Jak ludzie najczęściej wyobrażają sobie detektywa?
Marta Ast: Jako pana w prochowcu i kapeluszu, który stoi ukryty za drzewem i wypatruje „ofiary”.
Krzysztof Ast: Jest też trochę bardziej nowoczesne wyobrażenie o pracy detektywa, w której są spektakularne akcje, szturmowanie prywatnych mieszkań, latające nad głową helikoptery. Większość ludzi ma mylny obraz detektywa wyrobiony na podstawie telewizji, ale – gdyby ktoś chciał w TV pokazać, jak rzeczywiście wygląda nasza praca – nikt by tego nie oglądał.Codzienna praca detektywistyczna jest mało spektakularna. To często wielogodzinne czekanie na ułamek sekundy, w czasie którego można zdobyć wartościowy dowód. Bardziej szachy niż film sensacyjny.
M.A.: Nie brakuje też negatywnych skojarzeń związanych z tym zawodem. Osoby, które przez wiele lat prowadzą podwójne życie, permanentnie okłamują współmałżonka, potrafią – kiedy przedstawi im się dowody zebrane przez detektywa –pełne oburzenia powiedzieć: jak mogłeś/łaś mi to zrobić? Zatrudnienie detektywa wydaje im się gorsze niż zdrada, której się dopuścili.
K.A.:Systematycznie zwiększa się jednak świadomość tego, jak szerokie są możliwości wykorzystania usług detektywistycznych. W Stanach Zjednoczonych, gdziezawód ten funkcjonuje od ponad stu lat, niemal każda kancelaria prawna ma swojego detektywa.
Klienci, którzy zgłaszają się do Was, mają już pewnie uzasadnione wątpliwości co do wierności życiowego partnera. Czy, będąc blisko „podejrzanego”, nie jest im łatwiej samodzielnie zebrać wiarygodne dla sądu dowody? Jak często te podejrzenia okazują się niesłuszne?
K.A.:Mieliśmy raz klienta, który podejrzewał, że jego żona została wciągnięta do sekty, a tą sektą okazał się jednak kolega z pracy. Będąc w związku od wielu lat stosunkowo łatwo zauważyć zmianę zachowania partnera: na przykładżona nagle zaczyna zasypiać z telefonem pod poduszką czy mąż ni stąd ni zowąd
spędza długie godziny w pracy, choć nie przynosi to dodatkowych dochodów.
Osoby, które się do nas zgłaszają najczęściej mają słuszne podejrzenia co do niewierności współmałżonka, a nawet pewne poszlaki, np. smsa wysłanego do kochanki. Problem w tym, że taki „dowód” można łatwo podważyć.
M.A.: Mąż może stwierdzić w sądzie, że to żona sama wysłała tego smsa z jego telefonu. Oczywiście takie twierdzenie da się podważyć, choćby za pomocą opinii lingwistycznej – lingwista, na podstawie innych przykładów tekstów danej osoby, może stwierdzić, czy jest ona autorem danego komunikatu. Taka procedura opóźnia jednak postępowanie, a jej wynik jest niepewny. Tymczasem materiały zebrane przez detektywa – zdjęcia czy filmy oraz pisemne sprawozdanie – są niepodważalne. I wcale nie musi to być materiał, w którym zdradzający został przyłapany in flagranti. Czasem wystarczy tylko wykazać odpowiednią częstotliwość spotkań męża z kochaną czy żony z kochankiem.
Częściej trafiają do Was mężczyźni czy kobiety? Jaka jest ich główna motywacja?
K.A.:Przeważają zdradzane kobiety, bo mężczyznom znacznie trudniej jest przyznać, że znaleźli się w takiej sytuacji. Próbują sami rozwiązać problem, kupują w Internecie gadżety do podsłuchiwania czy podglądania, a kiedy zostaną zdemaskowani, przychodzą do mnie z prośbą o pomoc.Należy jednak pamiętać, że wówczaszebranie materiału jest już o wiele trudniejsze.
M.A.: Czas ma w tym przypadku kluczowe znaczenie, bo dowody trzeba zebrać jak najwcześniej. Jeśli przystąpimy do tych działań za późno, sąd może uznać, że zebrane dowody pochodzą z czasu jeszcze przed rozwodem, ale już po rozpadzie pożycia, więc nie mają znaczenia dla rozstrzygnięcia sporu.
Motywacje naszych klientów są bardzo różne. Choć od emocji aż kipi, to w sposób konstruktywny szukają rozwiązania. Zależy im na tym, aby przed rodziną czy znajomymi zachować dobre imię, chcą uzyskać rozwód z jednoznacznym orzeczeniem o winie współmałżonka. Chcą sprawiedliwego podziału wspólnego majątku, alimentów odpowiedniej wysokości.
