JOANNA OCHNIAK | Wciąż mam poczucie, że powinnam robić więcej

Joanna Ochniak

Z głową pełną pomysłów, otwartym sercem i wielką empatią ukierunkowuje nasze gusta kulinarne. Robi to – jak przystało na Matkę Polskiej Gastronomii – z ogromną atencją do ludzi, szacunkiem do tradycji i produktów. Joanna Ochniak – jedyna i niepowtarzalna, szefowa wielu szefów kuchni, mistrzyni smaku i doradztwa, inicjator, społecznik. Znów nas oczarowała…

Dobry kucharz to według Pani …

JOANNA OCHNIAK: …ambitny pasjonat z wyrafinowanym wyczuciem smaku, nieustannie chcący się kształcić i rozwijać. Otwarty na nowości i ciekawy kulinarnego świata. Z pokorą podchodzący do życia, pracy, ludzi i produktów. Innowacyjny i eksperymentujący w swych kulinarnych kreacjach, jednak pozostający zawsze w szacunku do tradycji i środowiska, z którego się wywodzi. Utalentowany i chcący się dzielić swoimi umiejętnościami z innymi. Szczęśliwie takich znam! (śmiech) I taki też był patron organizowanego przeze mnie konkursu śp. Rafał Jelewski. 

WKR 1059

Czerwiec był dla Pani bardzo pracowitym miesiącem. 8 czerwca br. odbył się konkurs Wielkopolski Kucharz Roku, Konkurs im. Rafała Jelewskiego w Ostoi Chobienice. Jak Pani ocenia tegoroczne zmagania i poziom startujących? 

Mieliśmy dwuletnią przerwę w organizacji konkursu spowodowaną obostrzeniami związanymi z pandemią. Decyzję o powrocie do organizacji tego przedsięwzięcia podjęliśmy szybko. Jednak nie ukrywam, że do ostatniego dnia zastanawialiśmy się, czy ten powrót się uda i czy konkurs ma szansę odrodzić się na podobnym, wysokim poziomie jak przed laty. 

Zgłoszeń wpłynęło dużo mniej niż przed pandemią, jednak ta szóstka zakwalifikowanych kucharzy stanęła na wysokości zadania już na etapie przygotowań. Wyczuwaliśmy pomiędzy nimi ducha rywalizacji, ale też koleżeństwa i wzajemnego szacunku. Jestem bardzo usatysfakcjonowana poziomem tegorocznego konkursu. To dowód na to, że niezależnie od tego czy nas (w znaczeniu branżę gastronomiczną) zamkną, ograniczą i pozbędą szans rozwoju trafi się grupa ambitnych kucharzy, którzy nadal chcą się rozwijać, wyznaczać cele i spełniać marzenia. Z tego miejsca pragnę jeszcze raz podziękować moim wszystkim zawodnikom za podjęcie wyzwania, walkę fair play, a nam umożliwienie powrotu organizacji tego wyjątkowego kulinarnego wydarzenia Wielkopolski. Muszę też wspomnieć o Ostoi Chobienice, w której odbywał się konkurs już po raz drugi. To miejsce idealnie sprawdza się w organizacji tego typu eventów, a cała załoga z właścicielami i dyrekcją była niezwykle zaangażowana w projekt. Co nam bardzo ułatwia pracę. 

WKR 511

Decyzją jury zwycięzcą VII edycji WKR został Paweł Kubera z poznańskiej Restauracji Podanie. Miejsce II otrzymał Adam Lelewer z Ostoi Chobienice, a III miejsce – Przemysław Szwak z Restauracji RETRO. Czy walka pomiędzy panami była zacięta? Co najbardziej zwróciło Pani uwagę w zwycięskich daniach? 

Zadaniem zawodników było przygotowanie dania głównego z wykorzystaniem tuszki pstrąga i fileta z jesiotra. Dodatkową trudnością było przygotowanie osobno sałatki, która po raz pierwszy została wprowadzona do rywalizacji konkursowej w Polsce i faktycznie z tym zadaniem, uczestnicy mieli największy problem. Tegoroczne dania konkursowe były jak to określali nasi goście, obserwatorzy prawdziwymi dziełami sztuki. Jednak, co pragnę podkreślić, sztuka kulinarna musi przede wszystkim wyróżniać się SMAKIEM. I choć między zawodnikami była naprawdę zacięta rywalizacja, a różnice punktów pomiędzy poszczególnymi miejscami na podium były pojedyncze, to wygrał kucharz z największym doświadczeniem w startach w konkursach, którego danie było odpowiednio zbilansowane smakowo oraz wyróżniało się precyzją wykonania. We wrześniu będziemy Pawłowi Kuberze kibicowali w starcie w Kulinarnym Pucharze Polski 2022.

WKR 1015
Paweł Kubera

Czym Panią ujmują obecni kucharze, których Pani zna, którzy „wyszli spod Pani skrzydeł”? 

