Range Rover Velar – wyrafinowana elegancja

Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar

Gdyby był aktorką – byłby Audrey Hepburn. Delikatny, wysublimowany, a jednak z pazurem. Gdyby był piosenkarką byłby Amy MacDonald – akustyczny, a jednak energetyczny. Nawiązujący swoimi detalami do brytyjskich symboli narodowych, tradycjonalista w nowoczesnym, wysmakowanym wydaniu.  Range Rover Velar P400 R-Dynamic. 

tekst i zdjęcia: Alicja Kulbicka

Pierwsze wrażenie

Jasny, przestronny, z panoramicznym dachem potęgującym wrażenie jasności wewnątrz kabiny. Kremowo-czarne, skórzane fotele perforowane w symbol flagi Wielkiej Brytanii, z genialnie wygodnymi poduszkami na zagłówkach. Nie bez powodu materiał, z którego je wykonano, nazwano Windsor. Podobnie głośniki Meridian sound, na których delikatny wzór brytyjskiej flagi jest równie dobrze widoczny. Detale, ale jakże istotne dla gadżeciarzy. Trzy czytelne wyświetlacze, z których na pierwszy patrzymy poprzez kolumnę kierownicy, a dwa pozostałe znajdziemy na środkowej konsoli. Czytelne, zrozumiałe i co ważne dla motoryzacyjnej sroki zachwycającej się błyskotkami – bardzo glamour. Szybkie ustawienie właściwej pozycji za kierownicą za pomocą selektora z boku fotela i mogę ruszać. I tu niespodzianka. A w zasadzie dwie. Pierwsze odkrycie – mogę zapamiętać ustawienia fotela! Niby szczegół, jednak rzadko ostatnio dostępny w testowanych przeze mnie samochodach. A to takie przydatne. Szczególnie, jeśli z jednego samochodu korzystają dwie osoby. A komu to się nie zdarza? Kiedy jedno z aut przed domowym garażem zastawione jest przez drugie, o ile przyjemniej jest nie wkurzać się na swoją połowę, że wszystkie ustawienia są pozmieniane? A wystarczy jeden przycisk, który być może oszczędziłby wielu rodzinnych waśni… I odkrycie numer dwa – dźwignia zmiany biegów. Niewysuwane pokrętło wprowadzające mnie w konfuzję tylko prawdziwa dźwignia. Nowoczesna, a jednak oldfashion. Intuicyjna i zgrabna. Jeszcze tylko telefon. Szybkie połączenie się z samochodem. Apple CarPlay oczywiście obowiązkowo w zestawie. No to jadę. Oczywiście przy dźwiękach brytyjskiego Massive Attack. Chyba we wszystkich artykułach motoryzacyjnych mówię, ze muzyka w samochodzie jest dla mnie ważna. Tak więc najważniejsza dla mnie wiadomość – Range Rover Velar gra dobrze. 

Range Rover Velar

Wrażenia z jazdy

Swój charakter Velar natychmiast pokazał na drodze i w żadnym calu mnie nie zawiódł. Nie bez powodu na testowanym przeze mnie modelu znalazło się oznaczenie R-dynamic. Silnik o pojemności 2995 cm3 o mocy 400 KM lubi jeździć. Velar jest zwinny i szybki. Zanim się nie obejrzałam na wyświetlaczu head-up było… trochę za dużo. I choć oczywiście zbyt szybka jazda w warunkach miejskich to coś, czego nikt z nas nigdy nie robi, moc silnika to coś, co bardzo lubię. I pozwala mi czuć się bezpiecznie. Po zwolnieniu do dozwolonej prędkości, dojechawszy do skrzyżowania, kierowca przede  mną postanowił z prawego pasa skręcić… jednak w lewo. Velar zasygnalizował niebezpieczny manewr w sposób, za który mogłabym go ozłocić. W znakomitej większości samochodów dźwięk ostrzegający przed niebezpieczeństwem przyprawia o zawał serca. Może ma przyprawiać, jednak w Velarze jak na brytyjskiego arystokratę przystało dźwięk jest subtelny. Stanowczy, acz subtelny. Podobnie jak sygnał niezapiętych pasów czy sygnał przychodzącego połączenia. W tym samochodzie wszystko do siebie pasuje. Pan kierowca skręcający w lewo z prawego pasa pojechał w swoją stronę, a ja pomknęłam dalej sprawdzić jak Velar sprawdzi się w warunkach innych niż miejsce ulice. 

Range Rover Velar

Arystokrata na trudne warunki 

Śmiem twierdzić, że autostrada to dla niego pestka. Jest dla niej stworzony. Wygoda, jaką gwarantuje kierowcy i pasażerom, powoduje, że nie odczuwa się pokonywanych kilometrów. Jest absolutnie „smooth”. Gładko i cicho. Wyciszenie to jeden z ogromnych atutów tego auta. Co zaskakujące przy samochodzie o tych rozmiarach. Obły kształt powoduje, że żadne zawirowania powietrza nie zakłócają toru jazdy. Nie czuć żadnych wahnięć czy podmuchów wiatru. Nawet podczas szybkiej jazdy. Eleganckie opływowe elementy nadwozia czy wysuwane klamki, wszystko to jest zaprojektowane w taki sposób, aby uzyskać jak najlepszą aerodynamikę. Na innych nawierzchniach nie było dane mi sprawdzić mojego brytyjskiego przyjaciela, gdyż ciężko w maju o błoto czy śnieg. Jednak jestem przekonana, że predefiniowane programy jazdy TerrainResponse, takie jak piasek, trawa-żwir-śnieg, czy błoto i koleiny pomogłyby mi wyjść z każdej opresji. I to w najlepszym angielskim stylu. Brytyjski producent zadbał też o właściwości terenowe. Velar ma prześwit 21,3 cm i głębokość brodzenia 60 cm. Dzięki pneumatycznemu zawieszeniu, głębokość brodzenia możemy zwiększyć do 65 cm, a prześwit do 26 cm. Dodatkowym wsparciem jest funkcja kontroli zjazdu ze wzniesień. 

Range Rover Velar

Dwa w jednym

Być może to stereotyp, ale kobiety podobno kupują samochody oczami. Dane techniczne nie są tak istotne jak design czy kolor. Velar zauroczył mnie swoim wnętrzem, nacieszył oko detalami, które sprawiły, że przebywanie w nim to czysta przyjemność. Otulił mnie swoją zmysłowością. Ale pokazał mi też swoją moc na drodze, co dla mnie równie ważne. A to połączenie dla mnie doskonałe. Piękny i szybki. Więc czego chcieć więcej? 

Alicja Kulbicka

Alicja Kulbicka

Redaktor naczelna
REKLAMA
REKLAMA

Może cię zainteresować:

Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar|Range Rover Velar
REKLAMA
REKLAMA

Miasto przyszłości okiem Watchera

Volvo EX30, Noriaki

Miasta to obszary jedne z najbardziej wrażliwych na zmiany klimatu. Są miejscem zamieszkiwania ponad połowy ludności świata, pomimo że zajmują jedynie ok, 3% powierzchni lądowej Ziemi. W sposób znaczący wpływają na środowisko, bo 75% emisji gazów cieplarnianych generowane jest w miastach. I to również w nich boleśnie odczuwamy efekty zjawisk globalnych. Podtopienia, powodzie, susze, wysokie temperatury, silne wiatry, zanieczyszczone powietrze to zjawiska, których doświadczamy każdego roku coraz bardziej dokuczliwie. Jak więc budować miasta zdrowe, bogate przyrodniczo, przyjazne i interesujące dla mieszkańców, a nade wszystko zeroemisyjne?

tekst: Alicja Kulbicka | Zdjęcia: Volvo Firma Karlik, Flickr, domena publiczna

Miasta przyszłości stają w obliczu nieustannych wyzwań związanych z ekologią, mobilnością i kreatywnością przestrzenną przyjazną mieszkańcom. „Muszą być projektowane i budowane tak, by zużywać możliwie mało energii i wytwarzać jak najmniej odpadów. Energia ma pochodzić wyłącznie z odnawialnych źródeł, z możliwością magazynowania. Odpady powinny być w całości przetwarzane, a transport zeroemisyjny. I to wszystko musi być urządzone tak, żeby było nas stać na życie w takim mieście” – to głos ekspertów wybrzmiewający podczas Polskiego Kongresu Przedsiębiorczości. Brzmi utopijnie?

Nowe, stare rozwiązania

W ciągu ostatniej dekady, elektryczne samochody zyskały na popularności, a ich rola w kształtowaniu przyszłości transportu miejskiego jest nie do przecenienia. Zasilane energią elektryczną pojazdy te emitują znacznie mniej szkodliwych substancji niż ich odpowiedniki spalinowe, przyczyniając się do poprawy jakości powietrza i zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych. Jednak napotykają też na opór, nasuwając pytania o bezpieczeństwo, rzeczywistą dbałość o ekologię, zasięg czy brak infrastruktury. A przecież w historii motoryzacji nie są niczym nowym. Andrzej Zieliński w książce „Samochody osobowe. Dzieje rozwoju” pisze, że jednym z pionierów elektrycznych samochodów był Thomas Devenport. Ten Amerykanin szkockiego pochodzenia już w 1834 roku zbudował powóz, który czerpał energię z baterii galwanicznej Volty. Pierwsze sprawnie działające auto elektryczne powstało w 1882 roku, a skonstruowali je Percy i Ayton. Wykorzystywane do zasilania trójkołowca baterie ważyły około 45 kg. Do najważniejszych walorów z punktu widzenia użytkownika należały cicha praca oraz łatwość prowadzenia. Nie bez znaczenia była także dobra dynamika pojazdów elektrycznych. Brzmi znajomo?

Detroit Electric car charging

Street art – sztuka zaangażowana

Jak świat długi i szeroki ludzie przyozdabiali malunkami ściany jaskiń, domów, murów. Stanowiły one komunikat ostrzegawczy, informacyjny czy estetyczny. Dziś różnorodne formy sztuki ulicznej stały się częścią współczesnego krajobrazu miejskiego, nierzadko ewoluując w formę społecznego komunikatu. Dziś murale street artu nie tylko zdobią ściany, ale również niosą ze sobą silne przesłanie społeczne. Artystyczne protesty, manifestacje równości czy nawet komentarze polityczne stają się integralną częścią ruchu street artu. To forma sztuki, która walczy o zmiany i skupia uwagę na problemach społecznych. Odważne, często kontrowersyjne prace Banksy’ego stanowiące komentarz społeczno-polityczny spowodowały, że stał się on dzisiaj jednym z najbardziej wpływowych artystów na świecie. A jego sztuka dzięki inkluzywności porusza globalną publiczność, a on sam często stawia pytania o przyszłość świata. Jego prace – przedstawiające postaci ludzkie, zwierzęta oraz różnorodne symbole w sposób wyrazisty i niezwykle sugestywny – mają potencjał do inspiracji i pobudzenia debaty na ważne tematy dotyczące nierówności społecznej, przemocy czy bezprawia. Czy zatem street art może stać się ważnym głosem w debacie na temat globalnego ocieplenia? Mural Banksy’ego w pobliżu Oval Bridge w Camden Town w północnym Londynie. Prześmiewczy, na wpół zatopiony w wodzie napis brzmi: „Nie wierzę w globalne ocieplenie”.

