronie sądu, strona pozwana zasiada po lewej stronie. Natomiast za stołem sędziowskim zasiada sędzia przewodniczący oraz dwóch ławników. Obok zajmuje miejsce również protokolant, który utrwala przebieg rozprawy. Zdarza się również, że rozprawa jest nagrywana, jeśli warunki techniczne sali, w której się znajdujemy na to pozwalają.
Czy takie nagrywanie rozprawy jest faktycznie konieczne? W sumie może to dodatkowo stresować strony.
Z początku może to nastręczać dodatkowego stresu i nie jest komfortowe w momencie składania zeznań. Jednak w moim przekonaniu jest to naprawdę optymalne rozwiązanie. Później, jeśli z jakiegoś powodu potrzebujemy sięgnąć do protokołu, pisemny protokół może nie być wystarczający. Jest on pisany przez człowieka „na bieżąco”, przez co bywa, że nie jest idealny. Mogą pojawić się w pisemnym protokole mniejsze lub większe błędy, omyłki pisarskie, nie jest zapisywana treść zadawanych przez sąd czy pełnomocników pytań, lecz jedynie odpowiedzi osoby, która zeznaje. Natomiast e-protokół gwarantuje utrwalenie dokładnego przebiegu całej rozprawy, od początku do końca. Można wówczas w każdej chwili odwołać się do złożonych w sprawie zeznań, mając pewność, jakie stwierdzenie ktoś wypowiedział, bez „przeinaczenia”.
W jaki sposób możemy upewnić się, w jakiej sali będzie przeprowadzana nasza rozprawa?
Przed drzwiami każdej sali rozpraw jest wywieszona kartka, bądź znajduje się panel, na którym widnieje rozpiska wszystkich spraw wyznaczonych na dany dzień w konkretnej sali. Można z niej dowiedzieć się, o której godzinie przewidziane jest rozpoczęcie rozprawy, kto jest stronami postępowania oraz kto jest sędzią przewodniczącym. Jeśli nie ma opóźnienia, sprawa jest o wyznaczonej godzinie wywoływana. Wtedy osoby wezwane na rozprawę mogą wejść na salę.
Co się zwykle dzieje, kiedy wszyscy zajmą już swoje miejsca?
Na początku strony są legitymowane. Jeśli stawili się świadkowie, są oni w tym momencie wypraszani z sali i będą mogli ponownie wejść wtedy, kiedy nadejdzie czas składania przez nich zeznań. Następnie sąd zapyta Ciebie i Twojego małżonka, czy podtrzymujecie swoje dotychczasowe stanowisko w sprawie. Możecie je zarówno podtrzymać, jak i zmienić. Na przykład: Złożyłeś pozew o rozwód z wyłącznej winy drugiej strony. W odpowiedzi na pozew strona przeciwna wniosła o rozwód z Twojej wyłącznej winy. Przed salą rozpraw stwierdzacie jednak, iż chcecie rozwieść się polubownie i uniknąć wzajemnego obarczania się winą i rozgrzebywania przeszłości. Tym samym na sali rozpraw możecie złożyć oświadczenie, iż zmieniacie swoje stanowisko i wyrażacie zgodę na rozwód bez winy. Później jeżeli wiadomym jest, że sprawa rozwodowa nie zakończy się na pierwszym terminie rozprawy, a sąd ma do rozpatrzenia wniosek o zabezpieczenie, np. alimentów, to w pierwszej kolejności może przesłuchać Ciebie i Twojego małżonka. Jest to tzw. przesłuchanie informacyjne, które nie wyłącza przeprowadzenia przez sąd przesłuchania końcowego. Najpierw zawsze zeznaje powód, następnie pozwany.
Na czym polega takie przesłuchanie informacyjne? Jakie są podstawowe pytania, które sąd może zadać?
To, jakich pytań możesz spodziewać się na rozprawie, zależy od tego, czy rozwodzisz się bez winy, czy z winą, a także czy posiadacie małoletnie dzieci. W przypadku rozwodu bez winy pytania ukierunkowane będą wyłącznie na ustalenie przez sąd, czy pomiędzy Wami zerwane zostały wszystkie więzi (uczuciowe, fizyczne, gospodarcze). Na sali rozpraw mogą zostać zadane takie pytania jak: Czy nadal kochasz męża/ żonę? Kiedy ustały między Wami kontakty fizyczne? Czy nadal prowadzicie wspólne gospodarstwo domowe? Jeżeli orzekając rozwód, sąd będzie musiał ustalić kwestie dotyczące Waszych dzieci (władza rodzicielska, kontakty, alimenty) otrzymasz dodatkowy zestaw pytań ukierunkowany na Twoje relacje z dziećmi, ich koszty utrzymania i Twoje zarobki. Liczba i szczegółowość tych pytań zależna będzie od tego, czy w kwestiach dotyczących dzieci jesteście zgodni, czy sporni.
Czego sąd oczekuje od stron w odpowiedzi na pytania? I jakie jeszcze mogą zostać zadane?
Sąd na pewno zapyta również o datę zawarcia związku małżeńskiego, czy toczą się między Wami jakieś inne sprawy sądowe – jest to o tyle ważne, że na czas trwania procesu rozwodowego wszelkie inne sprawy z zakresu prawa rodzinnego, które toczą się między stronami, muszą zostać zawieszone. Sąd zapyta również, kiedy relacje stron zaczęły się psuć, co było tego powodem. Najczęściej, jeśli to są sprawy lakoniczne i szybkie, mówimy o niezgodności charakterów czy braku możliwości dojścia do porozumienia w wielu istotnych kwestiach dotyczących rodziny. Nieraz niestety kryje się pod tym przemoc fizyczna, przemoc psychiczna czy ekonomiczna, problemy z alkoholem czy inne uzależnienia – o czym należy poinformować sąd. Kolejnym pytaniem może być, czy strony zawierały małżeńskie umowy majątkowe, czy mają wspólne małoletnie dzieci. Jeśli tak, to sąd powinien odebrać oświadczenie o ilości, wieku oraz płci tych dzieci.
A co jeśli któraś ze stron posiada dzieci spoza związku małżeńskiego?
To również jest przedmiotem przesłuchania stron. Sąd zapyta, czy strony posiadają małoletnie dzieci spoza związku małżeńskiego. Jeśli tak, to również jest odbierane oświadczenie o ich ilości, płci i wieku. Jest to istotne później, w przypadku określania świadczeń alimentacyjnych. Natomiast pytanie, które wskazałam wcześniej – czy nadal kocha się swojego małżonka i czy powrót do małżeństwa jest możliwy, jest związane z aktualnym stanem faktycznym, co strona czuje „tu i teraz”. Ma na celu sprawdzenie, czy między stronami jest możliwe pojednanie, mediacja, czy terapia, co jednak uchroniłoby to małżeństwo przed ostatecznym rozwiązaniem. Jeśli obie strony stwierdzą, że są jeszcze widoki na utrzymanie związku małżeńskiego, sąd skieruje je na mediację i da czas na zastanowienie się, czy strony faktycznie chcą rozwodu. Na następnej rozprawie sąd zapyta o wyniki rozmów i w razie pogodzenia się stron, umorzy postępowanie.
Co może wydarzyć się, jeśli jedna ze stron nie chce doprowadzić do rozwodu?
Możliwe, że wtedy sąd również skieruje strony na rozmowy. Jeśli jednak w ich trakcie strona, która nie chce rozwodu nie przekona o tym drugiej, sprawa nadal będzie się toczyć. Warto tutaj zaznaczyć, że wygląda to trochę inaczej w przypadku, jeśli rozwodu chce małżonek wyłącznie winny rozpadu małżeństwa. Jeśli druga „niewinna” strona nie wyrazi zgody na rozwód, zgodnie z art. 56 § 3 KRO, nie jest on dopuszczalny – chyba że ta odmowa byłaby w danych okolicznościach sprzeczna z zasadami współżycia społecznego. Dalsze pytania sąd zadaje w zależności od okoliczności oraz wniosków dowodowych zgłoszonych przez strony.
Gdy strony walczą o winę, jakich pytań można się spodziewać?
W przypadku rozwodu z winą musisz liczyć się z większą liczbą pytań. Będą one mocno drążyć przebieg Twojego małżeństwa. Jeżeli walczysz o winę, musisz liczyć się z tym, że na sali rozpraw trzeba będzie opowiedzieć o różnych nieprzyjemnych sytuacjach i zachowaniach Twojego małżonka, które przyczyniły się do trwałego i zupełnego rozkładu pożycia. Druga strona również może męczyć Cię pytaniami, będzie przecież chciała wykazać, że kierowane przez Ciebie zarzuty są nieprawdziwe bądź mocno podkoloryzowane.
Co do kwestii technicznych – jaka jest kolejność zadawania pytań i wypowiedzi?
Jako pierwszy pytania zacznie zadawać sędzia. Gdy ten zestaw się wyczerpie, prawo do zadawania pytań będzie mieć Twój adwokat lub Ty. Po udzieleniu odpowiedzi na wszystkie jego pytania, przyjdzie kolej na pytania od Twojego małżonka lub jego adwokata. Należy pamiętać, że nieważne kto zadaje Tobie pytanie, odpowiadając na nie zawsze trzeba zwracać się do sądu. Do Sądu zwracasz się per „Wysoki Sądzie”. Nietaktem jest zwracam się do sądu per „Proszę Pani” lub „Panie Sędzio”. Jeżeli któreś z otrzymanych pytań nie ma w Twojej ocenie związku ze sprawą, możesz wnieść o jego uchylenie (nie składasz sprzeciwu jak w amerykańskich filmach). Jeżeli masz pełnomocnika to on będzie czuwał nad prawidłowością zadawanych pytań.
Przykład: Podczas Twojego przesłuchania na rozprawie rozwodowej mąż zadaje Tobie pytanie dotyczące Twoich trudnych przeżyć w dzieciństwie. Możesz wnieść o uchylenie tego pytania, gdyż nie ma związku z Waszym małżeństwem.
To bardzo przydatne informacje. Mając w pamięci te wszystkie pytania, różnice między nimi zależnie czy rozwód ma być orzeczony z winy którejś ze stron, jak długo może trwać rozprawa rozwodowa?
Rozprawa rozwodowa może trwać kilka minut, albo kilka godzin. Wszystko właśnie zależy od tego, czy rozwód jest bez winy, czy z winą, czy jesteście zgodni co do wszystkich kwestii, czy też pozostają kwestie sporne.
Przykładowo: Jeżeli rozwodzisz się bez winy i nie macie małoletnich dzieci – rozprawa może trwać ok. 15-20 min. Jeżeli rozwodzisz się bez winy i posiadacie małoletnie dzieci, a do tego jesteście zgodni co do wszystkich kwestii (alimenty, władza rodzicielska, kontakty) – rozprawa może trwać ok. 30-40 min. Jeżeli rozwodzisz się z winą, to niezależnie od tego czy macie małoletnie dzieci, czy nie – na jednej rozprawie rozwodowej nie skończy się, a każda rozprawa może trwać od godziny do kilku godzin. Potrzebny jest czas na przesłuchanie, analizę dowodów.
W jaki sposób kończy się rozprawa rozwodowa?
Twoja pierwsza rozprawa rozwodowa nie zawsze zakończy się wyrokiem. Właściwie, uzyskanie wyroku rozwodowego na pierwszej rozprawie, możliwie jest jedynie w sprawach o rozwód bez orzekania o winie i bez sporów o dzieci. A sprawy o podział majątku zwykle w ogóle przeprowadza się w osobnym postępowaniu. Zwykle rozprawa będzie kontynuowana na kolejnych posiedzeniach. Będą na nich analizowane dowody, przesłuchiwani świadkowie, a na końcu dojdzie do wysłuchania małżonków. Pod koniec każdej rozprawy należy być szczególnie czujnym. Sędzia może bowiem nałożyć na Ciebie zobowiązanie do wykonania jakiejś czynności, np. przedłożenia jakichś dokumentów. Jeśli nie wykonasz takiego zobowiązania, to możesz liczyć się z negatywnymi skutkami. Dlatego zawsze warto zabrać ze sobą notes i długopis.
* * Temat tego, co może zadziać się na rozprawie w sprawie o rozwód przestał być zapewne dla wielu osób tajemnicą. Wiedząc, czego można się spodziewać i jak należy się zachować, można być na pewno spokojniejszym i bardziej przygotowanym na rozprawę w swojej sprawie.
Stylistka, makijażystka, trener personalny – zaskakujący zespół przy rozwodzie? Dla mecenas Marty Działyńskiej, rozwód to coś więcej niż formalności. Dzięki holistycznemu podejściu i współpracy z psychologami, coachami i specjalistami od wizerunku, pomaga klientkom i klientom nie tylko rozwiązać kwestie prawne, ale także odzyskać pewność siebie i zadbać o równowagę emocjonalną podczas trudnych życiowych zmian.
Jakie są najczęstsze wyzwania, z którymi klientki i klienci mierzą się podczas rozwodu i jak pomaga Pani im je pokonać?
MARTA DZIAŁYŃSKA: Sprawy rodzinne są bardzo osobiste i wywołują wiele emocji. Sam rozwód może wydawać się prosty, ale wiele zależy od okoliczności sprawy, które często przy konfliktach rodzinnych nadają procesowi rozwodowemu znaczny stopień trudności. Często osobom, które podjęły decyzję o rozstaniu lub przed taką decyzją zostały postawione, trudno poradzić sobie ze sferą emocjonalną. Rozwód to zmiana, a zmiana to lęk. A my boimy się zmian. Jestem od tego, aby pomóc przez tę zmianę przejść. Oferuję pomoc prawną, mediacyjną, ale także wsparcie psychologiczne, a nawet usługi osobistego trenera, wizażystki czy stylistki, aby moje klientki czy klienci mogli zadbać nie tylko o swoje sprawy formalne, ale również o swoje samopoczucie i pewność siebie. Dzięki wsparciu wszystkich tych specjalistów, mogę zapewnić kompleksową opiekę na wielu poziomach, pomagając przejść przez ten trudny czas w sposób jak najbardziej komfortowy.
To bardzo ciekawe, kompleksowe podejście do osób trafiających do Pani kancelarii. Skąd taki pomysł?
To wynika z moich doświadczeń i obserwacji. Choć rozwód wydaje się głównie kwestią prawną, w rzeczywistości dotyka wielu aspektów życia, od emocji po zdrowie psychiczne i fizyczne. Z czasem zrozumiałam, że osoby, które otrzymują kompleksową pomoc, znacznie lepiej radzą sobie z wyzwaniami, jakie niesie rozwód. Taka koncepcja zrodziła się z chęci zadbania o klienta w całości, a nie tylko o formalne aspekty. Holistyczne podejście pozwala zaopiekować się klientem na różnych poziomach, co sprawia, że proces jest dla niego mniej bolesny, a on sam szybciej odzyskuje równowagę.
Czy takiego wsparcia nie powinniśmy – w takim momencie życia – otrzymać od rodziny?
To niestety utopia. Idealnie byłoby, gdyby w takich trudnych momentach wsparcie przyszło od rodziny. Jednak rzeczywistość bywa inna. Nawet w XXI wieku, w dużych miastach, rozwód wciąż bywa postrzegany jako wstydliwe wydarzenie, czasem wręcz porażka życiowa. Wiele osób spotyka się z niezrozumieniem, osądem, a nawet presją ze strony bliskich, którzy mogą kierować się tradycją, przekonaniami religijnymi lub obawą przed opinią publiczną. Dla niektórych rodzina, zamiast wsparcia, przynosi dodatkowe obciążenie emocjonalne, co sprawia, że osoby przechodzące przez rozwód często nie mają gdzie szukać pomocy. W takich przypadkach wsparcie zewnętrzne – profesjonalne i bezstronne – staje się kluczowe. To właśnie wtedy moje zadanie polega na tym, by klientka czy klient poczuli, że mają oparcie nie tylko w prawnych kwestiach, ale również na poziomie emocjonalnym i osobistym, niezależnie od tego, jakie postawy przyjmują ich najbliżsi. Natomiast nie jest tak, że każdy musi z tego dodatkowego wsparcia skorzystać. To jest pomoc uzupełniająca, nie stanowi jednak meritum. Niektórzy przychodzą do mnie stricte po pomoc prawną, a ja jej udzielam. Nikogo do niczego nie namawiam. Nie mam też wiedzy, czy ktoś z polecanych przeze mnie osób skorzysta. Nigdy o to nie pytam.
Prawo często bywa postrzegane jako „zero-jedynkowe” – jak udaje się Pani łączyć ten formalny wymiar prawa z podejściem, uwzględniającym emocje i potrzeby klientów?
Prawo rzeczywiście bywa postrzegane jako „zero-jedynkowe”, ale kluczem do jego skutecznego stosowania jest interpretacja. Z jednej strony mamy przepisy, które tworzą ramy, ale w tych ramach zawsze istnieje przestrzeń na dostosowanie ich do indywidualnej sytuacji. Moim zadaniem jest znaleźć takie uzasadnienie pozwu o rozwód, które nie tylko będzie zgodne z prawem, ale także odzwierciedli historię mojego klienta, którą chciałby przedstawić. Każdy ma swoją wersję prawdy, dlatego dużą część czasu przeznaczam na wspólne rozmowy, aby dobrze zrozumieć emocje i motywacje, które stoją za klientką czy klientem. To pozwala mi „przetłumaczyć” te emocje na język prawniczy, tak aby sąd mógł zobaczyć pełny obraz sytuacji i zrozumieć, dlaczego osoba, którą reprezentuję znalazła się w tym miejscu. Łącząc formalną stronę prawa z ludzkim aspektem, staram się sprawić, aby proces rozwodowy był jak najbardziej zgodny z rzeczywistością moich klientek czy klientów.
W Pani gabinecie na pewno wylano wiele łez, padło wiele gorzkich słów. Rozwód to niełatwy stan emocjonalny. Czy emocje, obecne w trakcie tego procesu, nie stają się też Pani udziałem?
