Martyna Maczulis | Potknięcia zawsze mnie motywują

Martyna Maczulis Elite Beauty|Martyna Maczulis Elite Beauty|Martyna Maczulis Elite Beauty|Martyna Maczulis Elite Beauty|

Konkretna, z poczuciem humoru i mająca smykałkę do prowadzenia biznesu. Pomysłowa i lojalna. Nie poddaje się, nie zraża porażkami, dąży do wyznaczonego celu. Mogłaby prowadzić warsztaty motywujące, dzięki wyznawanym wartościom i cechom charakteru. Wszystko przed nią… Aktualnie jest właścicielką Elite Beauty, a we wrześniu otwiera swój nowy biznes. Jaki? Dowiedzcie się sami…

Podczas rozmowy z Alicją Kulbicką (red. naczelną „Poznańskiego Prestiżu”) mówiłaś, że nowa, większa lokalizacja Elite Beauty – to dopiero początek. Zmieniłaś salon na większy metraż w rozwijającej się pandemii. Teraz przy najwyższym, od 20 lat, kursie dolara, wysokim euro, niskiej złotówce i dławiąco wysokiej inflacji masz kolejny pomysł na biznes. Jak to się robi?

MARTYNA MACZULIS: Pomysłów na biznes to ja mam wiele, ten obecnie realizowany jest jednym z… (śmiech) Nie każdy jednak okazuje się strzałem w dziesiątkę. Życie wszystko weryfikuje. Półtora miesiąca temu poleciałam do Hiszpanii, do Marbelli, z zamysłem otwarcia tam salonu piękności, ale w związku z przeróżnymi komplikacjami i utrudnieniami zdecydowałam się zainwestować finanse znów w Polsce. Podczas spędzonych nad Morzem Śródziemnym dwóch tygodni zrobiłam dokładny research i doszłam do wniosku, co jest bardziej opłacalne. Wynajem lokalu, nowa inwestycja, konkurencja na hiszpańskim rynku – wszystko przeanalizowałam.

Martyna Maczulis Elite Beauty

Wyjawisz tajemnicę cóż to za biznes?

Balijskie spa, stricte z pracownikami z Balii.

Skąd taki pomysł? Co cię zainspirowało?

Przebywając w Marbelli, odwiedzałam przeróżne salony urody i relaksujące spa. Dotarłam w ten sposób do ciekawego i oryginalnego miejsca, jakim jest balijskie spa, gdzie masowały Balijki. Pomyślałam, że poznański rynek beauty obfituje głównie w tajskie masaże, a o balijskich technikach służących odprężeniu nie słyszałam. Sama doświadczyłam wówczas cudownego relaksu dzięki balijskim metodom, orientalnym masażom. I oczarowana szybko doszłam do wniosku, dlaczego by nie spróbować.

Nawiązałaś nowe relacje?

Poznałam tam wspaniałych ludzi – bo jak zawsze podkreślam, mam szczęście do ludzi. Spotkałam naszą rodaczkę, a także kobietę z Ukrainy. Obie przemiłe, wykwalifikowane, specjalistki w branży beauty pracujące w luksusowych i prestiżowych salonach w Marbelli. Zaprosiłam je na obiad, długo rozmawiałyśmy. Ja dużo pytań zadawałam, (śmiech) a one odpowiadały i wprowadzały mnie w lokalne niuanse.Wszystko nie jest takie kolorowe, na jakie wygląda na początku…

Dlaczego jednak Marbella odpadła z listy Twoich pomysłów?

Bo czas i moment nie ten. Jakbym załatwiła wszystkie kwestie formalne, cały szereg dokumentacji i pozwoleń, to otwarcie wypadłoby już po sezonie, może na jesień. Trzeba tam otwierać biznes w sezonie, aby klienci korzystali już z usług kosmetycznych w czasie wakacji. Zrozumiałam, że zanim wkroczę na rynek międzynarodowy (bo to nie znaczy, że kierunek hiszpański kompletnie został wykreślony z mojej listy marzeń), to zainwestuję w kolejny biznes na lokalnym rynku. Stąd narodził się pomysł na miejskie, balijskie spa.
Kiedy rusza balijskie spa? Kiedy może przyjmować pierwsze klientki?
O ile wszystko pójdzie prawidłowo, remonty nie będą przesuwane – to otwarcie planuję na dzień moich urodzin (śmiech), czyli 26 września.

Martyna Maczulis Elite Beauty

Gdzie będzie zlokalizowane, niedaleko obecnego Elite Beauty?

Tak, niedaleko, czyli 500 metrów od mojej aktualnej siedziby. (śmiech) Wracam na stare „śmieci”, jak to się kolokwialnie mówi. Gabinet 30-metrowy, który przed laty prowadziłam, jest wolny i dodatkowo zwolnił się drugi lokal. Moim zamysłem jest połączenie obu i stworzenie większej powierzchni, około 80-metrowej pod kątem tylko i wyłącznie masaży. Cieszę się, że bliska lokalizacja obu gabinetów pozwoli mi dopilnowywać wszystko i wzmacniać relacje pomiędzy klientami. Bo na tym mi najbardziej zależy, aby klient – nowy czy stały – był zawsze zaopiekowany, zadowolony z naszych usług, rekomendował je i polecał bliskim. Opieram ofertę na relacjach międzyludzkich, gdyż to buduje dobre podwaliny pod kolejne moje pomysły i przedsięwzięcia. Bez klientów żaden biznes się nie kręci…
Nowa inwestycja będzie pod szyldem Elite Beauty czy będzie to nowy brand?
Z marką Elite jestem kojarzona. Obecnie powstaje Elite Bali Spa – to będzie dziecko prosperującego już Elite Beauty. (śmiech)

Powiedziałaś niegdyś bardzo ważne słowa, że sukces nie jest nigdy przypadkowy i trzeba w niego włożyć ogrom pracy i poświęcenia. Jak jest z tą nową inwestycją?

Przede wszystkim to trzeba wierzyć w siebie i w swoje marzenia. Ja tak czynię od lat. Jestem wielką optymistką, z głową pełną pomysłów – tę cechę odziedziczyłam po moim Tacie, który często ryzykował, podejmował wyzwania biznesowe i nie bał się tego. Jestem pozytywnie nastawiona do świata, do ludzi i zdarzeń, nie biorę na wstępie, że coś może się nie udać. Oczywiście, to nie jest tak, że wszystko w życiu mi się udaje, bo miałam swoje potknięcia. Uczę się wciąż na swoich błędach i doświadczeniach – to jest ta życiowa mądrość, mądrość w biznesie, którą sukcesywnie nabywam. Potknięcia zawsze mnie motywują i staram się nie poddawać, nie załamywać, nie płakać, tylko iść naprzód i wymyślać nowe kierunki rozwoju, nowe pomysły. Pomaga mi w takim podejściu moja uparta natura, mój charakter, aby dążyć do wyznaczonego celu.

Elite Beauty w Skórzewie oferuje usługi premium i ma swoich stałych klientów, a balijskie spa, jaką będzie mieć ofertę i ceny?

Zawsze w moim gabinecie jest zapotrzebowanie na usługi luksusowe, z tzw. wyższej półki i nie zauważam spadku zainteresowania nimi, nawet przy wysokiej inflacji i spadku złotego – o czym wspomniałaś na początku naszej rozmowy. Oczywiście, zabezpieczam się na przyszłość, bo mam leasingi, swoje zobowiązania finansowe – dlatego wybrałam miejskie, balijskie spa w bardziej przystępnych, niewygórowanych cenach. I jeśli sytuacja ekonomiczna na tyle się zmieni, że odczują inflację strefy dużo bardziej zamożne, to balijskie spa będzie wspaniałą alternatywą. Tu będzie można się zregenerować i zdystansować od problemów – i to za rozsądną cenę.
Pragnę też nadmienić, że balijskie spa nie będzie moim ostatnim biznesem. Jest to – według mnie – dobry pomysł na inwestycję i to wykorzystuję. To biznes, który nie wymaga dużego wkładu finansowego. Ryzyko upadłości jest dużo mniejsze, bo i kapitał inwestuje się mniejszy. Nikt nie chce zaciągać wielkich kredytów, bo wiadomo jak wygląda sytuacja na obecnym rynku. A otwarcie dużego gabinetu czy kliniki wiąże się z ogromnymi pieniędzmi.

Ile osób będzie pracowało w balijskim spa?

Na sam początek mam zatrudnionych trzech Balijczyków. Jestem w trakcie załatwiania wszystkich dokumentów, ułatwiających im i przedłużających im pobyt w Polsce. Wszyscy pracują na kontraktach.

Martyna Maczulis Elite Beauty

Kto pomógł Tobie w aranżacji i zaprojektowaniu tego wyjątkowego miejsca?

Jestem jak ta Zosia samosia. Lubię wszystko zaprojektować sama, według własnego gustu i upodobań. Jestem osobą uzdolnioną plastycznie, manualnie, przed laty malowałam obrazy, więc dlatego ufam sobie i swoim pomysłom. Myślę, że mam zmysł estetyczny. (śmiech)
Jeśli chodzi o orientalne masaże, to stwarzam kompletnie inny klimat niż znany na poznańskim rynku do tej pory. Balijskie spa będzie miało inny wystrój, delikatny, stonowany, bez krzykliwych wzorów i ostrych kolorów, których sama nie lubię. Kolory będą neutralne, to kolory ziemi – aby klient jak najbardziej się zrelaksował, aby umysł i oczy odpoczęły, aby nie było dodatkowych bodźców, zero pstrokatych detali. Będzie ekskluzywnie, prestiżowo, w stylu boho, z dekoracjami nawiązującymi do natury; wykorzystam na pewno bambusowe ozdoby.

Będą tam trzy gabinety do masażu, w tym jeden gabinet podwójny. Wtedy będzie można przyjść np. z mężem, narzeczonym, chłopakiem, przyjaciółką i wspólnie poczuć powiew Balii.

Z jakich zabiegów będą mogli skorzystać klienci?

Głównych masaży będzie pięć, każdy więc będzie mógł wybrać coś odpowiedniego dla siebie. Jeśli ktoś preferuje typowo relaksacyjne masaże, to w ofercie Elite Bali Spa będą delikatne, na bazie olejków. Z kolei osoby, które mają problemy ze spięciem mięśni, problemy kostne, zdrowotne – mogą wybrać masaże typowo suche, gdzie nacisk na te miejsca jest mocniejszy. Mam zatrudnioną osobę kompetentną, która przeprowadzi wywiad z każdym klientem, zada podstawowe pytania i pokieruje, jaki masaż jest odpowiedni, a jaki kompletnie niewskazany przy konkretnych dolegliwościach.

Jak spędzasz wakacje?

Lubię podróżować i relaksować się, podobnie jak lubię pracować. (śmiech) Priorytetem jest dla mnie aktualna inwestycja Elite Bali Spa i jej otwarcie 26 września. Dodatkowo kupiłam nowy dom i plany wakacyjne trochę zostały odłożone na bok. Jak to się mówi, są rzeczy ważne i ważniejsze i ja teżstale się uczę tworzyć sobie hierarchię ważności.

Czy Bali mogłoby być Twoim kierunkiem podróży?

Bali to jest moje marzenie! (śmiech) Nawet w tym roku chciałam lecieć, ale musiałam to przesunąć na następny rok. Zawsze plany wakacyjne, jakiekolwiek zagraniczne podróże konsultuję z moim partnerem. Kalkulujemy koszty, bierzemy „za” i „przeciw” i wspólnie podejmujemy decyzję. Bali za nami czeka…

REKLAMA
REKLAMA

Może cię zainteresować:

Martyna Maczulis Elite Beauty|Martyna Maczulis Elite Beauty|Martyna Maczulis Elite Beauty|Martyna Maczulis Elite Beauty|
REKLAMA
REKLAMA

Katarzyna Jakubowska. Dyrektor Wielkopolskiej Loży BCC | Sztuka budowania relacji w biznesie

Artykuł przeczytasz w: 14 min.
Katarzyna Jakubowska Dyrektor Wielkopolskiej Loży BCC


W biznesie relacje są kluczowe – to one decydują o sukcesie, partnerstwie i możliwościach rozwoju. Katarzyna Jakubowska przeszła drogę od „twardego zadaniowca” do liderki, dla której wartości, zaufanie i prawdziwe zainteresowanie drugim człowiekiem stały się fundamentem pracy. Dziś, jako Dyrektor Wielkopolskiej Loży BCC, jednoczy przedsiębiorców i tworzy przestrzeń do budowania trwałych, wartościowych relacji w wielkopolskim środowisku biznesowym.

Rozmawia: Alicja Kulbicka | Zdjęcia: Katarzyna Sierszeńska

Twoja ścieżka zawodowa obejmuje zarządzanie sprzedażą, współpracę z międzynarodowym biznesem, rozwój kluczowych relacji i protokół biznesowy. Jak te doświadczenia wpłynęły na Twój sposób pracy i podejście do budowania relacji?

KATARZYNA JAKUBOWSKA: Rzeczywiście, trochę tych doświadczeń się nazbierało. (śmiech) Ponad 20 lat poruszania się w świecie biznesu, zwłaszcza międzynarodowego, otwiera umysł, daje szersze perspektywy. Zaczynając swoją drogę zawodową, byłam tzw. twardym zadaniowcem, z wysoko postawioną potrzebą sukcesu i atrybutami lidera. Z czasem, przyjmując coraz większe obszary odpowiedzialności zarówno w kontekście wielkości zespołów, budżetów czy obszaru geograficznego, nabywałam coraz więcej pokory. Ważniejsze bowiem stawały się dla mnie dwie perspektywy – pozostania w zgodzie z własnymi wartościami oraz prawdziwe zainteresowanie drugim człowiekiem. Podkreśliłabym tu słowo prawdziwe. Jesteśmy w Polsce relatywnie świeżą demokracją, na przełomie wieku, ciągle uczącą się jeszcze reguł kapitalizmu. Nasza kultura pracy, zakładane biznesy opierały się na twardych ekonomicznych parametrach, a tzw. zasób ludzki miał być siłą sprawczą. Myślę, że wiesz, co mam na myśli. Na szczęście od kilkunastu lat na efektywne zarządzanie biznesem spogląda się bardziej holistycznie, rozumiejąc, że relacje, zarówno te wewnątrz, jak i zewnętrzne stają się często determinantą sukcesu lub jego braku. Biznes międzynarodowy wie to od dawna, dlatego równie mocno skupia się na celu i na budowie relacji. U nas to ciągle proces, który dopiero nabiera rozpędu i zrozumienia, że przecież biznes robimy zawsze z osobą, a nie firmą, a najchętniej z tą, którą znamy i lubimy.

Jakie kompetencje są kluczowe w świecie biznesu? Jakie umiejętności są niezbędne w pracy z przedsiębiorcami i liderami?

Elastyczność, otwartość i naturalność. Dziś pozerstwo, sztuczność, politykierstwo nie są dobrze widzianymi praktykami. Zresztą tak naprawdę nigdy nie były. Być może dodawały tzw. atrybutu władzy. Pozornego. Przedsiębiorcy, którzy wykonują „taniec kogutów” wokół siebie, stanowiący element wzajemnych negocjacji, często kończą bez dopięcia transakcji. Obserwowałam dziesiątki takich sytuacji. Inwestorzy i przedsiębiorcy z Bliskiego Wschodu, Azji oraz Stanów Zjednoczonych, najpierw poznają człowieka. Dopiero jak okazuje się reprezentować określone wartości, odpowiednią kulturę biznesu i oczywiście zaplecze niezbędne do współpracy, następuje istotne otwarcie rozmów.

Pracowałaś w środowisku międzynarodowym, współpracując z globalnymi markami i zarządami firm. Jakie różnice w kulturze biznesowej najbardziej Cię zaskoczyły?

Cały czas środowisko międzynarodowe jest mi bliskie. Trochę żartem, trochę serio – przed laty zaskoczyło mnie jak Amerykanie potrafią szybko rozpocząć znajomość podczas bankietu, czy innego spotkania o charakterze biznesowo-towarzyskim, zrewidować podczas 3-5 minutowej rozmowy Twoją „przydatność” biznesową i z czarującym uśmiechem podziękować oraz przenieść się do kolejnego rozmówcy. To o tyle było zaskakujące i zabawne, że nasze narodowe small-talki, długość powitania i pożegnania oraz wymiana uprzejmości, często po prostu nie zostawiają czasu na to co najistotniejsze, czyli ocenę faktycznych przestrzeni do wzajemnego zrobienia. Tam nikogo to nie razi, co więcej niegrzecznie jest zatrzymywać kogoś na dłuższą rozmową.

Relacje biznesowe to klucz do sukcesu. Jak buduje się wartościowe kontakty w świecie, gdzie networking często sprowadza się do wymiany wizytówek?

Taki networking, o którym wspominasz, to strata czasu. Niestety sama co kilka lat czyszczę pudełko z wizytówkami, ponieważ ani osoby, ani firmy nic mi nie mówią. Pamiętam doskonały wykład w Akademii Dyplomacji w Waszyngtonie, czym jest wizytówka, z jaką atencją powinniśmy ją dawać i przyjmować. Największą uważność w tym zakresie wykazują Azjaci. Współpracując z Koreańczykami i Japończykami, otrzymywałam wizytówkę przekazaną obiema rękoma, wraz z ukłonem. To jak powierzenie kawałka siebie, swojej tożsamości. Tu oczywiście dochodzą różnice kulturowe. Niemniej skanowanie elektronicznych wizytówek czy wsuwanie do ręki komuś własnej wizytówki nie jest ani dobrą, ani elegancką, ani przede wszystkim skuteczną metodą działania. Wartościowy kontakt to uważność i skupienie się na rozmówcy, lepiej przez kilka minut z prawdziwą, wzajemną atencją podejść do rozmowy, aniżeli czuć satysfakcję z ilości wydanych i zebranych wizytówek.

Katarzyna Jakubowska Dyrektor Wielkopolskiej Loży BCC

Jakie spotkanie lub rozmowa szczególnie zapadły Ci w pamięć w Twojej karierze?

Jedno, które od razu przychodzi mi na myśl, to osobista rozmowa z Philipem Kotlerem, twórcą i guru nauki marketingu. Podczas konferencji, na której Pan Profesor był głównym gościem, traf chciał, że znaleźliśmy się po jej zakończeniu wspólnie w tej samej windzie, a i pokój w hotelu mieliśmy na tym samym piętrze. To były lata, kiedy Prof. Kotler współpracował intensywnie ze Stevem Jobsem przy koncepcie Apple Store. Podczas 15 minut rozmowy, najpierw zadał mi kilka pytań o moje życie zawodowe i wyzwania, z którymi się borykam, by potem w kilku zdaniach skonkludować i powiedzieć jedno, które mi zostało w pamięci: „To nie będzie łatwe, ale jeśli czujesz, że to jest dobra droga, idź nią. Ja bym poszedł.” Przywołuję to zdanie w głowie, ilekroć mam wątpliwości, czy jakaś droga jest dobra. I jeśli czuję, że tak, po prostu nią idę. Choć oczywiście nie wiem, co na taką decyzję powiedziałby dziś Profesor.

Masz doświadczenie w zakresie dyplomacji i protokołu biznesowego – to rzadka i niezwykle cenna umiejętność. Jakie znaczenie mają te kompetencje w budowaniu relacji zawodowych, zwłaszcza w środowisku międzynarodowym? Jakie wyzwania wiążą się z odpowiednim kształtowaniem wizerunku i budowaniem relacji na wysokim szczeblu? Czy dostrzegasz różnice w podejściu do dyplomacji biznesowej w Polsce i innych krajach, gdzie miałaś okazję współpracować?

Dyplomacja to międzynarodowy język reguł. Jest absolutnie niezbędna, jeśli chcesz działać w biznesie międzynarodowym. Oczywiście kojarzyć się może z wizytami oficjeli, głów państw, ceremoniałami czy pierwszeństwem, ale to także cała paleta wydawać by się mogło drobiazgów, które jednak rzutują na to, czy wiesz jak się zachować, co powiedzieć, gdzie usiąść, kogo komu przedstawić, kogo przepuścić w drzwiach itd. W protokole biznesowym wiele reguł ma uniwersalne znaczenie, na które zawsze warto nałożyć specyfikę danego kraju czy regionu, by mieć swobodę w zachowaniu, gdziekolwiek się jest. Dotyczy to również działania na naszym rodzimym rynku, tu też ciągle jest bardzo wiele jeszcze do zrobienia. Wielu liderów prosi o indywidualne konsultacje, co zawsze z dużą przyjemnością czynię, bo wiem, jaki to ma wpływ na ich komfort, ale i wprost przekłada się na biznes. Natomiast jeszcze większą radością odczuwam, gdy przedsiębiorcy chcą by i ich zespoły stawały się profesjonalną wizytówką firmy. Taka wiedza daje swobodę zachowania podczas spotkań, pozytywną pewność siebie, umiejętność otwierania i budowania relacji, a będąc gościem w takiej firmie, czujemy się od pierwszego kontaktu z recepcją czy sekretariatem wyjątkowo, jakby właśnie na nas wszyscy tam czekali.

W zeszłym roku objęłaś funkcję Dyrektora Loży Wielkopolskiej BCC. Jakie są Twoje pierwsze spostrzeżenia na temat wielkopolskiego biznesu? Czy coś Cię szczególnie zaskoczyło lub zainspirowało?

Jestem urodzoną poznanianką, więc zalety i słabości ludzi z tej części Polski są mi dość dobrze znane. (śmiech) Czy coś mnie zaskoczyło? Może to, że jesteśmy nadal tak bardzo asekuracyjni w relacjach biznesowych, ostrożni i nieufni. Wszystkie te cechy znikają, jeśli bariera zostaje przełamana, a w zasadzie nie bariera tylko zapora i to niekiedy niczym wielka Zapora Hoovera. Wtedy stajemy się niezwykle lojalnymi i serdecznymi osobami, chętnie budującymi głębsze relacje. To cudowne i wyjątkowe, jednak zastanawia mnie na ile pewne tematy, współpraca, dialog i działanie mogłyby iść sprawniej, gdyby nie trzeba było najpierw zajmować się niwelowaniem tej zakorzenionej w nas ostrożności.

Jak oceniasz przedsiębiorczość w Wielkopolsce w porównaniu z innymi regionami w Polsce? Jakie widzisz mocne strony, a jakie wyzwania stoją przed lokalnym biznesem?

To trudne pytanie, mam zbyt mało wiedzy o stanie przedsiębiorczości w poszczególnych regionach, by móc pokusić się o skalę porównawczą. Wiem jednak, że jesteśmy bardzo pracowitymi, nie szukającymi poklasku przedsiębiorcami. Dostrzegam jednak dość duże przyzwyczajenie do klastrowania, zamykania się jednych środowisk na drugie. Tu wyraźnie dostrzegam różnice. Jest wiele dużych miast w Polsce, gdzie poszczególne środowiska współpracują ze sobą, tworząc tym samym z jednej strony silne lobby przedsiębiorców, z drugiej – realizując wspólnie wiele ważnych lokalnych inicjatyw.

Katarzyna Jakubowska Dyrektor Wielkopolskiej Loży BCC

Jakie są główne cele i misja Loży Wielkopolskiej BCC? Jakie wartości przyświecają organizacji i w jaki sposób wspieracie przedsiębiorców?

Loża Wielkopolska BCC ma tożsame cele jak cały Business Centre Club. Jesteśmy organizacją ogólnopolską, najstarszym i największym klubem przedsiębiorców indywidualnych w Polsce, dzięki czemu, na mocy ustawy, możemy skutecznie reprezentować interesy przedsiębiorców w Radzie Dialogu Społecznego, a na naszym terenie w Wielkopolskiej Radzie Dialogu Społecznego. Jesteśmy obecni w Wielkopolskiej Radzie Rynku Pracy, Radach Gospodarczych oraz Komitetach sterujących oraz współpracujemy z innymi branżowymi organizacjami. W ramach samego BCC mamy kilkanaście Komisji, w których skupiamy ekspertów i praktyków z danych środowisk, by opiniować i wnioskować o zmiany legislacyjne w Polsce. Firma Grant Thornton, jedna z 5 największych firm konsultingowych, wyróżniła BCC na podium jako Partnera Społecznego Dekady 2014-2023, w zakresie aktywności legislacyjnej. Mamy w swoich strukturach kilkudziesięciu znakomitych ekspertów, niemalże ze wszystkich branż. Od kiedy BCC zostało założone w 1991 r. przez nieżyjącego już Marka Goliszewskiego, skupiało wokół swojego Klubu nie tylko biznes polski, ale i nawiązywało silne relacje międzynarodowe. Wspomnę tylko, że wśród honorowych Członków BCC znajdują się takie osobistości świata jak: Margaret Thatcher, Bill Clinton, Aleksander Kwaśniewski, prof. Leszek Balcerowicz, Tony Blair, Lech Wałęsa, Papież Franciszek czy Wolodymir Zalensky. Ta lista jest naprawdę długa.
Ponadto to, o co dbamy w sposób szczególny, to relacje, które stanowią o sile Klubu, dając przestrzeń naszym Klubowiczom do nowych kontaktów, rozwoju biznesu, podnoszenia własnych kompetencji czy dzięki polisie bezpieczeństwa, gwarancję wsparcia wobec instytucji zewnętrznych, w sytuacji zagrożonego interesu gospodarczego.

Co wyróżnia Lożę Wielkopolską BCC na tle innych organizacji biznesowych?

Niemalże wszystkie elementy, o których wspomniałam powyżej. Przede wszystkim jesteśmy organizacją ogólnopolską, o zasięgu międzynarodowym i reprezentacji ustawowej pracodawców, co oznacza, że nasz głos jest słyszany. To nas odróżnia od organizacji lokalnych. A od kilku innych o zasięgu krajowym tym, że relacje w BCC są w centrum uwagi, ich jakość, selektywność środowiska oraz wysoki poziom merytoryki, kultury biznesowej i etyki działania.

Jak wygląda współpraca BCC z władzami samorządowymi oraz centralnymi?

Odpowiedź na to pytanie nie będzie jednoznaczna, ponieważ współpraca to zawsze zaangażowanie dwóch stron i otwartość do takiej współpracy. Od ubiegłego roku nastąpił powrót do dialogu pomiędzy środowiskiem biznesu i stroną rządową. Tu bez wątpliwości można podkreślić bardzo dużą zmianę, wobec ośmiu wcześniejszych lat. Wystarczy śledzić scenę polityczną ostatnich tygodni, by dostrzec wyraźne otwarcie i oddanie głosu przedsiębiorcom w zakresie określenia przez nich potrzeb deregulacyjnych, inwestycyjnych czy kierunków rozwoju w zakresie nowych technologii oraz zmieniających się realiów i potrzeb globalnych. Władza samorządowa natomiast to trochę inna historia, ale wszystko tak jak wspomniałam na wstępie, ma swój początek w chęci podjęcia współpracy. Mamy w wielu podmiotach administracji lokalnej bardzo dobre relacje. Wzajemne poszanowanie zawsze jest podstawą naszej aktywności.

Katarzyna Jakubowska Dyrektor Wielkopolskiej Loży BCC

Wspomniałaś o ważności relacji w BCC. Czy możesz zdradzić, z jakich form współpracy i budowy takich relacji Wasi klubowicze mogą korzystać?

Jako klub ogólnopolski mamy wydarzenia centralne, m.in. najbardziej rozpoznawalną i obecną na mapie Polski od ponad 20 lat, Wielką Galę Liderów Polskiego Biznesu, gdzie co roku spotyka się grono kilkuset przedsiębiorców. W tym roku ta liczba sięga 700 przedsiębiorców. Drugim wyjątkowym wydarzeniem jest na pewno BCC for the Future, Liderzy Jutra im. Marka Goliszewskiego, gdzie wyróżnienia odbierają najbardziej prężni młodzi Liderzy. Dwukrotnie w roku odbywa się też ogólnopolski Biznes Mixer, podczas którego środowisko biznesu może poznać się wzajemnie. Do tego bardzo ważnym elementem są wydarzenia lokalne, mające miejsce w kilkudziesięciu Lożach regionalnych. Loża Wielkopolska BCC to jedna z aktywniejszych, intensywnie rosnących struktur na przestrzeni ostatnich miesięcy. Co dwa miesiące spotykamy się w większym gronie, w towarzystwie ekspertów, przedstawicieli świata nauki, polityków oraz innych ciekawych dla ludzi biznesu osób, które nie tylko są wartościowymi mówcami, ale przede wszystkim poruszają bieżące tematy gospodarcze, dostarczając wysoki poziom wiedzy eksperckiej. Każde z naszych spotkań ma część wiedzy merytorycznej, gospodarczej, podatkowej, legislacyjnej, drugą cześć inspiracyjną i trzecią – networkingową. Obok takich spotkań dostępne są śniadania biznesowe naszych Partnerów, możliwość udziału w wydarzeniach objętych Patronatami BCC czy spotkaniach relacyjnych przy dobrej muzyce i winie.

Czy polski biznes jest dziś wystarczająco aktywny w dialogu społecznym i politycznym? Jaką rolę powinny odgrywać organizacje takie jak BCC w budowaniu lepszego klimatu dla przedsiębiorców?

Gdyby zapytać biznes czy chciałby być bardziej słuchany i słyszany, odpowiedź byłaby jednoznacznie pozytywna. Jednym z ważniejszych obszarów, o które od dłuższego czasu wnioskujemy jest pilne wprowadzenie działań deregulacyjnych. Nie jesteśmy sami w tych postulatach, o podobne działanie zabiega również środowisko urzędników przytłoczonych nadmiarem przepisów, które zacieśniają wolność i swobodę prowadzenia działalności z jednej strony, z drugiej – zainteresowanie inwestorów naszym regionem, a kolejnej – poczucie bezpieczeństwa działania w zgodzie z obowiązującym prawem. Następnym ważnym punktem jest potrzeba silnej komórki w strukturach rządu odpowiedzialnej za gospodarkę. To kolejny z postulatów, który powinien być szybciej i skuteczniej wprowadzony w życie. Żyjemy w czasach dużej zmienności czynników zewnętrznych, geopolitycznych i technologicznych, z utratą łatwego prognozowania czy przewidywalności, więc zwinność gospodarcza wydaje się być jedną z istotniejszych obecnie kompetencji managerskich, ale do tego potrzebne jest właściwe podłoże ustawo-prawne.

Jakie plany i cele stawia sobie Loża Wielkopolska BCC na najbliższe lata?

Mam wewnętrzne przekonanie, że głos przedsiębiorczej Wielkopolski powinien być głośniej słyszany na mapie kraju. Jesteśmy 3 regionem, po województwie mazowieckim i śląskim, które generuje największe wpływy do budżetu. Chcemy i mamy do tego wszelkie umocowania i kompetencje jako BCC, by stać się jednym z najsilniejszych środowisk regionalnych. Budujemy aktywnie naszą społeczność, zapraszamy selektywnie do naszego grona, pozostając jednak bardzo otwartymi na całe środowisko biznesu. Jako, że bliskie mi są doświadczenia ze współpracy z biznesem międzynarodowym, od czego zaczęłyśmy tę rozmowę, chciałabym, aby w Loży Wielkopolskiej BCC, którą mam przyjemność prowadzić, obecnie były najlepsze praktyki międzynarodowe, jakość, wartościowe relacje, otwartość mentalna i wysoka kultura biznesu. To dziś przyciąga coraz większe grono przedsiębiorców i jestem przekonana, że będzie to stały trend również na nadchodzące lata.

Alicja Kulbicka

Alicja Kulbicka

Redaktor naczelna
REKLAMA
REKLAMA
Katarzyna Jakubowska Dyrektor Wielkopolskiej Loży BCC
REKLAMA
REKLAMA