Zostań prelegentem 12. edycji Festiwalu Podróżniczego Śladami Marzeń! Twoja podróż może stać się inspiracją dla innych
26 lipca, 2024
Jeśli jesteś pasjonatem podróży i chcesz podzielić się swoimi niezwykłymi doświadczeniami? Zapraszamy do udziału w 12. edycji Festiwalu Podróżniczego Śladami Marzeń, 4-6 października w Poznaniu, jednej z największych imprez podróżniczych w Polsce!
Nie musi to być podróż na koniec Świata, nie trzeba pokonywać szalonych odległości. Najważniejsza jest pasja, chęć podzielenia się swoim doświadczeniem i … wysłanie zgłoszenia do 25 sierpnia.
Festiwal odbywa się w formule konkursowej. Spośród nadesłanych zgłoszeń, jury wybierze od 8 do 12 najlepszych, które zostaną zaprezentowane podczas Festiwalu. To wyjątkowa okazja, aby zaprezentować swoje podróżnicze historie przed szeroką publicznością i zainspirować innych do odkrywania świata.
Zgłoszenia przyjmowane są do 25 sierpnia w dwóch kategoriach:
Polska: dla tych, którzy podróżują po naszym pięknym kraju.
Świat: dla odkrywców, którzy przemierzają odległe zakątki globu.
Szczegółowe informacje o zgłoszeniach oraz regulamin znajdziecie na stronie internetowej
Moc atrakcji dla małych podróżników
W ramach Festiwalu Podróżniczego Śladami Marzeń odbędzie się również 3. edycja Rodzinnego Festiwalu Podróżniczego Tup Tup, który w tym roku szczególnie dedykowany jest najmłodszym podróżnikom. Szykujemy blok prelekcji podróżniczych przeznaczonych dla dzieci, warsztaty oraz strefę animacji. Prelekcje i atrakcje będą skierowane głównie do dzieci w wieku od 3 do 12 lat. To idealna okazja to wspólnego rodzinnego spotkania w podróżniczym klimacie.
Strefa Wystawców i Relaksu
Podczas Festiwalu na wszystkich uczestników czeka interesująca strefa wystawców połączona ze strefą relaksu. To miejsce, gdzie można zapoznać się z nowościami podróżniczymi, porozmawiać z ekspertami oraz zrelaksować się w miłej atmosferze.
Jedne bilet moc atrakcji
Całość wydarzeń odbywa się w ramach wielkiego podróżniczego święta. W ramach jednego biletu można odwiedzić aż 5 imprez podróżniczych odbywających się 4-6 października w Poznaniu na Międzynarodowych Targach Poznańskich: Festiwal Śladami Marzeń, Festiwal Tup Tup, Targi Tour Salon, Caravans Salon i Yach Salon.
Nie przegap tej wyjątkowej okazji! Prześlij swoje zgłoszenie już dziś i dołącz do grona prelegentów 12. Festiwalu Podróżniczego Śladami Marzeń!
Jest rok 2004. Lecę na Kubę po raz pierwszy, wszyscy znawcy i doświadczeni podróżnicy zazdroszczą mi tego kierunku. W tle słyszę powtarzające się jak mantrę słowa: „Leć jak najszybciej, odejdzie Fidel, to z Kuby zrobi się kolejny stan USA.” No to lecę.
Tekst i zdjęcia: Estera Hess
Jest rok 2024. Ląduję na Kubie z całą rodziną, to nasze wakacje w tym roku. I choć w ciągu tych ostatnich dwudziestu lat bywałam na Kubie kilka razy, już po zaledwie pierwszych minutach na lotnisku jestem pewna, że to ta sama Kuba co niegdyś. Zapowiada się piękna i z pewnością niejednokrotnie zaskakująca przygoda.
Termin, który wybraliśmy, u nas podyktowany wakacjami, to książkowo nie najlepszy czas na wyjazd na Kubę, bo to pora deszczowa i ryzyko huraganów. I rzeczywiście deszcz będzie nam towarzyszył od czasu do czasu, schładzając wysokie temperatury w ciągu dnia. Nigdy jednak nie pokrzyżuje nam planów na tyle, by przestawiać cały dzień. Pada zazwyczaj przez chwilę, a potem ziemia cudnie paruje, nasycając powietrze i tak już przeogromną wilgotnością.
Widzę więcej plusów z wyboru tego terminu; to na pewno brak turystów, a może to jednak nie pogoda, tylko polityka Kuby? Jedynym miejscem, gdzie będzie bardzo wakacyjnie jest słynny resortowy ośrodek znany z kolorowych folderów reklamujących Kubę jako destynację plażową, czyli Varadero. My trafiamy tam na ostatnią i tylko jedną noc, by skrócić sobie przejazd na lotnisko przed odlotem. Takiej Kuby bym nie polubiła. Hotel obok hotelu, all inclusive, animacje, głośna muzyka, drinki z palemkami… Za to plaża cudna, woda ciepła, piasek biały i miałki jak cukier puder. Tego Kubie zazdroszczę najbardziej: nieziemskich plaż, których tutaj bez liku, a każda jeszcze piękniejsza od poprzedniej. Ale pomijając Varadero, wszystkie pozostałe miejsca były niemal puste, aż tak bardzo, że w jednym z hoteli przygotowanym dla 550 turystów byliśmy jednego wieczoru zaledwie w 25 osób, z czego nasza rodzina stanowiła pokaźną część. I hotel działał, a leżał przy najpiękniejszej plaży na Kubie – Cayo Pilar. Może odległość była przeszkodą dla wielu, by tu dotrzeć, bo osiem godzin jazdy z Hawany to niemal cały dzień.
A drogi na Kubie to zarówno wyzwanie, jak i wielka atrakcja. Bo poza słabymi trasami, autostradą, na której jeżdżą też dorożki, dwukółki (często pod prąd), ludźmi sprzedającymi mango, awokado, sery, są dziury, czasem wielkie jak krater wulkanu, brakuje oświetlenia, no i benzyna… Stacji jest bez liku, jednak nie na wszystkich możemy my, turyści, zatankować paliwo, bo nie obsługują one płatności w dolarach ani płatności kartami, gdzie indziej paliwo jest, ale nie ma prądu (co nagminnie zdarza się na Kubie), to i dystrybutory nie działają. Płaci się tylko kartą kredytową, ale nie amerykańską. Ale kto jak nie my Polacy wyjdzie z każdej opresji? Trochę sprytu, i już za rogiem kiwa chłopak, który sprzedaje paliwo z kanistrów schowanych na tyłach w toalecie zamkniętej na kluczyk, po kursie wprawdzie wyższym, ale nie istotnie. Widok sunących pośród bujnej zieleni cadillaków, buików, ład, maluszków wypełnionych ponadregulaminową ilością ludzi, z otwartymi szybkami, w kanarkowych kolorach, z długimi antenami – to prawdziwa wizytówka Kuby.
Poza cudnymi plażami okalającymi całą wyspę i mnóstwem atrakcji oferowanych przez wodę: nurkowanie, pływanie z maską i rurką, rowery wodne, katamarany, są jeszcze fenomenalne okolice, gdzie widoki zapierają dech w piersiach. Ostańce krasowe, samotne wielkie góry całe zielone w przepięknej wiejskiej i istotnie sielskiej okolicy są cudowne. Szczególnie o tej porze roku, kiedy to kwitną drzewa i niesamowite widoki upstrzone są zalanymi kwiatami gigantami.
Wokół Trynidadu miasta jak z bajki, z wąskimi uliczkami, małymi kolorowymi domkami, z salsą od rana do nocy wypełniającą liczne tutejsze bary, restauracje, kluby taneczne, krajobraz zdominowany jest przez plantacje trzciny cukrowej. Droga wiedzie pomiędzy wysokimi roślinami, ustawionymi na sztorc, gdzieniegdzie ustępującymi miejsca bananowcom i papai oraz mangowcom. Samotna podróż przez Kubę to też większa okazja, by poznać ludzi i z nimi porozmawiać. Wypytać o prawdziwe życie, troski i radości, a tych jest zdecydowanie więcej. System, w którym przyszło im żyć, trwa już tak długo, że Kubańczycy nie mają porównania jak mogłoby być inaczej. Niektórzy szczęśliwie mają kogoś z najbliższej rodziny pracującego w Stanach Zjednoczonych – nieustannie raju dla Kubańczyków. Spotkaliśmy wiele rodzin kubańskich na fundowanych przez brata lub wujka wakacjach. W pięknych hotelach, z wszelkimi wygodami delektowali się słońcem i rajem, na plaży wznosząc toasty kubańskim rumem za fundatora tych luksusów.
Widzieliśmy też dumnych Kubańczyków zakochanych bez pamięci w swojej wyspie, obiektywnie oceniających sytuację w kraju, ale pogodzonych z trudnościami, które nazywali chwilowymi brakami z nadzieją, że ich dzieci będą miały lepiej i łatwiej. Nam przez dwa tygodnie nie brakowało niczego. Dzielnie przejechaliśmy 2400 kilometrów, docierając do wielu pięknych zakątków Kuby, ani przez chwilę nie czuliśmy się niepewnie. Dzieciaki miały raj na plażach i w wodzie. My zobaczyliśmy klimat odchodzących i przemijających już starych miast. I choć nie zawsze i wszędzie jest różowo to Kuba jest nieoczywistą destynacją wakacyjną, taką, która na pewno zachwyci, ale i skłoni do refleksji. Jak zawsze trzeba chcieć zobaczyć więcej.