Nauczyłam się nie brać tych emocji do siebie. Klientka czy klient oczekują ode mnie oprócz wiedzy prawniczej empatii, wsparcia, czasem nawet symbolicznego „trzymania za rękę”, ale jednocześnie moją rolą jest skuteczne przeprowadzenie przez proces rozwodowy, co wymaga zachowania dystansu. Profesjonalizm w tej sytuacji polega na umiejętności oddzielenia emocji osoby korzystającej z moich usług od własnych, jednocześnie pozostając wsparciem dla niej. Moim zadaniem nie jest być powiernikiem, ale przewodnikiem, który kieruje się zasadami prawa, a jednocześnie rozumie ludzkie aspekty rozwodu. Ale to oczywiście nie zawsze tak działa, bo zdarzają się sytuacje, które wymagają natychmiastowej reakcji. W takich momentach moi klienci również mogą na mnie liczyć.
Przychodzi klientka czy klient do kancelarii Pani Mecenas Marty Działyńskiej i co otrzymuje?
Zaczynamy od szczerej, wstępnej rozmowy. U mnie trochę jak na spowiedzi, muszę usłyszeć prawdę, nawet tę niewygodną, aby nie pozostać zaskoczoną na sali sądowej. Nie oceniam, nie feruję wyroków, nie moralizuję. Następnie wspólnie analizujemy możliwe rozwiązania i wybieramy to, co najlepiej odpowiada indywidualnym potrzebom osoby, która do mnie przyszła. Nie podejmuję decyzji za nią. Jestem natomiast po to, aby ich przeprowadzić przez ten trudny moment, wspierać i pomóc w znalezieniu najlepszego rozwiązania.
Zaczęłyśmy trochę o holistyce i dbaniu o dobrostan osób przechodzących przez rozstanie. Z czyjej pomocy mogą skorzystać klienci, którzy trafiają do Pani kancelarii?
Współpracuję z psychologami i coachami, aby pomóc klientom przejść przez ten trudny proces w zdrowy i świadomy sposób. W zależności od tego, z jakim problemem emocjonalnym zmaga się dana osoba i jaka jest jej osobowość, proponuję współpracę z odpowiednim specjalistą – czasem jest to psycholog, innym razem coach. W sprawach, gdzie są zaangażowane dzieci, szczególny nacisk kładę na ich dobrostan. W takich przypadkach sugeruję, aby dziecko miało własne, niezależne wsparcie psychologa dziecięcego, ponieważ ważne jest, by jego potrzeby były zaopiekowane, niezależnie od sytuacji między rodzicami. Ponadto, współpracuję z doświadczonymi mediatorami, ponieważ mediacja często jest skutecznym narzędziem w rozwiązywaniu sporów rodzinnych. W polskim prawie mediacja jest dobrowolna, więc obie strony muszą wyrazić na nią zgodę, ale gdy istnieje przestrzeń do porozumienia, mediacja może znacznie ułatwić osiągnięcie tego porozumienia, zwłaszcza w sprawach dotyczących dzieci i wspólnej przyszłości po rozstaniu. Jestem zwolennikiem porozumień, wolę prowadzić dialog niż toczyć wojnę, chociaż oczywiście doświadczenia mam także i takie.
Obecność psychologa czy mediatora jest w miarę „naturalna” w procesie rozwodowym, ale Pani oferuje coś więcej. Trener personalny, wizażystka, stylistka?
Rozstanie dotyka wielu sfer życia. Zmienia się nie tylko status prawny, ale także emocjonalny, społeczny, a często i fizyczny stan osoby. To moment, w którym niektóre osoby czują, że ich poczucie własnej wartości jest zachwiane, a życie się diametralnie zmienia. Dlatego oprócz standardowej pomocy prawnej, psychologicznej czy mediacyjnej, oferuję również wsparcie ze strony trenera personalnego, wizażystki czy stylistki. Często te usługi mogą wydawać się nieoczywiste, ale w rzeczywistości mogą mieć wpływ na to, jak klienci poradzą sobie z tą zmianą. Trener personalny może pomóc zadbać o kondycję fizyczną, co przekłada się na lepsze samopoczucie i większą pewność siebie. Wizażystka i stylistka natomiast pracują nad zmianą wizerunku, co często pomaga poczuć się lepiej we własnej skórze i odzyskać poczucie kontroli nad swoim życiem. Rozstanie to nie tylko koniec pewnego etapu, ale także początek nowego. Dbanie o siebie, zarówno fizycznie, jak i psychicznie, może być kluczowe w tym procesie.
Czy podejście wszechstronne może prowadzić do wypracowania bardziej satysfakcjonujących rozwiązań prawnych dla obu stron konfliktu?
Szerokie wsparcie pomaga im lepiej radzić sobie ze stresem i zmianą. Gdy dostajemy narzędzia do zarządzania emocjami, łatwiej nam zachować spokój w trudnych sytuacjach, takich jak negocjacje dotyczące podziału majątku, opieki nad dziećmi czy ustalania alimentów. Osoba, która lepiej radzi sobie z emocjonalnym ciężarem rozwodu, może efektywniej skupić się na swoich prawach i interesach, co z kolei sprzyja osiągnięciu bardziej satysfakcjonujących rozwiązań prawnych.
Jak wielu klientów korzysta z pomocy współpracujących z Panią osób?
Z psychologów bardzo wielu. Szczególnie, jeśli w grę wchodzą dzieci, bo w przypadku rozstania mamy często do czynienia z konfliktem lojalnościowym u dziecka. Wizyta u psychologa, najlepiej obojga rodziców to często pierwszy krok do porozumienia. Oprócz psychologów, z pomocy coachów czy mediatorów także korzysta duża część klientów, szczególnie w kwestiach, które wymagają złagodzenia emocji i wypracowania wspólnych rozwiązań. Każdy z tych specjalistów ma swoje unikalne zadanie – od wsparcia emocjonalnego, przez zarządzanie stresem, aż po budowanie komunikacji między stronami.
Czy uważa Pani, że prawo rodzinne w Polsce powinno bardziej uwzględniać całościowe podejście i potrzeby emocjonalne rodzin przechodzących przez rozwód?
Prawo rodzinne w Polsce, jak każde prawo, opiera się na przepisach i regulacjach, które muszą być stosowane w sposób formalny i jasny. Choć w sądzie mamy do czynienia z ludźmi, którzy podejmują decyzje, trudno jest wpisać dobrostan emocjonalny w akty prawne, ponieważ prawo musi być obiektywne i przewidywalne. Oczywiście, sędziowie uwzględniają różne aspekty sytuacji rodzinnych, jednak z natury rzeczy przepisy nie są narzędziem do zarządzania emocjami czy potrzebami psychicznymi stron. Z tego powodu uważam, że kompleksowe podejście – uwzględniające wsparcie psychologiczne, mediacyjne czy coachingowe – powinno towarzyszyć, ale nie zastępować prawa. Prawo reguluje kwestie formalne, jak podział majątku, opieka nad dziećmi czy alimenty, natomiast emocjonalny i psychiczny aspekt rozwodu wymaga wsparcia poza salą sądową. Jestem za tym, aby system promował większą współpracę z mediatorami czy psychologami w procesach rodzinnych, bo to może pomóc rodzinom przechodzić przez ten trudny czas z większą świadomością i spokojem. Jednak dobrostan emocjonalny trudno jest ująć w paragrafach – to zadanie dla specjalistów spoza wymiaru sprawiedliwości, z którymi współpraca powinna być ułatwiana i promowana.
Łacińska paremia „nieznajomość prawa szkodzi”, którą zapewne słyszał każdy z nas, w praktyce oznacza, że nie można powoływać się na nieznajomość prawa, chcąc uniknąć odpowiedzialności za jego naruszenie. Pewnie zadajecie sobie Państwo teraz pytanie, jak to się ma do życia i po co zawracać sobie głowę trudnymi do zapamiętania łacińskimi maksymami?
tekst: Marta Ast, adwokat AST-adwokaci. Kancelaria Adwokacka. www.ast-adwokaci.pl
Jak wszyscy wiemy prawo reguluje każdą dziedzinę naszej codzienności, a jego zmienność i w wielu przypadkach niejasność potrafi przysporzyć trudności niejednemu praktykowi. Część osób zapewne pomyśli sobie w tej chwili, „ja się na prawie znam, poza tym jak czegoś nie wiem, to mam wyszukiwarkę i sobie doczytam”, „Wzór regulaminu ściągnę z internetu”. „Pozew rozwodowy pomoże mi napisać koleżanka, która przeszła już trzy rozwody”, „Podział majątku ….jaki podział majątku? przecież wszystko ja kupiłam/em, otrzymałam/em itd.” Tyle mądrości, a jak to wygląda w praktyce? Posłużę się w tym miejscu pewnego rodzaju analogią do zawodów medycznych i postawię pytanie, czy np. z bolącym zębem, uszkodzoną kończyną, zawrotami głowy szukamy pomocy w google? Czy idziemy do lekarza? Niewątpliwie nietrudno będzie Państwu poszukać w swoim otoczeniu przykładów osób, które w wyżej wymienionych sytuacjach, zastosują cudowne rozwiązania z wyszukiwarki internetowej. Nas wszystkich czasem kusi droga na przysłowiowe skróty, chcemy osiągnąć cel przy najniższym nakładzie czasu, wysiłku i finansów. Jaki może być skutek takiego działania? Każdy z czytelników niech odpowie sobie na to sam.
Nasza świadomość rośnie, dbamy o swój rozwój, higienę życia, balans między pracą a odpoczynkiem. Uczestniczymy w wydarzeniach kulturalnych, uprawiamy sporty, korzystamy z zabiegów salonów beauty, chodzimy do restauracji. Wszystko po to, aby żyło nam się lepiej. Każdą z wymienionych powyżej dziedzin reguluje prawo. Biorąc pod uwagę możliwe daleko idące skutki niewiedzy prawnej i to, że uzyskanie fachowej porady jest tak naprawdę inwestycją w dobrostan, zachęcam wszystkich Państwa do przyjęcia jako normę postępowania, aby z każdym zagadnieniem prawnym zwracać się po poradę do praktyka, adwokata czy radcy prawnego. Warto szukać i korzystać z pomocy osoby specjalizującej się i mającej doświadczenie w danej materii. Traktujmy korzystanie z pomocy adwokata jako „must have” dzisiejszych czasów. Coś co świadczy o naszej mądrości i przewidywalności. Co daje nam przewagę nad innymi, pozwala zaoszczędzić czas i pieniądze, a dodatkowo sporo nerwów. Wizyta u prawnika powinna być tak samo naturalna jak wyjście do restauracji, fryzjera, kosmetyczki czy przegląd samochodu. Propagując takie podejście, niewątpliwie dajemy sobie możliwość uzyskania szeregu korzyści. Wiedza prawna nie boli, a skutki jej braku i zalety jej posiadania, postaram się przybliżyć Państwu w moim kolejnym felietonie pt. „Mądry Polak przed szkodą”.
Cit estoński to inaczej ryczałt od dochodów spółek. Jest to rozwiązanie, które pozwala na zapłatę podatku dochodowego od osób prawnych dopiero w momencie dystrybucji zysku. Nie pojawiają się tutaj również zaliczki na podatek dochodowy.
tekst: Elżbieta Janik-Krause Kancelaria Rachunkowa Denarius sp. z o. o.
CIT estoński wywodzi się z innowacyjnego systemu opodatkowania, który został wprowadzony w Estonii w 2000 roku. Celem tego modelu było wspieranie rozwoju gospodarczego poprzez zachęcanie firm do reinwestowania zysków w działalność, zamiast wypłacania ich w formie dywidend, czyli wypłaty zysku udziałowcom. Ten model opodatkowania szybko okazał się sukcesem w Estonii, przyczyniając się do dynamicznego rozwoju tamtejszej gospodarki i zwiększenia konkurencyjności firm na rynku międzynarodowym. Zainspirowany estońskim sukcesem, polski rząd wprowadził podobne rozwiązanie w 2021 roku, z zamiarem wspierania rozwoju małych i średnich przedsiębiorstw oraz uproszczenia systemu podatkowego. Od momentu wprowadzenia CIT-u estońskiego w Polsce, liczba firm przystępujących do tego systemu stopniowo rosła. Oto, jak przedstawiają się dane za poszczególne lata:
2021 rok, w pierwszym roku funkcjonowania CIT-u estońskiego do systemu przystąpiło 425 firm.
2022 rok, w drugim roku liczba firm korzystających z CIT-u estońskiego znacząco wzrosła. Przystąpiło do niego 8681 firm. Wzrost zainteresowania wynikał m.in. z większej świadomości przedsiębiorców na temat korzyści płynących z tego systemu oraz z wprowadzonych w 2022 roku zmian, które złagodziły warunki przystąpienia do CIT-u estońskiego.
2023 rok, liczba firm korzystających z CIT-u estońskiego wzrosła jeszcze bardziej. Szacuje się, że do tego modelu opodatkowania przystąpiło 14 735 firm. Wzrost zainteresowania można przypisać dalszemu popularyzowaniu systemu oraz uproszczeniu warunków przystąpienia, co sprawiło, że CIT estoński stał się bardziej dostępny dla małych i średnich przedsiębiorstw.
Od początku roku 2024 roku, przystąpiło 1718 spółek, czyli znacząco mniej niż z początkiem roku ubiegłego. Całościowo ryczałt od dochodów spółek stosuje obecnie 15 907 firm, tak wynika z danych Ministerstwa Finansów.
Te liczby pokazują, że CIT estoński stopniowo zyskuje na popularności wśród polskich przedsiębiorców, którzy dostrzegają w nim atrakcyjną formę opodatkowania, która sprzyja reinwestowaniu zysków w rozwój swoich firm, jednak nadal jest to około 2 % przedsiębiorstw. Tak małe zainteresowanie według ekspertów wynika z braku jasnych przepisów oraz braku zaufania do organów państwowych.
Stawki procentowe
Efektywna stawka podatku (na którą składa się podatek od zysku spółki oraz podatek od dywidendy wspólnika) będzie niższa niż w przypadku klasycznego CIT. Dla małych podatników wyniesie tylko 20% zamiast 26,29%, a dla pozostałych 25% – a nie 34,39. Jak widać jest to bardzo korzystne rozwiązanie podatkowe.
Jakie warunki musi spełnić firma, by korzystać z CIT-u estońskiego?
Forma prowadzenia działalności – pierwszy warunek, jaki musi zostać spełniony, to forma prowadzenia działalności gospodarczej. Estoński CIT przeznaczony jest dla takich form prawnych jak: spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, spółki akcyjne, proste spółki akcyjne, spółki komandytowe oraz spółki komandytowo-akcyjne.
Przychody operacyjne – kolejnym warunkiem do spełnienia jest, że co najmniej 50% przychodów spółki musi pochodzić z działalności operacyjnej, czyli z podstawowej działalności gospodarczej firmy. Przychody pasywne, takie jak odsetki, dywidendy, z części odsetkowej raty leasingowej, z poręczeń i gwarancji, z praw autorskich lub praw własności przemysłowej, w tym z tytułu zbycia tych praw, ze zbycia i realizacji praw z instrumentów finansowych, z transakcji z podmiotami powiązanymi – w przypadku gdy w związku z tymi transakcjami nie jest wytwarzana wartość dodana pod względem ekonomicznym lub wartość ta jest znikoma. Ma to na celu zapewnienie, że CIT estoński jest wykorzystywany przez firmy, które aktywnie prowadzą działalność gospodarczą.
Zatrudnienie – Spółka musi zatrudniać co najmniej 3 pracowników na podstawie umowy o pracę – tutaj musimy pamiętać, iż zatrudnienie analizujemy w przeliczeniu na pełne etaty, (przez co najmniej 300 dni w roku podatkowym, chyba, że rok podatkowy jest krótszy niż rok kalendarzowy, wówczas zatrudnienie musi trwać przez 82% tego czasu). Oznacza to, że możemy również podpisać umowy z sześcioma osobami, które będą na połowie etatu, itd. Konieczne jest tutaj przynajmniej minimalne wynagrodzenie. Mniejsze wymagania są dla małych podatników, tutaj wymóg jest 1 osoby zatrudnionej w pierwszym roku estońskiego CIT-u przez okres 300 dni lub 82% skróconego roku podatkowego, ale już od drugiego roku podatkowego w tej formie opodatkowania firma musi zatrudniać 3 pracowników na zasadach wyżej określonych. Podatnicy rozpoczynający działalność gospodarczą w pierwszym roku nie muszą zatrudniać, ale już w następnym tak, aż do osiągnięcia limitu 3 pracowników w czwartym roku podatkowym estońskiego CIT. Temat jest dość skomplikowany, tutaj warto wesprzeć się opinią doradcy podatkowego.
Prosta struktura właścicielska – Udziałowcami spółki mogą być wyłącznie osoby fizyczne (nieposiadające praw majątkowych związanych z prawem do otrzymania świadczenia jako założyciele (fundatorzy) lub beneficjenci fundacji lub innego podmiotu albo stosunku prawnego o charakterze powierniczym, z wyjątkiem fundatorów i beneficjentów fundacji rodzinnej).
Brak udziałów (akcji) w kapitale innej spółki – Kolejny wymóg to nieposiadanie udziałów w kapitale innej spółki oraz uczestnictwo w funduszach inwestycyjnych.
Sprawozdania finansowe – Sprawozdania nie mogą być sporządzane według MSF (Międzynarodowe Standardy Rachunkowości).
ZAW-RD – Ostatnim warunkiem do skorzystania z CIT-u estońskiego jest złożenie przez podatnika zawiadomienia o wyborze formy opodatkowania na formularzu ZAW-RD do Naczelnika Urzędu Skarbowego, najpóźniej do 31 stycznia danego roku.
Kiedy nie warto wchodzić na CIT estoński?
Mimo odroczenia momentu opodatkowania do chwili wypłaty zysku oraz niższej efektywnej stawki podatku, ryczałt od dochodów spółek nie zawsze będzie najlepszym rozwiązaniem. CIT klasyczny może okazać się bardziej korzystnym rozwiązaniem w przypadku rozliczania straty z lat ubiegłych. Daje to bowiem możliwość rozliczenia straty przez 5 lat, podczas gdy CIT estoński jedynie przez 2 lata. Tyczy się to także sytuacji wystąpienia ewentualnych strat w przyszłości. CIT estoński, w odróżnieniu do klasycznego, nie da nam możliwości pomniejszenia podstawy opodatkowania w przypadku straty, gdy wystąpi ona po wejściu na ryczałt. Kolejną kwestią są ulgi podatkowe. Nie mają one zastosowania w przypadku CIT-u estońskiego. Może się zatem okazać, że pomimo niższej efektywnej stopy opodatkowania, obciążenia podatkowe będą wyższe niż w przypadku CIT-u klasycznego.
Ukryte zyski
Pojęcie ukrytych zysków zostało zdefiniowanie w ustawie o CIT. To pojęcie jest czymś innym niż dywidenda, świadczenia dokonane na rzecz udziałowców/akcjonariuszy lub podmiotów powiązanych bezpośrednio lub pośrednio ze spółką lub z tymi udziałowcami/akcjonariuszami. Ustawodawca zdefiniował ukryte zyski oraz wskazał przykładowy (otwarty) katalog czynności i zdarzeń, które mogą być ukrytym zyskiem między innymi:
kwota pożyczki (kredytu) udzielonej przez spółkę udziałowcowi, akcjonariuszowi albo wspólnikowi,
odsetki, prowizje, wynagrodzenia i opłaty od pożyczki (kredytu) udzielonej spółce przez ww. podmioty (ale sama kwota pożyczki udzielonej spółce przez wspólnika ukrytym zyskiem nie jest),
wydatki na reprezentację,
darowizny (od spółki do wspólnika),
użytkowanie samochodów na cele mieszane.
Estoński CIT niewątpliwie przynosi liczne korzyści dla firm, zwłaszcza tych, które są skoncentrowane na reinwestowaniu zysków i dążą do dynamicznego rozwoju. Dzięki odroczeniu momentu opodatkowania do chwili wypłaty zysku, przedsiębiorcy zyskują większą swobodę w zarządzaniu finansami swojej firmy, co może przełożyć się na zwiększenie konkurencyjności i innowacyjności na rynku. Jednakże, jak w przypadku każdej formy opodatkowania, estoński CIT wiąże się również z pewnymi zagrożeniami. Przede wszystkim, firmy, które planują rozliczać straty z lat ubiegłych lub korzystać z ulg podatkowych, mogą napotkać na trudności w osiągnięciu spodziewanych oszczędności podatkowych. Ponadto niejasności w przepisach oraz konieczność spełnienia wielu warunków formalnych mogą stanowić barierę dla części przedsiębiorców, szczególnie tych, którzy nie mają doświadczenia w bardziej skomplikowanych formach opodatkowania. Ostateczny wybór między CIT-em estońskim a klasycznym modelem opodatkowania powinien więc być dobrze przemyślany i dostosowany do specyfiki oraz planów rozwojowych firmy. Warto skonsultować się z doradcą podatkowym, aby dokonać optymalnego wyboru, który będzie odpowiadał długoterminowym celom przedsiębiorstwa i minimalizował ryzyko nieprzewidzianych komplikacji.
Przykład dla małego podatnika, między CIT-em estońskim a klasycznym
Estoński CIT – zysk do opodatkowania 1 mln, stawka 10% podatku CIT, opodatkowanie wspólnika i wypłata dywidendy wychodzi następująco
Opodatkowanie spółki:
zysk brutto 1 mln
estoński CIT 10% – kwota podatku 100 tys
Opodatkowanie wspólnika – wypłata dywidendy:
– wypłacony zysk 1 mln,
-podatek od dywidendy 19% – 190 tys.
– pomniejszenie podatku 90 % – 90 tys.
– podatek od dywidendy po zmniejszeniu – 100 tys.
– całkowity podatek 200 tys., czyli 20 % podatku całkowitego
Klasyczny CIT – zysk do opodatkowania 1 mln, stawka 9% podatku CIT, poniżej zestawienie jak została opodatkowana dywidenda dla wspólnika
Opodatkowanie spółki:
zysk brutto (do opodatkowania) 1 mln
podatek CIT 9% – 90 tys. podatku
zysk do wypłaty 910 tys.
Opodatkowanie wspólnika – wypłata dywidendy:
wypłacony zysk, czyli 910 tys.
podatek od dywidendy 19% – 172,9 tys.
całkowity podatek 262,9 tys., czyli 26,29% podatku realnego
Przykład dla dużego podatnika, między CIT-em estońskim a klasycznym
Estoński CIT – zysk do opodatkowania 1 mln, stawka 20% podatku CIT, opodatkowanie wspólnika i wypłata dywidendy wychodzi następująco
Opodatkowanie spółki:
zysk brutto 1 mln
estoński CIT 20% – kwota podatku 200 tys.
Opodatkowanie wspólnika – wypłata dywidendy:
wypłacony zysk 1 mln
podatek od dywidendy 19% – 190 tys.
pomniejszenie podatku 70 % – 140 tys.
podatek od dywidendy po zmniejszeniu – 50 tys.
całkowity podatek 250 tys., czyli 25 % podatku całkowitego
Klasyczny CIT – zysk do opodatkowania 1 mln, stawka 19% podatku CIT, poniżej zestawienie jak została opodatkowana dywidenda dla wspólnika
Opodatkowanie spółki:
zysk brutto (do opodatkowania) 1 mln
podatek CIT 19% – 190 tys. podatku
zysk do wypłaty 810 tys.
Opodatkowanie wspólnika – wypłata dywidendy:
wypłacony zysk – 810 tys.
podatek od dywidendy 19% – 153,9 tys.
całkowity podatek 343,9 tys., czyli 34,39% podatku realnego
Był ślub, obietnica dozgonnej miłości, wspólne plany i piękna wizja przyszłości. Zamiast tego są niekończące się kłótnie, odmienne spojrzenia na niemal każdą kwestię i mgliste wspomnienie zapomnianego uczucia. Obecnie co trzecie małżeństwo w Polsce kończy się rozwodem. Ta utrzymująca się od wielu lat tendencja każe sądzić, że w niedalekiej przyszłości nawet co drugi związek małżeński nie przetrwa próby czasu.
tekst: Weronika Hołowczyc | Butikowa Kancelaria Adwokacka typu privat lawyer
Nierzadko jest też on lub ona – ktoś trzeci, kto w sposób mniej lub bardziej ostentacyjny pojawia się w polu widzenia któregoś z małżonków, zawłaszczając jego myśli i uczucia. Gdy tylko wiedza o tym trafia do drugiej połówki, sprawa rozwodowa nabiera nowego wymiaru. Postępowanie sądowe, które mogło skończyć się na jednej rozprawie, zamienia się w prawdziwą batalię – w szczegóły pożycia małżonków wtajemniczany jest nie tylko sąd, ale też członkowie rodziny, sąsiedzi, znajomi, których lojalność od tej chwili oceniana jest przez pryzmat gotowości przystąpienia do jednego z dwóch wrogich sobie obozów – jego i jej.
Do gry często wkracza także prywatny detektyw, który śledzi i dokumentuje każdy krok niewiernego małżonka. Dostarczone zdjęcia z nowym obiektem westchnień potwierdzać mają nielojalność przeciwnika, nawet jeśli wykonane zostały długo po jego wyprowadzce ze wspólnego domu. Ale czy na pewno taki będzie ich skutek? Kiedy fakt nawiązania nowej, intymnej znajomości może zostać uznany za przyczynę rozkładu pożycia, a kiedy pozostaje dla rozstrzygnięcia sprawy bez znaczenia? Zgodnie z polskim prawem, małżeństwo można rozwiązać przez rozwód, kiedy pomiędzy małżonkami dojdzie do całkowitego zerwania trzech więzi – uczuciowej, fizycznej i gospodarczej, a okoliczności sprawy wskazują na to, że jest to sytuacja nieodwracalna i dla związku nie ma już żadnych szans.
Określenie dokładnego momentu, od którego można mówić o całkowitym i zupełnym rozkładzie pożycia jest zazwyczaj niemożliwe – choćby z uwagi na nieuchwytność sfery emocjonalnej i trudności z jednoznacznym oraz precyzyjnym określeniem, kiedy nasze uczucia do drugiej połówki wygasły. Najczęściej przyjmuje się jednak, że dochodzi do niego najpóźniej w momencie, od którego małżonkowie pozostają w separacji faktycznej, a więc nie zamieszkują już pod jednym dachem. Jeżeli zaś, z jakichś powodów, pomimo decyzji o rozstaniu, nadal dzielą mieszkanie, momentem przesądzającym jest zazwyczaj moment zainicjowania sprawy o rozwód.
Jak się zatem ma randkowanie i nowa relacja do orzekania o winie w toku sprawy o rozwód? Jeśli do nawiązania nowej relacji doszło w trakcie wspólnego małżeńskiego pożycia, w zasadzie oczywistym jest, że mamy do czynienia ze zdradą, determinującą winę w rozkładzie pożycia, niezależnie od tego jak duże niezadowolenie z łączących małżonków relacji odczuwał zdrady się dopuszczający. Bo problemy w związku trzeba najpierw spróbować uleczyć, zanim przekreśli się wspólną historię i zacznie robić miejsce na nową.
Inaczej jednak sprawa wygląda, kiedy pomimo prób naprawy związku, Wasze wspólne drogi jednak się rozchodzą. Nawiązanie nowej relacji w trakcie trwania małżeństwa, w którym doszło już do zupełnego i trwałego rozkładu pożycia nie może zostać uznane za naruszenie obowiązku wierności małżeńskiej i tym samym nie powinno prowadzić do uznania winy przy orzekaniu rozwodu.
No dobrze, ale skąd wobec tego można mieć pewność, kiedy do rozpoczęcia nowej relacji rzeczywiście doszło i czy przypadkiem nasza druga połówka nie ukrywała tego faktu przed nami? Tu znowu wracamy do puntu wyjścia, czyli do uruchomienia wszelkich środków dowodowych, za pomocą których moment wyklucia się nowego związku będziemy mogli wykazać. Na nic jednak będą starania detektywów, zaangażowanych w sprawę kuzynów i sąsiadów, skoro wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że nowy związek trwa, a przynajmniej trwa oficjalnie, odkąd on czy ona wyprowadzili się ze wspólnego mieszkania, a w sądzie czeka na nas termin rozprawy rozwodowej. Kości zostały rzucone, więzi zerwane, a historia pisze się już na nowo.
Niezależnie od wszystkiego, warto pamiętać, że szczęście lubi ciszę, a epatowanie nowym związkiem czasem może przynieść więcej szkody niż pożytku. I nie tylko o strategii procesowej tu mowa.
W Polsce wynajem prywatny mieszkań i lokali użytkowych zyskuje na popularności z każdym rokiem. Dynamiczny rozwój rynku wynajmu jest napędzany zarówno przez rosnącą liczbę osób poszukujących lokali do wynajęcia, jak i inwestorów szukających opłacalnych form inwestowania kapitału. Dla wielu właścicieli nieruchomości wynajem to sposób na uzyskanie stabilnego dochodu. Jednak, aby czerpać pełne korzyści z wynajmu, warto znać związane z nim obowiązki podatkowe.
Wynajem prywatny mieszkania osobie fizycznej nieprowadzącej działalności gospodarczej (konsumenta)
Wynajem prywatny mieszkania osobie fizycznej, która nie prowadzi działalności gospodarczej, jest często wybieranym sposobem inwestowania w nieruchomości. Właściciel takiej nieruchomości musi jednak pamiętać o obowiązkach podatkowych, zarówno w zakresie podatku VAT, jak i PIT. Zgodnie z przepisami wynajem mieszkań na cele mieszkaniowe jest zwolniony z podatku VAT. Oznacza to, że właściciel mieszkania nie musi naliczać ani odprowadzać VAT od otrzymywanych czynszów. Zwolnienie to dotyczy wyłącznie wynajmu na cele mieszkaniowe, co oznacza, że w przypadku wynajmu lokali użytkowych lub wynajmu mieszkań na cele inne niż mieszkaniowe może wystąpić obowiązek naliczania VAT.
Osoby wynajmujące prywatnie mieszkania mają obowiązek płacenia podatku ryczałtowego od przychodów ewidencjonowanych. Ryczałt jest prostą formą opodatkowania, która pozwala na szybkie i łatwe rozliczenie podatku. Stawki ryczałtu wynoszą 8,5% od przychodów z wynajmu do kwoty 100 000 zł rocznie oraz 12,5% od nadwyżki ponad 100 000 zł rocznie. 2022 rok był ostatnim, w którym można było wybrać formę opodatkowania na zasadach ogólnych (skala podatkowa).
Właściciel wynajmujący mieszkanie musi pamiętać o kilku ważnych obowiązkach formalnych. Konieczne jest prowadzenie ewidencji przychodów, która będzie podstawą do obliczenia należnego podatku. Na koniec roku podatkowego należy złożyć zeznanie roczne (PIT-28), w którym uwzględnia się wszystkie przychody z wynajmu oraz naliczone od nich podatki. Należy również pamiętać, że do każdego 20. dnia następnego miesiąca należy wpłacić zaliczkę na podatek od uzyskanego przychodu.
Wynajem prywatny mieszkania firmie na cele mieszkalne
W przypadku wynajmu mieszkania firmie na cele mieszkalne sytuacja podatkowa wygląda nieco inaczej. Choć lokal nadal będzie używany na cele mieszkaniowe, wynajmujący nie może skorzystać ze zwolnienia z VAT. Należy kontrolować kwotę przychodu, aby nie przekroczyła 200 tys. zł w skali roku, oraz stosować odpowiednie stawki VAT.
W praktyce wyróżnia się trzy rodzaje najmu: krótkoterminowy, średnioterminowy oraz długoterminowy. Wynajem mieszkania firmie na cele mieszkaniowe średnioterminowy i długoterminowy jest opodatkowany stawką VAT w wysokości 8%. Natomiast wynajem krótkoterminowy, czyli na okres krótszy niż 30 dni, jest opodatkowany stawką VAT w wysokości 23%.
Podatek dochodowy w przypadku wynajmu firmie na cele mieszkalne jest również rozliczany na zasadzie ryczałtu, podobnie jak w przypadku wynajmu prywatnego osobie fizycznej nieprowadzącej działalności gospodarczej na cele mieszkalne.
Wynajem lokalu mieszkalnego w działalności gospodarczej
Jeśli lokal mieszkalny jest wykorzystywany w ramach działalności gospodarczej, właściciel nie może go amortyzować. Zakaz ten został wprowadzony w 2022 roku w ramach Polskiego Ładu i dotyczy wszystkich lokali, niezależnie od daty ich zakupu lub wybudowania. Nie ma również znaczenia czy lokal służy jako biuro lub siedziba firmy.
Oczywiście, istnieje wyjątek od tego zakazu, potwierdzony przez dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej. Możliwość amortyzacji mają właściciele budynków, w których mieszkania zajmują mniej niż połowę powierzchni użytkowej.
W kwestii VAT zasady są takie same jak przy wynajmie prywatnym firmie. Jeśli podatnik jest czynnym podatnikiem VAT, do każdej sprzedaży musi naliczać VAT zgodnie z przeznaczeniem lokalu. Jeśli podatnik nie jest czynnym podatnikiem VAT, musi pilnować limitu 200 tys. zł przychodu, proporcjonalnie w skali roku. Po przekroczeniu tego limitu musi zarejestrować się jako czynny podatnik VAT, składając formularz VAT-R i co miesiąc przesyłać do Urzędu Skarbowego JPK_VAT.
Do limitu przychodu 200 tys. zł nie wlicza się dochodów z umowy o pracę, umowy zlecenia ani umowy z tytułu powołania.
Podatek dochodowy płaci się według wybranej formy opodatkowania: ryczałt, zasady ogólne lub podatek liniowy.
Należy również uwzględnić, że przy sprzedaży na rzecz osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej (konsumentów), jeśli przekroczymy kwotę 20 tys. PLN (W przypadku kiedy najem rozpoczyna się w trakcie roku obowiązuje proporcja dla tej kwoty), w ciągu roku, musimy zakupić kasę fiskalną i rejestrować każdą sprzedaż na tej kasie. Ustawodawca przewidział jednak pewne zwolnienia. Od 1 stycznia 2024 roku obowiązuje nowe rozporządzenie, które wprowadza istotne zwolnienie dotyczące świadczenia usług na rzecz osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej oraz rolników ryczałtowych. Zwolnienie to ma zastosowanie, jeżeli świadczący usługę otrzyma zapłatę w całości za pośrednictwem poczty, banku lub spółdzielczej kasy oszczędnościowo-kredytowej (odpowiednio na rachunek bankowy podatnika lub na rachunek podatnika w spółdzielczej kasie oszczędnościowo-kredytowej, której jest członkiem). Ważne jest również, aby z ewidencji i dowodów dokumentujących zapłatę jednoznacznie wynikało, jakiej konkretnie czynności dotyczyła.
Wynajem lokalu użytkowego
W przypadku wynajmu lokali użytkowych, sytuacja podatkowa jest inna. Wynajem prywatny lokalu użytkowego wiąże się z obowiązkiem naliczania VAT w wysokości 23%. Właściciel wynajmujący lokal użytkowy może również amortyzować taki lokal, co pozwala na odliczenie części jego wartości jako kosztów uzyskania przychodu. Wynajem lokali użytkowych jest opodatkowany stawką VAT w wysokości 23%.
Podsumowanie
Rynek wynajmu mieszkań i lokali użytkowych w Polsce przeszedł w ostatnich latach wiele zmian, które wpłynęły zarówno na właścicieli nieruchomości, jak i najemców. Choć wynajem może być źródłem stabilnego dochodu, obecne realia stawiają przed właścicielami nowe wyzwania, związane z rosnącymi kosztami utrzymania nieruchomości, zmianami przepisów oraz zwiększoną konkurencją na rynku. Planowane są w najbliższym czasie zmiany w podatku od nieruchomości. Właściciele muszą być świadomi obowiązków podatkowych i przepisów dotyczących wynajmu, które różnią się w zależności od rodzaju najmu i przeznaczenia lokalu. Wprowadzone przez Polski Ład ograniczenia dotyczące amortyzacji lokali mieszkalnych oraz konieczność dokładnego monitorowania limitów przychodów stanowią dodatkowe wyzwania dla wynajmujących.
Rozliczanie podatków za sprzedaż zdjęć i filmów na platformach internetowych
6 marca, 2024
Artykuł przeczytasz w: 3 min.
Tekst: Sylwia Adamczuk, SMCTAX | Zdjęcie autorki: Daria Szafrańska, pozostałe zdjęcia wygenerowano przy użyciu sztucznej inteligencji
Sprzedaż treści cyfrowej, takiej jak zdjęcia i filmy, na platformach internetowych stała się popularnym sposobem zarabiania dla wielu osób. Jednakże do niedawna nie zdawano sobie sprawy z konieczności rozliczania podatków z tego rodzaju działalności. Ostatni wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie platformy OnlyFans otwiera dyskusję na temat obowiązków podatkowych dla twórców zawartości cyfrowej.
Nawet dziesiątki tysięcy złotych miesięcznie zarabiają polscy twórcy na OnlyFans. Powstaje więc pytanie, czy twórcy zdjęć i filmów na platformach zagranicznych muszą zakładać działalność gospodarczą oraz rozliczać VAT i PIT?
Jeśli twórca sprzedaje swoje zdjęcia w sposób ciągły i zorganizowany, może to być uznane za prowadzenie działalności gospodarczej. Natomiast w kwestii podatkowej trzeba rozpatrzeć to zarówno z punktu widzenia podatku dochodowego, jak i VAT.
W kontekście VAT, TSUE w sprawie „Fenix”, właściciela OnlyFans, ustalił, że platforma internetowa jest odpowiedzialna za rozliczania VAT z tytułu sprzedaży dostępu do treści swoim użytkownikom, czyli konsumentom (B2C). Twórcy na tej platformie wystawiają swoje prace, a platforma pośredniczy w sprzedaży dostępu do nich, odpowiadając za rozliczenie VAT z tytułu tej sprzedaży. Dla twórców oznacza to mniej zmartwień, ponieważ platforma ma obowiązek rozliczenia VAT. W przypadku subskrypcji konta na portalu OnlyFans (podobnie będzie w przypadku innych portali), użytkownik dokonuje wpłat, a portal nalicza i pobiera VAT według lokalnej stawki użytkownika. Platforma rozlicza VAT według stawek właściwych dla kraju usługobiorców.
Po sprawie rozstrzygniętej przez TSUE, „Fenix”, który wcześniej nie doliczał VAT do opłat uiszczanych przez fanów, przerzucając obowiązek rozliczenia VAT na twórców, zaczął dopiero po kontroli urzędu skarbowego doliczać VAT do opłat, co skutkowało tym, że użytkownicy zaczęli płacić cenę powiększoną o VAT.
Dobra wiadomość dla twórców udostępniających zdjęcia czy filmy to fakt, że wyrok TSUE nie przerzucił na nich obowiązku rozliczania VAT. Natomiast w świetle orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE, twórca jest uznawany za dostawcę usług. Dlatego, jeśli zarejestruje się do VAT w Polsce, będzie musiał wystawić fakturę VAT za usługi świadczone na rzecz platformy internetowej, ale bez kwoty podatku, ponieważ usługa na rzecz kontrahenta zagranicznego opodatkowana jest w kraju usługobiorcy. W kwestii podatku dochodowego, patrząc z perspektywy samego twórcy, który publikuje zdjęcia na platformie zagranicznej, a jednocześnie prowadzi działalność gospodarczą i mieszka w Polsce, to musiałby rozliczyć swoje dochody z tej działalności w Polsce.
Rozliczenie podatków ze sprzedaży treści cyfrowej na zagranicznych platformach internetowych może być skomplikowane. Ważne, aby twórca miał świadomość obowiązków podatkowych wynikających z prowadzenia tego typu działalności, dlatego warto wcześniej skonsultować się z doradcą podatkowym lub księgowym.
Z roku na rok sporty zimowe – narty i snowboard – cieszą się dużą popularnością i przyciągają sporą rzeszę fanów spędzania czasu wolnego na świeżym powietrzu. Jak powszechnie wiadomo, są to mimo wszystko sporty dość urazowe i do wypadków na stokach dochodzi stosunkowo często.
tekst: Zuzanna Kranc, WWA Wasielewska Adwokaci
W większości wypadki te są niegroźne i wychodzi się z nich bez większego szwanku. Niestety dochodzi również do zdarzeń o znacznie poważniejszych skutkach, które kończą się mniej lub bardziej dotkliwymi urazami – zerwaniami więzadeł, złamaniami kończyn, urazami głowy czy kręgosłupa. Wbrew pozorom niebezpieczny wypadek na stoku może przydarzyć się każdemu, nie tylko początkującemu, a nawet wytrawnemu narciarzowi czy snowboardziście. Wina nie zawsze musi przy tym leżeć po naszej stronie. Nieraz przecież się zdarza, że niczemu winna osoba staje się ofiarą lekkomyślności i brawury drugiej osoby.
Kto zatem i na jakich zasadach odpowiada za spowodowanie wypadku na stoku? Odpowiedzią na powyższe pytanie jest ulubiona maksyma wszystkich prawników – „to zależy”.
Zdarzyć się może tak, że za wypadek na stoku narciarskim odpowie na zasadzie winy osoba, która go spowodowała – w praktyce najczęściej inny narciarz lub snowboardzista. Poszkodowanemu przysługiwać będzie wówczas od sprawcy zdarzenia odszkodowanie (obejmujące koszty leczenia, rehabilitacji, utracone zarobki przez niezdolność do pracy itd.) oraz zadośćuczynienie za doznaną krzywdę i cierpienie w związku z wypadkiem. W niektórych uzasadnionych przypadkach poszkodowanemu może przysługiwać także renta, jeżeli skutki obrażeń okażą się na tyle poważne, że będą rzutować na dalsze życie poszkodowanego. Odpowiedzialność sprawcy ogranicza się więc w zasadzie do kwestii finansowych, ale nie można zapomnieć, iż sprawca może ponieść także odpowiedzialność karną – w praktyce najczęściej za spowodowanie uszczerbku na zdrowiu, co wiąże się z koniecznością udowodnienia winy, a także w przypadku rozstroju zdrowia, który nie trwał dłużej niż 7 dni, „zainicjowaniem” postępowania przez samego poszkodowanego.
Możliwe jest również, że to my sami możemy odpowiadać za kontuzję własną lub innej osoby, dlatego też planując urlop w górach warto przede wszystkim zadbać o prywatne ubezpieczenie, tzw. ubezpieczenie OC oraz NNW. Ubezpieczenie OC (od odpowiedzialności cywilnej) uchroni nas, kiedy to my zawinimy na stoku i wyrządzimy drugiej osobie krzywdę, a ta będzie dochodziła należnych jej roszczeń. Ubezpieczenie NNW natomiast (od następstw nieszczęśliwych wypadków) zabezpieczy nas przede wszystkim, kiedy sami nabawimy się poważniejszej kontuzji, a także w przypadku kiedy nie uda nam nie ustalić danych sprawcy wypadku czy też gdy uzyskanie od niego odszkodowania będzie utrudnione. Przy okazji zakupu prywatnych polis warto także zwrócić uwagę na rozszerzenie ubezpieczenia o tzw. klauzulę alkoholową, dzięki której odpowiedzialność ubezpieczyciela nie zostanie wyłączona pomimo wypadku mającego miejsce na przykład po spożyciu grzańca czy wzmocnionej herbaty.
Oczywiście życzymy Państwu w czasie zimowych wypraw samych pozytywnych przeżyć i emocji, jednocześnie pozostając do dyspozycji w razie niefortunnego wypadku.
CANCELARIA.PL | Profesjonalne porady prawne w centrum handlowym Posnania
5 lutego, 2024
Artykuł przeczytasz w: 15 min.
Jak ważna jest przestrzeń blisko klientów? Czy zmiana lokalizacji kancelarii może stać się innowacyjnym trendem naszych czasów? Na te i inne pytania odpowiedzieli prawnicy z nowo otwartej cancelarii.pl w centrum handlowym Posnania, Radosław Cieciorko – prokurent spółki Cancelaria.pl sp. z o.o., Jakub Gołaski – adwokat oraz Krzysztof Filipowski – radca prawny.
Spółka Cancelaria.pl jako pierwsza w Polsce otworzyła kancelarię prawną w centrum handlowym. Skąd taki pomysł i dlaczego? Jakie są ku temu przesłanki?
RADOSŁAW CIECIORKO: Koncepcja otwarcia kancelarii prawnej w galerii handlowej pojawiła się wiele lat temu i została poprzedzona szczegółową analizą runku usług prawnych w Polsce. Finalnie spółka Cancelaria.pl sp. z o.o. zdecydowała się wprowadzić koncepcje świadczenia usług prawnych, która już od wielu lat bardzo dobrze sprawdza się w krajach Europy Zachodniej, przede wszystkim w Wielkiej Brytanii. Właśnie tam świadczenie usług prawnych oparte jest na zasadzie powszechności, co polega na udzielaniu pomocy prawnej w punktach, biurach, kancelaria, położonych w bezpośrednim sąsiedztwie danej społeczności, blisko ludzi, w szczególności w takich miejscach właśnie jak centra handlowe. Spółka Cancelaria.pl sp. z o.o., czerpiąc wzorce z zagranicznych rynków prawnych, postanowiła więc, otworzyć kancelarię prawną w największym centrum handlowym w Poznaniu, tj. galerii Posnania i za jej pośrednictwem i przy pomocy profesjonalistów świadczyć usługi prawne bliskie interesom każdego z nas.Organizacja kancelarii prawnej w centrum handlowym jest niewątpliwie innowacyjnym podejściem świadczenia usług prawnych w naszym kraju, jednak chcę tutaj mocno zaznaczyć, że sama relacja z klientem – który już zdecyduje się na powierzenie nam swoich spraw – odbywa się w tradycyjny sposób z poszanowaniem zasad etyki, w szczególności z uwzględnieniem tajemnicy adwokackiej i radcowskiej. Spółka Cancelaria.pl sp. z o.o., tworząc kancelarię prawną w centrum handlowym, połączyła więc awangardowy marketing usług prawniczych z tradycją wywodzącą się z zasad wykonywania zawodu radcy prawnego i adwokata.
Czy klient otrzymuje wycenę przed rozpoczęciem sprawy?
R.C.: Tak. Potencjalny klient, wchodząc do kancelarii, jest świadomy ceny porady prawnej. Informacja w zakresie ceny elementarnej porady prawnej jest umieszczona na witrynie kancelarii prawnej i wynosi 99 zł. Oczywiście, jeżeli sprawa wymaga dalszej pogłębionej analizy w oparciu o dokumentację, sporządzenie pisma procesowego lub umowy, prawnik wycenia usługę indywidulanie. Idea jest taka, aby klient w żadnym momencie nie był zaskoczony wyceną jego sprawy. Klient po prostu ma mieć świadomość, za co płaci.
Jaki jest główny cel cancelarii.pl?
JAKUB GOŁASKI: Pragniemy wpłynąć na świadomość społeczną i pokazać, iż prawnicy to nie tylko „men in black”, w garniturach; poważni, niedostępni i budujący ogromny dystans. Wprost przeciwnie – chcemy nauczyć ludzi, że po poradę prawną można wejść bez zbędnego umawiania, przy okazji zakupów czy wyjścia do kina bądź spotkania z przyjaciółmi. My jesteśmy tu po to, aby rozwiązywać problemy dnia codziennego naszych klientów. O to nam w szczególności chodzi, żeby klient nie bał się poprosić o pomoc. Wychodzimy naprzeciw potrzebom i oczekiwaniom współczesnych czasów, a przede wszystkim ludzi, którzy mierzą się codziennie z rozmaitymi dylematami natury prawnej, a którzy z takich czy innych powodów nigdy nie zdecydują się wejść do „tradycyjnej” kancelarii prawnej. Główne założenie to, aby zmniejszyć dystans pomiędzy nami, prawnikami, a klientami. Pragniemy pokazać, że radca prawny czy adwokat to również obywatel, przedsiębiorca stykający się z takimi samym problemami jak każdy z nas. Jesteśmy po prostu blisko ludzi, blisko ich problemów, dylematów. Zawsze można otworzyć drzwi cancelaria.pl w Posnanii i skierować się do nas po pomoc. R.C.: Świadomość prawna Polaków jest niewielka, chcemy to zmienić. Dziś jeżeli ktoś ma problem prawny, niezależny od jego natury, to w pierwszej kolejności szuka rozwiązania w Internecie. Nie jest to najlepszy sposób na ochronę swych praw. Internet zawiera wiele nieprawdziwych informacji i często wprowadza w błąd. Nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu z prawnikiem i jego indywidualnego podejścia, rzeczywistej analizy akt. Jesteśmy świadomi, iż wpisanie do mentalności przeciętnej osoby zasady, że z każdym problem prawnym należy się udać do profesjonalnego prawnika jest procesem długim i trudnym. Niemniej jednak wierzymy, że nam się to uda. Dlatego też powstała kancelaria prawna w największej galerii handlowej w Poznaniu – Posnanii „na wyciągnięcie ręki”, zawsze gotowa pomóc. Dedykowana głównie dla tych osób, które nigdy nie zdecydowałyby się na wizyty w elitarnej kancelarii adwokackiej czy radcowskiej, a które potrzebują pomocy prawnej.
Klasyczna kancelaria prawna, funkcjonująca w największym centrum handlowych w Wielkopolsce. Czy to klientów nie dziwi? Zestawienie sprzecznych wydawałoby się zagadnień?
R.C.: Spotykamy się z dużym zainteresowaniem i życzliwością. Ludzie zatrzymują się przed kancelarią, zapoznają się z zakresem usług, wchodzą i zadają pytanie, czy tutaj faktycznie udzielona zostanie im porada prawna. Często myleni jesteśmy z notariuszami. Oczywiście prawnicy udzielają pozytywnej odpowiedzi, jednocześnie podkreślając, że w kancelarii porad udzielają profesjonaliści, radcowie prawni i adwokaci, którzy ukończyli aplikacje, mają doświadczenie pracy w innych kancelariach. A samo świadczenie usług prawnych odbywa się z postanowieniem etyki radcowskiej, adwokackiej przy zachowaniu dyskrecji i intymności. Zauważalna jest tendencja, iż ci, którzy wcześniej wchodzili ze zdziwieniem do naszej kancelarii z konkretnym wstępnym pytaniem, później przychodzą, aby uzyskać poradę prawną już z pełną dokumentacją, z przygotowanymi szczegółowymi pytaniami. Jest to budujący obraz, który zakreśla nową tendencję, iż jest przestrzeń dla naszej działalności na rynku usług prawnych. KRZYSZTOF FILIPOWSKI: Nasz punkt w Posnanii działa od niedawna, tj. od listopada 2023 r., więc ludzie muszą się oswoić z umieszczeniem klasycznej kancelarii w galerii handlowej. Jest to bezsprzecznie swoiste novum i przyszłość, jeżeli chodzi o formę świadczenia usług prawnych. Często słyszę, jak klienci rozważają przy drzwiach „wejść czy nie wejść”, jak wygłaszają pozytywne opinie, jak są zdziwieni taką lokalizacją, cofają się i czytają zakres usług. Ludzie muszą się przyzwyczaić, a na to potrzebny jest czas. Mam już klientów, którzy wracają z kolejnymi tematami, proszą o przygotowanie konkretnej umowy, o weryfikację sytuacji prawnej z ich punktu widzenia etc. Często przychodzą osoby, dla których jest to pierwszy kontakt z prawnikiem, są zestresowane, ale my staramy się wytłumaczyć wszystko zrozumiałym językiem. Podjęliśmy inicjatywę upowszechnienia poradnictwa prawnego i ten cel nam wciąż przyświeca.
Blisko 90 proc. Polaków przynajmniej raz w roku potrzebuje porady prawnej. W razie potrzeby połowa szuka informacji samodzielnie w Internecie, mediach albo wśród rodziny i znajomych. Zaledwie 8 proc. decyduje się zapłacić i skorzystać z profesjonalnej pomocy prawnika lub radcy prawnego. Czy tak jest w rzeczywistości, czy jednak Polacy częściej zgłaszają się po poradę prawną niż to było w przeszłości? Zauważacie Panowie tendencję wzrostową?
J.G.: Zdecydowanie. Ktoś kto ma problem prawny w pierwszej kolejności będzie szukał rozwiązania na własną rękę, głównie korzystając z Internetu. Z mojego doświadczenia wynika, że skorzystanie z usług profesjonalnego prawnika jest jedną z ostatnich opcji, jaką osoba – mająca problem prawny – rozważa. Składa się na to pewnie wiele czynników. Co do zasady uważam, że po pierwsze ludzie nie wiedzą, do kogo mają się udać, czy do notariusza, radcy prawnego, czy adwokata. Po drugie – często błędnie uważają, że ich problemy prawne są błahe i nie ma potrzeby zaangażować mecenasa, który w ich mniemaniu zajmuje się tylko ważnymi sprawami. Często również nie zdają sobie sprawy, że działanie na własną rękę może skutkować poważnymi konsekwencjami dla ich żywotnych interesów. Po trzecie – panuje powszechne przekonanie, iż skorzystanie z usług profesjonalnego prawnika wiąże się z dużym wydatkiem. Ludzie nie wiedzą też, ile taka porada będzie kosztować, a rynek przedstawia klientom bardzo rozpięte widełki cenowe za jedną i tę samą usługę prawną. Nowo otwarta kancelaria prawna w centrum handlowym Posnania z uwagi na transparentność finansową, dostępność, bezceremonialność – w mojej ocenie – eliminuje ww. bariery w korzystaniu z profesjonalnych usług prawnych. R.C.: Społeczeństwo polskie wykazuje się niestety brakiem elementarnej wiedzy prawnej. Jest to podstawowy problem w naszym kraju i w mojej ocenie podstawy prawa powinny być przedmiotem nauczania szkolnego. W pełni zgadzam się z mec. Gołaskim na temat przyczyn braku korzystania przez ludzi z profesjonalnych usług prawnych. Niemniej zauważam jednak, w ostatnim czasie, wzrost świadomości prawnej Polaków. Zawiłość i dynamika zmieniającego się prawa niejako wymusza na ludziach skorzystanie z profesjonalnej usługi. K.F.: Bazując na doświadczeniach pracy w kancelarii prawnej spółki Cancelaria.pl, widzę, iż świadomość skorzystania z usług prawnych jest zasadniczo większa wśród osób młodszych. Do mnie zgłaszają się ludzie zaopatrzeni już w pewną wiedzę. Przychodzą przygotowani, z konkretnym zagadnieniem, z prośbą o weryfikację zebranych informacji, chcą wiedzieć, czy ich sposób myślenia jest prawidłowy. Zatem, jest tendencja wzrostowa w polskim społeczeństwie, jednak nie dotyczy to wszystkich grup społecznych i wiekowych.
W jakich sprawach cancelaria.pl radzi klientom? Jakie są główne obszary działalności cancelaria.pl w Poznaniu?
J.G.: To podstawowa opieka prawna zarówno z gałęzi prawa karnego, cywilnego, rodzinnego, jak i gospodarczego. Zajmujemy się opieką osób indywidualnych – np. dotyczącą alimentów, rozwodów, opieki nad dziećmi – a także podmiotów gospodarczych, tj. sporządzamy umowy, analizujemy dokumenty. Gdy mamy do czynienia z prostymi i podstawowymi pytaniami natury prawnej, nasza odpowiedź jest często natychmiastowa. Gdy jednak temat jest o wiele bardziej zawiły i sprawa przybiera szerszą perspektywę, wówczas potrzebujemy więcej czasu na zagłębienie się w detale, wtedy też cena za usługę jest inna niż ta początkowa. Niektóre odpowiedzi, niektóre porady można otrzymać niezwłocznie, np. związane z przedawnieniem, z wygaśnięciem prawa etc., na wynik innych trzeba cierpliwie poczekać. K.F.: Działamy też w dużej mierze w sądach na terenie Poznania i okolic, dlatego mamy jasność, a przy tym ogromną praktykę procesową i doświadczenie w kwestiach stricte rodzinnych, związanych ze sprawami rozwodowymi, rozstrzygnięciami nt. alimentów, opieki nad dziećmi. Jesteśmy praktykami, udzielamy nie tylko porad prawnych w zakresie prawa cywilnego, rodzinnego, karnego i gospodarczego, ale wiemy jak w rzeczywistości szybko i efektywnie uzyskać konkretny efekt interesujący klienta. Nikomu przecież nic po wyroku zasądzającym należność, jeżeli w praktyce okaże się, że egzekucja wobec dłużnika jest bezskuteczna. Naszą rolą jest więc nie tylko udzielenie porady prawnej co do praw i obowiązków, ale również naszą rolą jest, aby te obowiązki i prawa wyegzekwować w realnym życiu.
Z jakimi problemami zwracają się do Państwa klienci, pragnący rozpocząć działalność gospodarczą w naszym kraju?
K.F.: Bardzo dużo obcokrajowców odwiedza nas z zapytaniem, co należy zrobić, aby założyć działalność gospodarczą w Polsce, jakie formalności należy dopełnić, jakie dokumenty są niezbędne, aby rozpocząć cały proces przygotowawczy. Często są to Azjaci, którzy przychodzą przygotowani, z konkretną wiedzą, głównie nabytą z Internetu, ale proszą mnie, abym potwierdził lub zanegował to, co oni wyczytali. Proszą o konstruktywne wskazówki, chcą wiedzieć, jakie kroki powinni wykonać, gdzie się udać. Potrzebna im praktyczna pomoc. Ostatnio miałem klientów, którzy przyszli z pismem procesowym i chcieli, aby wytłumaczyć im, czy prawidłowo kwestionują daną tezę i wnioski. Obcokrajowcy często nie wiedzą, w jakiej formie mogą prowadzić działalność gospodarczą w Polsce – i to jest najistotniejsze zagadnienie, z jakim mierzą się nasi klienci. Pragnę podkreślić, że jeśli ktoś chciałby otworzyć działalność w ramach spółki prawa handlowego, to cancelaria.pl również świadczy takie usługi.
A teraz odwrotnie… W jakich kwestiach pomagacie polskim przedsiębiorcom prowadzić działalność gospodarczą w innym kraju na świecie?
J.G.: Polscy przedsiębiorcy chcący prowadzić działalność gospodarczą poza granicami Polski często pytają, w jaki sposób mogą to zorganizować i na jakich zasadach można stworzyć zagraniczny oddział przedsiębiorstwa mającego swoją siedzibę w Polsce. Głównie pojawiają się tutaj problemy do rozwiązania na styku prawa handlowego, gospodarczego i cywilnego. Zauważalna jest tendencja prowadzenia działalności gospodarczej przy pomocy i za pośrednictwem Internetu. Tutaj paleta problemów do rozwiązania jest naprawdę duża, bowiem taką działalność można prowadzić w zasadzie w każdym kraju. Jako ciekawostkę wspomnę, że miałem niedawno klientkę, która zajmuje się streamingiem i donejtami, czyli środkami pieniężnymi (lub w postaci punktów czy wirtualnych żetonów) przekazywanymi konkretnemu twórcy internetowemu. Otrzymuje ona dofinansowanie i wsparcie z różnych państw, w różnych walutach. Przyszła do cancelarii.pl o poradę prawną, bo nie wiedziała, jak to powinna rozwiązać pod kątem podatków, czy powinna założyć działalność gospodarczą etc.
Największe wyzwania w cancelarii.pl?
K.F.: Sprawy rodzinne, które są najbardziej emocjonalne, pełne nerwów, często łez. Dla mnie są one najtrudniejsze. Każdorazowo – gdy udzielam porady prawnej – moją misją jest, aby przede wszystkim pomóc klientowi. Chcę mieć pewność, że osoba, która przyszła do mnie po poradę, wyjdzie, wiedząc, co ma dalej robić. Dlatego edukacja, rozmowa, tłumaczenie zawiłości prawnych dają mi największą satysfakcję, ale stanowią również dość duże wyzwanie, bowiem zdarza się, że wielokrotnie tłumaczę zawiłości prawne osobie, która zupełnie nie zna się na przepisach. J.G.: Każda sprawa stanowi swoiste wyzwanie. Dziś nie ma łatwym spraw, więc świadcząc usługi w cancelaria.pl, mogę powiedzieć, że życie nieustannie mnie zaskakuje. Abstrahując już od wyzwań stricte natury prawnej, uważam, że wyzwaniem dla nas, prawników świadczących usługi prawne w ramach spółki Cancelaria.pl, jest nieustanne uświadamianie ludzi, iż warto skorzystać z profesjonalnych usług prawnych. Miałem niedawno dwie klientki, które poddały się zabiegom upiększającym w klinikach chirurgii plastycznej. Zabiegi te spowodowały zniekształcenie twarzy, przez co klientki bały się i wstydziły wychodzić na zewnątrz. Miały poczucie klęski, że nigdy z branżą beauty nie wygrają. A jednak… Trzeba uczyć klientów przychodzić po poradę w większych czy mniejszych życiowych problemach. Trzeba pokazywać zainteresowanym możliwe ścieżki rozwiązania konfliktu, a także ostateczności w dochodzeniu swoich racji przed sądem. Na drodze prawnej dużo jest emocjonalnych spraw, pełnych całego bagażu uczuć. Tam gdzie pierwiastek ludzki, tam idą w parze emocje i ich różne odcienie. A naszym obowiązkiem jako prawników jest nie poddawać się tym emocjom, dystansować się i oceniać sprawy klientów na chłodno. R.C.: Początkowym wyzwaniem – dla mnie jako prokurenta spółki – była organizacja samego punktu w dogodnej lokalizacji. Kolejnym wyzwaniem było stworzenie odpowiedniego zespołu ludzi, profesjonalistów, po aplikacjach adwokackich, radcowskich. Pragnąłem zorganizować profesjonalnie wyglądającą kancelarię prawną, wyposażoną w wykwalifikowaną kadrę prawniczą, uzupełniającą się wiedzą i doświadczeniem, a do tego z pełnym wachlarzem umiejętności interpersonalnych, kontaktu z klientem. Powyższe udało się w 100 procentach i jestem z tego niezwykle usatysfakcjonowany. Kolejnym wyzwaniem, jaki sobie stawiam na najbliższy czas, jest przekonanie wszystkich tych, którzy chodzą po sklepach galerii Posnania, że warto skorzystać z naszych usług. W planach jest również rozszerzenie naszej działalności w Poznaniu o usługi podatkowe, księgowe oraz notarialne, po to, aby potencjalny klient mógł skorzystać z kompleksowej usługi.
Zmarnowany urlop, choć miało być tak pięknie…I co dalej?
21 sierpnia, 2023
Artykuł przeczytasz w: 3 min.
Myśląc o lecie, widzimy oczami wyobraźni beztroskie wyjazdy, ekscytujące podróże, relaks oraz chwilę wytchnienia, o którą w obecnych czasach przecież tak ciężko. Co jednak w sytuacji, kiedy wakacje przypominały bardziej koszmar niż sielankę?
Z roku na rok (z pominięciem trudnego okresu pandemii) podróżujemy coraz chętniej i coraz dalej. Liczba podróży zagranicznych, zwłaszcza tych „z biurem podróży” stale rośnie. Tego lata, po właściwie całkowitym zniesieniu obostrzeń pandemicznych, wydaje się, że organizatorzy imprez turystycznych nie muszą specjalnie zachęcać do rezerwowania wycieczek – jesteśmy przecież spragnieni tych „zwykłych” wyjazdów bez martwienia się o zmieniające się co chwilę restrykcje.
Jak pokazują dane statystyczne, blisko ¼ podróżujących za granicę decyduje się wyjechać za pośrednictwem biura podróży. Oczywiście zdecydowana większość klientów powraca z urlopu zadowolona i wypoczęta. Dla części jednak, czego oczywiście Państwu nie życzę, wymarzony wyjazd może stać się źródłem traumy z powodów, których nie dało się przewidzieć. A dodatkowo nie można zapomnieć o przygnębiającym poczuciu bezsensownie wydanych, a z pewnością ciężko zarobionych pieniędzy… Przeglądając oferty wycieczek, można spotkać się z opiniami podróżnych, które znacznie różnią się od tych wystawianych przez organizatora. Przeczytać można o pokoju bez okien, nieczynnym basenie w sezonie czy owadach w łazience… Co w takim przypadku ma zrobić konsument, który stał się kolejną „ofiarą” kolorowego katalogu i jak się okazuje tylko z pozoru zachęcającej oferty?
Jeszcze kilka lat temu odpowiedzialność biura podróży względem klienta budziła niemałe kontrowersje w orzecznictwie polskich sądów. Na szczęście obecnie, za sprawą przepisów unijnych, przyjmuje się, że zmarnowany urlop jest szkodą, za którą można domagać się od organizatora zapłaty zadośćuczynienia za tzw. „krzywdę”, doznaną w związku z nieudanym wyjazdem. W tym przypadku – co dla niektórych może być sporym zaskoczeniem – uszczerbkiem może być brak przyjemności z wypoczynku czy niezaznanie oczekiwanego relaksu.
Co więcej, turyści, których urlop okazał się być totalną porażką, mają nie tylko prawo domagać się wyżej wspomnianego zadośćuczynienia za doznaną „krzywdę”, ale również zwrotu ceny zapłaconej za wyjazd wraz z innymi dodatkowymi kosztami, które zmuszeni byli ponieść z winy organizatora. Jeżeli więc Państwa wymarzony wyjazd całkowicie rozminął się z zapewnieniami agenta biura podróży, a sam hotel pod wieloma względami nie przypominał tego z katalogu, to warto reagować i walczyć o pieniężną rekompensatę (bo, co oczywiste, stresu oraz utraconego czasu nic nie jest w stanie w pełni wynagrodzić). Z drugiej zaś strony ewoluujące orzecznictwo oraz coraz odważniejsza postawa samych konsumentów są też optymistycznym sygnałem zmieniającej się jakości obsługi klienta biur podróży.
Wakacje w pełni, to idealny czas na wycieczki samochodowe z czworonogiem w różne zakątki kraju. Auto, z jednej strony, to bardzo wygodny środek transportu, jednak z drugiej, w niektórych sytuacjach zamienia się w śmiertelną pułapkę.
Pozostawienie psa lub kota latem w samochodzie stwarza ogromne zagrożenie zdrowia lub życia. Wnętrze samochodu, nawet stojącego w cieniu, nagrzewa się bardzo szybko w upalne dni. Mimo uchylonego okna temperatura we wnętrzu pojazdu już po 10 minutach może być o 10° wyższa, niż na zewnątrz. Idealnym przykładem będzie sytuacja z życia codziennego, czyli korki… Wyobraźmy sobie korek w centrum miasta i niedziałającą klimatyzację… Mimo otwartego okna, przy temperaturze 27 stopni, samochód zamienia się w nagrzaną puszkę. Dzieje się tak przez brak cyrkulacji powietrza, więc przyciemniane szyby, czy uchylone okna niewiele pomogą.
Weź zwierzaka ze sobą
Obecnie, większość sklepów czy restauracji w upalne dni pozwala na wizytę z pupilem, między innymi przez wzgląd na bezpieczeństwo. Jeśli podczas powrotu z wycieczki musisz zatrzymać się w sklepie, weź zwierzaka ze sobą. W sytuacji, gdy musisz czworonoga zostawić w samochodzie, to tylko pod czyjąś opieką. Gdy jedziesz gdziekolwiek ze zwierzakiem parkuj w zacienionych miejscach i miej w samochodzie miskę turystyczną, z której pupil może się napić. W ten sposób minimalizujesz ryzyko odwodnienia w upalne dni.
Kara za pozostawienie pupila w samochodzie
Pozostawianie zwierząt w nagrzanym samochodzie jest karalne. Zgodnie z ustawą o ochronie praw zwierząt, pozostawienie psa w samochodzie podlega pod znęcanie się nad zwierzętami. W artykule 35 ust.1a określona jest kara za pozostawienie psa w samochodzie – właścicielowi psa grozi kara grzywny, kara ograniczenia lub pozbawienia wolności do 2 lat.
Nie bądź obojętny
Gdy zauważysz zwierzę znajdujące się w sytuacji zagrażającej jego życiu lub zdrowiu, poinformuj policjantów dzwoniąc pod numer alarmowy 112.
Sektor MŚP (mikro, małych i średnich przedsiębiorstw) stanowi przeważającą większość przedsiębiorstw w Polsce, bo aż 99,8 proc. Obecnie aktywnych jest 4,3 mln działalności gospodarczych oraz 602 tys. spółek – wynika z danych GUS. Liczba aktywnych działalności w lutym 2023 jest większa o 3,5 proc. w porównaniu do stanu sprzed pandemii, a więc ze stycznia 2020 roku. MŚP są niezaprzeczalnie najważniejszym ogniwem polskiej gospodarki. Przedsiębiorstwa – działające w Polsce – generują blisko trzy czwarte polskiego PKB. W najbliższych latach co druga firma rodzinna stanie w obliczu zmiany pokoleniowej i związanego z nią pytania o to, kto zasiądzie w fotelu szefa. Wiąże się to z odpowiedzialnością za tysiące miejsc pracy, które zostaną zapewnione w wyniku sukcesji firmy.
tekst: Bartłomiej Krukowski
Primogenitura to mechanizm, w którym męskie potomstwo władcy ma pierwszeństwo nad potomstwem płci żeńskiej, razem z dziećmi reprezentującymi ich zmarłych przodków i w którym najstarsza linia pochodzenia zawsze wyprzedza w kolejce do tronu młodszą, w obu płciach. Starsi synowie wyprzedzają młodszych, ale młodsi synowie wyprzedzają starsze córki. Brzmi znajomo? To model, który funkcjonuje także w polskich przedsiębiorstwach. Dlaczego?
Szklany sufit Według „Global Gender Gap Report 2020” kobiety w Europie Środkowowschodniej równy status ekonomiczny, prawny, społeczny i równe szanse uzyskają dopiero w roku 2128. To za ponad 100 lat! I choć w grupie osób po studiach wyższych w Polsce 66 proc. stanowią kobiety, to wciąż dyskryminacja pań w polskim procesie sukcesji ma się dobrze. Zaangażowani w sprawy rodzinnej firmy są zwykle mężczyźni i tylko 11 proc. osób zasiadających w zarządach to kobiety będące nestorkami lub sukcesorkami rodzinnych biznesów. I z drugiej strony – jedynie 17 proc. nestorów planuje sukcesorem swojego biznesu uczynić najstarszą córkę, najczęstszym (40. proc.) wyborem przedsiębiorców jest najstarszy syn. To pokłosie wtłaczania płci w role społeczne powielanych przez lata stereotypów, że to mężczyzna lepiej poradzi sobie w trudnych momentach, będzie bardziej odporny i twardszy w biznesie.
Kobiety idą po swoje Tymczasem – badania wskazują, że pewne wrodzone cechy kobiet – zrozumienie, intuicyjność i kreatywność – czynią je lepszymi przywódcami w czasach kryzysu niż mężczyzn, a także wykazują one większą chęć do rozwijania swoich kompetencji zawodowych. To kobiety trzy razy częściej niż mężczyźni, deklarują chęć udziału w szkoleniach i kursach, a aż 81 proc. z nich przyznaje, że rozwój zawodowy ma dla nich istotne znaczenie. Odsetek ten jest wyższy niż w przypadku mężczyzn i to aż o 11 pp. Rola państwa Dobrze prosperujące przedsiębiorstwa mają ogromne znaczenie makroekonomiczne. Dlatego w szczególnym interesie państwa, leży nie tylko zwiększenie popularności sukcesji, ale także jeszcze większe skupienie się na kobietach jako kandydatkach – sukcesorkach i likwidacja barier, utrudniających im powrót na rynek pracy. Z badań skoncentrowanych na przedsiębiorczości kobiet wynika, że napotykają one wiele barier administracyjno – prawnych, ekonomicznych czy edukacyjnych. Ale szczególnie istotne są te, o charakterze społecznym. W przypadku kobiet przedsiębiorców oznaczają one konieczność mierzenia się z konsekwencjami stereotypowych przekonań, nie tylko na temat branż i zawodów, uważanych za „typowo męskie”, ale także poddziału ról w rodzinie. Posiadanie dzieci, utrudniony dostęp do zinstytucjonalizowanej opieki nad nimi oraz tradycyjny podział obowiązków to bariery charakterystyczne dla przedsiębiorczości kobiet. Primogenitura równorzędna Sytuacja w rodzinie królewskiej Wielkiej Brytanii uległa zmianie w 2013 r. gdy wielowiekowe reguły primogenitury zostały zmodyfikowane przez równouprawnienie dziedziczenia tronu przez mężczyzn i kobiety. Na naszym polskim, przedsiębiorczym podwórku, nietrudno zgadnąć, co stanie się z przedsiębiorstwem, jeśli nie uda mu się przeprowadzić skutecznej sukcesji. Wiele z nich po prostu się zamknie, pozostawiając z niczym swoich pracowników, ale często także rodzinę, dla której firma stanowi niejednokrotnie główne źródło utrzymania. Dlatego to właśnie firmy rodzinne odgrywają tak kluczową rolę w promowaniu przywództwa kobiet w systemie właścicielskim, rodzinnym i biznesowym. Wkład kobiet może zapewnić nie tylko ich własny sukces, ale także zapewnić ciągłość biznesu rodzinnego przez następne pokolenia.
O ograniczeniach i przepisach prawnych w branży beauty, bezpiecznych zabiegach, regulacji zakresu usług przeprowadzanych przez kosmetologów, o nieuczciwej konkurencji i ochronie firm mówi Marzena Tajsner – adwokat, doradc restrukturyzacyjny, prawnik procesowy, mediator i przedsiębiorca.
Proszę opowiedzieć, jak prawniczka została bizneswoman? MARZENA TAJSNER: Prowadzenie kancelarii to także swego rodzaju biznes, choć faktycznie niewiele osób tak na to patrzy. Jednak z biegiem lat szukałam nowych wyzwań, dlatego na początku 2020 roku zostałam właścicielką jednego z sieciowych SPA w Poznaniu. I przyznaję, że było to wyzwanie, którego się nie spodziewałam. (śmiech) Prowadzenie nowego biznesu nigdy nie jest łatwe, a zakup franczyzowego salonu beauty, kiedy akurat rozpoczęła się pandemia i trwa lockdown to zupełnie inny poziom trudności. Ale udało się! Przetrwaliśmy, a obecnie zarówno kancelaria, jak i salon prężnie się rozwijają, a ja łączę rolę prawnika i przedsiębiorcy.
Jak funkcjonuje ta symbioza, łączenie działań kancelarii z prowadzeniem SPA? Przyznaję, nie jest to oczywista ścieżka i połączenie, jednak niewątpliwie działa. Prowadzenie SPA pozwala mi lepiej zrozumieć perspektywę przedsiębiorców i w praktyce mierzyć się z trudnościami kierowania biznesem. Co więcej, to doświadczenie sprawiło, że jestem w stanie pomagać osobom, z branży beauty, ponieważ znam ten rynek. Mam wrażenie, że branża usług kosmetycznych jest dość często pomijana wśród specjalizacji i usług prawnych. Wiele kancelarii traktuje branżę usług beauty jako jeden z typów biznesów i wrzuca do wspólnego worka „stałej obsługi” lub branży kosmetycznej w ujęciu produkcyjnym. Tymczasem osoby prowadzące salony i pracujące w nich mają bardzo specyficzne problemy, ponieważ z jednej strony świadczą usługi, a z drugiej muszą sprostać wymaganiom momentami porównywalnym z tymi, które mają gabinety lekarskie. Natomiast moje doświadczenie sprawia, że kiedy klienci przychodzą do mnie po poradę lub zaczynamy dłuższą współpracę, jestem w stanie zrozumieć złożoność ich problemów i zaproponować rozwiązania, które faktycznie będą działać.
W takim razie, z jakimi problemami boryka się obecnie branża beauty? Poza tymi, z którymi boryka się większość biznesów w Polsce? (śmiech) Nadal gorącym tematem są zmiany w przepisach, które weszły w życie 1 stycznia 2023. Nowelizacja ustawy wprowadza zakaz promocji zabiegów, usług i wyrobów zdrowotnych z wykorzystaniem wizerunku lekarzy, influencerów czy osób, które nie są związane z branżą medyczną. Według przepisów zakaz reklamy uwzględnia zarówno źródła tradycyjne (np. gazety), radio, telewizję, jak i Internet (social media, wyszukiwarki, portale, współpracę z influencerami). Pojawił się problem z interpretacją tych ograniczeń i tego, co tak naprawdę można publikować np. na Facebooku lub Instagramie salonów kosmetycznych. Czy popularne w branży posty „przed i po zabiegu” są dopuszczalne? Co właściwie można promować? A kary za złamanie przepisów są ogromne — sankcje mogą wynieść nawet 2 mln zł. Następny temat, również mocno dotykający branżę usług beauty to debata o błędach medycznych. Lekarze chcą regulacji w tym zakresie, tymczasem kosmetyczki i kosmetolodzy obawiają się ograniczenia swoich kompetencji, co może mocno ugodzić w dochody i rozwój całej branży.
Błędy medyczne w salonie kosmetycznym? Jak to możliwe? Wynika to z uprawnień kosmetyczek i kosmetologów oraz przeprowadzanych przez nich zabiegów, a także potencjalnych problemów z tym związanych. Dyskusja dotyczy tego, kto może przeprowadzać zabiegi takie jak wstrzykiwanie kwasu hialuronowego, botoks czy mezoterapia igłowa skóry, czyli z przerwaniem ciągłości skóry. Istnieje całkiem sporo salonów SPA i gabinetów urody, w których takie procedury są wykonywane i bardzo popularne. Głównym problemem podnoszonym obecnie przez Parlamentarny Zespół ds. Medycyny Estetycznej jest bezpieczeństwo pacjentów poddających się takim zabiegom.
Czyli kosmetyczki, według prawa nie powinny przeprowadzać takich zabiegów? To skomplikowany temat, ponieważ inaczej sytuację oceniają lekarze, którzy dążą do monopolu w kwestii zabiegów medycyny estetycznej, a inaczej widzi to branża beauty. Wynika to z regulacji prawnych zawodu lekarza i braku takowych w przypadku kosmetyczek i kosmetologów. Obecnie Ministerstwo Rozwoju i Technologii przygotowuje projekt ustawy, która ma regulować zakres uprawnień kosmetyczek i kosmetologów. Być może to rozwiąże tę napiętą sytuację. W mojej ocenie kluczowe jest tutaj posiadanie odpowiednich uprawnień, sprzętu, a także dokumentacji zabiegowej.
Dokumentacja w salonie kosmetycznym, to dopiero nowość! Dokumentacja w salonie kosmetycznym nie powinna nikogo dziwić. Jest to ważny element, który z jednej strony zapewnia bezpieczeństwo klientom, z drugiej zabezpiecza salon kosmetyczny i dokumentuje prawidłowe przeprowadzenie procedury. Takie najbardziej podstawowe typy dokumentów, które powinny być w każdym salonie to: – wywiad z klientem – czyli oświadczenie klienta o stanie zdrowia. Jest to szczególnie ważne, aby odpowiednio dobrać kosmetyki i procedury i nie wywołać uczuleń, powikłań i innych następstw niepożądanych. – poinformowanie o przebiegu zabiegu – czyli wytłumaczenie klientowi, co wchodzi w zakres usługi i jak to będzie wyglądać, a także, jakie są potencjalne powikłania. – pisemna zgoda na zabieg – czyli oświadczenie klienta, że został poinformowany o wszystkich aspektach i konsekwencjach procedury i się na nią zgadza.
I to uchroni salon przed roszczeniami klientów, w razie źle wykonanego zabiegu? Trudno jest się zabezpieczyć przed wszystkimi ewentualnościami, jednak większość obiekcji klientów wynika z trzech powodów, tzn. z: – wprowadzenia w błąd, co do rodzaju wykonywanej usługi i użytych w jej trakcie materiałów; czyli klient inaczej sobie wyobrażał zabieg, a inaczej to wyglądało w rzeczywistości, – finalnego efektu, który nie spełnia oczekiwań, – zastrzeżeń, które klient ma co do przebiegu usługi – gdy uważa, że został potraktowany nieprofesjonalnie. Nie ma 100% pewności, że klient będzie zadowolony. Jednak warto dołożyć wszelkich starań, aby ewentualny spór z klientem nie był tylko słowem przeciwko słowu, a udokumentowaną procedurą.
W jakich sytuacjach pomaga Pani jeszcze przedsiębiorcom? Niezależnie czy mówimy o usługach beauty, czy o przedsiębiorcach w szerszym ujęciu, jest jeden problem, który pojawia się w każdej branży. Chodzi o nieuczciwą konkurencję. Działań, które kwalifikują się jako niedopuszczalne praktyki, jest wiele. Problem może dotyczyć zarówno kosmetyczki, która odchodzi z salonu, „zabierając” ze sobą dane klientów, jak i producenta lodów, którego konkurencja zaczęła wytwarzać swoje produkty w prawie identycznych opakowaniach. Jakiś czas temu moja kancelaria pomagała przedsiębiorcy z branży gastronomicznej z Poznania, który został oskarżony o czyny nieuczciwej konkurencji. Okazało się, że takie niesłuszne oskarżenie miało go zdyskredytować w oczach kontrahentów i innych osób z branży, co samo w sobie było… nieuczciwą konkurencją!
Czy można powiedzieć coś więcej? Nie mogę zdradzać szczegółów sprawy, ale chodziło o to, że właściciel konkurencyjnej firmy wezwał naszego klienta do zaniechania stosowania nieuczciwej reklamy. Po dokładnej analizie otrzymanej od klienta dokumentacji wyciągnęliśmy optymistyczne wnioski. Podniesione wobec niego zarzuty były niezasadne. Nie dość, że stosowana reklama nie była czynem nieuczciwej konkurencji, to bezpodstawnie wysunięto roszczenia. Istotny okazał się też fakt zatrudnienia agencji reklamowej. Cała sprawa zakończyła się sukcesem, a nasz klient może działać dalej.
Czy działania nieuczciwej konkurencji to powszechny problem? Jak najbardziej! Konkurencja jest duża, każdy próbuje przyciągnąć do siebie klientów, zdobyć przewagę, obciąć koszty – to sprawia, że firmy sięgają po metody, które są na granicy prawa, a czasem ją przekraczają. Co ciekawe, problem ten nie dotyczy tylko małych przedsiębiorców, którzy konkurują lokalnie. Nie tak rzadko najwięksi gracze dopuszczają się nieuczciwych praktyk.
Zatem co może zrobić taki przedsiębiorca, którego konkurencja stosuje nieuczciwe praktyki? Przede wszystkim nie powinien tego tak zostawiać. Ważne jest działanie i ochrona własnych interesów. Warto udać się do prawnika i skonsultować z nim dalsze kroki. Można przygotować pismo wzywające do zaprzestania nieuczciwych praktyk – to ostrzeżenie. Jeżeli nie poskutkuje, należy sprawę skierować do sądu. Zdaję sobie sprawę, że dla wielu osób perspektywa procesu jest dość przerażająca. Jednak w prowadzenie biznesu i w zbudowanie marki wielu przedsiębiorców inwestuje nie tylko pieniądze, ale także czas i bardzo dużo pracy. Dlaczego więc nie chronić swojego dorobku?
A jakie mogą być konsekwencje dla takiego nieuczciwego przedsiębiorcy? Za czyny nieuczciwej konkurencji nikt raczej nie trafi do więzienia. Kary, choć nie są widowiskowe, mogą być jednak dość dotkliwe. Najczęstsze konsekwencje, które mogą wyniknąć z popełnienia czynu nieuczciwej konkurencji to kary finansowe – mogą sięgać nawet kilku milionów złotych. W niektórych przypadkach osoby, które podejmują nieuczciwe działania, mogą zostać pozbawione prawa do prowadzenia działalności gospodarczej. Natomiast, jeżeli nieuczciwe działania dotyczą np. podrabiania produktów, sąd może zobowiązać przedsiębiorstwo do wycofania takiego towaru z rynku. Jest jeszcze jedna możliwość, czyli odpowiedzialność cywilna. Sąd może zobowiązać osobę lub przedsiębiorstwo, które dopuściło się czynu nieuczciwej konkurencji do wypłacenia zadośćuczynienia poszkodowanym. Tak więc przedsiębiorcy, którzy chcą grać nieczysto, mogą się spotkać z naprawdę bolesnymi konsekwencjami.
Jako prawnik, jak ocenia Pani świadomość przedsiębiorców w kwestii działań nieuczciwej konkurencji? Niewystarczająco. Każdy coś tam kiedyś słyszał, ale przedsiębiorcy nie do końca wiedzą, jakie praktyki są dozwolone, a co przekracza granice prawa. Dlatego za jeden z punktów mojej działalności obrałam sobie edukację w tym zakresie. Oprócz aktywnego prowadzenia spraw przedsiębiorców dotkniętych tym procederem, wraz z zespołem kancelarii przygotowaliśmy akcję: Konkurencja pod lupą.
„Konkurencja pod lupą” – jak ona funkcjonuje? Przede wszystkim stworzyliśmy informator, który w przystępnej formie omawia najważniejsze aspekty działań nieuczciwej konkurencji. Działamy w Poznaniu, dlatego jako przykład posłużył nam lokalny przysmak – rogal świętomarciński. Jednak zapewniam, że informacje, które zawarliśmy w tym informatorze znajdą zastosowanie nie tylko w branży cukierniczej. Jest on do pobrania ze strony kancelarii oraz na stronie Urzędu Miasta Poznań. Wiemy jednak, że nie każdy trafi na naszą stronę, dlatego działamy także w social mediach. Na profilu kancelarii na Facebooku i LinkedInie aktywnie omawiamy różne metody i działania niedozwolone na przykładach prawdziwych spraw dużych marek. Lubimy przykłady, które zapadają w pamięć, dlatego wykorzystujemy także fikcyjne sytuacje ze znanych filmów i seriali. Większość osób kojarzy Wilka z Wall Street czy serial Mad Man, jednak mało kto zdaje sobie sprawę, że pojawiły się tam wątki dotyczące nieuczciwej konkurencji. Czerpiemy z tego, żeby przybliżać przepisy w jasny sposób, który łatwo zapamiętać. Dodatkowo przygotowujemy szkolenia dla przedsiębiorców właśnie z tej tematyki.
Czy ta akcja sprawi, że skończą się nieuczciwe zagrywki w biznesie? Nie liczę na to. Nieuczciwe praktyki same się nie skończą. Zawsze będzie ktoś, kto spróbuje pozbyć się konkurencji, żeby zwiększyć zyski, zostać liderem, obniżyć koszty. Mam jednak nadzieję, że mówienie o tym temacie, edukacja i nagłaśnianie problemu sprawi, że przedsiębiorcy będą bardziej świadomi, kiedy ktoś przekracza granice prawa. Chciałabym, żeby osoby prowadzące biznes nie bały się działać, kiedy pojawia się problem, zamiast zaciskać zęby i powtarzać sobie „jakoś to będzie”. Bo warto chronić dorobek i efekty swojej pracy. Nasze działania mają im w tym pomóc.
Czym polscy ojcowie różnią się od Duńczyków, czyli o urlopie ojcowskim
30 marca, 2023
Artykuł przeczytasz w: 3 min.
Gdy kilka lat temu po raz pierwszy odwiedziłam Kopenhagę, zaskoczył mnie widok wówczas jeszcze wciąż rzadki na polskich ulicach (nawet w postępowym Poznaniu) – wielu ojców w przestrzeni publicznej z małymi dziećmi u swego boku. Ojcowie na placach zabaw, spacerujący z wózkami w parku, robiący zakupy z dziećmi w nosidłach, przewożący maluchy w rowerowych przyczepkach.
Oczywiście, obraz wtedy dla mnie nowy jest wynikiem postępowej duńskiej polityki prorodzinnej i przeprowadzonej tam rewolucji w urlopach przysługujących rodzicom. Nie bez powodu przecież Dania od lat przoduje w rankingach krajów o „najbardziej hojnym i elastycznym w UE” systemie urlopów rodzicielskich (wyobraźcie sobie Państwo 8 tygodni pełnopłatnego urlopu ojcowskiego!). Czy Polska goni Duńczyków w zakresie uregulowań sytuacji prawnej ojców?
Nie zagłębiając się w kwestię urlopu rodzicielskiego, który ojcowie nadal zostawiają matkom (korzysta z niego około 1% mężczyzn), uwagę swoją chciałabym poświęcić urlopom ojcowskim. Mężczyźni w Polsce mają oczywiście do niech prawo i, jak pokazuje praktyka, coraz częściej to uprawnienie wykorzystują. Wymiar urlopu ojcowskiego jest jednak znacznie krótszy niż u Skandynawów. Ojciec wychowujący dziecko może skorzystać z urlopu przez maksymalnie 2 tygodnie, jednak nie dłużej niż do ukończenia przez dziecko 2 roku życia. Po tym czasie niewykorzystany urlop przepada. Urlop ojcowski wziąć można także wówczas, gdy matka dziecka przebywa na urlopie macierzyńskim, a przysługuje on bez względu na to, czy ojciec zatrudniony jest na cały, czy część etatu.
O ten urlop należy oczywiście pisemnie zawnioskować w zakładzie pracy i to na co najmniej 7 dni przed planowanym rozpoczęciem urlopu. Urlop ojcowski należy wykorzystać jednorazowo lub maksymalnie w dwóch częściach, z których każda nie może być krótsza niż tydzień. Pracodawca nie może odmówić udzielenia tego urlopu, jeśli spełnione są wszystkie wymogi formalne.
Po zakończeniu urlopu ojciec-pracownik musi zostać dopuszczony do pracy na dotychczasowym stanowisku, chyba że nie jest to możliwe, wówczas winno mu zostać zaoferowane stanowisko równorzędne z zajmowanym przed rozpoczęciem urlopu lub inne odpowiadające jego kwalifikacjom zawodowym. Co jednak istotne – musi się to odbyć za wynagrodzeniem za pracę, jakie ojciec-pracownik otrzymywałby, gdyby nie korzystał z urlopu. Do urlopu ojcowskiego odpowiednio stosuje się także postanowienia dotyczące urlopu macierzyńskiego, też w zakresie zakazu wypowiedzenia lub rozwiązania stosunku pracy z ojcem w trakcie trwania urlopu. Te zastrzeżenia są więc prawnym gwarantem niedyskryminowania przez pracodawców ojców chcących wykorzystać ustawowe uprawnienie urlopowe. Ojcu dziecka za czas urlopu ojcowskiego należy się zasiłek macierzyński (tak, nie pomyliłam się), który wynosi 100% podstawy wymiaru zasiłku.
2023 rok ma też przynieść planowane zmiany przepisów Kodeksu pracy będące pokłosiem wdrażania unijnej dyrektywy work life balance. Pracownik wychowujący dziecko do ukończenia przez nie 8. roku życia (a więc nie tylko matka, ale i ojciec), będzie mógł ubiegać się o przyznanie elastycznej organizacji czasu pracy, systemu przerywanego czasu pracy, skróconego tygodnia pracy i pracy weekendowej, a także obniżenia czasu pracy.