Z perspektywy 25 lat mojej pracy w branży gastronomicznej kucharze niezwykle się rozwinęli pod każdym względem zarówno w kraju, jak i na świecie, a to odkrywanie nowych talentów jest niezmiennie pasjonujące. Wciąż mam na liście swoich marzeń miejsca, które chciałabym odwiedzić, by poznać dania i kompozycje smakowe szefów kuchni. Wciąż też spotykam na swojej drodze kucharzy, którzy potrzebują mojego doradztwa i wsparcia w rozwoju swojej kariery. W związku z tym mam nadzieję, że pozostanę w tej branży jeszcze przez kolejne 25 lat, a może dłużej? (śmiech

WKR 417

Gościem specjalnym VII edycji WKR była aktorka Joanna Brodzik, autorka książki „UMAMI”. Była jurorem degustacyjnym oraz przyznała nagrodę specjalną za „Najlepszy Smak”. Sprawdziła się w tej roli? Wniosła swoją nutę indywidualizmu do jury?

Jak dobrze to Pani określiła, powierzyłam Joannie zupełnie nową życiową rolę – rolę jurorki w konkursie kulinarnym dla profesjonalistów. Joanna jest wielką pasjonatką kulinariów i poszukiwaczką smaków od lat, o czym mogą się przekonać czytelnicy „UMAMI”. Szczerze polecam tę lekturę. Poprosiła mnie o podarowanie jej „przygody poznania profesjonalnego kucharstwa” (jak sama to określiła), a ja nie miałam wątpliwości czy sprosta temu zadaniu. Obawiałam się jedynie czy odnajdzie się w naszym, jakby nie było, hermetycznym środowisku. Już pierwszy moment po pojawieniu się Joanny na odprawie zawodników przed konkursem rozwiał moje wszelkie wątpliwości. Joanna to niezwykle otwarta na ludzi, sympatyczna i bardzo pokorna osoba, z wielką atencją chłonęła nauki przekazywane przez mistrzów kucharstwa – pozostałych jurorów, ale też była blisko zawodników. Wprowadziła nową jakość do naszych konkursów, jak chociażby grupową sesję oddechową mającą odstresować zawodników przed startem. Nie ukrywam, że Joasi zaangażowanie i chęć poznania świata kulinariów od strony profesjonalnej mnie wzruszyło i zachwyciło. To z jaką dumą nosiła podarowany jej profesjonalny kitel kucharski było urocze. Jestem bardzo szczęśliwa, że przyjęła nasze zaproszenie i stała się członkiem naszej „motylkowej społeczności”, liczę, że jeszcze do nas powróci.

WKR 733

Cały konkurs uwieczniony był kolacją degustacyjną autorstwa przyjaciół śp. Rafała Jelewskiego, motylkowym tortem przygotowanym przez mistrzynię olimpijską Ewę Drzewicką oraz występem zespołu Czysta Energia. Dużo się działo. Jest Pani usatysfakcjonowana?

Dotknęła Pani najczulszego momentu naszego kulinarnego wydarzenia, a mianowicie tych punktów programu, w których przyjaciele i byli pracownicy śp. Rafała Jelewskiego oddają hołd Mistrzowi. Obserwowanie tych wszystkich szefów kuchni i kucharzy, którzy wywodzą się z jednego miejsca Hotelu Park – uznawanego za kolebkę poznańskiego kucharstwa, a dzisiaj rozrzuceni po całym kraju, którzy potrafią się zjednoczyć, wziąć specjalnie w tym celu urlop, przyjechać i zaserwować naszym gościom najwyższej jakości potrawy, jest dla mnie największą nagrodą i motywacją. Do tej grupy kucharzy wciąż dołączają nowi. Muszę to podkreślić, że wszyscy pracują społecznie za darmo, nie oczekują nawet zwrotu kosztu transportu. To jest ich dar w imię pamięci dla Mistrza i ja to bardzo szanuję. (wzruszenie) Pozwoli Pani, że wymienię trzon tej grupy: Dominik Brodziak, Bartosz Budzyński, Paweł Rozmiarek, Jakub Walczak, Tomasz Zdrenka, Paweł Spodzieja, Tomasz Purol (Top Chef Sopot), Marcin Budynek (Augustów), Maciej Grubman (Rzeszów, mistrz świata BBQ), Sylwia Kruszyńska i Grzegorz Gniech (Gdańsk, mistrzowie świata w carvingu), Ewa Drzewicka (Warszawa, mistrzyni świata i złota medalistka olimpijska w tortach artystycznych) i nasz nagłośnieniowiec i mistrz od efektów specjalnych Miłosz Czajka (Gniezno).  

1

Można rzec, iż motylkowa społeczność się rozrasta…

Tak to prawda! (śmiech) Odwiedza nas już kolejne pokolenie młodych adeptów sztuki kulinarnej. To dobrze wróży na przyszłość.

Czy ma Pani autorytet kulinarny, swojego mentora?

W całym moim życiu i karierze zawodowej wciąż ktoś mnie zachwyca, inspiruje i motywuje. W związku z tym, że wywiad dotyczy organizowanego przeze mnie konkursu kulinarnego Wielkopolski Kucharz Roku muszę wspomnieć o mojej mentorce Barbarze Surmie, która ten konkurs w 2000 roku zainicjowała i organizowała przez kolejnych 10 edycji. Wówczas będąc młodą wykładowczynią w WSHiG, z wielką uwagą przyglądałam się działalności pani Basi, marzyłam by ją osobiście poznać i też w przyszłości organizować konkursy i inne kulinarne wydarzenia. Rzeczywistość przerosła moje marzenia… Dzisiaj, po 22 latach, nie tylko jestem organizatorem tego najstarszego konkursu kulinarnego w Polsce, ale współorganizuję go z panią Basią Surmą, która jest członkiem Kapituły Konkursu, zasiadamy też obie już ponad 10 lat w Kapitule Kulinarnego Pucharu Polski. Nasze drogi się połączyły i myślę, że już pozostaną nierozerwalne. 

WKR 742

Sprawuje Pani wiele funkcji stricte kulinarnych, nazywana jest Pani Matką Polskiej Gastronomii. Zaangażowana w wiele inicjatyw; jest Pani międzynarodowym jurorem konkursów kulinarnych, organizatorem, członkiem Kapituły Konkursu Wielkopolski Kucharz Roku, przewodniczącą Komitetu Obchodów Międzynarodowego Dnia Szefów Kuchni w WorldChefs Association, ambasadorem Kulinarnego Pucharu Polski, członkiem Komitetu Rekrutacji i Weryfikacji Członków w Ogólnopolskim Stowarzyszeniu Szefów Kuchni i Cukierni, a także doradcą ds. sprzedaży i marketingu branży HoReCa. Kiedy Pani znajduje czas na coś innego poza światem kulinarnych przygód? 

A ja wciąż mam poczucie, że marnuję czas i powinnam robić więcej. (śmiech) Jestem niespokojnym duchem, żyję od projektu do projektu i mam nieograniczoną potrzebę działania. Oczywiście, nie wszystkie funkcje, które Pani wymieniła, choć zaszczytne absorbują mnie każdego dnia tak samo. Stąd udaje mi się pogodzić je jeszcze z życiem prywatnym oraz inicjatywami skierowanymi do kobiet. Jestem dumną posiadaczką tytułu Kobieta On Tour i chyba on najwierniej odzwierciedla moją osobowość.  

Jak Pani spędza wolny czas? A jakie plany na wakacje (jeśli można podpytać)?

Najczęściej wolny czas spędzam z najbliższą rodziną w naszym letnim domu nad Zalewem Koronowskim i tak też jest w tym roku. To moja ostoja, którą w tym roku postanowiłyśmy z mamą i siostrą zrewitalizować, co pochłonęło nas całkowicie. Poza tym uwielbiam sztukę, wernisaże, spotkania autorskie, koncerty i spotkania z przyjaciółmi – niekoniecznie w lokalach gastronomicznych. Choć akurat w tym roku planuję odwiedzić w Sopocie Tomasza Purola, który obecnie szefuje w słynnej restauracji przy plaży White Marlin. Marzę też o kolacji degustacyjnej w restauracji The Samuel w Kopenhadze.

3 2

Pani Joasiu, dlaczego turystyka kulinarna jest tak pasjonująca?

Poznawanie czegokolwiek „od kuchni” jest pasjonujące, prawda? A jeszcze jak to jest „kuchnia od kuchni” to radość jest tym większa, rzekłabym, że do kwadratu. (śmiech) Dotąd posiłek w czasie podróży traktowany był jako chwila wytchnienia i służył zregenerowaniu sił, dzisiaj wiąże się z aktywnościami turystycznymi i rozrywkowymi, które stawiają tradycje kulinarne jako filar tożsamości regionalnej i dziedzictwa kulturowego odwiedzanego regionu oraz doceniają związek między żywnością a społeczeństwem. W ten sposób turyści mają szansę poznania żywności u źródeł, bezpośrednio u ich wytwórców, poznając nie tylko oryginalny smak, ale też historię, kulturę spożycia, ich zwyczaje, sposób i jakoś życia itd. To niezwykle ekscytujące, osobiste doświadczenie, które zazwyczaj pozostaje z nami na trwałe, chociażby w naszej codziennej kuchni wzbogaconej o nowe smaki. Zachęcam do podróżowania ze smakiem i ciągłego wzbogacania swojej „biblioteki smaku”.

Co Pani najczęściej gotuje w swoim domu? Co uwielbiają Pani bliscy, rodzina, przyjaciele?

Ja swoją kuchnię nazywam „na winie”, czyli z tego, co się nawinie pod rękę. (śmiech) Przez to jest ona niezwykle świeża, naturalna i sezonowa. Inspiracje na dania czerpię, odwiedzając ryneczki i targowiska, choć oczywiście korzystam też z marketów głównie tych dedykowanych branży gastronomicznej. Uwielbiam świeże, naturalne produkty ich zapachy, kolory i strukturę. Nie ukrywam, że czerpię ogromną radość z ich przetwarzania. Co bardzo doceniają członkowie mojej rodziny i przyjaciele. Z tego też powodu rzadko udaje mi się ich namówić na wizyty w restauracjach. (śmiech) W tym sezonie króluje u nas królik oraz chłodnik i dorada z pieca. 

Jest Pani wielkim społecznikiem, udziela się w liczne akcje charytatywne. Jakie plany i marzenia w kwestii prospołecznej przed Panią? 

W czerwcu zakończyłam jeden z największych moich życiowych projektów społecznych, który realizowałam z Natalią Lewandowską, a którego celem było niesienie posiłku przybywającym do Polski uchodźcom z Ukrainy. Angażując lokalnych restauratorów oraz producentów żywności, firmy dystrybucyjne i transportowe udało nam się łącznie wydać ponad 152 tys. posiłków od Poznania po Rzepin, spełniając oczekiwania i smakowe upodobania mieszkańców poszczególnych ośrodków. Docieraliśmy codziennie z posiłkami do 45 placówek, które przyjęły uchodźców, a współpracowało z nami około 40 organizacji branży gastronomicznej. Projekt trwał 3 miesiące i został dostrzeżony i współfinansowany przez World Central Kitchen. W wakacje postanowiłam odpocząć, jednak już z koleżanką myślimy o projekcie propagowania zdrowych nawyków żywieniowych wśród przedszkolaków i nad tym projektem rozpoczniemy pracę już w sierpniu. 

REKLAMA
REKLAMA

Może cię zainteresować:

Joanna Ochniak
REKLAMA
REKLAMA

SPA52 Medical Institute | Wysoka jakość usług oraz bezpieczeństwo klientów są dla nas najważniejsze

Artykuł przeczytasz w: 17 min.


Przyjechałam do SPA52 Medical Institute, zaparkowałam auto na terenie posesji i weszłam po schodach w jesiennym klimacie, ozdobionych dyniami i wrzosami. Po przekroczeniu progu Instytutu moim oczom ukazują się stylowe wnętrza oraz wita mnie uśmiechnięta recepcjonistka, pyta w czym może pomóc i odbiera płaszcz, kierując do strefy relaksu. To miejsce, w którym można poczuć się wyjątkowo, a kwintesencja tego, co wyróżnia SPA52 na tle konkurencji, jest nadal przede mną… czyli wysoki poziom wiedzy oraz jakość usług, doskonałe kosmetyki oraz najwyższej klasy innowacyjne technologie. O głównych założeniach i wartościach tego miejsca opowiedziały właścicielka Katarzyna Charłampowicz-Jabłońska i managerka Magdalena Januszkiewicz-Kaczmarek.

Rozmawia: Magdalena Ciesielska | Zdjęcia: Maciej Zakrzewski, Olga Jędrzejewska

Po roku od przejęcia firmy zdecydowaliście się Państwo na zmianę logo. Co wiąże się z tą zmianą?

KATARZYNA CHARŁAMPOWICZ-JABŁOŃSKA: Może cofnę się trochę do historii naszego Instytutu. 9 lat temu poprzednia właścicielka stworzyła wyjątkowe miejsce na mapie nie tylko Poznania, ale i Polski. Kiedy nieco ponad rok temu skierowała do nas propozycję przejęcia Instytutu, podejmowałam decyzję nie tylko od strony inwestycyjnej, ale także jako wieloletnia klientka. Zdawałam sobie sprawę z wysokiej jakości usług oraz fantastycznego zespołu i nie wyobrażałam sobie Poznania ani Grunwaldzkiej 52 bez tego miejsca. Wkroczyłam zatem do zupełnie nowej branży, co prawda z biznesową historią i doświadczeniem, ale jednak zupełnie odmiennym charakterem działalności. Z doradztwa w zakresie transfer pricingu, gdzie skupiamy się na relacjach B2B, przeszłam do branży beauty, gdzie liczą się relacje B2C, ale przede wszystkim człowiek-człowiek.

Katarzyna-Jablonska
Katarzyna Charłampowicz – Jabłońska

Wiedziałam jednak, że to, co stałe w obu przypadkach i w co wierzę niezmiennie od lat, to że jakość usług i wygoda oraz bezpieczeństwo klientów zawsze się wybronią. Od tego właśnie hasła zaczęły się mniejsze i większe zmiany. Wsłuchaliśmy się w głosy naszych klientów oraz głosy naszego zespołu i w ciągu ostatniego roku wprowadziliśmy szereg zmian zarówno tych materialnych i namacalnych, jak i tych niematerialnych. Wyremontowaliśmy 2 gabinety pedicure, wyposażając je w nowe, dużo wygodniejsze fotele dla klienta, ale także dla pedicurzystek, 2 gabinety kosmetologiczne, stanowiska manicure oraz dwa gabinety masażu. Pojawiła się poręcz na pierwsze piętro ułatwiająca wejście, wiata dla rowerów, dla tych, którzy chcą do nas docierać na jednośladach. Postawiliśmy na wysokiej jakości kosmetyki. Wyselekcjonowaliśmy marki, które dają naszym gościom i kosmetologom zarówno duże możliwości zabiegowe, jak i pozwalają zaproponować naszym klientom wysokiej klasy pielęgnację domową. W tej chwili naszą bazę stanowi ZO SKIN Health, SELVERT, Peel Mission oraz Saint Malo w zakresie ciała.

