Joanna Gacek – Sroka | Idziemy razem krok w krok

Joanna Gacek - Sroka|Joanna Gacek - Sroka|Joanna Gacek - Sroka|Joanna Gacek - Sroka|Joanna Gacek - Sroka

Wulkan energii z tysiącem pomysłów na minutę. Emocje, które jej towarzyszą są autentyczne i nie boi się ich okazywać. Otwarcie mówi o swoich sukcesach, ale też bolączkach i porażkach. Jej autentyczność i transparentność znalazły swoje odzwierciedlenie w budowaniu marki, o której mówi – Z PROPS-em MOŻESZ WIĘCEJ. Joanna Gacek-Sroka właścicielka marki PROPS udowadnia, że w życiu niemożliwe nie istnieje. Nawet jeśli rozpoczynasz budowanie biznesu, mając w kieszeni 400 złotych. 

Patrząc na to gdzie dzisiaj jesteś i co robisz, mam wrażenie, że dzięki PROPSOWI spełniłaś wiele ze swoich marzeń. Które z nich darzysz największym sentymentem? Czy któreś zapadło Ci szczególnie w pamięć? 

JOANNA GACEK-SROKA: Może to nie marzenie, a wyzwanie. I zarazem największy sukces. Przede wszystkim PROPS pozwolił mi po urlopie macierzyńskim wrócić na rynek pracy. Bardzo bałam się tego, aby nie utknąć w domu z małym dzieckiem, bo zawsze ważna była dla mnie praca, projekty, działanie, spotkania, tworzenie czegoś. Macierzyństwo sprawiło, że musiałam na chwilę przystanąć i bałam się, że etap działania i tworzenia już się zamknął. I najbardziej cieszy mnie to, że udało mi się pokonać w głowie pewne bariery i kiedy Tymek, mój syn miał pół roku rozpoczęłam etap powrotu na rynek, zaczęły się pojawiać moje pierwsze projekty. Udało mi się „wyjść z domu”. I jestem z tego bardzo dumna. Nie pozwoliłam się zaszufladkować tylko na macierzyństwie. A tego bardzo się bałam.  

I kiedy już uciekłaś spod topora stereotypu matki Polki, a firma zaczęła się rozwijać, pojawiły się kolejne szanse, które wykorzystujesz. 

Oj tak! Moim marzeniem zawsze była rozmowa z Dorotą Wellman. W zeszłym roku zostałam zaproszona przez Martę Klepkę (organizatorkę konferencji Być Kobietą on Tour przyp. red.) do rozmowy właśnie z Dorotą. Chyba z pięćset razy przeczytałam maila z tym zaproszeniem (śmiech), nie mogąc uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. 

To są wszelkie nominacje do nagród, które dostaję – Kobieta e-commerce, finalistka Bizneswoman Roku w fundacji Sukces Pisany Szminką, która to fundacja towarzyszy mi od początku mojej działalności. To dla mnie ogromny zaszczyt, że w jednym z ich najstarszych konkursów, w którym wyłaniane są liderki, jestem w finale! Dodam tylko, że do konkursu napłynęło kilka tysięcy zgłoszeń. A ja bałam się wyjść z domu po macierzyństwie! (śmiech) To są też marzenia związane z rozwojem innych kobiet. Uwielbiam kobiety i mam ogromną potrzebę spotykać się w ich gronie. I to też było motywacją do organizacji u nas w PROPS-ie spotkań dla kobiet. Spotkań ze specjalistami z różnych dziedzin. Od prawnych, przez księgowe, biznesowe czy dotyczących samorozwoju. Zanim rozpoczęła się moja droga z PROPS-em, chciałam organizować eventy dla kobiet. Ta siostrzana wspólnotowość jest bardzo bliska mojej duszy, więc mimo że jesteśmy marką „tylko” torebkową, bardzo dbam o to, żeby kobiety znalazły u nas przestrzeń do wspólnego spędzania czasu. 

Joanna Gacek - Sroka

Wróćmy do początków. Ile prawdy jest w tym, że mając apetyt na własną markę, własną firmę, zrobiłaś to posiadając w kieszeni 400 złotych?

100 procent prawdy! Tak dokładnie było. Po powrocie z Anglii do Polski byłam na urlopie macierzyńskim i wciąż biłam się z myślami, co dalej zrobić z własnym życiem. Mój mąż był dla mnie dużą podporą w tamtym czasie, gdyż bez mrugnięcia okiem wziął na siebie odpowiedzialność, żebym ja mogła zdecydować, co dalej. Ale ja nie potrafię być u kogoś na garnuszku, więc wzięłam 400 złotych i obliczyłam, ile mniej więcej mogę za to kupić tkanin. I kupiłam. Aż 4 metry! I nie dlatego, że metr kosztował 100 złotych. (śmiech) Musiałam też kupić bilet z Obornik do Poznania i z powrotem. Do tego nici i pozwoliłam sobie na kawę. Pierwsze projekty powstały na 30-letniej maszynie mojej mamy. Było to 16 worko-plecaków. 

A dlaczego w ogóle torebki? Nie chciałaś szyć czegoś innego?

Na początku w ogóle nie było mowy o torebkach! Rozpoczęło się od kocyków dla dzieci i różnych akcesoriów do wózka dziecięcego. Ale po pół roku uznałam, że muszę się określić, co chcę robić. Bo różnorodność asortymentu była ciężka do okiełznania. Stworzyliśmy worko-plecak. Dlaczego? Bo był modny, bo dziewczyny prosiły, bo był praktyczny, bo dwie ręce pozostawały wolne podczas zabawy z dzieckiem na placu zabaw. Wszystko z myślą o mamach, bo PROPS wyewoluował z prowadzonego przeze mnie bloga „Matka Polka na Propsie”. Nie ukrywam, że czas po urodzeniu dziecka był bardzo trudny i zaleceniem mojego psychologa był powrót do jednej z rzeczy, którą kochałam robić przed urodzeniem dziecka. I miałam dwie opcje – albo śpiew albo pisanie. A że byłam zamknięta w domu i jedyne, co mogłam sobie pośpiewać to kołysanki, to stwierdziłam, że będę pisać. I tak powstał blog skupiony wokół depresji poporodowej, która mnie dotknęła. I kiedy któregoś dnia, jedna z moich czytelniczek zapytała, czy uszylibyśmy torbę do wózka, oczy mi się zaświeciły. Zawsze kochałam torebki, kocham je do tej pory! Mogę nie kupować ciuchów, butów, ale torebki… Zawsze były dla mnie bardzo ważne. Tyle odmian, rodzajów, wielkości, kolorów! 

Czy zatem wiesz, ile masz swoich torebek?

(śmiech) Nie! Ale kilka wieszaków. Na szczęście wiem, że niektóre z moich klientek mają ich o wiele więcej ode mnie! 

Postawiłaś na bardzo transparentny sposób komunikacji ze swoimi klientami. Prowadzisz aktywnie social media i tam oprócz postów stricte sprzedażowych pojawia się sporo Twoich przemyśleń, czasem nie stronisz od łez, szczerze opowiadasz o swoich sukcesach, ale też o porażkach. To bardzo odważny sposób komunikacji. Dlaczego?

Chyba dlatego, że sama oczekuję od ludzi transparentności i uczciwości, że nie byłabym w stanie pracować i tworzyć, gdybym komunikowała się w inny sposób. Tak postanowiłam na samym początku drogi PROPS-a i pamiętam zdziwienie mojej mamy, która nie mogła zrozumieć dlaczego tak. Ale powiedziałam sobie „robię to po mojemu, albo wcale”. Żebym była szczęśliwa w tym co robię, musi być po mojemu! 

Joanna Gacek - Sroka

Niejednokrotnie piszesz o rzeczach bardzo intymnych, albo niepopularnych. O pieniądzach, że ich brakuje, albo ile zarobiliście. Tak się w Polsce raczej przyjęło, że wielu przedsiębiorców „maluje trawę na zielono” i choćby się waliło i paliło trzymają się wersji „keep smiling”. Ty za to czasem płaczesz.  Jestem ciekawa jak reagują na to Twoi bliscy? 

Zdarzają się takie sytuacje, kiedy moja rodzina, czy moi przyjaciele pytają – po co to robisz? Po co komuś wiedzieć, ile zarobiłaś, albo ile nie zarobiłaś. Zawsze odpowiadam, że jeśli chcemy, aby kobiety spełniały z naszymi torebkami marzenia, jeśli chcą iść swoją drogą, to muszą wiedzieć, że nie zawsze będzie kolorowo. Aż mam ciarki jak to mówię, ale jest to dla mnie bardzo ważne. Apoteoza Instagrama, który swego czasu zalewał nas taką słodkością, że wszystko zawsze wychodzi, że wszystko się udaje i jest łatwe, jest kwintesencją nierealnego świata. Nie zawsze jest łatwo, nie wszystko się udaje, a porażki są czymś naturalnym, co nas spotyka na naszej życiowej drodze. 

Dużo Cię to kosztuje? Nie jest łatwo przyznawać się do swoich porażek. 

Ależ oczywiście! To jest zawsze dla mnie duży stres, bo otaczający nas świat kocha zwycięzców. Ciężko jest być transparentnym, wyjść na live w Internecie i powiedzieć – przepraszam, zawaliliśmy. Uważam, że to jest bardzo odważne. Czasami może głupie. Ale nie wyobrażam sobie inaczej. Wiadomości od naszych klientek, od naszej społeczności na szczęście rekompensują mi ten stres i wiem, że droga, którą obrałam, jest słuszna. Bardzo mi zależy, aby nasi klienci wiedzieli jak przebiega proces produkcyjny, jakie mamy marże. Często spotykam się z tzw. „hejtem na przedsiębiorców”. Myślę, że wynika on z tego, że ludzie mają mylne wyobrażenie na temat przedsiębiorców. Myślą, że zawsze wszystko im przychodzi łatwo. To może moimi postami obalę ten mit? I pokażę drugą stronę medalu? I też chciałabym, aby nasi klienci wiedzieli, że za produktem, który zamawiają, stoją konkretni ludzie, którzy wykonali konkretną pracę. I że włożyli w nią całe swoje serce.  

Miałaś okazję niedawno wystąpić na konferencji Być Kobietą on Tour, gdzie wspólnie z Kasią Wilk w rozmowie z Dorotą Wellman, podzieliłaś się swoimi bardzo osobistymi przeżyciami. I tym, z czym musisz się mierzyć jako kobieta, mówię tu o hejcie, który Cię dotknął. Bardzo mnie uderzyło, kiedy powiedziałaś, że pod Twoim filmem na Tiktoku pojawiły się komentarze życzące Ci śmierci. To aż niewyobrażalne. 

Kiedy 4 lata temu rozpoczynałam swoją przygodę w biznesie, nikt nie miał pojęcia, czym jest body positive. I kiedy pokazałam w Internecie swoje zdjęcia, pozując do naszej kampanii reklamowej, fala negatywnych komentarzy zalała mnie siłą tsunami. Niektóre z nich, były dla mnie tak szokujące, że miałam dwie drogi. Albo się poddać i schować w mysią dziurę, albo stawić temu czoła i zintensyfikować działania. Jako konsumentka chciałabym nosić ubrania marek, które niosą ze sobą pewne wartości. I tak od początku, konsekwentnie budujemy PROPS-a. Bardzo mi zależy, aby z naszymi torebkami kobiety czuły się pewnie w każdej sytuacji. Zarówno podczas wieczornego ekskluzywnego przyjęcia, kiedy zabierają ze sobą wieczorową welurową torebkę, jak i kiedy chwytają pod pachę organizer, w który zapakują dokumenty i pójdą założyć własną działalność.  Wybrałam drogę numer dwa, chcąc pokazać kobietom, że skoro pomimo hejtu, jaki na mnie spadł, nadal stoję, działam i funkcjonuję, to one też mogą. A z PROPS-em możesz więcej.  

W mediach społecznościowych funkcjonuje grupa „Ambasadorzy PROPS-a”. I tam oprócz postów wstawianych przez Was jako markę, są tysiące postów klientek, które rozpakowują swoje zamówienia, pozują z torebkami PROPS-a, wymieniają się doświadczeniami. Jak udało Ci się stworzyć tak wspaniałą społeczność?

Tak (śmiech), to naprawdę zaskakujące. Nadal mnie to dziwi. Bardzo. Na ten pomysł wpadł Sebastian, z którym współpracuję od dwóch lat. Sebastian jest marketingowcem oraz odpowiada za naszą nową stronę internetową. I któregoś dnia przyszedł do mnie z koncepcją zbudowania społeczności PROPS-owej. I muszę przyznać, że zastrzelił mnie tym pomysłem. Bo fanpage PROPS-a to normalna sprawa. Dzisiaj każda marka ma swój fanpage, ale grupa? Kto będzie chciał przyjść do grupy i pochwalić się torebką? Okazało się, że zaprocentowała praca na wartościach. I kiedy tylko grupa powstała, jej popularność wzrastała z dnia na dzień. Ba! Czasem z godziny na godzinę przybywało jej członków. Najpiękniejsze dla mnie jest to, że dziewczyny mają swoje grupy na Messengerze, zaczynają tworzyć się piękne przyjaźnie, ludzie się wspierają. W naszej marce piękne jest to, że ludzie, którzy noszą torebki PROPS-a witają się na ulicy! Witasz każdego, kto nosi buty sportowe tej samej marki co ty? A w PROPS-ie to normalne! 

Joanna Gacek - Sroka

A Ty jak widzisz kogoś ze „swoją” torebką? Podchodzisz? Zagadujesz? 

A zawsze! (śmiech) Jestem przeszczęśliwa, kiedy spotykam kobiety noszące moje produkty. Tak też było ostatnio na Wielkiej Szamie w Poznaniu, kiedy stojąc w kolejce rozglądam się, a tu nasza torebka, tu torbo-plecak, tu nasza nerka, tam na wózku wisi Daily (model torebki przyp.red). Poszłam się z nimi przywitać, wyściskałyśmy się. To bardzo wzruszające dla mnie chwile. Jestem im bardzo wdzięczna. To dla mnie zaszczyt  powiedzieć im – dziękuję za to, że jesteś. Daj czadu w tym życiu! Uwielbiam to. 

Jesteś najlepszą ambasadorką swojej marki? 

Ojej, to trudne pytanie. Myślę, że na pewno autentyczną, ale czy najlepszą? Wszyscy pracujemy na sukces PROPS-a. To społeczność, która spełnia swoje marzenia, która się zaprzyjaźniła ze sobą i ma wspólne wartości. 

Ale jest dużo Twojej marki osobistej w PROPS-ie. Więc czy jest tak, że Ty to PROPS, a PROPS to Ty?

Ludzie tak to zauważają, bo my też tak to komunikujemy! Wiele postów jest moich, faktycznie jest sporo marki osobistej w PROPS-ie, ale tak naprawdę za tym wszystkim stoją ludzie. Idziemy razem krok w krok.

REKLAMA
REKLAMA

Może cię zainteresować:

Joanna Gacek - Sroka|Joanna Gacek - Sroka|Joanna Gacek - Sroka|Joanna Gacek - Sroka|Joanna Gacek - Sroka
REKLAMA
REKLAMA

Mateusz Ratowski i Łukasz Karwowski – Euro-Solution | Terminowość w transporcie to nasza dewiza

Artykuł przeczytasz w: 12 min.
Łukasz Karwowski Euro _ Solution


Transport odgrywa kluczową rolę w globalnej gospodarce, a sprawną logistykę można osiągnąć bez posiadania własnej floty. Firma Euro-Solution specjalizująca się w kompleksowym zarządzaniu procesem transportu, od planowania po realizację, oferuje rozwiązania dostosowane do unikalnych potrzeb klientów. O budowaniu trwałych relacji biznesowych i wyzwaniach branży TSL opowiadają Mateusz Ratowski – Prezes Zarządu i Łukasz Karwowski – dyrektor operacyjny i sprzedaży.

Rozmawia: Alicja Kulbicka | Zdjęcia: archiwum Euro-Solution, Adobe Stock

Jakie były początki Euro-Solution?

MATEUSZ RATOWSKI: Firma została założona w 2005 roku przez jej właścicielkę, której pasja i wiedza z zakresu transportu stały się fundamentem jej działalności. Początki, które wspominamy z nostalgią, to jeden laptop i stół w kuchni. (śmiech) W 2008 roku była nas trójka na 16 metrach kwadratowych, a rok później nasze biuro miało już 220 metrów kwadratowych, pełną obsadę osobową i wiedzieliśmy, że na tym się nie skończy. (śmiech) Dzisiaj mieścimy się w Suchym Lesie, zatrudniamy 50 osób. Pamiętam nasze początki, kiedy to szukając klientów, wysyłaliśmy mail po mailu, zastanawiając się czy ktokolwiek nam odpowie. Na tysiąc wysłanych wiadomości, zwrot był z pięciu, może dziesięciu. Ale jaka to była radość! Powoli budowaliśmy sobie relacje z naszymi klientami, oni polecali nas kolejnym i tak dotarliśmy do 2024 roku. Choć na pewno po drodze nie brakowało zawirowań. 

ŁUKASZ KARWOWSKI: Branża transportowa jest wyjątkowo czułym papierkiem lakmusowym dla stanu gospodarki, a każde spowolnienie na rynku jest odczuwalnie widoczne w liczbie zleceń na przewozy no i oczywiście w stawkach. Tak było w trakcie kryzysu 2008 roku, w trakcie pandemii i taką sytuację mamy też teraz. Ale wychodzimy z założenia, że rzetelną i elastyczną pracą jesteśmy w stanie przetrwać trudniejsze okresy. Kluczowe jest utrzymanie wysokiej jakości usług oraz dbałość o długoterminowe relacje z klientami, nawet w obliczu spadku zleceń czy zmienności na rynku. Wierzymy, że stabilność, zaufanie i odpowiedzialność pozwolą nam z sukcesem wyjść z obecnych wyzwań oraz przygotować się na przyszłe odbicie gospodarcze.

Wspomnieliście o kryzysie. Branża transportowa jest w Polsce jedną z najważniejszych gałęzi gospodarki. Generuje ok. 6 proc. PKB, ale ma fundamentalne znaczenie dla wytworzenia ponad 51 proc. PKB. Polska była największym przewoźnikiem w Europie. Ale… czasy niełatwe. Wojna w Ukrainie, unijne dyrektywy, wzrost cen paliwa, opłat drogowych chociażby w Niemczech. Jak radzą sobie dzisiaj firmy transportowe? 

Ł.K.: Sytuacja polskich przewoźników zmieniła się na przestrzeni ostatnich lat. Faktycznie do niedawna za 80 proc. eksportu w Polsce odpowiadał polski przewoźnik. Dziś polskie firmy transportowe zmagają się z największą od 30 lat zapaścią, która zagraża egzystencji kilkudziesięciu przedsiębiorstw spedycyjnych oraz setkom tysięcy miejsc pracy. Unijne dyrektywy uderzające w polskich przewoźników, niekontrolowany napływ firm zza wschodniej granicy, wzrost opłat drogowych w Niemczech, kolejne obostrzenia, takie jak zakaz spania w kabinach, wysokie koszty eksploatacji, a także ogólna sytuacja gospodarcza przekładają się na negatywne wyniki firm działających w obszarze transportu. 
M.R.: Dodatkowym wyzwaniem, z jakim mierzą się firmy transportowe, są poważne braki kadrowe i wciąż rosnący średni wiek kierowcy. Według różnych szacunków, w Polsce brakuje dziś przynajmniej 30 tysięcy kierowców ciężarówek, a w całej EU 400 tys. Wojna w Ukrainie spowodowała znaczący odpływ siły roboczej z Polski, co jeszcze bardziej pogłębiło problem. Firmy zmuszone są szukać rozwiązań, takich jak automatyzacja procesów, poprawa warunków pracy czy przyciąganie młodszych pracowników poprzez lepsze wynagrodzenia i programy szkoleniowe, aby sprostać rosnącym wymaganiom rynku i utrzymać ciągłość operacji.

Euro Solution

Jaki jest zakres usług firmy Euro-Solution? 

Ł.K.: Oferujemy naszym klientom profesjonalną i kompleksową obsługę logistyczną, włączając doradztwo z zakresu branży TSL, zapewniając tym samym optymalizację procesów transportowych, redukcję kosztów oraz pełne wsparcie na każdym etapie realizacji zlecenia – od planowania, poprzez wykonanie, aż po monitorowanie dostaw i finalne rozliczenia. Czyli krótko mówiąc, nasi klienci korzystają z outsourcingu naszych spedytorów, aby towary przez nich produkowane mogły dotrzeć bezpiecznie i na czas do miejsca docelowego. Organizując transport, myślimy tu o całym procesie przewozu towaru z punktu A do B, obejmującym zarówno przejazd, ewentualne przeprawy promowe, jak i odprawy celne.

Czy to oznacza, że wszystkie formalności są w pełni obsługiwane przez Euro-Solution?

Ł.K.: Dokładnie tak. Wynajmując firmę Euro-Solution, klient nie musi martwić się o żadne szczegóły związane z podróżą. Jeśli trasa obejmuje przeprawy promowe lub przejazd przez tunel lub mosty, wszystko zostanie zorganizowane od początku do końca. Zajmujemy się rezerwacjami, formalnościami oraz wszelkimi niezbędnymi procedurami, zapewniając pełne wsparcie logistyczne i spokojny przebieg transportu, bez względu na złożoność trasy. Dbamy zarówno o naszych klientów, ale także, a może przede wszystkim o przewoźników, bo jesteśmy z nimi nierozerwalnie połączeni. 
M.R.: Dzięki usługom firmy Euro-Solution klient nie musi martwić się o jakiekolwiek kwestie związane z transportem. Nie jest wymagane, aby znał się na logistyce – wystarczy, że chce przewieźć swój towar, a my zajmiemy się resztą. Organizujemy cały proces, dbając o wszystkie detale, od planowania trasy po rozwiązanie ewentualnych problemów. Nawet w sytuacjach kryzysowych klient może być spokojny, ponieważ nasze doświadczenie i wiedza pozwalają nam skutecznie zarządzać każdą nieprzewidzianą sytuacją, zapewniając bezpieczny i terminowy transport. 
Ł.K.: Coraz więcej firm rozumie, że niska cena nie zawsze idzie w parze z jakością usług. Terminowość w transporcie jest kluczowa dla sukcesu całego łańcucha dostaw. Każde opóźnienie może wpłynąć na harmonogramy produkcyjne, dystrybucję czy relacje z klientami, a w rezultacie na pieniądze… Dlatego w Euro-Solution traktujemy punktualność jako priorytet. Nasze zaawansowane planowanie tras, stały monitoring transportu oraz szybkie reakcje na ewentualne komplikacje pozwalają nam zagwarantować, że każdy ładunek dotrze na czas, bez względu na wyzwania na drodze. Wierzymy, że niezawodność i precyzja w realizacji zleceń są fundamentem długotrwałej współpracy z naszymi klientami.

Dokąd klient z Wami pojedzie?

Ł.K.: Wszędzie tam, gdzie jest potrzeba. Ostatnio woziliśmy lody do Libanu. Ale najczęściej są to zlecenia w obrębie Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii. I oczywiście w Polsce. Choć cyklicznie jeździmy także do Turcji czy Kazachstanu. Nasz zespół, nieustannie podnoszący swoje kwalifikacje, jest gotowy sprostać każdemu wyzwaniu, dopasowując optymalne rozwiązania transportowe do indywidualnych potrzeb każdego klienta. 

Specjalizujecie się w takich obszarach jak transport chłodniczy, ponadnormatywny czy przewóz ładunków niebezpiecznych.

M.R.: Najbardziej zapadła mi w pamięć historia, kiedy to wiele, wiele lat temu organizowaliśmy transport ładunku określonego w dokumentach jako części maszyn. Było to sześć samochodów, które utknęły na granicy, a żadna agencja celna nie chciała dać na przewożony towar gwarancji, czyli nie chciała zabezpieczyć należności celno-podatkowych na czas transportu towaru. Od celnika, w rozmowie telefonicznej dowiedziałem się, że jedyną instytucją, która może „uwolnić” ten towar jest… Narodowy Bank Polski. Przyznam, że mnie trochę zatkało, (śmiech) ale niespecjalnie miałem wyjście. Chwyciłem za słuchawkę, wybrałem numer do NBP i poprosiłem o połączenie z prezesem…

Udało się? 

M.R.: Musiało! Prezes NBP był jedyną osobą, która mogła mi pomóc, bo okazało się, że to, co wieziemy, to nie żadne części do maszyn, tylko maszyny do drukowania pieniędzy. (śmiech) 
Ł.K.: Nie ma dla nas towarów, dla których nie bylibyśmy w stanie zorganizować transportu. Czy to są produkty spożywcze, meblowe czy maszyny, nasi spedytorzy dysponują odpowiednią bazą przewoźników specjalizujących się w konkretnych przewozach. Do transportu monet potrzeba innych procedur niż do transportu warzyw. To zadanie, które wymaga szczególnej uwagi i odpowiedniego przygotowania. Dlatego nasza firma zapewnia specjalistyczny transport, który gwarantuje bezpieczeństwo i ochronę cennego ładunku na każdym etapie podróży. 

20230711 AdobeStock 622375139 2

Jak duża jest baza przewoźników?

Ł.K.: To kilka tysięcy podmiotów. Tak rozbudowana baza pozwala nam na elastyczne i szybkie reagowanie na potrzeby klientów, niezależnie od skali i rodzaju zlecenia. Dzięki współpracy z tak szeroką siecią sprawdzonych partnerów możemy zapewnić optymalne rozwiązania transportowe na każdej trasie, zarówno w kraju, jak i za granicą. To właśnie dzięki tej różnorodności jesteśmy w stanie oferować usługi dostosowane do specyficznych wymagań każdego klienta. 

Weryfikujecie ich? Bo zakładam, że w tak dużej bazie może znaleźć się firma nie do końca uczciwa.

M.R.: Dobrze, że to to pytasz, bo powierzamy przewoźnikom towary warte często wiele tysięcy euro. Weryfikacja naszych partnerów jest dla nas priorytetem, zwłaszcza w tak dużej bazie spedytorów. Każda firma, z którą współpracujemy, przechodzi dokładny proces sprawdzania pod kątem wiarygodności i rzetelności na rynku. Dodatkowo, nasza firma i przewożone towary są objęte kompleksowym ubezpieczeniem, co zapewnia pełne bezpieczeństwo w przypadku jakichkolwiek nieprzewidzianych sytuacji. Dzięki temu możemy zagwarantować naszym klientom spokój i pełną ochronę na każdym etapie realizacji zlecenia. 
Ł.K.: Branża transportowa jest branżą hermetyczną, więc opinia o nieuczciwych przewoźnikach rozchodzi się szybko i może znacząco wpłynąć na ich dalsze funkcjonowanie. Dlatego starannie dobieramy partnerów, aby zapewnić naszym klientom spokój i pewność, że ich towary są w dobrych rękach.
M.R.: Ale chcę podkreślić, że dla nas przewoźnik to nie tylko dostawca usługi, ale przede wszystkim partner. Współpracujemy na zasadach wzajemnego zaufania i wsparcia, dlatego nawet jeśli któryś z naszych partnerów znajdzie się w przejściowych kłopotach, nie skreślamy go z dalszej współpracy. Zamiast tego staramy się wspólnie znaleźć rozwiązania, które pozwolą mu wrócić na właściwe tory. Wierzymy, że długoterminowa współpraca opiera się na lojalności i wzajemnym zrozumieniu, co przynosi korzyści nie tylko nam, ale przede wszystkim naszym klientom.

20240902 AdobeStock 832109491 2

Sporo dzisiaj mówi się o cyfryzacji i automatyzacji w branży TSL, jak te procesy wyglądają w Euro-Solution? 

M.R.: Cyfryzacja stała się nieodłącznym elementem współczesnego transportu, wprowadzając nowoczesne rozwiązania, które przyspieszają i ułatwiają wiele procesów. Jednak zauważamy, że ten technologiczny postęp ma również swoją cenę – coraz częściej personalne relacje z klientami ustępują miejsca automatyzacji. Choć technologie pomagają w efektywnym zarządzaniu, to jednak brakuje w nich osobistego podejścia, które budowało zaufanie i długotrwałe więzi. Dlatego w Euro-Solution staramy się nie tylko korzystać z zalet cyfryzacji, ale również pielęgnować bezpośredni kontakt z klientem, wierząc, że nic nie zastąpi prawdziwej, partnerskiej relacji. 

Powiedzmy jeszcze kilka słów o zespole, bo organizacja transportu to spore wyzwanie logistyczne. Kto nad tym czuwa? 

M.R.: Nasi pracownicy zorganizowani są w ramach trzech działów – działu przepraw promowych, działu spedycji krajowej i międzynarodowej oraz działu handlowego, dzięki czemu możemy skutecznie odpowiadać na zróżnicowane potrzeby naszych klientów i zapewniać im wsparcie na każdym kroku.
Ł.K.: Profesjonalny zespół to kluczowy element sukcesu Euro-Solution. To właśnie dzięki zaangażowaniu i kompetencjom naszych pracowników możemy realizować nawet najbardziej wymagające projekty. Zależy nam na tym, aby miejsce pracy było nie tylko profesjonalne, ale też pełne wzajemnego wsparcia i zrozumienia. Staramy się tworzyć rodzinną atmosferę, w której każdy czuje się częścią czegoś większego. Wierzymy, że taki klimat sprzyja nie tylko efektywności, ale też zadowoleniu z pracy, co przekłada się na jakość obsługi naszych klientów. 

20240902 DALL·E 2024 08 27 17.02 2

Firma Euro-Solution otrzymała wiele nagród, w tym tytuł „Diament Forbesa” i przynależność do „Gazel Biznesu”. Jakie znaczenie mają dla Was te wyróżnienia?

Ł.K.: Otrzymanie tak prestiżowych nagród, jak „Diament Forbesa” czy przynależność do „Gazel Biznesu”, to dla nas ogromne wyróżnienie i potwierdzenie, że nasze działania idą w dobrym kierunku. Te nagrody są nie tylko dowodem na naszą solidność i dynamiczny rozwój, ale także motywacją do dalszego doskonalenia się. Wyróżnienia te wzmacniają naszą pozycję na rynku, budując zaufanie zarówno wśród naszych obecnych, jak i potencjalnych klientów. To również zobowiązanie do utrzymania wysokiej jakości usług, innowacyjności i dbałości o relacje z partnerami biznesowymi. Dla całego zespołu Euro-Solution te nagrody są wyrazem uznania za naszą ciężką pracę i zaangażowanie, co napędza nas do dalszej pracy.

Jakie plany na przyszłość? 

Ł.K.: W obliczu ciągłych przemian na rynku Euro-Solution stawia na innowacyjność i adaptacyjność jako kluczowe elementy swojej strategii rozwoju. Dostrzegając, że stery w wielu firmach przejmuje coraz młodsze pokolenie menedżerów, intensyfikujemy nasze działania w obszarze nowoczesnego marketingu, wykorzystując narzędzia cyfrowe i technologie komunikacyjne, aby skutecznie docierać do nowych odbiorców. Ale niezmiennie stawiamy także na budowanie relacji z naszymi partnerami i klientami, bo wierzymy w to, że żadne narzędzia cyfrowe nie zastąpią spotkania czy rozmowy. Taka proaktywna postawa umożliwia nam nie tylko lepsze zrozumienie oczekiwań współczesnych klientów, ale także szybkie reagowanie na zmieniające się trendy i potrzeby rynku, co umacnia naszą pozycję jako zaufanego partnera w branży transportowej. 

Alicja Kulbicka

Alicja Kulbicka

Redaktor naczelna
REKLAMA
REKLAMA
Łukasz Karwowski Euro _ Solution
REKLAMA
REKLAMA