Tytułem podsumowania chciałoby się więc napisać krótko – ojcowie, bądźcie świadomi swoich praw i z nich korzystajcie! Dla korzyści swoich dzieci, ich matek i swojej własnej.
Aż 99% drugiego pokolenia, czyli naturalnych sukcesorów, którzy przygotowywani są przez nestorów do przejęcia sterów prowadzenia przedsiębiorstwa po rodzicach, jest nasączonych nie swoimi wartościami. To często wartości rodziców, nauczycieli i ludzi poznanych na drodze życia. Dlaczego młodzi przedsiębiorcy poddają się psychologicznej presji narzucania sobie wartości, które nie są ich własnymi i nie wypływają bezpośrednio z osobistych potrzeb i oczekiwań od świata? Czy wynika to ze strachu przed rodzicami? Ze strachu przed krytyką z ich strony?
Jednym z najważniejszych czynników wpływających na przyszły sukces wielopokoleniowego przedsiębiorstwa jest dopasowanie się do obecnej rzeczywistości, jakże zupełnie innej niż kilkadziesiąt lat temu.Realia prowadzenia biznesu są najczęściej zupełne inne niż w czasach, kiedy przedsiębiorstwo powstawało. I choć założycielem firmy jest nestor, to naturalną koleją rzeczysukcesor –kontynuując dzieło rozwoju firmy rodzinnej – buduje sukces swojej rodziny,majątkuprywatnego i firmy często wielopokoleniowej,a wartości, jakimi się kieruje, często decydują o sukcesie lub porażce przedsięwzięcia.
Czyje to wartości?
W procesie kilkuset analiz, jakie przeprowadziłem podczas mojej kilkunastoletniej wędrówki układania osobistych planów sukcesji przedsiębiorcom, zauważyłem, że każde pokolenie ma swoje prawa i narzędzia, którymi może się posłużyć, aby rozwijać biznes na innych zasadach niż dotychczasowi właściciele, nestorzy. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź jest banalnie prosta. Każde nowe pokolenie ma nowy zasób narzędzi i możliwości niż poprzednie. Obecnie mamy nieograniczoną ich paletę, z których możemy skorzystać. Jednakże jedno pozostaje bez zmian, tzn. bogactwo wartości, jakimi kierujemy się w życiu. To o tyle ważne, że jeśli odkryjemy własne wartości i ustalimy, co dla nas jest wartościowe i ważne, będziemy mogli świadomie pokierować nie tylko rozwojem firmy,ale i nas samych. Bez ograniczeń narzucanych nam być może często nieświadomie przez starsze pokolenie. Właśnie wtedy zaczyna się pozytywna zmiana w naszym życiu oraz szansa na rozwój firmy.
Zatem jak to ugryźć?
W procesie analizy sukcesji firmy,nieodłącznym elementem jest przeprowadzenie sesji psychologicznej wszystkich członków rodziny, którzy będą brać udział w postępowaniu sukcesyjnym. Przyjrzenie się tzw. mapie psychologicznej zbudowanej w oparciu o mapę wartości poszczególnych osób, tj. sukcesorów, pozwala na realne poukładanie i wskazanie kompetencji każdego z nich w dalszym procesie prowadzenia biznesu.
Analiza wartości sukcesora – dlaczego to ważne?
Kiedy potrafimy już nazwać wartości, jakimi się kierujemy, wówczas z łatwością możemy przełożyć je na misję firmy. A wtedy z pełną odpowiedzialnością będziemy mogli rozwijać biznes stworzony przez naszych rodziców w oparciu o wartości, jakimi kierujemy się w codziennym życiu, a nie w oparciu o wartości nabyte od kogoś z zewnątrz, które co do zasady przeszkadzają nam w kreowaniu nowego, ponadprzeciętnego rozwoju.
Odkryj swoje wartości osobiste – zobacz czego chcesz Ty, a nie inni od Ciebie.
Drzewo obumarłe, złamane lub wywrócone można usunąć bez żadnych formalności? Nic bardziej mylnego
10 stycznia, 2023
Artykuł przeczytasz w: 3 min.
Drzewo, które obumarło nadal jest drzewem (utrata przez drzewo żywotności nie pozbawia go automatycznie statusu drzewa) i jego wycinka, co do zasady wymaga uzyskania zezwolenia lub dokonania zgłoszenia (jeśli ma obwód pnia na wysokości 5 cm przekraczający: 80 cm – w przypadku topoli, wierzb, klonu jesionolistnego oraz klonu srebrzystego; 65 cm – w przypadku kasztanowca zwyczajnego, robinii akacjowej oraz platanu klonolistnego; 50 cm – w przypadku pozostałych gatunków drzew). Nie jest zatem tak, jak mogłoby się wydawać, że usunięcie drzewa obumarłego nie wymaga żadnych formalności. Trzeba uzyskać zezwolenie lub dokonać zgłoszenia, a jedynym ułatwieniem jest to, że w każdym przypadku za usunięcie drzewa obumarłego nie ponosi się opłat. Szczególne regulacje prawne odnoszą się również do złomów i wywrotów. Złomy to drzewa, których pień uległ złamaniu w wyniku działania czynników naturalnych (np. burzy, wichury), wypadku lub katastrofy w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, lub katastrofy budowlanej. Wywroty to z kolei drzewa wywrócone w wyniku działania czynników naturalnych, wypadku lub katastrofy w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, lub katastrofy budowlanej. Zgodnie z art. 83f ust. 1 pkt 14 lit. a) usunięcie złomów lub wywrotów nie wymaga uzyskania zezwolenia, jeśli jest dokonywane przez jednostki ochrony przeciwpożarowej, jednostki Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej, właścicieli urządzeń, o których mowa w art. 49 § 1 Kodeksu cywilnego, zarządców dróg, zarządców infrastruktury kolejowej, gminne lub powiatowe jednostki oczyszczania lub inne podmioty działające w tym zakresie na zlecenie gminy lub powiatu. W takiej sytuacji to na wymienionych podmiotach ciąży obowiązek udokumentowania, iż usuwane drzewa lub krzewy stanowiły złomy lub wywroty i przekazania stosownej informacji o ich usunięciu właściwym organom. W praktyce ww. jednostki podejmą się usunięcia złomu lub wywrotu wyłącznie w sytuacji, gdy te stanowić będą zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzi. Jeśli np. pień drzewa rosnący na nieruchomości, której jesteście Państwo właścicielem, uległ złamaniu w trakcie burzy, lecz nie zagraża to życiu lub zdrowiu ludzi, należy zwrócić się do organu właściwego do wydania zezwolenia na usunięcie drzewa o przeprowadzenie oględzin, w trakcie których zostanie potwierdzone, że drzewo stanowi złom lub wywrot. Można to uczynić telefonicznie, drogą elektroniczną, osobiście lub pisemnie. Co istotne, nie można złamanego lub wywróconego drzewa usunąć samowolnie przed dokonaniem przez organ oględzin. Stosownie do art. 83f ust. 3 ustawy o ochronie przyrody z oględzin takich sporządza się protokół. W protokole podaje się w szczególności informację o terminie, miejscu i przyczynie usunięcia drzewa oraz liczbie drzew, które mają zostać usunięte oraz dołącza się dokumentację fotograficzną przedstawiającą drzewa.Dopiero po potwierdzeniu w protokole przez przedstawiciela właściwego organu, że wskazane przez Państwa drzewa lub krzewy stanowią złomy i wywroty, możecie je Państwo legalnie usunąć (nie wydaje się w takim przypadku zezwolenia, a wystarczającą podstawą do legalnego usunięcia drzewa jest wspomniany protokół z oględzin).
Działanie wbrew omówionym przepisom jest zagrożone karą pieniężną. Stosownie do art. 89 ust. 6 ustawy o ochronie przyrody w przypadku usunięcia drzewa lub krzewu obumarłego albo nierokującego szansy na przeżycie, złomu lub wywrotu, wysokość administracyjnej kary pieniężnej obniża się o 50%.
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach, czyli jak dyrektywa OMNIBUS zmieniła nasze zakupy
9 stycznia, 2023
Artykuł przeczytasz w: 3 min.
Jeśli robicie Państwo zakupy, z pewnością już te zmiany zauważyliście. Niby niewielkie, a tak naprawdę rewolucyjne w świetle naszych praw i interesów jako konsumentów (tak, konsumentów, bowiem każdy z nas, dokonując zakupów od przedsiębiorcy w celach niezwiązanych bezpośrednio z prowadzoną przez nas działalnością gospodarczą, o ile takową prowadzimy, jest przez prawo traktowany jak konsument właśnie). Zmiany te zawdzięczamy implementacji unijnej dyrektywy OMNIBUS, której podstawowym założeniem było wzmocnienie skuteczności obowiązujących przepisów konsumenckich w czasach dynamicznej cyfryzacji gospodarki. Co mogło już zwrócić Państwa uwagę? Na pewno nowy obowiązek nałożony na sprzedawców w ramach prowadzonych przez Internet bądź w sklepach stacjonarnych akcji promocyjnych. Od 1 stycznia 2023 roku sprzedawca, który prowadzi akcję promocyjną związaną z obniżaniem cen, musi, poza przekreśloną starą ceną produktu, jak to miało miejsce dotychczas, podać również informację o najniższej cenie tego towaru lub tej usługi, która obowiązywała w okresie 30 dni przed wprowadzeniem obniżki. W przypadku produktów będących w ofercie przedsiębiorcy krócej niż 30 dni uwidoczniona powinna być najniższa cena od rozpoczęcia sprzedaży do wprowadzenia obniżki. Sposób, w jaki sprzedawca wykona ten obowiązek, jest wprawdzie dowolny, jednak informacja o najniższej cenie z ostatnich 30 dni nie może być ukryta, a umieszczona bezpośrednio przy produkcie, w miejscu ogólnodostępnym i dobrze widocznym dla konsumentów. Koniec więc z manipulowaniem cenami i pozornym zmniejszaniem cen wcześniej podniesionych na potrzeby obniżki. Czytacie Państwo opinie umieszczane przez klientów na stronach sklepów internetowych? Od stycznia musimy być także informowani przez sprzedawców o tym, czy zamieszczają wszystkie opinie, czy tylko te pozytywne, a także o dołożeniu przez sprzedawców najwyższych starań przy weryfikacji autentyczności recenzji konsumenckich produktów. Sprzedawcy winni więc wyraźnie poinformować, czy i w jaki sposób zapewniają, że publikowane recenzje pochodzą od konsumentów, którzy zakupili określony produkt. Komisja Europejska oraz Prezes UOKiK wskazują, że najprostszym i najefektywniejszym narzędziem służącym do weryfikacji zamieszczanych opinii może być udostępnianie klientom indywidualnego linku do wystawienia opinii lub stworzenie wymogu zarejestrowania konta przed sporządzeniem opinii. Koniec więc z fałszywymi opiniami i kupowaniem rekomendacji. I jeszcze jedna drobna, acz istotna zmiana z wielu wprowadzonych, odnosząca się do zasad reklamacji. Od stycznia konsument ma w pierwszej kolejności prawo do żądania naprawy lub wymiany wadliwego produktu, a dopiero jeśli powyższe działania nie są możliwe, nie zostaną wykonane albo ich wykonanie wymagałoby od sprzedawcy poniesienia nadmiernych kosztów, może żądać częściowego lub całkowitego zwrotu pieniędzy. Sprzedawca odpowiada za wady towaru przez 2 lata od jego wydania klientowi, a termin ten nie może zostać skrócony w przypadku rzeczy używanych. Termin przedawnienia roszczeń reklamacyjnych wynosi teraz 6 lat. Z założenia więc – dzięki wszystkim rozwiązaniom dyrektywy OMNIBUS – proces zakupów powinien stać się bardziej przejrzysty. Transparentność rozwiązań wprowadzono w interesie nas jako konsumentów i oceniane są one dotychczas pozytywnie w czasach dynamicznej cyfryzacji. Wystarczy tylko życzyć sobie, by wszyscy sprzedawcy sumiennie stosowali się do implementowanych rozwiązań.
SUKCESJA to nie POLISA ubezpieczeniowa, a TESTAMENT nie jest dla każdego!
16 grudnia, 2022
Artykuł przeczytasz w: 3 min.
Jeśli spotkałeś się z opinią, że polisa rozwiąże wszystkie problemy finansowe Twoich najbliższych, kiedy odejdziesz, a testament powinien być spisany, aby odzwierciedlić Twoją wolę to powiem, że nie wiem, czy to jest najlepsze rozwiązanie w Twoim indywidualnym planie sukcesji. To tylko częściowe klocki całej układanki, która dopiero po dokładnej, bardzo szerokiej analizie pozwoli odpowiedzieć, czy i jakie elementy sprawdzą się u Ciebie. W przeciwnym wypadku będzie to tylko „puder na …”.Jednym z najważniejszych czynników wpływających na rozwiązanie Twojego bólu związanego z tak zaawansowanym tematem, jakim jest SUKCESJA, to szeroka analiza Twojej sytuacji biznesu i rodziny. To Ty budujesz sukces Twojej rodziny, Twojego majątku. Będziesz mógł nazwać się człowiekiem sukcesu, gdy Twoja rodzina i Twój biznes przetrwa.
Testament to nie wszystko
Przeanalizujemy przypadek przedsiębiorcy, który od ponad dwudziestu lat prowadzi firmę produkcyjną. Zatrudnia kilkunastu pracowników, ma kontakty biznesowe zarówno w Polsce, jak i zagranicą, jest na rynku marką rozpoznawalną. Jego firma to biurowiec oraz hala produkcyjna na 3-hektarowej działce. Firma dobrze prosperuje, przynosi dochody całej rodzinie. Prywatnie wraz z żoną posiadają dwójkę dorosłych dzieci oraz trzyletnią córeczkę. Tylko najstarszy syn jest zaangażowany w firmę ojca. Majątek firmowy wyceniony na ok. 6 mln zł, a zbudowany majątek prywatny kolejne 9 mln.Scenariuszy ułożenia optymalnego planu sukcesji dla tego przedsiębiorcy jest wiele, jednak kluczowym jest, że wskazany przedsiębiorca, który zwrócił się do mojej kancelarii był przekonany, że ma już wdrożoną sukcesję. DLACZEGO tak myślał ? Ponieważ wykupił polisę ubezpieczeniową oraz po konsultacji z notariuszem spisał testamentowy akt notarialny, w którym wyraził swoją nierównomierną majątkowo wolę.
Czego zabrakło?
W całym jego procesie nie było miejsca na szeroko pojętą analizę podatkową, prawną, finansową, a tym bardziej psychologiczną. Zabrakło szerszego spojrzenia na konsekwencje powstania długów spadkowych, zabezpieczenia rozliczeń tzw. zachowkiem dla pominiętych oraz dla nierównomiernie obdarowanych spadkobierców. Zabrakło analizy psychologicznej z sukcesorem, aby ocenić jego gotowość do przejęcia sterów w firmie,czy analizy obecnej sytuacji majątkowej pod względem optymalnej formy prowadzonego biznesu … i wielu innych.
Kiedy tak się dzieje?
Kiedy poszukujemy odpowiedzi na nasze pytania u różnych ekspertów, wówczas to my musimy posklejać wszystko w całość i wyciągnąć najlepsze, co w obrębie naszej akceptacji jest właśnie słuszne. Jednak czy jest to faktycznie słuszne? Często to po prostu akceptowalne dla naszej wiedzy, o jakimś fakcie. Ponad 90% polskich firm nie ma do dziś w ogóle lub prawidłowo przeprowadzonej analizy ich indywidualnej sytuacji dotyczącej sukcesji. Nie ma tym samym wdrożonego planu A ani planu B – czyli planu na teraz i na przyszłość. Aż 94% ludzi nie posiada testamentu, a tylko 2% zna konsekwencje jego zapisu.
Na koniec
Czy wiesz, jakie konsekwencje może nieść za sobą spisany testament? Czy może doprowadzić do kłótni w rodzinie? A może lepiej go nie mieć ? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. To bardzo indywidualny temat do rozważań.
Życzę Wam, drodzy Czytelnicy samych sukcesów, dobrych wyborów oraz dobrych ludzi wokół, aby Wasz budowany sukces prywatny i biznesowy przetrwał i nie przysporzył niepotrzebnych turbulencji prawno-finansowych. I tak zostawiam Was z przemyśleniami na kolejny 2023 rok. Do zobaczenia już w przyszłym roku!
Moje felietony do grudniowych numerów Poznańskiego Prestiżu różnią się od pisanych w poprzednich miesiącach. Z oczywistych względów są mniej prawnicze, a bardziej „ludzkie” i refleksyjne. Symbolicznie zamykam przecież z Państwem kolejny etap wspólnej podróży.
Mam wrażenie, że po roku takim, jak ostatni, trudno o życzenia, które nie zabrzmiałyby jak sztampa. Każdy z Państwa wie najlepiej, czego potrzeba, gdzie po dwunastu miesiącach 2022 pojawiła się czerwona lampka deficytu i w jakiej sferze życia brakuje wytchnienia.
Jestem świeżo po lekturze powieści„Ognie” czołowej islandzkiej pisarki Sigridur Hagalin Bjornsdottir, którą Wydawnictwo Literackie nazwało„wyrocznią” Islandii. Główna bohaterka „Ogni” – Anna – to matka, żona, naukowiec i czołowa geolożka kraju położonego na północnym biegunie magnetycznym, w „miejscu niebywale wrażliwym. Niestabilnym, w ciągłym ruchu, niepodobnym do stałego brata na południu”, gdzie „pod stopami mieszkańców bije ogniste serce”. Ta, wydawać by się mogło twardo stąpająca po ziemi i mocno osadzona w surowej rzeczywistości podwodnych wulkanów i niespodziewanych erupcji kobieta, podaje niezwykle plastyczną i ekspresyjną definicję miłości, którą chciałabym się z Państwem podzielić.
Miłość według głównej bohaterki „(…) to gorąca supernowa, z kłami, pazurami i ogonem, który wali wokół na oślep wszystko, co stanie jej na drodze. To meteoryt uderzający w Ziemię i wykolejający ją z orbity, zmieniający nachylenie jej osi, przemieszczający bieguny tak, że wszystko staje na głowie i tory, którymi dotychczas toczyło się nasze życie przestaje istnieć, prowadzą gdzieś w pustkę i tam się kończą, przez co człowiek ulatuje w kosmos i spada, spada, spada, a nic nie jest w stanie go pochwycić poza osobą, którą kocha (…)”. Na 2023 życzę więc Państwu miłości – definiowanej niekoniecznie tak, jak powyżej, a wyłącznie tak, jak to czujecie. Miłości do siebie i miłości do innych. Miłości do życia i jego odcieni. I tego, czego życzycie sobie Państwo sami. Życząc tak niewiele, życzę jednocześnie wszystkiego, co istotne.
Warunkiem zastosowania trybu zgłoszeniowego jest usuwanie drzew na cele niezwiązane z prowadzeniem działalności gospodarczej. Zgłoszenie miało być z założenia uproszczoną formą dokonania legalnej wycinki drzewa, a tymczasem przepisy w tym zakresie są pełne pułapek dla obywateli. W pierwszej kolejności należy wskazać, że aby wycinka była możliwa na zgłoszenie, cel wycinki nie powinien mieć ani bezpośredniego ani pośredniego związku funkcjonalnego z prowadzeniem działalności gospodarczej. Problem dotyczy osób fizycznych, które prowadzą indywidualną działalność gospodarczą zarejestrowaną w CEIDG i mają zarejestrowaną firmę w swoich budynkach mieszkalnych. Jeśli taka osoba chce usunąć drzewa z nieruchomości stanowiącej jej własność, tryb uzależniony będzie w głównej mierze od celu wycinki. I tak np. jeśli chcemy wyciąć drzewo z uwagi na jego zły stan zdrowotny, obawiając się, iż stanowi zagrożenie dla ludzi i mienia albo w celu posadowienia altany ogrodowej, placu zabaw dla dzieci, studni, przydomowej oczyszczalni ścieków czy budowy budynku mieszkalnego jednorodzinnego na potrzeby usuwającego – cel wycinki nie będzie związany z działalności gospodarczą i tryb zgłoszenia będzie właściwy. Jeśli natomiast celem wycinki będzie np. budowa miejsc parkingowych dla klientów biura ubezpieczeniowego, czy chęć posadowienia w miejscu drzewa tablicy informacyjnej lub banneru reklamującego prowadzone przez nas biuro rachunkowe – cel będzie związany z prowadzeniem działalności gospodarczej i zamiast zgłoszenia należy uzyskać zezwolenie.
A JEDNAK NAŁOŻĄ OPŁATY?
W art. 83f ust. 17 ustawy o ochronie przyrody wprowadzono mechanizm mający zapobiec temu, by na etapie wycinki nie deklarowano braku związku usunięcia drzewa z prowadzoną działalnością gospodarczą, a następnie – już po dokonaniu wycinki bez wniesienia opłat, jednak wykorzystywano nieruchomość do prowadzenia tej działalności. Zgodnie z tym przepisem, jeżeli w terminie 5 lat od dokonania oględzin wystąpiono o wydanie decyzji o pozwoleniu na budowę, a budowa ta ma związek z prowadzeniem działalności gospodarczej i będzie realizowana na części nieruchomości, na której rosło usunięte drzewo, właściwy organ nakłada na właściciela nieruchomości, w drodze decyzji administracyjnej, obowiązek uiszczenia opłaty za usunięcie drzewa.
CO POWINNO ZAWIERAĆ ZGŁOSZENIE?
Wycinki na zgłoszenie bez opłat można zatem dokonać, jeśli jesteśmy pewni, że nie ma ona związku z działalnością gospodarczą. W takim przypadku powinniśmy wypełnić formularz zgłoszenia (są dostępne na stronach internetowych poszczególnych gmin) i skierować go do wójta, burmistrza, prezydenta miasta, a w przypadku gdy chcemy usunąć drzewa z terenu nieruchomości lub jej części wpisanej do rejestru zabytków – do wojewódzkiego konserwatora zabytków. W zgłoszeniu wskazuje się imię i nazwisko wnioskodawcy, oznaczenie nieruchomości, z której drzewo ma być usunięte, oraz załącza się rysunek albo mapkę określającą usytuowanie drzewa na nieruchomości. Nie ma obowiązku wskazywania gatunku drzewa i obwodu pnia.
CZEKAMY 21 DNI NA OGLĘDZINY
Pierwsza pułapka polega na tym, że nie jest tak, jak mogłoby się wydawać, iż po 21 dniach od zgłoszenia możemy legalnie wyciąć drzewa! Przepisy stanowią, że w owym 21-dniowym terminie od dnia doręczenia naszego zgłoszenia organowi, organ ten powinien dokonać oględzin. Wyciąć drzewo możemy legalnie dopiero w sytuacji, gdy po dokonaniu oględzin, organ w terminie kolejnych 14 dni od dnia oględzin, nie wniesie sprzeciwu.
CZEKAMY KOLEJNE 14 DNI NA EWENTUALNY SPRZECIW
I tu kolejna pułapka – nie wystarczy odczekać dokładnie 14 dni od oględzin! Za dzień wniesienia sprzeciwu uznaje się bowiem dzień nadania decyzji administracyjnej w placówce pocztowej operatora publicznego. Organ może w ostatni dzień 14-dniowego terminu nadać sprzeciw, a my powinniśmy odczekać z wycinką na jego ewentualne doręczenie.
ZAŚWIADCZENIE I 6 MIESIĘCY NA WYCINKĘ
By mieć pewność, że dokonujemy wycinki legalnie, warto wystąpić o zaświadczenie o milczącym załatwieniu sprawy w trybie art. 122f kodeksu postępowania administracyjnego. Drzewa należy usunąć do 6 miesięcy od przeprowadzonych oględzin. Po tym czasie zgłoszenie się niejako dezaktualizuje, a usunięcie drzewa może nastąpić po dokonaniu ponownego zgłoszenia.
O specjalnym trybie usuwania drzew połamanych i wywróconych w kolejnym numerze.
Świat social mediów przyzwyczaił nas, że znaleźć możemy w nim niemal wszystko, także efekty zabiegów medycyny estetycznej i okazałe portfolia lekarzy prezentujących efekty swojej pracy. Zdaniem wielu niosło to obopólne korzyści– pacjenci mogli zapoznać się z ofertą danego specjalisty, używanymi przez niego preparatami czy wykorzystywanymi sprzętami, a także tzw. wizerunkami „przed i po” (pamiętać należy, że zabiegi medycyny estetycznej to nie tylko te poprawiające urodę, ale również mające działanie lecznicze). Często to na tej podstawie podejmowali decyzję o skorzystaniu z usług specjalisty, nierzadko, gdy efekty prezentowane były przez osobę publicznie znaną.
Branża medycyny estetycznej, obecnie najbardziej dochodowa gałąź przemysłu medycznego, będzie jednak musiała z początkiem 2023 roku wykonać prawdziwy pivot i tym samym diametralnie zmienić perspektywę prezentowania swoich usług. Wszystko za sprawą przepisów nowej ustawy o wyrobach medycznych.
Od dnia 1 stycznia 2023 roku branża medycyny estetycznej oraz beauty będzie musiała dostosować się m.in.do całkowitego zakazu reklamowania sprzętów specjalistycznych, implantów, wyrobów opartych na działaniu lasera czy kwasu hialuronowego w mass mediach: prasie, telewizji, radiu oraz Internecie. Zakaz ten wydaje się najbardziej „uderzać” w tych, którzy swoją działalność opierają w dużym stopniu na aktywności w social mediach właśnie. Nadchodzące zmiany to także zakaz reklamy świadczenia usług obejmujących wykonywanie zabiegów przy użyciu kwasu hialuronowego, lasera lub implantu; zakaz wyrażania opinii do wiadomości publicznej przez osoby korzystające z zabiegów; zakaz zachęcania do nabywania wyrobów poprzez prezentacje w czasie spotkań; zakaz przekazywania próbek w celu promocji wyrobów; zakaz prezentowania wyrobów w czasie wydarzeń takich jak targi, pokazy, wystawy, wyjazdy, konferencje, kongresy naukowe. Co ważne, reklamą wyrobów mogą zajmować się wyłącznie dystrybutorzy, producenci, importerzy oraz upoważnieni do tego przedstawiciele producentów.
Reklama usług medycznych była wprawdzie od dawna (i jest nadal) zakazana na podstawie odrębnych przepisów o działalności leczniczej, lecz przepisy te zdawały się dotychczas być martwe. Tematem reklamy usług medycznych nie interesowały się organy nadzoru. Wieści się jednak zmianę tej perspektywy– od nowego roku reklama niezgodna z przepisami nowej ustawy może prowadzić do nałożenia kary pieniężnej w wysokości aż do 2 milionów złotych.
W oparciu o nowe przepisy lekarz będący influencerem, który w social mediach publikuje treści typu lifestyle, niekoniecznie związane wyłącznie ze swoją działalnością, zweryfikować będzie musiał wszystko to, co upublicznia. Tak bowiem lekarz, opiniując w sieci bądź wypowiadając się na temat konkretnych wyrobów medycznych i otrzymując z tego tytułu określone korzyści, będzie również podlegał ustawie i jej wytycznym dotyczącym reklamy. Do rewolucyjnych zmian dostosować się będą musieli także influencerzy, którzy, choćby w ramach barteru, pokazują na profilach w social mediach swoim obserwującym wykonywane na sobie zabiegi i ich efekty, a to w ramach współpracy z konkretnym lekarzem lub kliniką. Oczywiście kwestia tego, gdzie w branży medycyny estetycznej zaczyna się zakazana reklama, będzie z pewnością wielokrotnie przedmiotem rozważań i indywidualnej interpretacji.
Czas pokaże jak w rzeczywistości będzie wyglądało przestrzeganie zakazu reklamy w branży medycyny estetycznej oraz czy organy nadzoru faktycznie będą nakładać kolosalne kary na łamiących prawo. Na razie pozostaje to wielką niewiadomą.
Jak legalnie wyciąć drzewo? Część 1: które drzewa można wyciąć bez jakichkolwiek formalności
3 października, 2022
Artykuł przeczytasz w: 4 min.
Wszyscy zdajemy sobie sprawę z istotnej roli zieleni, w tym drzew i krzewów w naszym życiu, z ich wpływu na jakość i estetykę życia zwłaszcza w miastach, czy też z ich roli w adaptacji miast do zmian klimatu. Wystarczy przykładowo wskazać zalety i korzyści wynikające z istnienia drzew dla środowiska i ludzi, tj. wytwarzanie tlenu, redukcja dwutlenku węgla, oczyszczanie i nawilżanie powietrza, ostoja dla ptaków i owadów, tłumienie hałasu, obniżanie temperatury, zagospodarowanie i filtracja wód opadowych. Świadomi inwestorzy również dostrzegają, że nabywcy cenią sobie obiekty, które okala właściwie ukształtowana zieleń wysoka i niska, w tym zwłaszcza zieleń dojrzała (nie jakakolwiek zieleń zrealizowana najtańszym kosztem). Wycinka zdrowych i wartościowych drzew, niezależnie od przyczyny, powinna zatem być ostatecznością. Jeśli już musimy wyciąć drzewo, warto wiedzieć jak zrobić to legalnie. Zasady dotyczące wycinki drzew wielokrotnie się zmieniały na przestrzeni lat, zmierzając, a to ku zliberalizowaniu (słynne „Lex Szyszko”), a to przeciwnie– ku ponownemu sformalizowaniu, w związku z czym mało kto się doskonale orientuje, jak regulacje prawne w tym zakresie kształtują się aktualnie.
Zgodnie z przepisami ustawy o ochronie przyrody zezwolenie na wycinkę jest co do zasady wymagane tylko w odniesieniu do drzew o większych obwodach. Znaczenie ma obecnie nie wiek drzewa, lecz jego obwód na wysokości 5 cm. W celu ustalenia, czy wycinka danego drzewa wymaga jakichkolwiek formalności, należy zatem zmierzyć dokładnie obwód drzewa na wysokości 5 cm, tj. u podstawy pnia. Można to zrobić za pomocą taśmy mierniczej, miarki zwijanej lub centymetra krawieckiego.
I tak, w odniesieniu do drzew, których obwód pnia na wysokości 5 cm nie przekracza: 80 cm – w przypadku topoli, wierzb, klonu jesionolistnego oraz klonu srebrzystego, 65 cm – w przypadku kasztanowca zwyczajnego, robinii akacjowej oraz platanu klonolistnego, 50 cm – w przypadku pozostałych gatunków drzew,brak jest obowiązku dokonania jakichkolwiek formalności w celu wycinki drzewa i dotyczy to zarówno osób fizycznych (niezależnie od celu usunięcia drzewa), jak i osób prawnych np. spółek prawa handlowego będących właścicielami nieruchomości, z których mają być wycięte drzewa.
Podobnie usunięcie drzew owocowych nie wymaga dokonywania jakichkolwiek czynności urzędowych i to niezależnie od obwodów ich pni (wyjątek dotyczy drzew owocowych rosnących na terenie nieruchomości lub jej części wpisanej do rejestru zabytków lub na terenach zieleni pełniących funkcje publiczne). Jeśli wycinka nie wymaga formalności z ostrożności należy jednak wykonać dokumentację fotograficzną lub filmową drzew przed ich wycinką, wskazującą na ich gatunek oraz wymiary, na wypadek gdyby ktokolwiek zgłosił urzędowi, iż dokonaliście Państwo nielegalnej wycinki. Będziecie Państwo wówczas w stanie udowodnić, że wycinka drzewa nie wymagała dokonania formalności.
Jeśli obwód pnia drzewa na wysokości 5 cm przekroczy wyżej wymienione wartości zależne od gatunku drzewa zasadą jest, że:
osoby prawne (w tym spółki prawa handlowego), a także jednostki organizacyjne nieposiadające osobowości prawnej, którym ustawa przyznaje zdolność prawną (np. spółki jawne, partnerskie czy komandytowe) zobowiązane są uzyskać zezwolenie i ponieść opłaty za wycinkę,
osoby fizyczne usuwające drzewa na cele związane z prowadzeniem działalności gospodarczej również zobowiązane są uzyskać zezwolenie i ponieść opłaty za wycinkę;
osoby fizyczne będące właścicielami nieruchomości na których rosną drzewa, jeśli usuwają je na cele niezwiązane z prowadzeniem działalności gospodarczej, obowiązane są dokonać zgłoszenia i są zwolnione z ponoszenia opłat za wycinkę.
Wycinką na zgłoszenie zajmiemy się w kolejnym numerze.
Kryzys (niestety) nie może być usprawiedliwieniem zadłużenia
2 października, 2022
Artykuł przeczytasz w: 4 min.
Rosnące ceny produktów i usług, wysokie opłaty czynszowe, za gaz czy prąd, a także szybujące w górę stopy procentowe w połączeniu z szalejącą inflacją dają się od kilku miesięcy we znaki Polakom. Niestabilna sytuacja geopolityczna oraz gospodarcza odbija się bezpośrednio na budżetach domowych wielu polskich rodzin. W przestrzeni publicznej przebijają się głosy o planie poszerzenia przez ustawodawcę definicji tzw. odbiorców wrażliwych, tj. osób, którym ze względu na osiągane dochody grozi ubóstwo energetyczne, co uprawnia do uzyskania wsparcia w postaci dodatku mieszkaniowego, ryczałtu na zakup opału oraz ochrony przed odcięciem dostaw gazu.
W tym roku nadchodząca zima wiązać się będzie więc nie tylko z tradycyjną niepewnością czy kierowcy znów zostaną zaskoczeni opadami śniegu, ale w wielu przypadkach również (i niestety)z brakiem faktycznej możliwości regulowania przez Polaków opłat czynszowych czy za media, co naturalnie mieć będzie prawne konsekwencje.
Brak terminowej zapłaty w większości sytuacji łączy się z uprawnieniem wierzyciela do naliczania odsetek, będących najprostszą formą odszkodowania od dłużnika za opóźnienie w spełnieniu zobowiązania pieniężnego. Odsetki naliczane są za każdy dzień opóźnienia, począwszy od dnia następującego po określonym pierwotnie terminie zapłaty, aż do dnia faktycznego uregulowania należności. Ze względu na rosnące stopy procentowe wpływające na wysokość odsetek naturalnym jest, że i ich wysokość rośnie.
Czy każda podwyżka opłat za media jest dopuszczalna? Zależeć będzie ona w głównej mierze od brzmienia umów zawartych przez dostawców mediów z konsumentami. Umowy dystrybucyjne powinny jednoznacznie i przejrzyście określać przyczyny i zasady ewentualnych podwyżek. Jeżeli zaś odpowiednich zapisów w umowach nie ma lub są one wadliwe, podwyżka może być uznana za niezgodną z prawem.
Analogiczna sytuacja dotyczy podwyżek czynszów – jeśli będą one zgodne z dodawanymi powszechnie w umowach najmu klauzulami waloryzacyjnymi bądź innymi postanowieniami umownymi – zgodnymi oczywiście z prawem, to wynajmujący będzie miał do nich pełne prawo. Nie można jednak zapominać o instrumencie, który pozwala obu stronom – niezadowolonemu z podwyżek najemcy bądź wynajmującemu, wobec którego najemca nie reguluje czynszu, rozwiązać umowę. Mowa oczywiście o prawie do jej wypowiedzenia. Problematyka ta jest jednak na tyle szeroka i zróżnicowana, że wyłącznie ją sygnalizuję. W tym miejscu jednak rada dla obu stron – zawsze czytajmy umowy, które podpisujemy, a jeśli mamy wątpliwości jak interpretować jej postanowienia i czy są one dla nas korzystne,konsultujmy się ze specjalistami.
Brak zapłaty przez najemcę na rzecz wynajmującego opłat czynszowych czy eksploatacyjnych (jeśli strony ustaliły, że opłaty za prąd, gaz bądź inne będą płatne właśnie wynajmującemu) lub częściowa zaplata nigdy nie uprawniają jednak tego drugiego do odcięcia gospodarstwa domowego od mediów. W tym przypadku przepisy prawa faktycznie w większym stopniu chronią najemcę niż wynajmującego, a działanie niezgodne z nimi jest przestępstwem w myśl art. 191 §1a Kodeksu karnego, za które grozi kara pozbawienia wolności do lat 3.
Ciężko przewidzieć co przyniosą następne miesiące, w grę wchodzi przecież tak wiele mniejszych i większych składowych. W dalszym ciągu jedno jest pewne–kryzys (niestety) nie może być usprawiedliwieniem zadłużenia.