Anna Szafranowicz | Miłość, spinel i łowca klejnotów

Anna Szafranowicz Be Spoke Jewellery, Poznański prestiz maj 2024


Jej historia brzmi jak scenariusz filmu międzygatunkowego. Jest romans, akcja, przygoda, ryzyko, trochę bajki i… piękne klejnoty. Przypadkowe spotkanie w Bangkoku na zawsze zmieniło jej życie, zarówno to zawodowe, jak i prywatne. Ania Szafranowicz niczym wróżka za pomocą magicznej różdżki zamienia wyjątkowe, rzadkie, kolorowe kamienie szlachetne w biżuterię projektowaną „na miarę” pod marką AnnaSza Bespoke Jewellery.  

Rozmawia: Alicja Kulbicka | Zdjęcia: Katarzyna Radecka BlingSis, archiwum własne A.Sz.

Jak zaczęła się Twoja historia z tworzeniem biżuterii?

ANNA SZAFRANOWICZ: Moja przygoda z kamieniami szlachetnymi zaczyna się w Tajlandii, osiem lat temu, w grudniu 2015, kiedy to podczas wakacji z przyjaciółką, poznaję swojego męża Nira. To było całkowicie przypadkowe spotkanie w lokalnej knajpce. Jest magia, jest chemia, ale ja jestem w Bangkoku tylko jeden dzień, więc nasza znajomość nie ma dużej szansy się rozwinąć. Wymieniamy się numerami telefonów i zaczynamy korespondować. Ja oczywiście nie mam pojęcia czym Nir się zajmuje, wiem tylko tyle, że nie jest Tajem. (śmiech) Jednak podczas tych wakacji wracam jeszcze na chwilę do Bangkoku i dalej jest jak w bajce. (śmiech) Miłość wybucha, wracam do Polski i postanawiam dać temu związkowi szansę. I tym samym chcąc nie chcąc, wsiąkam w świat kamieni szlachetnych. A dodać trzeba, że z zawodu jestem architektem, więc do czasu poznania Nira, wiedziałam o nich tyle, ile przeciętna użytkowniczka biżuterii. Miałam świadomość istnienia różnych ich rodzajów, ale to tyle. I dopiero u boku Nira powoli zaczęłam odkrywać tajniki procesu ich wydobywania i przemiany kruszcu w klejnot. Z radością dziecka chłonęłam wiedzę, mając ogromne szczęście, że znalazłam się w tym miejscu i mogę uczyć się od najlepszych.

Anna Szafranowicz Be Spoke Jewellery, Poznański prestiz maj 2024

To powiedz w takim razie czym zajmuje się Twój mąż?

Krótko mówiąc, poszukiwaniem kamieni. Razem z bratem prowadzi w Bangkoku rodzinną szlifiernię kamieni szlachetnych i do jego zadań należy spotykanie się z dostawcami, wyjazdy do kopalni w poszukiwaniu kruszca idealnego. A kruszec idealny nie od razu jest taki piękny, jak widzimy ostatecznie w naszej biżuterii. Jego rozpoznanie wymaga ogromnej wiedzy i doświadczenia. Nir, mój gem hunter, czyli łowca klejnotów od lat podróżuje w poszukiwaniu wysokiej jakości kruszców. Dziś po ponad dekadzie od ukończenia GIA (Amerykański Instytut Gemmologiczny – przyp.red.), cieszy się ugruntowaną pozycją w branży i bogatym doświadczeniem zawodowym. Bo kamień szlachetny to często niepozorna grudka, w której ukryte jest piękno. I dopiero poddana obróbce staje się kamieniem, który znajduje swoje zastosowanie w jubilerstwie. Kiedy oszlifowany kamień po raz pierwszy trafił w moje ręce, poczułam, że trzymam w dłoni coś absolutnie niezwykłego. 

Anna Szafranowicz Be Spoke Jewellery, Poznański prestiz maj 2024

A pamiętasz co to był za kamień?

To był kamień do mojego pierścionka zaręczynowego. Dostałam tacę z kilkunastoma kamieniami i pytanie, który podoba mi się najbardziej. I wybrałam. (śmiech) W mojej opinii najciekawszy i taki, który wciąż jest mało znany w Polsce, czyli spinel. To był moment, który dał początek idei „Bespoke Jewellery”, biżuterii tworzonej na indywidualne zamówienie z kamieniami szlachetnymi dostępnymi dla tak niewielu.
Wzbudziłaś zainteresowanie swoim pierścionkiem wśród znajomych?
To byli moi pierwsi klienci! Na początku nie myślałam wcale, żeby robić to zawodowo! Ale kiedy znajome czy koleżanki pytały o mój pierścionek, padały też pytania, czy mogą zamówić coś indywidualnego dla siebie. No i tak się zaczęło.

Ale przyznasz, że jednak nie każda kobieta, która dostaje pierścionek zaręczynowy, od razu zaczyna projektować biżuterię. A Ty postanowiłaś zająć się właśnie tym. Od tego, że masz dostęp do kamieni szlachetnych do projektowania biżuterii jednak jest kawałek drogi.

Studiowałam w Polsce architekturę, interesowałam się sztuką, zawsze pociągało mnie malarstwo i rzeźba. Myślę, że tworzenie jest silnie zapisane w moim DNA. Po urodzeniu pierwszego dziecka dość długo byłam w domu i bardzo potrzebowałam czegoś, co wyrwie mnie z domowych obowiązków. Ogromną rolę mobilizacyjną w tym procesie odegrał nie kto inny jak mój mąż. (śmiech) I to on niejako popchnął mnie w tym kierunku. Ostatecznie kruszce mieliśmy na miejscu, wystarczyło wymyślić pomysł na siebie. I wymyśliłam, że wcale nie chcę robić ogromnej kolekcji na sto sztuk jednego rodzaju pierścionka, tylko chcę być „be spoke”, czyli na zamówienie. Nie chcę robić masówki, tylko projektować dla konkretnej osoby, odkrywając jej potrzeby, poznając ją. Chcę, żeby kobiety, ubierając moją biżuterię, zaprojektowaną stricte dla nich poczuły to, co ja poczułam, wybierając kamień do pierścionka zaręczynowego. Bo to uczucie było obłędne! (śmiech) 

Anna Szafranowicz Be Spoke Jewellery, Poznański prestiz maj 2024

Wróćmy do kamieni, bo to, o czym mówisz – czyli poszukiwanie najlepszych kruszców, wizyty w kopalniach – brzmi dla nas Polaków bardzo egzotycznie. Wręcz jak scenariusz filmu przygodowego. Jak to wygląda w praktyce?

W naszej pracy kierujemy się zasadą „from mine to market”, czyli w wolnym tłumaczeniu „z kopalni na rynek”. To unikatowa koncepcja na pewno w Polsce, być może nawet w Europie. Dzięki ciągłym podróżom Nira i jego wizytom w kopalniach, nasz łańcuch dostaw jest bardzo krótki. Kruszec pozyskujemy bezpośrednio z kopalń, potem trafia on do naszej szlifierni, a w rezultacie na palec przyszłego właściciela. To jest naprawdę ewenement, bo rynek kamieni szlachetnych kocha pośredników. (śmiech) U nas tego nie ma. Kamień od momentu wydobycia go z ziemi jest zawsze z nami. Od tej przysłowiowej grudki po obrobiony klejnot.

Anna Szafranowicz Be Spoke Jewellery, Poznański prestiz maj 2024

Skąd pozyskujecie kamienie i jakie?

Świat kolorowych, naturalnych kamieni szlachetnych jest ogromny. Nasze kamienie pochodzą z różnych miejsc na świecie, pozyskujemy je m.in. z Birmy, Sri Lanki, Wietnamu czy Tanzanii. A wśród kamieni, które mamy w swojej ofercie znajdują się spinele, to mój absolutnie ulubiony kamień, szafiry, ale nie te niebieskie, ale fantazyjne, różowe, a nawet białe. Miałam okazję robić pierścionek z białym szafirem i to naprawdę był wyjątkowy, niepowtarzalny okaz. Granaty – zakochałam się w nich. Zawsze myślałam, że mój kamień to szmaragd, że to takie marzenie marzeń. Po czym zobaczyłam Tsaworyt, odmianę granatu. W Polsce granaty kojarzą się wciąż z tymi czeskimi kamieniami o barwie rodzynki, a w rzeczywistości to rodzina klejnotów o intensywnych barwach. Turmaliny, które są przystępne cenowo, cyrkony – nie cyrkonie (śmiech), akwamaryny i tanzanity. I co warto dodać wszystkie nasze kamienie są certyfikowane przez jedno z najlepszych laboratoriów gemmologicznych na świecie.

Anna Szafranowicz Be Spoke Jewellery, Poznański prestiz maj 2024

Skupmy się na spinelach – kamieniach w Polsce mało znanych. Czy możesz powiedzieć o nich coś więcej?

Kiedy po raz pierwszy usłyszałam tę nazwę, to szczerze powiedziawszy, niewiele mi powiedziała. Ale chcąc zachować twarz przed przyszłym małżonkiem, udałam, że wiem, o czym mówi, pokiwałam głową i kiedy tylko się odwrócił zaczęłam przeglądać Internet. (śmiech) Byłam przekonana, że to tylko angielska nazwa, która ma swoje tłumaczenie na język polski. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że spinel to spinel. (śmiech) Należy on do wysoce poszukiwanych, niezwykle cenionych na świecie, jednak wciąż mało znanych w Polsce klejnotów. Historia spineli jest bardzo bogata i ciekawa. W starożytności z kopalni w Azji Środkowej i Południowo-Wschodniej wydobywano wyjątkowo duże kryształy spinelu. Te szlachetne kamienie stały się znane jako „rubiny Balas”, a niektóre z nich były cenną własnością królów i cesarzy, często przechodząc przez wiele rąk jako łupy wojenne. W rezultacie niektóre z najsłynniejszych rubinów na świecie to w rzeczywistości spinele. Najlepszymi przykładami takich pomyłek są 170 karatowy, szkarłatno-czerwony spinel o nazwie „Rubin Czarnego Księcia”, czy 361 karatowy „Rubin Timura”. Odmiany czerwone i niebieskie są prawdopodobnie najbardziej znane, ponieważ historycznie identyfikowano je jako rubiny i szafiry, ale te naturalne kamienie szlachetne obejmują zarówno mocne głębokie barwy, jak i bardzo jasne pastele, we wszystkich odcieniach różu, lawendy, czerwieni, pomarańczu, fioletu czy niebieskiego, a nawet czarnego. Obecnie w trendach biżuteryjnych spinele o srebrnej barwie są wyjątkowo poszukiwane. Ten szczególny odcień stał się faworytem wielu projektantów. Jednak nie tylko aspekty wizualne stanowią o sukcesie tych wyjątkowych kamieni. Kolejnym powodem, dla którego uwielbiamy spinele, jest ich twardość, oceniana na 8 w skali Mohsa. Są niezwykle odporne na zarysowania, co czyni je doskonałym wyborem na pierścionki, naszyjniki czy bransoletki. A jako ciekawostkę dodam, że kilka z nich znajduje się w brytyjskiej koronie królewskiej.

Twój ulubiony projekt, który zrobiłaś?

Mam tyle pięknych projektów, że trudno wybrać ten ulubiony. (śmiech) Pamiętam taki dość trudny do wykonania, a że lubię wyzwania to postanowiłam wykonać w sumie dość ryzykowny projekt pracując z kamieniem, srebrnym spinelem o masie około trzech karatów i prostokątnym kształcie, czyli tzw. bagietką o długości prawie półtora centymetra. Moim marzeniem, było go oprawić dookoła złotem. I wykonawca chwycił się za głowę. Zupełnie tak samo, kiedy wykonawcy, którzy rozmawiają z architektem, mówią magiczne „nie da się”. (śmiech) Rozumiałam ryzyko wymyślonej oprawy, krawędzie takiego kamienia są niezwykle delikatne i może dojść do ich uszkodzenia, ale wizja była silniejsza! (śmiech). Po moich długich namowach udało się, a ten pierścionek bardzo szybko znalazł swojego nabywcę. Pamiętam także taki przypadek, kiedy zgłosił się do mnie klient, który chciał podarować swojej żonie wyjątkowy pierścionek. To była rodzina z pięciorgiem dzieci i wymyślił sobie, że każdy członek rodziny ma być w tym pierścionku reprezentowany przez kamień. To było szalenie wzruszające… W swoich projektach bardzo zwracam uwagę na detale wykończeniowe, takie jak forma i profil szyny, czyli obrączki i kształt korony. To moje autorskie pomysły, dlatego warto w projektowanej przeze mnie biżuterii zwracać uwagę nie tylko na kamień, ale także na całą jego oprawę.

Anna Szafranowicz Be Spoke Jewellery, Poznański prestiz maj 2024

Czy AnnaSza BeSpoke Jewellery to tylko pierścionki?

W tej chwili rozpoczynam nieśmiało przygodę z wisiorkami i kolczykami, ale to bardzo proste projekty najczęściej pasujące do pierścionków, bo ktoś chce mieć cały komplet. Niedawno zrobiłam taki komplet dla mojej mamy, więc przecieram szlaki w innych rodzajach biżuterii.

Jak klienci do Ciebie trafiają? Bo nie można u Ciebie zamówić gotowego produktu z katalogu, tylko trzeba z Tobą porozmawiać o potrzebach i marzeniach.

Od kilku lat poruszam się między Tajlandią a Polską. A to nie jest mała odległość i nie zawsze jestem na miejscu. We współpracy z moimi klientami z pomocą przychodzi oczywiście Internet. Pomimo że nie jestem tu w Polsce cały czas, to właśnie stąd mam najwięcej klientów. Regularnie tu bywam, pokazuję się ze swoją marką na różnych wydarzeniach, spotkaniach. Mocno staram się zazębiać swoją markę z wydarzeniami modowymi, bo biżuteria to przecież nieodłączny element mody i jej doskonałe uzupełnienie. Więc spotkać mnie można na tego typu wydarzeniach, no i oczywiście w Internecie na Instagramie.

Anna Szafranowicz Be Spoke Jewellery, Poznański prestiz maj 2024

A Twoje plany, marzenia?

Marzy mi się być częściej w Polsce, bliżej swojego klienta. Coraz częściej myślę o stworzeniu czasowych showroomów w Poznaniu czy Wrocławiu. Takich swoistych Pop-up store, które pozwolą klientom poznać mnie lepiej, a mi dadzą szansę na edukację klientów na temat często nieznanych w Polsce kamieni szlachetnych.

Alicja Kulbicka

Alicja Kulbicka

Redaktor naczelna
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Może cię zainteresować:

Anna Szafranowicz Be Spoke Jewellery, Poznański prestiz maj 2024
REKLAMA
REKLAMA

Mężczyźni potrzebują wsparcia mężczyzny

Artykuł przeczytasz w: 5 min.


Świadomy styl to coś więcej niż dobrze dobrane ubrania – to sposób komunikacji, narzędzie budowania autorytetu i element osobistej marki. Dzisiaj mężczyźni coraz częściej zdają sobie sprawę, że ich wygląd wpływa na sposób, w jaki są postrzegani – zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. Zadbana broda, dobrze skrojona marynarka, przemyślane detale – to wszystko mówi o nas więcej, niż mogłoby się wydawać.

Tekst: Robert Karger | Zdjęcia: Kacper Szymański

Współczesny świat stawia przed mężczyznami nowe wyzwania. Oczekuje się od nich zdecydowania, charyzmy, siły, ale także umiejętności budowania relacji i świadomości swojego wizerunku. Dziś elegancja nie jest już jedynie domeną artystów czy biznesmenów – stała się uniwersalnym językiem, który pozwala skutecznie osiągać cele.

Moda jako narzędzie sukcesu

Styl ubioru ma kluczowe znaczenie w budowaniu wizerunku – zarówno w życiu codziennym, jak i w sferze biznesu. Mężczyzna dbający o swój wygląd jest często postrzegany jako bardziej profesjonalny, odpowiedzialny i pewny siebie. Świadome wybory modowe pomagają w budowaniu zaufania do siebie oraz ułatwiają nawiązywanie relacji.
Doskonale obrazuje to przykład architekta Łukasza, którego miałem przyjemność poznać podczas ostatniej premiery okładki Poznańskiego Prestiżu. Jego dopracowany, spójny wizerunek idealnie współgra z oczekiwaniami jego klientów – osób poszukujących wnętrz na najwyższym poziomie. To pokazuje, że styl jest nie tylko kwestią estetyki, ale również skutecznym narzędziem komunikacji i budowania marki osobistej.

20250505 RK100 35 2

Podobnie postrzegany jest Brian Tracy – legenda świata biznesu i rozwoju osobistego. Jego nienaganny styl, oparty na dobrze skrojonych garniturach, klasycznych kolorach i perfekcyjnie dobranych dodatkach, stał się jego znakiem rozpoznawczym. Tracy rozumie, że profesjonalny wizerunek to część sukcesu – buduje autorytet, podkreśla kompetencje i wzbudza zaufanie. To doskonały przykład na to, jak świadoma praca nad stylem przekłada się na sukces zawodowy i osobisty.
Nie bez powodu coraz więcej mężczyzn decyduje się na świadome kreowanie swojego wyglądu. Wzrost popularności barber shopów i zadbanych brodaczy jest tego doskonałym przykładem. Ruch męskich kręgów, który rozwija się w Polsce, to dowód na to, że mężczyźni zaczynają dostrzegać potrzebę wzajemnego wsparcia zarówno w sferze emocjonalnej, jak i w kwestii wizerunku. Wspólne dbanie o wygląd, rozmowy o stylu czy dobór ubrań to elementy, które w naturalny sposób wpisują się w ten trend. W pracy najważniejsze jest dla mnie, aby ostateczny wynik bazował na tym, co tak naprawdę czuje człowiek – a do tego trzeba dotrzeć. To właśnie głębsze zrozumienie siebie i swoich potrzeb pozwala mężczyznom budować autentyczny i spójny wizerunek.

W pracy stylisty zauważyłem, że kluczowym elementem w mojej pracy jest zaufanie i budowanie relacji, które stają się podstawą skutecznej współpracy. Dzięki temu łatwiej jest mi przekonać mężczyzn do odnowienia swojej garderoby. Ostatnio miałem przyjemność pracować z klientem, Danielem, który chciał na nowo odnaleźć siebie. Nasza wspólna rozmowa, pełna tematów, które nas łączyły, oraz czas spędzony razem przy wspólnym posiłku, gotowaniu, utwierdziły mnie w przekonaniu, że przygoda z modą to nie tylko kwestia ubioru, ale całego, holistycznego podejścia do osobowości. Warto zauważyć, że mężczyźni i kobiety budują swoje relacje w inny sposób — my, mężczyźni, najczęściej kierujemy się wspólnym działaniem. W świecie, w którym kobiecość staje się coraz bardziej wielowymiarowa, a kobieta w spodniach to norma, warto pamiętać, że męskość nie powinna być zagrożona. Nie pozwólmy, by była odbierana; zamiast tego twórzmy ją, rozwijajmy i budujmy od podstaw.

20250505 RK100 32 2

Styl a stoicyzm – elegancja jako przejaw wewnętrznej harmonii

Wielu współczesnych mężczyzn inspiruje się filozofią stoicką – kierunkiem, który uczy dyscypliny, opanowania i świadomego podejmowania decyzji. Stoicy uważali, że człowiek powinien dążyć do równowagi i harmonii we wszystkim, co robi – w tym również w sposobie, w jaki się prezentuje. Elegancja to nie tylko zewnętrzna fasada, ale odzwierciedlenie wewnętrznego porządku i spójności.
Wizerunek można porównać do zbroi – jest czymś, co nas chroni, ale i wzmacnia naszą pewność siebie. Dlatego warto dbać o każdy detal, by nasz styl był spójny z osobowością i celami, jakie sobie stawiamy.

Praca z wizerunkiem – kompetencja, której uczę moich klientów

Styl to nie tylko estetyka – to umiejętność strategicznego budowania swojej obecności w świecie. Dzięki wieloletniemu doświadczeniu potrafię adekwatnie stosować tę kompetencję i uczę tego moich klientów. Wizerunek nie jest czymś przypadkowym – można go kształtować, świadomie nim zarządzać i wykorzystywać go jako narzędzie do osiągania sukcesu. Tym bardziej, że męskość jest silnie skorelowana z sukcesem społecznym. Dopracowany styl jest naszym orężem w bataliach, jakie toczymy każdego dnia – w biznesie, w życiu towarzyskim, w budowaniu autorytetu. Świadome kreowanie wizerunku to inwestycja, która zawsze się zwraca.
Mężczyźni coraz lepiej rozumieją, że wygląd to nie tylko kwestia próżności, ale świadomego podejścia do siebie i swojego otoczenia. Niezależnie od tego, czy jesteś liderem w biznesie, artystą, czy dopiero budujesz swoją ścieżkę zawodową – dobrze dobrany wizerunek pomoże Ci osiągnąć zamierzone cele.
Dbaj o styl, ale przede wszystkim – bądź świadomy tego, co mówi o Tobie Twój wygląd.

Robert Karger

Robert Karger

Poznański projektant mody i stylista. Spędził tysiące godzin stylizując i kreując wizerunki przyjaciół, klientów, artystów i biznesmenów. Dzięki 15-letniemu doświadczeniu, tutaj dzieli się swoimi pomysłami i mówi o tym, jak zainicjowanie zmiany postrzegania swojego wizerunku, może ostatecznie uczynić nas szczęśliwszymi.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

MAGDA JURGA, MOOJ OPTYK. John Dalia w Poznaniu – luksus, jakość i przyjaźń z Paryża

Artykuł przeczytasz w: 10 min.
John Dalia

Tam, gdzie francuski szyk spotyka się z perfekcyjnym rzemiosłem, a okulary stają się czymś więcej niż dodatkiem – powstaje marka John Dalia. W Poznaniu jej wyłącznym ambasadorem jest butik Mooj Optyk – przestrzeń, w której design, jakość i emocje grają pierwsze skrzypce. O międzynarodowej współpracy, paryskiej elegancji i tym, jak buduje się prawdziwe relacje z marką klasy haute couture, opowiada Magda Jurga – właścicielka jednego z najbardziej stylowych salonów optycznych w Polsce.

Rozmawia: Magdalena Ciesielska
Zdjęcia: materiały prasowe John Dalia

Magdo, 29 i 30 marca zorganizowałaś wyjątkowy event z udziałem właściciela marki John Dalia w Betonhausie. Skąd wziął się ten pomysł?

MAGDA JURGA: Pomysł zrodził się z mojej własnej potrzeby – spotkania z naszymi stałymi klientami i podziękowania im za sześć wspólnych lat. Tak, tak! (śmiech) Mooj Optyk w City Parku obchodzi właśnie swoje szóste urodziny. Chciałam stworzyć coś wyjątkowego – coś, co będzie wyrazem wdzięczności i jednocześnie świętem piękna i designu. Zaproszenie właściciela i projektanta marki John Dalia było dla mnie naturalnym krokiem – bo to właśnie z tą marką najbardziej się utożsamiamy. W całym Poznaniu okulary John Dalia dostępne są tylko u nas, w Mooj Optyk. Nasza współpraca z tą marką zaczęła się bardzo niewinnie – od zamówienia kilku sztuk, kiedy jeszcze nikt w Polsce o niej nie słyszał. To było ogromne ryzyko, ale też wielka intuicja. Choć było to posunięcie odważne, intuicja nas nie zawiodła – dziś widzimy, jak marka John Dalia zyskała międzynarodowy prestiż i uznanie.

Ryzyko się opłaciło. Dziś John Dalia to marka, którą noszą gwiazdy i osoby z pierwszych stron gazet.

Dokładnie tak! W okularach John Dalia pokazują się między innymi Ania Lewandowska, Małgorzata Rozenek-Majdan czy wiele innych znanych postaci z polskiego i zagranicznego show-biznesu. Ale co najważniejsze – to nie jest „ustawka” marketingowa. To ludzie, którzy naprawdę chcą je nosić. Sami się do nas zgłaszają, bo czują, że te okulary po prostu pasują do ich stylu i osobowości. To nie jest marka, którą się pokazuje „na siłę” – to luksus z klasą, bez zadęcia.

Gdzie poznałaś markę John Dalia? To była miłość od pierwszego wejrzenia? A dziś – jak wyglądają Wasze relacje?

Od początku działalności Mooj Optyk regularnie uczestniczymy w największych targach optycznych w Mediolanie i Paryżu – to dla nas ważny rytuał, sposób na trzymanie ręki na pulsie światowych trendów i poznawanie wyjątkowych marek. I właśnie podczas jednych z tych wydarzeń – na targach SILMO w Paryżu – natknęliśmy się na John Dalia. I tak, zdecydowanie – to była miłość od pierwszego wejrzenia. (śmiech) Od razu poczuliśmy, że mówimy tym samym językiem – estetycznym i ludzkim. To było takie zawodowe „klik” – zarówno z marką, jak i z jej twórcami.

Dziś mogę śmiało powiedzieć, że nasze relacje z Johnem i Benem, właścicielami marki, wykraczają daleko poza biznes. Bardzo się lubimy, mamy kontakt na co dzień – nie tylko w sprawach zawodowych, ale też zupełnie prywatnych. Piszemy do siebie, dzwonimy, śmiejemy się z różnych sytuacji, rozmawiamy o nowościach i trendach. Łączy nas podobna wrażliwość, podobne podejście do jakości, designu i klienta. Wspólnie wierzymy, że luksus nie musi krzyczeć – wystarczy, że jest wyczuwalny w każdym detalu. I to właśnie sprawia, że tak dobrze się rozumiemy.

John Dalia

Co takiego mają w sobie okulary John Dalia, że przyciągają uwagę stylistów, klientów i gwiazd?

Przede wszystkim DNA marki jest bardzo spójne i klarowne. To nie są przypadkowe projekty – każda kolekcja ma swój rytm, charakter, ducha. Marka potrafi doskonale dopasować się do stylu i osobowości klienta. Oprawki są dostępne zarówno w wersjach geometrycznych, okrągłych, jak i delikatnie podłużnych. Co ważne – każdy model dostępny jest w sześciu, ośmiu, a nawet dziesięciu różnych wersjach kolorystycznych, więc naprawdę można wybrać coś dla siebie. To bogate, różnorodne portfolio, które daje ogromne możliwości budowania własnej garderoby okularowej.

W świecie John Dalia jakość nie jest dodatkiem – to punkt wyjścia. Co się na nią składa?

To absolutnie kluczowa sprawa. W produkcji oprawek wykorzystywane są materiały klasy premium takie jak octan celulozy – pochodzenia roślinnego, niezwykle lekki, a przy tym wytrzymały i idealny do formowania. Daje niesamowitą głębię koloru. Dodatkowo metal platerowany rutenem – czyli szlachetny, rzadki pierwiastek z rodziny platynowców, który zapewnia połysk, odporność na zarysowania i trwałość na lata. A prawdziwą wisienką na torcie jest fakt, że niektóre modele mają detale pokryte prawdziwym 18-karatowym złotem, co nadaje im biżuteryjnego, luksusowego wykończenia. To okulary, które nie tylko świetnie wyglądają, ale naprawdę są dopieszczone w każdym detalu.

A co z soczewkami? Nadal modne są barwione, gradalne szkła?

Zdecydowanie! Soczewki w odcieniach granatu, karmelu, brązu, szarości, zieleni – często z wyraźną gradacją – są niezwykle stylowe. One nie tylko pełnią funkcję ochronną, ale też dopełniają całą stylizację, nadają jej lekkości, oryginalności. W zeszłym sezonie mieliśmy w ofercie John Dalia wiele takich modeli, zarówno w klasycznych, jak i odważniejszych połączeniach kolorystycznych – jak czerń z niebieskim czy z zielenią.

W ofercie John Dalia są też tzw. „patentki”, czyli okulary bez pełnych oprawek. Moda czy stały trend?

To już zdecydowanie coś więcej niż przelotny trend – patentki na stałe weszły do świata optyki i mają się świetnie. To modele, w których soczewka nie jest oprawiona w klasyczną ramkę, tylko trzyma się na delikatnych zaczepach, śrubkach i precyzyjnych mocowaniach, umieszczonych przy nosku i zausznikach. Efekt jest wyjątkowy: maksymalna lekkość, optyczna delikatność i subtelny luksus.

Patentki są niezwykle wygodne – ponieważ nie mają klasycznej oprawy, są lżejsze i mniej odczuwalne podczas noszenia. Ale ich największą siłą jest to, że dają ogromne możliwości personalizacji. Dzięki różnorodnym kształtom soczewek – od klasycznych po bardziej geometryczne czy futurystyczne – można idealnie dopasować je do rysów twarzy, eksponując to, co najpiękniejsze. 

John Dalia

Jakie trendy będą rządzić sezonem wiosna–lato 2025? Na co powinni zwrócić uwagę klienci?

Ten sezon zapowiada się naprawdę ekscytująco. John Dalia wprowadza kolekcję bardziej nowoczesną, która jest pięknym połączeniem klasycznej elegancji i paryskiego szyku z nutą ekstrawagancji i odwagi. To propozycje dla tych, którzy szukają designu z charakterem – ale nadal w ramach ponadczasowej estetyki.

Z kolei na lato projektanci marki przygotowali kolekcję wykonaną z tworzywa – bardzo lekką, prostą, klasyczną, a zarazem niezwykle wygodną. Często powtarzam klientom, że mając w swojej garderobie tylko jeden brand – tak jak John Dalia – można zbudować pełną, różnorodną kolekcję okularów, bo każda linia tej marki jest inna, unikatowa. I to właśnie jest największa siła tej marki – różnorodność, bez utraty tożsamości.

Absolutnym hitem tej wiosny jest jednak kolekcja Project – limitowana seria, która opiera się na wyj personalizacji. Każda para okularów zawiera w zauszniku chip identyfikacyjny, który można odczytać za pomocą telefonu i dedykowanej aplikacji. Użytkownik uzyskuje wtedy informacje o właścicielu, numerze seryjnym danego modelu, a także dostęp do cyfrowej karty produktu. Każde okulary mają również specjalną kartę z QR kodem, który łączy się z chipem. To kolekcja, która przenosi optyczne doświadczenie na zupełnie nowy poziom – łączy rzemiosło, design i technologię.

Jeśli chodzi o estetykę, sezon wiosna–lato 2025 będzie należeć do bardziej masywnych oprawek – choć bez przesady. John Dalia nie idzie w skrajności, nie ma tu mowy o „oversize dla oversize’u”. Liczy się komfort, funkcjonalność i styl, który nie dominuje użytkownika, tylko go dopełnia.

Królować będą jasne soczewki – nawet te delikatnie przezroczyste, które lekko odsłaniają oczy, ale jednocześnie nadają kolor twarzy. Wśród odcieni pojawią się zielenie, lekkie brązy, pomarańcze – kolory energetyczne, świeże, idealne na tę porę roku (śmiech). Nadal mocno trzyma się khaki, który zdobył popularność zimą i został z nami na dłużej. Pojawią się także oprawki w odcieniach zieleni, beżu, karmelu i klasycznego brązu, a także powrót transparentnych modeli – np. przeźroczysta oprawka z niebieskimi soczewkami, która jest lekką, zmysłową alternatywą na ciepłe dni.

Na marginesie dodam, że pierwsze zamówione modele z nowej kolekcji dotrą do nas już w maju – być może nawet jeszcze przed majówką. Jako pierwszy salon w Polsce, regularnie otrzymujemy najnowsze dostawy tej francuskiej marki – a wiele modeli mamy na wyłączność.

John Dalia

Szylkret – kiedyś nowość, dziś…?

Dziś to basic. Szylkret traktowany jest jak czarna oprawka – uniwersalny, ale mniej przytłaczający. Dobrze wygląda w różnych stylizacjach – od casualowych po bardziej eleganckie. Jest subtelny, ale wyrazisty. Wiele klientek wybiera właśnie szylkret, bo to kompromis między klasyką a delikatnością.

MOOJ Optyk to nie tylko John Dalia, jakie inne marki można znaleźć w Twoim salonie? 

Mamy naprawdę bogatą ofertę: Peter and May, Linda Farrow, która słynie z oversize’u, La Pima z Brazylii, czy T-Henri ze Stanów. Staram się nie wprowadzać marek, które się dublują stylistycznie. Chcę, by kolekcje się uzupełniały, a nie konkurowały między sobą. Każdy brand ma swój język, swój świat – i o to chodzi.

Mooj Optyk to już nie tylko Poznań… Rozwój, nowe miejsca, kolejne wyzwania – jak to wygląda z Twojej perspektywy? Co czujesz, otwierając drugi, a za chwilę być może trzeci salon?

To dla mnie ogromna radość i takie wewnętrzne poczucie, że robimy coś właściwego. We Wrocławiu otworzyliśmy salon w sierpniu ubiegłego roku, w wyjątkowej, zabytkowej przestrzeni – to miejsce ma duszę i styl, a to dla mnie bardzo ważne. Wrocław wybraliśmy nieprzypadkowo – ul. Księcia Witolda to dziś jedna z najpiękniej odmienionych ulic miasta, łącząca historię z nowoczesnością. To miejsce z charakterem – dokładnie takie, jakie kochamy. Już niedługo będziemy świętować pierwszy rok obecności na Dolnym Śląsku, co wydaje mi się… trochę nierealne! (śmiech). Wiesz, rozwój to zawsze ekscytacja, ale też ogromna odpowiedzialność. Bo nie chodzi tylko o otwieranie kolejnych lokalizacji – dla mnie najważniejsze jest zachowanie tej samej jakości, podejścia do klienta i filozofii, która stoi za Mooj Optyk. Każde nasze miejsce ma być przemyślane, dopracowane i zgodne z tym, w co wierzę – że optyka może być pięknym doświadczeniem, spotkaniem, opowieścią o stylu.

A teraz… planujemy Warszawę! To kolejny duży krok, ale czuję, że jesteśmy gotowi. Mamy świetny zespół, zaufanie klientów i co najważniejsze – pasję, która nas napędza. Nie chcę, żeby Mooj Optyk stał się „sieciówką”, to nie ta droga. My rośniemy organicznie, krok po kroku, z szacunkiem do detalu, relacji i przestrzeni, które tworzymy.

Magda Ciesielska

Magdalena Ciesielska

redaktor prowadząca
REKLAMA
REKLAMA
John Dalia
REKLAMA
REKLAMA

Wiosna / Lato 2025 Najmodniejsze sukienki tego sezonu.  Czy porzucimy garnitury na rzecz zwiewnych sukienek? 

Artykuł przeczytasz w: 4 min.

Wiosna to czas odrodzenia – nie tylko w przyrodzie, ale i w modzie. Po sezonach zdominowanych przez power -dressing, minimalistyczne garnitury i geometryczne kroje, świat mody coraz śmielej flirtuje z kobiecością w jej najbardziej romantycznym wydaniu. Czy to oznacza, że wiosną 2025 całkowicie porzucimy przeskalowane marynarki na rzecz zwiewnych sukienek? 

Tekst: Ania Śmiechowska 

Trend na męskie fasony w kobiecej garderobie nie jest niczym nowym. Oversizowe marynarki i dopasowane garnitury były symbolem siły, niezależności i nowoczesności. Jednak w ostatnich miesiącach można dostrzec subtelne, ale znaczące przesunięcie w stronę lekkości. Projektanci odważnie reinterpretują klasykę, stawiając na delikatność, ruch i naturalność. Sukienki powracają jako symbol wolności, ekspresji i oddechu od narzuconych form. Widać to już na wybiegach – z kolekcji Chanel, Valentino czy Chloé bije atmosfera nonszalancji połączonej z elegancją. Przewiewne tkaniny, falujące kroje i subtelne detale nadają kobiecej sylwetce nową jakość. Sukienki w zbliżającym się sezonie prezentowane jako manifest kobiecości  

Po warsztatach i spotkaniach z kobietami, które prowadziłam w marcu – miesiącu kobiet – utwierdziłam się w przekonaniu, że pragniemy więcej swobody, seksapilu i kobiecości w codziennych stylizacjach. Z chęcią porzucimy przeskalowane formy na rzecz lekkości i swobody. Modą można wyrażać emocje, dlatego odpuśćmy trochę i pójdźmy w stronę lekkości. Wiosną/latem 2025 roku sukienka to nie tylko element garderoby, ale i manifest odwagi w byciu sobą, celebrowania własnej indywidualności i zmysłowości bez kompromisów. Dominować będą: 

Transparencje i warstwy – tiule, organzy i lekkie jedwabie sprawiają, że sylwetka jest otulona mgiełką luksusu. Dior i Stella McCartney już pokazują, że transparentność to nie tylko trend, ale i metafora autentyczności. 

Romantyczny minimalizm – sukienki proste w formie, ale bogate w detal – kwiatowe printy, łączki, asymetryczne cięcia i delikatne hafty. To hołd dla klasyki w nowoczesnym wydaniu. 

Energia kolorów – pastele, ale w odświeżonej wersji. Liliowy, miętowa zieleń i brzoskwiniowy róż zostają zestawione z dynamicznymi akcentami – intensywnym oranżem czy nasyconą czerwienią. 

Nowoczesne boho – luźne fasony, frędzle, koronki i dzianiny. Sukienki w stylu boho, ale z miejskim twistem, będą podstawą wiosennych stylizacji. 

Marszczenia i drapowania – sukienki, które subtelnie modelują sylwetkę dzięki umiejętnemu marszczeniu materiału, to kluczowy element wiosennych kolekcji. Drapowania potrafią zdziałać cuda – zamaskować brzuszek, optycznie powiększyć biust lub podkreślić talię, nadając figurze harmonijnych proporcji. 

Do sukienki w nowoczesnym streetsylu, aby uniknąć przesłodzonego, dziewczęcego efektu, wystarczy zainspirować się podejściem marki Loewe. Marka ta udowodniła, że sukienka może być nie tylko delikatna, ale i pełna charakteru, jeśli połączymy ją z męskimi butami – masywnymi loafersami, ciężkimi botkami czy sportowymi sneakersami. To zestawienie tworzy intrygujący kontrast i pokazuje, że kobiecość ma wiele twarzy. Sukienka może też całkowicie zmienić swój charakter dzięki dodatkom. Biżuteria, skórzane paski, oversizowe okulary czy geometryczne torebki dodadzą jej nowoczesności. 

Ale czy garnitury znikną całkowicie – czy ponownie ewoluują? Według mnie przestaną być jedynym symbolem siły i profesjonalizmu, a staną się jednym z wielu wyborów. Sukienki odzyskują należne im miejsce – nie jako manifest słabości, ale jako świadome podkreślenie kobiecej energii i swobody. Często w połączeniu lekkiej zwiewnej sukienki z przerysowaną formą marynarki, aby dodać klasy i charakteru, prezentując tym samym odwagę i siłę kobiet.

Czy wiosna/lato 2025 to moment, w którym ponownie zakochamy się w sukienkach? Wszystko na to wskazuje. To czas, by ubrać się w lekkość, celebrować ruch i dać sobie przestrzeń na wyrażenie siebie w pełni. A Ty? Jesteś gotowa, by tej wiosny rozkwitnąć w sukience? 

Ania Smiechowska|Ania Smiechowska

Anna Śmiechowska

Ania Śmiechowska stylistka mody. Pomaga odkrywać unikalny styl i budować pewność siebie poprzez odpowiedni dobór ubrań. Wierzy, że moda powinna podkreślać indywidualność, dlatego jej motto brzmi: „Bądź sobą, nie kopią”. Zaraża pozytywną energią i pokazuje, że ubranie ma moc i jest ogromnym narzędziem naszego sukcesu.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Jeden look – dwa oblicza. Street style niczym z wybiegów

Artykuł przeczytasz w: 3 min.


Moda uliczna od lat czerpie inspiracje z wybiegów, ale to właśnie na ulicach nowe trendy nabierają życia i autentyczności. Jak przenieść styl z pokazów mody do codziennych stylizacji, by wyglądać modnie, naturalnie, a jednocześnie czuć się swobodnie? Jak wykorzystać współczesne trendy bez utraty indywidualnego charakteru?

Tekst: Ania Śmiechowska

Wystarczy, że z trendów wybierzesz elementy pasujące do Ciebie – znajdź klucz do swojej stylizacji. Skup się na materiałach, kolorach bądź fasonach – nie wszystkie fasony i propozycje z wybiegów muszą znaleźć się w Twojej szafie. To nie o to chodzi. Jeśli nie lubisz oversizeowych marynarek, postaw na trend szerokich spodni, które dodają elegancji i wygody. Jeśli lubisz ubrania podkreślające sylwetkę, postaw na detale – akcesoria dopełniają całości, pomagają przemycać styl z wybiegów do codziennych stylizacji bez zbędnego wysiłku: duże kolczyki, okulary słoneczne to jedne z wielu dodatków, które pozwolą Ci skomponować stylowy look. Najlepsze street stylowe stylizacje to te, które łącza luz i wygodę z klasą i elegancją, które balansują pomiędzy modą formalną a codziennym stylem, bawiąc się warstwami i nieoczywistymi połączeniami kolorów czy tkanin. Takie modowe więzi dodają głębi, nonszalancji i oryginalności.

Ulubiony dres czy dzianinowy zestaw możesz stylizować jak międzynarodowe gwiazdy. Eksperymentuj, ale nie zapominaj o własnym stylu i własnej osobowości. Trendy to głos, wolny głos do ich interpretacji.
W sezonie wiosna-lato 2025 projektanci zaprezentowali kolekcje, które z łatwością można wprowadzić do codziennej garderoby.

20190303 AdobeStock 309336670 Editorial Use Only

Jednym z tych trendów, który mi osobiście przypadł do gustu, a zdominował paryskie wybiegi, jest przezroczystość tkanin, pod którymi widoczna jest bielizna, w sposób romantyczny i elegancki. Jest to trend, który w łatwy sposób wprowadzisz do swojej garderoby i stworzysz Pinterestową stylizację. Wystarczy, że założysz koronkowy top na T-shirt lub pod marynarkę, aby subtelnie eksponować bieliznę. Bieliźniane topy zestawione z marynarką, swetrem, jeansami przełamują dziewczęcość, a przy okazji nadają charakteru stylizacji. Koronkowa spódnica, czy halka nałożona na spodnie lub szorty dodaje ciekawego charakteru stylizacji.

Oczywiście na wybiegach nie zabrakło garniturów, które triumfują już od dłuższego czasu. Garnitury kocha już chyba większość z nas, dzięki luźniejszym krojom, nowoczesnym detalom zapewniają styl i komfort. Połącz je z białą koszulą, którą dla urozmaicenia możesz zapiąć w niestandardowy sposób lub po prostu zostawić luźną, niezapiętą na T-shirtach czy w połączeniu z gorsetem bądź sukienkami na ramiączkach – w ten sposób stworzysz look niskim nakładem pracy. Swój ulubiony garnitur zaprezentuj więc w innym wydaniu, dodaj do niego jeden trendujący element, a Twoja stylizacja nabierze innego wyrazu, tym samym budując czy podkreślając Twoją pewność siebie na ulicach miast.
Pamiętaj o zabawie kolorami, na wybiegach gościło dużo pasteli, róż, zieleń, żółty w odsłonie masełkowej. Dodając te kolory do ubrań z szafy, urozmaicisz stylizacje świeżością wyobraźni i kreacji. Jednocześnie pamiętaj o zachowaniu dystansu pomiędzy trendami, modowym wyglądem a osobowością.

Ania Smiechowska|Ania Smiechowska

Anna Śmiechowska

Ania Śmiechowska stylistka mody. Pomaga odkrywać unikalny styl i budować pewność siebie poprzez odpowiedni dobór ubrań. Wierzy, że moda powinna podkreślać indywidualność, dlatego jej motto brzmi: „Bądź sobą, nie kopią”. Zaraża pozytywną energią i pokazuje, że ubranie ma moc i jest ogromnym narzędziem naszego sukcesu.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Mocha Mousse – kolor, który zdominuje rok 2025

Artykuł przeczytasz w: 4 min.


Instytut Pantone, uznawany za światowy autorytet w dziedzinie kolorów, ogłosił, że kolorem roku 2025 został Mocha Mousse o numerze 17-1230. To głęboki, ciepły odcień brązu, inspirowany naturalnymi tonami ziemi i pustyni. Wybór tego koloru odzwierciedla pragnienie spokoju, stabilności i bliskości z naturą w dynamicznie zmieniającym się świecie. 

Tekst: Anna Śmiechowska

Mocha Mousse zdominował wybiegi mody, pojawiając się w kolekcjach takich domów mody jak Chloe, Gabriela Hearst, Gucci i Saint Laurent. Projektanci chętnie sięgają po ten odcień, tworząc eleganckie sukienki, spódnice oraz akcesoria, które emanują nowoczesną elegancją i ciepłem na sezon wiosna-lato 2025.

Kompozycja doskonała

Mocha Mousse doskonale komponuje się z innymi kolorami z palety trendów na nadchodzący sezon. W połączeniu z pastelowymi odcieniami, takimi jak butter yellow (maślana żółć) czy baby pink (cukierkowy róż), tworzy harmonijne i świeże stylizacje.  Z kolei zestawienie z głębokimi barwami, takimi jak Windsor Wine (odcień czerwonego wina), dodaje kreacjom wyrafinowania i luksusu. W nadchodzącym sezonie nie zapomnimy jednak o klasycznych kolorach, które będą modne. Jasne oraz ciemne odcienie szarości, ciepły beż, głęboki brąz oraz naturalna zieleń to barwy, które doskonale wpisują się w aktualne trendy i stanowią idealne tło dla Mocha Mousse. Wprowadzenie Mocha Mousse do swojej garderoby to doskonały sposób na odświeżenie stylu i nadanie mu eleganckiego, a zarazem przytulnego charakteru. Niezależnie od tego, czy zdecydujesz się na pełne stylizacje w tym odcieniu, czy jedynie na dodatki, Mocha Mousse z pewnością doda Twoim kreacjom modowego sznytu i wpisze się w najnowsze światowe trendy.

Czy jest to jednak kolor dobry dla każdego? Wszystko zależy od jego nasycenia, dlatego nie broń się przed nim… Moda to zabawa i forma wyrażania siebie, szukaj więc ubrań z odpowiednim nasyceniem koloru, odpowiednim oczywiście dla Twojego typu kolorystycznego. Dla przypomnienia uroda o cechach chłodnych powinna skupić się na jego szarych czy błękitnych refleksach, a osoby o ciepłych rysach powinny wybierać kolor z nasyceniem żółci. Kluczem do sukcesu w łączeniu kolorów w sezonie wiosna-lato 2025 będzie balans między subtelnymi i wyrazistymi barwami. Jeśli nie jesteś gotowa na odważne eksperymenty, zacznij od dodatków w modnych kolorach – torebek, butów czy biżuterii. Natomiast jeśli chcesz w pełni zanurzyć się w trendach, postaw na total look w jednym z dominujących odcieni Mocha Mousse, który doskonale komponuje się też w duecie z kontrastowym fiołkowym, masełkowym żółtym, delikatnym różem czy przygaszoną zielenią.  

20250303 SMIECH 2 6

Brown is new black

Już od kilku sezonów brąz uważany jest za nową czerń, stanowiąc mocną konkurencję ponadczasowej czerni. Jest dużo lżejszy i przywołuje sporo odcieni, począwszy od  kakaowego brownie, po karmelowa kawę. Osobiście uważam, iż trend na Mocha Mousse zakorzeni się bardzo mocno nie tylko w modzie, ale również kosmetykach czy wnętrzach. Nawiązuje bowiem do natury i pięknie łączy się z jej kolorami, dodając luksusu stylizacjom. W sezonie wiosna-lato 2025 będziemy stawiać na harmonię i indywidualizm. Niezależnie od tego, czy wybierzesz klasykę, czy zdecydujesz się na odważniejsze akcenty, ten kolor pomoże Ci stworzyć stylizacje, które podkreślą Twoją osobowość. Baw się barwami i stwórz swój niepowtarzalny wizerunek, pokaż swój charakter stylizacjami, łącząc w nich najnowszy trend kolorystyczny. 

20250303 SMIECH 3 6

Nie bój się brązów, niesłusznie mówi się o nich, że postarzają czy przytłaczają. Jest to mit, który w tym sezonie zostanie obalony za sprawą Mocha Mousse – odpowiednio wystylizowanego koloru dodającego wizerunkowi ciepła, klasy i wyrafinowania. Wszystko zależy od tego, jak go ubierzemy i z czym go połączymy. Mocha Mousse to odcień, który podkreśli naturalny blask skóry. To kolor, który nienależnie od wieku będzie współgrać z każdą kobietą. Bo kobiety lubią brąz…

Ania Smiechowska|Ania Smiechowska

Anna Śmiechowska

Ania Śmiechowska stylistka mody. Pomaga odkrywać unikalny styl i budować pewność siebie poprzez odpowiedni dobór ubrań. Wierzy, że moda powinna podkreślać indywidualność, dlatego jej motto brzmi: „Bądź sobą, nie kopią”. Zaraża pozytywną energią i pokazuje, że ubranie ma moc i jest ogromnym narzędziem naszego sukcesu.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA