W trakcie mistrzostw świata w Katarze, przed i po meczach Polaków, łączenia na żywo z piłkarkami zaproponował TVN 24. Zaszła istotna zmiana w postrzeganiu piłkarek – coraz rzadziej traktowane są jako ciekawostka, a coraz częściej występują w roli ekspertek – mówi Paula Duda, rzeczniczka prasowa reprezentacji Polski kobiet w piłce nożnej.
Od kilku miesięcy przybliżamy naszym Czytelnikom piłkę kobiecą, więc zacznijmy od parytetów: czy w strukturach PZPN znajdziemy wiele kobiet?
PAULA DUDA: Kobiet w PZPN pracuje sporo i sukcesywnie ich przybywa, także na wyższych stanowiskach. Chociażby dyrektorem Departamentu Komunikacji i Mediów jest aktualnie kobieta. Natomiast dla mnie płeć to kwestia drugorzędna. Jeśli ktoś jest dobry w tym, co robi, to według mnie nie ma znaczenia, czy jest mężczyzną czy kobietą. Istotne jest, jakim jest człowiekiem i czy wyróżnia się pasją oraz zaangażowaniem.
Czy, będąc rzeczniczką prasową reprezentacji Polski kobiet w piłce nożnej, zauważa Pani w ostatnim czasie wzrost zainteresowania mediów tą dyscypliną? Jaki czynnik mógłby w największym stopniu wpłynąć na większą popularność kobiecej piłki?
Zainteresowanie kobiecą piłką w Polsce rośnie i to nie jest puste stwierdzenie. Widzimy to w liczbach – stale powiększa się na przykład grono obserwujących nasze profile w mediach społecznościowych, dobre wyniki oglądalności notują w telewizji mecze reprezentacji Polski czy Ekstraligi. A im więcej kibiców i otoczki wokół, tym większe zainteresowanie mediów. Jedno wynika z drugiego. Na pewno proces ten, który wymaga czasu, a także zmiany mentalności społeczeństwa, byłby zdecydowanie szybszy, gdybyśmy częściej bywali w tzw. mainstreamie, ale nie od razu Rzym zbudowano.W porównaniu z sytuacją sprzed kilku lat, zauważam wzrost zainteresowania mediów. Zdecydowanie częściej niż kiedyś odbieram telefony z prośbą o wywiady z zawodniczkami czy panią selekcjoner i to od dużych redakcji. Na przykład teraz, w trakcie mistrzostw świata w Katarze, przed i po meczach Polaków łączenia na żywo z piłkarkami zaproponował TVN 24. Zaszła istotna zmiana w postrzeganiu piłkarek – coraz rzadziej traktowane są jako ciekawostka, a coraz częściej występują w roli ekspertek. To też ważne, żeby przy okazji największej sportowej imprezy na świecie, którą oglądają miliony widzów, w taki sposób tę piłkę kobiecą „przemycać”. To powoduje, że powoli wchodzimy do mainstremu. Wiadomo, że zainteresowanie najbardziej napędziłby sukces sportowy. Ogromnym krokiem naprzód w tej kwestii byłoby otrzymanie organizacji mistrzostw Europy kobiet w 2025 roku, o które Polska się stara. Decyzję poznamy pod koniec stycznia.
Jakie było najtrudniejsze pytanie, na które musiała Pani odpowiedzieć jako rzeczniczka kadry?
Może nie tyle było to pytanie, co sytuacja, z którą dość często musiałam się mierzyć. Mediów wokół reprezentacji Polski kobiet jest mniej niż przy męskiej kadrze, dlatego zależy mi na tym, aby w miarę możliwości zawsze wszystkim pomóc, umówić wywiad czy nagranie i spełnić każdą prośbę. To jasne, że media są ważne, bo bez nich nikt o nas nie usłyszy. Czasem jednak oczekiwania reporterów bywały zbyt duże, co z pewnością wynika z faktu, że wydawało im się, że przecież to tylko piłka kobieca, tu na pewno można wszystko i że nie ma żadnych ograniczeń, które są bardzo duże w piłce męskiej, jeśli chodzi o aktywności medialne. Raz otrzymałam pytanie, czy możemy zorganizować o konkretnej godzinie trening pokazowy w trakcie zgrupowania, aby ekipa mogła zrealizować dobry materiał.
Było to zgrupowanie przed meczami eliminacyjnymi, o punkty. Nasz sztab szkoleniowy miesiąc wcześniej przygotowuje zawsze szczegółowy plan, ma rozpisany każdy trening co do minuty. Tego czasu na zgrupowaniach zresztą zawsze brakuje. W ciągu 9-10 dni rozgrywamy zwykle dwa mecze, a zajęć treningowych, na których trenerzy mogą popracować z drużyną, jest zaledwie kilka. Takiej prośby na pewno nigdy nie usłyszałby Kuba Kwiatkowski, rzecznik prasowy reprezentacji męskiej. My również pracujemy w pełni profesjonalnie, mamy zawodniczki z najlepszych europejskich klubów. Nie zawsze więc spełnienie każdego życzenia mediów jest realne. Na szczęście takie sytuacje zdarzają się coraz rzadziej w miarę, jak ta piłka kobieca się profesjonalizuje i w miarę, jak media na nasz temat nabierają większej wiedzy i świadomości.
Pracując w Departamencie Sponsoringu i Marketingu PZPN ma Pani pewnie stały kontakt z firmami, które zdecydowały się wspierać kobiecą piłkę. Jakie formy współpracy wybierają najczęściej? Na czym najbardziej im zależy?
Sponsorami kobiecej reprezentacji Polski są te same marki, co reprezentacji męskiej. I – tak samo jak mówiliśmy o wzroście zainteresowania mediów – tak samo i w tej kwestii dostrzegam progres. Sponsoring żeńskiej kadry nie zamyka się jedynie na wyświetleniu logotypów firm na bandach ledowych. Nasi sponsorzy aktywnie uczestniczą i chcą uczestniczyć w rozwoju i promocji reprezentacji kobiecej. Coraz częściej sami wychodzą z inicjatywami, pytają o różne rzeczy, proszą o zdjęcia zawodniczek z meczów czy zgrupowań w celu promocji w mediach społecznościowych zarówno swoich usług, jak i naszych spotkań. Z pewnością ta kwestia będzie się ciągle dynamiczne rozwijać.
Jedną z Pani pasji jest fotografia. Czy fotografowanie kobiecego futbolu różni się od fotografowania męskiej piłki? Jakie zdjęcia najczęściej można zobaczyć w mediach po meczach piłkarek? Czy wizualna otoczka, fetowanie goli, reakcje kibiców są podobne w przypadku męskiej i kobiecej piłki?
Często ludzie myślą, że fotografia jest moim głównym zadaniem. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie, bo zdjęcia robię dodatkowo, z pasji i chyba ciężko byłoby mi bez tego żyć. A że przy tym mogę się i spełniać, i promować kobiecą piłkę, a także dawać piłkarkom treści do ich kanałów w mediach społecznościowych, to pozostaje mi się tylko z tego cieszyć. Jest to dla mnie taka dodatkowa frajda i przyjemność, kiedy słyszę, że moje zdjęcia się komuś podobają, kiedy piłkarki udostępniają je na swoich profilach i mnie oznaczają. Czy fotografowanie kobiecego futbolu różni się od fotografowania męskiej piłki? Może trochę. Na pewno przy fotografowaniu piłkarek zwracam większą uwagę np. na ich mimikę twarzy. Wiadomo, że jak się oddaje strzał na bramkę, to ciężko się przy tym uśmiechać, ale staram się, aby zawodniczki wychodziły na zdjęciach jak najbardziej korzystnie. Mało tego, po tylu latach pracy z reprezentacją Polski wiem, która piłkarka jakie pozy lubi, albo która czego na zdjęciach nie toleruje i staram się to szanować. Co jednak wcale nie oznacza, że ignoruję tę kwestię, fotografując męski futbol. Najważniejsze dla mnie i najczęściej wykorzystywane później fotografie to tzw. cieszynki po golach. To akurat od męskiej piłki się nie różni. Radość i emocje to jest to, na co najbardziej lubię „polować”.I zdarza się, że przed meczami rozmawiam o tym z zawodniczkami. One same też często wymyślają, jak będą celebrować zdobytą bramkę, a potem szukają mojego obiektywu, co zawsze mnie niezmiernie cieszy i we mnie samej wywołuje największe emocje. Podając przykład z ostatnich meczów – w październiku w Hiszpanii rozgrywaliśmy towarzyskie starcie z Marokiem. Na zgrupowanie z powodu kontuzji zerwania więzadeł w kolanie nie pojechała nasza topowa zawodniczka, Paulina Dudek. Chcieliśmy ją jakoś wesprzeć, więc na rozgrzewkę przed spotkaniem zespół wyszedł w koszulkach z napisem „Dudi, czekamy na ciebie”. Po rozgrzewce Ewa Pajor poprosiła mnie, abym przed meczem zostawiła obok bramki rywalek jedną taką koszulkę. Kiedy Ewa strzeliła pierwszego gola, pobiegła po nią i zapozowała do zdjęcia z całą drużyną, trzymając koszulkę w rękach. To było coś pięknego. Powstało też z tego idealne zdjęcie. I dla takich momentów warto to robić.