Remik Świątek | Życie nauczyło mnie nie zakładać żadnego ze scenariuszy

Remik Świątek|Mercedes MBMotors|Mercedes MBMotors

Choć samochody to nie jego największa pasja mówi, że lepiej jeździć mercedesem niż PKS-em. Uśmiechnięty, relacyjny, z poczuciem humoru dającym odczuć się w każdej jego wypowiedzi i dystansem do siebie i otaczającego świata. Tytuł zaproszenia na wywiad, jaki przyszedł do mnie mailem, brzmiał „przyjacielska rozmowa o życiu, śmierci i robocie”. I można z nim rozmawiać godzinami o wszystkim. Remik Świątek dyrektor zarządzający MB Motors Poznań o trudnym czasie pandemii, trudnej miłości do elektryków, szczęściu osobistym i o tym, że nie warto zakładać z góry żadnego ze scenariuszy. 

Rozmawia Alicja Kulbicka | Zdjęcia: archiwum MBMotors

„Przyjacielska rozmowa o życiu, śmierci i robocie” – chciałabym zmienić kolejność i rozpocząć od pracy. Ostatni raz mieliśmy okazję porozmawiać jeszcze przed pandemią, przy okazji Twojej obecności na naszej okładce we wrześniu 2019. Za pół roku pojawił się covid, teraz jest wojna, czasy trudne dla biznesu. Jak sobie poradziliście? 

REMIK ŚWIĄTEK: Kiedy dzisiaj sięgam pamięcią do tamtych chwil, pierwszych dni pandemii, to śmiało mogę powiedzieć, że byliśmy dokładnie w tym samym miejscu, co wszyscy inni przedsiębiorcy. Przy kilkunastu zachorowaniach dziennie i zamkniętych dla biegaczy lasach, co było jakimś absurdem, zakładaliśmy najczarniejsze scenariusze. Brak dostaw i niepewność jutra. Ale paradoksalnie ten czas okazał się też swoistym czasem próby. Część ludzi wysłaliśmy na tzw. postojowe, co oznaczało, że ich wynagrodzenie spadło do podstawowego poziomu bez premii. Wówczas okazało się, kto tak naprawdę rozumie sytuację, jest otwarty na współpracę z pracodawcą i potrafi postawić dobro ogółu nad swoje własne. To mi pokazało, kto jest ze mną, kto stoi po mojej stronie. Jako osoba zarządzająca miałem wówczas podwójnie trudne zadanie. Z jednej strony podejmowanie często niepopularnych decyzji, z drugiej komunikowanie ich zespołowi. I niestety z kilkoma osobami musieliśmy się wówczas pożegnać, gdyż nie każdy czuł się częścią tej rodziny. Dzisiaj mogę śmiało powiedzieć, że wyszliśmy z pandemii zdecydowanie silniejsi jako drużyna.  

Mercedes MBMotors

Ale okazało się, że to był dopiero początek. Pandemii podobno już z nami nie ma, ale nie ma też samochodów, rynek zareagował z opóźnieniem na sytuację? 

Tak jak my postąpiło wówczas wiele organizacji, wiele koncernów z różnych branż. Chyba można powiedzieć, że nie wytrzymali ciśnienia. A tak naprawdę okazało się, że to, co trudne, czyli wysoka skala zachorowań, było dopiero przed nami. I chyba wiele z koncernów wymyśliło sobie, że teraz świat będzie zamknięty, a my wszyscy będziemy siedzieć w domu na kanapach i grać w PlayStation. I nikt z nas nie będzie kupował samochodów, wobec czego czipy i półprzewodniki będziemy produkowali dla producentów konsol. (śmiech) A tak serio, to faktycznie zrobił się duży kłopot. Zaczęły się problemy z dostępnością, przerwane łańcuchy dostaw sprawiły, że samochody zaczęły przyjeżdżać do salonów z ogromnym opóźnieniem, albo niekompletne. 

Jak reagowali klienci? 

