Twierdzisz, że kino jest dobre na wszystko. Ale co tak naprawdę ma ono wspólnego z biznesem i przedsiębiorczością?
Radek Tomasik, CEO Ferment Kolektiv: Kino samo w sobie jest doskonałym biznesem, o ile producent stworzy dobry film, a dystrybutor i kiniarz zrobią dobry marketing. Polski rynek rósł nieprzerwanie od 2013 do 2019 roku i przez 6 lat stał się niemal dwukrotnie większy pod względem liczby widzów w kinach i ilości wpływów. Równolegle rosły serwisy VOD i Netlflix, a po skwerach rozpychały się nasze kina plenerowe, dlatego uważam, że są to czynniki stymulujące rynek, a nie go ograniczające. Ludzie chcą po prostu oglądać dobre historie. „Kler” Wojciecha Smarzowskiego zarobił w kinach ponad 105 mln złotych, będąc cały czas bardzo udaną pod względem artystycznym i intelektualnym produkcją. A więc nie tylko Patryk Vega robi w polskich kinach dobry biznes. (śmiech)
Ale pandemia zatrzymała tę hossę…
Zgadza się. I dwa lata temu zastanawialiśmy się z Alicją Kulbicką (red. nacz. PP), jaka jest przyszłość kina. Wtedy byłem optymistą i dziś też nim jestem. Rynek w latach 2020-2021 skurczył się wprawdzie o ok. 60-70%, ale w dużej mierze miały na to wpływ zamknięcia kin, nie strach widzów. Dziś te proporcje idą raczej w kierunku 50%, obserwujemy wielki powrót do kin, w tym grup szkolnych. No i nie ma już odwoływania i przesuwania dużych premier. Obejrzeliśmy w końcu Bonda ze wspaniałym product placementem nowego Defendera i lepiej niż w doskonałej reklamie przekonaliśmy się o jego możliwościach terenowych!
No dobrze, ale dziś mieliśmy porozmawiać o bardziej nieoczywistych niż lokowanie produktu związkach kina i biznesu. Jak kino może rozwijać inne niż rozrywka kategorie rynkowe?
Moim zdaniem warto uświadomić sobie fakt, o którym często zapominamy. Idziemy do kina, by się wyłączyć, ale też, by czegoś doświadczyć, by coś przeżyć. Kino jest zaś doświadczeniem zupełnie unikatowym, bo jak żadna inna dyscyplina artystyczna daje nam iluzję quasi-realnego udziału w wydarzeniach na ekranie. Poprzez proces tzw. projekcji-identyfikacji, który skodyfikował ponad 50 lat temu francuski filozof Edgar Morin, przenosimy się do innego świata, identyfikujemy z bohaterami i razem z nimi przeżywamy fantastyczne przygody. To jest immersja, pełne zanurzenie w inny świat. Przekładając to na ludzki język: wstając z kinowego fotela, jesteśmy innymi ludźmi niż gdy na niego siadaliśmy. Bo kino zmienia życie.
Każde kino?
Nie, nie każde. (śmiech) Tylko dobre kino zmienia życie. Na dobre. Trwale i na lepsze. Ale to już rola, by wybrać dla klienta odpowiednie filmy. Gdybym zapytał każdego czytelnika z osobna, jaki jest jego ulubiony film, prawdopodobnie okaże się, że towarzyszy mu on dłużej, niż po wyjściu z kina w drodze do parkingu czy na przystanek. Bliska sercu historia towarzyszy naszym wyborom życiowym, bywa inspiracją do przełamywania własnych barier, a nawet stawania się innym człowiekiem. Dlatego film miał tak niebagatelne znaczenie dla wszelkich autorytaryzmów, a i dziś jest narzędziem propagandy: Kino w sposób najbardziej sugestywny instaluje w nas doświadczenia, które pełnią funkcję perswazyjną.
A co to ma wspólnego z biznesem?
W biznesie chcemy wywierać wpływ na ludzi. Właściciele firm i brandów, menadżerowie, HR-owcy chcą tworzyć sprawne procesy, rekrutować dobrych ludzi, szkolić ich i powodować, by przestrzegali firmowych procedur. Pragną sprawiać, by ci ludzie nie tylko doglądali procesów, ale też je doskonalili, rozwijając zarazem swój wewnętrzny potencjał. Część zespołów musi poza sztywnymi ramami wykazywać się kreatywnością i wykorzystywać swoje najlepsze kwalifikacje, przekonując klientów do zakupu produktów lub usług. A to wszystko z coraz większą produktywnością w otoczeniu konkurencyjnych podmiotów, które chcą robić to samo, ale skuteczniej. Dodatkowo marzymy o aktywnym i świadomym kształtowaniu kultury organizacyjnej naszych przedsiębiorstw. Żeby każdy pracownik wiedział, o co nam, do cholery, w tym wszystkim chodzi. (śmiech) Żyjemy więc z imperatywem zmiany. Zmieniać można albo metodami mechanicznymi, środkami ekonomicznego przymusu – albo inspirując. Jestem orędownikiem tezy, że na tym polega nowoczesne przywództwo, ale też świadomy, kompleksowy marketing. W pewnym sensie uważam się za ucznia Simona Sinka, którego misją jest inspirowanie innych do robienia tego, co ich samych inspiruje.
Czyli powinniśmy pokazywać ludziom filmy?
Nie inaczej. (śmiech) Kino jest dobre dosłownie na wszystko. Na benefity dla pracowników, na integrację: można kino plenerowe zorganizować we własnym ogrodzie lub na dziedzińcu zakładu produkcyjnego, dla wszystkich pracowników, niezależnie od szczebla w hierarchii. Można wybrać seans w multipleksie, zamknąć się z firmą na jednej sali, obejrzeć inspirujący film i po nim wygłosić płomienne przemówienie. Kino jest znakomite w działaniach motywacyjnych, o czym wiedziała Ameryka zimnowojenna, tworząc filmy o Johnie Rambo, choć i seria „Rocky” jest tego znakomitym przykładem. Można to absolutnie robić bez sprzedawania bulshitu. Ale kino może też mieć dalece inne zastosowania, dużo bardziej specjalistyczne.
To znaczy?
Identyfikuję się z tezą, którą kiedyś przeczytałem u Michaliny Butkiewicz, nauczycielki, współautorki podstaw programowych: „Nie ma takiej idei czy wartości, której nie dałoby się ilustrować za pomocą (jakiegoś) filmu”. Filmami można pokazywać konsekwencje nierozwiązanych problemów. Można ilustrować intencje, można komunikować wartości brandów, co robiłem osobiście dziesiątki razy, tworząc projekty filmowe szyte na miarę dla takich marek jak Orange, Mastercard, Multikino, Santander, Desperados, Allegro, OLX , Škoda i wielu innych. Można wykorzystywać film w szkoleniu liderów. Wyobraźmy sobie sytuację: przerwa w pracy, zespół produkcyjny idzie na ćmika, brygadzista razem z pracownikami zaczyna psioczyć na firmę czy kierownika działu. Sytuacja obciachowa: ktoś powołany na stanowisko menadżera liniowego, który umówił się z pracodawcą, że będzie odpowiedzialny za zespół, świadomie go demotywuje, by się przypodobać. Pokazałbym takim pracownikom fragment filmu „Szeregowiec Ryan”, w którym grany przez Toma Hanksa kpt. Miller referuje swoim żołnierzom, dlaczego nigdy nie narzeka przy nich na dowództwo. Istnieje bowiem tzw. hierarchia psioczenia. Psioczysz zawsze do góry, nigdy w dół. Kapral do kapitana, kapitan do majora, major do pułkownika, a ten do generała. Nigdy na odwrót. Bo to nie służy organizacji, a bardzo jej szkodzi. Trudno o łatwiejsze wyjaśnienie. (śmiech)
A jakieś inne przykłady?
W wielu filmach, zwłaszcza branżach kreatywnych oraz szybko się rozwijających, jest niechęć do tworzenia dobrych procesów. Wszelkie próby kierownictwa, by je doskonalić, bywają postrzegane jak zamach na wolność. Części pracowników trudno zrozumieć, że dobrze ułożony proces służy im samym – zdejmuje z nich ciężar odpowiedzialności za pamiętanie o wszystkim. Takich pracowników zaprosiłbym na seans filmu „McImperium” o początkach McDonalda. Założyciele firmy w swym biznesowym pietyzmie stworzyli procesy niemal doskonałe, a widok choreografii doskonale zgranych ruchów w kuchni można by oglądać w nieskończoność. Brian Tracy w książce „Przedsiębiorczość” twierdzi, że 50% młodych Amerykanów rozpoczyna swoją karierę w McDonaldzie. Z jednej strony niewiarygodne, z drugiej – trudno zarzucać staremu mistrzowi kłamstwo. Skoro nie możemy być jak młodzi Amerykanie – obejrzyjmy chociaż film o najlepszej franczyzie wszechczasów.
Z innej beczki: Żaden film tak inspirująco jak „Cast Away. Poza Światem” nie pokazuje, jak ważną obligacją wobec klienta jest zaczerpnięty z logistyki OTIF (on time in full). Tom Hanks, kierownik w FedEx, najpierw serwuje ludziom energetyzujące szkolenie, potem na skutek katastrofy samolotu ląduje na bezludnej wyspie, stając się współczesnym Robinsonem. Po latach dostarcza jedyną ocalałą paczkę pod właściwy adres: wprawdzie nie ON TIME, ale na pewno IN FULL. Zresztą z filmów z Tomem Hanksem można by zrobić osobne szkolenie (śmiech): sam temat budowania relacji między ludźmi i nauki empatii zarówno w organizacji, jak i poza nią, doskonale uczy „Cóż za piękny dzień” o Fredzie Rogersie, wybitnym edukatorze i popularyzatorze pracy z emocjami.
Czyli kino to w dużym stopniu edukacja?
Dokładnie. I to edukacja niezwykle skuteczna. Zresztą my pracujemy w edukacji pozasystemowej od 15 lat, układając programy edukacji z filmem dla szkół. Bo kino to kwintesencja storytellingu – a więc jednej z najskuteczniejszych metod angażowania odbiorcy. To dość zabawne, że storytelling święci dziś tryumfy jako coś odkrywczego, choć jest to narzędzie znane od początku ludzkości, doskonalone w kulturze pisma od grubo ponad 2 tys. lat. Ale zwróćmy uwagę, że w biznesie cały czas edukujemy: klientów, którzy z zimnych leaderów stają się promotorami marki, pracowników, których z ludzi „przychodzących do roboty” chcielibyśmy uczynić ambasadorami firmy, a część z nas (ja na pewno) chciałaby ich codziennie uszczęśliwiać. Edukujemy liderów, wspólników, akcjonariuszy, coraz więcej firm edukuje też wszystkich interesariuszy, w tym anonimowych obserwatorów, co nazywamy odpowiedzialnością społeczną. Poprzez gotowe filmy możemy opowiadać swoje własne historie, wzmacniać swoją tożsamość i w ten sposób – jak mówią trenerzy biznesu – komunikować ją innym. Chcesz? W jednej chwili jestem w stanie podać Ci 10 filmów i seriali na Netfliksie, które uczynią z Ciebie lepszego przedsiębiorcę. (śmiech)
To poproszę!
Lista 13 filmów i seriali, które uczynią Cię lepszym przedsiębiorcą:
- „Praktykant” – user experience, budowanie kultury organizacyjnej, work-life balance, mentoring, odwrócony mentoring,
- „McImperium” – procesy, procedury, standaryzacja, franczyza, etyka pracy,
- „Whiteboy Rick” – sprzedaż, crosselling, upselling,
- „Szeregowiec Ryan” – zarządzanie zespołem, problem solving, motywacja, przywództwo, podział ról w zespole, specjalizacja,
- „Cast Away. Poza światem” – analiza danych, planowanie, konsekwencja, OTIF,
- „Cóż za piękny dzień” – budowanie relacji w zespole, komunikacja bez przemocy,
- „Czego pragną kobiety” – wartości w komunikacji brandów, storytelling w marketingu,
- „The Playbook” / serial Netflix – strategiczne myślenie, analiza danych, przywództwo,
- „Moneyball” – rekrutacja, dopasowanie pracownika do organizacji, umiejętność komunikowania wizji, specjalizacja,
- „Diabeł ubiera się u Prady” – zarządzanie, przywództwo, relacje międzyludzkie,
- „King Richard” – planowanie strategiczne, tworzenie i doskonalenie procesu, konsekwencja,
- „Breaking Bed” – jak stworzyć 10 razy większa firmę w kilka lat, (śmiech)
- „Mistrzowie renowacji samochodów” / serial Netflix – budowanie misji, wizji, celów strategicznych firmy,
- + wszelkie filmy biograficzne o biznesmenach, sportowcach, naukowcach i ich drodze do spełnienia.