W mglisty listopadowy poranek nowy Mercedes GLC stał się – niestety na krótko – moim towarzyszem podróży.
tekst: Alicja Kulbicka, zdjęcia: Maciej Sznek
Pierwsze wrażenie
Na pierwszy rzut oka nie różni się wiele od swego poprzednika, jednak wprawne oko zauważy przeprojektowany przód z reflektorami, które teraz łączą się z osłoną chłodnicy, tylne z kolei są smuklejsze niż u „starszego brata” i optycznie poszerzają auto, zarazem kojarząc się z nową klasą C. Nadwozie jest o 60 mm dłuższe niż u poprzednika i niższe o 4 mm, a bagażnik większy o 50 litrów. To tyle suchych faktów. To, co zmieniło się najbardziej to silniki. Druga generacja GLC mimo że oferowana jest zarówno z silnikami benzynowymi, jak i dieslami, w każdej odmianie jest zelektryfikowana. W przypadku bazowych hybryd mowa wyłącznie o większej instalacji i wspomaganiu przy ruszaniu, ale już w przypadku wersji plug-in mamy sensowną alternatywę dla auta elektrycznego – zasięg na jednym ładowaniu to ponad 100, a nawet i 120 km. Czy to realne? Konstruktorzy zapewniają „jawohl”, a sztuczna inteligencja w aucie na prośbę opowiedzenia dowcipu odpowiada „przepraszam, ale niemieccy inżynierowie nie są znani z poczucia humoru”– więc ja im wierzę. Do tego każdy nowy GLC ma napęd 4×4. Ale o tym później.
Wnętrze
To, co uderza w nowym GLC to genialnie zaprojektowane wnętrze. Jest luksusowo, bardzo futurystycznie, ale nieprzeładowanie. Znane już ze wspomnianej C klasy monitory i przyciski zdominowały kabinę. Wrażenia z jazdy przypominają dowodzenie statkiem kosmicznym, przynajmniej tak to sobie wyobrażam. Mimo że pewnie z racji wieku jestem fanem klasycznych pokręteł, po kilkunastu minutach jazdy, obsługa stała się intuicyjna i przyznać sama przed sobą musiałam, że działa to nadzwyczaj dobrze i bez opóźnień. Ogromny, prawie 12-calowy monitor w środkowej części kokpitu to centrum sterowania wszechświatem. Pozwala na zarządzanie wszystkim. Dosłownie. Od podgrzewania foteli, przez zmianę trybów jazdy czy stacji radiowych, oświetlenie ambiente, aż po nawigację rozbudowaną o rozszerzoną rzeczywistość, która w Mercedesach jest po prostu genialna. Na skomplikowanych, przecinających się wiaduktach sama prowadzi kierowcę na właściwą drogę. Dodatkowo sztuczna inteligencja, z którą zawsze fajnie pogadać w długiej trasie, bo nawet tematy do small talku podrzuci. Oczywiście cyfrowe zegary z możliwością zmiany ich widoku to już standard w samochodach spod znaku gwiazdy. Tryb klasyczny, sportowy, asysty czy offroadowy. Każdy indywidualnie konfigurowany, wręcz gadżeciarski. Nowością, którą odkryłam, była możliwość ustawienia w konfiguratorze wzrostu kierowcy i samochód sam dostosowuje położenie fotela i lusterek. Z tego ćwiczenia wyszło co prawda, że wg niemieckich standardów do mojego wzrostu mam za krótkie ręce, jednak po kilku poprawkach mogłam zapisać swoje ustawienia w aucie za pomocą przyłożenia kciuka do czytnika linii papilarnych. Genialne rozwiązanie znane z telefonów komórkowych, doskonale sprawdzające się przy okazji korzystania z auta przez kilku użytkowników.
Słyszę ciszę
Po przejechaniu kilku metrów w samochodzie, oprócz radia i upierdliwie brzęczącej muchy, która wpadła do kabiny na postoju, nie słychać NIC. To niesamowite, ale naprawdę tak jest. Idealne wyciszenie Mercedes uzyskał dzięki specjalnym membranom akustycznym w przedniej szybie, dodatkowym warstwom akustycznym na szybach bocznych kierowcy oraz pasażera oraz zastosowaniu pianki akustycznej w słupkach i niektórych nieco bardziej hałaśliwych częściach auta. Wygłuszona została także komora silnika. To sprawia, że silnik nie terkocze, a na pierwszy „rzut ucha” nie jesteśmy w stanie stwierdzić, jaką jednostką napędową dysponuje nasze auto. To naprawdę duży ukłon ze strony księgowych, którzy nie oszczędzali w GLC na materiałach.
OFFROAD, czyli tam, gdzie SUV się boi, GLC pośle
Samochody typu SUV przyzwyczaiły nas raczej do jazdy po mieście. I GLC po mieście jeździ świetnie. Nieduża kierownica genialnie leży w dłoniach, asystenci pomagają na każdym kroku, system kamer monitoruje otoczenie, wyposażone w miliony pikseli reflektory LED High Performance umożliwiają odczyt znaków drogowych czy wyświetlą sylwetkę samochodu, aby pokazać nam, czy zmieścimy się w przewężeniu drogi. Ale co poza utwardzonymi drogami? Jeśli zapędzamy się SUV-em w teren, to raczej delikatny – szutrowa droga, jakiś polny dojazd do posesji. Jednak konstruktorzy nowego GLC poszli nie o krok, ale nawet o całe kilometry dalej. Mercedes zdecydował, że w standardzie wszystkie odmiany nowego GLC będą miały napęd 4×4. Co więcej –przełączenie się w tryb jazdy offroadowej jest banalnie proste. Przycisk na ekranie systemu MBUX i teren przestaje być groźny. Do dyspozycji mamy tryb offroadowy wyposażony w zwiększony prześwit, asystenta zjazdu ze wzniesienia, który sam operuje gazem i hamulcem, czy kamery 360 stopni i tzw. transparentną maskę, czyli podgląd terenu pod przednimi kołami. I to znowu działa! Miejsca, w które bałabym się wjechać swoim miejskim SUV-em, takie,które odstręczają od wjazdu, GLC po prostu połknął. I być może większość użytkowników nigdy nie wykorzysta w pełni możliwości, jakie daje ten elegant, jednak dla tych, którzy myślą o wykorzystaniu go w terenie świetną opcją jest pneumatyczne zawieszenie Airmatic, które pozwala znacznie zwiększyć prześwit i poprawić tym samym kąty natarcia. I kto by się spodziewał, że ten piękny, luksusowy SUV potrafi robić takie rzeczy?
Luksus AD 2023
Nowy GLC to godny następca swojego poprzednika. Zważywszy na to, że poprzednia generacja sprzedała się w ilości 2,6 mln egzemplarzy, chapeau bas dla konstruktorów, którzy postawili na sprawdzoną bryłę, która tak przypadła do gustu kierowcom na całym świecie, na zróżnicowanie jednostek napędowych, spośród których wybrać można tę dla siebie najodpowiedniejszą czy na wysokiej jakości materiały użyte do wykończenia wnętrza. I choć zwykłam mawiać, że „światem motoryzacji rządzą księgowi”, ci tym razem byli hojni. Licząc, miejmy nadzieję słusznie na to, że nowy GLC powtórzy sukces swojego poprzednika.
Toyota Professional Bońkowscy | Kupno samochodu dostawczego to dopiero początek zabawy
17 marca, 2025
Artykuł przeczytasz w: 17 min.
Salon Toyota Professional w Sadach to nie tylko miejsce zakupu samochodów dostawczych – to przestrzeń, w której motoryzacja spotyka się z biznesem, nowoczesnym podejściem do obsługi i… pszczołami na dachu. Dominika i Darek Bońkowscy opowiadają, jak stworzyli pierwszy w Polsce salon Toyota Professional, dlaczego kupno auta użytkowego to dopiero początek zabawy i jak zmienia się rynek samochodów dostawczych.
Rozmawia: Alicja Kulbicka | Zdjęcia: Maciej Sznek, Escargofoto, Toyota Central Europe
Czy pamiętacie wieczór otwarcia salonu Toyota Professional w Sadach? Salon zamienił się wówczas w wybieg dla modelek. Jakie emocje Wam wtedy towarzyszyły?
Dominika Bońkowska: Przyznam, że było to dość odważne i kontrowersyjne zestawienie – samochody dostawcze i moda to połączenie, które na pierwszy rzut oka może wydawać się nietypowe. Choć trzeba dodać, że samochody dostawcze są również nieodłącznym elementem transportu odzieży. (śmiech) Naszym głównym celem było przyciągnięcie jak największej liczby klientów do salonu oraz pokazanie im, że otwieramy nowy punkt w Sadach, który wyróżnia się wyjątkowo silną obsługą mechaniczną. W 2019 roku na rynku było niewiele samochodów dostawczych Toyoty, a z perspektywy biznesowej, utrzymanie tak dużego obiektu, w którym znajdowałyby się tylko modele dostawcze, wydawało się nieopłacalne. Dlatego zdecydowaliśmy się z pełną premedytacją wprowadzić do salonu w Sadach kompleksową ofertę usług blacharskich, lakierniczych oraz serwis mechaniczny. Naszym celem było wyjście na rynek z informacją, że w północno-zachodniej części miasta klienci mogą spotkać się z szeroką ofertą Toyoty, a także samochodów używanych. Darek Bońkowski: To, co w tamtym czasie stanowiło pewną innowację, to fakt, że samochody dostawcze sprzedawaliśmy bezpośrednio z salonu, a nie z placu. Nie były to pojazdy wystawiane w tradycyjny sposób, lecz oferowaliśmy je w eleganckim, profesjonalnym otoczeniu, co miało na celu podniesienie komfortu zakupu i podkreślenie wyjątkowości naszej oferty. Samochód dostawczy to przede wszystkim narzędzie pracy – pojazd użytkowy, niezbędny w wielu branżach. Dziś coraz częściej za sterami firm, które stereotypowo kojarzone były z mężczyznami, stoją kobiety. Niezależnie od tego, czy mówimy o branży budowlanej, logistycznej czy innej, to właśnie kobiety coraz częściej podejmują decyzje zakupowe, również w zakresie wyboru samochodów dostawczych. Stąd też nasz pomysł na tak „kobiecy” akcent podczas wieczoru otwarcia – chcieliśmy podkreślić, że świat motoryzacji, a zwłaszcza segment samochodów dostawczych, dynamicznie się zmienia, stając się coraz bardziej otwartym i dostosowanym do różnorodnych potrzeb klientów, niezależnie od płci.