Na początku z ogromną roszczeniowością. I moi handlowcy usłyszeli pod swoim adresem wiele „przyjemnych” słów na temat swój i organizacji, w której pracują. Ale ponieważ problem nie dotyczył tylko naszej marki, klienci powoli zaczynali rozumieć sytuację i w którymś momencie po prostu przyjmowali z całym dobrodziejstwem inwentarza to, co daje rynek. Handlowcy się zahartowali, zrozumieli, że sytuacja nie jest ich winą, jest po prostu sytuacją. Dzisiaj z klientami rozmawiamy bardziej po partnersku, cena zeszła na drugi plan, mniej się mówi o ratach, samochodach, wyposażeniu. Bo skoro nie mamy na to wpływu…  Wiesz, moim generalnym przemyśleniem po covidzie, jest to, że nie należy się martwić na zapas. Jak mawiał Oscar Wilde When you ASSUME, , you make an ASS out of U and ME.  Nie ma co zakładać, bo życie i tak się toczy, na pewne jego elementy nie mamy wpływu. Wobec tego przestałem się przejmować rzeczami, na które nie mam wpływu, bo to zjada emocjonalnie. 

Jestem też ciekawa jak wyglądała w tym czasie komunikacja. Tak duża organizacja, w skład której wchodzicie – planuje. Nic nie dzieje się z dnia na dzień. Covid, wojna to wymagało chyba przewartościowania treści pojawiających się w przestrzeni publicznej? 

W naszym przypadku za komunikację ogólną zawsze odpowiada importer. Więc to po jego stronie był przekaz reklamowy i informacyjny. Na naszym lokalnym poziomie jako salon prowadzimy swoje social media. I tu faktycznie mocno postawiliśmy na relacje. Często mówię, że w social mediach jest nas dwóch – jest Maciek Wlaźlak, odpowiedzialny za część produktową, samochodową i ja, mocno stawiający na relacje. Na pewno pamiętasz nasz baner, który zawisł nad salonem w pierwszych miesiącach pandemii, mówiący o tym, że razem jesteśmy silni i damy sobie radę. I na tym się skupialiśmy – bo samochodów najpierw nie było, potem na chwilę się pojawiły, potem były niekompletne. Więc siłą rzeczy ta komunikacja zrobiła się bardziej relacyjna. 

Wiele mówisz o tym, ile się zmieniło w trakcie tych przeszło dwóch lat. Jak myślisz, czy kiedy sytuacja gospodarcza się ustabilizuje, będzie tak jak było?

Dzisiaj z samochodami jest kłopot, może kiedy sytuacja się odbije i tych samochodów znowu będzie dużo, wrócimy do jakiś przepychanek cenowych. Chociaż wydaje mi się, że nie, bo idziemy powoli w stronę modelu agencyjnego, gdzie cena będzie z góry ustalona, a dealer będzie pełnił funkcję wydawczą i serwisową. Być może uzdrowi to trochę sytuację na rynku dealerskim, bo przestaniemy konkurować ze sobą ceną, a zaczniemy dostępnością, poziomem usług serwisowych, a przede wszystkim jakością. To jest model, który już funkcjonuje na niektórych rynkach europejskich, w Polsce myślę, że to kwestia trzech-czterech lat. Ale czy tak będzie – czas pokaże. Cztery lata są za cztery lata, a jak już mówiłem zakładanie czegoś z góry nie do końca sprawdziło się w ostatnim czasie. 

Mercedes MBMotors

Czas pandemii i pewnej stagnacji nie oznaczał, że Mercedes w tym czasie spał. Pojawiło się wiele nowych modeli, w większości zgodnie z trendem – elektrycznych. Wiem, że nie jesteś wielkim fanem samochodów, ale czy samochody elektryczne to coś, co powoduje u Ciebie szybsze bicie serca? 

Mercedes w trakcie pandemii wypuścił kilka nowych modeli, i co stanowi swoiste novum, zobacz jak dyskretnie pojawiły się one na rynku. Kiedyś premiery to były wielkie wydarzenia, show w salonach, eventy zarówno globalne, jak i lokalne, pandemia to zmieniła. Dzisiaj te modele po postu pojawiają się w naszej ofercie.I rzeczywiście kilka jest nowości, w tym kilka elektryków. Zaczynając od najmniejszego EQA, poprzez średnie EQB, a kończąc na naszym flagowcu EQS-ie. Ostatnią naszą nowością jest EQE. Ale to właśnie EQS był takim najbardziej wyczekiwanym przez wszystkich modelem. Z technologią przyszłości, z iście futurystycznym wnętrzem, z prawdziwie kosmicznym ekranem. To tylko pokazuje kierunek, w którym idziemy – elektroniki i dotykowych paneli będzie tylko więcej. Stety i niestety. Mnie trochę jednak żal V-ósemek, bo pomimo że nie jestem faktycznie wielkim fanem samochodów, trochę w tych nowych modelach brakuje mi duszy. Nie chcę powiedzieć, że całkiem jej tam nie ma. Są komfortowe, bezpieczne, naszpikowane gadżetami i pewnie, że lepiej jest jeździć mercedesem niż PKS-em. (śmiech) Kiedy 2,5 roku temu przesiadłem się do elektryka, było to EQC. Jedno mogę powiedzieć, są to samochody, które niewątpliwie mają całą masę plusów. Przede wszystkim jest tam przeuroczo cicho, dynamika jest taka, że przypomina mi czasy wiatru we włosach na motocyklu. Można bezkarnie poruszać się nimi po bus pasach i parkować w mieście za darmo. To są fantastyczne rzeczy. Jednak jak mawiał prezes Ochódzki w „Misiu” – niech te plusy nie przesłonią wam minusów. Głównie za sprawą infrastruktury, a właściwie jej braku. Wyjazd na zawody w odległe regiony kraju już takiej frajdy nie sprawia. Z racji tego, że ostatnio przytrafia mi się jednak coraz więcej dłuższych tras – wróciłem do diesla. Jeśli infrastruktura się rozbuduje – z przyjemnością wrócę znów do elektryków. 

A hybrydy? 

One faktycznie wydają się dzisiaj logicznym konsensusem. Genialnie sprawdzają się, jadąc na prądzie w mieście, na krótkich dystansach, ale kiedy trzeba pojechać nad morze, zmieniamy tylko źródło napędu i trasa już nam niestraszna. To zresztą bardzo często wybierana przez naszych klientów alternatywa dla silników benzynowych czy wysokoprężnych. 

Mercedes MBMotors

Sport w Twoim życiu zawsze był ważny, mocno wspierasz lokalne inicjatywy sportowe. Ostatnio MB Motors zostało partnerem naszej poznańskiej drużyny żużlowej. Jesteś fanem żużla?

Byłem może raz jak byłem dzieckiem (śmiech), więc kiedydostałem zaproszenie na spotkanie promujące naszą poznańską drużynę, nie ukrywam, że podszedłem do tego sceptycznie. Nie czułem tego zupełnie. Uprawiam sport, ale to bardziej bieganie, triathlon, rower. Jednak dałem się namówić i na spotkaniu Poznańskiego Stowarzyszenia Żużla idea mi się spodobała. I kiedy po wielu latach od pierwszego i jedynego meczu żużla, na którym byłem jako dzieciak, miałem okazję być na Golęcinie, zakochałem się w tej absolutnie genialnej atmosferze. To jest atmosfera pikniku, fajnych emocji, słychać ryk silników, nie przeszkadza nawet unoszący się w powietrzu zapach etanolu. Podziwiam odwagę tych chłopaków, których ciała raz po raz fruwają w powietrzu, obijając się o bandy. I mocno trzymam kciuki za to, aby nasze poznańskie Skorpiony awansowały do pierwszej ligi, a my jako MB Motors chcemy być tego częścią.

Ale Skorpiony to nie jedyna lokalna inicjatywa, w którą angażujecie się jako MB.  

Wiesz, wiele lat mieliśmy taki problem, że skoro nasza centrala jest w Warszawie, to byliśmy postrzegani jako bardziej warszawscy niż poznańscy. Dzięki temu, że konsekwentnie od niemalże dziesięciu lat wspieramy poznańską filharmonię, lotnisko czy teraz drużynę żużlową czujemy się bardzo poznańscy. Naszym ambasadorem niezmiennie od trzynastu lat jest Bartek Bosacki, który niedawno znalazł się w jedenastce stulecia Lecha Poznań, czego mu serdecznie gratuluję. To również Bartek namówił nas do współpracy i wspierania Słodkiej Polski i Cukier Asów, czyli drużyn piłkarskich dzieciaków z cukrzycą.

Sam pochodzę spod Poznania i od wielu lat wspieramy tam jako MB Motors – Akwen Czerwonak, nieustannie hołdując zasadzie „w zdrowym ciele zdrowy duch”. I tych inicjatyw z roku na rok jest tylko więcej. Od naszej ostatniej rozmowy wiele się zmieniło, ale jedno pozostało niezmienne. Nie przepadam za samochodami, ale lubię ludzi. I swoje wartości staram się przekładać na prowadzony przeze mnie biznes. Czyli krótko mówiąc, myślę, jak połączyć moją pracę z ludźmi. Poznań, Wielkopolska to nasza mała ojczyzna, więc bardzo mi zależy na tym, aby wspierać to, co nasze i blisko nas. 

Mercedes MBMotors

Nadal biegasz? 

Biegam, choć mój organizm coraz bardziej się buntuje. (śmiech) Ale nie wyobrażam sobie z tego całkiem rezygnować, choć być może z czasem będę musiał to trochę ograniczać… Bardzo bym nie chciał, bo mam niewyrównane rachunki z Tatrami, plan biegu 100-kilometrowego w czerwcu, no i niezrealizowane wspólne marzenie moje i Jarka Skiby – pobiec maraton poniżej trzech godzin. Razem już tego marzenia nie zrealizujemy, Jarek mój przyjaciel i trener zginął niedawno tragicznie. Ale bardzo chciałbym zrobić to dla siebie i dla niego. Maraton co prawda jest w październiku, a moje życie we wrześniu mocno się przeorganizuje, nie wiem czy będę się wysypiał… 

Zatem nie pozostaje mi nic innego jak skończyć o robocie i przejść do życia. Życie wielu z nas w trakcie tych 2,5 roku mocno się zmieniło. Nie jesteś wyjątkiem. 28 maja miałam okazję i przyjemność uczestniczyć w pewnej pięknej uroczystości niedaleko Czempinia… 

Dokładnie rok temu 28 maja 2021 roku jechałem z Jarkiem Skibą i kilkoma kolegami na Bieg Rzeźnika. Dużo rozmawialiśmy w samochodzie, kilka dni później byłem zaproszony na ślub. Nie będę ukrywał, że nie miałem z kim pójść… Po zakończeniu biegu dałem na swoich social mediach post z opisem wrażeń z biegu. Pojawiły się pod nim komentarze i gratulacje. Jedną z osób, która mi gratulowały, była Basia. Pomyślałem, że spróbuję i … poprosiłem Basię, aby poszła ze mną. I dokładnie rok później została moją żoną, a we wrześniu spodziewamy się przyjścia na świat naszej córeczki. Pętla czasu się domknęła. I znowu, kiedy pomyślę o sobie, o moich założeniach, które robiłem półtora roku temu co do przyszłego życia jako „singla z odzysku”, myślę, że powinienem połknąć własny język. Popełniłem błąd – założyłem pewien scenariusz, a życie i tak chciało inaczej. Don’t ASSUME, because when you assume, you make an ASS out of U and ME…

1652362275795

Gdybyś był kobietą, powiedziałabym, że promieniejesz szczęściem, nie wiem czy mężczyźnie wypada… 

A dlaczego nie? Myślę, że jeśli człowiek jest szczęśliwy to nie tylko dobrze dla niego, ale też dla jego otoczenia. Kiedyś w Polsce na pytanie „jak u Ciebie?”, nie wypadało odpowiedzieć „super”. Kiedy zapytałaś sąsiada „co słychać”, rozpoczynała się niekończąca litania narzekań. Z drugiej strony Amerykanie choćby się waliło i paliło zawsze odpowiadają, że jest „fine”. Ja dzisiaj z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jest super. Kładę się spać uśmiechnięty, wstaję uśmiechnięty, patrzę na osobę, która jest obok mnie i ona też się do mnie uśmiecha! To jest jakaś magia! Znalazłem swoją przystań. 

To obok prywatnych, jakie kolejne plany? 

W tym roku obchodzimy swoje 13-ste urodziny. I na pewno nie jest to pechowa 13-stka. Dzięki dobrej współpracy z miastem, powiększamy nasz teren o kolejne 3000 metrów kwadratowych tuż obok naszego salonu. A co przed nami? Kolejny rok nauki. Jednak nie jest frazesem powiedzenie, że człowiek się całe życie uczy. Świat jest tak dynamiczny, że trzeba się umieć zaadaptować do nowych, zmieniających się czasów. Stanowimy zgrany, uśmiechnięty, wesoły zespół, bo zgodnie z moją przyświecającą mi od lat maksymą wesoły pociąg jedzie szybciej.  I tego konsekwentnie od 13-stu lat się trzymamy. Problemy były i będą – nauczmy się nimi zarządzać i je rozwiązywać zamiast dać się im zżerać. Życie jest jedno i niech będzie piękne – tego życzę każdemu czytelnikowi i Tobie oczywiście!

Alicja Kulbicka

Alicja Kulbicka

Redaktor naczelna
REKLAMA
REKLAMA

Może cię zainteresować:

Remik Świątek|Mercedes MBMotors|Mercedes MBMotors
REKLAMA
REKLAMA

Miasto przyszłości okiem Watchera

Volvo EX30, Noriaki

Miasta to obszary jedne z najbardziej wrażliwych na zmiany klimatu. Są miejscem zamieszkiwania ponad połowy ludności świata, pomimo że zajmują jedynie ok, 3% powierzchni lądowej Ziemi. W sposób znaczący wpływają na środowisko, bo 75% emisji gazów cieplarnianych generowane jest w miastach. I to również w nich boleśnie odczuwamy efekty zjawisk globalnych. Podtopienia, powodzie, susze, wysokie temperatury, silne wiatry, zanieczyszczone powietrze to zjawiska, których doświadczamy każdego roku coraz bardziej dokuczliwie. Jak więc budować miasta zdrowe, bogate przyrodniczo, przyjazne i interesujące dla mieszkańców, a nade wszystko zeroemisyjne?

tekst: Alicja Kulbicka | Zdjęcia: Volvo Firma Karlik, Flickr, domena publiczna

Miasta przyszłości stają w obliczu nieustannych wyzwań związanych z ekologią, mobilnością i kreatywnością przestrzenną przyjazną mieszkańcom. „Muszą być projektowane i budowane tak, by zużywać możliwie mało energii i wytwarzać jak najmniej odpadów. Energia ma pochodzić wyłącznie z odnawialnych źródeł, z możliwością magazynowania. Odpady powinny być w całości przetwarzane, a transport zeroemisyjny. I to wszystko musi być urządzone tak, żeby było nas stać na życie w takim mieście” – to głos ekspertów wybrzmiewający podczas Polskiego Kongresu Przedsiębiorczości. Brzmi utopijnie?

Nowe, stare rozwiązania

W ciągu ostatniej dekady, elektryczne samochody zyskały na popularności, a ich rola w kształtowaniu przyszłości transportu miejskiego jest nie do przecenienia. Zasilane energią elektryczną pojazdy te emitują znacznie mniej szkodliwych substancji niż ich odpowiedniki spalinowe, przyczyniając się do poprawy jakości powietrza i zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych. Jednak napotykają też na opór, nasuwając pytania o bezpieczeństwo, rzeczywistą dbałość o ekologię, zasięg czy brak infrastruktury. A przecież w historii motoryzacji nie są niczym nowym. Andrzej Zieliński w książce „Samochody osobowe. Dzieje rozwoju” pisze, że jednym z pionierów elektrycznych samochodów był Thomas Devenport. Ten Amerykanin szkockiego pochodzenia już w 1834 roku zbudował powóz, który czerpał energię z baterii galwanicznej Volty. Pierwsze sprawnie działające auto elektryczne powstało w 1882 roku, a skonstruowali je Percy i Ayton. Wykorzystywane do zasilania trójkołowca baterie ważyły około 45 kg. Do najważniejszych walorów z punktu widzenia użytkownika należały cicha praca oraz łatwość prowadzenia. Nie bez znaczenia była także dobra dynamika pojazdów elektrycznych. Brzmi znajomo?

Detroit Electric car charging

Street art – sztuka zaangażowana

Jak świat długi i szeroki ludzie przyozdabiali malunkami ściany jaskiń, domów, murów. Stanowiły one komunikat ostrzegawczy, informacyjny czy estetyczny. Dziś różnorodne formy sztuki ulicznej stały się częścią współczesnego krajobrazu miejskiego, nierzadko ewoluując w formę społecznego komunikatu. Dziś murale street artu nie tylko zdobią ściany, ale również niosą ze sobą silne przesłanie społeczne. Artystyczne protesty, manifestacje równości czy nawet komentarze polityczne stają się integralną częścią ruchu street artu. To forma sztuki, która walczy o zmiany i skupia uwagę na problemach społecznych. Odważne, często kontrowersyjne prace Banksy’ego stanowiące komentarz społeczno-polityczny spowodowały, że stał się on dzisiaj jednym z najbardziej wpływowych artystów na świecie. A jego sztuka dzięki inkluzywności porusza globalną publiczność, a on sam często stawia pytania o przyszłość świata. Jego prace – przedstawiające postaci ludzkie, zwierzęta oraz różnorodne symbole w sposób wyrazisty i niezwykle sugestywny – mają potencjał do inspiracji i pobudzenia debaty na ważne tematy dotyczące nierówności społecznej, przemocy czy bezprawia. Czy zatem street art może stać się ważnym głosem w debacie na temat globalnego ocieplenia? Mural Banksy’ego w pobliżu Oval Bridge w Camden Town w północnym Londynie. Prześmiewczy, na wpół zatopiony w wodzie napis brzmi: „Nie wierzę w globalne ocieplenie”.

BANKSY I DONT BELIEVE IN GLOBAL WARMING

Nietypowy mariaż

W odpowiedzi na wyzwania stojące przed współczesnym światem, elektryczne samochody oraz sztuka uliczna, stają się ważnymi elementami transformacji miejskiej. I choć pozornie te dwa faktory nie mają ze sobą styku, marka Volvo udowadnia, że jest inaczej. Aby oswoić i przybliżyć temat elektryfikacji Volvo Firma Karlik połączyła siły ze światem street artu. Owocem współpracy jest unikatowa grafika stworzona dla modelu Volvo EX30, którą zaprojektował poznański street artowiec Noriaki. Samochód zyskał bogatą paletę barw oraz wyraziste detale, co z pewnością przyciąga uwagę. Najbardziej charakterystycznym elementem grafiki jest postać Watchera, który napędza elektryfikację i przygląda się zmianom, jakie zachodzą w motoryzacji. Watcher to postać, która jest motywem przewodnim w twórczości Noriakiego, z głową w kształcie jednego, podłużnego oka, która patrzy, obserwuje, zawsze jednak budzi pozytywne emocje, a można ją spotkać w różnych miejskich przestrzeniach Poznania. I która poznaniakom jest dobrze znana. – Głównym celem projektu było przyciągnięcie uwagi widza poprzez unikatową estetykę. Zależało mi, aby wyróżnić się poprzez futurystyczny design, inspirowany liniami Volvo EX30. Samochód miał być nie tylko źródłem podziwu, lecz także emanować nietuzinkowością. Zazwyczaj preferuję pracę w monochromatycznej palecie, korzystając z kolorów czarno-białych. Jednakże w przypadku tego projektu postanowiłem pójść zupełnie inną drogą, eksponując potęgę kolorów i elektryfikacji, gdyż widzę przyszłość malującą się właśnie w barwach. Na projekcie znalazły się symboliczne elektryczne wtyczki oraz błyskawice, które mają za zadanie podkreślić iskrzący, dynamiczny charakter samochodu – opowiada Noriaki.

Oswoić nieznane

„Jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana”. Aktualność tej maksymy Heraklita z Efezu jest uderzająca jak nigdy za naszego życia. Ale de facto nie jest niczym wyjątkowym w skali świata. Ten nieustannie się zmienia, co wymaga od nas nie tylko sprawnego odnotowania, ale także zdolności do adaptacji. Tylko w ciągu ostatnich lat obserwujemy rozwój nowych technologii, medycyny, gospodarki, turystyki i nanotechnologii. Cyfryzacja towarzyszy nam na każdym kroku. Otaczamy się danymi i zmiennymi, które wymagają od nas obserwowania, wnioskowania i elastyczności. Jednym zdaniem funkcjonujemy w świecie zmienności, niepewności, złożoności i niejednoznaczności. Taki świat wymaga od nas elastycznego podejścia, ale także adaptowania się do nieoczywistych wydarzeń. Podstawową kwestią, która pozwoli odnaleźć się w tym niepewnym i zmiennym środowisku jest ciekawość, ale także chęć nieustannej edukacji, analizowania rynku, zgłębiania wiedzy o świecie, motywowania się do nowych aktywności. To definicja postępu. Bez ciekawości, elastyczności i niestandardowego myślenia nigdy nie powstałby telefon, fotografia, wycieraczki samochodowe oraz pewnie nie poznalibyśmy struktury podwójnej helisy DNA. Dziś stoimy u progu kolejnej rewolucji. Samochody elektryczne przynoszą wielką zmianę. Zarówno dla nas, ich użytkowników, ale także dla przestrzeni, w których żyjemy. Bo kto z nas nie chciałby żyć w czystym, cichym i przyjaznym mieszkańcom mieście? Takim, które zgodnie z ideą Smart City 3.0 na pierwszym planie stawia jego mieszkańców, ich inicjatywy, dobrostan i zdrowie, a także współpracę z lokalnym biznesem? Współpraca Volvo Firma Karlik z Noriakim, pokazuje, że to dobry pierwszy krok do oswojenia zmiany, której i tak nie unikniemy.

Alicja Kulbicka

Alicja Kulbicka

Redaktor naczelna
REKLAMA
REKLAMA
Volvo EX30, Noriaki
REKLAMA
REKLAMA