BANKSY I DONT BELIEVE IN GLOBAL WARMING

Nietypowy mariaż

W odpowiedzi na wyzwania stojące przed współczesnym światem, elektryczne samochody oraz sztuka uliczna, stają się ważnymi elementami transformacji miejskiej. I choć pozornie te dwa faktory nie mają ze sobą styku, marka Volvo udowadnia, że jest inaczej. Aby oswoić i przybliżyć temat elektryfikacji Volvo Firma Karlik połączyła siły ze światem street artu. Owocem współpracy jest unikatowa grafika stworzona dla modelu Volvo EX30, którą zaprojektował poznański street artowiec Noriaki. Samochód zyskał bogatą paletę barw oraz wyraziste detale, co z pewnością przyciąga uwagę. Najbardziej charakterystycznym elementem grafiki jest postać Watchera, który napędza elektryfikację i przygląda się zmianom, jakie zachodzą w motoryzacji. Watcher to postać, która jest motywem przewodnim w twórczości Noriakiego, z głową w kształcie jednego, podłużnego oka, która patrzy, obserwuje, zawsze jednak budzi pozytywne emocje, a można ją spotkać w różnych miejskich przestrzeniach Poznania. I która poznaniakom jest dobrze znana. – Głównym celem projektu było przyciągnięcie uwagi widza poprzez unikatową estetykę. Zależało mi, aby wyróżnić się poprzez futurystyczny design, inspirowany liniami Volvo EX30. Samochód miał być nie tylko źródłem podziwu, lecz także emanować nietuzinkowością. Zazwyczaj preferuję pracę w monochromatycznej palecie, korzystając z kolorów czarno-białych. Jednakże w przypadku tego projektu postanowiłem pójść zupełnie inną drogą, eksponując potęgę kolorów i elektryfikacji, gdyż widzę przyszłość malującą się właśnie w barwach. Na projekcie znalazły się symboliczne elektryczne wtyczki oraz błyskawice, które mają za zadanie podkreślić iskrzący, dynamiczny charakter samochodu – opowiada Noriaki.

Oswoić nieznane

„Jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana”. Aktualność tej maksymy Heraklita z Efezu jest uderzająca jak nigdy za naszego życia. Ale de facto nie jest niczym wyjątkowym w skali świata. Ten nieustannie się zmienia, co wymaga od nas nie tylko sprawnego odnotowania, ale także zdolności do adaptacji. Tylko w ciągu ostatnich lat obserwujemy rozwój nowych technologii, medycyny, gospodarki, turystyki i nanotechnologii. Cyfryzacja towarzyszy nam na każdym kroku. Otaczamy się danymi i zmiennymi, które wymagają od nas obserwowania, wnioskowania i elastyczności. Jednym zdaniem funkcjonujemy w świecie zmienności, niepewności, złożoności i niejednoznaczności. Taki świat wymaga od nas elastycznego podejścia, ale także adaptowania się do nieoczywistych wydarzeń. Podstawową kwestią, która pozwoli odnaleźć się w tym niepewnym i zmiennym środowisku jest ciekawość, ale także chęć nieustannej edukacji, analizowania rynku, zgłębiania wiedzy o świecie, motywowania się do nowych aktywności. To definicja postępu. Bez ciekawości, elastyczności i niestandardowego myślenia nigdy nie powstałby telefon, fotografia, wycieraczki samochodowe oraz pewnie nie poznalibyśmy struktury podwójnej helisy DNA. Dziś stoimy u progu kolejnej rewolucji. Samochody elektryczne przynoszą wielką zmianę. Zarówno dla nas, ich użytkowników, ale także dla przestrzeni, w których żyjemy. Bo kto z nas nie chciałby żyć w czystym, cichym i przyjaznym mieszkańcom mieście? Takim, które zgodnie z ideą Smart City 3.0 na pierwszym planie stawia jego mieszkańców, ich inicjatywy, dobrostan i zdrowie, a także współpracę z lokalnym biznesem? Współpraca Volvo Firma Karlik z Noriakim, pokazuje, że to dobry pierwszy krok do oswojenia zmiany, której i tak nie unikniemy.

Alicja Kulbicka

Alicja Kulbicka

Redaktor naczelna
REKLAMA
REKLAMA
Volvo EX30, Noriaki
REKLAMA
REKLAMA