Wspomnieliście Państwo, że w tamtym czasie oferta samochodów dostawczych Toyoty była dość ograniczona. Mimo to zdecydowaliście się na stworzenie salonu dedykowanego właśnie tym pojazdom – to dość odważne podejście. Co skłoniło Was do takiej decyzji?
Darek Bońkowski: Samochodów dostawczych nie możemy traktować w tych samych kategoriach co osobowy – nie wystarczy powiedzieć, że mamy dwa modele i na tym koniec. Samochody użytkowe mają wiele „twarzy”. Jeden model dostawczy może występować w ogromnej liczbie konfiguracji – w różnych wysokościach i długościach, co daje szeroką paletę możliwości. Innego pojazdu będzie potrzebowała firma budowlana, innego firma kurierska, a jeszcze innego piekarnia. Kluczową rolę odgrywa tutaj kwestia zabudowy – to właśnie ona dostosowuje dany samochód do specyficznych potrzeb biznesu, sprawiając, że oferta dostawczych Toyot była i jest znacznie bardziej różnorodna, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Dominika Bońkowska: W tamtym czasie byliśmy pierwszą stacją Toyota Professional w Polsce. Toyota, wchodząc w segment samochodów dostawczych, poszukiwała zaufanych partnerów, którzy mogliby współtworzyć i rozwijać tę nową gałąź marki. Co istotne, przystąpienie do programu Toyota Professional nie było obowiązkowe – był to świadomy wybór dealerów, którzy chcieli zaangażować się w ten projekt i zaoferować klientom kompleksową obsługę pojazdów użytkowych. Dla nas było to naturalnym krokiem, ponieważ od lat kładliśmy duży nacisk na profesjonalny serwis oraz indywidualne podejście do klientów biznesowych.
Jakie było największe wyzwanie, gdy otwieraliście salon w Sadach?
Darek Bońkowski: Toyota ogłosiła, że program Toyota Professional będzie funkcjonował niezależnie od sprzedaży samochodów osobowych, a dealerzy, chcąc uzupełnić swoją ofertę, mogli wygospodarować na swoich placach miejsce na jedno, dwa auta użytkowe. My jednak znaleźliśmy się w zupełnie innej sytuacji – dysponowaliśmy dużym obiektem w Sadach, który mogliśmy w pełni zaadaptować pod sprzedaż samochodów dostawczych. Postanowiliśmy więc pójść o krok dalej i stworzyć przestrzeń dedykowaną właśnie temu segmentowi, więc największym wyzwaniem okazało się… zatowarowanie salonu. (śmiech) To jest duży obiekt, a dostępność aut użytkowych w tamtym czasie była mocno ograniczona. Musieliśmy znaleźć sposób, aby efektywnie zagospodarować przestrzeń i jednocześnie zapewnić klientom szeroki wybór, mimo że liczba dostępnych modeli była początkowo niewielka.
Jak duży jest salon i co klienci mogą w nim znaleźć?
Darek Bońkowski: Nasz obiekt jest naprawdę duży – ma około 3200 metrów kwadratowych, dlatego podzieliliśmy tę przestrzeń na różne strefy. Znajdują się tu samochody dostawcze, samochody używane oraz rozbudowane zaplecze warsztatowe. Posiadamy zarówno warsztat mechaniczny, jak i blacharsko-lakierniczy, więc z jednej strony mamy przestrzeń typowo sprzedażowo-wystawienniczą, a z drugiej – pełne zaplecze techniczne.
To porozmawiajmy chwilę o samochodach. Jakie modele samochodów dostawczych obecnie oferuje Toyota Professional?
Darek Bońkowski: Samochody dostawcze Toyoty są dostępne pod nazwą PROACE, w tym w wersjach Proace City, Proace oraz Proace Max, które różnią się wielkością i przeznaczeniem, dostosowując się do różnych potrzeb biznesowych. Dominika Bońkowska: Decyzja o zakupie samochodu użytkowego to dopiero początek zabawy. (śmiech) Taki pojazd może pełnić wiele różnych funkcji – może być brygadówką, mobilnym warsztatem, chłodnią, bankowozem, a nawet specjalistycznym autem do przewozu kwiatów, sukienek czy mebli. Niezależnie od potrzeb, jesteśmy w stanie dostosować samochód tak, aby idealnie spełniał oczekiwania klienta. Możliwości są praktycznie nieograniczone, a my pomagamy znaleźć najlepsze rozwiązanie.
Najbardziej zaskakujące zastosowanie PROACE’a, z jakim przyszło Wam się zmierzyć?
Dominika Bońkowska: Przez lata realizowaliśmy mnóstwo nietypowych adaptacji samochodów użytkowych, dostosowując je do różnych branż i indywidualnych potrzeb. Jednak jednym z najbardziej chwytających za serce projektów było przystosowanie PROACE’a do potrzeb rodziny opiekującej się osobą z niepełnosprawnością. Pojazd musiał zostać dostosowany tak, aby pomieścić wózek inwalidzki i zapewnić wygodny transport. Dlatego zamontowany został specjalny podnośnik, który ułatwiał wsiadanie i wysiadanie, a przestrzeń w pojeździe zaprojektowano tak, aby zapewnić maksymalny komfort i bezpieczeństwo podczas podróży. To była wyjątkowa realizacja, bo pokazała, że samochód dostawczy może pełnić znacznie więcej funkcji niż tylko użytkowe czy biznesowe. Może realnie ułatwiać codzienne życie i dawać rodzinom większą swobodę w poruszaniu się. Takie projekty są dla nas szczególnie ważne, bo za każdą zabudową stoi ludzka historia, emocje i potrzeba, na którą możemy odpowiedzieć. Darek Bońkowski: Wersja City doskonale sprawdza się zarówno w przypadku rodzin wielodzietnych, jak i w transporcie osób. Dzięki osobnym siedziskom pasażerowie mają znacznie więcej przestrzeni i komfortu niż w tradycyjnym samochodzie typu combi. To rozwiązanie, które łączy funkcjonalność auta użytkowego z wygodą rodzinnego vana, dlatego świetnie sprawdza się nie tylko jako samochód rodzinny, ale także jako pojazd do przewozu osób – na przykład w ramach usług transportowych czy jako shuttle bus. Dominika Bońkowska: Na narty jeździmy tylko PROACE’em! To idealny samochód na zimowe wyprawy – przestronny, wygodny i praktyczny. Zresztą, co roku przed feriami widzimy zwiększone zainteresowanie wynajmem właśnie tego modelu. Niezależnie od tego, ile byśmy ich mieli na stanie, wszystkie znikają błyskawicznie. Klienci doceniają przede wszystkim jego przestronność, możliwość zabrania całego ekwipunku narciarskiego oraz komfort podróży nawet na dłuższych trasach.
Jak wygląda proces dopasowania samochodu do indywidualnych potrzeb klienta biznesowego, który trafia do salonu z konkretnymi wymaganiami dla swojego biznesu?
Darek Bońkowski: W naszym salonie mamy dedykowaną osobę, która zajmuje się dopasowaniem samochodu do indywidualnych potrzeb klienta biznesowego. Proces ten zaczyna się od szczegółowej rozmowy – siadamy z klientem i analizujemy jego wymagania, branżę, w której działa, oraz sposób, w jaki pojazd będzie wykorzystywany. Następnie dobieramy odpowiednie elementy zabudowy, tak aby samochód spełniał wszystkie oczekiwania i maksymalnie wspierał codzienną pracę. Wiele konfiguracji mamy dostępnych od ręki, ale jeśli potrzeby są bardziej specyficzne, możemy zaprojektować i wykonać zabudowę na indywidualne zamówienie. Bardzo istotnym aspektem jest w takim przypadku homologacja, ponieważ każda modyfikacja pojazdu musi być zgodna z obowiązującymi przepisami i dopuszczona do ruchu. Dzięki temu klient ma pewność, że jego pojazd nie tylko spełnia jego potrzeby biznesowe, ale również jest w pełni legalny i bezpieczny na drodze.
W styczniu bieżącego roku w Polsce zarejestrowano 1373 osobowe i dostawcze pojazdy z gamy Toyota Professional. To wzrost o 97% w porównaniu z tym samym okresem 2024 roku. W dziesiątce najpopularniejszych samochodów dostawczych znalazły się wszystkie trzy modele z rodziny PROACE. W segmencie użytkowych aut z napędem elektrycznym udział Toyota Professional wzrósł do 24,2%. Skąd taki skok?