Zależy im też na czasie. Na pierwszą rozprawę rozwodową czeka się obecnie średniood 3 do 6 miesięcy. Takie postępowania są często długie i wyniszczające,zwłaszcza, że w trakcie długotrwałego procesuobie strony mają już najczęściej nowych parterów.
I choć dowody zebrane przez detektywa nie skrócą postępowania przed sądem, to mogą znacząco przyspieszyć zakończenie sprawy na etapie przedsądowym. Mając jednoznaczny dowód zdrady, możemy zaprosić drugą stronę na spotkanie w kancelarii i skłonić ją do ugody.W jednej ze spraw do końca czekaliśmy z pokazaniem zebranych materiałów, a nasza klientka przyszła na spotkanie z mężem, trzymając torebkę – identyczny model, który mąż kupił wcześniej kochance. Nic więcej nie musieliśmy wyjaśniać, a niewierny mąż od razu zaproponował rekompensatę finansową za krzywdę, której doświadczyła jego żona.
Jak ważny dla klientów jest fakt, że w jednym miejscu mają do dyspozycji pomoc adwokata i detektywa?
K.A.: Szukając pomocy w czasie rozpadu związku, musimy opowiedzieć obcym osobom wiele osobistych, trudnych, często krępujących historii. Kiedy klienci dowiadują się, że moja żona jest adwokatem, który specjalizuje się w sprawach rodzinnych, majątkowych i rozwodowych, czują ulgę.Dzięki temu nie będą musieli drugi raz opowiadać tej samej historii ze wszystkimi szczegółami. Unikają kolejnej dawki stresu i oszczędzają czas.
M.A.: Często teżsama informacja o mojej współpracy z detektywem działa prewencyjnie. Osoba, które wie, że reprezentuję jego współmałżonka
łatwo znajdzie w Internecie informację o tym, czym zajmuje się mój mąż.
Wiedząc, że w sprawę potencjalnie może być zaangażowany detektyw, że trudno będzie ukryć zdradę, są bardziej skorzy do ustępstw.
Poza dowodami na niewierność, które pomagają ustalić winnego rozpadu związku, ważną częścią spraw rozwodowych są kwestie majątkowe. Jak w tym obszarze pomagacie klientom?
M.A.: Sprawy majątkowesą bardzo istotne, bo chodzi o to, aby– poprzez odpowiednią wysokość alimentów – zabezpieczyć przyszłość swoją i swoich dzieci.Ukrywanie majątku jest dość powszechną praktyką, a z pomocą detektywa łatwiej jest ujawnić dodatkowe źródła dochodów czy pokazać, że dana osoba żyje na wysokim poziomie: jada w drogich restauracjach, jeździ luksusowymi samochodami, funduje sobie kosztowne wyjazdy zagraniczne. Nawet przepisanie działalności na kochankę czy kochanka można podważyć, wykazując podczasprzesłuchania, że osoba, która oficjalnie jest właścicielem firmy, niewiele wie o jej działalności.
K.A.: Namierzanie ukrytego majątku to ważna część pracy detektywa. Czasem mężowi czy żonie udaje się kupić kilka nieruchomości bez wiedzy współmałżonka. Ale to działa też w drugą stronę. Są osoby, które wymyślają na przykład szereg kosztownych zajęć dodatkowych dla dzieci, aby uzyskać wyższe alimenty –stosunkowo łatwo wykazać, że zamiast indywidualnych zajęć z trenerem na basenie jest tylko dmuchany basen w ogrodzie.
Jakie wymogi trzeba spełnić, aby zostać detektywem? Czy pod wpływem filmów i seriali ten zawód zyskuje na popularności?
K.A.:Detektyw musi posiadać licencję i być zatrudniony w biurze spełniającym odpowiednie wymagania. Uzyskać wpis do rejestru działalności regulowanej w zakresie usług detektywistycznych, posiadać ubezpieczenie. Jednak licencja nie czyni jeszcze z nikogo detektywa. To usługi, które ze względu na swój poufny charakter są bardzo trudne do zweryfikowania przez rynek. Nikt przecież nie będzie się skarżył: „nie dość, że mnie żona zdradziła, to jeszcze mnie detektyw oszukał!”. Większość klientów trafia więc do mnie z polecenia.
Trudno powiedzieć ilu detektywów działa obecnie w Wielkopolsce. 15 lat temu firmy detektywistyczne w Poznaniu można było policzyć na palcach jednej ręki, trudno było uzyskać uprawnienia zawodowe. Kiedy w 2007 roku zdobyłem licencję, w całym województwie wielkopolskim było zaledwie 51 licencjonowanych detektywów. Wraz z upowszechnieniem i spadkiem cen sprzętu do śledzenia czy nagrywania z roku na rok jest coraz więcej reklam na płotach typu„Detektyw – tanio”, jednak cena jest w tym przypadku adekwatna do jakości takich usług.
Technologia jest dziś kluczowa w przypadku usług detektywistycznych? Jaki jest obszar Waszej działalności?
K.A.:Technologia stanowi duże ułatwienie, ale podstawą wciąż jest człowiek. To on musi wymyślić sposób, jak posłużyć się określoną technologią, aby uzyskać założone efekty w możliwie najkrótszym czasie. Zawsze staramy się
optymalizować nasze działania. Jeśli na przykład mąż podejrzewa żonę o zdradę, podpowiadamy mu, aby zaplanował wyjazd z dziećmi do rodziców bez żony, powiedział jej o tym z wyprzedzeniem, dał możliwość zaplanowania tego czasu z kochankiem, a obserwację planujemy w tym konkretnym terminie. Oszczędzamy w ten sposób swój czas i pieniądze klienta.
A co do obszaru naszej działalności – co do zasady działamy w Wielkopolsce, ale przy dużej dyskrecji osób obserwowanych w miejscu zamieszkania czasem musimy wyruszyć za nimi nad morze, w góry czy na Mazury. Zdarzają się też zlecenia zagraniczne.
Kompleksowa obsługa spraw rozwodowych to jednak tylko część Państwa działalności. Czy w dobie kryzysu na popularności zyskuje także wywiad gospodarczy? Z jakimi problemami przedsiębiorcy zgłaszają się do detektywa?
K.A.: Tak, w ostatnich latach mam coraz więcej klientów z tego obszaru. Problemy są bardzo zróżnicowane. Czasem pracodawca chce na przykład sprawdzić czy pracownik przebywa na zwolnieniu lekarskim z uzasadnionych przyczyn i często okazuje się, że prowadzi w tym czasie konkurencyjną działalność. Tak było w pewnej firmie produkcyjnej, w którejnieobecność dwóch elektryków permanentnie przebywających na zwolnieniu niemal paraliżowało pracę zakładu. Po jednym dniu ustaliliśmy, że będąc na L4, wykonywali instalacje elektryczne w prywatnych domach.
Jeśli firmie zależy na dyskrecji lub wysiłki policji nie przyniosły rezultatu, świadczymy też usługi z zakresu daktyloskopii, na przykład ściągając odciski palców z szafy, z której zginęła firmowa własność.
Mieliśmy też przypadek pracownika, który wynosił z firmy z pozoru zupełnie przypadkowe rzeczy, takie jak czujnik ruchu od suszarki do rąk w toalecie czy element maszyny produkcyjnej, którego brak zastopował produkcję na kilka dni.
Kupiliśmy więc efektownie wyglądające elektronarzędzia, a w rękojeściach umieściliśmy lokalizatory. Kiedy znaleźliśmy sprawcę, tłumaczył się, że żona kazała mu zdobyć dodatkowe pieniądze na wyjazd do Zakopanego.
Z kolei w pewnym prężnie działającym biznesie w branży kosmetycznej codziennie ginął towar o wartości do kilkuset złotych. Okazało się, że jedna z pracownic systematycznie wynosiła firmową własność – od wacików po profesjonalne urządzenia. A wszystko to później wykorzystywała do prowadzenia konkurencyjnej działalności.
Czy fakt, że pracujecie razem nad sprawami klientów, które z pewnością często się trudne pod względem ładunku emocjonalnego, nie obciąża Was w życiu prywatnym?
M.A.: Oczywiście siłą rzeczy czasem dyskutujemy na tematy zawodowe także poza pracą, ale lata doświadczenia wykształciły w nas już sporą odporność – podobnie jak w przypadku lekarzy, którzy codziennie mają do czynienia z ludzkim cierpieniem. Najgorsze są sytuacje, w których mamy ograniczone możliwości działania – kiedy klient zgłosił się do nas za późno lub kiedy postępowanie ciągnie się latami. Trudne są także sprawy przemocowe, zwłaszcza jeśli uczestniczą w nich dzieci.
K.A.: Detektyw musi zachować chłodną głowę, to jest niezbędne do podejmowania szybkich decyzji. Mój ojciec był oficerem śledczym w policji, przez lata zajmował się najtrudniejszymi sprawami kryminalnymi w Poznaniu, więc trochę wyniosłem ten zawód z domu. Jeśli ktoś jedzie za mną samochodem dłużej niż dwie minuty, zaczynam uważniej go obserwować, odruchowo zapamiętuję numery rejestracyjne, zwracam uwagę na pojazdy zaparkowane w różnych miejscach, jestem ponadprzeciętnie podejrzliwy. Na pewno wykonywanie tego zawodu sprawia, że ma się bardziej czuły radar na kłamstwo, kombinatorstwo – także w życiu prywatnym. Jeśli dzieci próbują ze mną jakiegoś małego podstępu, mają bardzo trudne zadanie.