Jest ekspertem branży nieruchomości w słonecznej Hiszpanii. Doradza klientom korzystnie i bezpiecznie dokonać transakcji za granicą, współpracując ze sprawdzonymi deweloperami i hiszpańskimi pośrednikami. Tłumaczy, jak niezbędne jest wsparcie prawnika i pośrednika w całym procesie zakupu nieruchomości, jak przedstawiają się dodatkowe koszty administracyjne, w zależności od regionu czy prowincji. Marzena Roszak zapracowała na wielkie zaufanie ze strony klientów, pomagając im na każdym etapie zakupu, już od pierwszego lotu do Hiszpanii. Jest jak farmer w branży nieruchomości, zasadzi, zasieje dobre relacje, aby potem zebrać obfity plon.
Rozmawia: Magdalena Ciesielska | Zdjęcia: Tomek Tomkowiak
Dlaczego warto skorzystać z wiedzy i doświadczenia pośrednika, kupując nieruchomość w słonecznej Hiszpanii? I dlaczego ta opcja, wbrew obiegowej opinii, jest najtańsza i najbezpieczniejsza?
MARZENA ROSZAK: Wersja z pośrednikiem jest tańsza o błędy, które możemy popełnić, nie znając języka hiszpańskiego niezbędnego w urzędach oraz hiszpańskiego prawa nieruchomości, ogólnie przyjętych zasad i reguł, prawidłowości w postępowaniu krok po kroku, co należy uczynić, aby zabezpieczyć swoją inwestycję oraz swoje pieniądze. Nie pobieram prowizji od klienta, który do mnie przychodzi i chce kupić konkretną nieruchomość.
Często ludzie myślą, że pośrednik jest niepotrzebny, bo „co on może zrobić, czego ja nie zrobię?”. Z pełną świadomością i odpowiedzialnością tłumaczę klientom, że warto skorzystać z pomocy i porady pośrednika, nie tylko za granicą, ale również i w Polsce. Pośrednik powinien mieć również kontakt z dobrym prawnikiem, notariuszem, z osobami, które może polecić klientowi podczas całego procesu związanego z zakupem nieruchomości.
Od 2009 roku posiadasz Państwową Licencję Pośrednika w Obrocie Nieruchomościami. Powiedz, proszę, o kompleksowości usług, na jakie może liczyć klient, wybierając Twoją firmę.
Niezależnie w jaki sposób klient się ze mną skontaktuje – czy to jest kontakt przez stronę, poprzez formularz, czy dzięki targom branżowym, czy przez znajomego – ustalamy, co klient potrzebuje i do czego, tzn. czy zakupiona nieruchomość ma być tylko i wyłącznie dla właściciela, jako drugi dom, czy ma to inny cel, najmu krótko- lub długoterminowego. Potem wybieramy oferty w regionie, który klienta interesuje i za kwotę, w której pragnie się zmieścić. Zawsze oscyluję w granicach podanej kwoty, aby nie przekraczać tzw. progu bólu klientów. Kolejnym krokiem jest spotkanie z klientem u mnie w biurze, tu na Libelta 27, czy spotkanie on-line, podczas którego ustalamy, kiedy klient chce oglądać konkretne nieruchomości w Hiszpanii.
Moja zasada jest taka, że podczas pierwszego lotu klienta, również lecę razem z nim lub spotykamy się w umówionym miejscu w Alicante. Odbieram klienta np. z hotelu i zwiedzamy okolicę, interesujące go miejsca. Pragnę, aby klient czuł komfort, miał poczucie wsparcia. Często osoby te mają barierę językową lub wcześniej nie dokonywały podobnych transakcji, więc trzeba im w tym pomóc. Obwożę klienta po tych nieruchomościach, które on już wcześniej wybrał, zadeklarował do obejrzenia. Nieraz tak się zdarza, że wizja oferty, która była propozycją mailową, jest inna niż to, co klient zastaje na miejscu. Widzi otoczenie i stwierdza, że jest tu np. za dużo bloków, za mało zieleni, więc natychmiast – w takich wypadkach – uruchamiam swój plan B (śmiech), mając kontakt z deweloperami i pośrednikiem w Hiszpanii, aby pokazać zainteresowanemu podobne oferty w innych lokalizacjach. Moja wizyta, mój lot do Hiszpanii za pierwszym razem jest tzw. moim wkładem w jego potencjalny zakup mieszkania. Tu klient w żaden sposób nie ponosi kosztów za to, że ja z nim lecę. Każdy kolejny lot – gdy klient odczuwa potrzebę dalszej pomocy – ustalany jest i wyceniany indywidualnie. W większości przypadków jeden wspólny lot pomaga wybrać satysfakcjonującą nieruchomość, resztę formalności załatwiamy on-line. Klient jedynie musi przylecieć do Hiszpanii do notariusza na podpisanie aktu notarialnego.
Bywa też tak, że podczas pierwszego lotu z klientem inwestycja, która go interesuje jest we wstępnej fazie budowy, kiedy jeszcze nie wjechał sprzęt ciężki i nie rozpoczęły się prace budowlane. Wtedy oglądamy tzw. show house, czyli pokazowe mieszkania dostępne u konkretnych deweloperów, po to, by zobaczyć standard wykończenia wnętrz, a także jakość użytych materiałów. Wówczas zdecydowanie łatwiej podjąć decyzję i wszystko samemu ocenić.
Oczywiście, proponuję klientom wsparcie ze strony notariusza, prawnika, jeśli jest taka potrzeba, rekomenduję księgową w Hiszpanii, bo wiem, jak to jest niezwykle przydatne i istotne, np. przy rozliczeniu podatków za wynajem nieruchomości itp. Pomagam też klientom w uzyskaniu kredytu, bo jako PropertyForYou mamy banki oraz brokerów finansowych, z którymi współpracujemy. Ta cała kompleksowość oferty ma aspekt wielowymiarowy, ja po prostu nie pozostawiam klienta samego. Poczuwam się do tego, aby pomóc klientowi, tak jak kiedyś mi pomógł pośrednik…
W taki sposób budujesz więc relację z klientem…
To jedno z moich głównych założeń biznesowych – budować relacje, dawać klientom poczucie bezpieczeństwa oraz zaufania. Zdrowa relacja to fundament współpracy na wielu szczeblach. Kontakt międzyludzki jest przecież niezwykle ważny, nie tylko w branży nieruchomości. Według mnie czynnik ludzki jest po prostu najistotniejszy.
Oczywiście, zdarzają się też i takie sytuacje, że lecę z klientem do Hiszpanii na oglądanie umówionych i zaplanowanych nieruchomości, a klient nie podejmuje od razu decyzji. Ja wówczas nie naciskam, nie jestem nachalna – bo sama tego nie lubię. Klient ma zawsze czas na zastanowienie, tyle czasu, ile potrzebuje, nieraz jest to rok lub dłużej. Niekiedy i rezygnuje z aktualnej oferty, bo chce jeszcze poczekać na wymarzoną nieruchomość. Nie obrażam się na to, ma do tego prawo…
Często spotykam się z rekomendacją moich klientów, co mnie ogromnie cieszy, motywuje, daje nowy impuls do działania. I tak buduję nieustannie łańcuszek powiązań, sieć znajomości, dzięki właśnie prawidłowym relacjom. Mój mąż śmieje się ze mnie, że jestem farmerem (śmiech), ale coś w tym jednak jest. Gdziekolwiek pracowałam, budowałam relacje, które zostały ze mną na długo, a niektóre i po dziś dzień. Czyli funkcjonuję w branży nieruchomości jako farmer (śmiech), który zasiewa ziarna, dba o zasadzone rośliny, aby przyniosły dobre plony.
Cena za nieruchomość to nie wszystko, bo tak jak wszędzie, tak i w Hiszpanii są opłaty dodatkowe, których nie unikniemy. Jakie to są dodatkowe koszty?
Dodatkowe koszty przy zakupie to ok. 13-15% wartości nieruchomości. W ich skład wchodzą m.in.:
– średnio ok. 1,5% tzw. AJD (impuesto de Actos Juridicos Documentados), czyli podatek od czynności cywilnoprawnych. Wysokość podatku zależna jest też od regionu np. w Murcji wynosi 2% ,a w Walencji 0,1%
– koszty administracyjne:
- notariusz: opłata uzależniona od wartości nieruchomości i uregulowana przepisami prawnymi. Może ulec zmianie, jeśli posiłkujemy się kredytem (doliczana jest kwota aktu notarialnego kredytu hipotecznego),
- wpis do księgi wieczystej: ustalany na podstawie wartości nieruchomości (ok. 0,1% do 2%),
- jeśli chcemy posiłkować się kredytem hipotecznym zostanie przygotowana na potrzeby kredytu wycena nieruchomości; koszt takiej wyceny to ok. 300-600 euro,
- prowizja bankowa przy kredycie,
- prowadzenie rachunku bankowego – opłaty zgodnie z tabelą opłat w banku,
- 10% ITP (Impuesto sobre Transmisiones Patrimoniales ) – czyli podatek od przeniesienia; płatny w sytuacji, gdy planujemy zakup nieruchomości z rynku wtórnego,
- prawnik w zależności od zakresu usług, jednakże cena jest ustalana po spotkaniu/rozmowie z przedstawicielem kancelarii prawniczej.
Koszty tzw. administracyjne nie są małe i należy o nich pamiętać, podejmując decyzję o zakupie nieruchomości.
Czyli proces zakupu oraz koszty okołozakupowe w Hiszpanii są bardzo podobne jak w Polsce…
Można tak powiedzieć. Nie patrzymy tylko na podaną podstawową cenę za nieruchomość. Musimy być świadomi dodatkowych kosztów. Ja uczulam, że cena, którą w ogłoszeniach widzi klient, jest ceną netto, do niej więc doliczamy VAT i kolejne opłaty. Pragnę podkreślić, że zarówno w Polsce, jak i w każdym innym kraju funkcjonują koszty okołozakupowe, koszty administracyjne, a pośrednik nieruchomości oraz prawnik niewątpliwie gwarantują bezpieczeństwo transakcji.
Wzięcie kredytu w Hiszpanii stanowi trudność?
Zanim klient podpisze umowę przedwstępną musi iść do hiszpańskiego banku i założyć tam konto. Wszystkie opłaty późniejsze dotyczące nieruchomości, transze kredytu do dewelopera lub opłata końcowa przy podpisaniu aktu notarialnego powinny być uiszczane z hiszpańskiego konta. To związane jest z prawem o przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy. Istotny przy całej transakcji jest numer N.I.E. Złożenie wniosku o nadanie numeru N.I.E (Número de Identificación Extranjero), czyli numeru identyfikacji podatkowej dla obcokrajowców, tak jak w przypadku konta bankowego, jest rzeczą niezbędną. Nie ma możliwości podpisania aktu notarialnego bez tego numeru. Można to zrobić bez prawnika i bez pośrednika, ale będzie to trwało bardzo długo. Upieram się i naprawdę namawiam klientów, aby skorzystać z pomocy prawnej, bo wtedy taki nr N.I.E. możemy uzyskać np. w 3 dni. I odchodzą wtedy klientowi kwestie czasochłonne i stresogenne.
Wszelkie procedury i formalności zakupu nieruchomości w Polsce i w Hiszpanii są naprawdę bardzo podobne. Jednak w Hiszpanii wzięcie kredytu jest o wiele łatwiejsze i można otrzymać nawet do 70 proc. wartości nieruchomości. Wymagane są do tego takie dokumenty jak: nasz polski BIK (Biuro Informacji Kredytowej), przychody z ostatniego roku lub przy działalności PIT-y z dwóch ostatnich lat (nie ma znaczenia czy działalność jest zarejestrowana w Polsce czy w innym kraju) i dodatkowo wyciąg z konta z ostatnich sześciu miesięcy.
Często podróżujesz do Hiszpanii w celach biznesowych?
Raz na dwa miesiące, nieraz częściej. I planuję sobie tak spotkania, aby zapełnić tydzień, choć wiadomo moja długość pobytu uwarunkowana jest od dostępności lotów. Ostatnio np. poleciałam bez klienta, tylko dlatego, że poumawiałam się z nowymi deweloperami na rozmowy, aby poszerzać wachlarz oferty i możliwości. Choć moim założeniem jest, aby moja działalność pośrednika, pozostała „butikowa”. Nie będę miała na stronie tysiąca ofert z różnych regionów Hiszpanii oraz z różnych stron świata, bo tego zwyczajnie nie chcę. To tak jak w dobrej restauracji, jest krótka karta menu, z wyselekcjonowanymi daniami, ze specjalnościami szefa kuchni, z których restauracja słynie.
Skupiam się więc na pewnym terytorium. Oferty u mnie są konkretne, jest ich stosunkowo mało, ale jeśli klient czegoś nie znajdzie, jestem otwarta i będę szukać oferty zgodnie z wymaganiami i oczekiwaniami klienta.
Jak Ci się współpracuje z hiszpańskimi deweloperami?
W Hiszpanii bardzo szybko zmienia się dostępność mieszkań. Podam prosty przykład – odbierałam katalogi na targi we wrześniu br., aby zaprezentować je tu w Poznaniu, to 4 dni przed targami już jedna oferta była nieaktualna, miała bardzo dobrą cenę i znalazła nabywcę.
Firmy deweloperskie, z którymi współpracuję, są sprawdzone, przetrwały pandemię lub są na rynku około 10 lat. Patrzę na cenę deweloperów, bo „cena czyni cuda!” i ma odzwierciedlenie w standardzie ofert, w wyposażeniu wnętrz, w materiałach. Deweloperzy, z którymi nawiązałam współpracę, mają naprawdę bogate doświadczenie i prezentują wysoki standard oraz jakość wykończenia.
I jeszcze, co pragnę podkreślić, deweloperzy w Hiszpanii są bardzo otwarci na współpracę z pośrednikami, oni bardzo chętnie pokazują nieruchomości, bo przecież im też zależy na sprzedaży. A rynek hiszpańskich nieruchomości obecnie jest bardzo dynamicznym rynkiem, sprzedaje się praktycznie wszystko.
Rozumiem, że w Twoich ofertach przeważa rynek pierwotny…
Tak, 90 proc. ofert, które zamieszczone są na stronie PropertyForYou, pochodzi z rynku pierwotnego. Moim zdaniem rynek pierwotny jest w dużej mierze bezpieczniejszy dla klienta niż rynek wtórny, nie wymaga aż tyle stresu i dokumentacji. Kupując mieszkanie z rynku wtórnego, musimy najpierw sprawdzić nieruchomość, czy nie ma zadłużenia, nieoczekiwanych dzikich lokatorów, czyli tzw. okupas. W przypadku rynku wtórnego zawsze należy zrobić audyt nieruchomości.
Z jakiego regionu masz najwięcej ofert?
Cały czas jest to wybrzeże Costa Blanca, choć schodzę coraz niżej, czyli aż do okolic Murcji na Costa Cálida. Posiłkuję się też wsparciem hiszpańskich pośredników, bo ja np. nie mogę sprzedać nieruchomości w Rzymie, Barcelonie czy Bilbao, raczej formalnie mogę (śmiech), ale nie dostanę za to wynagrodzenia. Musiałabym mieć osobną działalność w każdym z tych regionów, co jest dość problematyczne i dla mnie niepotrzebne. Skupiam się zatem na Costa Blanca i coraz bardziej Costa Cálida. Rejon Murcji jest przepiękny, nieprzepełniony jeszcze turystami. Ekspansja branży nieruchomości idzie już w tym kierunku, choć nadal jest to region, gdzie jest mniej turystów i wpływa to na większy komfort i odpoczynek. Jeśli klienci chcą kupić mieszkanie w okolicach Alicante, w Benidormie, czy kierując się w stronę Walencji, np. w miejscowości Calp – to już muszą się liczyć z wyższymi cenami, a po drugie z napływem turystów z różnych stron świata, co powoduje niejednokrotnie tłok i duży ruch. Te lokalizacje są też po prostu droższe, bo jest tam coraz mniej miejsca na nowe nieruchomości, dodatkowo dominuje teren skalisty. Uwarunkowania terenu, ale i moda na te miejsca spowodowała ich przepełnienie.
Ze względu na ekspansję turystów do Hiszpanii, zmieniają się przepisy dotyczące najmu wakacyjnego. Reformy te obowiązują już w Barcelonie, w Alicante i Walencji, a prawdopodobnie tendencja rozszerzy się na całe wybrzeże. Jakich kwestii dotyczą te przekształcenia?
Przede wszystkim mieszkanie wynajmowane może być tylko w całości, nie na pokoje, jak funkcjonowało do tej pory. Licencja wakacyjna wydawana będzie raz na 5 lat na właściciela, a nie na nieruchomość jak to miało miejsce do tej pory i przy każdym odnowieniu będzie wymagana zgoda wspólnoty mieszkaniowej. Najem krótkoterminowy nie może być dłuższy niż 10 dni dla jednej rodziny czy osoby. Właściciel posiada pełną odpowiedzialność za nieruchomość, a nie firmy zarządzające. Nowe przepisy mówią również o tym, że nie ma opcji zostawiania kluczy w skrzynkach pocztowych z kodem, właściciel musi więc zapewnić całodobowy kontakt telefoniczny, a przekazanie kluczy musi odbyć się osobiście lub przez osoby zarządzające nieruchomością. Wymagane jest także opracowanie wewnętrznego regulaminu obiektu, informacje przeciwpożarowe w kilku językach, a także należy przed wynajmem uzyskać raport gminny potwierdzający fakt, że lokal jest zgodny z planami urbanistycznymi. Te restrykcyjne obostrzenia będą się rozszerzać, bo są one wynikiem kryzysu mieszkaniowego nie tylko w Hiszpanii, ale i w całej Europie, oraz spowodowane są napływem dużej liczby turystów wakacyjnych.
Wspomniałaś o licencji turystycznej. Jaki jest jej koszt oraz czas do jej uzyskania?
Będę się powtarzać (śmiech), ale tak już jest, że wszystkie koszty w Hiszpanii uzależnione są od prowincji, od regionu. Maksymalnie trzeba liczyć w granicach 600 euro za licencję turystyczną, a czas oczekiwania na nią to od 3 do 6 miesięcy. Może być i krócej, ale bezpieczniej założyć około pół roku.
Z takich ciekawostek – Barcelona planuje zakazać do listopada 2028 wynajmu mieszkań krótkoterminowych. Najprawdopodobniej poskutkuje to wycofaniem ponad 10 tysięcy mieszkań, które obecnie posiadają licencję turystyczną. Natomiast w centrum Majorki nie wynajmie się mieszkania, można to zrobić, ale bardziej na obrzeżach miast.
Czy jest jakieś wyjście z tej patowej sytuacji blokady najmu wakacyjnego?
Aby ostudzić niepokój potencjalnych klientów, powstają nowe możliwości. W związku ze zmianami, nawiązałam kontakt z deweloperem w okolicach Murcji, jednym z pierwszych budujących na gruncie turystycznym, czyli takim, który już od początku przeznaczony jest pod usługi np. hotelowe. Stawia w okolicach Murcji apartamentowce, w których jest recepcja i obsługa 24h/dobę oraz są osoby dedykowane do zarządzania najmem. Co ważne, VAT jest wtedy nie 10 proc., a 21 proc. W tym przypadku mamy jednak możliwość odzyskania VAT-u w przeciągu niecałego roku, od momentu, kiedy dokona się zakupu nieruchomości. Deweloper sugeruje również pomoc ze strony doradcy podatkowego, czyli jest obsługa na kilku poziomach. W takim wypadku właściciel mieszkania od razu może otrzymać licencję turystyczną, tzw. zgodę na najem wakacyjny, bo w tych obiektach jest wszystko, co jest wymagane w prawie hiszpańskim. I według mnie jest to bardzo dobre rozwiązanie. Tutaj nie ma ryzyka i niedociągnięć w tym temacie. Hiszpańscy deweloperzy znaleźli pewną lukę i zaczęli z niej korzystać, aby nie osłabić przepływu turystów z różnych stron świata.
Jeśli klient kupuje nieruchomość stricte pod wynajem krótkoterminowy, wakacyjny, czy może również korzystać z tego obiektu?
Właściciele nieruchomości turystycznych, aby ubiegać się o zwrot VAT-u, zobligowani są wynająć mieszkanie cztery miesiące w przeciągu roku, a w pozostałe miesiące mogą z niego korzystać. Każdy właściciel do swojej nieruchomości może przyjechać, kiedy tylko chce, oczywiście po uprzednim ustaleniu z operatorem nieruchomości, czyli firmą zarządzającą obiektem.
Choć czas wakacyjnych urlopów jest dość odległą perspektywą, bo przed nami dopiero sezon zimowy, to warto być obeznanym w wynajmie wakacyjnym w Hiszpanii. Ile można zarobić za wynajem jednej nieruchomości, biorąc pod uwagę sezon niski, średni i wysoki?
Poza sezonem obłożenie turystów może być w granicach 20%, w sezonie średnim ok. 60% , a w wysokim ok. 90%. Koszty? Zależnie od lokalizacji.
W niektórych przypadkach za tę samą nieruchomość poza sezonem można uzyskać 700 euro miesięcznie, a w sezonie wysokim i średnim od 150 euro dziennie lub więcej. Założenie ma sens, jeśli najem jest na okres nie krótszy niż 3 dni.
Wszystko zależy od regionu, powtórzę raz jeszcze. Są takie miejsca na wybrzeżu, gdzie wynajmujący mają widok na morze z obu stron, co stanowi o atrakcyjności tych lokalizacji. I funkcjonuje tam tylko sezon średni i sezon wysoki. W sezonie wysokim właściciel otrzymuje od 350 euro za dobę wynajmu, a w okresie średnim między 100-200 euro za dobę, czyli zarobek rewelacja!
Przy najmie nieturystycznym właściciel może liczyć na ok. 1 tys. euro miesięcznie za mieszkanie z 2 sypialniami; tu przy najmie długoterminowym odpadają koszty firmy zarządzającej. Natomiast przy najmie krótkoterminowym, tzw. turystycznym, musi być opłacana firma, która zajmuje się zarządzaniem obiektem.
A jak windowany jest koszt zlecenia opieki nad mieszkaniem firmie zarządzającej?
Znowu ten koszt uzależniony jest od regionu i wynosi od 20 do nawet 50 proc., średnio trzeba brać pod uwagę ok. 30 proc.
Ile wynosi podatek od wynajmu?
19 proc., podatek dochodowy, w okresach wynajmu, minus koszty np. za firmę zarządzającą itd. Nie trzeba zakładać działalności gospodarczej do momentu aż nie przekroczymy więcej niż pięciu nieruchomości.
Zatrzymałyśmy się na temacie kosztów, wyjaśnij jeszcze, jak często płaci się podatek od nieruchomości, jakie są przykładowe stopy zwrotu.
Podatek od nieruchomości płacony jest podobnie jak w Polsce, czyli raz do roku. Uzależniony jest od powierzchni nieruchomości, a w większości przypadków wynosi ok. 1 proc. Natomiast przykładowe stopy zwrotu z inwestycji plasują się między 5 a 10 proc., zależnie od prowincji i atrakcyjności, choć tak rozsądnie trzeba liczyć ok. 8 proc.
Jesteś właścicielką mieszkania w Hiszpanii, które jest Twoją wizytówką, można je oczywiście obejrzeć, ale nie podlega najmowi. Od momentu zakupu tej nieruchomości zmieniły się Twoje plany biznesowe. Opowiedz o tym pokrótce.
Gdy z mężem zdecydowaliśmy się na zakup mieszkania na wybrzeżu Costa Blanca, 7 km od miejscowości Torrevieja, również korzystaliśmy z usług i pośrednika, i prawnika. Podkreślę, że w całym procesie zakupu nieruchomości tak profesjonalne wsparcie było dla nas niezbędne. Zaczęliśmy szukać bezpiecznej przystani, gdy wybuchła pandemia, następnie wojna w Ukrainie i nie wiadomo było, jaki obrót przyniosą sprawy geopolityczne. Kupiliśmy dziurę w ziemi, nie mury budynku… Mój mąż nawet stwierdził, że kupiliśmy część łąki (śmiech), bo nic tam wówczas nie było, proces budowy nie był nawet rozpoczęty. Co istotne, koszty za nieruchomość drożeją w Hiszpanii nawet 30% od momentu wbicia przysłowiowej łopaty. Kupując zatem nieruchomość na etapie dziury w ziemi, mamy pewność, że koszt inwestycji będzie mniejszy.
Odebraliśmy mieszkanie w przeciągu 1,5 roku, czekaliśmy aż deweloper odda do użytku wszystkie przewidziane części wspólne. I od tego momentu naszego zakupu zaczęły do mnie spływać pytania od przyjaciół, od znajomych, jak wygląda proces zakupu nieruchomości w Hiszpanii. Zbieg okoliczności pozwolił mi na przekształcenie się na bycie pośrednikiem nieruchomości w Hiszpanii. Dlatego ze swojego doświadczenia rekomenduję wybór pośrednika oraz wsparcie prawnika przy zakupie mieszkania, apartamentu dla siebie lub w celach najmu. Z tym pośrednikiem, który wtedy nam pomógł, ja współpracuję nadal. Nie planowałam takiego ruchu, zmiany lokalizacji mojej profesji, ale życie samo napisało scenariusz. (śmiech) Oczywiście, jestem wdzięczna losowi za taką zmianę, u mnie często nieplanowane rzeczy mają dobre zakończenia.
Jaki masz kolejny biznesowy koncept?
Dzięki nowym klientom, których uzyskałam drogą marketingu szeptanego, moim zdaniem najlepszą z możliwych, oraz za pośrednictwem targów branżowych, wciąż się rozwijam. Ponadto pierwszy mój wywiad w „Poznańskim Prestiżu” przysporzył mi wielu nowych klientów, z czego jestem bardzo dumna. Ten nieustanny rozwój mojej działalności oraz zapytania ze strony klientów o Włochy, głównie region Toskanii czy Mediolanu oraz okolice sławnego jeziora Como, spowodowały, iż następnym kierunkiem mojej destynacji jest właśnie słoneczna Italia. Nawiązałam już współpracę z pośrednikiem nieruchomości we Włoszech, konkretnie z tego regionu, który mnie i moich klientów interesuje. Mam nadzieję, że od nowego 2025 roku ruszę już pełną parą, a to tylko i wyłącznie, że ja nie lubię niczego na tzw. wariata. Tak samo było z Hiszpanią, i tak samo jest obecnie z Włochami – dużym szacunkiem darzę osoby, które chcą wydać swoje pieniądze za granicą i uważam, że powinni oni mieć bardzo wysoki poziom bezpieczeństwa. Muszę mieć zaufanego pośrednika, sprawdzonych deweloperów, prawnika oraz księgową w danym regionie, aby cokolwiek móc rekomendować klientom. Uważam, że przy transakcji są to cztery najważniejsze filary.