Irena Sieńko-Walkowska i Szymon Walkowski | Rozwijamy kompetencje przyszłości

Irena Sieńko-Walkowska i Szymon Walkowski

Na te i wiele innych pytań odpowiedzieli założyciele Żłobków i Przedszkoli Pozytywnego Rozwoju, Irena Sieńko-Walkowska oraz Szymon Walkowski, wiedząc jak ważne jest pierwsze pięć lat życia dziecka i jak to rzutuje na jego rozwój.

Rozmawia: Magdalena Ciesielska

Zdjęcia: Maciej Sznek

Jak zaczęła się Państwa przygoda z edukacją dzieci we wczesnym okresie ich rozwoju? Co było impulsem do założenia właśnie takiej działalności?

IRENA SIEŃKO-WALKOWSKA: Nasz pomysł narodził się wraz ze zmieniającym się światem, wygenerowany został przez potrzeby i oczekiwania dorosłych, a również i dzieci. Czego my potrzebujemy w XXI wieku, z czym musimy się zmierzyć podczas zmieniającej się w szybkim tempie rzeczywistości? Jakie mamy wymogi względem edukacji naszych dzieci? Należy zrozumieć, że ewoluujący świat, spowodował również zmianę w edukacji, a nasze dzieci wymagają już innego podejścia niż my przed laty.

Niestety niewiele dzieje się w edukacji najmłodszych, a pandemia pokazała nam jak mało jesteśmy techniczni, jak mało wykorzystujemy technologię do nauki i rozwoju. Dlatego i ja, i mój mąż zaczęliśmy zbierać informacje z literatury anglojęzycznej na temat innowacyjnych metod kształcenia, edukowania dzieci od najmłodszych lat poprzez zabawę, poznawanie świata i ciekawe eksperymenty. Zainspirowaliśmy się nowoczesnym podejściem do edukacji, zwanym STEAM, które jest odpowiedzią na współczesne problemy i szereg pytań dotyczących rozwoju kompetencji u dzieci.

Irena Sienko Walkowska i Szymon Walkowski 1

SZYMON WALKOWSKI: Pomysł na prowadzenie tego typu placówki edukacyjnej zrodził się z jednej strony z mojego doświadczenia prowadzenia firmy szkoleniowej i szkolenia przyszłych opiekunów, a z drugiej strony z pracy mojej żony, Ireny, która jest psychologiem i psychoterapeutą. Postawiliśmy na czystą symbiozę; połączenie naszej wiedzy, a także umiejętności i praktyki, aby nauczyć dzieci potrzebnych umiejętności, aby w przyszłości mogły one elastycznie dopasować się do konkretnej sytuacji, zmieniać zawód, przebranżawiać się itp.

Na jaką sferę pierwotnie zostały skierowane Państwa zainteresowania?

SZ.W.: Początkowo skupiliśmy się na tworzeniu żłobków, których dynamiczny rozwój rozpoczął się w roku 2011 po zmianie ustawy o opiece nad dziećmi do lat 3. Dawała ona duże możliwości realizacji autorskich programów. O czym warto nadmienić – żłobki nie podlegają ani Ministerstwu Edukacji, ani Ministerstwu Zdrowia, a Ministerstwu Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Autorski program Pozytywnego Rozwoju czerpiący z wielu uznanych metod edukacyjnych został opracowany w sposób zapewniający wszechstronny rozwój dziecka.

I.S.-W.: Najpierw naszym programem objęte zostały żłobki, a potem przedszkola i tu w Poznaniu, gdzie mamy dwie lokalizacje, a także w Wolsztynie oraz w Nowym Tomyślu.Rodzice dzieci kończących etap żłobka zastanawiali się często, gdzie posłać swoje dziecko, chcąc kontynuować rozwój emocjonalno-społeczny u swoich pociech. Potrzeby i rozterki rodziców skłoniły nas do przyjrzenia się zagadnieniu stricte na polu przedszkolnym. Stąd narodził się kolejny pomysł nowatorskich zajęć również dla dzieci w wieku od 3 do 6 lat. Naturalnie więc powstały zarówno Żłobki, jak i Przedszkola Pozytywnego Rozwoju. Niewątpliwie to jest z pożytkiem i dla dzieci, i ich rodziców. Najmłodsi bezpiecznie i bez lęku przechodzą do przedszkoli, a rodzice są pewni utrzymania przez nas standardów pracy i kształcenia w duchu doskonalenia i rozwoju.

Irena Sienko Walkowska i Szymon Walkowski 5a 683x1024 1

Metoda STEAM – cóż ona oznacza i jak Państwa placówka korzysta z tych założeń?

I.S.-W.: Misją Żłobka i Przedszkola Pozytywnego Rozwoju jest niewątpliwie rozwój kompetencji przyszłości, czyli umiejętności, które będą gwarantować dziecku sukces w późniejszym wieku. STEAM tworzą litery, które kierunkują już na poszczególne zajęcia. Pierwsza z tych liter oznacza „S”, czyli science, naukę poprzez doświadczenie. Dzieci same wykonują eksperymenty, same dochodzą do rozwiązań, uczymy je zadawać pytania oraz szukania prawidłowych dróg rozwiązań danego zagadnienia. Kształtujemy otwarty umysł u dziecka, nowatorskie podejście do edukacji. Odchodzimy od szablonu i stereotypów myślowych, od podawania rozwiązań. Cieszymy się ogromnie, z jakim zapałem i chęcią dzieci uczestniczą w tego typu zajęciach. Nasi nauczyciele są przewodnikami dla dzieci po świecie nauki. To dziecko jest ekspertem i ono samo dochodzi do rozwiązania. Uczymy dzieci wyciągania wniosków, zadawania pytań. Rozbudzamy ich ciekawość do badania świata i zdobywania wiedzy. Przede wszystkim nie chodzi o podanie gotowej wiedzy, a zachęcenie dziecka do samodzielnego znalezienia odpowiedzi poprzez właściwie zadane otwarte pytania lub doświadczenia poznawcze. Dzieci uczą się podczas takich zajęć analizy, zbierania danych, matematyki, a także umiejętności prezentacji swoich wniosków.Mamy nowocześnie wyposażone pracownie, w których dzieci wykonują swoje eksperymenty, uczestniczą w ciekawych warsztatach.

SZ.W.: Kolejną literą w słowie STEAM jest „T” jak technologia, a wiemy przecież, jak czas pandemii odsłonił nasze niedoskonałości i luki w tym temacie. Dzisiaj technologie są elementem naszego życia, są wśród nas. Mam tu na myśli nauki dotyczące programowania, ale też robotykę, która jest przyszłością edukacji. Bardzo przestrzegamy, żeby ta wiedza została podana najmłodszym w odpowiedni sposób, urozmaicony i nowatorski. Z technologią idealnie współgra inżynieria, czyli umiejętność budowania (trzecia litera „E” jak engineering) – tutaj świetnie sprawdzają się metody pracy zespołowej. Skupiamy uwagę dzieci na temacie recyklingu, czyli produktów, które są wśród nas, które można kolejny raz użyć, przetworzyć. Wykorzystujemy: kartony, butelki, folie, dzięki którym najmłodsi mogą rozwijać kreatywność i umiejętność pracy zespołowej.

I.S.-W.: Dawniej to było zwane „techniką”, a obecnie przedmiotem rozwijającym naszą sensorykę, poznawanie świata za pomocą wszystkich zmysłów. Dodatkowo uczymy dzieci podejścia proekologicznego, a one cieszą się, że coś może powstać z niczego. (śmiech)

Irena Sienko Walkowska i Szymon Walkowski 2

SZ.W.: Bardzo dużo zabawek powstaje u nas w ten oto sposób, z wykorzystaniem przedmiotów codziennego użytku, już niepotrzebnych. Uczymy więc dzieci rozbudzania swojej kreatywności i wyobraźni, tak aby np. stara zabawka otrzymała drugie życie.

I.S.-W.: STEAM to nie tylko inżynieria, technologia, czy ostatnia litera sugerująca nam matematykę, logiczne myślenie, ale STEAM to w dużej mierze sztuka, szeroko rozumiana „art”. Zarażamy dzieci pasją do mierzenia, liczenia, sprawdzania i to jest ich naturalna potrzeba, często – niestety – zabijana przez nieprawidłowe podejście do zagadnień stricte matematycznych u najmłodszych. Staramy się więc zainteresować dzieci matematyką w praktyce, to nie są tylko karty pracy czy podręczniki, można przecież wyjść i liczyć w terenie, mierzyć np. swoje stopy i dłonie.

SZ.W.: Czy chociażby liczyć, ile spadło deszczu, wystawiając np. słoiki na parapet. Dzieci same podpowiadają, jak takie pomiary zrobić. To jest bez wątpienia inspirujące i niezwykle wartościowe, taka nauka przez zabawę.

Chciałabym zatrzymać się na słowie „art”, które tutaj padło. Proszę opowiedzieć więcej o rozwoju dziecięcej wyobraźni właśnie poprzez sztukę.

I.S.-W.: To wszelkie kompetencje związane z talentami i szeroko pojętą kreatywnością: nauką projektowania, śpiewania, malowania. Zatrudniamy nauczycieli, którzy są uzdolnieni artystycznie, aby dzieci mogły czerpać inspiracje z dobrych źródeł. U nas naprawdę nie są to prace odtwórcze, dajemy szanse dzieciom – malujemy np. na dużych gabarytach papieru, na folii bąbelkowej, możemy użyć różnych narzędzi i technik do tworzenia prac. Dzieciom pozwalamy malować kolbami kukurydzy, specjalnymi wałkami, a także stopami i rękami, nie tylko pędzlami (śmiech). I tym są po prostu zachwycone! Kiedy aura jest sprzyjająca, to korzystamy z pleneru, dzieci tworzą swoje arcydzieła na dworze, oglądając przy tym jak zmienia się przyroda, jak zmieniają się barwy poszczególnych pór roku. Dajemy dzieciom możliwość korzystania ze sztalug, a także uczestniczenia w warsztatach dotyczących rzeźby. Robimy wystawy. I to, co dzieci lubią, i to, co wiąże się z kompetencjami społecznymi, a dodatkowo jest formą relaksu – to malowanie przy muzyce. Muzykoterapia jest dla nas bardzo istotnym narzędziem kształtującym wrażliwość dziecka. W tle – podczas zajęć artystycznych – włączamy dzieciom często muzykę klasyczną, a one to bardzo dobrze przyjmują. Wyciszają się i skupiają na swoim zajęciu lub po prostu odpoczywają przy kojących i delikatnych dźwiękach. To bardzo się sprawdza i rodzice są często zaskoczeni, jak piękne rzeczy powstają przy wtórze muzyki.

Nie zapominajmy o kompetencjach językowych. Znajomość co najmniej jednego języka obcego to w dzisiejszych czasach podstawa.Nasze przedszkola posiadają w swojej ofercie zajęcia w języku angielskim. Już od najmłodszych etapów życia należy kształtować u dzieci procesy myślowe w zgodzie z uczonymi językami. 

SZ.W.: W żłobku te zajęcia artystyczne to w dużej mierze sensoplastyka, wielozmysłowe poznawanie świata. Dzieciom pozwalamy na zabawy z masami plastycznymi. Dzięki temu najmłodsi mogą rozwijać zmysły: smak, dotyk, węch, słuch.

Irena Sienko Walkowska i Szymon Walkowski 6

Oprócz wymienionych kompetencji mamy również inne: emocjonalne, społeczne, behawioralne. Na jakie zachowania oraz czynniki natury psychicznej zwraca się uwagę w Żłobku i Przedszkolu Pozytywnego Rozwoju?

I.S.-W.: Jakość życia i szczęście dzisiejszych przedszkolaków zależeć będzie w dużej mierze od umiejętności zdobytych we wczesnych latach. Mowa tu zwłaszcza o kompetencjach społecznych, inteligencji emocjonalnej, kreatywności i samodzielności. Dlatego w naszej edukacji przykładamy dużą wagę do rozwoju kompetencji społecznych i emocjonalnych, a także nowych metod wychowawczych opartych o podejście bliskościowe i wychowanie bez kar i nagród.

Często po macoszemu w przedszkolu i w szkołach traktuje się umiejętności rozpoznawania i nazywania emocji, dzieci nie wiedzą jak rozwiązywać konflikty, rozmawiać o problemach. Dla nas istotna jest akceptacja wszystkich emocji. I w takim duchu uczymy dorastać najmłodszych, aby już jako dorośli wiedzieli jak radzić sobie ze złością i smutkiem, jak zaakceptować i odpowiednio rozładować negatywne odczucia. Ja jako psycholog wiem jak tłumienie emocji np. złości czy smutku wpływa na nasze relacje i samopoczucie. Często takie problemy doprowadzają do psychoterapeuty, gdzie uczymy się już jako dorośli ludzie rozpoznawania, nazywania i przeżywania stłumionych emocji, bo nie nauczyliśmy się tego na etapie wczesnej edukacji. Uczymy tego dzieci np. podczas warsztatów. Pokazujemy im czym jest złość, że jest to emocja ważna jak każda inna. Uczymy odróżniać ją od agresji. Mówić o niej i rozładować w sposób akceptowalny, nie robiąc nikomu krzywdy.

Angażujemy się w zagadnienia dotyczące mindfulness, czyli w treningi uważności, ćwiczenia umysłu, przeznaczone głównie dla osób, które nie radzą sobie ze stresem i negatywnymi emocjami. Ostatnio wszystkie nasze opiekunki, nauczycielki miały szkolenia z mindfulness i z powodzeniem wykorzystują nabyte informacje w pracy z dziećmi na różnych etapach ich rozwoju, ucząc dzieci uważności na siebie, na drugiego człowieka, na swoje emocje.

Pani jako psycholog i psychoterapeuta przygotowujecały plan zajęć na konkretny miesiąc, który jest tzw. bazą, podstawą dla opiekunek. Czym Pani kieruje się podczas opracowania takich planów? Co stanowi dla Pani inspirację?

I.S.-W.: Autorski program pozytywnego rozwoju przygotowywany jest dla wszystkich nauczycieli, rozpisany jest na 4 tygodnie, a szczegółowo i na każdy dzień. Jednak – co pragnę podkreślić – nie zabijamy kreatywności pracujących u nas osób, wprost przeciwnie. Każdy nauczyciel, znając dzieci ze swojej grupy, może coś dodać, wnieść swoje indywidualne propozycje pracy i edukacji poprzez zabawę. Jesteśmy otwarci na mądre i wartościowe koncepcje oraz pomysły.

Przygotowując harmonogram prac, niewątpliwie opieram się na literach STEAM i zawsze stawiam na różnorodność i atrakcyjność zajęć, tzn. wybieram elementy matematyki, sensoryki, plastyki, zajęcia społeczne, poznawcze, artystyczne itd. Inspiruje mnie również pora roku, bieżące wydarzenia i święta. Dlatego w pigułce zamieszczam wszystkie istotne kompetencje niezbędne w prawidłowym rozwoju dziecka. To jest zarówno ułatwienie dla kadry pracującej, jak i dla rodziców, którzy mogą sprawdzić, czego ich dziecko będzie się uczyć, nad czym pracować. Rodzice otrzymują od nas tzw. skrypt planu na konkretny miesiąc.

Sz.W.: Plany te są niezwykle istotne w żłobku, gdzie nie ma żadnej odgórnie przygotowanej podstawy edukacyjnej, rozwijającej horyzonty i umiejętności najmłodszych. Nasze plany dopasowane są do możliwości wiekowych dzieci i uwzględniają wszystkie obszary rozwoju, tzn.: motorykę małą, motorykę dużą, ćwiczenia aparatu mowy, ćwiczenia logopedyczne, gimnastykę buzi i języka. Wszystkie zebrane elementy pojawią się w sposób systematyczny podczas tygodniowych i miesięcznych warsztatów, aby rozwój dzieci był harmonijny i odbywał się w ramach zabawy. Np. dmuchając słomką w piórka, dzieci uczestniczą w zajęciach logopedycznych, mając przy tym ogromną frajdę.

Żłobek to ogromny stres zarówno dla dzieci, jak i dla rodziców. Jak Państwo pomagacie w takiej adaptacji?

I.S.-W.: Dzieci bardzo szybko asymilują się z otoczeniem, świetnie pracują i współdziałają w grupach, co idealnie widać w kwestiach żywieniowych. (śmiech) Rodzice np. uprzedzają nas, iż dziecko nie je tego czy tamtego, a potem okazuje się, że podczas posiłków ze swoją grupą ich maluch przekonuje się do konkretnych smaków. Często rozmyślanie nad oddaniem maleńkiego dziecka do placówki opiekuńczo-wychowawczej wywołuje paraliżujący wręcz lęk i strach – i ja to w pełni rozumiem, bo zawsze boimy się nowości. Pragnę jednak podkreślić, iż pracujemy w oparciu o metodę bliskości, rodzinnego ciepła, staramy się dzieciom stworzyć namiastkę domu. Mamy też dni adaptacyjne, podczas których rodzice przychodzą do nas i tłumaczą, co ich dziecko lubi, np. głaskanie po główce podczas usypiania czy po policzku, kołysanie, bujanie, czy lubi zasypiać z pluszakiem bądź ulubioną poduszką. Mamy ten komfort, że grupy u nas są małe i kameralne, a opiekunki mogą poświęcić czas każdemu dziecku. I dzięki informacjom od rodziców zapewne lepiej im zrozumieć swoich podopiecznych. Stawiamy w dużej mierze na bliską relację z dzieckiem, słuchając porad i cennych wskazówek płynących ze strony rodziców. Jesteśmy w nieustannym kontakcie z rodzicami maluszków, prowadzimy dialog, aby jak najlepiej zaspokajać dziecięce potrzeby.

Irena Sienko Walkowska i Szymon Walkowski 3

Budowanie motywacji wewnętrznej u dzieci to jedno z założeń funkcjonowania Żłobka i Przedszkola Pozytywnego Rozwoju. Motywacja, asertywność, wiara w siebie i swoje możliwości to przecież umiejętności, które potrzebne są nam również w dorosłym życiu. Jak zachęcić dziecko, aby chciało coś robić, czegoś się uczyć? Jak je dopingować?

I.S.-W.: Wszystko u nas kryje się pod hasłem wellbeing, czyli dobrego samopoczucia, wchodzenia w interakcje społeczne. Przygotowujemy np. warsztaty z autoprezentacji, ze współpracy – dzieci mogą pracować w większych czy mniejszych grupach, dzięki czemu doskonale uczą się komunikacji, asertywności, słuchania opinii innych, wyrażania swoich poglądów. Uczymy dzieci jak zakomunikować, gdy coś się im nie podoba, jak czegoś nie chcą, uczymy też powiedzieć „stop”.

Zachęcamy dzieci do opowiadania o swoich pasjach, zainteresowaniach, np. jeśli dziecko lubi dinozaury, koty bądź konie, prosimy czy nie zechciałoby podzielić się z nami swoją wiedzą, czy mogłoby przygotować kilka ważnych informacji dla całej grupy. Dziecko staje się wówczas na chwilę nauczycielem, musi wystąpić publicznie przed całą grupą, przełamać swój strach i stres. Takie wystąpienia bardzo owocują w przyszłości.

Sz.W.:W sposób naturalny niektóre dzieci kreują się na liderów, nie są zalęknione i wstydliwe. Zachęcamy każde dziecko do kreatywności, a budowanie wiary i pewności siebie wzmacniamy u nich poprzez zaplanowane projekty i zabawę w grupie. U nas nie ma miejsca na ocenianie, robimy takie autoprezentacje z przyjemności. Angażujemy dzieci, wiedząc, że mają różne talenty, umieją śpiewać, tańczyć, recytować itp.

Jak w tym wszystkim odnajdują się nauczyciele?

Sz.W.: To bardzo istotna kwestia, gdyż zmienia się całkowicie rola nauczyciela, zmieniają się metody pracy, przede wszystkim odchodzimy od stereotypu pracy podawczej, gdzie nauczyciel pokazuje wszystko, prezentuje i objaśnia, u nas inaczej – nauczyciel stara się, aby dziecko dochodziło samo do pewnych rozwiązań, konkluzji. Takie podejście skłania do analizy, percepcji i otwartości umysłu. Nauczyciel ma u nas otwarte pole manewru, może wykorzystywać swoje doświadczenia i wiedzę, czerpiąc inspirację z innowacyjnych technik STEAM. Nauczyciel korzysta z całego pakietu szkoleń, nieustannie się dokształca i dzięki temu efekty zajęć często przekraczają wyobrażenie prowadzących.

Irena Sienko Walkowska i Szymon Walkowski 7

Państwa praca i podejście do dzieci może być również inspiracją dla wielu rodziców. Mogą oni zastosowane tu metody edukacyjne poprzez zabawę przełożyć na warunki domowe. Czy tak się zdarza?

Sz.W.: Oczywiście! Mając wspólny punkt widzenia i przekazując sobie cenne wartości, współpraca z rodzicami jest dla nas niezwykle istotnym elementem funkcjonowania. Dużo angażujemy rodziców, zapraszamy ich jako ekspertów z różnych dziedzin. Cieszę się, że po pandemicznych lockdownach jesteśmy w pełni otwarci i możemy gościć osoby z pasją, o ciekawych zawodach i zainteresowaniach, co stwarza dla dzieci kolejny argument do interesujących i kreatywnych zajęć. Budujemy społeczność z rodzicami na festynach, kiermaszach, podczas dziecięcych występów, a także podczas 3-etapowej rekrutacji. Chcemy kontynuować wartości, które dziecko wynosi z domu, ale chcemy też, aby zasady, które zostały przez nas wypracowane, były respektowane i przez rodziców, i przez ich dzieci, np. poszanowanie do drugiej osoby, uważność na jego emocje.

I.S.-W.: Podczas rekrutacji informujemy też rodziców, iż my pracujemy bez „kar i nagród”. Wówczas dyskutujemy, pytamy się o dziecko. Tłumaczymy, oczywiście, że pewne zachowania podlegają zasadom i konsekwencjom. Uczymy dziecko świadomego wyboru, podejmowania decyzji, brania odpowiedzialności za swoje działania; dziecko wie, co może być, np. gdy nie posprząta rozrzuconych zabawek – nie będzie się nimi bawić następnego dnia. Dobrze, jeśli nasze i rodziców podejście do konkretnego zagadnienia jest spójne, to wtedy praca przynosi korzyści i jest z pożytkiem dla rozwoju dziecka.

Czy dzieci biorą udział w tzw. zajęciach przesiewowych? Czy w trakcie zajęć z dziećmi wyłapuje Pani np. zespół Aspergera, lęki, zaburzenia społeczne, nadpobudliwość, ADHD, dysgrafię i inne choroby, które warto zdiagnozować i leczyć podczas indywidualnych terapii?

I.S.-W.: Cyklicznie prowadzimy zajęcia przesiewowe, chociażby z logopedii, indywidualnie z dzieckiem i w grupach. Rodzice otrzymują zalecenia do pracy w domu, aby kontynuować podjęte działania. Oferujemy też pełne wsparcie psychologiczne, gdy sytuacja w domu tego wymaga, gdy np. rodzice są w trakcie rozwodu. Ponadto rodzice mogą skorzystać ze wsparcia psychologicznego, z indywidualnej terapii, wówczas gdy zdarza się problem emocjonalny czy wychowawczy bądź kryzys w rodzinie.

Wydaje mi się, że istnieje większa społeczna świadomość dotycząca zaburzeń psychicznych. Takie zachowania, które niepokoją nas i w żłobku, i w przedszkolu, od razu zgłaszamy rodzicom i podejmujemy pełen dialog, szczerze wskazujemy kolejne kroki diagnostyczne. Jesteśmy otwarci, dajemy przestrzeń do pracy dla dzieci i rodziców.

Sz.W.: U nas liczy się szybkie reagowanie i podjęcie wspólnych – z rodzicem – decyzji, aby dziecko skierować na odpowiednią terapię, po

REKLAMA
REKLAMA

Może cię zainteresować:

Irena Sieńko-Walkowska i Szymon Walkowski
REKLAMA
REKLAMA

Elżbieta Janik – Krause | Księgowość to jak czytanie książki

Elżbieta Janik - Krause, prezes zarządu Kancelaria Rachunkowa Denarius z Poznania

Poznań – miasto przedsiębiorcze, biznesowe – oferuje również swoim klientom wsparcie w zakresie szeroko rozumianej księgowości. Takim miejscem jest Kancelaria Rachunkowa na poznańskim Chwaliszewie, której klientami są w szczególności firmy z branży spedycyjnej, budowlanej, deweloperskiej, a także kancelarie prawne, handlowcy oraz styliści fryzur. Elżbieta Janik-Krause, prezes zarządu Kancelarii Rachunkowej Denarius, opowiedziała, z jakimi problemami borykają się obecnie poznańscy przedsiębiorcy, dlaczego tak popularny jest outsourcing usług księgowych i jak ważną rolę w jej życiu odgrywają relacje.

Rozmawia: Magdalena Ciesielska | Zdjęcia: archiwum prywatne EJ-K

Jak zaczęła się Pani przygoda z rachunkami i cyframi?

ELŻBIETA JANIK-KRAUSE: Zaczęłam studia informatyczne w trybie zaocznym i szukając pracy, trafiłam do biura. Tam posadzono mnie przy komputerze, a jednym z moich głównych zajęć było wprowadzanie faktur do systemu – i choć niektórzy mogą w to wątpić – zaczęło mi się to naprawdę podobać. (śmiech) Ponadto, gdy moi rodzice prowadzili własną firmę, to pamiętam jak interesowała mnie wielka księga przychodów i rozchodów, i jak na prośbę mamy wpisywałam faktury.
Uwielbiam cyferki, choć skończyłam studia inżynierskie na Politechnice Poznańskiej. Skończyłam również e-commerce i jakbym poszła w tym kierunku, to dzisiaj nie musiałabym się tak męczyć ze zmianami przepisów. (śmiech)

Ta zmienność w przepisach to zapewne nie lada wyzwanie…

Jestem księgową od 20 lat i nie pamiętam tak galopujących zmian jak obecnie. Dawniej jak księgowałam coś według ustalonego harmonogramu i zgodnie z wytycznymi, to tak działaliśmy przez kilka lata. Dzisiaj nie jest to tak stałe i powtarzalne… Ponadto zawsze gdy przychodzi nowa władza, wprowadzane są nowelizacje ustaw i zmieniane są przepisy. Odczuwamy to w Kancelarii Rachunkowej, bo obsługujemy również klientów dofinansowanych z budżetu państwa. Nieraz słyszę pytanie: jak Ty się w tym wszystkim nie pogubisz? Udaje mi się to, dzięki wytężonej pracy, doświadczeniu i skrupulatności.

Oprócz aktualizacji ustaw, z jakimi zagadnieniami najczęściej się Pani spotyka?

Gdy przychodzi klient i pyta się, jak nie płacić podatków (śmiech), albo je obniżyć. Zawsze zaczynam od rozmowy z klientem, jakie ma plany, jak jego działalność wyglądała wcześniej. Często musimy skorzystać z usług doradcy podatkowego, aby mieć szerszy pogląd na zaistniałą sytuację. Mamy wówczas typową burzę mózgów. (śmiech) Do tego muszą być konkretne liczby, wyliczenia w tabelach. Czasami się klientom wydaje, że taka optymalizacja będzie dla nich korzystana, ale jak przeanalizujemy liczby – to wtedy może wyjść inaczej i wspólnie z klientem stwierdzamy, że to wcale nie jest opłacalne. Ludzie mając działalność gospodarczą, wiedzą, że na spółce nie płaci się ZUS-u, ale płaci się więcej za księgowość, bo jest tzw. pełna księgowość. Jeżeli ktoś nie jest obeznany z Kodeksem spółek handlowych i nie wie jak to wszystko działa, że jest uchwała, zarząd, rada nadzorcza, wspólnicy – tzn. wszystkie organy, to nie zdaje sobie sprawy, że pewne przesunięcia są nieopłacalne, bo nic więcej się nie zyska.

Outsourcing usług księgowych jest bardzo popularnym rozwiązaniem wśród polskich przedsiębiorstw. Z usług biur rachunkowych korzysta bowiem aż 72% przedsiębiorców, podczas gdy księgowego na etacie zatrudnia zaledwie 8% firm. Dlaczego tak się dzieje?

Według mnie to nie jest zwykła moda, tylko czysta ekonomia. Outsourcing jest po prostu tańszy, bo zatrudnienie księgowej na pełen etat to są już większe koszty. Np. jak nam ktoś płaci za książkę przychodów i rozchodów 300 zł netto, to nie zatrudni się księgowej za taką kwotę. Obsługujemy naprawdę dużych klientów, którzy mogliby wejść w swoją wewnętrzną księgowość. A dlaczego nie wchodzą? Bo oni nie mają problemu, czy pracownik zachoruje, nie przyjdzie do pracy, ktoś zrezygnuje itp. U nas w Kancelarii Rachunkowej Denarius prowadzimy rekrutacje, non stop szkolimy nowych pracowników, bo chcemy być na bieżąco. Mamy wykupione dwie stałe platformy szkoleniowe, ponadto ubezpieczenie jako Kancelaria Rachunkowa. Wiele rzeczy załatwiamy za klienta, a jeśli on chciałby zapłacić za swój program do księgowości, licencje, dodatkowo poświęcić swój czas na załatwianie tych spraw – często dochodzi do słusznego wniosku, aby przerzucić te obowiązki na nas. Nawet jak ktoś ma nadzór samodzielnej księgowej, wewnątrz firmy, a chce przekazać obowiązki głównej księgowej – również to oferujemy. Np. dwa razy w tygodniu odwiedzamy swojego klienta, jego księgowa ma kontakt z naszymi pracownikami, a my wysyłamy i sprawdzamy informacje, co się zmienia. Taka forma jest też preferowana przez naszych klientów.

Elżbieta Janik - Krause, prezes zarządu Kancelaria Rachunkowa Denarius z Poznania

Czy ludzie w obecnej dobie decydują się na zakładanie swoich firm?

Tak, po pewnym przestoju, jest teraz wielki ruch w tym temacie. Dużo osób chce po prostu przejść na swoje, być dla siebie „sterem, żeglarzem, okrętem”, bez odgórnych wytycznych od szefa. Nie chcą być zależni i ograniczeni godzinowo, np. od 8 do 16. Ale z drugiej strony, zauważam też, że zmiany przepisów spowodowały pozamykanie się mniejszych firm, mniejszych biznesów. To też wynika z takiego niedopatrzenia i braku dokładności. Często ludzie prowadzący działalność gospodarczą nie patrzą na jedną podstawową rzecz, tzn. na przepływ pieniądza. Oni się skupiają na tym, że rachunek zysków i strat jest zadowalający, ale gdy ich klient nie zapłacił, albo zapłacił bardzo późno – to powoduje, że zaczyna się robić krótka kołderka z finansami. I to w efekcie przyczynia się do podjęcia decyzji o zamknięciu firmy. Dlatego zawsze namawiam do skrupulatnego przyglądania się przepływom pieniędzy.

Jakie firmy obsługuje Denarius, z jakich branż?

Mamy dużo firm spedycyjnych, kancelarii prawnych, a na drugim biegunie stylistów fryzjerów. Ponadto dużo z regionu jest handlowców, firm budowlanych i deweloperskich, którym służymy pomocą i radą. Także i organizacje Skarbu Państwa, których siedziby nie są ulokowane w Poznaniu.

Korzysta Pani ze swojej wiedzy z czasu studiów, świadcząc usługi księgowe?

Oprócz skończonych studiów z programowania, zrobiłam również studia podyplomowe z Zarządzania produkcją. Zanim założyłam Biuro Rachunkowe pracowałam w Cegielskim, byłam kierownikiem w dziale księgowym. Pamiętam jak za zgodą szefa weszłam na produkcję, bo bardzo chciałam zobaczyć jak przebiega cały proces tworzenia i montowania olbrzymich silników do statków, na podstawie licencji MAN-a. Sądziłam, że taki silnik jest wielkości pokoju, ale gdy założyłam kask i weszłam na halę produkcyjną, to oniemiałam z wrażenia… (śmiech) Bo silnik do statku przypominał wielkością blok dwupiętrowy i trzeba było po nim chodzić po drabinie, która została przymocowana na stałe. Potem jak pracowałam w branży automotive, to też szef mnie zabrał i obeszliśmy produkcję. Zobaczyłam, na czym polega system 5S, że np. młotka nie odkłada się w inne miejsce jak tylko to obrysowane. Taki system potem wprowadzono w biurach, gdzie team leaderzy mieli napisy na segregatorach w kształcie łuku. I wówczas gdy wyciągali segregator np. z nr 3, nie musieli się zastanawiać, aby pomiędzy 2 a 4 odłożyć – tylko ta wizualizacja im w tym pomagała.

W ogóle z kimkolwiek bym nie pracowała, zawsze proszę o pokazanie mi produkcji. To takie zamiłowanie produkcyjne. (śmiech) Ale tak na serio – dzięki wizualizacji, zobaczeniu hali produkcyjnej, cyfry, które mam na fakturze, stają się dla mnie bardziej materialne, układam to sobie jak przysłowiowe puzzle. Techniczne wykształcenie mi bardzo pomaga i bardzo lubię wszystko posprawdzać, poza tym nie boję się programów komputerowych, systemów. Jak uruchamiałam firmę 13 lat temu, to byłam i sprzedawcą, księgową, informatykiem… (śmiech) Księgowość to jak czytanie książki, krok po kroku, rozdział po rozdziale. Wszystko ma swoje etapy…

Elżbieta Janik - Krause, prezes zarządu Kancelaria Rachunkowa Denarius z Poznania

Czyli księgowość to nie tylko cyfry, ważne są relacje międzyludzkie?

Zdecydowanie tak. Żeby dobrze prowadzić księgowość, trzeba poznać przedsiębiorcę, jaki ma charakter pracy, jakie ma zamierzenia, w jakiej dynamice będzie prowadzona jego firma, co może się dziać w firmie, co ma realny wpływ przede wszystkim na podatki. Jak zbudujemy dobre relacje z klientem, to my możemy więcej wybaczyć klientowi i on nam. To działa w obie strony. Ponadto trzeba mieć wyobraźnię w księgowości.

Przeprowadza Pani z klientami szczere rozmowy, wykładacie przysłowiowe karty na stół. Ważna tu jest lojalność i otwartość. Ma Pani poczucie, że klienci trochę się spowiadają przed Panią ze swoich niedociągnięć, większych czy mniejszych grzeszków?

Szybko wychodzi ukrywanie przede mną niektórych faktów i zaciemnianie prawdziwego obrazu firmy. Choć muszę przyznać, że takich przypadków mam naprawdę niewiele. Przedsiębiorcy obecnie inaczej podchodzą do kwestii rozmów otwartych, bez tendencyjnego „owijania w bawełnę”. Mówią, jak u nich jest, że mają np. trudności z płatnościami, że spadła im sprzedaż. Prowadzę też firmy w restrukturyzacji. Chcąc nie chcąc, klient musi być ze mną szczery. (śmiech) Księgowy przecież czarno na białym, widzi, jaki jest zysk, obrót, przychód, a przedsiębiorcy nierzadko udają, że tego nie widzą.

Z jakimi problemami aktualnie zmagają się przedsiębiorcy?

Przede wszystkim z nieterminową płatnością, czyli, że klienci im nie płacą w terminie. Nieraz właściciel firmy spedycyjnej czeka 2-3 miesiące na swoje pieniądze, jak tak przeciągane są płatności. A on przecież musi zapłacić swoim pracownikom, zakupić nowy towar, zapłacić za paliwo – a to wszystko są jego koszty.

Jak Pani patrzy na osoby prowadzące działalność gospodarczą, to czy można rzec, iż „biznes rodzi biznes”?

Oczywiście, własny biznes daje szerokie możliwości rozwoju, poznawania nowych osób. Powstają nowe firmy na bazie tej pierwszej lub po prostu ludzie przebranżawiają się, szukając nowych wyzwań zawodowych. Jeden z moich klientów jest prawnikiem z zawodu, a w czasie pandemii się przebranżowił i stał się handlowcem. Informatycy, programiści często przechodzą do branży deweloperskiej, to pewna fala nowych zmian na rynku pracy. Inny mój klient, który zarządzał w branży telekomunikacyjnej też poszedł w handel, wybrał to jako bardziej intratne i szybsze źródło zarobku.

Handel, przedsiębiorczość, praca u podstaw – to trwałe i niezmienne wartości kultywowane w stolicy Wielkopolski.

To prawda. Z pokolenia na pokolenie… Widzę tę żyłkę przedsiębiorczości u wielu moich klientów, co mnie bardzo cieszy.

Elżbieta Janik - Krause, prezes zarządu Kancelaria Rachunkowa Denarius z Poznania

Biznesmeni, przedsiębiorcy wiedzą, że „kto nie ryzykuje, ten nie ma”?

Nie muszę im tego tłumaczyć, oni to doskonale wiedzą. Choć ja sama nie należę do osób ryzykujących i umiejących postawić wszystko na jedną kartę. I za to podziwiam innych… Zanim coś kupię do firmy, muszę to przeanalizować, wcześniej – musiałam jeszcze uzbierać na dodatkowe zakupy, komputery itp. Jestem ostrożna, bardziej zdystansowana do wydatków. Racjonalnie podchodzę do spraw. Według mnie kobiety są mniejszymi ryzykantkami w biznesie niż mężczyźni – i tak to faktycznie jest.
Nie uczę przedsiębiorców, że warto ryzykować. Uczę zrozumieć podstawy księgowości, to, co jest potrzebne do prowadzenia własnej firmy. Lubię tłumaczyć krok po kroku – to też swego rodzaju umiejętność. Według mnie prezes danej firmy zanim podejmie newralgiczną decyzję powinien to skonsultować ze swoją księgową. Mam stałych klientów, którzy tak właśnie funkcjonują w biznesie, dzwonią do nas z konkretnym zapytaniem, czy warto, czy można…

Gdy napatrzy się Pani na cyferki, statystyki, tabele, jak Pani odreagowuje swoją pracę i obowiązki zawodowe?

Regularnie trenuję od 8 lat, miałam też taki epizod w swoim życiu, że organizowałam Fit Campy dla kobiet. Przynajmniej dwa razy do roku sama jestem uczestniczką takich sportowych zjazdów, podczas których zmęczymy się wtedy razem, (śmiech) ale te kobiece relacje, endorfiny pomagają mi w czyszczeniu głowy z wielu codziennych myśli.
Coraz mniej już siedzę, aby księgować, po prostu musiałam nauczyć się rozdysponować moje obowiązki i przekazać je dalej… choć to nie było dla mnie łatwe. (śmiech)

denarius logo2020
Magda Ciesielska

Magdalena Ciesielska

redaktor prowadząca
REKLAMA
REKLAMA
Elżbieta Janik - Krause, prezes zarządu Kancelaria Rachunkowa Denarius z Poznania
REKLAMA
REKLAMA