Darek Bońkowski: Kluczowe okazały się dostępność oraz zaufanie, jakie Toyota wypracowała sobie na rynku samochodów użytkowych, mimo że przez długi czas nie mieliśmy pełnej gamy modelowej. To, że osiągnęliśmy tak imponujący wynik, jest tym większym sukcesem, jeśli weźmiemy pod uwagę, że PROACE MAX pojawił się dopiero w IV kwartale ubiegłego roku. Toyota Professional konsekwentnie budowała swoją pozycję, stawiając na niezawodność, kompleksową obsługę biznesową i elastyczne rozwiązania dla klientów. Połączenie tego z coraz lepszą dostępnością samochodów sprawiło, że nasze modele zaczęły zdobywać coraz większą popularność, co widać w statystykach sprzedaży. Co więcej, na rynku widzimy wyraźny trend profesjonalizacji biznesów. Kiedyś przedsiębiorcy kierowali się zasadą „im większy samochód, tym lepiej” – duży pojazd pozwalał zabrać wszystko, co było potrzebne i niepotrzebne. Dziś podejście jest inne. W branży usługowej, zwłaszcza remontowej czy instalacyjnej, poruszanie się dużym samochodem po mieście staje się coraz większym wyzwaniem. Coraz więcej firm zamiast maksymalnie dużego auta wybiera mniejszy, ale nadal bardzo użytkowy pojazd, który jest bardziej funkcjonalny w miejskich warunkach, łatwiejszy w parkowaniu i tańszy w eksploatacji. Właśnie dlatego Toyota Professional, oferując różne warianty PROACE idealnie wpisuje się w potrzeby współczesnych biznesów. Klienci oczekują dziś nie tylko przestrzeni ładunkowej, ale przede wszystkim rozwiązań, dopasowanych do ich realnych warunków pracy. Dominika Bońkowska: Nie bez znaczenia są także warunki, na jakich oferujemy nasze samochody. Klienci biznesowi oczekują dziś nie tylko niezawodnego pojazdu, ale również profesjonalnej obsługi i rozwiązań finansowych, które wspierają rozwój ich firm. Dlatego stawiamy na korzystne opcje leasingu, atrakcyjne finansowanie oraz elastyczne formy zakupu, dopasowane do realnych potrzeb przedsiębiorców. Ważnym elementem naszej oferty jest także samochód zastępczy na czas naprawy, bo w biznesie liczy się ciągłość działania – przestój to realna strata. Ogromnym atutem jest również gwarancja na milion kilometrów, która daje klientom pewność, że ich auto będzie niezawodne przez długie lata. Warto podkreślić, że zmieniło się także podejście do wizerunku w biznesie. Skończyły się czasy, kiedy ekipa remontowa podjeżdżała pod dom klienta starym, wysłużonym samochodem, z którego kapał olej na nowo położoną kostkę brukową. Coraz więcej firm dba nie tylko o jakość usług, ale także o spójny, profesjonalny wizerunek, a samochód dostawczy stał się jego ważnym elementem. Nie tylko przewozi sprzęt czy materiały, ale także buduje zaufanie i pokazuje standard, jaki firma reprezentuje.
Jak wygląda przyszłość samochodów dostawczych z napędem elektrycznym? Czy przedsiębiorcy są już gotowi na elektryfikację floty, czy wciąż dominują obawy związane z zasięgiem i infrastrukturą ładowania?
Darek Bońkowski: Może się okazać, że elektryfikacja w segmencie samochodów użytkowych będzie postępować znacznie szybciej niż w przypadku aut osobowych. Dlaczego? Ponieważ w przypadku samochodów dostawczych trasy są precyzyjnie zaplanowane, co pozwala lepiej zarządzać zasięgiem i procesem ładowania. Firmy transportowe i usługowe dokładnie wiedzą, ile kilometrów ich pojazdy pokonują każdego dnia, w jakich godzinach są wykorzystywane i kiedy mogą być ładowane. To zupełnie inna sytuacja niż w przypadku prywatnych użytkowników, którzy często obawiają się, czy ich samochód elektryczny sprawdzi się w nieprzewidywalnych warunkach. Dodatkowo w wielu miastach wprowadza się strefy czystego transportu, co sprawia, że pojazdy elektryczne stają się dla biznesu nie tylko ekologicznym, ale i praktycznym wyborem. Firmy coraz częściej dostrzegają także korzyści ekonomiczne – niższe koszty eksploatacji, ulgi podatkowe i możliwość uzyskania dopłat sprawiają, że inwestycja w elektryczną flotę staje się coraz bardziej opłacalna.
Wróćmy do salonu. Spektakularna metamorfoza salonu w Sadach, zgodna z wytycznymi Toyota Retail Concept spowodowała duże zmiany. To pierwszy po takiej modernizacji salon w Europie. Co się zmieniło?
Dominika Bońkowska: To na pewno pierwszy po zmianach taki salon w Polsce – przestrzeń w pełni dedykowana samochodom użytkowym, zaprojektowana zgodnie z nowoczesnymi standardami obsługi i sprzedaży. Nie chodzi tylko o sam wygląd salonu, ale o zupełnie nowe podejście do kontaktu z klientem, które stawia na intuicyjność, personalizację i cyfryzację. Odchodzimy od tradycyjnego modelu sprzedaży, gdzie klienci byli obsługiwani zza biurka, a dokumentacja była wypełniana ręcznie. Dziś większość formalności możemy załatwić cyfrowo – od konfiguracji samochodu, przez dobór odpowiedniego finansowania, aż po podpisanie umowy. Cały proces stał się bardziej elastyczny, płynny i dopasowany do potrzeb współczesnych przedsiębiorców, którzy cenią swój czas i chcą mieć pełną kontrolę nad zakupem. Kolejną istotną zmianą jest nowe podejście do obsługi klienta w samym salonie. Zależy nam na tym, by od pierwszego momentu, gdy ktoś wchodzi do środka, czuł się zaopiekowany – nie poprzez klasyczne stanowisko recepcyjne, ale bezpośredni kontakt z doradcą już przy samochodzie. W końcu samochody sprzedaje się, stojąc przy nich, a nie siedząc przy biurku. Klient ma być prowadzony przez proces naturalnie, z naciskiem na jego potrzeby i sposób, w jaki faktycznie użytkuje pojazd. Darek Bońkowski: Ważnym elementem było odświeżenie fasady budynku, aby nadać jej bardziej nowoczesny wygląd, spójny z koncepcją Toyota Retail Concept. Zależało nam na tym, by salon nie tylko funkcjonalnie odpowiadał na potrzeby klientów, ale również wizualnie wpisywał się w nowoczesne standardy. Równie istotnym aspektem było dostosowanie wysokości bram wjazdowych, tak aby mogły przez nie swobodnie przejeżdżać pojazdy o różnych gabarytach, niezależnie od wysokości zabudowy.
Jakie opinie zbieracie wśród klientów?
Dominika Bońkowska: Klienci często mówią, że czują się u nas swobodnie i komfortowo, jak w miejscu, które sprzyja zarówno pracy, jak i rozmowie. To nie jest typowy salon, gdzie wpada się tylko na chwilę, załatwia formalności i wychodzi. Jeśli ktoś zostawia u nas auto w serwisie, może spokojnie popracować, napić się kawy, a nawet nawiązać rozmowę z innymi, którzy również korzystają z naszych usług. Tworzy się tu pewna społeczność, w której klienci nie tylko kupują samochody, ale też dzielą się doświadczeniami i inspirują nawzajem. To dla nas ogromnie ważne, bo pokazuje, że udało nam się stworzyć miejsce, które łączy ludzi i odpowiada na realne potrzeby współczesnego biznesu.
Czym Toyota Professional zaskoczy nas w tym roku?
Darek Bońkowski: W tym roku stawiamy na PROACE MAX, co oznacza, że nasza oferta samochodów użytkowych staje się w pełni komplementarna. Dzięki temu mamy teraz pełne spektrum rozmiarów i możliwości – od kompaktowego PROACE CITY, przez wszechstronnego PROACE, aż po największego i najbardziej pojemnego PROACE MAX. To model, który idealnie uzupełnia gamę Toyota Professional, dając naszym klientom jeszcze większy wybór i elastyczność w dopasowaniu pojazdu do ich biznesowych potrzeb. Teraz każdy przedsiębiorca, niezależnie od skali działalności, znajdzie w Toyocie dostawcze rozwiązanie skrojone na miarę.
Salon w Sadach to nie tylko samochody, ale także… pszczoły. Jak poradziły sobie w trakcie remontu i jak dziś wygląda Wasze zaangażowanie w ich ochronę?
Dominika Bońkowska: Pszczoły to niezwykle ważna część naszej proekologicznej misji, dlatego na czas remontu zadbaliśmy o to, by miały odpowiednie warunki i pełne bezpieczeństwo. W ramach projektu Let’s go BEEyond konsekwentnie realizujemy działania wspierające ich populację, niezależnie od okoliczności. Przez cały czas kontynuowaliśmy inicjatywy edukacyjne i ekologiczne, w tym ekowarsztaty dla dzieci, które pomagają budować świadomość o kluczowej roli pszczół w naszym ekosystemie. Dla nas troska o środowisko to długofalowe zobowiązanie – nie chwilowy projekt, ale stały element filozofii Toyota Professional Bońkowscy.
Na początku lat 60-tych XX wieku, kiedy motoryzacja przeżywała prawdziwą rewolucję, VW Karmann Ghia, z elegancką linią nadwozia i niepowtarzalnym stylem, stał się symbolem nowoczesności i luksusu. To niezwykłe połączenie sportowego ducha i klasycznej elegancji od lat fascynuje miłośników motoryzacji na całym świecie.
Volkswagen Karmann Ghia to jeden z najbardziej rozpoznawalnych klasyków motoryzacji, który od momentu debiutu w 1955 roku, zyskał status ikony stylu i elegancji. Stworzony przez Giorgetto Giugiaro, młodego projektanta pracującego dla włoskiej firmy Carrozzeria Ghia, model łączył w sobie sportowy charakter z ponadczasową estetyką. Karmann Ghia, będący efektem współpracy między Volkswagenem a niemieckim producentem nadwozi Karmann, wyróżniał się zaokrągloną sylwetką i chromowanymi detalami, które szybko zdobyły uznanie miłośników motoryzacji na całym świecie. Karmann Ghia zdobył również uznanie wśród celebrytów. W latach 60. samochód był ulubionym pojazdem wielu znanych osobistości, w tym słynnego amerykańskiego aktora i reżysera Jamesa Deana, który cenił sobie jego elegancję i nietuzinkowy design. Model ten, dostępny w wersji coupe oraz kabriolet, stał się symbolem luksusu i prestiżu, a jego doskonałe właściwości jezdne oraz atrakcyjna stylistyka zapewniły mu miejsce w sercach kolekcjonerów i pasjonatów motoryzacji. Choć produkcja modelu zakończyła się w 1974 roku, jego status jako kultowego klasyka wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie, a dobrze zachowane egzemplarze osiągają wysokie ceny na aukcjach.
Spełnić motoryzacyjne marzenie
Urokowi VW Karmann Ghia nie oparli się również studenci z Politechniki Poznańskiej, którzy w ramach projektu PUT Renovation postanowili zmierzyć się z wyzwaniem odrestaurowania tego wyjątkowego auta. To ambitne przedsięwzięcie, w którym młodzi inżynierowie połączyli swoją pasję do motoryzacji z praktycznym doświadczeniem, jest doskonałym przykładem integracji teorii z praktyką. Studenci, zafascynowani nie tylko wyglądem, ale i historią Karmanna, mają teraz szansę na zdobycie cennych umiejętności pod okiem specjalistów z branży. Politechnika Poznańska, reprezentowana przez JM Rektora prof. dr hab. inż. Teofila Jesionowskiego, podpisała umowę sponsorską z Porsche Inter Auto Polska Sp. z o.o., reprezentowaną przez Dyrektora Regionalnego PIA – Dominika Fijałkowskiego. Umowa dotyczy realizacji prac blacharsko-lakierniczych w ramach projektu odrestaurowania VW Karmann Ghia. Dzięki tej współpracy eksperci z działu blacharsko-lakierniczego PIA podzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem, pomagając studentom w renowacji legendarnego modelu. To nie tylko umożliwia praktyczne kształcenie, ale również daje młodym inżynierom możliwość pracy z najlepszymi w swojej dziedzinie.
Współpraca na rzecz przyszłości
Projekt PUT Renovation doskonale ilustruje, jak świat akademicki i przemysł motoryzacyjny mogą się wzajemnie inspirować. Studenci Politechniki Poznańskiej, poprzez bezpośrednią pracę nad renowacją VW Karmann Ghia, mają szansę na zdobycie praktycznych umiejętności w rzeczywistych warunkach warsztatowych. Wizyta przedstawicieli Porsche Inter Auto w laboratoriach uczelni, w tym na Wydziale Inżynierii Lądowej i Transportu oraz Wydziale Inżynierii Mechanicznej, podkreśliła, jak motoryzacyjna pasja może napędzać innowacje i rozwój. Tego rodzaju projekty to nie tylko krok w stronę rozwoju młodych talentów, ale także inwestycja w przyszłość branży motoryzacyjnej. Praca nad odrestaurowaniem legendarnego Karmanna Ghia to dla studentów nieoceniona okazja do zdobycia cennych umiejętności, które mogą znacząco wpłynąć na ich przyszłą karierę.
Powrót ikony
Odrestaurowany VW Karmann Ghia, będący efektem tej współpracy, to uosobienie harmonii między tradycją a nowoczesnością. Dzięki pieczołowitości i zaangażowaniu każdego uczestnika projektu, samochód nie tylko odzyska swój dawny splendor, ale stanie się także dowodem na to, jak klasyka motoryzacji może współgrać z nowoczesnymi technologiami. Projekt PUT Renovation pokazuje, że przy odpowiednim wsparciu i z pasją można tworzyć coś naprawdę wyjątkowego, łącząc przeszłość z przyszłością.
Wybór samochodu używanego coraz częściej staje się rozsądną alternatywą dla zakupu nowego pojazdu. W programie Volvo Selekt klienci mogą liczyć na starannie wyselekcjonowane auta, które łączą w sobie prestiż, bezpieczeństwo i nowoczesne technologie. O tym, dlaczego warto postawić na używane Volvo i jakie korzyści niesie ze sobą program Volvo Selekt, mówią Alicja Dubako-Stachowiak i Przemysław Szulc – doradcy handlowi w Volvo Firma Karlik, odpowiedzialni za sprzedaż samochodów używanych.
Rozmawia: Alicja Kulbicka | Zdjęcia: Michał Musiał, materiały własne Volvo Firma Karlik
Jak dzisiaj wygląda rynek samochodów używanych? Widzicie wzrost zainteresowania tą kategorią na przestrzeni ostatnich lat?
ALICJA DUBAKO-STACHOWIAK: Rynek samochodów używanych przeżywa obecnie dynamiczny wzrost, a my obserwujemy zwiększone zainteresowanie tą kategorią na przestrzeni ostatnich lat. Pandemia dodatkowo napędziła ten trend, skłaniając wielu klientów do rozważenia zakupu pojazdu używanego. Coraz więcej osób dostrzega, że za cenę nowego samochodu marki wolumenowej może nabyć roczne lub dwuletnie Volvo, auto z segmentu premium, które oferuje nowoczesne systemy bezpieczeństwa i zaawansowane technologie. To sprawia, że wybór samochodu używanego staje się nie tylko bardziej ekonomiczny, ale również pozwala cieszyć się najwyższym komfortem podróżowania, jaki zapewnia marka Volvo.
Alicja Dubako – Stachowiak
Czym dokładnie jest program Volvo Selekt i jakie korzyści oferuje klientom w porównaniu do zakupu samochodu używanego z innego źródła?
PRZEMYSŁAW SZULC: Program Volvo Selekt został stworzony z myślą o osobach, które szukają atrakcyjnych ofert na samochody używane, ale oczekują czegoś więcej niż to, co oferują tradycyjne komisy i portale motoryzacyjne. Ale to przede wszystkim program, który zapewnia duże bezpieczeństwo kupującym pojazd używany, ponieważ każdy samochód wprowadzany do programu przechodzi gruntowny test w serwisie. Nasi mechanicy przeprowadzają szczegółową inspekcję, która obejmuje tzw. listę 100 punktów kontrolnych. Ta lista jest kluczowym elementem procesu certyfikacji pojazdów i gwarantuje, że każdy samochód spełnia rygorystyczne standardy Volvo. Jeśli przegląd wykaże jakiekolwiek nieprawidłowości, są one eliminowane, a uszkodzone części wymieniane na nowe. Na tej podstawie Volvo daje gwarancję na takie auto. Samochody nie starsze niż siedmioletnie dostają gwarancję od producenta, czyli gwarantem jest marka Volvo, starsze auta objęte są ubezpieczeniem kosztów napraw, które ma bardzo szeroki zakres, porównywalny z gwarancją.
Co obejmuje lista 100 punktów kontrolnych? Co w używanym samochodzie, który ma trafić do programu, sprawdzają technicy serwisu?
P.SZ.: W ramach tej inspekcji sprawdzany jest stan nadwozia i lakieru, układ napędowy, hamulcowy oraz kierowniczy, a także zawieszenie i układ elektryczny. Dodatkowo, ocenie podlega wnętrze pojazdu, w tym tapicerka i systemy bezpieczeństwa, a także opony i koła. Każdy samochód przechodzi również test drogowy, aby upewnić się, że wszystkie systemy działają prawidłowo w rzeczywistych warunkach. Inspekcja obejmuje również weryfikację dokumentacji pojazdu, co gwarantuje nienaganny stan techniczny i wizualny każdego auta oferowanego w ramach programu Volvo Select.
Z jakich źródeł pochodzą samochody dostępne w programie Volvo Selekt?
A.D-S.: Większość samochodów, które trafia do programu, to auta pozostawiane w rozliczeniu. Zazwyczaj są to dobrze nam znane pojazdy, które klienci oddają, decydując się na zakup nowego modelu Volvo. Ściśle współpracujemy w naszej firmie z działem sprzedaży samochodów nowych. Jeśli pojawia się u nich klient z zamiarem zakupu nowego auta, jest informowany o możliwości pozostawienia swojego auta w rozliczeniu. Bardzo często kupujemy także samochody z wolnego rynku, współpracując z zaufanymi partnerami zarówno polskimi, jak i zagranicznymi, dbając o najwyższą jakość oferty.
Jakie kryteria musi spełniać samochód, aby mógł zostać włączony do programu Volvo Selekt?
P.SZ.: Dwa podstawowe parametry, które musi spełniać takie auto, to jego wiek i przebieg. Nie przyjmujemy do programu samochodów starszych niż dziesięcioletnie, a ich przebieg nie może przekraczać 150 tysięcy kilometrów. Dodatkowo auto musi być bezwypadkowe oraz musi posiadać udokumentowaną historię serwisową.
Jakie dodatkowe gwarancje i zabezpieczenia otrzymuje klient, decydując się na zakup samochodu z programu Volvo Selekt?
P.SZ.: To przede wszystkim wspomniana już gwarancja producenta w przypadku aut nie starszych niż siedmioletnie i ubezpieczenie kosztów naprawy w przypadku samochodów starszych, ale także wszystkie samochody znajdujące się w programie są chronione ubezpieczeniem Assistance. Co to oznacza? Gdyby taki samochód uległ awarii, ma zapewniony transport do najbliższej stacji serwisowej, dodatkowo jest możliwość skorzystania z samochodu zastępczego.
A co z finansowaniem? Jakie opcje są dostępne dla klientów?
A.D-S.: Marka Volvo od wielu lat współpracuje z mBankiem, oferując atrakcyjne warunki finansowania nowych lub używanych samochodów tej marki. Tak więc jeśli ktoś chciałby z takiego modelu skorzystać, jak najbardziej może to zrobić u nas w salonie, pomożemy w uzyskaniu takiego finansowania. Ale samochody w programie Volvo Selekt można także wziąć w najem długoterminowy czy kupić na kredyt. Zatem są to opcje zupełnie takie same jak w przypadku kupna samochodu nowego.
Jakie usługi posprzedażowe oferujecie klientom, którzy zakupią samochód w ramach programu Volvo Selekt?
A.D-S.: Wspomniana gwarancja może zostać za dodatkową opłatą przedłużona aż do trzech lat w zależności od wieku pojazdu, a każdy samochód kupiony w ramach programu Volvo Selekt, jeśli okaże się zakupem nietrafionym, można w ciągu miesiąca wymienić na samochód o takiej samej wartości lub droższy. W przypadku wymiany dochodzi jeszcze jeden warunek – przebieg pojazdu liczony od chwili wydania go nabywcy nie może przekraczać 1500 kilometrów. P.SZ.: Samochody, które oferujemy w programie, są sprzedawane w standardzie samochodów nowych. To oznacza, że specjalnie przeszkolony handlowiec w dniu wydania rozmawia z klientem, odpowiada na wszystkie pytania, a nawet omawia zakres obsługi wybranego modelu. Tym między innymi zakup samochodu używanego w autoryzowanym salonie różni się od kupna samochodu w komisie, gdzie wiedza na temat sprzedawanego auta często kończy się na roczniku i przebiegu.
Rynek samochodów używanych przez lata obrósł w nieskończoną ilość mitów na ich temat. Czy klientom trafiającym do Was, towarzyszą obawy związane z kupnem auta używanego?
A.D-S.: Dzisiaj duża część naszych klientów ma świadomość, że przychodząc do salonu renomowanej firmy, autoryzowanego salonu, jakim jest Volvo Firma Karlik, znajdzie tu samochody dokładnie sprawdzone, pozbawione jakichkolwiek wad, co daje pewność zakupu pojazdu o najwyższej jakości i niezawodności. Rozwiewamy negatywne stereotypy!
A jak kształtują się ceny takich samochodów?
P.SZ.: Samochody w naszym programie na pewno mają wyższą cenę niż w przydrożnych komisach. A wynika to z rygorystycznej kontroli jakości, gwarancji, oraz pewności, że każdy pojazd jest w sprawdzonym stanie technicznym i wizualnym. Usuwamy w naszym serwisie wszystkie usterki, doprowadzamy auto do stanu dobrego, potwierdzonego szczegółową dokumentacją. Klient decydując się na zakup samochodu w programie Volvo Selekt, oprócz samochodu kupuje także spokój i pewność, że choć nabył samochód używany, może spokojnie udać się nim nawet w daleką trasę. A.D-S.: Samochody, którymi dysponujemy mają udokumentowaną przeszłość serwisową, więc znamy ich historię, wiemy co się z nimi działo w trakcie ich użytkowania przez poprzedniego właściciela. To daje naszym klientom pewność, że kupują pojazd sprawdzony, w pełni przygotowany do jazdy i nic ich niemile nie zaskoczy. P.SZ.: A co warto dodać to to, że doradcy handlowi zatrudnieni w ramach programu Volvo Selekt, mają kompleksową wiedzę na temat samochodów marki Volvo, systemów w nich zamontowanych i generalnej ich obsługi. To także ogromna przewaga nad multibrandowymi komisami, gdzie tak wyspecjalizowana wiedza często nie jest dostępna. A nam to pozwala zapewnić klientom najwyższy poziom wsparcia i profesjonalizmu na każdym etapie zakupu.
Ale czy to oznacza, że tylko samochód marki Volvo mogę u Was zostawić w rozliczeniu?
P.SZ.: Przyjmujemy w rozliczeniu także samochody innych marek, robimy ocenę ich stanu i przekazujemy klientowi listę, co należy w tym samochodzie naprawić, aby przywrócić go do stanu bezpiecznej używalności. Sami nie wykonujemy serwisu, gdyż siłą rzeczy jesteśmy autoryzowanym salonem marki Volvo i nasz serwis jest dedykowany właśnie tej marce.
Hit sprzedażowy?
A.D-S.: Zdecydowanie Volvo XC60. To nasz flagowy model, który niezmiennie od lat cieszy się ogromną popularnością. I co warto dodać, jeśli klient wymarzy sobie konkretny kolor swojego nowego, używanego auta, czy konkretne wyposażenie, a my akurat takiego modelu nie mamy na naszym placu, jesteśmy w stanie, dzięki współpracy z innymi salonami w Polsce, ale także w Niemczech i Szwecji, w bardzo krótkim czasie taki samochód do nas sprowadzić. Zatem kupując auto używane w programie Volvo Selekt, klient nie jest skazany na to, co jest akurat dostępne, ponieważ możemy precyzyjnie dopasować pojazd do jego indywidualnych oczekiwań, spełniając jego marzenia o danym modelu Volvo.
A elektryki? To w miarę nowa kategoria na rynku motoryzacyjnym. Można w ramach programu kupić używany samochód elektryczny?
A.D-S.: Otrzymujemy coraz więcej zapytań o ten segment. Jak najbardziej mamy w ofercie także używane samochody elektryczne. To Volvo EX30 i Volvo EX40. To najczęściej samochody po najmach pracowniczych, więc z relatywnie niskimi przebiegami.
Czy istnieją różnice pomiędzy zakupem samochodu nowego w salonie a używanego w programie Volvo Selekt?
P.SZ.: Proces zakupu samochodu używanego niewiele się różni od zakupu samochodu nowego. Jeśli klient ma upatrzony jakiś konkretny egzemplarz z danego modelu, wówczas zupełnie tak samo jak podczas zakupu nowego auta, handlowiec po prezentacji samochodu na placu, zaprasza klienta na jazdę testową, demonstrując wszelkie systemy zamontowane w aucie. Potem jest czas na samodzielną jazdę i jeśli jest to miłość od pierwszego wejrzenia, wówczas siadamy przy stole i dopełniamy wszelkich formalności.
A wydanie samochodu? Bo to ważny moment, który często jest w wyjątkowy sposób celebrowany w chwili wydawania nowego auta.
P.SZ.: Wydanie samochodu w programie Volvo Selekt odbywa się w salonie, w dedykowanym miejscu, dokładnie tak samo, jak przy odbiorze nowego pojazdu. Każdy klient kupujący samochód w ramach tego programu jest traktowany z taką samą uwagą i dbałością, jak osoba nabywająca fabrycznie nowy samochód. Pojazd jest starannie przygotowany, czysty i pachnący, gotowy do drogi. Zdajemy sobie sprawę, że wydanie to ważny element całego procesu zakupu i bardzo nam zależy, aby klient mógł celebrować ten moment w szczególny sposób.
Klient, który do Was przyjeżdża, to tylko klient lokalny?
P.SZ.: Na rynku samochodów używanych obowiązuje zasada „kto ma towar, ten wygrywa”. Firma Karlik działa bardzo prężnie w tym obszarze od wielu lat i dba o to, aby oferta samochodów używanych była bardzo szeroka. To sprawia, że klient po swoje wymarzone auto potrafi do nas przyjechać z bardzo daleka, nawet z Rzeszowa!
To na koniec powiedzcie, gdzie te samochody można obejrzeć?
A.D-S.: Mamy dedykowaną stronę internetową, gdzie można zobaczyć naszą pełną ofertę samochodów dostępnych na miejscu, a także prezentujemy dostępne modele na portalu OTOMOTO. I oczywiście zapraszamy do naszego poznańskiego salonu przy Jeziorze Maltańskim, a także do nowego salonu przy ul. Torowej 14 na Franowie, gdzie kompleksowo opowiemy i zaprezentujemy dostępne samochody, pomagając w wyborze idealnego modelu dostosowanego do indywidualnych potrzeb klienta.
Natalia Kaczmarek i Rafał Kosiński | Bezpieczeństwo na drodze zaczyna się od kierowcy
4 września, 2024
Artykuł przeczytasz w: 17 min.
W dobie coraz bardziej zaawansowanych technologii motoryzacyjnych świadomość kierowców wciąż pozostaje kluczowym czynnikiem bezpieczeństwa na drodze. Jak pokazują doświadczenia z Ośrodka Doskonalenia Techniki Jazdy Akademia Kierowcy, wielu kierowcom brakuje podstawowych umiejętności, takich jak prawidłowe hamowanie czy manewrowanie pojazdem. Natalia Kaczmarek i Rafał Kosiński, eksperci z zakresu doskonalenia techniki jazdy, wskazują najczęstsze błędy popełniane za kierownicą, obalają mity dotyczące jazdy i wyjaśniają, dlaczego każdy, niezależnie od doświadczenia, powinien regularnie doskonalić swoje umiejętności.
Rozmawia: Alicja Kulbicka | Zdjęcia: Maciej Sznek, Escargofoto | Partner: BMW Inchcape Polska
Dlaczego szkolenia z doskonalenia techniki jazdy są tak istotne w kontekście poprawy bezpieczeństwa na drogach?
NATALIA KACZMAREK: Bo od prawidłowej reakcji kierowcy na drodze zależy jego życie i zdrowie. Szkolenia z doskonalenia techniki jazdy pomagają kierowcom opanować prowadzenie pojazdu. To techniki, które mogą uratować życie w trudnych sytuacjach drogowych. Dzięki nim kierowcy zdobywają praktyczne umiejętności w zakresie kontroli nad pojazdem w trudnych warunkach, takich jak poślizgi czy nagłe hamowanie. Uczą się również, jak efektywnie korzystać z nowoczesnych systemów bezpieczeństwa czynnego, które standardowe kursy na prawo jazdy zazwyczaj tylko pobieżnie omawiają. To szkolenie znacząco podnosi ich świadomość i umiejętności, co bezpośrednio przekłada się na poprawę bezpieczeństwa na drogach.
Liczba wszystkich kolizji i wypadków spada na przestrzeni lat. Chociaż takich przykrych zdarzeń jest coraz mniej, nadal się zdarzają. Jakie są najczęstsze przyczyny wypadków drogowych?
N.K.: Bezpieczeństwo w ruchu drogowym zależy od trzech głównych czynników: drogi, czynnika ludzkiego oraz stanu technicznego pojazdu. Odpowiedni stan nawierzchni, dobre oznakowanie i prawidłowe oświetlenie drogi są kluczowe, aby zapewnić komfort oraz bezpieczeństwo jazdy. Równie ważny jest czynnik ludzki, czyli zachowanie kierowcy – jego koncentracja, przestrzeganie przepisów i zdolność do odpowiedniego reagowania w trudnych sytuacjach. Nie można też zapominać o stanie technicznym pojazdu, który powinien być regularnie sprawdzany pod kątem sprawności, opon oraz innych kluczowych elementów, by zminimalizować ryzyko awarii. Właściwa harmonia między tymi aspektami zapewnia bezpieczną jazdę. RAFAŁ KOSIŃSKI: Z kolei, jeśli chodzi o statystyki policyjne, główną przyczyną tragedii na drogach jest prędkość. Przekraczanie dozwolonej prędkości często prowadzi do utraty kontroli nad pojazdem, zwłaszcza w trudnych warunkach drogowych, co w połączeniu z błędami ludzkimi i stanem technicznym pojazdu znacząco zwiększa ryzyko wypadków. Natomiast jeśli chodzi o bezpośrednie przyczyny wypadków drogowych, to na pierwszym miejscu plasuje się wymuszenie pierwszeństwa przejazdu. 70 proc. wypadków z udziałem motocyklistów spowodowanych jest właśnie przez tę przyczynę. A im większa prędkość przy takim zdarzeniu, tym gorsze w skutkach konsekwencje.
W raporcie „Wypadki drogowe w Polsce w 2023 roku” opracowanym przez Biuro Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji jako trzy główne przyczyny wypadków, wymienia się dokładnie te, o których już wspomnieliście: czynnik ludzki, droga i pojazd – w rozumieniu jego sprawności technicznej. W którym z tych trzech obszarów szkolenie z doskonalenia techniki jazdy może okazać się pomocne?
R.K.: Bezdyskusyjnie zależy nam na podnoszeniu świadomości kierowców i eliminacji złych nawyków za kierownicą. Ale naszą uwagę koncentrujemy także na samym pojeździe. Kursy na prawo jazdy skupiają się głównie na podstawowych zasadach prowadzenia samochodu i przepisach drogowych, jednak nie uczą kierowców w pełni, jak reagować w trudnych sytuacjach na drodze, czy jak zrozumieć zachowanie samochodu w różnych warunkach. Szkolenie w ośrodku doskonalenia techniki jazdy pozwala kierowcom lepiej zrozumieć działanie samochodu oraz jego systemów. Współczesne auta posiadają całą masę elektronicznych asystentów wspomagających kierowcę, począwszy od systemu ABS, przez system ESP, system radarowego pomiaru odległości pomiędzy naszym pojazdem a pojazdem z przodu, po takie jak asystent awaryjnego hamowania. I to, co obserwujemy podczas naszych szkoleń, to zupełny brak wiedzy kierowców na temat działania tych systemów. Dlatego nasz projekt, jakim jest Ośrodek Doskonalenia Techniki Jazdy Akademia Kierowcy, bardzo mocno ewoluuje w kierunku nauki o systemach zamontowanych w naszych samochodach.
Systemy ratują nam zdrowie i życie podczas zdarzenia drogowego?
R.K.: Potrafią nam bardzo pomóc, ale także musimy jako kierowcy zdawać sobie sprawę z wielu wykluczeń, jak chociażby złe warunki pogodowe, deszcz, śnieg, mgła czy niska temperatura, mogą zakłócić ich działanie i spowodować, że nie będą one skutecznie wspierać.
Świeżo upieczeni kierowcy są przygotowani do jazdy w realnych warunkach drogowych po ukończeniu standardowych kursów na prawo jazdy?
N.K.: Kursy na prawo jazdy uczą zdać egzamin, ale wiedza na temat technicznego funkcjonowania samochodów jest znikoma. Część kierowców najchętniej wyłączyłaby wszystkie systemy zaraz po zakupie samochodu, bo w ich mniemaniu „przeszkadzają”. A chodzi o to, aby pomóc im zrozumieć, że „nie przeszkadzają”, ale zdecydowanie pomagają. R.K.: Na przestrzeni lat samochody przeszły ogromną transformację pod względem technologii, szczególnie w kontekście asystentów i systemów wspomagających kierowcę. To sprawia, że dzisiejsze pojazdy wymagają od kierowców nie tylko umiejętności prowadzenia, ale także zrozumienia i właściwego korzystania z tych zaawansowanych technologii.
No dobrze, ale czy skoro systemy w naszych samochodach są tak mądre i potrafią nas wyciągnąć z opresji, to czy wiedza na ich temat jest nam, kierowcom, tak naprawdę niezbędna?
N.K.: Samochodem cały czas kieruje człowiek! Systemy są po to, aby wspomagać naszą jazdę, ale nie zastąpią naszej czujności, uważności. Bezpieczeństwo na drodze zaczyna się od kierowcy.
Zwykle przyczyny wypadków drogowych leżą po stronie człowieka. Liczba zdarzeń, w których wina leży po stronie wady fabrycznej auta lub jakiegoś losowego wydarzenia, jest marginalna. Zdecydowanie częściej to ludzie ponoszą odpowiedzialność za kolizje, stłuczki i wypadki. Jakich umiejętności brak kierowcom – co obserwujecie podczas szkoleń?
R.K.: I tu Cię pewnie zdziwię. Umiejętności kręcenia kołem kierownicy i umiejętności awaryjnego hamowania.
Brzmi to trochę przerażająco…
R.K.: Ale tak jest. Dziewięciu na dziesięciu kierowców, którzy trafiają na nasze szkolenia, nie posiada tych, wydawałoby się, podstawowych umiejętności: kręcenia kierownicą oraz awaryjnego hamowania. A przecież na co dzień jeżdżą oni samochodami mającymi sto, dwieście, trzysta koni mechanicznych. Wszyscy chcą rozpędzać auto do przysłowiowej setki w 4 sekundy, ale nie potrafią go zatrzymać na 60-70 metrach. N.K.: Wielu kierowcom brakuje wyobraźni. Współczesne samochody stają się coraz mocniejsze i mogą szybko osiągać duże prędkości, co sprawia, że ich dynamiczne przyspieszenie często bywa niedoceniane przez innych uczestników ruchu. Niepozorne auta, które wyglądają na przeciętne, mogą zaskoczyć kierowców na drodze, zwłaszcza w sytuacjach, gdy ktoś wyjeżdża z podporządkowanej ulicy, nie zdając sobie sprawy, jak szybko nadjeżdżający pojazd się zbliża. Taka nieprzewidywalność zwiększa ryzyko kolizji i wypadków, podkreślając potrzebę większej ostrożności i świadomości podczas oceny sytuacji na drodze.
Ośrodek doskonalenia techniki jazdy prowadzicie od 2013 roku. Świadomość kierowców rośnie? Zauważacie zmianę?
R.K.: Taką zmianę zauważamy głównie wśród motocyklistów. Wręcz powiedziałbym, że to dzisiaj jedyna grupa, która w bardzo świadomy sposób podchodzi do kwestii bezpieczeństwa na drodze. Motocykl nie wybacza błędów i szybko weryfikuje niedociągnięcia kierowcy. W przypadku samochodów jest nieco inaczej. Im lepsze auto, tym bardziej maskuje brak umiejętności kierowcy. N.K.: Motocykliści faktycznie stanowią sporą grupę naszych kursantów, ale nie tylko oni się u nas pojawiają. To także rodzice, którzy wykupują godziny jazdy doszkalającej dla swojego dziecka, które dopiero co zdało egzamin na prawo jazdy i chcą oni zapewnić mu jak najbezpieczniejszy start na drodze. Natomiast naszym głównym klientem są firmy, które zatrudniając zawodowych kierowców, chcą zminimalizować ryzyko wystąpienia zdarzeń drogowych.
A co z przeciętnym użytkownikiem polskich szos?
N.K.: Tu nadal jest wiele do zrobienia. Niestety jest to grupa, która najrzadziej korzysta ze szkoleń z doskonalenia techniki jazdy, uważając, że ich wieloletnie doświadczenie za kierownicą wystarcza do bezpiecznego prowadzenia pojazdu.
Ale skoro już taki się u Was pojawia, to czy wiek ma znaczenie? Widzicie różnice w podejściu do nauki techniki jazdy między młodszymi a starszymi kierowcami?
N.K.: 10 lat temu powiedziałabym, że najtrudniejszą w szkoleniu grupą byli wieloletni kierowcy, którzy po przejechaniu setek tysięcy kilometrów uważali, że wszystko już umieją i niczego nie muszą zmieniać. Dzisiaj jest inaczej. Starsi stażem kierowcy zauważają u siebie zmianę percepcji, spowolnienie reakcji i z większą pokorą podchodzą do swoich umiejętności. Mniej plastyczni są ci młodzi, dla których często pierwszym autem jest auto z segmentu premium, które wiele wybacza i roztacza aurę „nieśmiertelności”, a to błędne myślenie…
Rutyna gubi kierowców? Jak walczyć z wieloletnimi nawykami?
N.K.: Rutyna rzeczywiście może być niebezpieczna dla kierowców, ponieważ wieloletnie nawyki prowadzą często do zbyt dużej pewności siebie i obniżonej czujności za kierownicą. Aby walczyć z tym problemem, warto regularnie odświeżać swoje umiejętności, właśnie poprzez udział w szkoleniach z doskonalenia techniki jazdy, które przypominają o właściwych reakcjach w różnych sytuacjach na drodze. Ponadto, kluczowe jest świadome unikanie automatyzmów – staranie się zachować pełną koncentrację podczas każdej jazdy, nawet na dobrze znanych trasach oraz regularne przeglądanie nowych przepisów drogowych i aktualizowanie swojej wiedzy. R.K.: Pamiętamy jeszcze jazdę kultowym Maluchem, gdzie 50 km/h było prędkością kosmiczną. (śmiech) Dziś, kiedy jedziemy 50 km/h, wydaje nam się, że stoimy w miejscu. A fizyka jest ta sama. Dodatkowo dzisiejsze auta są cięższe, ruch na ulicach większy, pojawiły się hulajnogi, rowery, do tego siedzimy z nosem w telefonie. Jadąc po mieście 50 km/h w ciągu jednej sekundy, przejeżdżamy 14 metrów, czyli trzy długości samochodu. Mało kto zdaje sobie z tego sprawę, że w tak krótkim czasie tak wiele się dzieje! Nikt tego w ten sposób nie liczy. Motoryzacja bardzo się zmieniła, samochody się zmieniły. Stare przyzwyczajenia nie działają. Musimy sobie zdawać z tego sprawę.
Jakie są najczęstsze mity dotyczące doskonalenia techniki jazdy, które warto rozwiać w świadomości kierowców? Z jakimi przekonaniami kierowcy do Was trafiają?
N.K.: Wiele osób uważa, że doświadczenie za kierownicą zwalnia ich z konieczności dalszego doskonalenia umiejętności, co jest błędnym przekonaniem. Istnieje także przekonanie, że szybkość jazdy równa się dobrym umiejętnościom, podczas gdy prawdziwie bezpieczna jazda polega na umiejętności dostosowania prędkości do warunków i przewidywania sytuacji na drodze. Ponadto, poleganie wyłącznie na nowoczesnych systemach wspomagających kierowcę może prowadzić do utraty czujności i niebezpiecznych sytuacji. Kierowcy często trafiają do nas z przekonaniem, że nie mają już nic do nauczenia, podczas gdy każdy może poprawić swoje umiejętności, bez względu na poziom doświadczenia.
Jakie konkretne sytuacje drogowe są najtrudniejsze do opanowania dla przeciętnego kierowcy?
N.K.: Z opowieści naszych klientów wynika, że najbardziej stresującą i powodującą dezorientację w reakcji za kierownicą jest wybiegająca nagle na drogę zwierzyna. Czyli coś co na szkoleniach nazywa się po prostu ominięciem przeszkody. R.K.: Z kolei w przypadku motocyklistów zaraz obok zwierzyny najwięcej kłopotów sprawia manewrowanie. Czyli zatrzymanie, poprawne wjechanie w zakręt, wyhamowanie motocykla i zawrócenie go – typowe elementy jazdy precyzyjnej, jazdy miejskiej.
Rynek motoryzacyjny się zmienia, na drogach obserwujemy coraz więcej jednośladów, takich jak hulajnogi i rowery, jak grzyby po deszczu wyrastają w naszych miastach ścieżki rowerowe. To wymaga znacznie większej uważności od kierowców niż jeszcze 10 lat temu. W jaki sposób dostosowujecie szkolenia do zmieniających się warunków na drogach, ale także rozwoju technologii motoryzacyjnych, takich jak chociażby pojazdy elektryczne?
N.K.: Rowerzystów nie szkolimy, a może szkoda. Bo poruszając się rowerem czy hulajnogą po ulicach, warto byłoby znać przepisy ruchu drogowego i zdawać sobie sprawę z tego, że w zderzeniu z samochodem, użytkownik takiego jednośladu praktycznie nie ma szans na wyjście z tego cało. A dziś poruszanie się rowerem, hulajnogą elektryczną czy skuterem o pojemności do 50 cm³ nie wymagają posiadania żadnych uprawnień, a przecież to także użytkownicy dróg. R.K.: W 2023 roku rowerzyści uczestniczyli w przeszło 3500 wypadków, podczas kiedy motocykliści w 836. Tak duża liczba wypadków z udziałem rowerzystów w dużej mierze wynika z braku znajomości przepisów prawa o ruchu drogowym i nieznajomości nawet podstawowych znaków. I choć wszyscy rozumiemy dbałość o planetę, presję na przesiadanie się na ekologiczne środki transportu, samochodów w Polsce przybywa. A w starciu z samochodem użytkownik jednośladu jest praktycznie bezbronny. W przypadku suchej, równej i czystej nawierzchni asfaltowej całkowita droga hamowania samochodu osobowego wynosi ok. 20-25 m z prędkości 50 km/h., ale tylko w przypadku nowoczesnego auta o nienagannym stanie technicznym i na dobrych oponach. Kiedy dodamy do tego złe warunki pogodowe, takie jak chociażby mżawka i opony, na których jeździmy kolejny sezon, droga hamowania się wydłuża. I choć oczywiście przepisy o ruchu drogowym chronią najsłabszych użytkowników dróg, wystarczy trochę wiedzy i wyobraźni, aby uniknąć często najgorszego…
Wspomniałeś o ekologicznych środkach transportu. A co z jazdą samochodami elektrycznymi? Jeździ się nimi inaczej niż pojazdami o napędzie spalinowym?
R.K.: Prowadzenie pojazdów o napędzie elektrycznym różni się od pojazdów spalinowych pod wieloma względami. Samochody elektryczne oferują kierowcy natychmiastowy dostęp do pełnego momentu obrotowego odpowiedzialnego za dynamikę samochodu w zakresie przyśpieszania. Są znacząco cięższe niż ich odpowiedniki z konwencjonalnymi silnikami spalinowymi. Finalnie skutkuje to zmianą prowadzenia takiego pojazdu zarówno na suchej, jak i mokrej nawierzchni oraz zmianą naszego myślenia w zakresie trasy przejazdu. Te różnice wymagają adaptacji i bardziej świadomego podejścia do jazdy. Ale ich inność nie polega tylko na zmianie techniki jazdy, ale także na budowie, naprawie i eksploatacji w rozumieniu stricte serwisowym.
W kontekście samochodów elektrycznych specjalizujecie się także w przygotowywaniu i certyfikacji serwisów do standardów oczekiwanych przez producentów.
R.K.: Bardzo blisko współpracujemy z Polską Izbą Rozwoju Elektromobilności, której celem jest wspieranie i promowanie rozwoju elektromobilności w Polsce. Skupia ona firmy, instytucje oraz ekspertów z sektora elektromobilności, w tym producentów pojazdów elektrycznych, dostawców infrastruktury ładowania, a także organizacje zajmujące się technologiami wspierającymi zrównoważony transport. PIRE działa na rzecz tworzenia sprzyjających warunków legislacyjnych, wspiera innowacje oraz inicjatywy mające na celu rozwój elektrycznego transportu w Polsce, zarówno na poziomie miejskim, jak i krajowym. Naszym zadaniem jest współpraca z importerami pojazdów odnośnie szkolenia techników serwisu w zakresie budowy, diagnostyki, naprawy i logiki działania układów w samochodach elektrycznych. Certyfikujemy sieci importerskie w oparciu o wypracowane programy szkoleniowe w zakresie Aftersale. Specjalizujemy się m.in. w pojazdach z napędem elektrycznym, współpracując między innymi z fabrykami produkującymi samochody z takimi napędami.
Choć w 2023 roku liczba zarejestrowanych samochodów elektrycznych w Polsce względem 2022 roku wzrosła o połowę, to dane te dobrze prezentują się jednak tylko na papierze. W rzeczywistości, udział elektryków w ogólnej puli nowych pojazdów rejestrowanych w 2023 r. wynosi zaledwie 3,6%. Zatem przytłaczającą większość samochodów w naszym kraju stanowią te o napędzie spalinowym. A te trzeba tankować nietanim konwencjonalnym paliwem. Badania wskazują, że statystycznie, rocznie wydajemy na prywatne auto 12 tys. złotych. Czy stylem jazdy możemy wpłynąć na zmniejszenie kosztów paliwa?
R.K.: Jak najbardziej. Coraz popularniejszy na świecie staje się ecodriving, czyli styl jazdy, który ma na celu zmniejszenie zużycia paliwa i emisji spalin poprzez bardziej efektywne i ekologiczne prowadzenie pojazdu. Wielu kojarzy się on z powolną jazdą, ale to nieprawda. Ecodriving obejmuje techniki takie jak płynne przyspieszanie i hamowanie, utrzymywanie stałej prędkości pojazdu, unikanie gwałtownych manewrów oraz optymalne wykorzystanie biegów. Ecodriving promuje również przewidywanie sytuacji na drodze, co pozwala na unikanie zbędnych postojów i przyspieszeń, co nie tylko obniża koszty eksploatacji pojazdu, ale także zmniejsza wpływ na środowisko. A na trasie pozwala bezpieczniej dojechać do celu i być zdecydowanie bardziej wypoczętym.
To brzmi jak dobry plan na zmniejszenie kosztów w przedsiębiorstwach, które dysponują sporą flotą.
R.K.: Ecodriving jest świetnym sposobem na optymalizację kosztów w firmie. Poprzez stosowanie technik ecodrivingu kierowcy mogą zmniejszyć zużycie paliwa nawet o 10-15%, co bezpośrednio przekłada się na obniżenie kosztów operacyjnych. Dodatkowo, płynniejsza jazda zmniejsza zużycie elementów takich jak hamulce, opony i silnik, co redukuje koszty serwisowe oraz przedłuża żywotność pojazdów. Długofalowo wdrożenie ecodrivingu w firmie przyczynia się również do ograniczenia emisji CO2, co może poprawić wizerunek firmy jako ekologicznej i odpowiedzialnej społecznie. Dzisiaj można wykorzystać nowoczesne systemy telematyczne, które analizują styl jazdy, oraz regularnie szkolić kierowców z zakresu ecodrivingu.
Jesteście obecni na rynku motoryzacyjnym od wielu lat zarówno w obszarze edukacji, jak i budowy, eksploatacji oraz systemów montowanych w nowoczesnych samochodach. Obserwujecie zmiany, jakie na tym rynku występują. Dokąd jedzie współczesna motoryzacja?
R.K.: Przede wszystkim w kierunku zrównoważonego transportu, z rosnącym naciskiem na elektromobilność, autonomię pojazdów i cyfryzację. Przemysł coraz bardziej koncentruje się na produkcji pojazdów elektrycznych, hybrydowych i zasilanych alternatywnymi źródłami energii, aby zmniejszyć emisję spalin i uzależnienie od paliw kopalnych. Trwają prace nad wydajniejszymi akumulatorami, a także trwa rozbudowa infrastruktury szybkich stacji ładowania. Równocześnie rozwijane są technologie autonomicznych samochodów oraz zaawansowanych systemów wspomagania kierowcy, które mają na celu poprawę bezpieczeństwa na drogach. Wzrost cyfryzacji umożliwia lepsze połączenie pojazdów z infrastrukturą i użytkownikami, co rewolucjonizuje sposób, w jaki podróżujemy. Te zmiany mają na celu przekształcenie motoryzacji w kierunku bardziej ekologicznego, bezpieczniejszego i wydajniejszego systemu transportu, który lepiej odpowiada na wyzwania współczesnego świata. Naszą misją w tym obszarze działania jest wspieranie m.in. posiadaczy współczesnych samochodów w lepszym zrozumieniu tego świata oraz technik, które mamy, a nie zawsze potrafimy je zastosować jako użytkownicy dróg i szos.
Bentley Continental GT Speed | Nowa definicja luksusu i mocy
19 sierpnia, 2024
Artykuł przeczytasz w: 4 min.
W krainie luksusowych samochodów, gdzie każdy detal jest dziełem sztuki, Bentley od lat stoi na piedestale, wyznaczając standardy, które inni mogą tylko próbować osiągnąć. Najnowszy model brytyjskiego producenta, Continental GT Speed czwartej generacji, to manifestacja elegancji, technologii i niezrównanych osiągów, które wprowadzają markę w nową erę motoryzacyjnego luksusu, oferując swoim klientom podróż, która nie tylko porusza zmysły, ale również redefiniuje pojmowanie komfortu i prędkości.
Pierwsze wrażenie? Niezwykłe. Bentley Continental GT Speed z dumą kroczy ścieżką wyznaczoną przez legendarny model Continental R-Type z 1952 roku, wzbogacając jego klasyczne linie o nowoczesne akcenty. Zupełnie nowy design, który jest kontynuacją rewolucji projektowej marki Bentley to największa zmiana tego modelu od dwóch dekad, a także pierwszy samochód marki z pojedynczymi reflektorami od lat pięćdziesiątych. Przeprojektowano także zderzak, tylne światła i pokrywę bagażnika, tworząc harmonijną całość, która emanuje dynamiką i elegancją. Aerodynamiczny kształt pokrywy bagażnika zapewnia siłę docisku z tyłu bez potrzeby stosowania rozkładanego tylnego spojlera. To rozwiązanie efektywne, a jednocześnie subtelne. Całości dopełniają 22-calowe felgi, dostępne w ciemnych odcieniach z polerowanymi akcentami, które niczym doskonale dopasowana biżuteria, dodają samochodowi elegancji i charakteru.
Przekraczając granice możliwości
Bentley Continental GT Speed czwartej generacji jest najmocniejszym drogowym modelem brytyjskiego producenta, jaki kiedykolwiek powstał. Pod jego maską czai się prawdziwa bestia. To, co kiedyś było tylko marzeniem inżynierów, dziś staje się rzeczywistością dzięki innowacyjnemu układowi napędowemu „Ultra Performance Hybrid”. Łącząc czterolitrowy silnik V8 z mocą 600 KM z elektrycznym napędem o mocy 190 KM samochód osiąga łączną moc 782 KM i moment obrotowy 1000 Nm. Continental GT Speed to samochód, który nie zna kompromisów. Ten potężny układ napędowy pozwala mu rozpędzić się od 0 do 100 km/h w zaledwie 3,2 sekundy, osiągając maksymalną prędkość 335 km/h. Dzięki ośmiobiegowej przekładni dwusprzęgłowej i elektronicznemu mechanizmowi różnicowemu o ograniczonym poślizgu (eLSD), Bentley zapewnia nie tylko wyjątkowe przyspieszenie, ale i bezkompromisową trakcję, niezależnie od warunków.
Komfort i innowacja na najwyższym poziomie
Wnętrze modelu Continental GT Speed to kwintesencja luksusu i innowacji. Fotele zaprojektowane przez brytyjskiego producenta, które od lat wyznaczają standardy w zakresie komfortu, teraz dostępne są w wersji wellness. To prawdziwa rewolucja – pełna regulacja postawy, automatyczna klimatyzacja, masaż i systemy wspierające zdrowie, które nie tylko minimalizują zmęczenie, ale i maksymalizują relaks. Uzupełnieniem kabiny są zaawansowane systemy multimedialne i perfekcyjnie dopasowane detale, które tworzą wnętrze będące połączeniem nowoczesności i klasyki. To miejsce, gdzie luksus spotyka się z funkcjonalnością, a każdy element jest przemyślany w taki sposób, aby zapewnić najwyższy poziom komfortu i wygody.
Bentley. Dziedzictwo
Bentley Continental GT Speed czwartej generacji to nie tylko samochód, ale również kontynuacja 21-letniej tradycji rodziny Continental GT. Od momentu powstania w 2003 roku, Continental GT pozostaje najbardziej inspirującym grand tourerem na świecie. To samochód, który na nowo definiuje najlepsze połączenie osiągów, ręcznie wykonanego rzemiosła oraz komfortu. Nowy model to nie tylko kolejny krok naprzód, ale również początek nowej ery dla marki Bentley, która z każdym rokiem podnosi poprzeczkę wyżej, ustanawiając nowe standardy w motoryzacji.
Zatwierdzanie danych dotyczących emisji CO₂ i zużycia paliwa dla UE-27 w toku ze względu na proces homologacji.
Aby zapewnić jak najlepsze wrażenia, korzystamy z technologii, takich jak pliki cookie, do przechowywania i/lub uzyskiwania dostępu do informacji o urządzeniu. Zgoda na te technologie pozwoli nam przetwarzać dane, takie jak zachowanie podczas przeglądania lub unikalne identyfikatory na tej stronie. Brak wyrażenia zgody lub wycofanie zgody może niekorzystnie wpłynąć na niektóre cechy i funkcje.
Funkcjonalne
Zawsze aktywne
Przechowywanie lub dostęp do danych technicznych jest ściśle konieczny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z konkretnej usługi wyraźnie żądanej przez subskrybenta lub użytkownika, lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikatu przez sieć łączności elektronicznej.
Preferencje
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest niezbędny do uzasadnionego celu przechowywania preferencji, o które nie prosi subskrybent lub użytkownik.
Statystyka
Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do celów statystycznych.Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wezwania do sądu, dobrowolnego podporządkowania się dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu zwykle nie mogą być wykorzystywane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest wymagany do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na kilku stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.