Moniuszko w Berlinie po raz trzeci!

„Halka”, „Paria, a teraz „Straszny dwór” – przed nami trzecie, koncertowe wykonanie opery patrona Teatru Wielkiego w Poznaniu w słynnej Filharmonii Berlińskiej. Jedno z najsłynniejszych dzieł operowych Moniuszki zabrzmi w stolicy Niemiec w poniedziałek, 22 kwietnia 2024 roku, o godz. 19:00.

Powrót do Berlina z kolejną koncertową odsłoną opery Moniuszki wpisuje się w strategię promocji za granicą dorobku patrona Teatru Wielkiego w Poznaniu i ma w sobie niezwykłą symbolikę: Moniuszko spędził w mieście nad Sprewą trzy lata (1837-1840), rozwijając kompozytorski kunszt w słynnej Singakademie. Lata tam spędzone pozwoliły mu nawiązać relacje z zagranicznymi twórcami, dzięki czemu doskonale czuł puls zachodzących zmian w muzycznej Europie, co słychać w jego dziełach. Twórczość Moniuszki ma unikalną jakość artystyczną, której siłą są interpretacje na najwyższym poziomie – a ten, niezmiennie, gwarantują artyści Sceny pod Pegazem, co dostrzegają polskie i zagraniczne media.

Konsekwentna promocja Moniuszkowskiej spuścizny poza granicami kraju, prowadzona przez Teatr Wielki w Poznaniu od kilkunastu lat, przynosi widoczne efekty, które przekładają się na ważne muzyczne nagrody, jak International Opera Awards w kategorii „dzieło odkryte na nowo” dla inscenizacji „Parii” (2021) oraz „Jawnuty” (2023), czy uznanie krytyków dla nagrań dokonanych przez wytwórnię Naxos („Halka” – 2021, „Paria” – 2023).

Koncerty w Filharmonii Berlińskiej Teatr Wielki w Poznaniu realizuje przy wsparciu i w ścisłej współpracy z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Urzędem Marszałkowskim Województwa Wielkopolskiego, Instytutem Adama Mickiewicza, Instytutem Polskim w Berlinie, Fundacją Współpracy Polsko-Niemieckiej, Konzertdirektion Prof. Victor Hohenfels, Orlen Deutschland, Von Zanthier & Dachowski, Toyota Bońkowscy. Wsparcie instytucji państwowych oraz relacje na styku biznesu i sztuki to przykład świadomego umacniania wizerunku polskiej kultury za granicą.         

„Straszny dwór”, który tym razem wybrzmi w Filharmonii Berlińskiej, przez lata niósł pocieszenie i nadzieję na pokonanie zaborców, a także był muzycznym zapisem niełatwej polskiej historii. Koncertową wersję opery zaprezentują cenieni soliści, m.in: Ruslana Koval (Hanna), Gosha Kowalinska (Jadwiga), Piotr Kalina (Stefan) i Stanislav Kuflyuk (Miecznik). Za pulpitem dyrygenckim stanie Marco Guidarini, włoski dyrygent, wielki admirator twórczości Moniuszki, który właśnie od „Strasznego dworu” zaczął przygodę z muzyką polską.



Nie mamy wątpliwości, że koncertowe wykonanie „Strasznego dworu” w Filharmonii Berlińskiej, tak, jak i wcześniej „Halki” oraz „Parii”, poruszy publiczność i ukaże ponadczasowe piękno muzyki Moniuszki, bo ta – niezależnie od miejsca i szerokości geograficznej, gdzie jest prezentowana – zachwyca. Wierzymy, że kwietniowa prezentacja stanie się jednym z najważniejszych wydarzeń promujących kulturę polską za granicą w 2024 roku.

Bilety dostępne w kasie Filharmonii Berlińskiej oraz na stronie Eventim

Poznański prestiż

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Może cię zainteresować:

REKLAMA
REKLAMA

SZTUKA FESTIVALU

Artykuł przeczytasz w: 5 min.


Tekst: Klaudyna Andrzejewska | Zdjęcia: Materiały prasowe

Dziś nietypowo. Nie będzie obrazów, rzeźb, muzeów i galerii. Ale będą wielkie nazwiska.
I wielki FESTIWAL. Obiecuję! Zapraszam Państwa z wyprzedzeniem i piszę o nim już dziś, bo bardzo chciałabym, abyście mieli szansę wziąć w nim udział. Nie chcę żałować za miesiąc, że nie wspomniałam o wydarzeniu, które wyróżnia nasze miasto na mapie kraju, a nawet całego regionu. Po deszczowym maju, który nie rozpieszczał nas wiosennie, nie zapraszał do spacerów i korzystania z miejskiej przestrzeni, mamy czerwiec. Ostatni odcinek gonitwy edukacyjnej i obietnica wytchnienia w wakacyjnym słońcu. Świat zwalnia, a miasto przygotowuje się do dwóch miesięcy bez porannych korków w okolicach szkół.

I oto w tym wszystkim wydarzenie, które ma moc kolorowania świata.
Już po raz 35. w dniach 20-28.06. odbędzie się w Poznaniu MALTA FESTIVAL, jedno z najważniejszych tego typu wydarzeń w Europie Środkowo-Wschodniej. Impreza, która łączy różne dziedziny sztuki i idee, wychodzi w przestrzeń miasta, prezentując otwarty i inkluzywny charakter. Malta zaprasza mieszkańców i turystów do uczestniczenia w spektakularnym wydarzeniu, Ulice, skwery i parki zamieniają się w scenę artystyczną.

Pisałam kilka miesięcy temu o tym, że pielgrzymujemy do miejsc, budynków, wydarzeń za granicą. W dobie globalizacji i skurczenia się świata do wielkości ekranu naszego telefonu pragniemy doświadczać wielkich wydarzeń, nazwisk i historii. XXI w. rozpieszcza nas możliwościami tanich lotów, rezerwacji last minute z każdego miejsca na świecie i przede wszystkim dostępem do informacji o tym, co dzieje się na przeciwległej półkuli. MALTA FESTIVAL to makrokosmos kultury w mikrokosmosie Poznania. To wielki świat sztuki skompresowany do rozmiarów naszego miasta. W tym roku będziemy gościć ikonę, osobowość wymykająca się ramom – Tildę Swinton. Aktorka, laureatka Oscara oraz historyk mody i sztuki Olivier Saiilard złożą hołd włoskiemu reżyserowi Piero Paolo Pasoliniemu w wystawianym tylko raz do roku w wybranym miejscu na świecie spektaklu „Embodying Pasolini”. W 2025 roku to będzie właśnie Poznań! Zobaczymy również pierwszy polski pokaz grupy Dewey Dell, łączącej taniec i teatr wizualny. Kolejnymi klejnotami w festiwalowym line-upie będą „Głos potwora” nagradzanej w kraju i na świecie reżyserki Agnieszki Smoczyńskiej („Silent twins”, „Córki dancingu”) oraz An Intimate Evening with Alaska Thunderfuck, czy kanadyjski zespół BADBADNOTGOOD. I w końcu moja ukochana Roisin Murphy, kiedyś wokalista MOLOKO, dziś realizująca solowe projekty artystka, która zachwyca nieprzewidywalnością, miłością do mody i wykraczaniem poza wszelkie ramy, w jakie kiedykolwiek próbowano ją zamykać Kobieta – symbol wolności, transformacji, odwagi i niezwykłej życiowej energii.

20210623 210623 TNB EMBODYINGPASOLINI SaillardSwinton rome 0778 Enhanced 30cm 300dpi 1

Malta Festiwal to również historia o dialogu otwartym na różnorodność i o bezpiecznej przestrzeni, w której tworzy się wspólnota wartości. To historia o miejscu pozwalającym na wyrażanie swoich uczuć i poglądów, które oprócz budzenia zachwytu chce mówić o ważnych problemach społecznych. Szczególne miejsce poświęca kobietom. Spotkania „Głosy kobiet”, które odniosły wielki sukces podczas zeszłorocznej edycji festiwalu odbędą się ponownie. Gościniami Michała Nogasia podczas czterech dni spotkań będą m.in. Joanna Bator – laureatka Literackiej Nagrody Nike i niemieckiej Nagrody im. Hermanna Hessego, autorka m.in. „Ciemno, prawie noc”, czy „Gorzko, gorzko”. Claudia Durastanti – autorka „Obcej”, Gwendolin Riley i Eliza Clark. Oprócz literatury będą też rozmowy o życiu, … „m-wykluczeniach” (menstruacja, menopauza), które wciąż, mimo że upływa nam ćwierćwiecze XXI wieku, stanowią poważny, lekceważony i pomijany temat. Ktoś powie – nie czas i nie miejsce. Dlaczego właśnie o tym? Pomiędzy występami teatrów ulicznych i koncertami gwiazd światowego formatu. A dlaczego nie? Sztuka w swoim społecznym wymiarze pochyla się nad wszystkimi aspektami naszego życia. Już w 1972 roku Judy Chicago i Miriam Schapiro w swoim „Womanhouse” użyły sztuki performace’u, by zwrócić uwagę na trudności, z jakimi borykają się współczesne im kobiety.

20000101 RoisinNikPate1 2

Malta Festival wykorzystuje swoją moc przyciągania widzów (30.000 osób w 2024 roku), by zwrócić uwagę na istotne kwestie. Przyjmuje na siebie role przyjaciółki, duchowej przewodniczki, opiekunki.
Piszę Państwu o tym wszystkim z zachwytu i szczęścia, że po latach przerwy festiwal ten wrócił do kalendarza imprez kulturalnych w Poznaniu. Zeszłoroczna edycja pokazała, że miasto spragnione jest świetnie zorganizowanej imprezy kulturalnej. Chciałabym, aby i Wam udzieliła się ta radość. Bo wszystko to dzieje się w naszym mieście. Słońce za oknem, czerwiec w kalendarzu, dzieło sztuki festiwalowej tuż za rogiem. Bądźmy w tym razem. Szczęśliwi i dumni.
Łapmy ulotne chwile. Do zobaczenia na Malta Festival!

Klaudyna Andrzejewska

Klaudyna Andrzejewska

Przedsiębiorczyni, podróżniczka i żeglarka. Koneserka smaków, dźwięków i obrazów. Absolwentka Université de Poitiers oraz studentka Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu. Współzałożycielka ArtAbout – agencji promocji sztuki.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Sztuka sacrum

Artykuł przeczytasz w: 5 min.


Gdy piszę te słowa, oczy całego świata zwrócone są na Rzym, gdzie świat opłakuje kolejnego papieża. Dla jednych moment zatrzymania i refleksji nad jego wpływem na losy współczesnego nam świata, dla innych okazja do politycznej manifestacji. Dla mnie impuls, by zaprosić Państwa na wyprawę do miejsca tak różnego od tych, które do tej pory wspólnie odwiedzaliśmy. Do miejsca nieoczywistego, a jednak bardzo ważnego dla sztuki naszego miasta. Zapraszam dziś na Ostrów Tumski, do kolebki Polski, do naszych początków, gdzie stare miesza się z nowym, tradycja z nowoczesnością, dzieła renesansowych mistrzów z instalacjami XXI-wiecznych artystów, bizantyjskiego przepychu oraz historii malowanej szkłem i światłem. Chętnym polecam wsłuchać się przy tej okazji w „Requiem” Wolfganga Amadeusza Mozarta.

Tekst: Klaudyna Andrzejewska | Zdjęcia: Adobe Stock


W królującej na wyspie Bazylice Archikatedralnej Świętych Apostołów Piotra i Pawła, dokładnie w osi kościoła, znajduje się prawdziwa perła – Złota Kaplica. Wzniesiona na miejscu średniowiecznej kaplicy Najświętszej Marii Panny z 1405 roku jako nagrobek pierwszych władców Polski. Komitet budowy pod przewodnictwem hr. Edwarda Raczyńskiego wybrał projekt Franciszka Lanciego – tego samego, któremu zlecono przebudowę zamku na Wawelu, a realizację pokrzyżował wybuch Powstania Listopadowego. Mauzoleum Mieszka I i Bolesława Chrobrego, utrzymane w bizantyjskim stylu, miało nawiązywać do wspaniałości czasów pierwszych Piastów. Nie jest moją intencją wciąganie Państwa w szczegółowe opisy dzieł znajdujących się w owej kaplicy, jednak nie sposób pominąć opis kopuły przedstawiającej Boga w otoczeniu cherubinów i 18 najważniejszych (w tamtym czasie) polskich świętych.Złoto spływające ze sklepienia, po ścianach aż na zapierającą dech w piersiach mozaikę na posadzce.

20141005 AdobeStock 513917092

Na wprost wyjścia z Bazyliki mamy kościół Najświętszej Marii Panny in Summo, a wokół niego zaskakującą instalację ze szkła. Jest to projekt, którego geneza sięga 1999 roku, kiedy zespół archeologów pod kierownictwem prof. Hanny Kóyčki-Krenz z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, odkrył relikty palatium Mieszka I i jego żony Dobrawy właśnie przy wspomnianym kościele. Architekt Przemysław Woźny zaproponował, by upamiętnić to znalezisko, tworząc szklany obrys fundamentów historycznej budowli i unosząc go 60 cm ponad powierzchnię ziemi. Dzięki współpracy z pracownią ARCHIGLASS z Wrocławia powstała wspaniała wizualizacja ukazująca nam zarys historycznej budowli sprzed niemal 1000 lat. Szklane fundamenty pokryte są grafiką uzupełnioną 20 historycznymi cytatami tłumaczącymi dzieje miasta, tej budowli oraz jej znaczenie. Magia dzieje się po zmroku, kiedy instalacja zostaje podświetlona i nabiera zupełnie nowego, nowoczesnego wymiaru, stając się częścią dialogu teraźniejszości z przeszłością.

20250604 Duch Palatum fot. Katerina Zisopulu Bleja

Kompozycja została uznana za najlepsze dzieło artystyczne na świecie w kontekście architektury sakralnej w prestiżowym konkursie CODAwards 2022, a także TOP 5 najlepszych przestrzeni publicznych w Polsce w konkursie Property Design Awards 2022. Polecam z całego serca wieczorny wiosenny spacer w tej okolicy. Dajcie się i Państwo urzec magii tego miejsca.

Opowiadając o sztuce Ostrowa Tumskiego, należy absolutnie wspomnieć o Muzeum Archidiecezjalnym – jednej z najstarszych tego typu instytucji w kraju i jednym z pierwszych muzeów w Poznaniu, którego historia zaczyna się 1894 roku. Wtedy to biskup gnieźnieńsko- poznański, świadomy zagrożeń wynikających z polityki zaborcy wobec Polaków, powołał do życia instytucję, która miała na celu zabezpieczenie znajdujących się w kościołach przedmiotów o wartości artystycznej, historycznej czy materialnej, chcąc chronić świadectwo kultury przodków. Ekspozycja Muzeum mieści się w budynku Akademii Lubrańskiego – uczelni wyższej działającej w Poznaniu w latach 1519-1780. Samo muzeum posiada bogatą kolekcję sztuki średniowiecznej, w tym Madonna z Ołoboku – rzeźba z ok. 320 roku mierząca 106 cm wysokości, sztuki nowożytnej z pracami takich artystów, jak Federico Barocci czy Jacopo Ligozzi.

20250604 Duch Palatium fot. M. Bleja

Część Muzeum Archidiecezjalnego stanowi również skarbiec, który chroni szczególnie cenne prace powstałe ze złota, srebra, bogato zdobione monstrancje (Monstrancja króla Jagiełły), kielichy, pastorały (m.in. Pastorał z Limoges) i pierścienie biskupie. Jest też miejscem przechowywania najcenniejszego, choć najskromniejszego w swej formie artefaktu – Miecza św. Piotra – pierwszego i najstarszego zabytku chrześcijańskiej Polski. Najnowsze badania mówią, że trafił do Poznania przed 1435 r. za sprawą biskupa Stanisława Ciołka. O mieczu owym wspomina w 1475 r. Jan Długosz, nazywając go „sławnym klejnotem”. Dziś Muzeum Archidiecezjalne to również przestrzeń dedykowana sztuce współczesnej – odbywają się tu wystawy czasowe – aktualnie „MY NOWOCZEŚNI” Mariusza Mikołajka.

20150525 AdobeStock 83895625

Mamy tu na Ostrowie rezerwat archeologiczny Genius Loci oraz Bramę Poznania – multimedialne muzeum początków państwa polskiego. Mamy też klimatyczne knajpki i kawiarenki, niską zabudowę i przestrzeń na spacer w otoczeniu 1000-letniej historii naszego kraju. Życzę Państwu czasu na chwilę zadumy i refleksji. Pięknego maja w sercu i za oknem!

Klaudyna Andrzejewska

Klaudyna Andrzejewska

Przedsiębiorczyni, podróżniczka i żeglarka. Koneserka smaków, dźwięków i obrazów. Absolwentka Université de Poitiers oraz studentka Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu. Współzałożycielka ArtAbout – agencji promocji sztuki.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Agnieszka Pasieka – Adamek | Emocjonalne Wyrazy Sztuki

Artykuł przeczytasz w: 8 min.


Wchodzę do fascynującej pracowni, gdzie od progu wita mnie z uśmiechem Pani Agnieszka Pasieka-Adamek, kobieta wielu talentów, artystka, dla której emocje grają pierwsze skrzypce – i w życiu, i w sztuce. Każdy jej obraz emanuje dobrocią, ciepłem i spokojem spotęgowanym przez wiele odcieni niebieskiego koloru. Wprowadza w pozytywną wibrację, niesie energię i siłę radości. Jak ważne są emocje, kontakt z drugim człowiekiem, z naturą? W jaki sposób inspiracje i wspomnienia z podróży mogą mieć kreatywny wydźwięk? Czym jest malarstwo intuicyjne, bez słów, a z wielkim pokładem zaufania? O tym dyskutujemy przy filiżance japońskiej herbaty matcha, która idealnie wprowadza w błogostan i pozwala poczuć niezwykły klimat tego miejsca.

Rozmawia: Magdalena Ciesielska | Zdjęcie: Agnieszka Werecha-Osińska

Co było dla Pani impulsem, aby od projektowania wnętrz, czym zajmuje się Pani 18 lat, przejść płynnie do sztuki, jaką jest malarstwo?

AGNIESZKA PASIEKA-ADAMEK: Moja artystyczna podróż zaczęła się od malarstwa. Będąc dzieckiem, uczęszczałam na różne zajęcia artystyczne, następnie ukończyłam Liceum Plastyczne im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy, a potem Akademię Sztuk Pięknych w Poznaniu. Studiowałam też na UDK w Berlinie, gdzie mogłam rozwijać swój warsztat i twórcze myślenie. Już jako licealista, a następnie studentka cały czas coś tworzyłam, malowałam, miałam zajęcia z rzeźby, z grafiki. Wybrałam jednak Architekturę Wnętrz jako kierunek studiów, bo to wydawało mi się bardziej życiowe i pragmatyczne. Patrzyłam racjonalnie w przyszłość, że to będzie mój zawód. Tuż po studiach wzięłam udział w ogólnopolskim konkursie „Innowatorzy”, który udało mi się wygrać. Niedługo później rozpoczęłam swoją zawodową przygodę z projektowaniem wnętrz. Tak powstało Studio Projektowe Atoato, które prowadzę już od 18 lat. Podczas projektowania wnętrz pasja do rysunku i malarstwa w pewien sposób trochę ucichła, bo spełniałam się na innym polu twórczym. Jednak po jakimś czasie te głosy z przeszłości zaczęły się odzywać i stwierdziłam, że wrócę do malarstwa. To nastąpiło tak naturalnie, bez większego planu. Jak zaczęłam malować, to bardzo szybko okazało się, że osoby, które przychodziły na spotkania ze mną dotyczące stricte projektowania wnętrz, żywo interesowały się moimi pracami.

„Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu” – to cytat z „Małego Księcia” autorstwa Antoine de Saint-Exupéry. Jak w kontekście swoich prac odbiera Pani te słowa, jak je Pani interpretuje?

Nie ma życia bez emocji. Jesteśmy przepełnieni przeróżnymi uczuciami, które czerpiemy z naszego otoczenia, od osób, które na nas oddziałują. Każdy obraz, który tworzę, jest dla mnie jak emocjonalny list pisany kolorami. Są to historie, które nie potrzebują słów, by być zrozumiane. Intuicyjne malowanie oznacza dla mnie głębokie wsłuchiwanie się w emocje, które są we mnie i wokół mnie. Nie przygotowuję szkiców, maluję z otwartym sercem to, co niewidoczne. Powstają dzieła pełne znaczenia, odzwierciedlające emocje często ukryte głęboko wewnątrz nas. Staram się dawać ludziom nadzieję, miłość, wdzięczność i radość. Moje obrazy mają nieść ładunek pozytywnych emocji.

Dlaczego abstrakcja? Czy sztuka abstrakcyjna zawsze była Pani bliższa?

Na początku tworzyłam tylko i wyłącznie sztukę przedstawiającą, to były głównie akty, rysunki, a także malarstwo związane z martwą naturą, które było realistyczne. Potem moje prace stawały się coraz bardziej geometryczne i szły w stronę abstrakcji. Malowałam akwarelami, robiłam linoryty, akwaforty i akwatintę, odmianę techniki druku wklęsłego. Znów tak naturalnie, bo sztuka abstrakcyjna pozwala każdemu zobaczyć coś zupełnie innego, nie ma tu figuratywności. Przede wszystkim są emocje, odczucia, mamy wyobraźnię, wspomnienia, ludzi i miejsca, które przywołujemy w pamięci.

Klienci Pani ufają. Zamawiają i kupują prace, których nie widzieli. To pewnego rodzaju fenomen.

Tak, to prawda. W większości przypadków malowałam obrazy, których klienci na żadnym etapie prac nie widzieli i nie wiedzieli, co powstanie. I faktycznie, mogę to rozpatrywać w kategorii wielkiego zaufania, jakim mnie obdarzyli. Jestem im za to bardzo wdzięczna. Obraz to według mnie coś więcej niż dekoracja. Obraz może być lustrem, przypomnieniem lub intencją. To jest jedna z najpiękniejszych zagadek sztuki abstrakcyjnej i emocjonalnej. Wierzę, że emocje są językiem uniwersalnym – niezależnym od słów i logiki. Dzięki intuicji potrafię wyczuć energię i potrzeby klienta, nawet jeśli nie zostaną one wypowiedziane wprost. Klienci powierzają mi tę niezwykłą odpowiedzialność, a obrazy okazują się zawsze trafione, bo są autentycznym odbiciem wewnętrznego świata.

20250117 Kopia Agnieszka Pasieka Adamek FotoDoKwadratu 35

Jaki jest klucz do Pani obrazów? Co w nich można odszukać?

To, co ja robię, to fizycznie wpisuję daną emocję w obraz, czyli nie tylko przekładam te uczucia poprzez kolory, poprzez formę, które wykorzystuję, ale również – jak się dobrze ktoś przypatrzy – można w moich pracach dostrzec konkretną emocję. A jeśli obraz mówi więcej niż tysiąc słów, to emocje, które z niego płyną, potrafią przemówić nawet wtedy, gdy człowiek milczy. Każdy obraz, który tworzę, niesie intencję, miłość, dobrą energię, światło, przypomnienie. Jest jak codzienna modlitwa bez słów. Jak lustro duszy.

Jakie uczucia są dla Pani najistotniejsze i w życiu, i podczas tworzenia?

Na pierwszym miejscu jest na pewno miłość, na drugim – radość, a na trzecim – wdzięczność. Te trzy emocje są dla mnie fundamentem istnienia, są dla mnie najważniejsze i najczęściej splatają się w moich pracach. To są te dobre emocje, które są nam niezbędne do życia, a wiele osób – niestety – ma ich deficyt. Dlatego pragnę, aby moi odbiorcy, patrząc na obrazy, czuli się dobrze, radośnie. Byli wzruszeni, poruszeni, aby pozytywnie otwierali się na drugiego człowieka. Często, gdy przekazuję zamówiony obraz, tym momentom towarzyszy wielkie wzruszenie i łzy szczęścia. I właśnie o to mi chodzi…

Kolekcje Pani obrazów mają nazwy odnoszące się do konkretnych miejsc geograficznych. Czy właśnie podróże stanowią dla Pani największe źródło inspiracji?

Inspiracją na pewno jest wszystko, co mnie otacza, ale te wyjazdy powodują moment zatrzymania, czyli bycia tu i teraz, kiedy można głębiej dostrzegać tę esencję życia. Dostrzegam takie rzeczy, których wcześniej nie dostrzegłabym, bo właśnie stałam się bardziej uważna. To jest taka perspektywa jak z lotu ptaka. Podróże uczą mnie patrzeć na świat oczami dziecka, chłonąć kolory, światło, zapachy. Każdy cykl, który tworzę, ma swoje emocjonalne źródło: Madera to dla mnie spokój i wdzięczność, Kos to radość i błogość, Riwiera Francuska – wolność i kobiecość. Teraz tworzę serię Teneryfa.

Obraz to nie tylko emocja, wspomnienie, ale też świetna inwestycja kapitału. Dodatkowo zainwestujwsztuke.pl umożliwia współczesne formy płatności.

Tak, to prawda. Kupując obraz, inwestuje się nie tylko w piękno i emocje, ale też w coś, co ma realną wartość – i może z czasem tę wartość zwiększać. Dobrze dobrana sztuka, szczególnie od artysty, którego twórczość rozwija się konsekwentnie i zyskuje rozpoznawalność, staje się trwałym elementem majątku. W przeciwieństwie do przedmiotów codziennego użytku, obraz nie traci na wartości. Wręcz przeciwnie – może zyskać. Kolekcjonerzy często mówią mi, że moje obrazy są dla nich czymś więcej niż dekoracją – to emocjonalna lokata, która rośnie razem z nimi. Często kupują kolejny obraz, bo wiedzą, że to dobra decyzja – nie tylko dla duszy, ale i dla portfela. Co ważne, dzisiejszą sztukę można nabyć także zdalnie – bez wychodzenia z domu, płacąc nawet kryptowalutami. Tak jest w zainwestujwsztuke.pl, bo sztuka przyszłości łącząc się z technologią, nie traci swojego serca.

Sztuka może być także formą dywersyfikacji kapitału – obok nieruchomości, złota czy innych aktywów. A przy tym każdego dnia wpływa na nasze samopoczucie, inspiruje i przypomina o tym, co w życiu naprawdę ważne. To połączenie, którego nie daje żadna inna forma inwestycji. To także inwestycja w autentyczność i indywidualność. Każdy obraz jest unikalny – niepowtarzalny jak emocje, które są w nim ukryte. Nie podlega sezonowym trendom, nie starzeje się – przeciwnie, z czasem zyskuje wartość zarówno emocjonalną, jak i kolekcjonerską. Bo emocje są najcenniejszym zasobem, jaki mamy. I najbardziej zaniedbywanym. Inwestujemy w technologię, w rozwój, w wiedzę, ale zapominamy o tym, że nasz dobrostan zaczyna się od wnętrza. I że sztuka potrafi to wnętrze uzdrawiać. W świecie pełnym pośpiechu, bodźców i informacji — obraz może być jak oddech. Jak promień światła w codzienności. Jak przypomnienie: „Zatrzymaj się. Jesteś ważny. Jesteś wystarczający”.

Agnieszka Pasieka-Adamek
– architekt wnętrz, malarka, autorka ośmiu książek, CEO atoato.pl, zainwestujwsztuke.pl, przedsiebiorczyarchitekt.pl, agnieszkapasiekaadamek.com

Magda Ciesielska

Magdalena Ciesielska

redaktor prowadząca
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Rusałka ma głos. Hanka Dziubińska o kobietach, przemocy i sile dźwięku

Artykuł przeczytasz w: 6 min.


Poznańska Rusałka – miejsce znane biegaczom, rodzinom z dziećmi i miłośnikom weekendowego relaksu – w superprodukcji Audioteki staje się scenerią mrocznego kryminału z mocnym kobiecym głosem. „Sprawa Rusałki” to debiutancki audioserial Hanki Dziubińskiej, scenarzystki i pisarki, który wciąga słuchaczy w wir tajemnic, niewygodnych pytań o sprawiedliwość i mit kobiecej zemsty. Rozmawiam z autorką o inspiracjach zaczerpniętych z poznańskiej historii i codzienności oraz o tym, dlaczego właśnie kobiecy gniew stał się sercem tej poruszającej opowieści.

Rozmawia: Zuzanna Kozłowska | Zdjęcia: Monika Klapiszewska

Sprawa Rusałki” to kryminał z silnym kobiecym głosem i mroczną legendą w tle. Gdyby miała Pani jednym zdaniem opisać, o czym tak naprawdę jest ta historia, co by Pani powiedziała?

HANKA DZIUBIŃSKA: To historia o tym, jak blisko jest przemoc. O tym, jak często kobiety są na nią narażone. I o tym, jak bardzo są sfrustrowane tym, że ciągle muszą o tym pamiętać. To już trzy zdania…

To Pani debiut w formie audioserialu. Co najbardziej zaskoczyło Panią w pracy nad produkcją dźwiękową w porównaniu do pisania scenariusza filmowego czy prozy?

Nad „Rusałką” pracowałam w ramach konkursu Papaya Young Creators. Przed stworzeniem pierwszego odcinka dostałam możliwość konsultacji z mentorami (wśród nich byli Bartosz Szpak i Jakub Ćwiek), którzy zwrócili moją uwagę na kilka audialnych aspektów przedsięwzięcia.
Po pierwsze – nie podwajamy przekazu. Czyli, jeśli ktoś w audioserialu trzaska drzwiami, to narrator nie musi mówić „wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami”, bo odbiorca to usłyszy. Tym się właśnie różni audiobook od audioserialu. Audiobook był tworzony głównie dla papieru, dlatego takie powtórzenia są tam bardzo powszechne. Po drugie – dźwięk w audioserialu musi grać pierwsze skrzypce. Dlatego w „Rusałce” wiele sytuacji ma „swoje dźwięki”. Wielu rzeczy dowiadujemy się z radia, bohaterka trenuje boks, a dźwięki z salki są bardzo charakterystyczne, partner bohaterki ma swój dzwonek w telefonie, za oknem jej mieszkania jest remont drogi, stany lękowe podbite są konkretną warstwą muzyczną, a od czasu do czasu miauczy kot, Glorka… te wszystkie dźwięki towarzyszą przez cały czas trwania fabuły i pomagają odnaleźć się słuchaczowi.

„Sprawę Rusałki” osadzono w bardzo konkretnej przestrzeni – w okolicy poznańskiego jeziora Rusałka. Co sprawiło, że właśnie to miejsce stało się Pani inspiracją?

Do Poznania przeprowadziłam się kilkanaście lat temu i Rusałka mnie oczarowała. To było niesamowite odkrycie, że w środku miasta znajduje się prawdziwe jezioro – bez chodników i latarni. Zwyczajny las, a w lesie woda. Im dłużej tu mieszkałam, tym więcej dowiadywałam się o Poznaniu, także o wojennej historii Rusałki i o tym, że ten sztuczny zbiornik został stworzony przez Żydów. Ta mroczna historia, w której ludzie ginęli podczas morderczej pracy, w tym miejscu płynnie przenika się z rekreacyjną funkcją jeziora i rodzinnymi weekendami. To niesamowite zderzenie skrajności, które zawsze robiło na mnie ogromne wrażenie i budziło emocje. Do tego dochodzi ta mityczna nazwa… Jak wiadomo, Rusałki zwodzą mężczyzn, by później ich zabić, a dookoła jeziora zawsze przewija się wielu biegaczy… po prostu poskładałam wszystkie elementy. Ta historia napisała się sama.

20220212 47 MK 220212 DSC 4603

Jednym z pytań, które zostaje w głowie po przesłuchaniu, jest to, czy zemsta może być formą sprawiedliwości. A Pani – prywatnie – jak sobie na to pytanie odpowiada?

To bardzo proste – przemoc rodzi przemoc. Słyszeliśmy to tyle razy, że możemy myśleć o tym w kategorii banału. Tak samo jest w przypadku wydarzeń w mojej historii – brak adekwatnej reakcji odpowiedzialnych instytucji sprawia, że przemoc staje się impulsem do pełnej przemocy odpowiedzi. To nie jest rozwiązanie, do którego zachęcam. I to nie jest rozwiązanie premiowane w tej historii. Najbliżej w tej całej opowieści jest mi do ruchu społecznego – do reakcji mieszkańców miasta, do przelania się szali goryczy, do sprzeciwu. Bo to jest trochę opowieść o znalezieniu w sobie siły na sprzeciw.

20240115 sprawa rusalki

Audioteka stworzyła prawdziwą superprodukcję z gwiazdorską obsadą. Jak wyglądała praca z aktorami? Czy była Pani obecna na nagraniach i mogła wpływać na interpretację bohaterów?

Moja rola ograniczyła się do dokładnego opisania historii – nie tylko dialogów, ale także całej warstwy dźwiękowej. Nie miałam wpływu na casting czy realizację. Obsada robi wrażenie! Główne role odgrywają Katarzyna Dąbrowska, Aleksandra Domańska i Eryk Kulm Jr. A w czołówce moje nazwisko czyta Krystyna Czubówna, co ewidentnie jest realizacją punktu z mojej bucket list. To, co było interesujące to zderzenie z tym, jak Ewa Małecki – reżyserka audioserialu – zinterpretowała moją historię. Muszę przyznać, że w olbrzymim stopniu słyszałyśmy ją podobnie.

„Sprawa Rusałki” została już nominowana do nagród i weszła na listę najpopularniejszych audioseriali Audioteki. Co dalej? Czy planuje Pani kontynuację tej historii lub kolejne kryminały dźwiękowe?

„Sprawa Rusałki” faktycznie może pochwalić się kilkoma sukcesami. Znalazła się w TOP5 najpopularniejszych audioseriali platformy Audioteka.pl roku 2024. Została także nominowana w kategorii Audiobook plebiscytu Lubimy Czytać 2024 – mój scenariusz znalazł się w nim obok tekstów Żulczyka, Chmielarza czy Mroza. Są to osiągnięcia, z których jestem dumna. Bardzo cieszą mnie także pełne emocji komentarze pod wszystkimi odcinkami, które można znaleźć na platformie Audioteki. Bardzo dziękuję wszystkim słuchaczom za tak zaangażowany odbiór. To dla mnie niezwykłe i poruszające doświadczenie. A jeśli chodzi o dalsze plany… są! Pracuję nad kolejnym projektem audialnym i już wkrótce będę mogła powiedzieć o nim więcej, a optymistyczny scenariusz zakłada, że usłyszeć będzie go można nawet pod koniec tego roku. Mam także pisarskie plany, które dotyczą innych formatów. Zostałam jedną z dwóch laureatek Programu Pisarskiego organizowanego przez Centrum Sztuki Dziecka. Moja koncepcja dramatu to współczesna wersja baśni o Jasiu i Małgosi. „Jachu i Gośka” to historia o patchworkowej rodzinie, która musi się na nowo poukładać. To historia dla starszych dzieci z dużą dozą poczucia humoru, miłości i łez. Ale zrobię wiele, żeby te łzy oczyszczały atmosferę. W najbliższych miesiącach tworzyć będę tekst tego dramatu. Czy to wszystko? Na pewno nie. Bo gdy wpadam na ciekawy pomysł, to jakoś zawsze znajduję jeszcze dodatkowy, ukryty pokład energii, żeby zająć się kolejną rzeczą. Proszę trzymać za mnie kciuki.

Zuzanna Kozłowska

Zuzanna Kozłowska

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Techlam by Levantina | Spieki kwarcowe we wnętrzach – piękno kamienia w nowej odsłonie

Artykuł przeczytasz w: 13 min.
Techlam by Levantina


Spieki kwarcowe coraz śmielej wkraczają do wnętrz – od kuchni i łazienek, przez elewacje, aż po wielkoformatowe ściany dekoracyjne. Czym różnią się od kamienia naturalnego? Jakie mają właściwości i dlaczego stają się tak popularnym wyborem wśród projektantów i inwestorów? O tym, dlaczego spieki Techlam by Levantina to innowacyjna alternatywa dla tradycyjnych materiałów, mówią Robert Wrzyszcz, właściciel zakładu kamieniarskiego Onyx Art Ston i dystrybutor spieków Techlam w Polsce, oraz Beata Brodzik, ekspertka w dziedzinie kamienia naturalnego i spieków kwarcowych, która od lat doradza architektom i klientom w wyborze idealnych rozwiązań do ich wnętrz.

Rozmawia: Alicja Kulbicka | Zdjęcia: Techlam by Levantina, Maria Kabsik

Kamień naturalny od zawsze był obecny w projektowaniu wnętrz. Co sprawia, że ten materiał wciąż cieszy się takim uznaniem wśród projektantów i właścicieli nieruchomości? Jakie cechy sprawiają, że jest to wybór ponadczasowy?


Beata Brodzik: Kamień naturalny od zawsze uznawany jest za synonim luksusu. Dawniej zarezerwowany wyłącznie dla kościołów, muzeów i zamków królewskich, później zaczął pojawiać się również w dworkach szlacheckich. To materiał niezwykle szlachetny i elegancki, który nie tylko dodaje wnętrzom prestiżu, ale przede wszystkim wyróżnia się ponadczasowością. Jego unikalne wzory i niepowtarzalna struktura sprawiają, że nigdy nie wychodzi z mody. Doskonałym przykładem takiej ponadczasowości jest marmur Bianco Carrara – klasyczna biel z delikatnymi, szarymi żyłkami. Od lat króluje we wnętrzach i niezmiennie zachwyca swoją elegancją. Podobnie jest z innymi kamieniami naturalnymi – granitem, trawertynem czy onyksami – które, odpowiednio dobrane, mogą podkreślać zarówno klasyczne, jak i nowoczesne aranżacje. Ich trwałość i odporność na upływ czasu sprawiają, że to wybór, który nie tylko wygląda doskonale, ale także przetrwa dekady bez utraty swoich walorów estetycznych.

Jakie przestrzenie najlepiej prezentują się z użyciem kamienia naturalnego? Czy widzicie jakieś zmiany w tym, jak postrzegamy kamień w kontekście współczesnych aranżacji?

Robert Wrzyszcz: Kamień naturalny ma niezwykle szerokie zastosowanie – możemy go wykorzystać praktycznie w każdej przestrzeni, a jedynym ograniczeniem jest nasza wyobraźnia. Warto jednak pamiętać, że różne rodzaje kamienia mają odmienne właściwości, dlatego ich dobór powinien być dostosowany do konkretnego zastosowania. Weźmy na przykład wspomniany marmur – piękny i elegancki, ale wymagający większej troski. Można go stosować na blaty kuchenne, jednak ze względu na jego porowatość i chłonność, nawet najlepsza impregnacja nie zapewni pełnej odporności na plamy czy działanie środków chemicznych. W Polsce klienci często oczekują, że materiał zachowa swój nienaganny wygląd przez lata, dlatego częściej doradzamy wykorzystanie kamienia na posadzki, okładziny ścienne, portale kominkowe, dekoracyjne blaty łazienkowe czy blaty komód – tam, gdzie jego właściwości estetyczne i użytkowe będą najlepiej wykorzystywane. Coraz częściej kamień pojawia się również jako element dekoracyjny – podświetlane ściany telewizyjne, efektowne wykończenia holi wejściowych, a nawet jako artystyczny akcent, pełniący funkcję obrazu. Co ciekawe, kamień naturalny coraz śmielej wkracza do świata meblarstwa. Już nie tylko jako blaty, ale również jako fronty meblowe, wstawki dekoracyjne czy elementy rzeźbiarskie, które nadają meblom ekskluzywnego charakteru. Współczesne aranżacje wnętrz coraz częściej łączą surową elegancję kamienia z ciepłem drewna i nowoczesnymi materiałami, co pozwala tworzyć wnętrza zarówno klasyczne, jak i minimalistyczne, ale zawsze pełne charakteru.

Beata Brodzik
Beata Brodzik

Które rodzaje kamienia najczęściej pojawiają się w polskich wnętrzach?

R.W.: Najczęściej spotykanym kamieniem w polskich wnętrzach jest zdecydowanie granit – głównie ze względu na jego trwałość, odporność na zarysowania i szerokie możliwości zastosowania. Wykorzystuje się go praktycznie wszędzie – od blatów kuchennych i łazienkowych, przez posadzki, aż po elewacje budynków. Doskonałym przykładem są liczne kamienice przy Starym Rynku w Poznaniu, których fasady wykonane są właśnie z granitu. Drugim niezwykle popularnym kamieniem w aranżacji wnętrz jest kwarcyt naturalny. Hitem ostatnich lat stał się kwarcyt Patagonia – przepiękny materiał o wyjątkowej estetyce, wizualnie przypominający onyx, ale znacznie trwalszy i mniej chłonny. Dzięki tym właściwościom znacznie lepiej sprawdza się jako materiał na blaty, zachowując jednocześnie elegancję i niepowtarzalny rysunek naturalnego kamienia.

A czym, wobec tego są spieki kwarcowe i czym różnią się od kamienia naturalnego?

R.W.: Spiek kwarcowy to nowoczesny materiał, powstały z naturalnych surowców – zgranulowanego granitu iłów łupkowych i pigmentów ceramicznych. Po dokładnym oczyszczeniu są one prasowane pod ogromnym ciśnieniem, wynoszącym aż cztery tysiące ton, a następnie wypiekane w piecu hybrydowym w temperaturze 1220 stopni Celsjusza. W przeciwieństwie do konglomeratów, spieki kwarcowe nie zawierają żywic jako spoiwa, co czyni je niezwykle odpornymi na zarysowania, zmiany temperatur i działanie czynników chemicznych. Dzięki temu znajdują szerokie zastosowanie zarówno we wnętrzach, jak i na elewacjach budynków. Od kamienia naturalnego spieki kwarcowe różnią się przede wszystkim wagą – są znacznie lżejsze, co ułatwia ich transport i montaż, zwłaszcza na dużych powierzchniach. Dodatkowo, dzięki precyzyjnie kontrolowanemu procesowi produkcji, spieki pozwalają na uzyskanie jednolitego wzoru i koloru, co może być istotne w nowoczesnych aranżacjach wnętrz. To wszystko sprawia, że stały się jednym z najczęściej wybieranych materiałów zarówno przez projektantów, jak i inwestorów.
B.B.: W przeciwieństwie do kamienia naturalnego, gdzie każda płyta ma unikalny i niepowtarzalny rysunek, spieki kwarcowe zapewniają powtarzalność wzoru. Dzięki temu możliwe jest precyzyjne planowanie aranżacji i uzyskanie jednolitego efektu wizualnego na dużych powierzchniach. To ogromna zaleta, szczególnie w projektach wymagających spójności estetycznej. Dodatkowo spieki kwarcowe mogą być produkowane w dużych formatach, co minimalizuje liczbę fug i łączeń, a tym samym wpływa na estetykę i łatwość utrzymania powierzchni w czystości. Warto także dodać, że jasny kamień naturalny z biegiem czasu zżółknie, natomiast spiek kwarcowy zachowa swoje pierwotne właściwości. 

Techlam by Levantina

Został Pan dystrybutorem spieków Techlam by Levantina. Co takiego przekonało Pana do tego materiału? Co sprawia, że Techlam wyróżnia się na tle innych dostępnych rozwiązań w branży kamieniarskiej i wnętrzarskiej?

RW.: Od wielu lat w ofercie mojej firmy znajdują się kamienie naturalne, ale poszukiwałem materiału, który uzupełni tę ofertę i jednocześnie odpowie na rosnące potrzeby współczesnych projektantów i klientów. Spieki kwarcowe Techlam by Levantina to rozwiązanie, które łączy elegancję naturalnego kamienia z nowoczesną technologią produkcji, oferując wyjątkową trwałość i wszechstronność zastosowań. Jednym z największych atutów tych spieków jest niezwykle wierne odwzorowanie wzorów naturalnych kamieni. Na pierwszy rzut oka trudno odróżnić, czy mamy do czynienia z kamieniem naturalnym, czy spiekiem. Doskonałym przykładem jest kwarcyt Patagonia, który w wersji spieku Techlam wygląda niemal identycznie jak jego naturalny odpowiednik. Spieki Techlam dostępne są w ogromnej ilości kolorów i wzorów, niespotykanych u innych producentów. Dodatkowo producent przy odpowiednim minimum logistycznym jest w stanie wyprodukować spiek o dowolnym wzorze. I co ważne na spieki Techlam ten producent daje 25 lat gwarancji. Grupa Levantina to hiszpański producent o ugruntowanej pozycji na rynku, znany przede wszystkim z własnych kamieniołomów, w których wydobywa cenione na całym świecie kamienie naturalne, takie jak Crema Marfil czy Emperador. Dzięki wieloletniemu doświadczeniu w pracy z kamieniem naturalnym oraz nowoczesnym technologiom produkcji, wybór spieków kwarcowych Techlam od Levantiny był dla nas naturalnym krokiem.

Gdzie najczęściej znajdują zastosowanie spieki kwarcowe?

B.B.: Podobnie jak naturalny kamień, spieki kwarcowe mają bardzo szerokie zastosowanie. Wielkoformatowe płyty o grubości 3,5 mm z powodzeniem wykorzystuje się na elewacjach, jako ściany dekoracyjne, okładziny kominkowe czy fronty meblowe. Te nieco grubsze – 5,5–6,5 mm – znajdują zastosowanie na posadzkach i schodach, gdzie liczy się zarówno estetyka, jak i wytrzymałość materiału. Kolejnym rodzajem są typowe grubości blatowe – 12 i 20 mm – które coraz częściej wykorzystywane są nie tylko w kuchniach i łazienkach, ale także na tarasach wentylowanych. Duży format spieków pozwala na tworzenie jednolitych powierzchni z minimalną ilością fug, co nie tylko podnosi walory estetyczne, ale również ułatwia utrzymanie czystości i zwiększa trwałość nawierzchni.

Techlam by Levantina

To porozmawiajmy o wzorach i kolorach.

R.W.: Techlam by Levantina niektóre swoje spieki kwarcowe produkuje w technologii 3D Carving, co powoduje, że strukturą są wręcz identyczne z naturalnym kamieniem, choć wzór, jaki na nich się znajduje, nie powstaje naturalnie, a jest nadrukowany. Wykonuje się go z pigmentów ceramicznych, co zapewnia trwałość i precyzję detali. Warto jednak dodać, że w tradycyjnych spiekach użylenie widoczne jest jedynie na powierzchni – na przekroju płyty nie ma jego kontynuacji. To istotna różnica w porównaniu do kamienia naturalnego, w którym wzór przenika przez całą strukturę. Jednak technologia stale się rozwija i coraz częściej pojawiają się spieki barwione w masie, tzw. inside, w których rysunek jest widoczny także na przekroju płyty. Dzięki temu materiał jeszcze bardziej przypomina naturalny kamień i staje się jeszcze atrakcyjniejszy dla wymagających inwestorów.
B.B.: Zgodnie z najnowszymi trendami, w ofercie znajduje się wiele odcieni beżu, klasycznej bieli czy czerni z użyleniem. Szczególną uwagę warto zwrócić na doskonale odwzorowaną Patagonię, dostępną zarówno w wersji polerowanej, jak i matowej. Dzięki temu można stworzyć efektowną, podświetlaną ścianę dekoracyjną, która wygląda niemal identycznie jak jej odpowiednik z naturalnego kamienia, ale przy znacznie niższych kosztach. Dodatkowo, w ofercie znajduje się perfekcyjnie odwzorowany kwarcyt Taj Mahal – dostępny w dwóch wersjach kolorystycznych. Jaśniejsza, również o nazwie Taj Mahal, utrzymana jest w subtelnych odcieniach szarości i beżu, natomiast wariant Quartzite ma głęboki, ciepły beżowy ton. Nie mogło również zabraknąć bieli z różnorodnym użyleniem – od delikatnych, złotych żyłek po bardziej wyraziste, grubsze wzory. Są także spieki imitujące miedź, czy beton. Wybór zależy wyłącznie od preferencji klienta, co pozwala idealnie dopasować spiek do indywidualnego charakteru wnętrza.

A drewno?

B.B.: Oczywiście, drewno również jest dostępne! To spiek o nazwie Legno, który idealnie odwzorowuje strukturę i ciepło naturalnego drewna, a jednocześnie zachowuje wszystkie zalety spieków kwarcowych – trwałość, odporność na wilgoć i łatwość w utrzymaniu. Dzięki nowoczesnej technologii nadruku i tekstury, płyty Legno doskonale imitują słoje, sęki i subtelne niuanse drewna, oferując estetykę naturalnego materiału bez jego typowych ograniczeń, takich jak podatność na zarysowania czy zmiany wilgotności. To doskonała alternatywa dla tradycyjnego drewna w miejscach narażonych na intensywną eksploatację, takich jak łazienki, kuchnie czy elewacje budynków.

Techlam by Levantina

Dzisiaj dużo mówi się o ekologii, czy spieki kwarcowe Techlam są ekologiczne?

B.B.: Tak, spieki kwarcowe Techlam powstają z poszanowaniem środowiska na każdym etapie produkcji. To materiał ekologiczny, w pełni nadający się do recyklingu i wolny od substancji szkodliwych dla zdrowia. Proces jego wytwarzania jest zoptymalizowany pod kątem minimalizacji odpadów, zużycia wody oraz emisji CO₂. Co więcej, Levantina, producent Techlam, stosuje nowoczesne technologie produkcyjne, które pozwalają na maksymalne wykorzystanie surowców naturalnych i ograniczenie wpływu na środowisko. Spieki są trwałe i odporne na czynniki zewnętrzne, nie rosną na nich pleśnie czy grzyby, co oznacza, że nie wymagają częstej wymiany czy konserwacji, a to dodatkowo zmniejsza ich ślad węglowy. Wybierając Techlam, inwestujemy więc nie tylko w estetykę i funkcjonalność, ale także w rozwiązanie przyjazne dla środowiska, zgodne z ideą zrównoważonego budownictwa.

To porozmawiajmy o cenie. Mówicie, że efekt pięknej kamiennej ściany dekoracyjnej można uzyskać za pomocą wielkoformatowych płyt ceramicznych, ale za mniejsze pieniądze. O ile mniejsze?

B.B.: Oczywiście, wszystko zależy od konkretnej realizacji – od wybranego wzoru, formatu płyt, sposobu montażu i wielu innych czynników. Jednak dla uproszczenia można przyjąć, że sam materiał może być nawet do 50% tańszy od kamienia naturalnego. Dodatkową oszczędność generuje również łatwiejszy transport i montaż – spieki są lżejsze od kamienia, co ułatwia ich instalację i często obniża koszty wykonawcze. Dzięki temu można uzyskać efekt spektakularnej, wielkoformatowej ściany dekoracyjnej o wyglądzie naturalnego kamienia, ale w znacznie bardziej przystępnej cenie.

Techlam by Levantina

Jak wygląda proces obróbki spieków kwarcowych?

R.W.: Spieki kwarcowe mają swoje specyficzne właściwości, dlatego ich obróbka wymaga precyzji, odpowiednich narzędzi i doświadczenia. Nie każdy kamieniarz decyduje się na ich cięcie i montaż, ponieważ materiał ten, choć niezwykle trwały, jest jednocześnie cienki i podatny na uszkodzenia podczas nieprawidłowej obróbki. W Onyx Art Ston mamy odpowiednie zaplecze technologiczne i wykwalifikowany zespół, który pozwala nam podejmować się nawet najbardziej wymagających realizacji ze spieków kwarcowych. Materiał ten można ciąć, fazować, a także wiercić, co daje ogromne możliwości aranżacyjne.

A montaż?

R.W.: Zajmujemy się również montażem – zarówno kamienia naturalnego, jak i spieków kwarcowych. Działamy kompleksowo, oferując nie tylko sprzedaż, ale także profesjonalny pomiar, obróbkę i montaż, co gwarantuje perfekcyjne dopasowanie materiału do konkretnej realizacji. Dzięki doświadczeniu naszego zespołu jesteśmy w stanie podjąć się nawet najbardziej wymagających projektów – niezależnie od tego, czy chodzi o blaty, elewacje, okładziny ścienne czy inne elementy wykończeniowe. Obecnie kończymy montaż wielkoformatowych płyt kamiennych w hotelu Senator w Dźwirzynie, co jest doskonałym przykładem na to, że nie boimy się wyzwań i podejmujemy się realizacji na najwyższym poziomie.

To powiedzcie na koniec, gdzie te spieki można zobaczyć?

R.W.: Dzięki temu, że zostałem dystrybutorem, wszystkie spieki w pełnych formatach można zobaczyć na żywo w moim zakładzie kamieniarskim Onyx Art Ston w Wysoczce pod Bukiem. Posiadamy szeroką ekspozycję na placu, co oznacza, że klienci nie muszą polegać jedynie na niewielkich próbkach czy zdjęciach w katalogu. Możliwość obejrzenia całych płyt pozwala lepiej ocenić ich strukturę, kolorystykę i efekt wizualny, co jest kluczowe przy wyborze idealnego materiału do wnętrza.
B.B.: Dodatkowo jesteśmy obecnie na etapie remontu studia kuchennego Halupczok w Galerii Polskie Meble, gdzie powstaje specjalna ekspozycja prezentująca zarówno wielkoformatową posadzkę, jak i blaty kuchenne wykonane właśnie ze spieków Techlam. To świetna okazja, by zobaczyć je w rzeczywistej aranżacji i przekonać się, jak doskonale komponują się w nowoczesnych wnętrzach.

Alicja Kulbicka

Alicja Kulbicka

Redaktor naczelna
REKLAMA
REKLAMA
Techlam by Levantina
REKLAMA
REKLAMA