SPA52

Zakupiliśmy sprzęty, częściowo wymieniając wysłużone urządzenia na nowe, a częściowo oferując zupełnie nowe zabiegi z wykorzystaniem najnowocześniejszych technologii jak np. pierwszy laser wolumetryczny dostępny w Poznaniu. Postawiliśmy mocno na szkolenie personelu z zakresu technologii, pielęgnacji oraz kosmetyków, co zaowocowało ponad 70. godzinami szkoleń w przeliczeniu na jednego kosmetologa.

I gdy zbliżaliśmy się do końca pierwszego dla nas roku działalności w branży beauty, gdy zaczęliśmy lepiej rozumieć ten rynek i poczuliśmy się w Instytucie jak u siebie, stwierdziliśmy, że czas na jeszcze jedną zmianę, a mianowicie zmianę logo. Od samego początku wiedzieliśmy, że nie chcemy odcinać się od historii tego miejsca, pragniemy je tylko ulepszyć, podkręcić i związać bardziej z adresem. Zmieniliśmy więc nazwę z GOOD TIME Instytut and Medical Spa na SPA52 Medical Institute. Postanowiliśmy pozostać przy eleganckim granacie, który był od dawna charakterystycznym kolorem dla Instytutu. Widnieje on także w tle naszego nowego znaku graficznego, tak jak historia tego miejsca pozostaje w tle naszych nowych działań. Nowa nazwa i znak mają nas pchać ku nowemu, nowocześniejszemu i lepszemu. Spleciona 5 i 2 mają podkreślać, że jednoczymy się pod tym adresem wszyscy, czyli klienci, kosmetolodzy oraz my zarządzający jako ludzie otrzymujący, ale też dający piękno i stąd nasze hasło UNITED BY BEAUTY.

Wiem, że jesteście obie Panie, właścicielka i managerka SPA52 z kompletnie innych branż niż beauty. Czy takie nowe spojrzenie pomaga w biznesie kosmetologicznym?

MAGDALENA JANUSZKIEWICZ-KACZMAREK: Tak, to prawda. Obie mamy doświadczenie z różnych branż i żadna z nas nie zdobywała go dotychczas w branży beauty. Był to zatem skok na głęboką wodę. Obawiałyśmy się wejścia w świat kosmetologii i przejęcia szeregu nowych obowiązków, gdyż jest to wysoce specjalistyczna dziedzina, jest to bardzo hermetyczne środowisko i wiele osób się tu zna, a my jesteśmy nowe. Musiałyśmy poznać specyfikę działalności w tej branży, przyzwyczaić się do pracy z tak dużym kobiecym zespołem, poznać dostawców i nauczyć się naszej szerokiej oferty. Na szczęście na co dzień mamy merytoryczne wsparcie naszej wysoko wykwalifikowanej kadry. Wszystkie decyzje dotyczące rozwoju, w tym zakupu nowych technologii oraz uzupełnienia naszej oferty białej kosmetyki czy masaży, podejmujemy wspólnie z naszymi specjalistkami po przeprowadzeniu szczegółowych analiz.
Dotychczas obie byłyśmy odbiorcami takich miejsc, dzięki czemu znamy spojrzenie i oczekiwania drugiej strony – naszych gości. Rozumiemy, że to, co oczywiste i zrozumiałe dla specjalisty nie zawsze jest takie jasne dla odbiorcy naszych usług, więc czasem trzeba zmienić język na bardziej przystępny i mniej specjalistyczny, wyjaśnić specyfikę zabiegu w bardziej przystępny dla laika sposób. Chcemy, żeby nasi klienci czuli się zaopiekowani od wejścia do wyjścia, a nawet dłużej. Mamy po tych kilkunastu miesiącach wizję jak prowadzić wyjątkowe i ekskluzywne miejsce w sercu Poznania.

Magdalena-Januszkiewicz-Kaczmarek SPA52
Magdalena Januszkiewicz-Kaczmarek

K.CH.-J.: Zdecydowanie, o czym wspominałam wcześniej, wywodzimy się spoza branży beauty. Poznałyśmy się z Magdą na studiach, na ówczesnej Akademii Ekonomicznej na kierunku Inwestycje Kapitałowe i Strategie Finansowe Przedsiębiorstw. Już wtedy wiedziałyśmy, że obie mamy podobne cechy jak pracowitość, upór w dążeniu do celu, ale także spójne poczucie estetyki tak ważne w tej branży. I wówczas przebiegła mi taka myśl, że w przyszłości mogłybyśmy pomyśleć o wspólnym biznesie. Czekałyśmy cierpliwie, zdobywając nasze doświadczenia w różnych innych dziedzinach aż się udało! (śmiech) Zaproponowałam Magdzie, aby mnie zastąpiła, gdy wyjeżdżałam na dłuższy, zaplanowany dużo wcześniej wyjazd. Miały to być 2 tygodnie wdrożenia i prawie 3 tygodnie zastępstwa, choć po cichu liczyłam, że Magda się odnajdzie w naszym Instytucie i że uda mi się ją namówić, żeby została z nami na dłużej. Ona bardzo szybko wdrożyła się w tematykę gabinetów kosmetologicznych, idealnie nawiązała relacje z pracownikami i okazała się bardziej poukładana ode mnie w swoich działaniach. Jest bardzo zaangażowana. Jest moim nieocenionym wsparciem i siostrzaną duszą w bieżącej działalności SPA52, a także w podejmowaniu strategicznych działań i decyzji. Ma wspaniały kontakt z zespołem, jest bardzo wyważona, w porównaniu z moim emocjonalnym charakterem i potrafi rozmawiać z ludźmi, co przy tak dużym zespole jest nieocenione. Dziś nie wyobrażam sobie innej osoby na stanowisku managera.

SPA52

Promujecie SPA52 jako miejsce, gdzie wykorzystywany jest najnowocześniejszy sprzęt i gdzie bez ingerencji skalpela można wyszczuplić sylwetkę. Jakie konkretnie zabiegi w SPA52, dają tak wyczekiwany rezultat redukcji tkanki tłuszczowej, ujędrniania skóry ciała?

M.J.-K.: Nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, która technologia jest najlepsza, ponieważ każda z nich jest wyjątkowa. Urządzenia dobieramy bezpośrednio do wskazań i potrzeb pacjenta. W zakresie wyszczuplania i modelowania mamy możliwość korzystania m.in. z fali radiowej, mikrofali Coolwaves pro (z końcówką do wyszczuplania dolnej części twarzy), kriolipolizy, endermomasażu czy fali uderzeniowej. Przykładowo wykorzystanie fali radiowej pozwala na modelowanie sylwetki, ujędrnienie skóry, a także redukcję cellulitu. Nasza aparatura wykorzystuje aż 5 różnych częstotliwości (470 kHz, 1 mHz, 2 mHz, 4 mHz, 6 mHz). Taki zakres pracy sprawia, że zabieg jest dokładny, bezpieczny i bardzo skuteczny. Efekty, których możemy oczekiwać to likwidacja wiotkiej skóry np. na brzuchu i wewnętrznej stronie ud, poprawa gęstości skóry oraz redukcja miejscowo zgromadzonego cellulitu.
Z kolei mikofale Coolwaves selektywnie docierają do miejscowo nagromadzonej tkanki tłuszczowej i w nieinwazyjny sposób prowadzą do jej redukcji, bez ryzyka uszkodzenia otaczających tkanek. Jest to bezpieczne i komfortowe dla pacjenta. W efekcie możemy spodziewać się zmniejszenia obwodów np. na brzuchu, udach czy ramionach, a także redukcji drugiego podbródka. Jest to zabieg, który uwielbiają także nasi panowie.
Nieoceniona jest również siła endermomasażu, który w naturalny sposób pobudza metabolizm komórek tłuszczowych, poprawia ukrwienie, drenuje i dotlenia nasze ciało. Niweluje obrzęki i zastoje limfatyczne. Nasze specjalistki, mając do dyspozycji tak szeroki wybór po dokładnej konsultacji i zebraniu szczegółowego wywiadu, dobierają najlepsze technologie, dostosowane indywidualnie do pacjenta, łącząc je w personalizowane beauty plany.

Obecnie dużo zagadnień z różnych dziedzin życia ma u podłoża aktywność fizyczną, zdrowy styl życia, właściwe odżywianie, ruch, po to aby prawidłowo funkcjonowały nasze mięśnie i nie zastały się kości. Ruch pozytywnie i holistycznie wpływa na nasz organizm. W SPA52 pomagacie mięśniom za pomocą elektrostymulacji. Na czym polega ten zabieg?

K.CH.-J.: Polega on na kompleksowym i nieinwazyjnym rzeźbieniu sylwetki. Ujędrnia jednocześnie skórę, redukuje komórki tłuszczowe oraz rozbudowuje mięśnie. Jest to możliwe dzięki synergii wykorzystania pola magnetycznego oraz skoncentrowanej stymulacji elektromagnetycznej. Taka elektrostymulacja przynosi często widoczny efekt np. uniesionych pośladków czy napiętego brzucha już po pierwszym zabiegu, choć najlepsze efekty uzyskuje się po wykonaniu serii. Oprócz aspektu wizualnego możemy też uzyskać efekt zdrowotny i fizjoterapeutyczny, tj. wzmocnienie mięśni po kontuzjach czy przygotowując się do intensywnego wysiłku fizycznego.

SPA52

Laser jest fenomenalnym wynalazkiem naszych czasów, niezbędnym zarówno w medycynie ogólnej, chirurgii, uroginekologii, jak też w medycynie estetycznej i kosmetologii. Jakie zabiegi w oparciu o laser mogą otrzymać klienci w SPA52 i jakie są tego benefity dla skóry?

K.CH.-J.: Mamy wiele urządzeń, których działanie opiera się na różnego rodzaju laserach w naszym Instytucie. Najważniejszy ich podział to 2 rodzaje: lasery do usuwania niechcianego owłosienia oraz lasery umożliwiające różnego rodzaju terapie skóry.
W zakresie depilacji mamy dostępne dwie technologie: laser diodowy oraz laser wykorzystujący dwie długości fali aleksandrytową oraz neodymowo-yagową. To daje nam możliwość skutecznego pozbywania się zarówno ciemniejszego, mocniejszego owłosienia w przypadku pierwszego urządzenia, jak i usuwania delikatnych i jasnych włosków w przypadku drugiego.
W zakresie odmładzania twarzy mamy cały szereg laserów poczynając od laserów frakcyjnych zarówno ablacyjnych, jak i nieablacyjnych. Służą one do odmładzania i resurfacingu twarzy, usuwania przebarwień, rozstępów i blizn potrądzikowych, a także zamykania naczynek. Mamy także naszą perełkę – laser wolumetryczny. Jest to urządzenie, które wykorzystując odpowiednią długość fali, oddziałuje na głębokie warstwy skóry. Pobudzając dodatkowo nasz kolagen do odbudowy i stymulując jego produkcję, nie powodując jednocześnie uszkodzenia skóry. Zabiegi z użyciem lasera wolumetrycznego poprawiają strukturę skóry, jej jędrność, owal twarzy, wygładzają skórę szyi i dekoltu, spłycają niechciane zmarszczki. Można uzyskać z jego pomocą także efekt pełniejszych ust bez użycia igły i wprowadzania preparatów. W przypadku laseru wolumetrycznego wszystko odbywa się bezboleśnie, bez okresu rekonwalescencji i wyłączenia pozabiegowego.

Jakie są jesienne hity w SPA52?

K.CH.-J.: Okres jesienny jest idealny na wykonywanie zabiegów z wykorzystaniem wspomnianych wcześniej laserów, gdyż w okresie jesieni i zimy nie wystawiamy naszej skóry tak bardzo na działanie światła słonecznego. Jest to doskonały czas, aby przygotować się do lata, aby zdecydować się na wykonywanie bardziej inwazyjnych zabiegów z wykorzystaniem szeregu urządzeń służących do mikronakłuwania i mezoterapii skóry, co pobudza ją do przebudowy.
W drodze do Instytutu jest także nowiutka platforma z radiofrekwencją mikroigłową, która pojawi się w połowie listopada, a od kilku dni jest u nas także lampa led, umożliwiająca nam poszerzenie oferty w zakresie szybszego gojenia się po bardziej inwazyjnych zabiegach oraz usług dla osób z trądzikiem różowatym, łuszczycą czy choćby z aktywną opryszczką, którym do tej pory nie mogliśmy zaoferować satysfakcjonującej pomocy.
Jesień to jednak także dobry czas na nawilżenie skóry, kwasy, białą kosmetykę, a także na znalezienie chwili na relaks i masaże czy rytuały wykonywane przez nasze fizjoterapeutki przy przygaszonym oświetleniu i blasku świec, we wnętrzach zaprojektowanych z myślą o komforcie i odpoczynku, czemu służą wybrane kolory, estetyczne aranżacje i przytulne tkaniny.

SPA52

Dysponujecie wieloma technologiami na światowym poziomie, czy w związku z tym można je łączyć, tak aby uzyskać jeszcze bardziej zadowalające efekty?

M.J.-K.: Poza wymienionymi powyżej urządzeniami do modelowania sylwetki, laserami czy urządzeniami do mikronakłuwania w naszej ofercie znaleźć można także stymulatory tkankowe podawane zarówno igłą, jak i kaniulą oraz egzosomy. Mamy także urządzenia do tzw. zabiegów bankietowych, które dają natychmiastowy efekt oczyszczenia czy rozświetlenia skóry. Ta cała pula kilkudziesięciu urządzeń na światowym poziomie zgromadzonych pod jednym dachem, najwyższej klasy certyfikowane preparaty i wyselekcjonowane kosmetyki wraz z wieloletnią wiedzą i doświadczeniem naszych kosmetolożek w zakresie łączenia terapii sprawiają, że możemy zaoferować naszym klientom możliwość uzyskania spektakularnych efektów bez użycia skalpela.
K.CH-J.: Z uwagi na dużą ilość dostępnych u nas sprzętów mamy możliwość wyboru spośród wielu innowacyjnych technologii, a co za tym idzie najlepszego dostosowania ich do potrzeb i wskazań danego pacjenta. Nasi goście nie muszą szukać innego miejsca z dostępnym zabiegiem, gdyż wszystko znajdą u nas, pod dachem SPA52.

SPA52

Jakie macie Panie swoje ulubione zabiegi w SPA52?

M.J.-K.: Ja osobiście jestem zachwycona działaniem fali radiowej w połączeniu ze stymulatorami tkankowymi oraz laserem wolumetrycznym. Do tego regularnie dbam o pielęgnację zarówno w gabinecie, jak i w domu, korzystając z kosmetyków ZO SKIN Health. Ponadto regularnie korzystam z masaży i rytuałów na ciało, pozwalając sobie na chwilę wytchnienia i relaksu.
K.CH.-J.: Tej wiosny i lata skupiałam się głównie na elektrostymulacji mięśni, ale także na odpowiednim nawilżaniu skóry, wykonując m.in. zabiegi z wit.C szwajcarskiej marki SELVERT, i stosowałam stymulatory tkankowe. Choć zabieg nie należy do moich ulubionych pod kątem odczuć, to daje rewelacyjne efekty napięcia i rozświetlenia skóry. Od lat korzystam także regularnie z takich zabiegów jak INTRACEUTICALS, zwłaszcza przed ważnym wyjściem. Na jesień i zimę mam rozpisany przez nasze kosmetolożki beauty plan, który zakłada m.in. zamykanie naczynek na twarzy laserem, mikronakłuwanie oraz laser wolumetryczny (nie mogę się go doczekać, ale musimy najpierw dobrze przygotować moją skórę). Kolejność wykonywania zabiegów ma ogromne znaczenie! Całość uzupełnimy zapewne stymulatorami tkankowymi i zabiegami białej kosmetyki.
Niezmiennie korzystam także z masaży, zwłaszcza tych przeciwbólowych, ale także pozwalam sobie na chwilę ukojenia w czasie naszych rytuałów. A regularnie wykonywane manicure i pedicure to dla mnie podstawa, by czuć się zawsze świeżo.

SPA52

Często powtarza się słowa, iż żadna firma, żadne przedsięwzięcie nie funkcjonowałyby bez idealnie dobranego zespołu. Czy kadra kosmetologiczna została ta sama?

K. CH.-J.: Pozostanie kadry, którą znałam od lat jako stała klientka, było dla nas priorytetem w czasie przejmowania spa. Większość zespołu nie zmieniła się od momentu przejęcia. Zatrudniamy aktualnie 23 osoby na stanowiskach kosmetolog, trycholog, fizjoterapeuta, podolog, stylistka paznokci oraz recepcjonistka. Większość twarzy się nie zmieniła, a część z tych, które zniknęły, to nasze zespołowe mamy, które przebywają na urlopach macierzyńskich i wychowawczych i na których powroty czekamy.
Przeprowadzając rekrutację uzupełniającą, miałyśmy bardzo wysokie wymagania co do wiedzy, umiejętności, doświadczenia, a także kultury osobistej. Nie jest łatwo o takiego pracownika, tym bardziej doceniam nasz zespół, z którym mam przyjemność pracować już od ponad roku. Dziewczyny mają wysokie kwalifikacje, są profesjonalistkami w tym, co robią. Wszystko to jest poparte wiedzą i doświadczeniem zdobywanym przez wiele lat oraz stałym poszerzaniem kompetencji. I co nie mniej ważne nasze kosmetolożki mają ogromną pasję do tego, co robią.
M.J.-K.: Bardzo ważna jest dla nas także atmosfera w pracy i kładziemy na to duży nacisk. Uważamy, że wzajemny szacunek i dobre emocje w pracy nie tylko pozytywnie odbijają się na samych pracownikach, tzn. że nam wszystkim na co dzień pojawiającym się w SPA52 jest przyjemnie przychodzić do pracy, ale że ma to także swoje odzwierciedlenie w naszych relacjach z klientami. Uważamy, że nasi goście mogą poczuć u nas tę przyjazną atmosferę, co sprawia, że regularnie do nas wracają, za co bardzo im dziękujemy.

SPA52

Jakie są plany i założenia na przyszłość? Jakie marzenia związane z tym miejscem?

M.J.-K.: Poza wspomnianymi nowymi urządzeniami, na które czekamy, nadal będziemy stawiały na to, co do tej pory, czyli na jakość sprzętów, zabiegów, używanych i sprzedawanych kosmetyków, na poszerzanie wiedzy i trzymanie ręki na pulsie odnośnie nowości. Kładziemy duży nacisk na rozwój naszego zespołu i wiedzę dziewczyn, bo to one dają nam pewność, że nasi goście są w najbardziej profesjonalnych i bezpiecznych rękach, a na tym najbardziej nam zależy.
K.CH.-J.: Nie ma dla mnie przyjemniejszych chwil w pracy niż te, kiedy przez otwarte drzwi gabinetu słyszę jak Pani lub Pan wychodzą z zabiegu i dzielą się z naszymi dziewczynami radością, że wypoczęli, dziękują za relaks lub fantastyczne efekty zabiegu, mówią jak bardzo było im to potrzebne i nie mogą doczekać się kolejnej wizyty. Wtedy wiem, że to ,co robimy ma duże znaczenie i sens, i że robimy to dobrze. Wierzę mocno, że miejsce, które tworzymy wspólnie z naszym fantastycznym zespołem i cudownymi gośćmi, w przyszłości będzie jeszcze bardziej jednoczyć ludzi piękna zarówno tego zewnętrznego, jak i wewnętrznego.

Magda Ciesielska

Magdalena Ciesielska

redaktor prowadząca
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA