Buty, butki, buciczki! Dlaczego ciągle chcemy ich więcej? Co tak bardzo pociąga nas w tej bardzo funkcjonalnej części ubioru? Czy da się przejść przez jesień w jednej parze butów? Jakie obuwie będą najlepsze do szafy kapsułowej? Jakie ekstrawaganckie modele są naszą największą “butową” fanaberią w tym sezonie?
tekst: Marta Kabsch
Kiedy Carrie Bradshaw i Mr. Big wybierali nowe mieszkanie, główną troską pisarki było piękne naturalne światło i… odpowiednie miejsce na buty. Obietnica ukochanego Carrie, że zbuduje jej specjalną garderobę z obszerną przestrzenią na obuwniczą kolekcję zaważyło o wyborze apartamentu. Możemy mieć dwie pary dżinsów i pięćdziesiąt par butów, dlaczego?
Moja modowa teoria: buty są jak biżuteria. Można mieć jedną parę klasycznych złotych kolczyków, ale lepiej mieć kilkanaście różnych modeli i dzięki nim zmieniać charakter stylizacji. Buty to nic innego jak pełen mocy dodatek – przebranie sneakersów na szpilki zmienia nas w diwy. Szalone mokasyny w panterkę pokażą naszą artystyczną osobowość nawet jeśli założymy czarne spodnie i biały t-shirt.
Modowi minimaliści z niesmakiem patrzą na obuwnicze kolekcje liczone w tuzinach. Jeśli planujesz zapanować nad kompulsywnym kupowaniem butów, warto poszukać ponadczasowych, uniwersalnych, solidnie wykonanych modeli. Botki na grubej podeszwie, wiązane trzewiki, Martensy, klasyczne modele sneakersów Adidasa, New Balance czy Nike – to pewne wybory, które z powodzeniem będą służyć przez kilka sezonów.
Ale… co, jeśli nie chcemy aż tak się ograniczać..? Obuwnicze trendy mają się dobrze i prowokują do figli i szaleństw. Najbardziej “odjechane” pary na jesień to futrzane klapki Birkenstock, chodaki UGG, srebrne kowbojki, lakierowane pantofle na niebotycznych obcasach. W butach chodzi o to, żeby się dobrze (i wesoło) chodziło.
Opisy marek produktów znajdziesz tutaj.
*Artykuł przygotowany we współpracy ze Starym Browarem