Izabela Malendowska Aesthetic | Preferuję estetyczny umiar 

Izabela Malendowska Aesthetic


Izabela Malendowska, właścicielka gabinetu Malendowska Aesthetic, konsekwentnie wyznaje zasadę „estetycznego umiaru” i „zero migracji” w swoich zabiegach, dążąc do harmonii między pięknem a zdrowiem. W rozmowie opowiada o swojej drodze zawodowej – od branży fitness po kosmetologię estetyczną – oraz o tym, jak naturalność i indywidualne podejście do klienta stały się fundamentem jej pracy. Wyjaśnia również, jak istotne jest zrozumienie anatomii twarzy, umiar w stosowaniu wypełniaczy oraz rozwaga, aby osiągnąć subtelne, eleganckie efekty. Branża beauty to dla niej nie tylko estetyka, ale i sposób na poprawę jakości życia, dlatego łączy ją z holistycznym podejściem, które pozwala klientom odkryć ich najlepsze wydanie – bez zbędnej przesady.

Rozmawia: Alicja Kulbicka | Zdjęcia: Patrycja Andrzejewska, Łucja Balcer

Jakie były Twoje początki w branży kosmetologicznej? Co zainspirowało Cię do specjalizacji w upiększaniu kobiet i mężczyzn?

IZABELA MALENDOWSKA: Moja pasja do pracy z ludźmi i chęć niesienia im pomocy towarzyszyły mi od zawsze. Swoją zawodową drogę zaczynałam w branży fitness, którą od początku postrzegałam jako bardzo zbliżoną do świata beauty. Obie te dziedziny łączą zdrowie i piękno – w fitness dbamy o kondycję i formę ciała, a w beauty o jego wygląd. Praca w fitness pochłonęła mnie do tego stopnia, że startowałam nawet w zawodach Bikini Fitness, gdzie zdobyłam szóste miejsce. Jednak poczułam, że czas na zmiany, i zaczęłam od kursu makijażu permanentnego, potem przyszły kolejne – szkolenia, kursy, aż po studia kosmetologiczne, bo fascynacja branżą beauty tylko rosła. Choć na pierwszy rzut oka beauty może wydawać się branżą „próżną,” dla mnie to przede wszystkim sposób na pomaganie ludziom. Bo czym innym jest podkreślanie ich naturalnego piękna, dodawanie pewności siebie, spełnianie marzeń o wyglądzie, w którym czują się dobrze? Moja praca pozwala mi wspierać ludzi w odkrywaniu ich najlepszego wydania, zawsze z poszanowaniem ich naturalności i autentyczności. Dlatego też zdecydowałam się na studia pielęgniarskie – by zgłębić medyczne aspekty pracy i móc jeszcze lepiej pomagać moim klientom, łącząc wiedzę z kosmetologii i pielęgniarstwa. Postrzegam swoją pracę jako subtelne wsparcie, które realnie wpływa na jakość życia moich klientów, a to przynosi mi ogromną satysfakcję.

Pracę w branży beauty rozpoczęłaś prawie 10 lat temu, kiedy przyszedł ten moment, w którym powiedziałaś sobie – czas na własny biznes? 

Swoją działalność rozpoczęłam w 2015 roku, w małym, podnajmowanym gabinecie, gdzie zaczęłam przyjmować pierwsze klientki. Szybko jednak okazało się, że miejsca jest za mało i przeniosłam się na Wildę. Choć zmiana była krokiem naprzód, wciąż marzyłam o własnym, estetycznym gabinecie, który odzwierciedlałby moją wizję piękna i profesjonalizmu.

I tak oto dzisiaj spotykamy się w pięknym gabinecie przy ulicy Głównej, który od progu urzeka dbałością o każdy detal i wyjątkową estetyką wykończenia.

Bardzo zależało mi na tym, aby standard miejsca, w którym przyjmuję klientki, odzwierciedlał jakość usług, jakie oferuję. Dziś koncentruję się głównie na kosmetologii estetycznej, dlatego szczególnie ważne było dla mnie stworzenie przestrzeni, która będzie zarówno elegancka, jak i profesjonalna – miejsca, w którym klientki poczują się komfortowo i wyjątkowo.

Na jakie efekty mogą liczyć klienci po wizycie w Twoim salonie? 

Specjalizuję się przede wszystkim w powiększaniu ust, ale stawiam na subtelne i naturalne efekty. Bardzo dbam o to, aby usta po zabiegu harmonizowały z całą twarzą, dodając jej wyrazu, ale nie przerysowując rysów. Moim celem jest, by każda klientka wychodziła z gabinetu z efektem, który podkreśla jej naturalne piękno, dodając pewności siebie, ale pozostając w zgodzie z jej indywidualnym wyglądem. Bardzo lubię pracować również z tzw. „trudnymi” ustami, które wymagają zaawansowanej wiedzy i precyzyjnego podejścia. Każde usta są unikalne, a praca nad ich asymetrią, wyrównaniem konturów czy subtelną korektą kształtu przynosi mi ogromną satysfakcję. Dodatkowo proponuję moim klientkom chcącym zatrzymać czas całą gamę zabiegów odmładzających, takich jak mezoterapia, stymulatory tkankowe. A jeśli trzeba to i wypełniacz w formie wolumetrii czy typowo śródskórnie. 

Izabela Malendowska Aesthetic

Jednak sporo ostatnio mówi się o migracji wypełniaczy i skutkach ubocznych ich stosowania… 

Rzeczywiście, temat migracji wypełniaczy na bazie kwasu hialuronowego i potencjalnych skutków ubocznych jest coraz częściej poruszany. Sama nie jestem ich zagorzałą fanką, ale niektórych rezultatów nie da się osiągnąć bez ich zastosowania. Kluczem do sukcesu jest jednak umiar i precyzja – odpowiednie dawkowanie oraz właściwa technika pozwalają uzyskać naturalny efekt, minimalizując ryzyko migracji czy innych niepożądanych rezultatów.

Zdarza Ci się odmawiać?

Tak, zdarza się. Kiedy widzę, że klientka ma konkretny pomysł, który moim zdaniem nie przyniesie oczekiwanego efektu lub może wyglądać nienaturalnie, wolę odmówić. Zawsze kieruję się tym, aby końcowy rezultat był harmonijny i podkreślał naturalne piękno, dlatego nie podejmuję się zabiegów, które mogłyby zaszkodzić wyglądowi klientki lub nie spełnić jej oczekiwań.

W Twoim gabinecie stoi także komora hiperbaryczna. Nieczęsto widzę taki sprzęt w salonach kosmetologicznych. 

Komora pozytywnie wpływa na wiele aspektów zdrowia, w tym na regenerację skóry, gojenie ran, poprawę krążenia oraz jakość snu. Dzięki intensywnemu dotlenieniu komórek i rozszerzeniu naczyń krwionośnych, organizm szybciej się regeneruje, co przekłada się na lepszy wygląd skóry, przyspieszone procesy gojenia oraz łagodzenie stanów zapalnych. Tlenoterapia pomaga również w redukcji stresu oksydacyjnego, wspierając naturalne procesy detoksykacji, co poprawia ogólne samopoczucie, sprzyja wyciszeniu i korzystnie wpływa na sen – dzięki niej łatwiej zasnąć, a sen jest głębszy i bardziej regenerujący. Zdecydowałam się na komorę hiperbaryczną w swoim gabinecie, bo idealnie wpisuje się w moją filozofię anty-agingu. 

Ta filozofia to nie tylko zabiegi w gabinecie…

Moja filozofia to nic odkrywczego – czasem nawet czuję, że jestem monotematyczna, powtarzając ją do znudzenia moim klientkom. (śmiech) Przepis na zdrową i piękną skórę opiera się na prostych zasadach: aktywność fizyczna i zdrowe odżywianie. Nie trzeba być zawodowym sportowcem – wystarczą regularne spacery, byle systematycznie! A zdrowa dieta nie oznacza radykalnych rewolucji, skomplikowanych przepisów czy obsesyjnego liczenia kalorii. Warto sięgać po zdrowsze produkty, wybierać te z prostym składem – efekty przyjdą szybciej niż się spodziewasz. To takie proste! Daj organizmowi dobre paliwo, a on na pewno się odwdzięczy! 

Izabela Malendowska Aesthetic

Wspominasz, że w swojej pracy kładziesz nacisk na „ZERO MIGRACJI” i technikę „Estetyczny UMIAR”. Czy możesz wyjaśnić, na czym polegają te metody i dlaczego są tak istotne w Twojej praktyce?

Metoda „ZERO MIGRACJI” polega na tym, by precyzyjnie umieścić wypełniacz tam, gdzie jest potrzebny i kontrolować jego ilość tak, aby nie przemieszczał się poza wyznaczone miejsce. Dodatkowo ważny jest dobór odpowiedniej gęstości i trwałości kwasu hialuronowego. Migracja wypełniacza jest nie tylko nieestetyczna, ale może też prowadzić do problemów zdrowotnych, dlatego dokładność i umiejętność pracy z anatomią twarzy są tutaj kluczowe. Z kolei „Estetyczny UMIAR” to podejście, które skupia się na delikatnym podkreśleniu naturalnych atutów klienta oraz spowolnienia procesów starzenia, poprzez dobór odpowiednich ampułek, ilości zabiegów i ilości podanego preparatu – nie za mało, ale i nie za dużo. W mojej praktyce stawiam na subtelne efekty, które harmonizują z naturalnymi proporcjami, dzięki czemu wyglądają świeżo i elegancko. Obie te metody są niezwykle istotne, bo dają efekt, który jest zarówno estetyczny, jak i długotrwale bezpieczny dla klienta.

Prowadzisz również szkolenia z zakresu kosmetologii estetycznej. Jakie wyzwania napotykasz jako szkoleniowiec i co daje Ci największą satysfakcję w przekazywaniu wiedzy innym?

Zauważyłam, że życie nie nadąża za praktyką, a na rynku brakuje kompleksowych szkoleń łączących teorię z praktycznymi umiejętnościami. Dlatego moim celem jako szkoleniowca jest nie tylko przekazanie wiedzy technicznej, ale też wykształcenie w uczestnikach pełnego zrozumienia dla każdego etapu zabiegu oraz świadomości wpływu, jaki ich praca ma na zdrowie i wygląd klientów. Wyzwaniem jest dla mnie czas szkolenia. (śmiech) Uwielbiam dzielić się wiedzą i jedyne co mnie ogranicza to właśnie czas trwania takiego kursu. Bo mam poczucie, że mogłabym szkolić i szkolić. (śmiech) Bardzo dbam o to, aby poziom moich szkoleń był dostosowany do poziomu wiedzy uczestnika. Muszę mieć pewność, że wychodząc ode mnie każdy uczestnik – niezależnie od poziomu doświadczenia – wyniesie z niego solidną bazę oraz pewność siebie w pracy. Największą satysfakcję daje mi moment, gdy widzę, jak kursanci nabierają wprawy i zaczynają rozumieć, dlaczego dany zabieg wykonuje się w określony sposób. Obserwowanie ich postępów, pewności w działaniu oraz pasji, którą odkrywają w tej pracy, jest dla mnie najcenniejszą nagrodą.

Jakie są według Ciebie najważniejsze trendy i innowacje w kosmetologii estetycznej, które warto śledzić w najbliższych latach?

Przede wszystkim widzę silny trend w kierunku naturalności i dbałości o zdrowie. Coraz więcej osób szuka zabiegów, które subtelnie podkreślają ich naturalne piękno, bez efektu sztuczności czy przerysowania. Klienci coraz częściej oczekują, że kosmetologia estetyczna będzie wspierać zdrowie skóry od wewnątrz, dlatego zabiegi biostymulacyjne oraz technologie regeneracyjne, oparte na stymulacji kolagenu, zyskują na popularności. Ogólnie, widoczny jest wzrost zainteresowania holistycznym podejściem, w którym zdrowie i piękno idą w parze, a klienci wybierają zabiegi spójne z ich indywidualnymi potrzebami i stylem życia. 

Alicja Kulbicka

Alicja Kulbicka

Redaktor naczelna
REKLAMA
REKLAMA

Może cię zainteresować:

Izabela Malendowska Aesthetic
REKLAMA
REKLAMA

Perfumy orientalne – zapachowa podróż do egzotycznych krain

Artykuł przeczytasz w: 5 min.


Perfumy od wieków odgrywają kluczową rolę w kulturach na całym świecie, pełniąc funkcję nie tylko kosmetyczną, ale i symboliczną. Wśród licznych kategorii zapachów, perfumy orientalne wyróżniają się szczególną intensywnością i bogactwem kompozycji. Ich korzenie sięgają starożytnych tradycji Bliskiego Wschodu, Indii oraz Azji, gdzie aromatyczne składniki, takie jak kadzidło, przyprawy, egzotyczne kwiaty i drewna, od wieków były cenione i wykorzystywane zarówno w obrzędach religijnych, jak i w codziennej pielęgnacji.

Tekst: Karolina Kamińska, perfumiarka, kosmetolożka, wykładowczyni w Poznańskiej Akademii Medycznej, zdjęcie autorki: Karolina Turlejska, zdjęcia: Adobe Stock

Charakterystyka perfum orientalnych

Perfumy orientalne znane są ze swojej zmysłowości, głębi oraz ciepła. Nazywane są także perfumami ambrowymi, ponieważ ambra, będąca cennym składnikiem pochodzenia zwierzęcego, odgrywa istotną rolę w ich kompozycjach. Współcześnie ambra jest często zastępowana syntetycznymi odpowiednikami, które oddają jej charakterystyczny, słodko-drzewny aromat. Podstawowe nuty zapachowe w perfumach orientalnych to przyprawy takie jak cynamon, gałka muszkatołowa, szafran, goździki – te aromaty dodają perfumom orientalnym wyrazistości i głębi. Natomiast żywice i balsamy – kadzidło, mirra, benzoes, ladanum to one nadają perfumom tajemniczy, mistyczny charakter. Egzotyczne kwiaty, jak np. jaśmin, ylang-ylang, róża damasceńska to tylko niektóre z kwiatów, które zapewniają orientalną zmysłową słodycz. A nuty drzewne – drewno sandałowe, cedr, oud (agar) – te składniki nadają kompozycjom orientalnym bogaty, ziemisty ton. Do tego wszystkiego wanilia, która dodaje słodkości, a paczula głębi i trwałości zapachu.

Historia perfum orientalnych

Historia perfum orientalnych sięga starożytności. W Mezopotamii, Egipcie, Persji, Indiach oraz Chinach zapachy odgrywały istotną rolę w rytuałach religijnych i w życiu codziennym. W starożytnym Egipcie kapłani używali kadzideł, aby komunikować się z bogami, a w Persji perfumy były symbolem statusu i luksusu. W Europie perfumy orientalne zyskały popularność w średniowieczu, głównie dzięki kontaktom handlowym z Bliskim Wschodem. Krucjaty, jedwabny szlak oraz arabscy kupcy przyczynili się do rozprzestrzenienia egzotycznych zapachów na Starym Kontynencie. Wielką rolę w popularyzacji tych zapachów odegrał także renesansowy Zachód, gdzie zaczęto tworzyć pierwsze europejskie kompozycje inspirowane Orientem.

Współczesne perfumy orientalne

Współczesne perfumy orientalne zachowują wiele z tradycyjnych składników, jednak współcześni perfumiarze często eksperymentują, łącząc klasyczne nuty z nowoczesnymi akcentami. Perfumy orientalne są dziś podzielone na różne podkategorie, takie jak orientalno-drzewne, orientalno-kwiatowe, orientalno-przyprawowe, które umożliwiają wybór zapachu dopasowanego do indywidualnych preferencji. Orientalno-drzewne perfumy, takie jak Tom Ford Oud Wood, łączą ciężkie, drzewne nuty z ciepłymi przyprawami, tworząc kompozycje idealne na chłodniejsze dni. Orientalno-kwiatowe zapachy, takie jak Guerlain Shalimar czy Serge Lutens Sarrasins, wprowadzają do kompozycji nuty jaśminu, róży i ylang-ylang, nadając im zmysłowości i romantycznego charakteru. Orientalno-przyprawowe perfumy, takie jak Opium Yves Saint Laurent czy Spicebomb Victor & Rolf, to wybuchowe mieszanki przypraw, które dodają energii i mocy.

20241125 AdobeStock 918803342

Perfumy orientalne w kulturze

W różnych kulturach perfumy orientalne mają różne znaczenia i są używane  w różnorodny sposób. W kulturze arabskiej perfumy, szczególnie te zawierające oud, czyli żywicę drewna agarowego, są symbolem gościnności i luksusu. W Indiach kwiaty i przyprawy używane do tworzenia zapachów mają znaczenie duchowe i często towarzyszą medytacjom i rytuałom religijnym. Współcześnie perfumy orientalne zyskują na popularności na całym świecie, co wynika z ich unikalności i zdolności do przyciągania uwagi. Ich intensywność i trwałość sprawiają, że są często wybierane na specjalne okazje, ale także jako codzienny wybór dla osób, które chcą podkreślić swoją indywidualność i zmysłowość.

Jak wybrać idealne perfumy orientalne?

Wybór perfum orientalnych może być wyzwaniem, ze względu na ich intensywność i różnorodność. Warto zwrócić uwagę na kilka aspektów.

  • Okazja. Orientalne perfumy są zazwyczaj bardziej intensywne i trwałe, co czyni je idealnym wyborem na wieczorne wyjścia lub chłodniejsze dni. Na co dzień można wybrać lżejsze wersje orientalnych zapachów, które nie będą przytłaczające.
  • Składniki. Przed zakupem warto zapoznać się z nutami zapachowymi. Jeśli preferujesz ciepłe, słodkie zapachy, wybierz perfumy z nutami wanilii i ambry. Dla fanów bardziej wyrazistych i ostrych kompozycji odpowiednie będą zapachy z nutami przypraw i kadzidła.
  • Trwałość. Orientalne perfumy znane są z wysokiej trwałości, dzięki czemu ich zapach utrzymuje się na skórze przez wiele godzin. Warto jednak przetestować perfumy na skórze, aby sprawdzić, jak rozwijają się w czasie i jak reagują z naturalnym zapachem naszej skóry.
  • Sezonowość. Orientalne zapachy często są wybierane w chłodniejszych miesiącach, ze względu na ich ciepły charakter. Latem warto sięgać po lżejsze, bardziej świeże orientalne kompozycje, które zawierają nuty kwiatowe i cytrusowe.

Perfumy orientalne to wyjątkowa kategoria zapachów, która oferuje bogactwo aromatów inspirowanych egzotycznymi krainami. Ich głębia, zmysłowość i intensywność sprawiają, że są idealnym wyborem dla osób, które chcą wyróżnić się z tłumu i podkreślić swoją osobowość. Niezależnie od tego, czy szukasz zapachu na specjalne okazje, czy codziennego towarzysza, perfumy orientalne mogą stać się Twoim ulubionym wyborem, zabierając Cię w zapachową podróż do dalekich, tajemniczych krain.

Karolina Kamińska

Karolina Kamińska

Karolina Kamińska, perfumiarka, kosmetolożka, wykładowczyni w Poznańskiej Akademii Medycznej
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA