Sędzia piłkarski zawodem, który… otwiera przedsiębiorczą karierę?

Zbigniew Dobrynin

Zarządza Pan obecnie firmą Alerta oraz firmą Sempre Nieruchomości, wcześniej był Pan sędzią piłkarskim, który prowadził mecze na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce. Przejście ze sportu do biznesu to naturalna droga do przedsiębiorczości, czy jednak te dwa światy nie mają ze sobą nic wspólnego?

ZBIGNIEW DOBRYNIN: Sport w kapitalny sposób uczy wielu cech, które pomagają odnieść sukces w biznesie. Mam na myśli przede wszystkim pracowitość, konsekwencję, samodyscyplinę, umiejętność współdziałania czy zdolność przewidywania rozwoju sytuacji. Dlatego też uważam, że osoby uprawiające sport, czy to amatorsko, czy zawodowo, mają większe szanse na osiągnięcie sukcesu w biznesie. Ja w sporcie, a dokładnie w piłce nożnej, jestem od dziecka. Najpierw jako zawodnik, później jako sędzia. Doświadczenia z tych lat przełożyłem na biznes. Od 2009 roku prowadzę firmę Alerta, która specjalizuje się w szkoleniach zawodowych oraz outsourcingu BHP. Pracujemy z wieloma firmami w całej Polsce. Niezależnie od tego prowadzę również firmę Sempre – biuro pośrednictwa w obrocie nieruchomościami w Polsce i w Hiszpanii. 

A skąd pomysł na Pana zaangażowanie w rynek nieruchomości w Hiszpanii? 

Jesienią 2018 roku sędziowałem w zespole Szymona Marciniaka mecz Hiszpania – Anglia. Wsiadając do samolotu, zostawialiśmy w Polsce szarą i zimną jesień. Hiszpania przywitała nas słońcem i kilkunastoma stopniami ciepła. Wtedy pierwszy raz pomyślałem, że Hiszpania to świetne miejsce do spędzania czasu. Szczególnie wybrzeże – średnio ponad 300 słonecznych dni w roku, przyjazne temperatury powietrza przez cały rok, piaszczyste plaże, cudowne promenady, możliwość uprawiania wielu rożnych sportów na świeżym powietrzu przez cały rok, znakomite jedzenie i koszty życia zbliżone do tych, które obecnie są w Polsce. To również bardzo dobre miejsce do inwestowania w nieruchomości. Czyż nie jest kuszący fakt, że w cenie mieszkania w Poznaniu można dziś za naszym pośrednictwem kupić nieruchomość nad Morzem Śródziemnym? 

ZBIGNIEW DOBRYNIN scaled 1

Jakie umiejętności potrzebne w biznesie kształtuje zawód sędziego?

W dzisiejszych czasach dobry sędzia to menedżer, który zarządza grupą ludzi! Spójrz – 22 zawodników na boisku, czasami drugie tyle osób na ławkach rezerwowych (poza zawodnikami również sztaby szkoleniowe, medyczne itp.). Do tego, jako sędzia, jesteś również liderem Zespołu Sędziowskiego, który liczy co najmniej 6 osób w każdym meczu. Zatem w sumie jest to kilkadziesiąt osób. Wszyscy działający pod wpływem ogromnych emocji i adrenaliny. Ty jako sędzia również musisz sobie umiejętnie radzić ze stresem i presją – ze strony drużyn, kibiców czy opinii publicznej. Wiesz, ile decyzji statystycznie sędzia piłkarski podejmuje przez 90 minut na boisku? Około 300. Czasami są one niepopularne, czasami kontrowersyjne. Za wszystkie bierze odpowiedzialność na siebie. To wszystko znajduje później swoje odzwierciedlenie w umiejętności skutecznego radzenia sobie w biznesie. Jednocześnie sędziowanie uczy systematycznego i ciągłego rozwoju, jeśli chcesz osiągać sukcesy. Musisz na co dzień dbać o prawidłowe odżywianie, przygotowanie mentalne, brać udział w szkoleniach, trenować. Po to, żeby stawać się coraz lepszym. Każdego dnia. Po to, żeby być co najmniej tak dobrym, jak ludzie, dla których jesteś liderem. Musisz dbać o siebie i swój rozwój, żeby stanowić autorytet dla innych. To absolutnie cechy wspólne wyróżniające dobrego sędziego i dobrego menedżera. 

Duża presja – z tym się mierzy każdy sędzia. Czy to przygotowuje do wzięcia odpowiedzialności za firmę i ludzi w niej pracujących?

Oczywiście! Liderem można się urodzić, ale to za mało, by prawdziwie skutecznie i rzetelnie realizować zadania menedżerskie w organizacji. Dla człowieka, który potrafi działać pod presją, naturalną jest również umiejętność brania na siebie odpowiedzialności. A co za tym idzie – narzucania sobie zadań i wywiązywania się z nich nawet wbrew negatywnej presji otoczenia lub presji wewnętrznej. Sędziowanie uczy również tego, żeby menedżer na gruncie prowadzenia firmy był pewny swoich umiejętności, znał swoje słabe i mocne strony, a także dobrze radził sobie z krytyką.

Jakie są zatem różnice między prowadzeniem biznesu a karierą sędziego?

Prowadząc biznes, to ja decyduję, kiedy mam wolne weekendy. W sędziowaniu – wolnych jest tylko kilka w roku, są one narzucone. Patrząc z perspektywy stanowisk, prowadząc biznes, jestem szefem, prezesem spółki, zarządzam ludźmi i firmy zależne są od moich decyzji. Będąc sędzią, jest się podporządkowanym kadrze zarządzającej – Kolegium Sędziów PZPN, które decyduje o danej karierze oraz jest się szefem na boisku. To trzy zupełnie inne role, które pełniłem. Bez wątpienia wszystkie te sytuacje wymagają ogromnego zaangażowania i odpowiedzialności. Niewiele osób ma szansę „wejść na szczyt” w sędziowaniu, prowadzić mecze w najwyższych klasach rozgrywkowych w Polsce czy zagranicą i odczuć na własnej skórze adrenalinę z tym związaną. Mnie było to dane. Brałem udział w meczach decydujących o mistrzostwie Polski, jak również w meczach międzynarodowych. Dlatego dziś chętnie dzielę się moimi doświadczeniami z boiska z osobami kierującymi w firmach. Jestem zapraszany jako prelegent na szkolenia i konferencje. Inspiruję ludzi do nowego, innego spojrzenia na zarządzanie ludźmi i skuteczne osiąganie stawianych sobie celów. Jestem przykładem na to, że niemożliwe nie istnieje. Podczas moich szkoleń i spotkań z ludźmi biznesu uczę, jak tego dokonać. 

7K1A3251 scaled 1

Czy Zbigniew Dobrynin chciałby coś wnieść z przedsiębiorczości/biznesu do sportu? Chciałby kogoś zainspirować? Czy chciałby mieć udział jeszcze w sporcie, czy już tylko w biznes?

Sport nieodłącznie towarzyszy mi w życiu. Obecnie skupiłem się na biznesie – zarządzanie dwoma firmami, łącznie ponad 300 osobami zajmuje ogrom czasu. Jednak, kiedy myślę o możliwości zaangażowania się w sport, tym razem już w innym kontekście – serce bije szybciej. Dewizą, która przyświeca mi w życiu, jest dawać ludziom wartość. Sprawiać, że staną się oni świadomie lepsi. Że ich życie stanie się lepsze. Mam ogromną satysfakcję, kiedy moje życie, moja historia, jest dla kogoś inspiracją. 

REKLAMA
REKLAMA

Może cię zainteresować:

Zbigniew Dobrynin
REKLAMA
REKLAMA

Blind Football to czysta radość z piłki nożnej

Artykuł przeczytasz w: 5 min.
Blind Football


W listopadzie w Krakowie odbyło się pierwsze, historyczne zgrupowanie blind footballowej kadry Polski kobiet. Poprowadził je nowy selekcjoner Krzysztof Apolinarski, na co dzień trener sekcji blind footballu Warty Poznań. Blind football to rozgrywki piłkarskie dla osób niewidzących i niedowidzących. Z nowym trenerem kadry rozmawiamy o jego doświadczeniach, planach na przyszłość i o tym, dlaczego popłakał się na swoim pierwszym footballowym treningu. 

Rozmawia: Piotr Komorowski | Zdjęcia: Wiktoria Nowak

Czym jest blind football? Czy w ogóle można grać w piłkę, nie widząc? 

KRZYSZTOF APOLINARSKI: W zasadzie mecze blind footballu są bardzo podobne do tradycyjnej piłki nożnej, choć zawierają pewne elementy znane z hokeja. Nie ma tradycyjnych autów – zamiast tego boisko otoczone jest bandami, od których piłka może się odbijać. Drużyny liczą pięciu graczy (czterech w polu i bramkarz). Boisko podzielone jest na trzy strefy: obrony, środka i ataku. Za każdą z tych stref odpowiada jeden przewodnik, który pomaga zawodnikom, cały czas podpowiadając, gdzie znajduje się piłka i gdzie powinni się kierować. Piłka ma w środku specjalny dzwoneczek, który sygnalizuje zawodnikom jej położenie. Aby zapobiec kontuzjom i niebezpiecznym zdarzeniom, obrońca biegnący w stronę piłki musi krzyknąć „voy”, aby dać znać atakującemu, że jest w pobliżu. Mecze trwają 2 x 15 minut, a boisko mierzy 20 x 40 metrów. Oprócz tych zmian, które dostosowują rozgrywkę do potrzeb osób niewidzących, pozostałe zasady są takie same jak w tradycyjnej piłce nożnej. Mecze są bardzo dynamiczne i naprawdę dużo się w nich dzieje.

Jak to się stało, że zacząłeś interesować się blind footballem? Jak zostałeś trenerem?

Sam mam za sobą przygodę z piłką nożną. Byłem zawodnikiem m.in. Lecha Poznań i Warty Poznań, grałem na pozycji bramkarza. Po zakończeniu kariery zostałem bramkarzem także w drużynie blind footballej. Warto wspomnieć, że w tej dyscyplinie bramkarz jest jedyną osobą na boisku, która nie jest niewidząca ani niedowidząca. Pamiętam swoją pierwszą wizytę na treningu blind footballu. Zostałem zaproszony przez znajomego, który powiedział: „przyjedź, zobaczysz jak to wygląda”. Pojechałem tam z żoną, która nie mogła powstrzymać łez – zresztą mnie też było trudno. Entuzjazm i czysta radość z gry w piłkę tych zawodników naprawdę chwytały za serce. Jestem chyba kiepski w odmawianiu, więc mimo że miałem już inne zobowiązania, zgodziłem się zostać trenerem sekcji blind footballowej Warty. Teraz historia się powtórzyła. Piotr N. i Tomek K., dwie fantastyczne osoby, maksymalnie zaangażowane w rozwój blind footballu w Polsce, zapytały mnie, czy nie chciałbym poprowadzić kobiecej kadry. Ponownie – nie mogłem odmówić.

Blind Football

Jesteśmy po pierwszym, historycznym zgrupowaniu kadry kobiet w Krakowie. Jak przebiegało?

To jedno z dwóch miejsc w Polsce, obok Wrocławia, gdzie znajdują się profesjonalne boiska do blind footballu. Zresztą baza i organizacja w Krakowie są świetne – kadra ma tam wszystko, czego potrzebuje, by spokojnie trenować. Na razie w kadrze mamy 15 dziewczyn o bardzo różnym poziomie umiejętności. Trzon stanowią zawodniczki Warty Poznań, bo te dziewczyny są niesamowite. Patrzę bardzo pozytywnie na dalszy rozwój kadry. Moim marzeniem jest wyjazd na mundial, który w przyszłym roku, w październiku, odbędzie się w Indiach. Trzeba przyznać, że rozwój blind footballu kobiet to w dużej mierze zasługa UEFA, która mocno wspiera tworzenie drużyn narodowych (na poziomie rozgrywek klubowych, drużyny są mieszane).

Blind Football

Na co dzień jesteś trenerem sekcji blind footballowej w Warcie Poznań i masz regularny kontakt z zawodnikami i zawodniczkami. Jak to się stało, że oni zaczęli uprawiać blind football? Jaka jest ich motywacja?

To są niesamowici ludzie. Sportowe świry (śmiech), totalnie wkręceni w ten sport. A do tego obdarzeni świetnym poczuciem humoru i dystansem do siebie. Dla nich gra w blind football to możliwość wyjścia z domu, socjalizowania się z innymi. Szukają aktywności i traktują grę w piłkę jako świetną przygodę. To radość z piłki nożnej w czystej postaci. Muszę przyznać, że ci zawodnicy i zawodniczki dają mi olbrzymiego kopa i chęć do życia. Nawet jak mam chandrę, to trening z nimi sprawia, że wszystko mija.

W zeszłym roku zajęliście w rozgrywkach pucharowych trzecie miejsce. Jakie są Twoje oczekiwania w tym sezonie?

Warto dodać, że z drugim Śląskiem Wrocław przegraliśmy tylko różnicą bramek. Konkurencja w lidze jest bardzo silna, ale Warta ma mocną i zdeterminowaną drużynę, w którą bardzo wierzę. Myślę, że stać nas na wiele. Jednak tak naprawdę wynik nie jest dla nas najważniejszy. Trenujemy, bo to nas cieszy. Nie chcę, żeby presja wyników odebrała nam radość z piłki. Gdy jeździmy na zagraniczne turnieje, albo goście z zagranicy przyjeżdżają do nas, zawsze są pod wrażeniem atmosfery, która panuje w naszej drużynie. Na treningach jest dużo zabawy i humoru, bo właśnie o to w tym wszystkim chodzi. Chciałbym, żebyśmy wygrywali puchary, ale przede wszystkim chcę, by moi zawodnicy byli szczęśliwi.

Blind Football

Piotr Komorowski

REKLAMA
REKLAMA
Blind Football
REKLAMA
REKLAMA