Jakub Wesołowski | Zwycięstwo kocha przygotowanych 

|Jakub Wesołowski|Jakub Wesołowski – Trener przygotowania motorycznego oraz trener personalny, który dużą część swojej pracy poświęca na pracę ze sportowcami. W codziennej pracy zwiększa u podopiecznych świadomość swojego ciała oraz uczy jak wykorzystać nabyte umiejętności w praktyce. JAKUB WESOŁOWSKI: Trening motoryczny to dla mnie nie tylko budowanie cech fizycznych, to także tworzenie własnego systemu wartości. Moją pracą chcę pokazać, że wysiłek i trening nad aspektami motorycznymi to równoczesna praca nad pewnością siebie i nad cechami wolicjonalnymi. Rozwój motoryczny to jest to, czego wymagają zawodnicy po współpracy z Tobą. Wydaje mi się jednak, że mogą być zaskoczeni, że zmiana pojawia się również w mentalności. Zazwyczaj trening motoryczny jest aspektem, dzięki któremu zawodnik ma zrobić znaczący krok do przodu w swojej karierze. Ciężko pracować jednak tylko nad tym, bo to element, który stricte łączy się z psychologią. Motoryka pozwala uwierzyć, że mogę coś zrobić szybciej, mocniej, bardziej dynamicznie, lepiej… Wraz z przyrostem parametrów fizycznych przychodzi więc wiara w siebie, co na przykładzie moich podopiecznych pokazuje, że jest to strzał w dziesiątkę. Zdradź nam w takim razie kulisy pracy ze sportowcem. Rozwój mentalny wymaga rozmowy, odpowiedniej komunikacji, a rozwój fizyczny to już zaangażowanie ruchowe. Da się to połączyć? Jest czas na ćwiczenia, jest czas na rozmowę. Oczywiście czas na trening to zdecydowana większość, bo na tym najbardziej zależy zawodnikowi. Jednak pomiędzy ćwiczeniami czy seriami, gdzie jest moment na odpoczynek przeplatam pewne komunikaty, które mają „uruchomić głowę”. Mają pomóc zrozumieć ćwiczenie, zbudować świadomość wykorzystania tego na boisku, ale także właśnie zwiększyć wiarę w siebie. To jest bardzo ważne i w jakimś stopniu to klucz do późniejszego sukcesu, ponieważ zrozumienie treningu powoduje automatyzmy i w kluczowych momentach zawodnik po prostu to robi. Jest w stanie chwilę spędzoną na boisku wykorzystać w maksymalny sposób. Nie musi się zastanawiać, czy da radę, czy fizycznie podoła – on to wie. Wie, bo widzi swoje liczby – parametry fizyczne, wie, bo czuje się zdecydowanie mocniejszy i wie, bo ma świadomość, że jest silny. Kto w takim przypadku zaczyna z Tobą trenować? Taki zawodnik, który chce poprawić swoje najmocniejsze strony, czy ten, który musi uzupełnić braki? Dwie grupy osób. Tacy, którzy są zajawkowiczami i trenują, bo taki jest trend i chcą się ogólnie rozwijać motorycznie, ale też tacy, którzy są nieźli, ale mają świadomość swoich braków, rezerw, elementów wymagających poprawy i chcą żebym wydobył z nich to, co mają najlepsze. To przed Tobą duże wyzwanie. Zarówno u tych pierwszych, jak i drugich musisz określić cel. Mam wrażenie, że oni sami dokładnie go nie znają i finalnie jest to Twoje zadanie. Zdecydowanie tak, choć od razu muszę powiedzieć, że mam na to sposób! Znając piłkę od środka i wiedząc z czym zawodnik się mierzy na boisku, plus dodatkowo posiadając już doświadczenie w pracy z nimi, doskonale wiem, jakie pytania im zadawać, aby w krótkim czasie kilkoma treningami ten cel wyznaczyć. Muszę sprawdzić, czy mamy pracować na początku nad tymi aspektami, w których jest mocny, czy skupić się na słabych stronach. Im dłużej trwa współpraca, tym jest to łatwiejsze, bo dzisiaj zawodnicy czują, czego im brakuje w danym momencie, czują, gdzie jest rezerwa i sami to komunikują. Jeśli to pokrywa się z moimi obserwacjami i wynikami badań to MAMY TO. Jasno komunikujemy nad czym będzie praca i świadomie trenujemy. „Z moimi obserwacjami” – to znaczy, że też chodzisz na mecze swoich zawodników? Oczywiście, że tak. Lubię to robić. Obserwacja w meczu jest istotna i jak tylko mogę, to pojawiam się na trybunach, czy też oglądam mecz w TV. We współpracy ze sportowcami też ważne jest to, aby zbierać feedback z otoczenia. Od trenerów, bliskich, ludzi, którzy często widzą tego zawodnika „w akcji”. To pozwala podnieść poziom treningu jeszcze wyżej. Widzę czasami u Ciebie na Instagramie zdjęcia z trybun jak obserwujesz mecze, widzę, jak jesteś za granicą na krótkich indywidualnych przygotowaniach oraz codzienną pracę w studio treningowym. Trener motoryczny to bardzo szerokie spectrum działań. Tak, bo praca 1 na 1 tego wymaga. Bardzo indywidualne podejście, które często trzeba dopasowywać w trakcie działań. Zdarza się, że trzeba zmienić formę treningu i dopasować ćwiczenia do pozycji, na której zawodnik zaczął grać. Zobacz, jeśli zawodnik jest bocznym pomocnikiem i robię mu testy motoryczne, widzę jego kluczowe cechy, to nie próbuję ich na siłę zmieniać. Pomogę mu wejść na wyższy poziom w tych aspektach, ale skupimy się na tym, co jest wymogiem na jego pozycji i to, czego od niego wymagają. Zostając przy bocznym pomocniku, czy też wahadłowym, to już na starcie można powiedzieć, że będzie potrzebna szybkość, zwrotność, dynamika, odejście na pierwszych metrach, ale co jeszcze… musi być bardzo mobilny, żeby w każdej możliwej pozycji mógł szybko się obrócić i zmienić kierunek biegu. Do tego potrzebna jest siła. Te wszystkie elementy powodują, że jest dużo pracy do wykonania i wszystko wymaga tak jak wspomniałeś wielu działań. Wielu działań i też dobrej atmosfery na treningach! Można w mediach społecznościowych zobaczyć, że dobrze się przy tym bawicie. To jest nasza siła. Dobrze się rozumiemy z zawodnikami, bo doskonale potrafimy połączyć profesjonalny trening z miejscem na siatkonogę, zabawę i dużo śmiechu. Stąd też wynikają wyjazdy do zawodników na mini zgrupowania. Wizyta u Tomka Kędziory w Kijowie, czy u Vernona De Marco w Bratysławie to dopiero początek tej pracy, która jest do wykonania. Trening motoryczny, rozwój mentalny i dobra atmosfera to z mojej perspektywy klucz do sukcesu i wierzę, że największe zwycięstwa moich podopiecznych dopiero przed nimi. A być może już na Mistrzostwach Świata w Katarze? Tego życzę zawodnikom i też Tobie, widzę że żyjesz tym i to jest fantastyczne – PASJA!|Jakub Wesołowski – Trener przygotowania motorycznego oraz trener personalny, który dużą część swojej pracy poświęca na pracę ze sportowcami. W codziennej pracy zwiększa u podopiecznych świadomość swojego ciała oraz uczy jak wykorzystać nabyte umiejętności w praktyce. JAKUB WESOŁOWSKI: Trening motoryczny to dla mnie nie tylko budowanie cech fizycznych, to także tworzenie własnego systemu wartości. Moją pracą chcę pokazać, że wysiłek i trening nad aspektami motorycznymi to równoczesna praca nad pewnością siebie i nad cechami wolicjonalnymi. Rozwój motoryczny to jest to, czego wymagają zawodnicy po współpracy z Tobą. Wydaje mi się jednak, że mogą być zaskoczeni, że zmiana pojawia się również w mentalności. Zazwyczaj trening motoryczny jest aspektem, dzięki któremu zawodnik ma zrobić znaczący krok do przodu w swojej karierze. Ciężko pracować jednak tylko nad tym, bo to element, który stricte łączy się z psychologią. Motoryka pozwala uwierzyć, że mogę coś zrobić szybciej, mocniej, bardziej dynamicznie, lepiej… Wraz z przyrostem parametrów fizycznych przychodzi więc wiara w siebie, co na przykładzie moich podopiecznych pokazuje, że jest to strzał w dziesiątkę. Zdradź nam w takim razie kulisy pracy ze sportowcem. Rozwój mentalny wymaga rozmowy, odpowiedniej komunikacji, a rozwój fizyczny to już zaangażowanie ruchowe. Da się to połączyć? Jest czas na ćwiczenia, jest czas na rozmowę. Oczywiście czas na trening to zdecydowana większość, bo na tym najbardziej zależy zawodnikowi. Jednak pomiędzy ćwiczeniami czy seriami, gdzie jest moment na odpoczynek przeplatam pewne komunikaty, które mają „uruchomić głowę”. Mają pomóc zrozumieć ćwiczenie, zbudować świadomość wykorzystania tego na boisku, ale także właśnie zwiększyć wiarę w siebie. To jest bardzo ważne i w jakimś stopniu to klucz do późniejszego sukcesu, ponieważ zrozumienie treningu powoduje automatyzmy i w kluczowych momentach zawodnik po prostu to robi. Jest w stanie chwilę spędzoną na boisku wykorzystać w maksymalny sposób. Nie musi się zastanawiać, czy da radę, czy fizycznie podoła – on to wie. Wie, bo widzi swoje liczby – parametry fizyczne, wie, bo czuje się zdecydowanie mocniejszy i wie, bo ma świadomość, że jest silny. Kto w takim przypadku zaczyna z Tobą trenować? Taki zawodnik, który chce poprawić swoje najmocniejsze strony, czy ten, który musi uzupełnić braki? Dwie grupy osób. Tacy, którzy są zajawkowiczami i trenują, bo taki jest trend i chcą się ogólnie rozwijać motorycznie, ale też tacy, którzy są nieźli, ale mają świadomość swoich braków, rezerw, elementów wymagających poprawy i chcą żebym wydobył z nich to, co mają najlepsze. To przed Tobą duże wyzwanie. Zarówno u tych pierwszych, jak i drugich musisz określić cel. Mam wrażenie, że oni sami dokładnie go nie znają i finalnie jest to Twoje zadanie. Zdecydowanie tak, choć od razu muszę powiedzieć, że mam na to sposób! Znając piłkę od środka i wiedząc z czym zawodnik się mierzy na boisku, plus dodatkowo posiadając już doświadczenie w pracy z nimi, doskonale wiem, jakie pytania im zadawać, aby w krótkim czasie kilkoma treningami ten cel wyznaczyć. Muszę sprawdzić, czy mamy pracować na początku nad tymi aspektami, w których jest mocny, czy skupić się na słabych stronach. Im dłużej trwa współpraca, tym jest to łatwiejsze, bo dzisiaj zawodnicy czują, czego im brakuje w danym momencie, czują, gdzie jest rezerwa i sami to komunikują. Jeśli to pokrywa się z moimi obserwacjami i wynikami badań to MAMY TO. Jasno komunikujemy nad czym będzie praca i świadomie trenujemy. „Z moimi obserwacjami” – to znaczy, że też chodzisz na mecze swoich zawodników? Oczywiście, że tak. Lubię to robić. Obserwacja w meczu jest istotna i jak tylko mogę, to pojawiam się na trybunach, czy też oglądam mecz w TV. We współpracy ze sportowcami też ważne jest to, aby zbierać feedback z otoczenia. Od trenerów, bliskich, ludzi, którzy często widzą tego zawodnika „w akcji”. To pozwala podnieść poziom treningu jeszcze wyżej. Widzę czasami u Ciebie na Instagramie zdjęcia z trybun jak obserwujesz mecze, widzę, jak jesteś za granicą na krótkich indywidualnych przygotowaniach oraz codzienną pracę w studio treningowym. Trener motoryczny to bardzo szerokie spectrum działań. Tak, bo praca 1 na 1 tego wymaga. Bardzo indywidualne podejście, które często trzeba dopasowywać w trakcie działań. Zdarza się, że trzeba zmienić formę treningu i dopasować ćwiczenia do pozycji, na której zawodnik zaczął grać. Zobacz, jeśli zawodnik jest bocznym pomocnikiem i robię mu testy motoryczne, widzę jego kluczowe cechy, to nie próbuję ich na siłę zmieniać. Pomogę mu wejść na wyższy poziom w tych aspektach, ale skupimy się na tym, co jest wymogiem na jego pozycji i to, czego od niego wymagają. Zostając przy bocznym pomocniku, czy też wahadłowym, to już na starcie można powiedzieć, że będzie potrzebna szybkość, zwrotność, dynamika, odejście na pierwszych metrach, ale co jeszcze… musi być bardzo mobilny, żeby w każdej możliwej pozycji mógł szybko się obrócić i zmienić kierunek biegu. Do tego potrzebna jest siła. Te wszystkie elementy powodują, że jest dużo pracy do wykonania i wszystko wymaga tak jak wspomniałeś wielu działań. Wielu działań i też dobrej atmosfery na treningach! Można w mediach społecznościowych zobaczyć, że dobrze się przy tym bawicie. To jest nasza siła. Dobrze się rozumiemy z zawodnikami, bo doskonale potrafimy połączyć profesjonalny trening z miejscem na siatkonogę, zabawę i dużo śmiechu. Stąd też wynikają wyjazdy do zawodników na mini zgrupowania. Wizyta u Tomka Kędziory w Kijowie, czy u Vernona De Marco w Bratysławie to dopiero początek tej pracy, która jest do wykonania. Trening motoryczny, rozwój mentalny i dobra atmosfera to z mojej perspektywy klucz do sukcesu i wierzę, że największe zwycięstwa moich podopiecznych dopiero przed nimi. A być może już na Mistrzostwach Świata w Katarze? Tego życzę zawodnikom i też Tobie, widzę że żyjesz tym i to jest fantastyczne – PASJA!|Jakub Wesołowski – Trener przygotowania motorycznego oraz trener personalny, który dużą część swojej pracy poświęca na pracę ze sportowcami. W codziennej pracy zwiększa u podopiecznych świadomość swojego ciała oraz uczy jak wykorzystać nabyte umiejętności w praktyce. JAKUB WESOŁOWSKI: Trening motoryczny to dla mnie nie tylko budowanie cech fizycznych, to także tworzenie własnego systemu wartości. Moją pracą chcę pokazać, że wysiłek i trening nad aspektami motorycznymi to równoczesna praca nad pewnością siebie i nad cechami wolicjonalnymi. Rozwój motoryczny to jest to, czego wymagają zawodnicy po współpracy z Tobą. Wydaje mi się jednak, że mogą być zaskoczeni, że zmiana pojawia się również w mentalności. Zazwyczaj trening motoryczny jest aspektem, dzięki któremu zawodnik ma zrobić znaczący krok do przodu w swojej karierze. Ciężko pracować jednak tylko nad tym, bo to element, który stricte łączy się z psychologią. Motoryka pozwala uwierzyć, że mogę coś zrobić szybciej, mocniej, bardziej dynamicznie, lepiej… Wraz z przyrostem parametrów fizycznych przychodzi więc wiara w siebie, co na przykładzie moich podopiecznych pokazuje, że jest to strzał w dziesiątkę. Zdradź nam w takim razie kulisy pracy ze sportowcem. Rozwój mentalny wymaga rozmowy, odpowiedniej komunikacji, a rozwój fizyczny to już zaangażowanie ruchowe. Da się to połączyć? Jest czas na ćwiczenia, jest czas na rozmowę. Oczywiście czas na trening to zdecydowana większość, bo na tym najbardziej zależy zawodnikowi. Jednak pomiędzy ćwiczeniami czy seriami, gdzie jest moment na odpoczynek przeplatam pewne komunikaty, które mają „uruchomić głowę”. Mają pomóc zrozumieć ćwiczenie, zbudować świadomość wykorzystania tego na boisku, ale także właśnie zwiększyć wiarę w siebie. To jest bardzo ważne i w jakimś stopniu to klucz do późniejszego sukcesu, ponieważ zrozumienie treningu powoduje automatyzmy i w kluczowych momentach zawodnik po prostu to robi. Jest w stanie chwilę spędzoną na boisku wykorzystać w maksymalny sposób. Nie musi się zastanawiać, czy da radę, czy fizycznie podoła – on to wie. Wie, bo widzi swoje liczby – parametry fizyczne, wie, bo czuje się zdecydowanie mocniejszy i wie, bo ma świadomość, że jest silny. Kto w takim przypadku zaczyna z Tobą trenować? Taki zawodnik, który chce poprawić swoje najmocniejsze strony, czy ten, który musi uzupełnić braki? Dwie grupy osób. Tacy, którzy są zajawkowiczami i trenują, bo taki jest trend i chcą się ogólnie rozwijać motorycznie, ale też tacy, którzy są nieźli, ale mają świadomość swoich braków, rezerw, elementów wymagających poprawy i chcą żebym wydobył z nich to, co mają najlepsze. To przed Tobą duże wyzwanie. Zarówno u tych pierwszych, jak i drugich musisz określić cel. Mam wrażenie, że oni sami dokładnie go nie znają i finalnie jest to Twoje zadanie. Zdecydowanie tak, choć od razu muszę powiedzieć, że mam na to sposób! Znając piłkę od środka i wiedząc z czym zawodnik się mierzy na boisku, plus dodatkowo posiadając już doświadczenie w pracy z nimi, doskonale wiem, jakie pytania im zadawać, aby w krótkim czasie kilkoma treningami ten cel wyznaczyć. Muszę sprawdzić, czy mamy pracować na początku nad tymi aspektami, w których jest mocny, czy skupić się na słabych stronach. Im dłużej trwa współpraca, tym jest to łatwiejsze, bo dzisiaj zawodnicy czują, czego im brakuje w danym momencie, czują, gdzie jest rezerwa i sami to komunikują. Jeśli to pokrywa się z moimi obserwacjami i wynikami badań to MAMY TO. Jasno komunikujemy nad czym będzie praca i świadomie trenujemy. „Z moimi obserwacjami” – to znaczy, że też chodzisz na mecze swoich zawodników? Oczywiście, że tak. Lubię to robić. Obserwacja w meczu jest istotna i jak tylko mogę, to pojawiam się na trybunach, czy też oglądam mecz w TV. We współpracy ze sportowcami też ważne jest to, aby zbierać feedback z otoczenia. Od trenerów, bliskich, ludzi, którzy często widzą tego zawodnika „w akcji”. To pozwala podnieść poziom treningu jeszcze wyżej. Widzę czasami u Ciebie na Instagramie zdjęcia z trybun jak obserwujesz mecze, widzę, jak jesteś za granicą na krótkich indywidualnych przygotowaniach oraz codzienną pracę w studio treningowym. Trener motoryczny to bardzo szerokie spectrum działań. Tak, bo praca 1 na 1 tego wymaga. Bardzo indywidualne podejście, które często trzeba dopasowywać w trakcie działań. Zdarza się, że trzeba zmienić formę treningu i dopasować ćwiczenia do pozycji, na której zawodnik zaczął grać. Zobacz, jeśli zawodnik jest bocznym pomocnikiem i robię mu testy motoryczne, widzę jego kluczowe cechy, to nie próbuję ich na siłę zmieniać. Pomogę mu wejść na wyższy poziom w tych aspektach, ale skupimy się na tym, co jest wymogiem na jego pozycji i to, czego od niego wymagają. Zostając przy bocznym pomocniku, czy też wahadłowym, to już na starcie można powiedzieć, że będzie potrzebna szybkość, zwrotność, dynamika, odejście na pierwszych metrach, ale co jeszcze… musi być bardzo mobilny, żeby w każdej możliwej pozycji mógł szybko się obrócić i zmienić kierunek biegu. Do tego potrzebna jest siła. Te wszystkie elementy powodują, że jest dużo pracy do wykonania i wszystko wymaga tak jak wspomniałeś wielu działań. Wielu działań i też dobrej atmosfery na treningach! Można w mediach społecznościowych zobaczyć, że dobrze się przy tym bawicie. To jest nasza siła. Dobrze się rozumiemy z zawodnikami, bo doskonale potrafimy połączyć profesjonalny trening z miejscem na siatkonogę, zabawę i dużo śmiechu. Stąd też wynikają wyjazdy do zawodników na mini zgrupowania. Wizyta u Tomka Kędziory w Kijowie, czy u Vernona De Marco w Bratysławie to dopiero początek tej pracy, która jest do wykonania. Trening motoryczny, rozwój mentalny i dobra atmosfera to z mojej perspektywy klucz do sukcesu i wierzę, że największe zwycięstwa moich podopiecznych dopiero przed nimi. A być może już na Mistrzostwach Świata w Katarze? Tego życzę zawodnikom i też Tobie, widzę że żyjesz tym i to jest fantastyczne – PASJA!|Jakub Wesołowski – Trener przygotowania motorycznego oraz trener personalny, który dużą część swojej pracy poświęca na pracę ze sportowcami. W codziennej pracy zwiększa u podopiecznych świadomość swojego ciała oraz uczy jak wykorzystać nabyte umiejętności w praktyce. JAKUB WESOŁOWSKI: Trening motoryczny to dla mnie nie tylko budowanie cech fizycznych, to także tworzenie własnego systemu wartości. Moją pracą chcę pokazać, że wysiłek i trening nad aspektami motorycznymi to równoczesna praca nad pewnością siebie i nad cechami wolicjonalnymi. Rozwój motoryczny to jest to, czego wymagają zawodnicy po współpracy z Tobą. Wydaje mi się jednak, że mogą być zaskoczeni, że zmiana pojawia się również w mentalności. Zazwyczaj trening motoryczny jest aspektem, dzięki któremu zawodnik ma zrobić znaczący krok do przodu w swojej karierze. Ciężko pracować jednak tylko nad tym, bo to element, który stricte łączy się z psychologią. Motoryka pozwala uwierzyć, że mogę coś zrobić szybciej, mocniej, bardziej dynamicznie, lepiej… Wraz z przyrostem parametrów fizycznych przychodzi więc wiara w siebie, co na przykładzie moich podopiecznych pokazuje, że jest to strzał w dziesiątkę. Zdradź nam w takim razie kulisy pracy ze sportowcem. Rozwój mentalny wymaga rozmowy, odpowiedniej komunikacji, a rozwój fizyczny to już zaangażowanie ruchowe. Da się to połączyć? Jest czas na ćwiczenia, jest czas na rozmowę. Oczywiście czas na trening to zdecydowana większość, bo na tym najbardziej zależy zawodnikowi. Jednak pomiędzy ćwiczeniami czy seriami, gdzie jest moment na odpoczynek przeplatam pewne komunikaty, które mają „uruchomić głowę”. Mają pomóc zrozumieć ćwiczenie, zbudować świadomość wykorzystania tego na boisku, ale także właśnie zwiększyć wiarę w siebie. To jest bardzo ważne i w jakimś stopniu to klucz do późniejszego sukcesu, ponieważ zrozumienie treningu powoduje automatyzmy i w kluczowych momentach zawodnik po prostu to robi. Jest w stanie chwilę spędzoną na boisku wykorzystać w maksymalny sposób. Nie musi się zastanawiać, czy da radę, czy fizycznie podoła – on to wie. Wie, bo widzi swoje liczby – parametry fizyczne, wie, bo czuje się zdecydowanie mocniejszy i wie, bo ma świadomość, że jest silny. Kto w takim przypadku zaczyna z Tobą trenować? Taki zawodnik, który chce poprawić swoje najmocniejsze strony, czy ten, który musi uzupełnić braki? Dwie grupy osób. Tacy, którzy są zajawkowiczami i trenują, bo taki jest trend i chcą się ogólnie rozwijać motorycznie, ale też tacy, którzy są nieźli, ale mają świadomość swoich braków, rezerw, elementów wymagających poprawy i chcą żebym wydobył z nich to, co mają najlepsze. To przed Tobą duże wyzwanie. Zarówno u tych pierwszych, jak i drugich musisz określić cel. Mam wrażenie, że oni sami dokładnie go nie znają i finalnie jest to Twoje zadanie. Zdecydowanie tak, choć od razu muszę powiedzieć, że mam na to sposób! Znając piłkę od środka i wiedząc z czym zawodnik się mierzy na boisku, plus dodatkowo posiadając już doświadczenie w pracy z nimi, doskonale wiem, jakie pytania im zadawać, aby w krótkim czasie kilkoma treningami ten cel wyznaczyć. Muszę sprawdzić, czy mamy pracować na początku nad tymi aspektami, w których jest mocny, czy skupić się na słabych stronach. Im dłużej trwa współpraca, tym jest to łatwiejsze, bo dzisiaj zawodnicy czują, czego im brakuje w danym momencie, czują, gdzie jest rezerwa i sami to komunikują. Jeśli to pokrywa się z moimi obserwacjami i wynikami badań to MAMY TO. Jasno komunikujemy nad czym będzie praca i świadomie trenujemy. „Z moimi obserwacjami” – to znaczy, że też chodzisz na mecze swoich zawodników? Oczywiście, że tak. Lubię to robić. Obserwacja w meczu jest istotna i jak tylko mogę, to pojawiam się na trybunach, czy też oglądam mecz w TV. We współpracy ze sportowcami też ważne jest to, aby zbierać feedback z otoczenia. Od trenerów, bliskich, ludzi, którzy często widzą tego zawodnika „w akcji”. To pozwala podnieść poziom treningu jeszcze wyżej. Widzę czasami u Ciebie na Instagramie zdjęcia z trybun jak obserwujesz mecze, widzę, jak jesteś za granicą na krótkich indywidualnych przygotowaniach oraz codzienną pracę w studio treningowym. Trener motoryczny to bardzo szerokie spectrum działań. Tak, bo praca 1 na 1 tego wymaga. Bardzo indywidualne podejście, które często trzeba dopasowywać w trakcie działań. Zdarza się, że trzeba zmienić formę treningu i dopasować ćwiczenia do pozycji, na której zawodnik zaczął grać. Zobacz, jeśli zawodnik jest bocznym pomocnikiem i robię mu testy motoryczne, widzę jego kluczowe cechy, to nie próbuję ich na siłę zmieniać. Pomogę mu wejść na wyższy poziom w tych aspektach, ale skupimy się na tym, co jest wymogiem na jego pozycji i to, czego od niego wymagają. Zostając przy bocznym pomocniku, czy też wahadłowym, to już na starcie można powiedzieć, że będzie potrzebna szybkość, zwrotność, dynamika, odejście na pierwszych metrach, ale co jeszcze… musi być bardzo mobilny, żeby w każdej możliwej pozycji mógł szybko się obrócić i zmienić kierunek biegu. Do tego potrzebna jest siła. Te wszystkie elementy powodują, że jest dużo pracy do wykonania i wszystko wymaga tak jak wspomniałeś wielu działań. Wielu działań i też dobrej atmosfery na treningach! Można w mediach społecznościowych zobaczyć, że dobrze się przy tym bawicie. To jest nasza siła. Dobrze się rozumiemy z zawodnikami, bo doskonale potrafimy połączyć profesjonalny trening z miejscem na siatkonogę, zabawę i dużo śmiechu. Stąd też wynikają wyjazdy do zawodników na mini zgrupowania. Wizyta u Tomka Kędziory w Kijowie, czy u Vernona De Marco w Bratysławie to dopiero początek tej pracy, która jest do wykonania. Trening motoryczny, rozwój mentalny i dobra atmosfera to z mojej perspektywy klucz do sukcesu i wierzę, że największe zwycięstwa moich podopiecznych dopiero przed nimi. A być może już na Mistrzostwach Świata w Katarze? Tego życzę zawodnikom i też Tobie, widzę że żyjesz tym i to jest fantastyczne – PASJA!|Jakub Wesołowski – Trener przygotowania motorycznego oraz trener personalny, który dużą część swojej pracy poświęca na pracę ze sportowcami. W codziennej pracy zwiększa u podopiecznych świadomość swojego ciała oraz uczy jak wykorzystać nabyte umiejętności w praktyce. JAKUB WESOŁOWSKI: Trening motoryczny to dla mnie nie tylko budowanie cech fizycznych, to także tworzenie własnego systemu wartości. Moją pracą chcę pokazać, że wysiłek i trening nad aspektami motorycznymi to równoczesna praca nad pewnością siebie i nad cechami wolicjonalnymi. Rozwój motoryczny to jest to, czego wymagają zawodnicy po współpracy z Tobą. Wydaje mi się jednak, że mogą być zaskoczeni, że zmiana pojawia się również w mentalności. Zazwyczaj trening motoryczny jest aspektem, dzięki któremu zawodnik ma zrobić znaczący krok do przodu w swojej karierze. Ciężko pracować jednak tylko nad tym, bo to element, który stricte łączy się z psychologią. Motoryka pozwala uwierzyć, że mogę coś zrobić szybciej, mocniej, bardziej dynamicznie, lepiej… Wraz z przyrostem parametrów fizycznych przychodzi więc wiara w siebie, co na przykładzie moich podopiecznych pokazuje, że jest to strzał w dziesiątkę. Zdradź nam w takim razie kulisy pracy ze sportowcem. Rozwój mentalny wymaga rozmowy, odpowiedniej komunikacji, a rozwój fizyczny to już zaangażowanie ruchowe. Da się to połączyć? Jest czas na ćwiczenia, jest czas na rozmowę. Oczywiście czas na trening to zdecydowana większość, bo na tym najbardziej zależy zawodnikowi. Jednak pomiędzy ćwiczeniami czy seriami, gdzie jest moment na odpoczynek przeplatam pewne komunikaty, które mają „uruchomić głowę”. Mają pomóc zrozumieć ćwiczenie, zbudować świadomość wykorzystania tego na boisku, ale także właśnie zwiększyć wiarę w siebie. To jest bardzo ważne i w jakimś stopniu to klucz do późniejszego sukcesu, ponieważ zrozumienie treningu powoduje automatyzmy i w kluczowych momentach zawodnik po prostu to robi. Jest w stanie chwilę spędzoną na boisku wykorzystać w maksymalny sposób. Nie musi się zastanawiać, czy da radę, czy fizycznie podoła – on to wie. Wie, bo widzi swoje liczby – parametry fizyczne, wie, bo czuje się zdecydowanie mocniejszy i wie, bo ma świadomość, że jest silny. Kto w takim przypadku zaczyna z Tobą trenować? Taki zawodnik, który chce poprawić swoje najmocniejsze strony, czy ten, który musi uzupełnić braki? Dwie grupy osób. Tacy, którzy są zajawkowiczami i trenują, bo taki jest trend i chcą się ogólnie rozwijać motorycznie, ale też tacy, którzy są nieźli, ale mają świadomość swoich braków, rezerw, elementów wymagających poprawy i chcą żebym wydobył z nich to, co mają najlepsze. To przed Tobą duże wyzwanie. Zarówno u tych pierwszych, jak i drugich musisz określić cel. Mam wrażenie, że oni sami dokładnie go nie znają i finalnie jest to Twoje zadanie. Zdecydowanie tak, choć od razu muszę powiedzieć, że mam na to sposób! Znając piłkę od środka i wiedząc z czym zawodnik się mierzy na boisku, plus dodatkowo posiadając już doświadczenie w pracy z nimi, doskonale wiem, jakie pytania im zadawać, aby w krótkim czasie kilkoma treningami ten cel wyznaczyć. Muszę sprawdzić, czy mamy pracować na początku nad tymi aspektami, w których jest mocny, czy skupić się na słabych stronach. Im dłużej trwa współpraca, tym jest to łatwiejsze, bo dzisiaj zawodnicy czują, czego im brakuje w danym momencie, czują, gdzie jest rezerwa i sami to komunikują. Jeśli to pokrywa się z moimi obserwacjami i wynikami badań to MAMY TO. Jasno komunikujemy nad czym będzie praca i świadomie trenujemy. „Z moimi obserwacjami” – to znaczy, że też chodzisz na mecze swoich zawodników? Oczywiście, że tak. Lubię to robić. Obserwacja w meczu jest istotna i jak tylko mogę, to pojawiam się na trybunach, czy też oglądam mecz w TV. We współpracy ze sportowcami też ważne jest to, aby zbierać feedback z otoczenia. Od trenerów, bliskich, ludzi, którzy często widzą tego zawodnika „w akcji”. To pozwala podnieść poziom treningu jeszcze wyżej. Widzę czasami u Ciebie na Instagramie zdjęcia z trybun jak obserwujesz mecze, widzę, jak jesteś za granicą na krótkich indywidualnych przygotowaniach oraz codzienną pracę w studio treningowym. Trener motoryczny to bardzo szerokie spectrum działań. Tak, bo praca 1 na 1 tego wymaga. Bardzo indywidualne podejście, które często trzeba dopasowywać w trakcie działań. Zdarza się, że trzeba zmienić formę treningu i dopasować ćwiczenia do pozycji, na której zawodnik zaczął grać. Zobacz, jeśli zawodnik jest bocznym pomocnikiem i robię mu testy motoryczne, widzę jego kluczowe cechy, to nie próbuję ich na siłę zmieniać. Pomogę mu wejść na wyższy poziom w tych aspektach, ale skupimy się na tym, co jest wymogiem na jego pozycji i to, czego od niego wymagają. Zostając przy bocznym pomocniku, czy też wahadłowym, to już na starcie można powiedzieć, że będzie potrzebna szybkość, zwrotność, dynamika, odejście na pierwszych metrach, ale co jeszcze… musi być bardzo mobilny, żeby w każdej możliwej pozycji mógł szybko się obrócić i zmienić kierunek biegu. Do tego potrzebna jest siła. Te wszystkie elementy powodują, że jest dużo pracy do wykonania i wszystko wymaga tak jak wspomniałeś wielu działań. Wielu działań i też dobrej atmosfery na treningach! Można w mediach społecznościowych zobaczyć, że dobrze się przy tym bawicie. To jest nasza siła. Dobrze się rozumiemy z zawodnikami, bo doskonale potrafimy połączyć profesjonalny trening z miejscem na siatkonogę, zabawę i dużo śmiechu. Stąd też wynikają wyjazdy do zawodników na mini zgrupowania. Wizyta u Tomka Kędziory w Kijowie, czy u Vernona De Marco w Bratysławie to dopiero początek tej pracy, która jest do wykonania. Trening motoryczny, rozwój mentalny i dobra atmosfera to z mojej perspektywy klucz do sukcesu i wierzę, że największe zwycięstwa moich podopiecznych dopiero przed nimi. A być może już na Mistrzostwach Świata w Katarze? Tego życzę zawodnikom i też Tobie, widzę że żyjesz tym i to jest fantastyczne – PASJA!|Jakub Wesołowski – Trener przygotowania motorycznego oraz trener personalny, który dużą część swojej pracy poświęca na pracę ze sportowcami. W codziennej pracy zwiększa u podopiecznych świadomość swojego ciała oraz uczy jak wykorzystać nabyte umiejętności w praktyce. JAKUB WESOŁOWSKI: Trening motoryczny to dla mnie nie tylko budowanie cech fizycznych, to także tworzenie własnego systemu wartości. Moją pracą chcę pokazać, że wysiłek i trening nad aspektami motorycznymi to równoczesna praca nad pewnością siebie i nad cechami wolicjonalnymi. Rozwój motoryczny to jest to, czego wymagają zawodnicy po współpracy z Tobą. Wydaje mi się jednak, że mogą być zaskoczeni, że zmiana pojawia się również w mentalności. Zazwyczaj trening motoryczny jest aspektem, dzięki któremu zawodnik ma zrobić znaczący krok do przodu w swojej karierze. Ciężko pracować jednak tylko nad tym, bo to element, który stricte łączy się z psychologią. Motoryka pozwala uwierzyć, że mogę coś zrobić szybciej, mocniej, bardziej dynamicznie, lepiej… Wraz z przyrostem parametrów fizycznych przychodzi więc wiara w siebie, co na przykładzie moich podopiecznych pokazuje, że jest to strzał w dziesiątkę. Zdradź nam w takim razie kulisy pracy ze sportowcem. Rozwój mentalny wymaga rozmowy, odpowiedniej komunikacji, a rozwój fizyczny to już zaangażowanie ruchowe. Da się to połączyć? Jest czas na ćwiczenia, jest czas na rozmowę. Oczywiście czas na trening to zdecydowana większość, bo na tym najbardziej zależy zawodnikowi. Jednak pomiędzy ćwiczeniami czy seriami, gdzie jest moment na odpoczynek przeplatam pewne komunikaty, które mają „uruchomić głowę”. Mają pomóc zrozumieć ćwiczenie, zbudować świadomość wykorzystania tego na boisku, ale także właśnie zwiększyć wiarę w siebie. To jest bardzo ważne i w jakimś stopniu to klucz do późniejszego sukcesu, ponieważ zrozumienie treningu powoduje automatyzmy i w kluczowych momentach zawodnik po prostu to robi. Jest w stanie chwilę spędzoną na boisku wykorzystać w maksymalny sposób. Nie musi się zastanawiać, czy da radę, czy fizycznie podoła – on to wie. Wie, bo widzi swoje liczby – parametry fizyczne, wie, bo czuje się zdecydowanie mocniejszy i wie, bo ma świadomość, że jest silny. Kto w takim przypadku zaczyna z Tobą trenować? Taki zawodnik, który chce poprawić swoje najmocniejsze strony, czy ten, który musi uzupełnić braki? Dwie grupy osób. Tacy, którzy są zajawkowiczami i trenują, bo taki jest trend i chcą się ogólnie rozwijać motorycznie, ale też tacy, którzy są nieźli, ale mają świadomość swoich braków, rezerw, elementów wymagających poprawy i chcą żebym wydobył z nich to, co mają najlepsze. To przed Tobą duże wyzwanie. Zarówno u tych pierwszych, jak i drugich musisz określić cel. Mam wrażenie, że oni sami dokładnie go nie znają i finalnie jest to Twoje zadanie. Zdecydowanie tak, choć od razu muszę powiedzieć, że mam na to sposób! Znając piłkę od środka i wiedząc z czym zawodnik się mierzy na boisku, plus dodatkowo posiadając już doświadczenie w pracy z nimi, doskonale wiem, jakie pytania im zadawać, aby w krótkim czasie kilkoma treningami ten cel wyznaczyć. Muszę sprawdzić, czy mamy pracować na początku nad tymi aspektami, w których jest mocny, czy skupić się na słabych stronach. Im dłużej trwa współpraca, tym jest to łatwiejsze, bo dzisiaj zawodnicy czują, czego im brakuje w danym momencie, czują, gdzie jest rezerwa i sami to komunikują. Jeśli to pokrywa się z moimi obserwacjami i wynikami badań to MAMY TO. Jasno komunikujemy nad czym będzie praca i świadomie trenujemy. „Z moimi obserwacjami” – to znaczy, że też chodzisz na mecze swoich zawodników? Oczywiście, że tak. Lubię to robić. Obserwacja w meczu jest istotna i jak tylko mogę, to pojawiam się na trybunach, czy też oglądam mecz w TV. We współpracy ze sportowcami też ważne jest to, aby zbierać feedback z otoczenia. Od trenerów, bliskich, ludzi, którzy często widzą tego zawodnika „w akcji”. To pozwala podnieść poziom treningu jeszcze wyżej. Widzę czasami u Ciebie na Instagramie zdjęcia z trybun jak obserwujesz mecze, widzę, jak jesteś za granicą na krótkich indywidualnych przygotowaniach oraz codzienną pracę w studio treningowym. Trener motoryczny to bardzo szerokie spectrum działań. Tak, bo praca 1 na 1 tego wymaga. Bardzo indywidualne podejście, które często trzeba dopasowywać w trakcie działań. Zdarza się, że trzeba zmienić formę treningu i dopasować ćwiczenia do pozycji, na której zawodnik zaczął grać. Zobacz, jeśli zawodnik jest bocznym pomocnikiem i robię mu testy motoryczne, widzę jego kluczowe cechy, to nie próbuję ich na siłę zmieniać. Pomogę mu wejść na wyższy poziom w tych aspektach, ale skupimy się na tym, co jest wymogiem na jego pozycji i to, czego od niego wymagają. Zostając przy bocznym pomocniku, czy też wahadłowym, to już na starcie można powiedzieć, że będzie potrzebna szybkość, zwrotność, dynamika, odejście na pierwszych metrach, ale co jeszcze… musi być bardzo mobilny, żeby w każdej możliwej pozycji mógł szybko się obrócić i zmienić kierunek biegu. Do tego potrzebna jest siła. Te wszystkie elementy powodują, że jest dużo pracy do wykonania i wszystko wymaga tak jak wspomniałeś wielu działań. Wielu działań i też dobrej atmosfery na treningach! Można w mediach społecznościowych zobaczyć, że dobrze się przy tym bawicie. To jest nasza siła. Dobrze się rozumiemy z zawodnikami, bo doskonale potrafimy połączyć profesjonalny trening z miejscem na siatkonogę, zabawę i dużo śmiechu. Stąd też wynikają wyjazdy do zawodników na mini zgrupowania. Wizyta u Tomka Kędziory w Kijowie, czy u Vernona De Marco w Bratysławie to dopiero początek tej pracy, która jest do wykonania. Trening motoryczny, rozwój mentalny i dobra atmosfera to z mojej perspektywy klucz do sukcesu i wierzę, że największe zwycięstwa moich podopiecznych dopiero przed nimi. A być może już na Mistrzostwach Świata w Katarze? Tego życzę zawodnikom i też Tobie, widzę że żyjesz tym i to jest fantastyczne – PASJA!

Jakub Wesołowski – Trener przygotowania motorycznego oraz trener personalny, który dużą część swojej pracy poświęca na pracę ze sportowcami. W codziennej pracy zwiększa u podopiecznych świadomość swojego ciała oraz uczy jak wykorzystać nabyte umiejętności w praktyce.

Wytłumaczmy może – czym jest trening motoryczny?

JAKUB WESOŁOWSKI: Trening motoryczny to dla mnie nie tylko budowanie cech fizycznych, to także tworzenie własnego systemu wartości. Moją pracą chcę pokazać, że wysiłek i trening nad aspektami motorycznymi to równoczesna praca nad pewnością siebie i nad cechami wolicjonalnymi.

Rozwój motoryczny to jest to, czego wymagają zawodnicy po współpracy z Tobą. Wydaje mi się jednak, że mogą być zaskoczeni, że zmiana pojawia się również w mentalności. 

Zazwyczaj trening motoryczny jest aspektem, dzięki któremu zawodnik ma zrobić znaczący krok do przodu w swojej karierze. Ciężko pracować jednak tylko nad tym, bo to element, który stricte łączy się z psychologią. Motoryka pozwala uwierzyć, że mogę coś zrobić szybciej, mocniej, bardziej dynamicznie, lepiej… Wraz z przyrostem parametrów fizycznych przychodzi więc wiara w siebie, co na przykładzie moich podopiecznych pokazuje, że jest to strzał w dziesiątkę. 

Jakub Wesołowski – Trener przygotowania motorycznego oraz trener personalny, który dużą część swojej pracy poświęca na pracę ze sportowcami. W codziennej pracy zwiększa u podopiecznych świadomość swojego ciała oraz uczy jak wykorzystać nabyte umiejętności w praktyce. JAKUB WESOŁOWSKI: Trening motoryczny to dla mnie nie tylko budowanie cech fizycznych, to także tworzenie własnego systemu wartości. Moją pracą chcę pokazać, że wysiłek i trening nad aspektami motorycznymi to równoczesna praca nad pewnością siebie i nad cechami wolicjonalnymi. Rozwój motoryczny to jest to, czego wymagają zawodnicy po współpracy z Tobą. Wydaje mi się jednak, że mogą być zaskoczeni, że zmiana pojawia się również w mentalności. Zazwyczaj trening motoryczny jest aspektem, dzięki któremu zawodnik ma zrobić znaczący krok do przodu w swojej karierze. Ciężko pracować jednak tylko nad tym, bo to element, który stricte łączy się z psychologią. Motoryka pozwala uwierzyć, że mogę coś zrobić szybciej, mocniej, bardziej dynamicznie, lepiej… Wraz z przyrostem parametrów fizycznych przychodzi więc wiara w siebie, co na przykładzie moich podopiecznych pokazuje, że jest to strzał w dziesiątkę. Zdradź nam w takim razie kulisy pracy ze sportowcem. Rozwój mentalny wymaga rozmowy, odpowiedniej komunikacji, a rozwój fizyczny to już zaangażowanie ruchowe. Da się to połączyć? Jest czas na ćwiczenia, jest czas na rozmowę. Oczywiście czas na trening to zdecydowana większość, bo na tym najbardziej zależy zawodnikowi. Jednak pomiędzy ćwiczeniami czy seriami, gdzie jest moment na odpoczynek przeplatam pewne komunikaty, które mają „uruchomić głowę”. Mają pomóc zrozumieć ćwiczenie, zbudować świadomość wykorzystania tego na boisku, ale także właśnie zwiększyć wiarę w siebie. To jest bardzo ważne i w jakimś stopniu to klucz do późniejszego sukcesu, ponieważ zrozumienie treningu powoduje automatyzmy i w kluczowych momentach zawodnik po prostu to robi. Jest w stanie chwilę spędzoną na boisku wykorzystać w maksymalny sposób. Nie musi się zastanawiać, czy da radę, czy fizycznie podoła – on to wie. Wie, bo widzi swoje liczby – parametry fizyczne, wie, bo czuje się zdecydowanie mocniejszy i wie, bo ma świadomość, że jest silny. Kto w takim przypadku zaczyna z Tobą trenować? Taki zawodnik, który chce poprawić swoje najmocniejsze strony, czy ten, który musi uzupełnić braki? Dwie grupy osób. Tacy, którzy są zajawkowiczami i trenują, bo taki jest trend i chcą się ogólnie rozwijać motorycznie, ale też tacy, którzy są nieźli, ale mają świadomość swoich braków, rezerw, elementów wymagających poprawy i chcą żebym wydobył z nich to, co mają najlepsze. To przed Tobą duże wyzwanie. Zarówno u tych pierwszych, jak i drugich musisz określić cel. Mam wrażenie, że oni sami dokładnie go nie znają i finalnie jest to Twoje zadanie. Zdecydowanie tak, choć od razu muszę powiedzieć, że mam na to sposób! Znając piłkę od środka i wiedząc z czym zawodnik się mierzy na boisku, plus dodatkowo posiadając już doświadczenie w pracy z nimi, doskonale wiem, jakie pytania im zadawać, aby w krótkim czasie kilkoma treningami ten cel wyznaczyć. Muszę sprawdzić, czy mamy pracować na początku nad tymi aspektami, w których jest mocny, czy skupić się na słabych stronach. Im dłużej trwa współpraca, tym jest to łatwiejsze, bo dzisiaj zawodnicy czują, czego im brakuje w danym momencie, czują, gdzie jest rezerwa i sami to komunikują. Jeśli to pokrywa się z moimi obserwacjami i wynikami badań to MAMY TO. Jasno komunikujemy nad czym będzie praca i świadomie trenujemy. „Z moimi obserwacjami” – to znaczy, że też chodzisz na mecze swoich zawodników? Oczywiście, że tak. Lubię to robić. Obserwacja w meczu jest istotna i jak tylko mogę, to pojawiam się na trybunach, czy też oglądam mecz w TV. We współpracy ze sportowcami też ważne jest to, aby zbierać feedback z otoczenia. Od trenerów, bliskich, ludzi, którzy często widzą tego zawodnika „w akcji”. To pozwala podnieść poziom treningu jeszcze wyżej. Widzę czasami u Ciebie na Instagramie zdjęcia z trybun jak obserwujesz mecze, widzę, jak jesteś za granicą na krótkich indywidualnych przygotowaniach oraz codzienną pracę w studio treningowym. Trener motoryczny to bardzo szerokie spectrum działań. Tak, bo praca 1 na 1 tego wymaga. Bardzo indywidualne podejście, które często trzeba dopasowywać w trakcie działań. Zdarza się, że trzeba zmienić formę treningu i dopasować ćwiczenia do pozycji, na której zawodnik zaczął grać. Zobacz, jeśli zawodnik jest bocznym pomocnikiem i robię mu testy motoryczne, widzę jego kluczowe cechy, to nie próbuję ich na siłę zmieniać. Pomogę mu wejść na wyższy poziom w tych aspektach, ale skupimy się na tym, co jest wymogiem na jego pozycji i to, czego od niego wymagają. Zostając przy bocznym pomocniku, czy też wahadłowym, to już na starcie można powiedzieć, że będzie potrzebna szybkość, zwrotność, dynamika, odejście na pierwszych metrach, ale co jeszcze… musi być bardzo mobilny, żeby w każdej możliwej pozycji mógł szybko się obrócić i zmienić kierunek biegu. Do tego potrzebna jest siła. Te wszystkie elementy powodują, że jest dużo pracy do wykonania i wszystko wymaga tak jak wspomniałeś wielu działań. Wielu działań i też dobrej atmosfery na treningach! Można w mediach społecznościowych zobaczyć, że dobrze się przy tym bawicie. To jest nasza siła. Dobrze się rozumiemy z zawodnikami, bo doskonale potrafimy połączyć profesjonalny trening z miejscem na siatkonogę, zabawę i dużo śmiechu. Stąd też wynikają wyjazdy do zawodników na mini zgrupowania. Wizyta u Tomka Kędziory w Kijowie, czy u Vernona De Marco w Bratysławie to dopiero początek tej pracy, która jest do wykonania. Trening motoryczny, rozwój mentalny i dobra atmosfera to z mojej perspektywy klucz do sukcesu i wierzę, że największe zwycięstwa moich podopiecznych dopiero przed nimi. A być może już na Mistrzostwach Świata w Katarze? Tego życzę zawodnikom i też Tobie, widzę że żyjesz tym i to jest fantastyczne – PASJA!

Zdradź nam w takim razie kulisy pracy ze sportowcem. Rozwój mentalny wymaga rozmowy, odpowiedniej komunikacji, a rozwój fizyczny to już zaangażowanie ruchowe. Da się to połączyć?

Jest czas na ćwiczenia, jest czas na rozmowę. Oczywiście czas na trening to zdecydowana większość, bo na tym najbardziej zależy zawodnikowi. Jednak pomiędzy ćwiczeniami czy seriami, gdzie jest moment na odpoczynek przeplatam pewne komunikaty, które mają „uruchomić głowę”. Mają pomóc zrozumieć ćwiczenie, zbudować świadomość wykorzystania tego na boisku, ale także właśnie zwiększyć wiarę w siebie. To jest bardzo ważne i w jakimś stopniu to klucz do późniejszego sukcesu, ponieważ zrozumienie treningu powoduje automatyzmy i w kluczowych momentach zawodnik po prostu to robi. Jest w stanie chwilę spędzoną na boisku wykorzystać w maksymalny sposób. Nie musi się zastanawiać, czy da radę, czy fizycznie podoła – on to wie. Wie, bo widzi swoje liczby – parametry fizyczne, wie, bo czuje się zdecydowanie mocniejszy i wie, bo ma świadomość, że jest silny.

Kto w takim przypadku zaczyna z Tobą trenować? Taki zawodnik, który chce poprawić swoje najmocniejsze strony, czy ten, który musi uzupełnić braki?

Dwie grupy osób. Tacy, którzy są zajawkowiczami i trenują, bo taki jest trend i chcą się ogólnie rozwijać motorycznie, ale też tacy, którzy są nieźli, ale mają świadomość swoich braków, rezerw, elementów wymagających poprawy i chcą żebym wydobył z nich to, co mają najlepsze.

Jakub Wesołowski

To przed Tobą duże wyzwanie. Zarówno u tych pierwszych, jak i drugich musisz określić cel. Mam wrażenie, że oni sami dokładnie go nie znają i finalnie jest to Twoje zadanie.

Zdecydowanie tak, choć od razu muszę powiedzieć, że mam na to sposób! Znając piłkę od środka i wiedząc z czym zawodnik się mierzy na boisku, plus dodatkowo posiadając już doświadczenie w pracy z nimi, doskonale wiem, jakie pytania im zadawać, aby w krótkim czasie kilkoma treningami ten cel wyznaczyć. Muszę sprawdzić, czy mamy pracować na początku nad tymi aspektami, w których jest mocny, czy skupić się na słabych stronach. Im dłużej trwa współpraca, tym jest to łatwiejsze, bo dzisiaj zawodnicy czują, czego im brakuje w danym momencie, czują, gdzie jest rezerwa i sami to komunikują. Jeśli to pokrywa się z moimi obserwacjami i wynikami badań to MAMY TO. Jasno komunikujemy nad czym będzie praca i świadomie trenujemy.

„Z moimi obserwacjami” – to znaczy, że też chodzisz na mecze swoich zawodników?

Oczywiście, że tak. Lubię to robić. Obserwacja w meczu jest istotna i jak tylko mogę, to pojawiam się na trybunach, czy też oglądam mecz w TV. We współpracy ze sportowcami też ważne jest to, aby zbierać feedback z otoczenia. Od trenerów, bliskich, ludzi, którzy często widzą tego zawodnika „w akcji”. To pozwala podnieść poziom treningu jeszcze wyżej.

Jakub Wesołowski – Trener przygotowania motorycznego oraz trener personalny, który dużą część swojej pracy poświęca na pracę ze sportowcami. W codziennej pracy zwiększa u podopiecznych świadomość swojego ciała oraz uczy jak wykorzystać nabyte umiejętności w praktyce. JAKUB WESOŁOWSKI: Trening motoryczny to dla mnie nie tylko budowanie cech fizycznych, to także tworzenie własnego systemu wartości. Moją pracą chcę pokazać, że wysiłek i trening nad aspektami motorycznymi to równoczesna praca nad pewnością siebie i nad cechami wolicjonalnymi. Rozwój motoryczny to jest to, czego wymagają zawodnicy po współpracy z Tobą. Wydaje mi się jednak, że mogą być zaskoczeni, że zmiana pojawia się również w mentalności. Zazwyczaj trening motoryczny jest aspektem, dzięki któremu zawodnik ma zrobić znaczący krok do przodu w swojej karierze. Ciężko pracować jednak tylko nad tym, bo to element, który stricte łączy się z psychologią. Motoryka pozwala uwierzyć, że mogę coś zrobić szybciej, mocniej, bardziej dynamicznie, lepiej… Wraz z przyrostem parametrów fizycznych przychodzi więc wiara w siebie, co na przykładzie moich podopiecznych pokazuje, że jest to strzał w dziesiątkę. Zdradź nam w takim razie kulisy pracy ze sportowcem. Rozwój mentalny wymaga rozmowy, odpowiedniej komunikacji, a rozwój fizyczny to już zaangażowanie ruchowe. Da się to połączyć? Jest czas na ćwiczenia, jest czas na rozmowę. Oczywiście czas na trening to zdecydowana większość, bo na tym najbardziej zależy zawodnikowi. Jednak pomiędzy ćwiczeniami czy seriami, gdzie jest moment na odpoczynek przeplatam pewne komunikaty, które mają „uruchomić głowę”. Mają pomóc zrozumieć ćwiczenie, zbudować świadomość wykorzystania tego na boisku, ale także właśnie zwiększyć wiarę w siebie. To jest bardzo ważne i w jakimś stopniu to klucz do późniejszego sukcesu, ponieważ zrozumienie treningu powoduje automatyzmy i w kluczowych momentach zawodnik po prostu to robi. Jest w stanie chwilę spędzoną na boisku wykorzystać w maksymalny sposób. Nie musi się zastanawiać, czy da radę, czy fizycznie podoła – on to wie. Wie, bo widzi swoje liczby – parametry fizyczne, wie, bo czuje się zdecydowanie mocniejszy i wie, bo ma świadomość, że jest silny. Kto w takim przypadku zaczyna z Tobą trenować? Taki zawodnik, który chce poprawić swoje najmocniejsze strony, czy ten, który musi uzupełnić braki? Dwie grupy osób. Tacy, którzy są zajawkowiczami i trenują, bo taki jest trend i chcą się ogólnie rozwijać motorycznie, ale też tacy, którzy są nieźli, ale mają świadomość swoich braków, rezerw, elementów wymagających poprawy i chcą żebym wydobył z nich to, co mają najlepsze. To przed Tobą duże wyzwanie. Zarówno u tych pierwszych, jak i drugich musisz określić cel. Mam wrażenie, że oni sami dokładnie go nie znają i finalnie jest to Twoje zadanie. Zdecydowanie tak, choć od razu muszę powiedzieć, że mam na to sposób! Znając piłkę od środka i wiedząc z czym zawodnik się mierzy na boisku, plus dodatkowo posiadając już doświadczenie w pracy z nimi, doskonale wiem, jakie pytania im zadawać, aby w krótkim czasie kilkoma treningami ten cel wyznaczyć. Muszę sprawdzić, czy mamy pracować na początku nad tymi aspektami, w których jest mocny, czy skupić się na słabych stronach. Im dłużej trwa współpraca, tym jest to łatwiejsze, bo dzisiaj zawodnicy czują, czego im brakuje w danym momencie, czują, gdzie jest rezerwa i sami to komunikują. Jeśli to pokrywa się z moimi obserwacjami i wynikami badań to MAMY TO. Jasno komunikujemy nad czym będzie praca i świadomie trenujemy. „Z moimi obserwacjami” – to znaczy, że też chodzisz na mecze swoich zawodników? Oczywiście, że tak. Lubię to robić. Obserwacja w meczu jest istotna i jak tylko mogę, to pojawiam się na trybunach, czy też oglądam mecz w TV. We współpracy ze sportowcami też ważne jest to, aby zbierać feedback z otoczenia. Od trenerów, bliskich, ludzi, którzy często widzą tego zawodnika „w akcji”. To pozwala podnieść poziom treningu jeszcze wyżej. Widzę czasami u Ciebie na Instagramie zdjęcia z trybun jak obserwujesz mecze, widzę, jak jesteś za granicą na krótkich indywidualnych przygotowaniach oraz codzienną pracę w studio treningowym. Trener motoryczny to bardzo szerokie spectrum działań. Tak, bo praca 1 na 1 tego wymaga. Bardzo indywidualne podejście, które często trzeba dopasowywać w trakcie działań. Zdarza się, że trzeba zmienić formę treningu i dopasować ćwiczenia do pozycji, na której zawodnik zaczął grać. Zobacz, jeśli zawodnik jest bocznym pomocnikiem i robię mu testy motoryczne, widzę jego kluczowe cechy, to nie próbuję ich na siłę zmieniać. Pomogę mu wejść na wyższy poziom w tych aspektach, ale skupimy się na tym, co jest wymogiem na jego pozycji i to, czego od niego wymagają. Zostając przy bocznym pomocniku, czy też wahadłowym, to już na starcie można powiedzieć, że będzie potrzebna szybkość, zwrotność, dynamika, odejście na pierwszych metrach, ale co jeszcze… musi być bardzo mobilny, żeby w każdej możliwej pozycji mógł szybko się obrócić i zmienić kierunek biegu. Do tego potrzebna jest siła. Te wszystkie elementy powodują, że jest dużo pracy do wykonania i wszystko wymaga tak jak wspomniałeś wielu działań. Wielu działań i też dobrej atmosfery na treningach! Można w mediach społecznościowych zobaczyć, że dobrze się przy tym bawicie. To jest nasza siła. Dobrze się rozumiemy z zawodnikami, bo doskonale potrafimy połączyć profesjonalny trening z miejscem na siatkonogę, zabawę i dużo śmiechu. Stąd też wynikają wyjazdy do zawodników na mini zgrupowania. Wizyta u Tomka Kędziory w Kijowie, czy u Vernona De Marco w Bratysławie to dopiero początek tej pracy, która jest do wykonania. Trening motoryczny, rozwój mentalny i dobra atmosfera to z mojej perspektywy klucz do sukcesu i wierzę, że największe zwycięstwa moich podopiecznych dopiero przed nimi. A być może już na Mistrzostwach Świata w Katarze? Tego życzę zawodnikom i też Tobie, widzę że żyjesz tym i to jest fantastyczne – PASJA!

Widzę czasami u Ciebie na Instagramie zdjęcia z trybun jak obserwujesz mecze, widzę, jak jesteś za granicą na krótkich indywidualnych przygotowaniach oraz codzienną pracę w studio treningowym. Trener motoryczny to bardzo szerokie spectrum działań.

Tak, bo praca 1 na 1 tego wymaga. Bardzo indywidualne podejście, które często trzeba dopasowywać w trakcie działań. Zdarza się, że trzeba zmienić formę treningu i dopasować ćwiczenia do pozycji, na której zawodnik zaczął grać. Zobacz, jeśli zawodnik jest bocznym pomocnikiem i robię mu testy motoryczne, widzę jego kluczowe cechy, to nie próbuję ich na siłę zmieniać. Pomogę mu wejść na wyższy poziom w tych aspektach, ale skupimy się na tym, co jest wymogiem na jego pozycji i to, czego od niego wymagają. Zostając przy bocznym pomocniku, czy też wahadłowym, to już na starcie można powiedzieć, że będzie potrzebna szybkość, zwrotność, dynamika, odejście na pierwszych metrach, ale co jeszcze… musi być bardzo mobilny, żeby w każdej możliwej pozycji mógł szybko się obrócić i zmienić kierunek biegu. Do tego potrzebna jest siła. Te wszystkie elementy powodują, że jest dużo pracy do wykonania i wszystko wymaga tak jak wspomniałeś wielu działań.

Jakub Wesołowski – Trener przygotowania motorycznego oraz trener personalny, który dużą część swojej pracy poświęca na pracę ze sportowcami. W codziennej pracy zwiększa u podopiecznych świadomość swojego ciała oraz uczy jak wykorzystać nabyte umiejętności w praktyce. JAKUB WESOŁOWSKI: Trening motoryczny to dla mnie nie tylko budowanie cech fizycznych, to także tworzenie własnego systemu wartości. Moją pracą chcę pokazać, że wysiłek i trening nad aspektami motorycznymi to równoczesna praca nad pewnością siebie i nad cechami wolicjonalnymi. Rozwój motoryczny to jest to, czego wymagają zawodnicy po współpracy z Tobą. Wydaje mi się jednak, że mogą być zaskoczeni, że zmiana pojawia się również w mentalności. Zazwyczaj trening motoryczny jest aspektem, dzięki któremu zawodnik ma zrobić znaczący krok do przodu w swojej karierze. Ciężko pracować jednak tylko nad tym, bo to element, który stricte łączy się z psychologią. Motoryka pozwala uwierzyć, że mogę coś zrobić szybciej, mocniej, bardziej dynamicznie, lepiej… Wraz z przyrostem parametrów fizycznych przychodzi więc wiara w siebie, co na przykładzie moich podopiecznych pokazuje, że jest to strzał w dziesiątkę. Zdradź nam w takim razie kulisy pracy ze sportowcem. Rozwój mentalny wymaga rozmowy, odpowiedniej komunikacji, a rozwój fizyczny to już zaangażowanie ruchowe. Da się to połączyć? Jest czas na ćwiczenia, jest czas na rozmowę. Oczywiście czas na trening to zdecydowana większość, bo na tym najbardziej zależy zawodnikowi. Jednak pomiędzy ćwiczeniami czy seriami, gdzie jest moment na odpoczynek przeplatam pewne komunikaty, które mają „uruchomić głowę”. Mają pomóc zrozumieć ćwiczenie, zbudować świadomość wykorzystania tego na boisku, ale także właśnie zwiększyć wiarę w siebie. To jest bardzo ważne i w jakimś stopniu to klucz do późniejszego sukcesu, ponieważ zrozumienie treningu powoduje automatyzmy i w kluczowych momentach zawodnik po prostu to robi. Jest w stanie chwilę spędzoną na boisku wykorzystać w maksymalny sposób. Nie musi się zastanawiać, czy da radę, czy fizycznie podoła – on to wie. Wie, bo widzi swoje liczby – parametry fizyczne, wie, bo czuje się zdecydowanie mocniejszy i wie, bo ma świadomość, że jest silny. Kto w takim przypadku zaczyna z Tobą trenować? Taki zawodnik, który chce poprawić swoje najmocniejsze strony, czy ten, który musi uzupełnić braki? Dwie grupy osób. Tacy, którzy są zajawkowiczami i trenują, bo taki jest trend i chcą się ogólnie rozwijać motorycznie, ale też tacy, którzy są nieźli, ale mają świadomość swoich braków, rezerw, elementów wymagających poprawy i chcą żebym wydobył z nich to, co mają najlepsze. To przed Tobą duże wyzwanie. Zarówno u tych pierwszych, jak i drugich musisz określić cel. Mam wrażenie, że oni sami dokładnie go nie znają i finalnie jest to Twoje zadanie. Zdecydowanie tak, choć od razu muszę powiedzieć, że mam na to sposób! Znając piłkę od środka i wiedząc z czym zawodnik się mierzy na boisku, plus dodatkowo posiadając już doświadczenie w pracy z nimi, doskonale wiem, jakie pytania im zadawać, aby w krótkim czasie kilkoma treningami ten cel wyznaczyć. Muszę sprawdzić, czy mamy pracować na początku nad tymi aspektami, w których jest mocny, czy skupić się na słabych stronach. Im dłużej trwa współpraca, tym jest to łatwiejsze, bo dzisiaj zawodnicy czują, czego im brakuje w danym momencie, czują, gdzie jest rezerwa i sami to komunikują. Jeśli to pokrywa się z moimi obserwacjami i wynikami badań to MAMY TO. Jasno komunikujemy nad czym będzie praca i świadomie trenujemy. „Z moimi obserwacjami” – to znaczy, że też chodzisz na mecze swoich zawodników? Oczywiście, że tak. Lubię to robić. Obserwacja w meczu jest istotna i jak tylko mogę, to pojawiam się na trybunach, czy też oglądam mecz w TV. We współpracy ze sportowcami też ważne jest to, aby zbierać feedback z otoczenia. Od trenerów, bliskich, ludzi, którzy często widzą tego zawodnika „w akcji”. To pozwala podnieść poziom treningu jeszcze wyżej. Widzę czasami u Ciebie na Instagramie zdjęcia z trybun jak obserwujesz mecze, widzę, jak jesteś za granicą na krótkich indywidualnych przygotowaniach oraz codzienną pracę w studio treningowym. Trener motoryczny to bardzo szerokie spectrum działań. Tak, bo praca 1 na 1 tego wymaga. Bardzo indywidualne podejście, które często trzeba dopasowywać w trakcie działań. Zdarza się, że trzeba zmienić formę treningu i dopasować ćwiczenia do pozycji, na której zawodnik zaczął grać. Zobacz, jeśli zawodnik jest bocznym pomocnikiem i robię mu testy motoryczne, widzę jego kluczowe cechy, to nie próbuję ich na siłę zmieniać. Pomogę mu wejść na wyższy poziom w tych aspektach, ale skupimy się na tym, co jest wymogiem na jego pozycji i to, czego od niego wymagają. Zostając przy bocznym pomocniku, czy też wahadłowym, to już na starcie można powiedzieć, że będzie potrzebna szybkość, zwrotność, dynamika, odejście na pierwszych metrach, ale co jeszcze… musi być bardzo mobilny, żeby w każdej możliwej pozycji mógł szybko się obrócić i zmienić kierunek biegu. Do tego potrzebna jest siła. Te wszystkie elementy powodują, że jest dużo pracy do wykonania i wszystko wymaga tak jak wspomniałeś wielu działań. Wielu działań i też dobrej atmosfery na treningach! Można w mediach społecznościowych zobaczyć, że dobrze się przy tym bawicie. To jest nasza siła. Dobrze się rozumiemy z zawodnikami, bo doskonale potrafimy połączyć profesjonalny trening z miejscem na siatkonogę, zabawę i dużo śmiechu. Stąd też wynikają wyjazdy do zawodników na mini zgrupowania. Wizyta u Tomka Kędziory w Kijowie, czy u Vernona De Marco w Bratysławie to dopiero początek tej pracy, która jest do wykonania. Trening motoryczny, rozwój mentalny i dobra atmosfera to z mojej perspektywy klucz do sukcesu i wierzę, że największe zwycięstwa moich podopiecznych dopiero przed nimi. A być może już na Mistrzostwach Świata w Katarze? Tego życzę zawodnikom i też Tobie, widzę że żyjesz tym i to jest fantastyczne – PASJA!

Wielu działań i też dobrej atmosfery na treningach! Można w mediach społecznościowych zobaczyć, że dobrze się przy tym bawicie.

To jest nasza siła. Dobrze się rozumiemy z zawodnikami, bo doskonale potrafimy połączyć profesjonalny trening z miejscem na siatkonogę, zabawę i dużo śmiechu. Stąd też wynikają wyjazdy do zawodników na mini zgrupowania. Wizyta u Tomka Kędziory w Kijowie, czy u Vernona De Marco w Bratysławie to dopiero początek tej pracy, która jest do wykonania. Trening motoryczny, rozwój mentalny i dobra atmosfera to z mojej perspektywy klucz do sukcesu i wierzę, że największe zwycięstwa moich podopiecznych dopiero przed nimi. A być może już na Mistrzostwach Świata w Katarze?

Tego życzę zawodnikom i też Tobie, widzę że żyjesz tym i to jest fantastyczne – PASJA!

REKLAMA
REKLAMA

Może cię zainteresować:

|Jakub Wesołowski|Jakub Wesołowski – Trener przygotowania motorycznego oraz trener personalny, który dużą część swojej pracy poświęca na pracę ze sportowcami. W codziennej pracy zwiększa u podopiecznych świadomość swojego ciała oraz uczy jak wykorzystać nabyte umiejętności w praktyce. JAKUB WESOŁOWSKI: Trening motoryczny to dla mnie nie tylko budowanie cech fizycznych, to także tworzenie własnego systemu wartości. Moją pracą chcę pokazać, że wysiłek i trening nad aspektami motorycznymi to równoczesna praca nad pewnością siebie i nad cechami wolicjonalnymi. Rozwój motoryczny to jest to, czego wymagają zawodnicy po współpracy z Tobą. Wydaje mi się jednak, że mogą być zaskoczeni, że zmiana pojawia się również w mentalności. Zazwyczaj trening motoryczny jest aspektem, dzięki któremu zawodnik ma zrobić znaczący krok do przodu w swojej karierze. Ciężko pracować jednak tylko nad tym, bo to element, który stricte łączy się z psychologią. Motoryka pozwala uwierzyć, że mogę coś zrobić szybciej, mocniej, bardziej dynamicznie, lepiej… Wraz z przyrostem parametrów fizycznych przychodzi więc wiara w siebie, co na przykładzie moich podopiecznych pokazuje, że jest to strzał w dziesiątkę. Zdradź nam w takim razie kulisy pracy ze sportowcem. Rozwój mentalny wymaga rozmowy, odpowiedniej komunikacji, a rozwój fizyczny to już zaangażowanie ruchowe. Da się to połączyć? Jest czas na ćwiczenia, jest czas na rozmowę. Oczywiście czas na trening to zdecydowana większość, bo na tym najbardziej zależy zawodnikowi. Jednak pomiędzy ćwiczeniami czy seriami, gdzie jest moment na odpoczynek przeplatam pewne komunikaty, które mają „uruchomić głowę”. Mają pomóc zrozumieć ćwiczenie, zbudować świadomość wykorzystania tego na boisku, ale także właśnie zwiększyć wiarę w siebie. To jest bardzo ważne i w jakimś stopniu to klucz do późniejszego sukcesu, ponieważ zrozumienie treningu powoduje automatyzmy i w kluczowych momentach zawodnik po prostu to robi. Jest w stanie chwilę spędzoną na boisku wykorzystać w maksymalny sposób. Nie musi się zastanawiać, czy da radę, czy fizycznie podoła – on to wie. Wie, bo widzi swoje liczby – parametry fizyczne, wie, bo czuje się zdecydowanie mocniejszy i wie, bo ma świadomość, że jest silny. Kto w takim przypadku zaczyna z Tobą trenować? Taki zawodnik, który chce poprawić swoje najmocniejsze strony, czy ten, który musi uzupełnić braki? Dwie grupy osób. Tacy, którzy są zajawkowiczami i trenują, bo taki jest trend i chcą się ogólnie rozwijać motorycznie, ale też tacy, którzy są nieźli, ale mają świadomość swoich braków, rezerw, elementów wymagających poprawy i chcą żebym wydobył z nich to, co mają najlepsze. To przed Tobą duże wyzwanie. Zarówno u tych pierwszych, jak i drugich musisz określić cel. Mam wrażenie, że oni sami dokładnie go nie znają i finalnie jest to Twoje zadanie. Zdecydowanie tak, choć od razu muszę powiedzieć, że mam na to sposób! Znając piłkę od środka i wiedząc z czym zawodnik się mierzy na boisku, plus dodatkowo posiadając już doświadczenie w pracy z nimi, doskonale wiem, jakie pytania im zadawać, aby w krótkim czasie kilkoma treningami ten cel wyznaczyć. Muszę sprawdzić, czy mamy pracować na początku nad tymi aspektami, w których jest mocny, czy skupić się na słabych stronach. Im dłużej trwa współpraca, tym jest to łatwiejsze, bo dzisiaj zawodnicy czują, czego im brakuje w danym momencie, czują, gdzie jest rezerwa i sami to komunikują. Jeśli to pokrywa się z moimi obserwacjami i wynikami badań to MAMY TO. Jasno komunikujemy nad czym będzie praca i świadomie trenujemy. „Z moimi obserwacjami” – to znaczy, że też chodzisz na mecze swoich zawodników? Oczywiście, że tak. Lubię to robić. Obserwacja w meczu jest istotna i jak tylko mogę, to pojawiam się na trybunach, czy też oglądam mecz w TV. We współpracy ze sportowcami też ważne jest to, aby zbierać feedback z otoczenia. Od trenerów, bliskich, ludzi, którzy często widzą tego zawodnika „w akcji”. To pozwala podnieść poziom treningu jeszcze wyżej. Widzę czasami u Ciebie na Instagramie zdjęcia z trybun jak obserwujesz mecze, widzę, jak jesteś za granicą na krótkich indywidualnych przygotowaniach oraz codzienną pracę w studio treningowym. Trener motoryczny to bardzo szerokie spectrum działań. Tak, bo praca 1 na 1 tego wymaga. Bardzo indywidualne podejście, które często trzeba dopasowywać w trakcie działań. Zdarza się, że trzeba zmienić formę treningu i dopasować ćwiczenia do pozycji, na której zawodnik zaczął grać. Zobacz, jeśli zawodnik jest bocznym pomocnikiem i robię mu testy motoryczne, widzę jego kluczowe cechy, to nie próbuję ich na siłę zmieniać. Pomogę mu wejść na wyższy poziom w tych aspektach, ale skupimy się na tym, co jest wymogiem na jego pozycji i to, czego od niego wymagają. Zostając przy bocznym pomocniku, czy też wahadłowym, to już na starcie można powiedzieć, że będzie potrzebna szybkość, zwrotność, dynamika, odejście na pierwszych metrach, ale co jeszcze… musi być bardzo mobilny, żeby w każdej możliwej pozycji mógł szybko się obrócić i zmienić kierunek biegu. Do tego potrzebna jest siła. Te wszystkie elementy powodują, że jest dużo pracy do wykonania i wszystko wymaga tak jak wspomniałeś wielu działań. Wielu działań i też dobrej atmosfery na treningach! Można w mediach społecznościowych zobaczyć, że dobrze się przy tym bawicie. To jest nasza siła. Dobrze się rozumiemy z zawodnikami, bo doskonale potrafimy połączyć profesjonalny trening z miejscem na siatkonogę, zabawę i dużo śmiechu. Stąd też wynikają wyjazdy do zawodników na mini zgrupowania. Wizyta u Tomka Kędziory w Kijowie, czy u Vernona De Marco w Bratysławie to dopiero początek tej pracy, która jest do wykonania. Trening motoryczny, rozwój mentalny i dobra atmosfera to z mojej perspektywy klucz do sukcesu i wierzę, że największe zwycięstwa moich podopiecznych dopiero przed nimi. A być może już na Mistrzostwach Świata w Katarze? Tego życzę zawodnikom i też Tobie, widzę że żyjesz tym i to jest fantastyczne – PASJA!|Jakub Wesołowski – Trener przygotowania motorycznego oraz trener personalny, który dużą część swojej pracy poświęca na pracę ze sportowcami. W codziennej pracy zwiększa u podopiecznych świadomość swojego ciała oraz uczy jak wykorzystać nabyte umiejętności w praktyce. JAKUB WESOŁOWSKI: Trening motoryczny to dla mnie nie tylko budowanie cech fizycznych, to także tworzenie własnego systemu wartości. Moją pracą chcę pokazać, że wysiłek i trening nad aspektami motorycznymi to równoczesna praca nad pewnością siebie i nad cechami wolicjonalnymi. Rozwój motoryczny to jest to, czego wymagają zawodnicy po współpracy z Tobą. Wydaje mi się jednak, że mogą być zaskoczeni, że zmiana pojawia się również w mentalności. Zazwyczaj trening motoryczny jest aspektem, dzięki któremu zawodnik ma zrobić znaczący krok do przodu w swojej karierze. Ciężko pracować jednak tylko nad tym, bo to element, który stricte łączy się z psychologią. Motoryka pozwala uwierzyć, że mogę coś zrobić szybciej, mocniej, bardziej dynamicznie, lepiej… Wraz z przyrostem parametrów fizycznych przychodzi więc wiara w siebie, co na przykładzie moich podopiecznych pokazuje, że jest to strzał w dziesiątkę. Zdradź nam w takim razie kulisy pracy ze sportowcem. Rozwój mentalny wymaga rozmowy, odpowiedniej komunikacji, a rozwój fizyczny to już zaangażowanie ruchowe. Da się to połączyć? Jest czas na ćwiczenia, jest czas na rozmowę. Oczywiście czas na trening to zdecydowana większość, bo na tym najbardziej zależy zawodnikowi. Jednak pomiędzy ćwiczeniami czy seriami, gdzie jest moment na odpoczynek przeplatam pewne komunikaty, które mają „uruchomić głowę”. Mają pomóc zrozumieć ćwiczenie, zbudować świadomość wykorzystania tego na boisku, ale także właśnie zwiększyć wiarę w siebie. To jest bardzo ważne i w jakimś stopniu to klucz do późniejszego sukcesu, ponieważ zrozumienie treningu powoduje automatyzmy i w kluczowych momentach zawodnik po prostu to robi. Jest w stanie chwilę spędzoną na boisku wykorzystać w maksymalny sposób. Nie musi się zastanawiać, czy da radę, czy fizycznie podoła – on to wie. Wie, bo widzi swoje liczby – parametry fizyczne, wie, bo czuje się zdecydowanie mocniejszy i wie, bo ma świadomość, że jest silny. Kto w takim przypadku zaczyna z Tobą trenować? Taki zawodnik, który chce poprawić swoje najmocniejsze strony, czy ten, który musi uzupełnić braki? Dwie grupy osób. Tacy, którzy są zajawkowiczami i trenują, bo taki jest trend i chcą się ogólnie rozwijać motorycznie, ale też tacy, którzy są nieźli, ale mają świadomość swoich braków, rezerw, elementów wymagających poprawy i chcą żebym wydobył z nich to, co mają najlepsze. To przed Tobą duże wyzwanie. Zarówno u tych pierwszych, jak i drugich musisz określić cel. Mam wrażenie, że oni sami dokładnie go nie znają i finalnie jest to Twoje zadanie. Zdecydowanie tak, choć od razu muszę powiedzieć, że mam na to sposób! Znając piłkę od środka i wiedząc z czym zawodnik się mierzy na boisku, plus dodatkowo posiadając już doświadczenie w pracy z nimi, doskonale wiem, jakie pytania im zadawać, aby w krótkim czasie kilkoma treningami ten cel wyznaczyć. Muszę sprawdzić, czy mamy pracować na początku nad tymi aspektami, w których jest mocny, czy skupić się na słabych stronach. Im dłużej trwa współpraca, tym jest to łatwiejsze, bo dzisiaj zawodnicy czują, czego im brakuje w danym momencie, czują, gdzie jest rezerwa i sami to komunikują. Jeśli to pokrywa się z moimi obserwacjami i wynikami badań to MAMY TO. Jasno komunikujemy nad czym będzie praca i świadomie trenujemy. „Z moimi obserwacjami” – to znaczy, że też chodzisz na mecze swoich zawodników? Oczywiście, że tak. Lubię to robić. Obserwacja w meczu jest istotna i jak tylko mogę, to pojawiam się na trybunach, czy też oglądam mecz w TV. We współpracy ze sportowcami też ważne jest to, aby zbierać feedback z otoczenia. Od trenerów, bliskich, ludzi, którzy często widzą tego zawodnika „w akcji”. To pozwala podnieść poziom treningu jeszcze wyżej. Widzę czasami u Ciebie na Instagramie zdjęcia z trybun jak obserwujesz mecze, widzę, jak jesteś za granicą na krótkich indywidualnych przygotowaniach oraz codzienną pracę w studio treningowym. Trener motoryczny to bardzo szerokie spectrum działań. Tak, bo praca 1 na 1 tego wymaga. Bardzo indywidualne podejście, które często trzeba dopasowywać w trakcie działań. Zdarza się, że trzeba zmienić formę treningu i dopasować ćwiczenia do pozycji, na której zawodnik zaczął grać. Zobacz, jeśli zawodnik jest bocznym pomocnikiem i robię mu testy motoryczne, widzę jego kluczowe cechy, to nie próbuję ich na siłę zmieniać. Pomogę mu wejść na wyższy poziom w tych aspektach, ale skupimy się na tym, co jest wymogiem na jego pozycji i to, czego od niego wymagają. Zostając przy bocznym pomocniku, czy też wahadłowym, to już na starcie można powiedzieć, że będzie potrzebna szybkość, zwrotność, dynamika, odejście na pierwszych metrach, ale co jeszcze… musi być bardzo mobilny, żeby w każdej możliwej pozycji mógł szybko się obrócić i zmienić kierunek biegu. Do tego potrzebna jest siła. Te wszystkie elementy powodują, że jest dużo pracy do wykonania i wszystko wymaga tak jak wspomniałeś wielu działań. Wielu działań i też dobrej atmosfery na treningach! Można w mediach społecznościowych zobaczyć, że dobrze się przy tym bawicie. To jest nasza siła. Dobrze się rozumiemy z zawodnikami, bo doskonale potrafimy połączyć profesjonalny trening z miejscem na siatkonogę, zabawę i dużo śmiechu. Stąd też wynikają wyjazdy do zawodników na mini zgrupowania. Wizyta u Tomka Kędziory w Kijowie, czy u Vernona De Marco w Bratysławie to dopiero początek tej pracy, która jest do wykonania. Trening motoryczny, rozwój mentalny i dobra atmosfera to z mojej perspektywy klucz do sukcesu i wierzę, że największe zwycięstwa moich podopiecznych dopiero przed nimi. A być może już na Mistrzostwach Świata w Katarze? Tego życzę zawodnikom i też Tobie, widzę że żyjesz tym i to jest fantastyczne – PASJA!|Jakub Wesołowski – Trener przygotowania motorycznego oraz trener personalny, który dużą część swojej pracy poświęca na pracę ze sportowcami. W codziennej pracy zwiększa u podopiecznych świadomość swojego ciała oraz uczy jak wykorzystać nabyte umiejętności w praktyce. JAKUB WESOŁOWSKI: Trening motoryczny to dla mnie nie tylko budowanie cech fizycznych, to także tworzenie własnego systemu wartości. Moją pracą chcę pokazać, że wysiłek i trening nad aspektami motorycznymi to równoczesna praca nad pewnością siebie i nad cechami wolicjonalnymi. Rozwój motoryczny to jest to, czego wymagają zawodnicy po współpracy z Tobą. Wydaje mi się jednak, że mogą być zaskoczeni, że zmiana pojawia się również w mentalności. Zazwyczaj trening motoryczny jest aspektem, dzięki któremu zawodnik ma zrobić znaczący krok do przodu w swojej karierze. Ciężko pracować jednak tylko nad tym, bo to element, który stricte łączy się z psychologią. Motoryka pozwala uwierzyć, że mogę coś zrobić szybciej, mocniej, bardziej dynamicznie, lepiej… Wraz z przyrostem parametrów fizycznych przychodzi więc wiara w siebie, co na przykładzie moich podopiecznych pokazuje, że jest to strzał w dziesiątkę. Zdradź nam w takim razie kulisy pracy ze sportowcem. Rozwój mentalny wymaga rozmowy, odpowiedniej komunikacji, a rozwój fizyczny to już zaangażowanie ruchowe. Da się to połączyć? Jest czas na ćwiczenia, jest czas na rozmowę. Oczywiście czas na trening to zdecydowana większość, bo na tym najbardziej zależy zawodnikowi. Jednak pomiędzy ćwiczeniami czy seriami, gdzie jest moment na odpoczynek przeplatam pewne komunikaty, które mają „uruchomić głowę”. Mają pomóc zrozumieć ćwiczenie, zbudować świadomość wykorzystania tego na boisku, ale także właśnie zwiększyć wiarę w siebie. To jest bardzo ważne i w jakimś stopniu to klucz do późniejszego sukcesu, ponieważ zrozumienie treningu powoduje automatyzmy i w kluczowych momentach zawodnik po prostu to robi. Jest w stanie chwilę spędzoną na boisku wykorzystać w maksymalny sposób. Nie musi się zastanawiać, czy da radę, czy fizycznie podoła – on to wie. Wie, bo widzi swoje liczby – parametry fizyczne, wie, bo czuje się zdecydowanie mocniejszy i wie, bo ma świadomość, że jest silny. Kto w takim przypadku zaczyna z Tobą trenować? Taki zawodnik, który chce poprawić swoje najmocniejsze strony, czy ten, który musi uzupełnić braki? Dwie grupy osób. Tacy, którzy są zajawkowiczami i trenują, bo taki jest trend i chcą się ogólnie rozwijać motorycznie, ale też tacy, którzy są nieźli, ale mają świadomość swoich braków, rezerw, elementów wymagających poprawy i chcą żebym wydobył z nich to, co mają najlepsze. To przed Tobą duże wyzwanie. Zarówno u tych pierwszych, jak i drugich musisz określić cel. Mam wrażenie, że oni sami dokładnie go nie znają i finalnie jest to Twoje zadanie. Zdecydowanie tak, choć od razu muszę powiedzieć, że mam na to sposób! Znając piłkę od środka i wiedząc z czym zawodnik się mierzy na boisku, plus dodatkowo posiadając już doświadczenie w pracy z nimi, doskonale wiem, jakie pytania im zadawać, aby w krótkim czasie kilkoma treningami ten cel wyznaczyć. Muszę sprawdzić, czy mamy pracować na początku nad tymi aspektami, w których jest mocny, czy skupić się na słabych stronach. Im dłużej trwa współpraca, tym jest to łatwiejsze, bo dzisiaj zawodnicy czują, czego im brakuje w danym momencie, czują, gdzie jest rezerwa i sami to komunikują. Jeśli to pokrywa się z moimi obserwacjami i wynikami badań to MAMY TO. Jasno komunikujemy nad czym będzie praca i świadomie trenujemy. „Z moimi obserwacjami” – to znaczy, że też chodzisz na mecze swoich zawodników? Oczywiście, że tak. Lubię to robić. Obserwacja w meczu jest istotna i jak tylko mogę, to pojawiam się na trybunach, czy też oglądam mecz w TV. We współpracy ze sportowcami też ważne jest to, aby zbierać feedback z otoczenia. Od trenerów, bliskich, ludzi, którzy często widzą tego zawodnika „w akcji”. To pozwala podnieść poziom treningu jeszcze wyżej. Widzę czasami u Ciebie na Instagramie zdjęcia z trybun jak obserwujesz mecze, widzę, jak jesteś za granicą na krótkich indywidualnych przygotowaniach oraz codzienną pracę w studio treningowym. Trener motoryczny to bardzo szerokie spectrum działań. Tak, bo praca 1 na 1 tego wymaga. Bardzo indywidualne podejście, które często trzeba dopasowywać w trakcie działań. Zdarza się, że trzeba zmienić formę treningu i dopasować ćwiczenia do pozycji, na której zawodnik zaczął grać. Zobacz, jeśli zawodnik jest bocznym pomocnikiem i robię mu testy motoryczne, widzę jego kluczowe cechy, to nie próbuję ich na siłę zmieniać. Pomogę mu wejść na wyższy poziom w tych aspektach, ale skupimy się na tym, co jest wymogiem na jego pozycji i to, czego od niego wymagają. Zostając przy bocznym pomocniku, czy też wahadłowym, to już na starcie można powiedzieć, że będzie potrzebna szybkość, zwrotność, dynamika, odejście na pierwszych metrach, ale co jeszcze… musi być bardzo mobilny, żeby w każdej możliwej pozycji mógł szybko się obrócić i zmienić kierunek biegu. Do tego potrzebna jest siła. Te wszystkie elementy powodują, że jest dużo pracy do wykonania i wszystko wymaga tak jak wspomniałeś wielu działań. Wielu działań i też dobrej atmosfery na treningach! Można w mediach społecznościowych zobaczyć, że dobrze się przy tym bawicie. To jest nasza siła. Dobrze się rozumiemy z zawodnikami, bo doskonale potrafimy połączyć profesjonalny trening z miejscem na siatkonogę, zabawę i dużo śmiechu. Stąd też wynikają wyjazdy do zawodników na mini zgrupowania. Wizyta u Tomka Kędziory w Kijowie, czy u Vernona De Marco w Bratysławie to dopiero początek tej pracy, która jest do wykonania. Trening motoryczny, rozwój mentalny i dobra atmosfera to z mojej perspektywy klucz do sukcesu i wierzę, że największe zwycięstwa moich podopiecznych dopiero przed nimi. A być może już na Mistrzostwach Świata w Katarze? Tego życzę zawodnikom i też Tobie, widzę że żyjesz tym i to jest fantastyczne – PASJA!|Jakub Wesołowski – Trener przygotowania motorycznego oraz trener personalny, który dużą część swojej pracy poświęca na pracę ze sportowcami. W codziennej pracy zwiększa u podopiecznych świadomość swojego ciała oraz uczy jak wykorzystać nabyte umiejętności w praktyce. JAKUB WESOŁOWSKI: Trening motoryczny to dla mnie nie tylko budowanie cech fizycznych, to także tworzenie własnego systemu wartości. Moją pracą chcę pokazać, że wysiłek i trening nad aspektami motorycznymi to równoczesna praca nad pewnością siebie i nad cechami wolicjonalnymi. Rozwój motoryczny to jest to, czego wymagają zawodnicy po współpracy z Tobą. Wydaje mi się jednak, że mogą być zaskoczeni, że zmiana pojawia się również w mentalności. Zazwyczaj trening motoryczny jest aspektem, dzięki któremu zawodnik ma zrobić znaczący krok do przodu w swojej karierze. Ciężko pracować jednak tylko nad tym, bo to element, który stricte łączy się z psychologią. Motoryka pozwala uwierzyć, że mogę coś zrobić szybciej, mocniej, bardziej dynamicznie, lepiej… Wraz z przyrostem parametrów fizycznych przychodzi więc wiara w siebie, co na przykładzie moich podopiecznych pokazuje, że jest to strzał w dziesiątkę. Zdradź nam w takim razie kulisy pracy ze sportowcem. Rozwój mentalny wymaga rozmowy, odpowiedniej komunikacji, a rozwój fizyczny to już zaangażowanie ruchowe. Da się to połączyć? Jest czas na ćwiczenia, jest czas na rozmowę. Oczywiście czas na trening to zdecydowana większość, bo na tym najbardziej zależy zawodnikowi. Jednak pomiędzy ćwiczeniami czy seriami, gdzie jest moment na odpoczynek przeplatam pewne komunikaty, które mają „uruchomić głowę”. Mają pomóc zrozumieć ćwiczenie, zbudować świadomość wykorzystania tego na boisku, ale także właśnie zwiększyć wiarę w siebie. To jest bardzo ważne i w jakimś stopniu to klucz do późniejszego sukcesu, ponieważ zrozumienie treningu powoduje automatyzmy i w kluczowych momentach zawodnik po prostu to robi. Jest w stanie chwilę spędzoną na boisku wykorzystać w maksymalny sposób. Nie musi się zastanawiać, czy da radę, czy fizycznie podoła – on to wie. Wie, bo widzi swoje liczby – parametry fizyczne, wie, bo czuje się zdecydowanie mocniejszy i wie, bo ma świadomość, że jest silny. Kto w takim przypadku zaczyna z Tobą trenować? Taki zawodnik, który chce poprawić swoje najmocniejsze strony, czy ten, który musi uzupełnić braki? Dwie grupy osób. Tacy, którzy są zajawkowiczami i trenują, bo taki jest trend i chcą się ogólnie rozwijać motorycznie, ale też tacy, którzy są nieźli, ale mają świadomość swoich braków, rezerw, elementów wymagających poprawy i chcą żebym wydobył z nich to, co mają najlepsze. To przed Tobą duże wyzwanie. Zarówno u tych pierwszych, jak i drugich musisz określić cel. Mam wrażenie, że oni sami dokładnie go nie znają i finalnie jest to Twoje zadanie. Zdecydowanie tak, choć od razu muszę powiedzieć, że mam na to sposób! Znając piłkę od środka i wiedząc z czym zawodnik się mierzy na boisku, plus dodatkowo posiadając już doświadczenie w pracy z nimi, doskonale wiem, jakie pytania im zadawać, aby w krótkim czasie kilkoma treningami ten cel wyznaczyć. Muszę sprawdzić, czy mamy pracować na początku nad tymi aspektami, w których jest mocny, czy skupić się na słabych stronach. Im dłużej trwa współpraca, tym jest to łatwiejsze, bo dzisiaj zawodnicy czują, czego im brakuje w danym momencie, czują, gdzie jest rezerwa i sami to komunikują. Jeśli to pokrywa się z moimi obserwacjami i wynikami badań to MAMY TO. Jasno komunikujemy nad czym będzie praca i świadomie trenujemy. „Z moimi obserwacjami” – to znaczy, że też chodzisz na mecze swoich zawodników? Oczywiście, że tak. Lubię to robić. Obserwacja w meczu jest istotna i jak tylko mogę, to pojawiam się na trybunach, czy też oglądam mecz w TV. We współpracy ze sportowcami też ważne jest to, aby zbierać feedback z otoczenia. Od trenerów, bliskich, ludzi, którzy często widzą tego zawodnika „w akcji”. To pozwala podnieść poziom treningu jeszcze wyżej. Widzę czasami u Ciebie na Instagramie zdjęcia z trybun jak obserwujesz mecze, widzę, jak jesteś za granicą na krótkich indywidualnych przygotowaniach oraz codzienną pracę w studio treningowym. Trener motoryczny to bardzo szerokie spectrum działań. Tak, bo praca 1 na 1 tego wymaga. Bardzo indywidualne podejście, które często trzeba dopasowywać w trakcie działań. Zdarza się, że trzeba zmienić formę treningu i dopasować ćwiczenia do pozycji, na której zawodnik zaczął grać. Zobacz, jeśli zawodnik jest bocznym pomocnikiem i robię mu testy motoryczne, widzę jego kluczowe cechy, to nie próbuję ich na siłę zmieniać. Pomogę mu wejść na wyższy poziom w tych aspektach, ale skupimy się na tym, co jest wymogiem na jego pozycji i to, czego od niego wymagają. Zostając przy bocznym pomocniku, czy też wahadłowym, to już na starcie można powiedzieć, że będzie potrzebna szybkość, zwrotność, dynamika, odejście na pierwszych metrach, ale co jeszcze… musi być bardzo mobilny, żeby w każdej możliwej pozycji mógł szybko się obrócić i zmienić kierunek biegu. Do tego potrzebna jest siła. Te wszystkie elementy powodują, że jest dużo pracy do wykonania i wszystko wymaga tak jak wspomniałeś wielu działań. Wielu działań i też dobrej atmosfery na treningach! Można w mediach społecznościowych zobaczyć, że dobrze się przy tym bawicie. To jest nasza siła. Dobrze się rozumiemy z zawodnikami, bo doskonale potrafimy połączyć profesjonalny trening z miejscem na siatkonogę, zabawę i dużo śmiechu. Stąd też wynikają wyjazdy do zawodników na mini zgrupowania. Wizyta u Tomka Kędziory w Kijowie, czy u Vernona De Marco w Bratysławie to dopiero początek tej pracy, która jest do wykonania. Trening motoryczny, rozwój mentalny i dobra atmosfera to z mojej perspektywy klucz do sukcesu i wierzę, że największe zwycięstwa moich podopiecznych dopiero przed nimi. A być może już na Mistrzostwach Świata w Katarze? Tego życzę zawodnikom i też Tobie, widzę że żyjesz tym i to jest fantastyczne – PASJA!|Jakub Wesołowski – Trener przygotowania motorycznego oraz trener personalny, który dużą część swojej pracy poświęca na pracę ze sportowcami. W codziennej pracy zwiększa u podopiecznych świadomość swojego ciała oraz uczy jak wykorzystać nabyte umiejętności w praktyce. JAKUB WESOŁOWSKI: Trening motoryczny to dla mnie nie tylko budowanie cech fizycznych, to także tworzenie własnego systemu wartości. Moją pracą chcę pokazać, że wysiłek i trening nad aspektami motorycznymi to równoczesna praca nad pewnością siebie i nad cechami wolicjonalnymi. Rozwój motoryczny to jest to, czego wymagają zawodnicy po współpracy z Tobą. Wydaje mi się jednak, że mogą być zaskoczeni, że zmiana pojawia się również w mentalności. Zazwyczaj trening motoryczny jest aspektem, dzięki któremu zawodnik ma zrobić znaczący krok do przodu w swojej karierze. Ciężko pracować jednak tylko nad tym, bo to element, który stricte łączy się z psychologią. Motoryka pozwala uwierzyć, że mogę coś zrobić szybciej, mocniej, bardziej dynamicznie, lepiej… Wraz z przyrostem parametrów fizycznych przychodzi więc wiara w siebie, co na przykładzie moich podopiecznych pokazuje, że jest to strzał w dziesiątkę. Zdradź nam w takim razie kulisy pracy ze sportowcem. Rozwój mentalny wymaga rozmowy, odpowiedniej komunikacji, a rozwój fizyczny to już zaangażowanie ruchowe. Da się to połączyć? Jest czas na ćwiczenia, jest czas na rozmowę. Oczywiście czas na trening to zdecydowana większość, bo na tym najbardziej zależy zawodnikowi. Jednak pomiędzy ćwiczeniami czy seriami, gdzie jest moment na odpoczynek przeplatam pewne komunikaty, które mają „uruchomić głowę”. Mają pomóc zrozumieć ćwiczenie, zbudować świadomość wykorzystania tego na boisku, ale także właśnie zwiększyć wiarę w siebie. To jest bardzo ważne i w jakimś stopniu to klucz do późniejszego sukcesu, ponieważ zrozumienie treningu powoduje automatyzmy i w kluczowych momentach zawodnik po prostu to robi. Jest w stanie chwilę spędzoną na boisku wykorzystać w maksymalny sposób. Nie musi się zastanawiać, czy da radę, czy fizycznie podoła – on to wie. Wie, bo widzi swoje liczby – parametry fizyczne, wie, bo czuje się zdecydowanie mocniejszy i wie, bo ma świadomość, że jest silny. Kto w takim przypadku zaczyna z Tobą trenować? Taki zawodnik, który chce poprawić swoje najmocniejsze strony, czy ten, który musi uzupełnić braki? Dwie grupy osób. Tacy, którzy są zajawkowiczami i trenują, bo taki jest trend i chcą się ogólnie rozwijać motorycznie, ale też tacy, którzy są nieźli, ale mają świadomość swoich braków, rezerw, elementów wymagających poprawy i chcą żebym wydobył z nich to, co mają najlepsze. To przed Tobą duże wyzwanie. Zarówno u tych pierwszych, jak i drugich musisz określić cel. Mam wrażenie, że oni sami dokładnie go nie znają i finalnie jest to Twoje zadanie. Zdecydowanie tak, choć od razu muszę powiedzieć, że mam na to sposób! Znając piłkę od środka i wiedząc z czym zawodnik się mierzy na boisku, plus dodatkowo posiadając już doświadczenie w pracy z nimi, doskonale wiem, jakie pytania im zadawać, aby w krótkim czasie kilkoma treningami ten cel wyznaczyć. Muszę sprawdzić, czy mamy pracować na początku nad tymi aspektami, w których jest mocny, czy skupić się na słabych stronach. Im dłużej trwa współpraca, tym jest to łatwiejsze, bo dzisiaj zawodnicy czują, czego im brakuje w danym momencie, czują, gdzie jest rezerwa i sami to komunikują. Jeśli to pokrywa się z moimi obserwacjami i wynikami badań to MAMY TO. Jasno komunikujemy nad czym będzie praca i świadomie trenujemy. „Z moimi obserwacjami” – to znaczy, że też chodzisz na mecze swoich zawodników? Oczywiście, że tak. Lubię to robić. Obserwacja w meczu jest istotna i jak tylko mogę, to pojawiam się na trybunach, czy też oglądam mecz w TV. We współpracy ze sportowcami też ważne jest to, aby zbierać feedback z otoczenia. Od trenerów, bliskich, ludzi, którzy często widzą tego zawodnika „w akcji”. To pozwala podnieść poziom treningu jeszcze wyżej. Widzę czasami u Ciebie na Instagramie zdjęcia z trybun jak obserwujesz mecze, widzę, jak jesteś za granicą na krótkich indywidualnych przygotowaniach oraz codzienną pracę w studio treningowym. Trener motoryczny to bardzo szerokie spectrum działań. Tak, bo praca 1 na 1 tego wymaga. Bardzo indywidualne podejście, które często trzeba dopasowywać w trakcie działań. Zdarza się, że trzeba zmienić formę treningu i dopasować ćwiczenia do pozycji, na której zawodnik zaczął grać. Zobacz, jeśli zawodnik jest bocznym pomocnikiem i robię mu testy motoryczne, widzę jego kluczowe cechy, to nie próbuję ich na siłę zmieniać. Pomogę mu wejść na wyższy poziom w tych aspektach, ale skupimy się na tym, co jest wymogiem na jego pozycji i to, czego od niego wymagają. Zostając przy bocznym pomocniku, czy też wahadłowym, to już na starcie można powiedzieć, że będzie potrzebna szybkość, zwrotność, dynamika, odejście na pierwszych metrach, ale co jeszcze… musi być bardzo mobilny, żeby w każdej możliwej pozycji mógł szybko się obrócić i zmienić kierunek biegu. Do tego potrzebna jest siła. Te wszystkie elementy powodują, że jest dużo pracy do wykonania i wszystko wymaga tak jak wspomniałeś wielu działań. Wielu działań i też dobrej atmosfery na treningach! Można w mediach społecznościowych zobaczyć, że dobrze się przy tym bawicie. To jest nasza siła. Dobrze się rozumiemy z zawodnikami, bo doskonale potrafimy połączyć profesjonalny trening z miejscem na siatkonogę, zabawę i dużo śmiechu. Stąd też wynikają wyjazdy do zawodników na mini zgrupowania. Wizyta u Tomka Kędziory w Kijowie, czy u Vernona De Marco w Bratysławie to dopiero początek tej pracy, która jest do wykonania. Trening motoryczny, rozwój mentalny i dobra atmosfera to z mojej perspektywy klucz do sukcesu i wierzę, że największe zwycięstwa moich podopiecznych dopiero przed nimi. A być może już na Mistrzostwach Świata w Katarze? Tego życzę zawodnikom i też Tobie, widzę że żyjesz tym i to jest fantastyczne – PASJA!|Jakub Wesołowski – Trener przygotowania motorycznego oraz trener personalny, który dużą część swojej pracy poświęca na pracę ze sportowcami. W codziennej pracy zwiększa u podopiecznych świadomość swojego ciała oraz uczy jak wykorzystać nabyte umiejętności w praktyce. JAKUB WESOŁOWSKI: Trening motoryczny to dla mnie nie tylko budowanie cech fizycznych, to także tworzenie własnego systemu wartości. Moją pracą chcę pokazać, że wysiłek i trening nad aspektami motorycznymi to równoczesna praca nad pewnością siebie i nad cechami wolicjonalnymi. Rozwój motoryczny to jest to, czego wymagają zawodnicy po współpracy z Tobą. Wydaje mi się jednak, że mogą być zaskoczeni, że zmiana pojawia się również w mentalności. Zazwyczaj trening motoryczny jest aspektem, dzięki któremu zawodnik ma zrobić znaczący krok do przodu w swojej karierze. Ciężko pracować jednak tylko nad tym, bo to element, który stricte łączy się z psychologią. Motoryka pozwala uwierzyć, że mogę coś zrobić szybciej, mocniej, bardziej dynamicznie, lepiej… Wraz z przyrostem parametrów fizycznych przychodzi więc wiara w siebie, co na przykładzie moich podopiecznych pokazuje, że jest to strzał w dziesiątkę. Zdradź nam w takim razie kulisy pracy ze sportowcem. Rozwój mentalny wymaga rozmowy, odpowiedniej komunikacji, a rozwój fizyczny to już zaangażowanie ruchowe. Da się to połączyć? Jest czas na ćwiczenia, jest czas na rozmowę. Oczywiście czas na trening to zdecydowana większość, bo na tym najbardziej zależy zawodnikowi. Jednak pomiędzy ćwiczeniami czy seriami, gdzie jest moment na odpoczynek przeplatam pewne komunikaty, które mają „uruchomić głowę”. Mają pomóc zrozumieć ćwiczenie, zbudować świadomość wykorzystania tego na boisku, ale także właśnie zwiększyć wiarę w siebie. To jest bardzo ważne i w jakimś stopniu to klucz do późniejszego sukcesu, ponieważ zrozumienie treningu powoduje automatyzmy i w kluczowych momentach zawodnik po prostu to robi. Jest w stanie chwilę spędzoną na boisku wykorzystać w maksymalny sposób. Nie musi się zastanawiać, czy da radę, czy fizycznie podoła – on to wie. Wie, bo widzi swoje liczby – parametry fizyczne, wie, bo czuje się zdecydowanie mocniejszy i wie, bo ma świadomość, że jest silny. Kto w takim przypadku zaczyna z Tobą trenować? Taki zawodnik, który chce poprawić swoje najmocniejsze strony, czy ten, który musi uzupełnić braki? Dwie grupy osób. Tacy, którzy są zajawkowiczami i trenują, bo taki jest trend i chcą się ogólnie rozwijać motorycznie, ale też tacy, którzy są nieźli, ale mają świadomość swoich braków, rezerw, elementów wymagających poprawy i chcą żebym wydobył z nich to, co mają najlepsze. To przed Tobą duże wyzwanie. Zarówno u tych pierwszych, jak i drugich musisz określić cel. Mam wrażenie, że oni sami dokładnie go nie znają i finalnie jest to Twoje zadanie. Zdecydowanie tak, choć od razu muszę powiedzieć, że mam na to sposób! Znając piłkę od środka i wiedząc z czym zawodnik się mierzy na boisku, plus dodatkowo posiadając już doświadczenie w pracy z nimi, doskonale wiem, jakie pytania im zadawać, aby w krótkim czasie kilkoma treningami ten cel wyznaczyć. Muszę sprawdzić, czy mamy pracować na początku nad tymi aspektami, w których jest mocny, czy skupić się na słabych stronach. Im dłużej trwa współpraca, tym jest to łatwiejsze, bo dzisiaj zawodnicy czują, czego im brakuje w danym momencie, czują, gdzie jest rezerwa i sami to komunikują. Jeśli to pokrywa się z moimi obserwacjami i wynikami badań to MAMY TO. Jasno komunikujemy nad czym będzie praca i świadomie trenujemy. „Z moimi obserwacjami” – to znaczy, że też chodzisz na mecze swoich zawodników? Oczywiście, że tak. Lubię to robić. Obserwacja w meczu jest istotna i jak tylko mogę, to pojawiam się na trybunach, czy też oglądam mecz w TV. We współpracy ze sportowcami też ważne jest to, aby zbierać feedback z otoczenia. Od trenerów, bliskich, ludzi, którzy często widzą tego zawodnika „w akcji”. To pozwala podnieść poziom treningu jeszcze wyżej. Widzę czasami u Ciebie na Instagramie zdjęcia z trybun jak obserwujesz mecze, widzę, jak jesteś za granicą na krótkich indywidualnych przygotowaniach oraz codzienną pracę w studio treningowym. Trener motoryczny to bardzo szerokie spectrum działań. Tak, bo praca 1 na 1 tego wymaga. Bardzo indywidualne podejście, które często trzeba dopasowywać w trakcie działań. Zdarza się, że trzeba zmienić formę treningu i dopasować ćwiczenia do pozycji, na której zawodnik zaczął grać. Zobacz, jeśli zawodnik jest bocznym pomocnikiem i robię mu testy motoryczne, widzę jego kluczowe cechy, to nie próbuję ich na siłę zmieniać. Pomogę mu wejść na wyższy poziom w tych aspektach, ale skupimy się na tym, co jest wymogiem na jego pozycji i to, czego od niego wymagają. Zostając przy bocznym pomocniku, czy też wahadłowym, to już na starcie można powiedzieć, że będzie potrzebna szybkość, zwrotność, dynamika, odejście na pierwszych metrach, ale co jeszcze… musi być bardzo mobilny, żeby w każdej możliwej pozycji mógł szybko się obrócić i zmienić kierunek biegu. Do tego potrzebna jest siła. Te wszystkie elementy powodują, że jest dużo pracy do wykonania i wszystko wymaga tak jak wspomniałeś wielu działań. Wielu działań i też dobrej atmosfery na treningach! Można w mediach społecznościowych zobaczyć, że dobrze się przy tym bawicie. To jest nasza siła. Dobrze się rozumiemy z zawodnikami, bo doskonale potrafimy połączyć profesjonalny trening z miejscem na siatkonogę, zabawę i dużo śmiechu. Stąd też wynikają wyjazdy do zawodników na mini zgrupowania. Wizyta u Tomka Kędziory w Kijowie, czy u Vernona De Marco w Bratysławie to dopiero początek tej pracy, która jest do wykonania. Trening motoryczny, rozwój mentalny i dobra atmosfera to z mojej perspektywy klucz do sukcesu i wierzę, że największe zwycięstwa moich podopiecznych dopiero przed nimi. A być może już na Mistrzostwach Świata w Katarze? Tego życzę zawodnikom i też Tobie, widzę że żyjesz tym i to jest fantastyczne – PASJA!
REKLAMA
REKLAMA

Blind Football to czysta radość z piłki nożnej

Artykuł przeczytasz w: 5 min.
Blind Football


W listopadzie w Krakowie odbyło się pierwsze, historyczne zgrupowanie blind footballowej kadry Polski kobiet. Poprowadził je nowy selekcjoner Krzysztof Apolinarski, na co dzień trener sekcji blind footballu Warty Poznań. Blind football to rozgrywki piłkarskie dla osób niewidzących i niedowidzących. Z nowym trenerem kadry rozmawiamy o jego doświadczeniach, planach na przyszłość i o tym, dlaczego popłakał się na swoim pierwszym footballowym treningu. 

Rozmawia: Piotr Komorowski | Zdjęcia: Wiktoria Nowak

Czym jest blind football? Czy w ogóle można grać w piłkę, nie widząc? 

KRZYSZTOF APOLINARSKI: W zasadzie mecze blind footballu są bardzo podobne do tradycyjnej piłki nożnej, choć zawierają pewne elementy znane z hokeja. Nie ma tradycyjnych autów – zamiast tego boisko otoczone jest bandami, od których piłka może się odbijać. Drużyny liczą pięciu graczy (czterech w polu i bramkarz). Boisko podzielone jest na trzy strefy: obrony, środka i ataku. Za każdą z tych stref odpowiada jeden przewodnik, który pomaga zawodnikom, cały czas podpowiadając, gdzie znajduje się piłka i gdzie powinni się kierować. Piłka ma w środku specjalny dzwoneczek, który sygnalizuje zawodnikom jej położenie. Aby zapobiec kontuzjom i niebezpiecznym zdarzeniom, obrońca biegnący w stronę piłki musi krzyknąć „voy”, aby dać znać atakującemu, że jest w pobliżu. Mecze trwają 2 x 15 minut, a boisko mierzy 20 x 40 metrów. Oprócz tych zmian, które dostosowują rozgrywkę do potrzeb osób niewidzących, pozostałe zasady są takie same jak w tradycyjnej piłce nożnej. Mecze są bardzo dynamiczne i naprawdę dużo się w nich dzieje.

Jak to się stało, że zacząłeś interesować się blind footballem? Jak zostałeś trenerem?

Sam mam za sobą przygodę z piłką nożną. Byłem zawodnikiem m.in. Lecha Poznań i Warty Poznań, grałem na pozycji bramkarza. Po zakończeniu kariery zostałem bramkarzem także w drużynie blind footballej. Warto wspomnieć, że w tej dyscyplinie bramkarz jest jedyną osobą na boisku, która nie jest niewidząca ani niedowidząca. Pamiętam swoją pierwszą wizytę na treningu blind footballu. Zostałem zaproszony przez znajomego, który powiedział: „przyjedź, zobaczysz jak to wygląda”. Pojechałem tam z żoną, która nie mogła powstrzymać łez – zresztą mnie też było trudno. Entuzjazm i czysta radość z gry w piłkę tych zawodników naprawdę chwytały za serce. Jestem chyba kiepski w odmawianiu, więc mimo że miałem już inne zobowiązania, zgodziłem się zostać trenerem sekcji blind footballowej Warty. Teraz historia się powtórzyła. Piotr N. i Tomek K., dwie fantastyczne osoby, maksymalnie zaangażowane w rozwój blind footballu w Polsce, zapytały mnie, czy nie chciałbym poprowadzić kobiecej kadry. Ponownie – nie mogłem odmówić.

Blind Football

Jesteśmy po pierwszym, historycznym zgrupowaniu kadry kobiet w Krakowie. Jak przebiegało?

To jedno z dwóch miejsc w Polsce, obok Wrocławia, gdzie znajdują się profesjonalne boiska do blind footballu. Zresztą baza i organizacja w Krakowie są świetne – kadra ma tam wszystko, czego potrzebuje, by spokojnie trenować. Na razie w kadrze mamy 15 dziewczyn o bardzo różnym poziomie umiejętności. Trzon stanowią zawodniczki Warty Poznań, bo te dziewczyny są niesamowite. Patrzę bardzo pozytywnie na dalszy rozwój kadry. Moim marzeniem jest wyjazd na mundial, który w przyszłym roku, w październiku, odbędzie się w Indiach. Trzeba przyznać, że rozwój blind footballu kobiet to w dużej mierze zasługa UEFA, która mocno wspiera tworzenie drużyn narodowych (na poziomie rozgrywek klubowych, drużyny są mieszane).

Blind Football

Na co dzień jesteś trenerem sekcji blind footballowej w Warcie Poznań i masz regularny kontakt z zawodnikami i zawodniczkami. Jak to się stało, że oni zaczęli uprawiać blind football? Jaka jest ich motywacja?

To są niesamowici ludzie. Sportowe świry (śmiech), totalnie wkręceni w ten sport. A do tego obdarzeni świetnym poczuciem humoru i dystansem do siebie. Dla nich gra w blind football to możliwość wyjścia z domu, socjalizowania się z innymi. Szukają aktywności i traktują grę w piłkę jako świetną przygodę. To radość z piłki nożnej w czystej postaci. Muszę przyznać, że ci zawodnicy i zawodniczki dają mi olbrzymiego kopa i chęć do życia. Nawet jak mam chandrę, to trening z nimi sprawia, że wszystko mija.

W zeszłym roku zajęliście w rozgrywkach pucharowych trzecie miejsce. Jakie są Twoje oczekiwania w tym sezonie?

Warto dodać, że z drugim Śląskiem Wrocław przegraliśmy tylko różnicą bramek. Konkurencja w lidze jest bardzo silna, ale Warta ma mocną i zdeterminowaną drużynę, w którą bardzo wierzę. Myślę, że stać nas na wiele. Jednak tak naprawdę wynik nie jest dla nas najważniejszy. Trenujemy, bo to nas cieszy. Nie chcę, żeby presja wyników odebrała nam radość z piłki. Gdy jeździmy na zagraniczne turnieje, albo goście z zagranicy przyjeżdżają do nas, zawsze są pod wrażeniem atmosfery, która panuje w naszej drużynie. Na treningach jest dużo zabawy i humoru, bo właśnie o to w tym wszystkim chodzi. Chciałbym, żebyśmy wygrywali puchary, ale przede wszystkim chcę, by moi zawodnicy byli szczęśliwi.

Blind Football

Piotr Komorowski

REKLAMA
REKLAMA
Blind Football
REKLAMA
REKLAMA