STARY BROWAR | Od 20 lat w sercu Poznania

Stary Browar|Magdalena Kowalak - dyrektor zarządzająca spółką Stary Browar|Joanna Tupalska dyrektor marketingu Stary Browar|Stary Browar w Poznaniu|Stary Browar w Poznaniu|Zespół Starego Browaru|Stary Browar w Poznaniu|Stary Browar w Poznaniu|Stary Browar w Poznaniu

Stary Browar jest jednym z najbardziej charakterystycznych poznańskich obiektów. Z nazwy jest to centrum handlowe, ale przychodzi się tutaj po dużo więcej niż udane zakupy. Od 20 lat Stary Browar jest oknem „na wielki świat” i miejscem odkryć na polu mody, sztuki, popkultury, gastronomii. Ambitny zespół centrum pielęgnuje DNA Starego Browaru, szukając wciąż nowych formatów łączenia oferty zakupowej, rozrywki i kultury. O tym, dlaczego Staremu Browarowi od tylu lat udaje się być o krok do przodu przed konkurencją opowiadają Magdalena Kowalak, prezes spółki zarządzającej centrum, oraz Joanna Tupalska, dyrektor marketingu.

Powiedzcie pokrótce, jak rozpoczęła się historia tego miejsca?

MAGDALENA KOWALAK: Stary Browar wymyśliła Grażyna Kulczyk, która była bardzo zaangażowana na każdym etapie powstawania tego miejsca. Trzeba też pamiętać, że to nie był pomysł na biznes, w którym przy okazji była sztuka. To właśnie od sztuki cała koncepcja się zaczęła.
JOANNA TUPALSKA: Połączenie biznesu ze sztuką stanowi o wyjątkowości Starego Browaru na skalę światową, po dzień dzisiejszy. Jest fenomenem koncepcyjnym, projektowym, a nie sztucznym tworem wyobraźni.

5 listopada 2003 – dzień otwarcia Starego Browaru. Gdzie wówczas byłyście zawodowo?

M.K.: Ja niedaleko stąd. (śmiech) Byłam wówczas pracownikiem naukowym Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Pamiętam ten wielki dzień, bo wszyscy o nim mówili. Nie uczestniczyłam jednak w samym otwarciu, byłam wtedy w pracy.
J.T.: Mnie w ogóle w tym czasie nie było jeszcze w Poznaniu. Ale podczas przyjazdów do rodziny, obserwowałam jak ta okolica się zmienia, jak się rozwija i pięknieje. To było dla mnie niesamowite przeżycie. I wrażenie – które doskonale pamiętam – że z tych ruin zaczęły wyrastać mury. Ze Starym Browarem jestem związana już 13 lat, podobnie jak Magda Kowalak.

Magdalena Kowalak - dyrektor zarządzająca spółką Stary Browar
Magdalena Kowalak, prezes spółki zarządzającej centrum

Od początku swojego istnienia Stary Browar realizuje stworzoną przez Grażynę Kulczyk ideę 50/50, zgodnie z którą, połową każdego biznesu jest sztuka. To wyjątkowa na skalę światową koncepcja, stanowiąca niezaprzeczalną wartość tego miejsca. Jak klienci przyjęli tę filozofię?

J.T.: Znamy te historie z opowiadań szefowej, dla której ta idea była i nadal jest ważna… My wchodząc w tę tkankę Starego Browaru, w całą strukturę, od razu poczułyśmy, że to coś więcej niż oryginalny koncept, że możemy tworzyć coś wyjątkowego.
M.K.: Pamiętam, że wówczas porównywało się Stary Browar do KaDeWe w Berlinie, który był synonimem luksusu, elegancji. Był powiewem nowoczesnego podejścia do zakupów, ale nie tylko. Stary Browar był dla klientów namiastką wielkiego świata. Pamiętam, jak sama cieszyłam się z pierwszych odwiedzin i pierwszych zakupów tutaj. Jako ciekawostkę przypomnę, że to właśnie w Starym Browarze otworzyła się pierwsza Zara…

Jakie elementy sztuki możemy znaleźć w Starym Browarze?

J.T.: Jest ich ogrom: wielkoformatowe prace w przestrzeniach wspólnych, instalacje zintegrowane z architekturą, wystawy organizowane w Galerii i innych częściach centrum. Dwudzieste urodziny Starego Browaru są doskonałą okazją, żeby przypominać o tych wszystkich elementach. Myślę, że możemy uchylić rąbka tajemnicy i zapowiedzieć nasz nowy projekt: przed nami premiera audioprzewodnika, który będzie dawał poznaniakom i turystom szansę do zapoznania się z dostępnymi w budynku dziełami sztuki, historią miejsca i ciekawostkami, jakie Stary Browar skrywa. Audioguide będzie dostępny bezpłatnie w popularnych aplikacjach. Wystarczy własny telefon i słuchawki, żeby wybrać się na taki edukacyjny spacer.
M.K.: Każda rzeźba i instalacja ma swoją historię, swoje miejsce – a co niezwykle ważne – to wszystko jest spójne. Bo Stary Browar to nie jest typowa galeria handlowa, jakich dużo na rynku, do której ktoś wstawił dzieła sztuki. To jest wyjątkowa przestrzeń architektoniczna, z dbałością o każdy detal, z kompleksowym pomysłem na starszą i nowszą część. I w tej przestrzeni są miejsca specjalnie dedykowane wybranym dziełom sztuki, nie są to miejsca przypadkowe. Zauważcie, jak przemyślane jest miejsce rzeźby Igora Mitoraja, tzw. „maski”, idealnie wkomponowanej w architekturę Atrium. Podobnie jest z wielką „krewetką”, instalacją-rzeźbą U-Rama Choe, która wisi nad Szachownią w ogromnej przestrzeni, zalanej dziennym światłem. Po sprzedaży Starego Browaru, dzieła należące do Grażyny Kulczyk pozostały w „swoich” miejscach, ale filozofia 50/50 nadal należy do jej Twórczyni, nam zostało jej dziedzictwo.

Joanna Tupalska dyrektor marketingu Stary Browar
Joanna Tupalska, dyrektor marketingu

Ważną rolę w tej części kulturalnej pełni Galeria na Dziedzińcu. Jakie wystawy, które do tej pory mogli oglądać poznaniacy, najbardziej zapadły Wam w pamięć?

J.T.: Zapewne wystawa Björk, w rozszerzonej rzeczywistości. Na skalę światową była czymś niesamowitym zarówno dla nas jako organizatorów, jak i dla zwiedzających. Pozostawiła ona pewien niedosyt, gdyż trwała tak krótko, ale zaangażowała nas bardzo technicznie. Na trzecim piętrze w Galerii mieliśmy sprzęt, który mógłby bez problemu nagłośnić cały Stadion Narodowy w Warszawie, więc proszę sobie pomyśleć o skali przygotowań.
Intrygująca była również wystawa Davida LaChapelle’a, a z polskich artystów – genialna pośmiertna wystawa twórczości Ryszarda Kai. Zebraliśmy jego plakaty, kostiumy, elementy scenografii. Poszliśmy o krok dalej – chcieliśmy pokazać jego świat w bardzo osobisty sposób. Kiedy odbieraliśmy prace Ryśka od Leszka Jamrozika, życiowego partnera Kai, zobaczyłam w ich domu ogromną czerwoną szafę pełną bibelotów. Nieśmiało zapytałam, czy ją też możemy zabrać. Leszek przystał na ten szalony pomysł, a eksponat stał się „hitem” i centralnym elementem wystawy. Ponadto warta zapamiętania jest wystawa Noriakiego, która wprowadziła do Starego Browaru jego tysiące fanów i była kompletnym zaskoczeniem dla odbiorców. Wszyscy spodziewali się street artu, a zobaczyli prace malarskie Noriakiego – tradycyjne obrazy na płótnie. Wciąż zapraszamy na obecną wystawę Gianniego Versace, która jest majstersztykiem scenograficzno-wizualnym. Zachwyca poznaniaków i turystów z całej Polski, a nawet z Europy.
M.K.: Wystaw w naszym portfolio jest całe mnóstwo, pomysłów również. Chciałabym zaznaczyć, że współpracujemy z Urzędem Miasta, z jednostkami kultury, np. Konkursem 30/30, za którym stoi Wydawnictwo Miejskie Posnania, dodatkowo z Uniwersytetem Artystycznym w Poznaniu czy z Poznań Design Festival. Wiele z tych współprac rozpoczęło się bądź rozwinęło się po 2015 roku, czyli po zmianie Właściciela. To jest nowy dla nas rozdział, który daje nam wiele możliwości realizacji innowacyjnych projektów, budowania długofalowych współprac i tworzenia wystaw, których wartość artystyczna jest coraz wyższa.

Stary Browar wystawa plakatu "Plakat wisi"
Stary Browar wystawa plakatu „Plakat wisi”

Postacie życia publicznego związane ze Starym Browarem, zachwycone jego architekturą i wachlarzem różnorodnych usług, to…

J.T.: Wspomniany już przeze mnie David LaChapelle, który odwiedził Stary Browar i był zachwycony, że to „takie miasto w mieście”, że tu wszystko może zrobić, począwszy od noclegu w prosperującym wówczas Hotelu Blow Up Hall, poprzez shopping, kino, galerię sztuki, skończywszy na jedzeniu konkretnych dań, a w szczególności polskich pierogów, za którymi przepada. (śmiech) W browarowych przestrzeniach można mijać Raya Wilsona z Genesis, szkockiego wokalistę i kompozytora, który już dekadę mieszka w Poznaniu, niedaleko Starego Browaru. I dlatego często z uśmiechem powtarza, że „Stary Browar to jego przedpokój”, uwielbia tu przychodzić, spędzać czas. Barwną postacią, która została zaproszona do współpracy jeszcze za czasów Grażyny Kulczyk, był nieżyjący już artysta – Ryszard Kaja. Ma on u nas tzw. Kajówkę, miejsce z neonem, na którym widnieje jego podpis. Miejsce, w którym podczas budowy centrum mógł zapalić papierosa, (śmiech) bo na całym terenie było to zabronione. Cieszymy się, że wszystko zbiegło się w czasie i udało nam się go namówić na urządzenie tego zakątka na nowo, tuż przed jego śmiercią. Stary Browar to naprawdę magiczne miejsce i dla nas, pracowników, i dla wielu odwiedzających.

Stary Browar w Poznaniu

Ale nie tylko sztuka znalazła tutaj swoje miejsce. Zadbano też o oryginalne elementy Browaru Huggerów. Co zatem znajdziemy w Starym Browarze jako ślad historii, jako połączenie tradycji i nowoczesności?

M.K.: Na pewno są to oryginalne cegły, znaczone, pamiętające XIX-wieczny biznes Huggerów. Cegły te najlepiej widać od strony ulicy Kościuszki oraz w Atrium na poziomie zero w lokalach, które mają łukowe sklepienia. Takimi elementami nawiązującymi do historii są też komin i elementy kotłowni na zewnątrz budynku, czyli tam, gdzie Weranda ma restaurację, to jest też cały budynek Słodowni i willa, w której znajduje się COS Store. Pozostałości jest naprawdę dużo.
J.T.: Odwiedzający Stary Browar mogą natknąć się na elementy starej zabudowy browaru, w którym produkowano dawniej piwo. Ryszard Kaja wykorzystał przedmioty znalezione w historycznych zabudowaniach do stworzenia fantazyjnych instalacji w Pasażu Wysokim na drugim piętrze Atrium: ceramiczne kapsle, tabliczki, stare lampy i okna.

Skąd czerpiecie inspiracje, natchnienie, niezliczoną ilość nowatorskich konceptów, aby magia tego miejsca trwała, aby nieustannie być w czołówce, wciąż przed konkurencją?

J.T.: Dla mnie są to podróże. Podczas zwiedzania zbieram inspiracje, podpatruję witryny butików, ciekawe kampanie reklamowe, kupuję stosy zagranicznych magazynów. Zauważam detale i konkretne rozwiązania, które wykorzystuję w naszych projektach. Dobry przykład to podpatrzony we Włoszech sposób ekspozycji apaszek – wykorzystaliśmy go na wystawie w Galerii na Dziedzińcu. Z wykształcenia jestem kulturoznawcą, interesują mnie zagadnienia dotyczące szeroko pojętej sztuki, ale i tematy socjologiczne. Podglądam projekty, nowości – nie tylko ze świata mody, ale także w instytucjach kulturalnych czy lokalach gastronomicznych. Inspiracji jest niezliczona ilość, trzeba tylko być uważnym, dostrzegać szczegóły, bawić się tym. Wspólnie z zespołem inspirujemy się, motywujemy, wymieniamy spostrzeżeniami.
M.K.: Grażyna Kulczyk zawsze tłumaczyła nam, że nie należy skupiać się tylko na rodzimym rynku, tylko czerpać pomysły z całego świata. Bardzo uważnie śledzimy trendy, czytamy raporty o tym, co się dzieje, staramy się odwiedzać różne miejsca. Z racji tego, że Stary Browar nie jest tylko i wyłącznie centrum handlowym, to mamy do inspiracji szerszy wachlarz takich miejsc. Obserwujemy instytuty, muzea, nie tylko naszą konkurencję, którą chcemy wyprzedzać. Przyglądamy się zmianom nawyków, oczekiwań klientów. Musimy mieć wyczucie smaku i estetyki. Wielki ukłon do Joanny i zespołu marketingu Starego Browaru, bo te osoby mają wielkie wyczucie trendów w różnych dziedzinach życia, takich jak: moda, kultura, sztuka, gastronomia itp. Warto też podkreślić, że Stary Browar – który ma swoją bogatą historię, a jednocześnie nieustannie ewoluuje – sam w sobie jest wielką inspiracją.

Stary Browar w Poznaniu

Mówicie o zespole ludzi, który z Wami od lat współtworzy Stary Browar. Jaka cecha charakteru Was jednoczy?

J.T.: Bez wątpienia – ciekawość świata i zaufanie, jakim siebie nawzajem obdarzamy, aby realizować szalone pomysły. Ale też szacunek dla drugiego człowieka, bo blisko współpracujemy z ogromną liczbą osób: artystami, urzędnikami, naszymi najemcami, wszystkimi pracownikami centrum – koleżankami i kolegami z biura, zespołu technicznego, zespołem firm sprzątających i ochrony.
M.K.: Ponadto odwaga, odpowiedzialność, ambicja i kreatywność! No i talent organizacyjny, bo my wszystkie wydarzenia, wystawy, inwestycje (których w ostatnich latach było sporo) realizujemy własnymi siłami, nie mamy zewnętrznych agencji, czy doradców do pomocy. Od początku do końca przygotowujemy nowe przedsięwzięcia we własnym gronie. Cenne jest tu również doświadczenie – tym się chcemy chwalić! Za akcjami promocyjnymi w większości galerii handlowych stoi cały sztab ludzi z branży marketingowej, eventowej, mediowej i PR-owej. A u nas jest kompletnie inaczej – zespół marketingu przy wsparciu pozostałych zespołów dokonuje niewyobrażalnych często rzeczy i to jest nasza ogromna przewaga. Zespół zarządzający centrum to skarb, który doskonale zna specyfikę tego miejsca. Jest niezwykle kreatywny, otwarty na nowości, na świat, ale też odpowiedzialny i posiada umiejętność dopilnowania najdrobniejszych szczegółów. Takie podejście „in-house” daje nam ogromną przewagę nad konkurencją, ale i dużą wolność w tym, co robimy. Tworzymy więc nieszablonowe wydarzenia, wdrażamy i koordynujemy wiele inwestycji, czuwamy nad bieżącym utrzymaniem Starego Browaru, łączymy często odległe – wydawałoby się – podmioty, branże, biznesy. Widzimy coś, czego inni jeszcze nie zauważają. Nigdy nie idziemy na łatwiznę, wprost przeciwnie. A przy tym jeszcze uważnie zarządzamy finansami – mamy przecież określony budżet, w którym musimy się zmieścić.

Zespół Starego Browaru
Zespół Starego Browaru

Odwracając trochę tok rozmowy… Czego nie widać w Starym Browarze? Co nie jest dostępne dla odwiedzających?

M.K.: Chociażby nasz wyjątkowy zegar z 1912 roku nie jest wystawiony na widok publiczny, widzimy tylko jego tarcze i słyszymy bijące na wieży dzwony, a to precyzyjny mechanizm działający od lat. Ponadto klienci nie mają wstępu do korytarzy technicznych, rozdzielni, urządzeń na dachu.
J.T.: Nasz mostek łączący Atrium z biurowcem nie jest ogólnodostępny. Nie widać całego zaplecza, po którym poruszają się pracownicy techniczni, ale i pracownicy sklepów, do których przywożone są dostawy towaru.

Do 2015 roku Starym Browarem zarządzała Grażyna Kulczyk, która postanowiła go sprzedać. Sprzedaż stała się faktem i Stary Browar przeszedł w ręce funduszu DWS Grundbesitz GmbH. Jak wspominacie negocjacje?

J.T.: Magda miała ogromnie wysoko zawieszoną poprzeczkę, była w podwójnej roli, na tzw. rozdrożu, pomiędzy tym, co było a tym, co będzie. Z jednej strony reprezentowała odchodzącą szefową Grażynę Kulczyk, dla której pragnęła wynegocjować korzystne rozwiązania finansowe, a z drugiej strony stawała do przetargu o zarządzanie dla Funduszu.
M.K.: To był bardzo trudny i wyczerpujący czas. Czas zmian i przeobrażeń, które na dobre rozpoczęły się w maju 2015, a zakończyły w listopadzie 2015. Czas tzw. due dilligence (bardzo szczegółowego audytu), wielogodzinnych negocjacji prowadzonych w Warszawie lub Londynie, często do późnych godzin nocnych, ciągłe podróże i każda wolna chwila w poczekalni, kawiarni, pociągu czy samolocie wykorzystywana na bieżące zarządzanie Starym Browarem. Nauczyłam się wtedy pracować w każdych warunkach, gdzie tylko mogę usiąść i otworzyć laptopa. (śmiech) Nauczyłam się też skupienia na zawołanie i odcięcia na czas pracy od otaczającego gwaru. Niemniej jednak był to trudny czas. W tym wszystkim próbowałam też znaleźć czas dla rodziny, i zawalczyć o przyszłość zespołu.
Wszystko się udało i zaczęliśmy funkcjonować w nieco innej rzeczywistości…

Stary Browar w Poznaniu

Mówiłyście o ambicji i odwadze całego zespołu, o magii tego miejsca, o niezmiennych wartościach i dziedzictwie kulturalnym zostawionym przez Grażynę Kulczyk, o tym jak musiałyście wypracować własną strategię rozwoju. A skupmy się teraz na biznesie i handlu. Jak w przeciągu ostatnich lat zmienia się klient?

M.K.: Klient zmienia się nieustannie. Jego nawyki zakupowe, oczekiwania, rosnąca świadomość, odpowiedzialność za środowisko, ale też różne mody i trendy – to wszystko nakręca spiralę zmian. Dlatego musi się zmieniać oferta, ewoluują też same marki, na polski rynek wchodzą też nowe brandy, tworzone są nowe programy lojalnościowe. Dlatego musimy uważnie śledzić, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych i w Europie, i – w miarę możliwości – starać się implementować te zmiany u nas. Dlatego chętnie otwieramy sklepy nowych marek, ale też tzw. pop-upy (aktualnie gościmy w tej czasowej formule Dr. Martens pop-up Store).

Centrum handlowe to świątynia konsumpcjonizmu. Czy nadążacie za młodym pokoleniem? Czy odpowiadacie na wyzwania, które narzuca nowy klient?

M.K.: Staramy się, podobnie jak marki obecne na polskim rynku. Dla nas to coraz większa i bardziej znacząca grupa klientów, dlatego też oferta Starego Browaru do nich skierowana jest coraz bogatsza – mam tu na myśli nie tylko ofertę modową, ale też wydarzenia i miejsca, w których dobrze się czują. Wykorzystujemy też kanały komunikacji dedykowane „Zetkom”, gdzie dużą rolę odgrywają social media. Muszę jednak podkreślić, że dla nas ważny jest każdy klient, każda generacja, która decyduje się na zakupy w Starym Browarze.
J.T.: Niewątpliwie pokolenie „Z” najszybciej się nudzi. Próbujemy przewidzieć jego preferencje, musimy za nim pędzić i podsuwać nowe rozwiązania. Po prostu staramy się młodych zainteresować, sprowokować do zatrzymania, przyjrzenia się sztuce, modzie, przestrzeni browarowej. Często to są już nasi klienci lub dzieci naszych klientów, które mają realny wpływ na decyzje zakupowe w Starym Browarze. Nie bez przyczyny łączymy też zakupy z najwyższej półki, czyli high fashion, z modą pre-owned i vintage. Zobaczyliśmy, że da się to pogodzić i nakierować na taką formę zakupów nawet tych, którzy najchętniej kupują sieciówkach.

Magia i ludzie tego miejsca są niezaprzeczalne. Ile osób pracuje w Starym Browarze?

M.K.: Zespół zarządzający Centrum to bezsprzecznie mozaika osobowości, ale i szeroki przekrój wiekowy. Odpowiadamy za bardzo zróżnicowane obszary, jak najem, finanse, kwestie techniczne i administracyjne oraz marketing i PR. Łącznie jest nas +/- 40. Pracują z nami osoby, które zaczynały, jeszcze zanim powstał Stary Browar, w tym Renata Gralec, szefowa zespołu najmu, która wspólnie z teamem pracuje nad rozwojem oferty komercyjnej Starego Browaru. Największy jest zespół techniczny i utrzymania nieruchomości, którym kieruje Leszek Dobosz, mamy też bardzo młody zespół pracowników Punktów Informacyjnych i dodatkowo firmy będące naszymi podwykonawcami, odpowiedzialne za serwisowanie urządzeń, sprzątanie, ochronę, park, gospodarkę odpadami. Śmiało mogę powiedzieć, że za bieżące funkcjonowanie Starego Browaru odpowiada blisko 200 osób.

Ważną rolę w Starym Browarze pełni także park, który stał się jednym z ulubionych miejsc poznaniaków. Ale nie jest to tylko miejsce, gdzie można odpocząć, posiedzieć. Wykorzystujecie je przecież w celach kulturalnych, jednoczących społeczność miasta. Co się przez te lata wydarzyło w parku?

M.K.: To jest też unikatowe na miarę światową, że galeria handlowa w centrum miasta ma swój park do dyspozycji gości, klientów, mieszkańców miasta i zwiedzających. Jeszcze za czasów Grażyny Kulczyk zapadła decyzja, że park musi wypięknieć. Przed powstaniem Starego Browaru to było trochę zaniedbane miejsce. Praca na rzecz parku stała się naszym kolejnym wyzwaniem. Musieliśmy nauczyć się dbać o starodrzew, planować nasadzenia, walczyć ze szkodnikami, jak szrotówek kasztanowcowiaczek itp. Dzięki długotrwałej pracy wielu osób park stał się miejscem odpoczynku, spotkań towarzyskich i rozrywki. Pierwszym nietypowym projektem edukacyjnym, na który dostaliśmy zielone światło od ówczesnej prezes Grażyny Kulczyk, było ustawienie w parku owadów gigantów. Dzięki świetnej komunikacji wizualnej wydarzenia stworzonej przez zespół marketingu zaczęliśmy mówić o parku „Park Starego Browaru”.
J.T.: Jest to nasz Central Park! (śmiech) Stwierdziliśmy gremialnie, że piękny odświeżony park musi stanowić nieodłączną część Starego Browaru. Przyszedł taki czas, że eventy, wydarzenia, które najczęściej odbywały się w Słodowni czy na Dziedzińcu zaczęliśmy przenosić do parku. I to przyniosło niesamowity efekt. Zaczęliśmy nakłaniać poznaniaków, że tu można beztrosko spędzić czas, podczas posiłków na trawie, wspólnych pikników, warsztatów jogi, koncertów, spotkań z muzyką, spotkań biznesowo-towarzyskich czy edukacyjnych. Nauczyliśmy mieszkańców korzystać z leżaków, spędzać czas na trawie, czerpać przyjemność z zielonego otoczenia oraz z bliskości przeróżnych knajpek, kawiarni, restauracji, które rozpoczęły wydawanie jedzenia i picia na wynos.

Joga na evencie Whiskey in the Jar Poznań i Matii Sushi w Starym Browarze
Joga w parku Starego Browaru

Co dzieje się w Starym Browarze codziennie wieczorem po zamknięciu drzwi dla klientów?

J.T.: Dla mnie jest to ulubiona pora. Moja praca jest dla ludzi, ale dopiero po ich wyjściu skupiam się na innych aspektach, np. uczestniczę przy nocnych montażach. Na spokojnie obserwuję, co się dzieje w Starym Browarze. Zamykamy jedno życie – a otwieramy drugie, to nocne. Jesteśmy jednym z niewielu centrów handlowych, które w ciągu dnia nie prowadzą żadnych prac remontowych. Głównie ze względu na szacunek dla naszych klientów. To jest wielka zaleta.
M.K.: Rusza wówczas tzw. doczyszczanie, czyli wielkie porządki, remonty, przeglądy serwisowe i naprawy, mycie witryn, sprzątanie i towarowanie sklepów. Prawie rok zajęła nam wymiana 13 tys. żarówek na LED-owe – i to też się działo w nocy. Przez 20 lat właśnie nocami wyremontowało się wiele starobrowarowych przestrzeni, chociażby kino na 3000 m2 czy market spożywczy na 2.500 m2. Szczycimy się tym, że w przestrzeniach wspólnych nadal jest ta sama drewniana podłoga i te same kamienne posadzki.

Co w przeciągu Waszych lat pracy najbardziej zmieniło się w Starym Browarze? Która ze zmian jest dla Was najistotniejsza?

M.K.: Dla mnie jest to zapewne zmiana właściciela. Zmienił się sposób planowania, budżetowania i ścieżka decyzyjna, wiele elementów zarządzania musieliśmy dostosować do standardów właściciela. Bardzo odczuł to choćby zespół finansów, który z dnia na dzień musiał zmienić narzędzia i systemy fakturowania, raportowania, rozliczeń. Pewne obszary (jak np. całą strategię marketingową) musieliśmy wymyślić od nowa. Dlatego tym bardziej cieszę się, że nowy właściciel pozostawił nam sporo swobody w zarządzaniu Starym Browarem i dbaniu o jego DNA. Oczywiście mamy wolność na tyle, na ile się zgadza Excel. (śmiech) Co więcej nasz właściciel jest coraz bardziej otwarty na nasze innowacyjne pomysły bądź nieszablonowe działania. Mocno pomogło nam w tym coraz popularniejsze spojrzenie na zarządzanie w aspektach środowiskowych, społecznych i korporacyjnych, czyli tzw. ESG. Pierwsze projekty mające na celu zmniejszenie śladu węglowego zaczęliśmy wdrażać przed siedmioma laty, do tego dochodzi cały szereg czynników pozafinansowych. ESG ułatwiło nam raportowanie działań niezwiązanych z czysto ekonomicznymi wskaźnikami rozwoju. Są to w dużej mierze autentycznie ważne dla nas projekty edukacyjne i działania CSR-owe. To wszystko, co jest w DNA tego miejsca.
J.T.: Grażyna Kulczyk przez lata była naszym mentorem, wizjonerem, opiekunem, a gdy przyszedł 2015 rok to się zmieniło. I my – jako zespół – musieliśmy się do tej zmiany przyzwyczaić. Było dużo emocji, nerwów przed niewiadomą. Musiałam nauczyć się pracy z Excelem i planowania – co mnie przerażało, a ostatecznie wyszło mi na dobre. (śmiech) Teraz Magda Kowalak jest naszym parasolem ochronnym, naszym synonimem bezpieczeństwa, to jej praca i wielkie zaangażowanie spowodowały, że nowy właściciel nam zaufał i dał nam dużą przestrzeń na działania i rozwój.

W tym roku Stary Browar obchodzi 20 rocznicę swojego powstania. Co przygotowaliście dla swoich klientów?

J.T.: Program obchodów zaczęliśmy już 1 września, wielką wystawą Gianniego Versacego, którą będzie można oglądać do końca stycznia 2024 roku. Kolejny punkt urodzin to koncert The Dumplings w Parku Starego Browaru, na który przybyło ponad 4 tys. osób. Wdrażamy również akcje urodzinowe, przede wszystkim program lojalnościowy, gdzie za zakupy nasi klienci otrzymają karty podarunkowe. Co ciekawe, Stary Browar jako pierwszy już lata temu wprowadził karty podarunkowe dla swoich klientów, wtedy kiedy jeszcze klienci nie posiadali swoich kart płatniczych. Okazało się, że zbytnio wyprzedziliśmy trendy. (śmiech) Do pomysłu kart podarunkowych powróciliśmy z okazji 20 urodzin Starego Browaru.
M.K.: Dla tych wszystkich, którzy nie będą mieli pomysłu na prezenty świąteczne, karta podarunkowa będzie niezwykle pomocna. Wśród jubileuszowych atrakcji będzie też audioguide, o którym już mówiłyśmy. A wisienką na torcie urodzinowym będzie otwarcie Food Hallu – wkrótce będziemy informować o szczegółach.
Możemy też zdradzić, że stworzymy oryginalną dekorację świąteczną, którą poznaniacy będą mogli oglądać już po 11 listopada br. Szczycimy się tym, że jako jedno z niewielu centrów handlowych zmieniamy co roku swoje dekoracje świąteczne.

The Dumplings w parku Starego Browaru
The Dumplings w parku Starego Browaru

Wasze ulubione miejsce w Starym Browarze?

M.K.: Kładka. (śmiech) Gdy wychodzę z biura i kieruję się do Starego Browaru, mogę popatrzeć na okolicę, Stary Browar, na park. Mogę chwilę przystanąć, złapać oddech. Ale szczególnym sentymentem darzę także Pasaż Wysoki z tymi wszystkimi pamiątkami, zebranymi przez Rysia Kaję – to moje miejsce magiczne.
J.T.: Lubię przysiąść w parku i patrzeć na Stary Browar z tej perspektywy. A takim moim ukochanym miejscem jest Galeria na Dziedzińcu, której wnętrza i zaaranżowane wystawy zawsze robią na mnie wielkie wrażenie i napawają dumą.

REKLAMA
REKLAMA

Może cię zainteresować:

Stary Browar|Magdalena Kowalak - dyrektor zarządzająca spółką Stary Browar|Joanna Tupalska dyrektor marketingu Stary Browar|Stary Browar w Poznaniu|Stary Browar w Poznaniu|Zespół Starego Browaru|Stary Browar w Poznaniu|Stary Browar w Poznaniu|Stary Browar w Poznaniu
REKLAMA
REKLAMA

Kultowe zające Starego Browaru można zdobyć za darmo – sprawdź, jak!

Zające Stary Browar 2024

Zające Starego Browaru z limitowanej edycji 2024 wyglądają kwitnąco! Mini-okazy kolekcjonerskich uszaków – Śliweczki i Jagódki – można zdobyć za darmo w ramach promocji w programie lojalnościowym w aplikacji mobilnej.

zdjęcia: Katarzyna Jankowiak

Klienci Starego Browaru czekali z niecierpliwością, żeby dowiedzieć się, jakie kolory, obok tradycyjnego fioletu, przybiorą zające. Ta wiosna należy do Śliweczki i Jagódki – głębokie, apetyczne odcienie nowych figurek dodadzą elegancji wnętrzom i ogrodom. Tegoroczne okazy do 15 marca można podziwiać na sezonowej ekspozycji w Atrium. Zgodnie z browarową tradycją, w weekendy poprzedzające wielkanocne Święta prowadzona będzie sprzedaż 26- i 46-centymetrowych figurek (szczegóły i harmonogram TUTAJ). Zainteresowanie zakupem jest ogromne. W zeszłym roku kolejki do KIC SHOPu ustawiały się wcześnie rano. Jest jednak sposób, żeby urocze uszaki zdobyć bez pobudki o świcie.

Złap zająca w aplikacji

W przedświątecznym okresie paragony ze Starego Browaru można wymienić na 13-centymetrowe figurki uszaków w limitowanych kolorach 2024. Mini-Śliweczki czekają na amatorów zakupów, z kolei mini-Jagódki trafią do smakoszy ucztujących w browarowych lokalach. Aby zdobyć nagrodę, paragony z przynajmniej trzech punktów w Starym Browarze o łącznej wartości min. 500 zł należy zeskanować w aplikacji mobilnej centrum. Do zdobycia małej Śliweczki, czyli Zająca Shoppingowego, potrzebne będą paragony ze sklepów, marketu spożywczego, kina, sali zabaw lub punktów usługowych. Ci, którzy marzą o małej Jagódce, czyli Zającu Foodiesowym, muszą zebrać rachunki z browarowych restauracji, kawiarni lub punktów gastronomicznych przy Food Courcie w Atrium. Akcja potrwa do 30 marca lub do wyczerpania puli nagród. Szczegółowe informacje i regulamin promocji dostępne są TUTAJ.

Zające Stary Browar 2024
Mini Śliweczka
Zające Stary Browar 2024
Mini Jagódka

Uszata tradycja

Wieść głosi, że „dawno, dawno temu” w parku Starego Browaru widywano dzikie zające, a w promieniach wschodzącego słońca ich futerko połyskiwało na fioletowo… Ta bajkowa scena zainspirowała zespół centrum do stworzenia wielkanocnych figurek. W 2009 roku uszaki pojawiły się po raz pierwszy. Premierowe zające miały kolor fioletowy – na pamiątkę parkowej legendy. W kolejnych latach pionierskim fioletowym okazom zaczęły towarzyszyć nowe kolorowe „podgatunki”. Data pojawienia się zajęcy utrzymywana zawsze w tajemnicy. W końcu nadchodzi wyczekiwany przez fanów poranek, kiedy na Instagramie ukazuje się zdjęcie figurek w nowych kolorach z podpisem: „Przykicały!”.

Zając Starego Browaru, to symbol wiosny i obiekt pożądania. Pierwsze pytania o terminy sprzedaży figurek zaczynają napływać… w grudniu. Kto pierwszy, ten lepszy – to dlatego do punktu kasowego ustawia się długi sznurek zajęczych kolekcjonerów. Szczęśliwcy, którym uda się zakupić rzadkie okazy, pysznią się swoimi kolekcjami w mediach społecznościowych. Dostojne pozy, spokojne oblicza, życzliwe spojrzenia, zaskakujące ubarwienie – browarowe uszaki z miejsca zyskują sympatię dzieci i dorosłych.

Poznański prestiż

REKLAMA
REKLAMA
Zające Stary Browar 2024
REKLAMA
REKLAMA