Marta Bogusz– klinika Młodość | Bezpieczeństwo w świecie medycyny estetycznej 

Dr n. med Marta Bogusz, klinika Młodość, medycyna estetyczna, Poznań


W świecie, gdzie zabiegi estetyczne są na porządku dziennym, a poprawki urody stały się normą, nie możemy zapominać o ryzyku związanym z tymi procedurami. Co zrobić, gdy coś pójdzie nie tak? Jakie powikłania są najczęstsze i jak im zapobiegać? Na te i inne pytania odpowiada dr n.med. Marta Bogusz, właścicielka gabinetu Młodość, specjalizującego się w leczeniu powikłań po zabiegach estetycznych, wykładowczyni akademicka i edukatorka, autorka książki „Powikłania po zabiegach estetycznych. Protokoły naprawcze”.

Rozmawia: Alicja Kulbicka | Zdjęcia: Łukasz Filipowski Photography

Jesteś doktorem nauk medycznych, wykładowcą akademickim Wyższej Szkoły Edukacji i Terapii w Poznaniu, specjalizujesz się w edukacji w zakresie diagnostyki i leczenia powikłań po zabiegach estetycznych. Twój życiorys zawodowy jest naprawdę imponujący. Skąd zainteresowanie tą tematyką?

MARTA BOGUSZ: Działalnością medyczną zajmuję się całe swoje życie. Po ukończeniu studiów na Uniwersytecie Medycznym związałam się z placówkami medycznymi. I bardzo długo, bo niemalże 12 lat pracowałam dla Wielkopolskiego Centrum Onkologii, tam pnąc się po szczeblach kariery, od pracownika samodzielnego po zastępcę dyrektora. Potem przyszedł w moim życiu czas na pracę w prywatnych placówkach, gdzie byłam prezesem kilku spółek medycznych w tym, związanych z radioterapią, bowiem moje korzenie zawodowe sięgają głównie onkologii i radioterapii. W międzyczasie wspólnie z siostrą prowadziłam fundację prosenioralną, a także placówkę dziennej opieki medycznej dla seniorów. Zatem onkologia, pomoc seniorom, a obecnie powikłania po zabiegach estetycznych są w zakresie moich zainteresowań. Zawsze zajmuję się czymś, co daje upust mojemu poziomowi empatii. Ponadto mam zacięcie naukowe, więc poznanie tła biologicznego, immunologicznego, klinicznego zabiegów medycyny estetycznej stało się w pewnym momencie moją pasją. Każdy zabieg wykonywany w celach estetycznych ma bowiem wpływ na naszą skórę, na nasze komórki, a także na naszą fizjologię. I niesie za sobą określone ryzyko.   

Historia kliniki Młodość rozpoczęła się od blogowania na temat tego, o czym w medycynie estetycznej się nie mówi, czyli o niepożądanych skutkach zabiegów.

Medycyna estetyczna jest dzisiaj bardzo popularna, social media wręcz kipią od pochwał na temat coraz to nowych zabiegów, ale milczą na temat ewentualnych zdarzeń niepożądanych, efektów ubocznych i powikłań. Mój blog jest swojego rodzaju odpowiedzią na dynamicznie rosnący rynek medycyny estetycznej. Każdy zabieg to przecież ingerencja w nasz organizm. Zaczęłam zadawać sobie pytania, czy oferowane zabiegi powinny być w taki czy inny sposób wykonywane, biorąc pod uwagę fizjologię skóry, anatomię, genetykę czy immunologię. To mój wkład w edukację pacjentów oraz klientów gabinetów estetycznych. Uważam, że każdy pacjent przed poddaniem się zabiegowi powinien być w pełni świadomy tego, co może się wydarzyć. Kolejnym, naturalnym krokiem w tej edukacji było powstanie podmiotu leczniczego Młodość, specjalizującego się w leczeniu powikłań po zabiegach estetycznych.  

Dr n. med Marta Bogusz, klinika Młodość, medycyna estetyczna, Poznań

Czy oprócz leczenia powikłań również wykonujecie zabiegi medycyny estetycznej? 

Mamy w naszej ofercie całą gamę zabiegów, wykonywanych przez personel lekarski. Ale to, co nas wyróżnia to, że nie boimy się podjąć działań naprawczych po zabiegach wykonanych w innych gabinetach, ale także pewnych zabiegów po prostu nie wykonujemy – np. z użyciem nici. W porównaniu do ich wysokiej ceny, uzyskujemy niski efekt pozabiegowy. Czyli krótko mówiąc, nie są zbyt skuteczne, a rodzą wyższe ryzyko powikłań. Nie wykonujemy także zabiegów w ramach terapii termicznych, nad którymi nie do końca mamy w pełni kontrolę. Takim zabiegiem jest np. zabieg HIFU i choć na rynku są dostępne dwa urządzenia medyczne z pełną kontrolą parametrów, to jednak w oparciu o analizy publikacji naukowych, współczynnik ceny do rezultatu pozabiegowego nie jest naszym zdaniem zadowalający. Natomiast wykonujemy u nas w gabinecie radiofrekwencję mikroigłową, laseroterapię resurfacingową, redukującą rumień, przebarwienia, a także, podajemy toksynę botulinową, jak również wykonujemy zabiegi stymulujące, mezoterapię igłową, mikroigłową i wolumetrię. 

Zatrzymajmy się na chwilę przy popularnej wolumetrii twarzy. Ostatnio pojawiło się sporo kontrowersji na temat tego zabiegu. 

Wolumetria twarzy to nic innego jak przywracanie objętości twarzy za pomocą wypełniaczy w miejscach ubytków tkankowych pojawiających się z wiekiem, spadkiem wagi itp. Musimy jednak pamiętać, że wypełniacze używane do takich zabiegów nie metabolizują się w naszym organizmie w takim tempie, jak zakłada to producent. Ostatnie dwa lata badań, a co za tym idzie publikacji naukowych dowiodły, że wypełniacz żelowy utrzymuje się w tkankach dużo dłużej niż pierwotnie zakładano, nawet do kilkunastu lat. Po drugie musimy mieć świadomość, że podany nieprawidłowo technicznie wypełniacz, szczególnie na poziomie powięzi mięśniowo-rozścięgnowej (SMAS) nazywanej też drugą skórą, łatwiej migruje i nawet z obszaru skroni może przewędrować w obszar szyi. W ostatnim czasie pojawiają w naszej klinice pacjentki ze zmianami wynikającymi właśnie z przesunięcia się wypełniacza. Stare wypełnienia często z biegiem czasu potrafią się też otorbić i formułować cystę, przez którą ciężko się przebić i stąd niezbędne jest obrazowanie USG, żeby precyzyjnie trafić w powstałą zmianę. Dlatego tak ważnym jest, aby nie podawać się zabiegom z wypełniaczami dla „odświeżenia” efektu co pół roku czy co rok, ponieważ wypełniacz kumuluje się w naszej twarzy, nie znika w magiczny sposób, a co gorsza – z upływem czasu zwiększa nam objętość twarzy blisko dwukrotnie.

Dr n. med Marta Bogusz, klinika Młodość, medycyna estetyczna, Poznań

W jednym z badań naukowych z wykorzystaniem rezonansu magnetycznego 3D wskazano, że pacjentka w ciągu sześciu lat miała podany w różne obszary twarzy wypełniacz o maksymalnej wartości 12 ml. Czyli można przyjąć, że co rok przychodziła na tzw. „zabieg odświeżania”. Badanie wykazało, że objętość wypełniacza w trakcie tych sześciu lat zwiększyła się dwukrotnie z 12 ml do 28 ml. To doprowadziło do efektu PHAREE – obrzęku nawracającego po podaniu wypełniacza żelowego, znanego potocznie jako „pillow face”. Trzeba pamiętać, że wypełniacze są hydrofilne, przyciągają wodę z naszej przestrzeni międzykomórkowej i zwiększają swoją objętość. Dlatego tak ważnym jest, aby mieć świadomość, że wypełniacz służy wolumetryzacji, czyli zwiększaniu objętości w miejscach atrofii, czyli ubytku tkanki! Nie możemy go więc traktować jako żelu liftingującego! On nam nigdy twarzy nie zliftinguje, tylko zwiększy objętość – co poprawia oczywiście wygląd, jeśli jest podany w miejscu ubytku, ale jeśli podamy go za dużo i za często, po paru miesiącach zrobi z naszej twarzy księżyc w pełni. Stąd tak ważne jest, aby do tego, co producent podaje w swoich ulotkach podchodzić krytycznie i ostrożnie, a przede wszystkim brać pod uwagę badania naukowe. W naszej placówce nie eksperymentujemy na pacjentach. Stosujemy produkty z wieloletnią historią i zweryfikowane z poziomu badań naukowych.

A botox? Bo to, obok kwasu hialuronowego i mezoterapii igłowej, najpopularniejszy zabieg medycyny estetycznej.

Publikacje naukowe wskazują na niezwykle rzadkie powikłania po podaniu toksyny botulinowej. Jednym z efektów ubocznych jest po prostu asymetria czy ptoza (opadanie powieki, brwi, policzka) wynikająca z niewłaściwego podania preparatu. Ale to zejdzie – wystarczy czas, ciepło i podanie soli fizjologicznej. Jednym z bardzo rzadkich powikłań jest reaktywacja wirusa półpaśca z powodu podania białka toksyny botulinowej. Jeśli jesteśmy nosicielami wirusa półpaśca, podania preparatu może na nowo uruchomić wirus opryszczki czy półpaśca w miejscu iniekcji. Innym powikłaniem rejestrowanym w doniesieniach naukowych jest np. wgłębienie mięśnia najpewniej związane z neurogenną atrofią ogniskową. A powikłaniem niezwykle rzadkim, ale jednak zarejestrowanym, jest okluzja powstała na skutek podania wraz z preparatem mikro cząsteczki korka, przez który pobierana jest toksyna botulinowa, czyli zassanie jej do igły i wprowadzenie do skóry pacjenta. To powikłanie nie jest efektem działania preparatu, a najczęściej wadliwej techniki wykonania zabiegu. 

To, o czym mówisz brzmi nieco przerażająco, bo mam wrażenie, że w wielu miejscach wykonujących zabiegi medycyny estetycznej niewiele mówi się o działaniach niepożądanych.

Rynek medycyny estetycznej jest duży i wiele wart. Funkcjonują na nim ogromne firmy i w ich interesie nie leży zniechęcanie klientów gabinetów medycyny estetycznej do wykonywania zabiegów. Dlatego ważne jest, aby być na bieżąco z publikacjami medycznymi i to niszowymi, które niekoniecznie idą głównym nurtem, czyli nie są pisane na zamówienie producentów preparatów medycznych. Ta idea przyświeca nam od początku naszego istnienia jako placówki leczniczej. Wykonujemy zabiegi medycyny estetycznej, ale patrzymy krytycznie zarówno na produkt, jak i istotę samego zabiegu.  

Dr n. med Marta Bogusz, klinika Młodość, medycyna estetyczna, Poznań

Jak duży jest Wasz zespół i w czym się specjalizuje?

W skład naszego zespołu wchodzą lekarze różnych specjalizacji, którzy są w stanie odpowiedzieć na większość wyzwań naszych pacjentów. I tak mamy w naszym zespole jednego mężczyznę lekarza Szymona Błaszaka, obesitologa, który w klinice Młodość realizuje konsultacje obesitologiczne, czyli konsultacje leczenia otyłości zarówno u osób dorosłych, jak i dzieci. Następnie mamy lekarz Joannę Błaszak, obecnie w trakcie specjalizacji z chirurgii naczyniowej, a w naszym gabinecie najczęściej zajmuje się usuwaniem wypełniaczy pod kontrolą USG, podawaniem toksyny botulinowej, zabiegami stymulacji i wolumetrii. W zespole mamy także lekarz Annę Kostrzewską, absolwentkę Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, a także studiów podyplomowych w zakresie medycyny estetycznej. Jest pani lekarz Maria Czwojda – dyplomowany lekarz medycyny estetycznej, w tej chwili w trakcie specjalizacji z psychiatrii. Zdarzają nam się pacjentki, uzależnione od zabiegów czy mające dysmorfofobię, a u podstaw ich decyzji o wykonaniu zabiegu estetycznego leżą przesłanki psychologiczne. Stąd naszym zdaniem, konieczna jest obecność lekarza psychiatry. Mamy także trzy panie stomatolog, które w medycynie estetycznej szczególnie w obrębie twarzy nie mają sobie równych. Bo kto jak nie stomatolog zna lepiej anatomię naszych twarzy? Są to lekarz dentysta Aleksandra Degis, lekarz dentysta Kay Kwiatkowska oraz lekarz dentysta Natalia Gadzińska. 

Z jakimi powikłaniami najczęściej przychodzą pacjentki i pacjenci? 

Najczęstszym powikłaniem, z jakim zgłaszają się do nas pacjenci, jest efekt PHAREE, czyli nawracający obrzęk powiek, a także całej twarzy po uprzednim podaniu wypełnienia żelowego. Jak już mówiłam, wypełnienia zwiększają swoją objętość blisko dwukrotnie. Kolejnym powikłaniem jest tzw. guzek o późnym początku, czyli zgrubienie powstałe na skutek uprzednio zastosowanego zabiegu z użyciem wypełniaczy lub innych substancji aktywnych np. PLLA, CaHA, polikaprolaktonu, najczęściej leczone farmakologicznie, doiniekcyjnie. Mamy także pacjentki z problemem tzw. cellulitisu, czyli zapalenia tkanki skórnej i podskórnej wskutek zakażenia bakteryjnego. Spory odsetek pacjentów pojawia się z obrzękiem powiek powstałym wskutek nieumiejętnego podania preparatu lub, co gorsza, preparatu niewiadomego pochodzenia bez certyfikacji. 

Dr n. med Marta Bogusz, klinika Młodość, medycyna estetyczna, Poznań

Jak długo trwa proces leczenia powikłań po nieudanych zabiegach estetycznych? 

To oczywiście zależy od tego, z czym pacjent do nas trafia. Najdłużej proces leczenia w naszej placówce trwał 12 miesięcy, natomiast większość powikłań jest możliwa do wyleczenia w krótszym czasie. Ale są i takie sytuacje, kiedy nie jesteśmy w stanie sobie poradzić ze zmianą, ponieważ wymaga ona interwencji chirurgicznej. Mieliśmy przypadek pacjentki, która po nieumiejętnym podaniu kwasu polimlekowego w innym gabinecie, miała zatkany przewód odprowadzający ślinianki i niestety wymagała już interwencji otolaryngologa.     

Wszystko da się naprawić?

Niestety nie. Trafiła do nas niedawno pacjentka, której wykonano zabieg preparatem, który nie był dedykowany dla obszaru powiek dolnych i boryka się ona aktualnie z dosyć sporymi obrzękami. Mogło w jej przypadku dojść do trwałego uszkodzenia naczyń chłonnych, bowiem zabiegi stymulujące mogą doprowadzić do zwapnienia lub zwłóknienia ściany naczyń chłonnych, a w efekcie do ich niedrożności. Stosujemy w jej przypadku leczenie farmakologiczne, ale być może tu również potrzebna będzie interwencja chirurgiczna.

Na co pacjentki gabinetów medycyny estetycznej powinny zwracać uwagę, aby do takich powikłań nie doszło?

Jako pacjenci mamy przede wszystkim prawo do informacji. Nie musimy opierać się tylko na słowach lekarza, ale mamy prawo przed zabiegiem poprosić o kartę charakterystyki produktu. Mamy prawo zapoznać się z jego działaniem, zakresem stosowania, sprawdzić, czy posiada certyfikację, a także czy nadaje się do iniekcji i w jakie obszary naszego ciała może zostać podany. Powinniśmy otrzymać także tzw. „paszport urody” czy kartę pozabiegową, która będzie zawierała informację na temat tego, co zostało wykonane, aby inny specjalista wykonujący nam kolejny zabieg miał o tym wiedzę. Historia naszych zabiegów estetycznych powinna iść za nami. I to, co bardzo ważne – powinniśmy wręcz domagać się, aby preparat używany podczas zabiegu był otwierany przy nas. Lekarz wykonujący zabieg musi poinformować nas o wszystkich możliwych działaniach niepożądanych i otrzymać naszą świadomą zgodę na wykonanie zabiegu. I warto pamiętać – w gabinecie nie ma głupich pytań! Każde pytania są ważne dla osoby je zadającej, a lekarz powinien na każde pytanie odpowiedzieć. Bo nie ma na świecie zabiegu, który byłby w stu procentach bezpieczny i każdy może wywołać reakcję alergiczną.    

Twoja praca zaowocowała powstaniem autorskiej książki „Powikłania po zabiegach estetycznych. Protokoły naprawcze”. Ilość opisywanych w niej przypadków jest ogromna, to prawdziwe kompendium wiedzy dla osób takie zabiegi przeprowadzających, ale także niezła przestroga dla tych, którzy wykonują takie zabiegi w niesprawdzonych miejscach. Co w niej znajdziemy? 

Praca nad książką trwała dwa lata. Analizowałam wszystkie publikacje naukowe, traktujące o skutecznym leczeniu danego powikłania, a także oparłam ją o doświadczenia pracy moich lekarzy w placówce Młodość. Książka przeznaczona jest dla wszystkich, którzy zajmują się medycyną estetyczną. Dedykuję ją zarówno lekarzom, którym przedstawiam protokoły naprawcze wynikające z przeglądu literatury przedmiotu, ale także kosmetologom, bo z niektórymi powikłaniami, takimi jak poparzenia czy odmrożenia, możemy sobie poradzić lekami bez recepty. Ale zachęcam też laików do sięgnięcia po tę książkę, bo dzięki temu można łatwiej zrozumieć co może się wydarzyć po takim zabiegu medycyny estetycznej. Moją misją jest rozpowszechniane tej wiedzy, bo jako pacjent chciałabym sama wiedzieć więcej.

Dr n. med Marta Bogusz, klinika Młodość, medycyna estetyczna, Poznań, ksiazka powikłania po zabiegach estetycznych

Jesteś także organizatorką konferencji dla wszystkich, którzy zajmują się ogólnie pojętą estetyką. W tym roku konferencja odbyła się w maju i dotyczyła trendów w estetyce. Komu ją dedykujesz i z jaką wiedzą wychodzą uczestnicy?

Jestem zwolenniczką integracji środowisk, więc konferencja dedykowana jest zarówno dla środowiska medycznego, jak i niemedycznego. Podejmowane na niej tematy dotyczą ich obu, bez kolizji merytorycznej. Podczas ostatniej skupiliśmy się na dwóch najbardziej popularnych hasłach – „LONGEVITY”, czyli długowieczność oraz „INFLAMMAGING”, czyli starzenie się wskutek stanu zapalnego. Sporo rozmawiamy o trendach, bo te jak w każdej branży zmieniają się i to my, jako przedstawiciele branży, je eksponujemy i przekonujemy naszych pacjentów do takich a nie innych zabiegów.

Dr n. med Marta Bogusz, klinika Młodość, medycyna estetyczna, Poznań

O jakich trendach zatem możemy dzisiaj mówić w medycynie estetycznej?  

Zdecydowanie stawiamy teraz na zadbaną naturalność bez modyfikacji. Przywracamy też naturalność, normalizujemy i w odpowiedni sposób ją pielęgnujemy. Od starzenia nie uciekniemy i nie robimy na siłę z pacjentki w średnim wieku nastolatki, bo efekt będzie przerysowany i nienaturalny. Dzisiaj chcemy, aby czterdziestolatka pozostała sobą, ale miała świadomość właściwej pielęgnacji, miała piękną skórę niekoniecznie wolną od zmarszczek. Ten trend doskonale łączy się z dietetyką, fitnessem, szeroko pojętym wellness, czyli dbaniem o nasz dobrostan.   

To na koniec naszej rozmowy. Jak korzystać z dobrodziejstw zabiegów estetycznych, żeby było bezpiecznie? 

Przede wszystkim stawiamy nie na ilość, a na jakość. Myślę, że istotą naszego bezpieczeństwa podczas korzystania z medycyny estetycznej jest to, aby zabiegów nie robić dużo, ale by były prawidłowo dobrane i żeby były wykonywane odpowiednimi, certyfikowanymi i sprawdzonymi preparatami, technologiami i technikami, w odpowiedniej częstotliwości, ponieważ możemy doprowadzić do przestymulowania skóry, czyli osiągnąć efekt odwrotny do zamierzonego. Dużo nie znaczy dobrze, tanio nie znaczy dobrze. Bardzo ważna jest również nasza pielęgnacja przed i pozabiegowa w domu. Nie rzucajmy się też bezrefleksyjnie na wszystkie nowinki. Poczekajmy na pogłębione analizy naukowe. Najważniejsze to podejść do tematu z rozwagą i zawsze konsultować się ze specjalistami.

Alicja Kulbicka

Alicja Kulbicka

Redaktor naczelna
REKLAMA
REKLAMA

Może cię zainteresować:

Dr n. med Marta Bogusz, klinika Młodość, medycyna estetyczna, Poznań
REKLAMA
REKLAMA

DR JACEK PORADA | Uroginekologia w kameralnym gabinecie ESTHEA

Artykuł przeczytasz w: 20 min.


Klimatyczne wnętrza zaaranżowane w ciepłych beżowych kolorach, butikowa wręcz przyjacielska atmosfera, na zewnątrz mały taras otulony zielenią pobliskiego parku, idealny na luźne pogawędki – wszystko to pozytywnie wpływa na jakość przeprowadzanych wizyt w ESTHEA w Poznaniu. Z pomysłodawcą tego miejsca, lekarzem medycyny, ginekologiem położnikiem, absolwentem studiów podyplomowych z zakresu medycyny estetycznej, dr Jackiem Poradą, dyskutujemy na temat współczesnych bolączek kobiet. Kwestii wstydliwych i tych na topie.

Rozmawia: Magdalena Ciesielska | Zdjęcia: Artur Nowicki, materiały prasowe ESTHEA

Wybór medycyny to w Pana przypadku konsekwencja rodzinnych tradycji?

DR JACEK PORADA: Nie pochodzę z rodziny z tradycjami lekarskimi, ale moja mama była z zamiłowania położną, taką prawdziwą, empatyczną, przez wiele lat pracowała na oddziale położniczym w szpitalu w Żninie, gdzie ją często odwiedzałem. Miałem możliwość wchodzenia na oddział, większą niż ktokolwiek inny. Mama opowiadała mi o cudzie narodzin i tak zaszczepiła we mnie zainteresowanie medycyną. Dlatego jestem ginekologiem położnikiem i to jest moja pierwsza pasja. (śmiech) Dość wcześnie uznałem, że szpital jest miejscem, w którym dobrze się czuję i w którym chciałbym pracować. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że będę uczestniczyć przy porodach, ale miałem już takie zacięcie chirurgiczne. Przez wiele lat studiów pragnąłem zostać następcą profesora Religi. (śmiech) Potem potoczyło się to trochę inaczej… nie zostałem kardiochirurgiem, wybrałem specjalizację z ginekologii i położnictwa. Studia rozpocząłem w Poznaniu na Akademii Medycznej (obecny Uniwersytet Medyczny). Wybór był dość oczywisty – z racji, że bardzo lubiłem to miejsce i przede wszystkim sama uczelnia była prestiżowa, z wielkimi tradycjami, ze wspaniałą kadrą pedagogów, wybitnych profesorów.

Mój ojciec urodził się w Poznaniu i – co niezwykle ważne w kontekście lokalizacji ESTHEA – mieszkał niedaleko parku Wilsona, przy ulicy Wyspiańskiego. Moje wczesne dzieciństwo tu też upływało, w przepięknej kamienicy (obecnie odrestaurowanej, z wynajmem mieszkań), gdzie dla mnie te wysokie przestrzenie przypominały zamek. (śmiech). Od najmłodszych lat wrosłem w miejską tkankę Poznania, choć potem dużą część życia spędziłem w kujawsko-pomorskim. Studia na poznańskiej uczelni były dla mnie spełnieniem marzeń, jednak to miasto było wówczas bardzo hermetyczne, zamknięte dla ludzi spoza rodzin lekarskich. Dlatego przyszła decyzja „coming home”, powróciłem do Żnina, gdzie następowały zmiany w tamtejszym szpitalu, więc na samym początku pracowałem tam na wolontariacie. Takie były czasy…

Na oddziale, w którym pracowała moja mama, i w którym się urodziłem, przeszedłem całą drogę specjalizacji oraz awansu zawodowego – od młodszego asystenta, do z-cy koordynatora oddziału. Ale praca na oddziale to już inna historia, choć przyznam, niezwykłe doświadczenie życiowe i zawodowe.

Przeszedł Pan przez różne etapy pracy zawodowej. Teraz jest Pan w innym miejscu swojego życia. Jaki zamysł przyświecał Panu, zakładając butikowy gabinet Esthea w Poznaniu, tuż przy parku Wilsona, łączący w sobie trzy specjalizacje?

Faktycznie, przy ul. Śniadeckich 10a/6 proponujemy zabiegi z trzech specjalizacji: medycyna estetyczna, ginekologia estetyczna i kosmetologia. Z racji, że towarzyszę kobietom w różnych momentach ich życia, często od narodzin ich dzieci, przez ciążę, poród, okres poporodowy, menopauzę itp. widzę jak zmieniają się tkanki, kurczy się kolagen, który pięknie nas uzbraja w młodość. Ponadto dostrzegam jak zmieniają się narządy, kurczą się mięśnie, czyli funkcje podporowe i czynnościowe poszczególnych organów. Pomyślałem więc, że medycyna estetyczna, która ewoluowała, jest tu fantastycznym rozwiązaniem, konsolidującym temat ginekologii, medycyny estetycznej klasycznej i ginekologicznej oraz szeroko rozumianej kosmetologii. Rozwiązanie tzw. wieloetapowe.

Esthea Gabinet Uroginekologiczny Jacek Porada

Gdzie nabył Pan wiedzę nt. medycyny estetycznej?

Jestem absolwentem 3-letniej Podyplomowej Szkoły Medycyny Estetycznej, która siedzibę ma w Warszawie. Jej założycielem i pomysłodawcą jest dr Andrzej Ignaciuk, jeden z pionierów medycyny estetycznej w Polsce. Obecnie jest na rynku wiele ofert i wiele tego typu szkół, ale wtedy – gdy ja zaczynałem moją przygodę z medycyną estetyczną – ta była najbardziej znana, prestiżowa; przyciągała wielu ciekawych ludzi. Co roku podczas kongresów z medycyny estetycznej spotykam moich kolegów i koleżanki, absolwentów tejże uczelni, wymieniamy się doświadczeniami, rozmawiamy o nowościach w branży i konstruktywnie się sprzeczamy. (śmiech) Za każdym razem jest wiele nowych tematów, o których dyskutujemy, w tym także powikłań, które nam towarzyszą i które musimy umieć leczyć.

Dzięki długoletniemu doświadczeniu i praktyce lekarskiej idealnie łączy Pan zabiegi z zakresu ginekologii i medycyny estetycznej. Na jakim zagadnieniu obecnie skupia Pan swoją uwagę?

Moje zainteresowania skierowałem na ginekologię estetyczną, w szczególności uroginekologię, co wyróżnia naszą ESTHEA na tle podobnych na rynku placówek. Mam swoją grupę wiernych pacjentek, a tu w Poznaniu szczególnie pragniemy zaproponować zabiegi z zakresu uroginekologii, w klimatycznych wnętrzach, w butikowej wręcz atmosferze gabinetu. Zabiegi małoinwazyjne, znieczulenie miejscowe i nasiękowe, pozwalające następnego dnia na pełen powrót do normalnego życia.
Największy problem z zakresu uroginekologii to nietrzymanie moczu. Mówimy tu o atrofii urogenitalnej, czyli o zaniku komórek nabłonka okolicy urogenitalnej. W pochwie, na narządach płciowych wewnętrznych i zewnętrznych, jest mnóstwo receptorów, estrogenów, androgenów, testosteronu.

Estrogen odgrywa tu ważną rolę, bo jest stymulatorem odtworzenia (przywrócenia) nabłonka pochwy i wspomaga regenerację i jego czynność w zakresie nawilżenia oraz tworzenia odpowiedniego dla pochwy (kwaśnego) pH. Zakwaszenie pochwy czy jej nawilżenie jest niezbędne do satysfakcjonującego współżycia, bez bólu, pieczenia, świądu, tarcia, spowodowanego suchością.

Niezwykle istotne są wszystkie struktury podtrzymujące „ten trakt urologiczny”, czyli pęcherz moczowy i wychodząca z niego cewka moczowa, także struktury, przez które owa cewka przechodzi (przepona moczowo-płciowa ), aż osiągnie swój koniec w przedsionku pochwy. Zdarza się – niestety – coraz częściej, że w miarę upływu lat lub po ciężkich porodach, a także różnych chorobach te struktury tracą swoje podstawowe funkcje podtrzymujące/podporowe i zatem czynnościowe. Aby to zwizualizować: jest pęcherz moczowy i z niego wychodzi cewka moczowa. Kobiety mają przeponę moczowo-płciową, czyli pewnego rodzaju płytę mięśniowo-powięziową o grubości ok 4 cm, przez którą przechodzi cewka moczowa, pochwa i odbyt. Kiedy ta przepona jest umięśniona, młoda, wszystko jest ok, przy kaszlu czy kichnięciu automatycznie zaciska się one (prawidlowy skurcz mięśnia) i kobieta nie ma dyskomfortu związanego z niekontrolowanym wyciekiem moczu. Wszystkie sytuacje, które doprowadzają do osłabienia tej przepony moczowo-płciowej to są również historie neurologiczne, po urazach kręgosłupa, w okolicach kości krzyżowej, po operacjach chirurgicznych, ale również po ciężkich porodach fizjologicznych (będą nasilały te dolegliwości).

Czasami można ćwiczeniami wzmocnić tę płytę mięśniowo-powięziową, np. mięśniami Kegla – popularna nazwa mięśni dna miednicy (MDM). Ich praca polega na aktywacji i relaksacji, czyli zaciskaniu/napinaniu i otwieraniu/rozluźnianiu. Są pacjentki, dla których takie ćwiczenia są mało skuteczne i wówczas muszą posiłkować się wiedzą lekarską, muszą przyjść do gabinetu, w którym za pomocą nowoczesnych urządzeń dokonuje się poprawy. Czasami jednak w tych bardziej zaawansowanych postaciach, często z zaburzeniami statyki narządu rodnego (przepukliny, wypadanie, obniżenie) niezbędne będzie leczenie stricte operacyjne.

Czy problemy uroginekologiczne u kobiet wiążą się również z hormonami?

Oczywiście, okres poporodowy, ale także menopauza, gdy pacjentka nie suplementuje się preparatami estrogenowymi, a także hypoestrogenizm wynikający np. z leczenia onkologicznego – wszystkie te momenty zwiększają prawdopodobieństwo pojawienia się problemów związanych z nietrzymaniem moczu. Bywają też pacjentki, które w wieku już 40 lat, mają tzw. przedwczesną menopauzę, są bardziej pokrzywdzone. Wiele kobiet boryka się z kłopotem uroginekologicznym, z dość wstydliwym nietrzymaniem moczu. Namawiam, aby w takich sytuacjach zasięgnąć porady u specjalisty, porozmawiać i zgodzić się na zaproponowaną formę leczenia, rehabilitacji mięśni. Czasami potrzebne jest włączenie farmakoterapii, a w innych przypadkach również zabieg chirurgiczny.

Po porodzie, gdy kobieta jeszcze nie miesiączkuje, znajduje się w połogu, też jest to częsta cecha – nietrzymanie moczu, wynikająca z hypoestrogenizmu. Kobieta ma wówczas niski poziom hormonów, bo blokuje je laktacja. Porody są różne, i te bardzo łatwe, szybkie, i te bardzo trudne, przedłużone, powikłane i kończone zabiegowo. Te przebiegające długo, często bardzo boleśnie, porody dużych płodów – jak się okazuje są bardzo znaczącym czynnikiem predykcyjnym co do oczekiwanych w przyszłości zaburzeń w kontroli nad moczem i problemów np. ze współżyciem płciowym (zespół luźnej pochwy).

Esthea Gabinet Uroginekologiczny Jacek Porada

Jakie zabiegi związane z problemami natury uroginekologicznej Pan proponuje?

W warunkach ambulatoryjnych możemy poradzić sobie z wieloma dolegliwościami, używając także leków w tym działających miejscowo oraz dopochwowych urządzeń wysokoenergetycznych (lasery frakcyjne, HIFU, radiofrekwencja igłowa i bezigłowa, mezoterapia, kolagenoterapia, zabiegi autologiczne (osocze, fibryna) i wiele innych.

Najbardziej popularne są tzw. slingi podcewkowe (załonowe lub przezzasłonowe); to minimalnie inwazyjne zabiegi chirurgiczne stosowane powszechnie w leczeniu wysiłkowego nietrzymania moczu u kobiet. To taki rodzaj tasiemki zakładanej pod cewką moczową, stwarzający na wzór hamaku podparcie, ale bez ucisku. Szybkie zabiegi, wysoka skuteczność, ale jednak wykonywane w warunkach szpitalnych.

Aby efekt był taki jak po zabiegu z ową, wspomnianą przeze mnie, taśmą podcewkową należy spotkać się w gabinecie ESTHEA, np. na zabieg radiofrekwencji bezigłowej czy mikroigłowej dopochwowej, ale także narządów zewnętrznych, tj. okolic łechtaczki, warg sromowych większych czy mniejszych lub wejścia do pochwy. To są również miejsca, które poddajemy zabiegom.
Pragnę podkreślić, że współpracuję z urologami i urofizjoterapeutami, czasami konsultujemy się wzajemnie. Bardzo ważne jest badanie urodynamiczne, które precyzyjnie określa rodzaj nietrzymania moczu.

W ESTHEA starać się będziemy proponować procedury, które w wielu przypadkach pozwolą na uniknięcie konieczności hospitalizacji, choć droga ta jest zwykle nieco dłuższa. Czasami są pacjentki, które – niestety – muszą być zoperowane. I wówczas stawiam sprawę jasno – nie warto marnować czasu w gabinecie, należy wygospodarować sobie czas na szpitalny zabieg.

Co to znaczy nadaktywny pęcherz?

Termin ten również związany jest z nietrzymaniem moczu. Pęcherz moczowy to swego rodzaju piłka, która ma w środku mięsień, który wypiera mocz. Ten mięsień jest nieraz zbyt „nerwowy”, zbyt aktywny. Wtedy właśnie występuje naglące parcie na pęcherz. To wielki dyskomfort podczas spotkań biznesowych, towarzyskich, kiedy notorycznie trzeba iść do łazienki. Dużo jest w ogóle przypadków tzw. mieszanych postaci nietrzymania moczu. Mamy tu w ESTHEA urządzenia medyczne pracujące w oparciu o posiadane certyfikaty medyczne w tym FDA, a co ważniejsze, w oparciu o badania kliniczne – dokumentujące ich skuteczność.

Botoks w medycynie estetycznej to…

Tzw. złoty Graal, można dużo o nim opowiadać. Jest od ponad 20 lat na rynku medycznym i trudno nim zrobić krzywdę… Mało kto wie, że botoks jest niezwykle skuteczny właśnie w leczeniu nadaktywnego pęcherza. Również po trudnych zabiegach chirurgicznych w obrębie kręgosłupa czy po wypadkach, kiedy pacjenci mają pęcherz spastyczny – botoks pomaga taki pęcherz rozluźnić. Migreny też leczone są przez neurologów za pomocą botoksu, rozcieńczając go nieco inaczej. Dzięki toksynie botulinowej ból i przebieg stanów migrenowych jest o dużo łagodniejszy. Dodatkowo botoks stosuje się w bruksizmie, przy szczękościsku, zgrzytaniu zębami itp., przy leczeniu potliwości rąk, pach i stóp. I jeszcze w wielu innych sytuacjach. Zabieg krótki „lunchowy”, niemal niebolesny, zwykle bardzo skuteczny.

ESTHEA to butikowy koncept. Co oferujecie oprócz leczenia z zakresu uroginekologii?

Z założenia nie ma tu być przepychu ilościowego, krzątaniny wielu ludzi. W ESTHEA zapewniamy czas relaksacyjny z dobrze przeprowadzonymi zabiegami. Portfolio nasze skierowane jest głównie do kobiet, ale nie oznacza to, iż nie przyjmujemy mężczyzn. Koncept jest taki, że w jednym czasie w gabinecie pracuje jeden lekarz, choć w ESTHEA zatrudnionych jest pięciu specjalistów. Oprócz mnie jest druga osoba jako specjalista ginekologii położnictwa oraz jednocześnie jest lekarzem medycyny estetycznej. Ponadto pracują trzy lekarki z długoletnim doświadczeniem w zakresie medycyny estetycznej, które równocześnie są stomatolożkami. Mój zespół ma wielkie doświadczenie w praktyce, to bardzo precyzyjne osoby, wyszkolone manualnie, z estetycznym podejściem do pracy z twarzą. W tej chwili estetyka stomatologiczna jest na topie, zęby, żuchwa, zgryz, cały dział ortodoncji – my jako lekarze medycyny estetycznej wiemy, jak to jest niezwykle ważne, aby twarz wyglądała naturalnie i proporcjonalnie. W ESTHEA każdy z nas ma swój dedykowany dzień w gabinecie, rozplanowany harmonogram całego tygodnia.

Bardzo podoba mi się filozofia ESTHEA: umiar i harmonia, podkreślenie i wyeksponowanie prawdziwego piękna. To daje efekt poprawy samooceny klientek, wzmocnienie ich pewności siebie?

Kluczem w naszym zawodzie jest wyczucie, bo naturalność i estetyka są coraz częściej oczekiwane i nawet wymagane przez współczesne kobiety. Choć muszę tutaj podkreślić, że nie każda pacjentka, która ma jakąś część twarzy wyglądającą nienaturalnie po przebytym zabiegu, jest antytezą całej medycyny estetycznej. Wśród 20 pięknych kobiet poddanych procedurom z medycyny estetycznej skupiamy wzrok na jednej, bo ona budzi zdumienie.

Mam takie pacjentki, które wyglądają obecnie młodziej, świeżej, po prostu lepiej niż 10 lat wcześniej, poddając się wspólnie ustalonym protokołom zabiegowym. To jest cudowne! To jest piękno medycyny estetycznej.
Z doświadczenia wiem, że niewiele potrzeba kobietom, aby znów poczuły się atrakcyjne seksualnie, chciały podobać się swoim partnerom, aby miały większą pewność siebie. Wystarczy niekiedy jeden lub dwa zabiegi estetyczne poprawiające twarz lub strefę intymną i już duży kobiecy problem jest rozwiązany.

Esthea Gabinet Uroginekologiczny Jacek Porada

Oferujecie w ESTHEA też hoodoplastykę, hymenoplastykę, labioplastykę…

Mamy szeroki wachlarz usług i łączymy te zabiegi z autologią. Zabiegi autologiczne polegają na wykorzystaniu komórek – płytek krwi, czyli substancji pozyskanej z krwi pacjentki, zawierających ogromną ilość tzw. czynników wzrostu różnych struktur tkankowych i komórek. Taki preparat zawiera więc osocze bogatopłytkowe, które pobudza naturalne procesy regeneracji skóry. Podajemy wtedy osocze, hybrydy lub inny koktajl do mezoterapii – zabiegi te należą do bardzo skutecznych w wygładzaniu zmarszczek i redukcji wiotkości skóry, pomagają w napięciach mięśni.
Słynny zabieg MonaLisa Touch to zabieg, który my nazywamy frakcyjnym laserem ablacyjnym. To innowacyjna, małoinwazyjna i całkowicie bezpieczna metoda opracowana z myślą o kobietach, które doświadczają przykrych dolegliwości intymnych. Zastosowanie lasera, sondy działającej jak przy USG dopochwowym, prowadzi do usunięcia nieprzyjemnych objawów i wyraźnie poprawia komfort stref intymnych. Podczas zabiegu wypala się małe otworki w śluzówce pochwy, aby pobudzić kolagen, zabieg jest prawie bezbolesny, bo poprzedzony znieczuleniem miejscowym.

A co z zabiegami O-Shot czy G-Shot?

Z G-Shotem jest ten sam temat, co z G-punktem. (śmiech) Jedni uważają, że ten istotny punkt w ciele kobiety istnieje, inni – że nie. Tak jak wiemy, że serce jest po lewej stronie, a nerki po bokach, tak punktu G nie jesteśmy pewni. Myślimy, że jest tam struktura nerwowo-naczyniowa, która potrafi zapewniać kobiecie bardziej zintensyfikowane wrażenia i doznania. Natomiast O-Shot to zabieg, podczas którego podajemy fibrynę i osocze w miejsca intymne najbardziej dyktowane „wibracjom seksualnym”, tj. łechtaczka – przypomnę – narząd ejakulacyjny, przedsionek pochwy, początek pochwy – czyli najbardziej erogenne i wyposażone w receptory miejsca dające kobietom satysfakcję.

Z jakimi najczęściej dolegliwościami czy problemami odwiedzają Pana pacjentki?

Mam grupę pacjentek, które potrzebują zabiegu terapeutycznego. Terapia to również poprawa jakości życia seksualnego, tu w grę wchodzi np. laseroterapia dopochwowa. Są też kobiety, które po porodach mają zespół tzw. luźnej pochwy – wydawałoby się, że nic się z tym nie da zrobić. Oczywiście, że się da. Wystarczy zrobić klasyczną laseroterapię, zabieg bez hospitalizacji.
Sporą grupę stanowią kobiety, dla których niezwykle istotna jest estetyka miejsc intymnych. Często wykonuję labioplastykę warg sromowych, z powodu ich zbyt dużych lub zbyt małych rozmiarów, spowodowanych atrofią, zanikiem tkanki tłuszczowej, chorobami niedoczynności tarczycy lub stanem wyniszczenia organizmu w przebiegu przewlekłej choroby, zazwyczaj nowotworowej.
Jeśli osoba jest świadoma swego organizmu, jest aktywna seksualnie, chce być atrakcyjna dla siebie i dla partnera – to zapisuje się na konkretny zabieg. REJUVENACJI – strefy intymnej – poddają się kobiety w zależności od preferencji, wyboru, problemu i sugestii terapeuty; jednemu lub wielu zabiegom z opisanej wcześniej palety w ofercie. Tu w ESTHEA podajemy kwas hialuronowy w niższe partie ciała, nie tylko na twarz. Stosujemy mezoterapię, laseroterapię.
Przychodzą do mnie pacjentki, już w starszym wieku, z tzw. liszajem twardzinowym – to degeneracyjna, przewlekła, zwyrodnieniowa paskudna choroba, której etiologii, niestety, nie znamy. Trochę choroba autoimmunologiczna jak Hashimoto. Jest stosunkowo trudna w leczeniu, bo nie znamy przyczyny. Stosujemy więc tu również lasery, które potrafią dolegliwości minimalizować lub je kompletnie likwidować.

Ginekologia estetyczna to obszar medycyny, który w obecnych czasach bardzo dynamicznie się rozwija. Osocze bogatopłytkowe, kwas hialuronowy, laseroterapia, zabiegi bezigłowe czy mikroigłowe – te pojęcia znane są nam z gabinetów kosmetycznych, jednak zagościły również w ginekologii estetycznej. Mamy tu swoiste przenikanie się dziedzin medycyny…
Wszystkie zabiegi, które robimy na ciele, na twarzy, wszystkie zaawansowane technologie, preparaty są tak samo skuteczne w ginekologii estetycznej, jak i w medycynie estetycznej czy kosmetologii. To swoiste novum naszych czasów. Najczęściej takie zabiegi z zakresu ginekologii estetycznej mają na celu odświeżenie, odmłodzenie, pobudzenie kolagenu i podanie czynników wzrostu. Szeroko zatem rozumiana rewitalizacja!

Esthea Gabinet Uroginekologiczny Jacek Porada

Czy przyjście do gabinetu ginekologii estetycznej i opowiedzenie o swoim dyskomforcie wciąż u nas jest w sferze wstydu i sekretu, jest pewnego rodzaju tematem tabu, czy to nastawienie się zmieniło na przestrzeni kilku lat?

Świat się nieustannie zmienia, a co za tym idzie świadomość pacjentek. Jest ewolucja – bardziej niż rewolucja w tym temacie. Często to nie są sprawy łatwe, a ja nie chcę nikogo urazić czy obrazić… Trzeba nieraz pacjentki prowokować do rozmowy, bo niektóre po prostu wstydzą się poruszyć drażliwe dla nich kwestie.

O czym warto pamiętać, bo jest na przysłowiowe wyciągnięcie ręki?

Istotnym tematem, często pomijanym wśród pacjentek gabinetów medycyny estetycznej, jest styl życia. Aktywność fizyczna, ćwiczenia, wysypianie się, czyli odpowiednia długość snu, właściwa dieta, picie odpowiedniej (2 litry dziennie) ilości wody, palenie najwyżej minimalnej ilości papierosów, umiarkowany alkohol, to czynniki niewątpliwie wpływają na dobre samopoczucie, ale też na stan i wygląd naszego organizmu. O tym nie można zapominać! Naprawdę picie 2 l wody dziennie nawilży lepiej naszą skórę niż najdroższy krem na świecie.

Podróżuje Pan, uczestniczy w różnych spotkaniach branży medycznej, co szykuje przyszłość w dziedzinie ginekologii i medycyny estetycznej. Jakie innowacje?

Bardzo Pani dziękuję za to pytanie, ale powiem szczerze, że nie znam na nie odpowiedzi. (śmiech) Jestem fanem powiedzonka „lepsze jest wrogiem dobrego”! Jeśli kobiety mają np. piękne usta, to ich poprawianie może przynieść efekt przeciwny do zamierzonego. Warto więc dbać o siebie, myśleć o procesie starzenia czy odmładzania, poprawiania pewnych defektów – ale nic na siłę, nie w stopniu wyimaginowanym, do granic nierealności. Trzeba być ostrożnym, nie poprawiać każdej części ciała. Polecam wszystkim dystans, a przede wszystkim pokorę wobec siebie i wykonywanych procedur i ich rezultatów. Medycyna jest rozwojowa, świat idzie do przodu, pojawiają się wciąż niezliczone nowości, kuszą nowe technologie i nowe preparaty. Sztuczna inteligencja będzie pomagała zapewne w diagnozach, może nawet w opracowaniu planów i protokołów diagnostyczno-terapeutycznych. Choć podchodzę do AI z dużym respektem, jestem absolutnie przekonany o nieuniknionym zaanektowaniu przez nią części naszej świadomości, przez to wpływanie na naszą codzienność, nasze decyzje. Mam jednak nadzieję, że długo jeszcze, a może nawet nigdy nie zastąpi w pełni mózgu i serca prawdziwego terapeuty… Bo w terapii ogromnie ważne są międzyludzkie, empatyczne relacje lekarz-pacjent, wzajemne zaufanie i zrozumienie.

Magda Ciesielska

Magdalena Ciesielska

redaktor prowadząca
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA