Joanna Janowicz | VEDIC ART. Kiedy życie staje się sztuką a sztuka życiem

Malowanie intuicyjne, wewnętrzne blokady, życiowe schematy i zakazy, spontaniczne emocje, wielkie pragnienia i poczucie wolności. Rozwój, sztuka i biznes. Jak połączyć ze sobą te wszystkie terminy, dopasować słowa do indywidualnej układanki ludzkich potrzeb i marzeń? Wytłumaczy Joanna Janowicz, która odkryła w sobie kolejny talent i nową pasję.

Mówiłaś, że szwedzki przedsiębiorca, kiedy mierzy się z jakimś tematem, zostawia to wszystko i… idzie malować. Potem wraca i wie, co ma zrobić.

JOANNA JANOWICZ: Duńczyk, Norweg też, bo Vedic Art, czyli malowanie intuicyjne, jest synonimem skandynawskiego sposobu na życie i rzeczywiście działa. Choć może wydawać się to zbyt proste, prawda? Rzecz w tym, by złapać, że życie zawsze będzie stawiało nas przed wyzwaniami – wtedy decydujesz: reaguję automatycznie z wzorca, jaki w sobie noszę, lub zaczynam zdawać sobie sprawę, że moja reakcja może być dojrzalsza. Masz większą świadomość, szerszą perspektywę, gdyż czerpiesz z głębokiej intuicji i dzięki temu czujesz większą lekkość w działaniu.

Wymagamy od siebie coraz więcej i życie niesie wyzwania. Codzienność jest też stresująca i podsyca niepokój. Jak malowanie może pomóc?

I do tego żyjemy w pośpiechu, mamy tyle decyzji do podjęcia. A z drugiej strony, większość z nas odczuwa potrzebę zmian, rozwoju, wypełnienia wewnętrznej pustki, braku miłości, które przejawiają się w pracoholizmie, zakupach, przejadaniu, używkach. Malowanie pozwala radzić sobie z presją oczekiwań świata i nas samych wobec siebie. Im jesteśmy dojrzalsi, tym bardziej odczuwamy, że musi być coś jeszcze poza fizycznym, namacalnym światem. Szukamy więc tej drogi do siebie, do czegoś większego od nas samych, czemu możemy zaufać.

IL DESTINO

Mówi się, że wszyscy wielcy ludzie, byli trochę szaleni. Większość z nich ma swoje legendy: Jobs jadł jabłka, Musk urządza Marsa, a Robbins kąpie się w wannie z lodem. 

Ci ludzie pozwolili prowadzić się naturalnym instynktom, by sięgać znacznie dalej i wyżej. Często za szalonych uważamy tych, którzy mają szaloną odwagę wyjść poza schemat. Mają swój sposób na życie. Realizują się. Zauważ, wszystko to, co najbardziej wartościowe, powstaje, gdy jesteś w tym szczególnym stanie, który porywa Cię, by iść za głosem serca. To jest stan przepływu. Każdy wynalazca, artysta, lider, powie, że najlepszą wizję kreuje, kiedy jest we „flow”. Więc jeśli to jest szaleństwem, to tak – na to sobie pozwólmy. Twoje wstępniaki są uwielbiane. Płyniesz?

Płynę! Dlaczego zatem tak często jednak działamy w schematach? 

Wierzymy w schematy. W ich przewidywalność. Tak, było i będzie. Tak jest bezpieczniej. Boimy się zmiany i tego, by zaufać nieznanemu. Od dziecka, każdy z nas słyszał, że ma być racjonalny, mieć wszystko pod kontrolą. Za ten proces odpowiada lewa półkula mózgowa. I my jej nadużywamy. A życie nie jest przewidywalne. Ostatnie dwa lata wyraźnie pokazały, że najcenniejszą umiejętnością jest dziś bycie elastycznym. W szkole nikt nie mówił, że optymalnie jest, gdy pozwolimy sobie uaktywnić prawą część mózgu, tę która pozwala na kreatywność, abstrakcyjne spojrzenie, odwagę i otwarcie na nowe opcje. Mówiąc bardziej naukowo – pozwala nam korzystać z  pola nieograniczonych możliwości. Nic nie jest stałe. Jesteśmy w ciągłej zmianie.

Malowanie może nam pomóc w tym, by wyzwolić się z wzorców?

Wiesz, to jest jak z chodzeniem we mgle. Idziesz. Tylko dokąd? Malowanie zaś zabiera Cię w czystą przestrzeń. Czerpiąc z psychologii, prawa półkula włącza się dopiero wtedy, gdy wyłącza się lewa. Ograniczenia ustępują, robią przestrzeń kreatywności. Zaczynasz malować i logiczny umysł się wycisza, czas nie istnieje, nie ma przeszkód, wtedy rodzą się wspaniałe obrazy, teksty, nowe rozwiązania i pomysły. 

ALBERT EINSTEIN I QUANTUM

Mówisz o tym, że przełączenie na prawą półkulę jest tak ważne.

Tak, ponieważ wszystko, co powstaje z intelektu jest odtwarzaniem, kopią, powieleniem czegoś, co już było. W porządku, ale to bycie w ramach. Będąc w samym intelekcie, ludzie najczęściej tłumią uczucia, uciekają od nich, a niewyrażone emocje blokują rozwój, wykorzystanie potencjału i powodzenie w wielu obszarach życia. Dr David Hawkins w swoich pracach przekonuje, że wejście na wyższy poziom świadomości, wymaga uwolnienia ograniczeń. 

To, gdzie jest kłopot?

Kiedy nie pozwalasz sobie na przepływ, to tak,  jakbyś miała zaciągnięty ręczny hamulec. Wiesz, jakbyś cały czas trzymała Wezuwiusza w balonie. Czeka i wybuchnie lawą żalu i niespełnienia. Lewa półkula wykorzystuje tylko cząstkę całego naszego potencjału. Reszta jest w uśpieniu. Dlatego trzeba umieć złapać dystans i być otwartym. To wymaga odwagi. 

Taką odwagę musiał też mieć Curt Källman, gdy był absolwentem Królewskiej ASP w Sztokholmie?

Zapewne. I wtedy to spotkał go Maharishi Mahesh Yogi, twórca medytacji transcendentalnej, który miał powiedzieć: „Ciebie wybieram, żebyś zrobił coś ważnego dla ludzkości – przygotuj zbiór zasad, które pozwolą ludziom wykorzystać malowanie do rozwoju osobistego, do samopoznania i wydobycia talentów”. Källman ujęty odpowiedzialnością, pracował nad formułą 14 lat i w 1988 roku, będąc pewnym, że metoda jest doskonała, bo bardzo prosta i w 100% skuteczna, rozpoczął jej rozpowszechnianie. Tak powstało VEDIC ART.

Na czym dokładnie polega VEDIC ART i dlaczego jest tak skuteczne?

Opiera się na 17 słowach – kluczach pochodzących z mądrości Wed, za pomocą których wchodzisz w proces odsunięcia od intelektu, większej lekkości odczuwania. Efektem mogą być takie zmiany jak lepsza umiejętność stawiania granic, stabilność emocjonalna, większa odwaga życiowa, dbałość i troska o siebie, szybkie podejmowanie trafnych decyzji czy dokańczanie spraw. Podczas kursu, uczestnicy w radości doświadczają kontaktu z własną intuicją, łączą się z odczuciami serca i to daje im poczucie spokoju i tego, że są na właściwej drodze.

Co w Twoim odczuciu jest najbardziej wyjątkowe w tej formie wyrażania siebie i swoich emocji?

Naturalność, która korzysta z malowania jako narzędzia. Uczestnicy nie uczą się malować, a wykonują proste ćwiczenia. Nie muszą więc mieć doświadczenia, a po ukończeniu kursu, odczuwają pozytywne zmiany w samopoczuciu i nowe rozwiązania wprowadzają w życie. Przede wszystkim jest też absolutnie nowym podejściem w rozwoju, który prowadzi uczestników do poznania siebie, swojego potencjału i odkrycia talentów, o których nie wiedzieli. 

A jak to działa w biznesie?

W tych czasach jest ogromnym wsparciem w budowaniu własnej rezyliencji, ale też kluczowym narzędziem dla firm, które już nie mają wyboru i muszą wejść w inny wymiar zarządzania dobrostanem swoich pracowników i efektywnością. Odpowiedzialność pracodawcy wzrosła i wypaleni pracownicy bez prawdziwego lidera, który inspiruje i troszczy się, są najgorszą wizytówką firmy. Pracownik, który nie ma wsparcia, nie będzie, ani zaangażowany, ani efektywny. A my jako konsumenci coraz bardziej świadomi, możemy kupić wszystko i wszędzie, i firma, która nie dba o zdrowie psychiczne pracowników, nie będzie wyborem obecnego pokolenia. 

Brzmi, jak zmiana mentalności pracownika i pracodawcy, dzięki którym stają się jednym teamem.

Dlatego możemy wtedy mówić o  tzw. sukcesie bez stresu, do którego wszyscy chcemy zmierzać. W całej Skandynawii do dziś wzięło udział w kursach ponad 1 000 000 osób. A twórca metody Källman pracował z rodziną królewską i szwedzkim rządem, bo byli częstymi gośćmi na jego szkoleniach.

Znam kilka Twoich prac malarskich i wiem, że część z nich znajduje się w Polsce i w Hiszpanii, a malujesz od niedawna. Skąd w Twoim życiu Vedic Art?

Widzisz i to jest najciekawsze. Każdy z nas ma jakiś zestaw talentów. Czasem płyniemy w to od razu, a czasem nasze przekonania dają „stop” i wtedy musi przyjść moment transformacji, by znieść ten zakaz. Wówczas nie ma znaczenia, jak długo to robisz, ale jak bardzo w tym jesteś. Pierwszy obraz, który sprzedałam „Il cane rosso” znajduje się w Marbelli. W pewnym sensie uwolnił moją duszę. Było to krótko po tym, gdy pewnego dnia, leżąc na plaży w słońcu mojej ukochanej Sardynii, wyznałam przyjaciółce, że jest jeszcze we mnie, taka część mnie, która czuje się niespełniona. W rzeczywistości już od lat przepełniało mnie wyraźne pragnienie bycia w sztuce, kreowania tego, co może wpływać na emocje innych ludzi. Serce dawało sygnał, ale umysł nie wpuszczał. A ja czułam. Wtedy po raz pierwszy, usłyszałam to, co było iskrą do zaczęcia. Malowanie intuicyjne. Tak ta metoda dołączyła i stała się kluczowym elementem mojej pracy, w której rozwijam ludzi i firmy od 15 lat.

Będziesz kontynuowała tradycję Curta?

Dzięki Vedic Art zaczęłam mieć piękniejsze marzenia, wiesz? Prowadzenie kursu i zaproszenie Czytelników „Poznańskiego Prestiżu” na pierwszą certyfikowaną edycję wiosenną jest spełnieniem jednego z nich. Będziemy w przepięknym miejscu pod Poznaniem, które łączy naturę, elegancję, wegetariańską kuchnię i malowanie w klimatycznych przestrzeniach lub w zielonym plenerze. Na mojej stronie można też znaleźć ofertę dla menedżerów i zespołów w firmach. Mam w sobie wielką radość, jestem przeszczęśliwa i dziękuję, że mogłam się tu podzielić tym pięknym sposobem na życie. Życie staje się sztuką. Sztuka staje się życiem.

REKLAMA
REKLAMA

Może cię zainteresować:

REKLAMA
REKLAMA

Anna Schulz | Pomagam tworzyć przyjazne miejsca pracy

Artykuł przeczytasz w: 16 min.


Przyjazne i skuteczne miejsce pracy może wydawać się nieosiągalnym celem, zwłaszcza w korporacyjnym świecie. Jednak Anna Schulz, która przez lata zarządzała zasobami ludzkimi w globalnych firmach, doskonale wie, jak połączyć efektywność z dobrym samopoczuciem zespołu. Bogate doświadczenie we wspieraniu kadry managerskiej pozwala jej dzisiaj pomagać liderom w tworzeniu środowisk pracy, gdzie ludzie czują się docenieni, są zaangażowani, a organizacja odnosi sukcesy. I jak przekonuje, klucz do sukcesu leży w zrozumieniu, że zadowolony i zmotywowany zespół stanowi fundament trwałych wyników oraz zdrowej, dynamicznej organizacji.

Rozmawia: Alicja Kulbicka | Zdjęcia: Małgorzata Przybylska

Przyjazne miejsce pracy, dla wielu brzmi jak utopia. Powiedz, czym jest dla Ciebie przyjazne miejsce pracy i czy jego stworzenie jest w ogóle możliwe?

ANNA SCHULZ: Z pewnością jest to możliwe. Jednak, aby stało się faktem, konieczna jest zmiana myślenia wśród kadry zarządzającej. Wciąż dominuje przekonanie, przekazywane z pokolenia na pokolenie liderów i przedsiębiorców, o tradycyjnym podejściu do zarządzania ludźmi. Przełamanie tego schematu wymaga głębokiej zmiany mentalnej oraz otwartości na nowoczesne, bardziej efektywne metody. Jeśli mówimy o stworzeniu przyjaznego miejsca pracy, dodałabym do tego jeszcze słowo „skuteczne”. A jakie to jest miejsce? To takie, które jednocześnie przynosi korzyści pracodawcy, klientom i pracownikom, biorąc pod uwagę potrzeby wszystkich stron.

Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić…

Żadna zmiana nie przychodzi łatwo. Jeśli chcemy poprawić swój styl życia, regularnie chodzić na siłownię, zdrowo się odżywiać, napisać e-booka czy założyć firmę, musimy być gotowi na to, że będzie to wymagało ogromnego wysiłku, zwłaszcza w zakresie zmiany sposobu myślenia. Podobnie jest w pracy z ludźmi – kluczowe jest zrozumienie, że prawdziwa zmiana nie polega wyłącznie na nowych działaniach czy korzystaniu z instrukcji albo czyichś rad, ale przede wszystkim na transformacji naszego podejścia. Tylko wtedy będziemy w stanie skutecznie inspirować innych, budować głębsze relacje i osiągać trwałe, wartościowe rezultaty.

Zawodowo konsultujesz przedsiębiorców w obszarach związanych z komunikacją, polityką personalną. Opowiedz trochę o swoim doświadczeniu zawodowym, bo jest ono imponujące.

Swoje życie zawodowe związałam z wielkimi korporacjami z branży fast fashion. Pierwsze pięć lat spędziłam w LPP, w 2005 roku dołączyłam do H&M, pracowałam w Trójmieście, Warszawie i Krakowie. Wspierałam sprzedaż z poziomu różnych stanowisk, takich jak kierownik sklepu, kontroler projektów czy regionalny kontroler i wreszcie HR. W 2011 roku przeprowadziłam się do Poznania, gdzie objęłam stanowisko dyrektorki ds. zasobów ludzkich w H&M logistics. Pamiętam, że na początku mojej pracy magazyn zatrudniał około tysiąca osób, a w ciągu zaledwie roku ta liczba podwoiła się. Po trzech latach zespół liczył już 5000 osób – i powiedzieć, że to był „żywy organizm”, to zdecydowanie za mało! (śmiech) Była to niezwykle intensywna i wymagająca praca, pełna wyzwań. Setki liderów, tysiące pracowników, związki zawodowe – tam było dosłownie wszystko! Po tych trzech latach awansowałam na poziom globalny, by ostatecznie w 2019 roku objąć funkcję dyrektorki personalnej H&M logistic w Europie Centralnej. Zarządzałam zespołami HR w Polsce, Finlandii, Niemczech, Holandii, Austrii i Szwajcarii, współtworząc i wdrażając politykę personalną dla dziesięciu tysięcy pracowników w Europie Centralnej. Dziś korzystając z tego doświadczenia doradzam menedżerom operacyjnym i przedsiębiorcom w podejmowaniu decyzji personalnych w obszarach rekrutacji, zarządzania wynikami, zaangażowania i rozwoju pracowników, rozwoju kompetencji przywódczych, transformowaniu konfliktów, wprowadzania zmian organizacyjnych czy budowania polityki wynagrodzeń.

20240508 ASch 2

Jak sama mówisz, „wystarczy 10-15 osób, żeby się dobrze pokłócić”, a w przypadku tak ogromnych zespołów, to o konflikty, różnice zdań i wyzwania komunikacyjne nietrudno. Jak udawało Ci się zarządzać tymi napięciami i utrzymać efektywność oraz harmonię w zespole liczącym tysiące osób?

Przede wszystkim stawiałam i nadal stawiam na współpracę oraz umiejętność jasnego, otwartego komunikowania się. Kluczowe było budowanie kultury dialogu, gdzie każdy mógł wyrazić swoje zdanie, bez obawy, że poniesie za to przykre konsekwencje, a problemy były rozwiązywane w sposób konstruktywny, zanim przerodziły się w większe konflikty. Tak szeroki rynek niósł za sobą niesamowitą różnorodność, wielokulturowość, a także zróżnicowane podejście do pracy i zarządzania. To naprawdę wymagało wejrzenia najpierw w siebie, odrzucenia myślenia stereotypami, a także ogromnej empatii i otwartości. Ode mnie jako dyrektorki oczekiwano więcej, co oczywiście jest absolutnie zrozumiałe. Dlatego sama odbyłam w tym czasie wiele wewnętrznych podróży, aby stać się lepszą liderką i lepiej rozumieć potrzeby zarówno zespołów, jak i indywidualnych pracowników. Te doświadczenia nauczyły mnie, że skuteczne zarządzanie to nie tylko dbanie o efektywność, ale przede wszystkim o ludzi, ich różnorodność i relacje, które budują silną, zgraną organizację. Ważnym elementem było również zaufanie do liderów oraz rozwijanie ich kompetencji w zarządzaniu zespołami. Dzięki temu, nawet w tak dużej strukturze, udawało się utrzymać efektywność i pozytywne relacje, które przekładały się na sukces całego przedsiębiorstwa.

Ale chcesz mi powiedzieć, że da się rozwiązywać konflikty w tak ogromnym zespole?

Ja nie rozwiązuję konfliktów, ja je transformuję. Przenoszę je z punktu A do punktu B. Kiedy jako naprawdę młoda dziewczyna zostałam rzucona na front rozmów ze związkami zawodowymi, to było dla mnie jak skok na głęboką wodę. Właśnie wtedy zrozumiałam, że konflikty nie zawsze trzeba rozwiązywać w tradycyjny sposób – można je przekierować, zmieniać ich energię i przekształcać w coś konstruktywnego. Nasze cele były tak różne, że mały krok do przodu już był sukcesem. Chciałabym podkreślić, że zdrowy konflikt to taki, w którym obie strony skupiają się na rozwiązaniu problemu, a nie na wzajemnych atakach. Nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydaje się, że strony mają zupełnie odmienne cele, zawsze istnieje wspólny obszar, na którym zależy obu stronom. W mojej współpracy ze związkami zawodowymi takim wspólnym mianownikiem była troska o pracowników. Kiedy to zostało jasno nazwane, nasza współpraca stała się możliwa i zaczęła przynosić realne korzyści. I dlatego zamiast postrzegać konflikt jako przeszkodę, zaczęłam widzieć w nim szansę na rozwój i poprawę relacji. Ta lekcja towarzyszy mi do dziś i pomaga budować dialog oparty na zrozumieniu, a nie na walce.

Obecnie swoje zawodowe doświadczenie wykorzystujesz, pracując z liderami i przedsiębiorcami, ucząc ich, jak budować przyjazne i efektywne miejsca pracy. Jakie więc kluczowe elementy decydują o stworzeniu takiego środowiska?

Po pierwsze, trzeba stawiać na wysokie standardy pracy, jednocześnie będąc wyrozumiałym wobec ludzi. Scott Kim w swojej książce „Szef wymagający i wyrozumiały” świetnie opisuje, jak te dwie postawy mogą iść w parze. Wymagania muszą być jasno określone, ale równocześnie należy pamiętać, że każdy człowiek ma swoje potrzeby i granice. Klucz tkwi w tym, by budować zaufanie, dawać przestrzeń do rozwoju i wspierać swoich pracowników, stwarzając im warunki do osiągania najlepszych wyników, przy jednoczesnym dbaniu o ich dobrostan.

Jakie wyzwania najczęściej napotykają liderzy w zarządzaniu zespołami?

To w dużej mierze zależy od wieku lidera. Młodsi stażem liderzy napotykają inne wyzwania niż ci bardziej doświadczeni. Dla młodych największym problemem bywa budowanie autorytetu. Częstym błędem w firmach jest awansowanie najlepszego handlowca na lidera zespołu, zakładając, że jego umiejętności sprzedażowe przełożą się na zdolność zarządzania ludźmi. Niestety, taki lider często ma trudności z delegowaniem zadań, ponieważ zamiast koordynować pracę zespołu, woli wykonywać zadania samodzielnie. Natomiast starsi, bardziej doświadczeni liderzy zmagają się z wyzwaniami związanymi z zarządzaniem różnorodnością. Współczesny świat to nie tylko różnice pokoleniowe, ale także kulturowe i międzykulturowe. Liderzy muszą radzić sobie z zespołami złożonymi z osób o odmiennych narodowościach, wartościach, światopoglądach i podejściu do pracy, co wymaga od nich elastyczności, otwartości i umiejętności dopasowania się do dynamicznie zmieniającego się otoczenia.

20240821 AnnaSchulz

Jak możesz im pomóc?

Moje doświadczenie zawodowe pozwala mi skutecznie wspierać liderów w rozwijaniu kluczowych kompetencji, które pomagają im zarządzać zespołami z większą pewnością siebie i efektywnością. Pomagam im zrozumieć, jak budować autorytet nie poprzez władzę, ale przez zaufanie, spójność i empatię. Uczę, jak tworzyć efektywne zespoły, delegować zadania, aby ludzie mogli działać samodzielnie, a liderzy skupiali się na strategii i rozwoju. Przykładem tego jest współpraca z właścicielem kliniki, którego wspierałam w reorganizacji struktury i wdrożeniu nowego oprogramowania do monitorowania efektywności pracowników, czy praca z dyrektorem szkoły, którego wspieram w zarządzaniu zespołem, bo podwoił swoją liczebność w ciagu 3 lat. Mam też doświadczenie we wspieraniu dyrektorki żłobków w budowaniu relacji z pracownikami i rodzicami, jak również współpracę z menedżerką firmy produkcyjnej, której pomagam w restrukturyzacji i prowadzeniu trudnych rozmów z pracownikami. Dodatkowo, doradzam dużej firmie zmagającej się z problemami po nieudanej akwizycji i nieprawidłowym wdrożeniu systemu SAP, co odbiło się na efektywności pracowników. Na co dzień doradzam we wprowadzaniu zmian organizacyjnych, wspieram liderów w radzeniu sobie z różnorodnością, pokazując, jak wykorzystać te różnice jako siłę napędową, a nie przeszkodę. Chciałabym też wspomnieć, że HR-owo prowadziłam wdrożenie systemu SAP dla 5 tysięcy pracowników. Proces trwał rok i był intensywnie przygotowywany, a jego sukces opierał się na zrozumieniu ludzkich obaw i umiejętności ich pokonania. Pomagałam liderom z sukcesem przeprowadzać takie zmiany wielokrotnie. Dzięki temu managerowie, z którymi pracuję, nie tylko lepiej zarządzają, ale także tworzą środowiska sprzyjające współpracy i innowacyjności. Dodatkowo współpracuję z zespołami jako konsultantka i trenerka. Pokazuję, jakie kompetencje liderskie będą najważniejsze w świecie AI. A w mojej ofercie znajdują się także kursy online, które umożliwiają elastyczne podejście do nauki.

Czym różni się budowanie skutecznych zespołów w międzynarodowych korporacjach od mniejszych, lokalnych firm?

Przede wszystkim skalą i podejściem do procesów. W dużych organizacjach struktury są bardziej złożone, a formalne procedury są niezbędne do zarządzania tysiącami pracowników. Te same procesy przeniesione do małych firm, gdzie zespół liczy kilka czy kilkanaście osób, często okazują się zbyt skomplikowane i niepraktyczne. W mniejszych firmach kluczowe i możliwe jest bardziej elastyczne podejście, szybkie podejmowanie decyzji i bliskie relacje w zespole, co w znaczący sposób podnosi tempo działania. Istotny jest też lokalny kontekst, który w małych firmach odgrywa większą rolę – łatwiej angażować się w lokalne środowisko i dostosować do specyfiki rynku. Choć doświadczenie wyniesione z korporacji jest cenne, w małym biznesie konieczne jest budowanie procesów od podstaw, z uwzględnieniem lokalnych potrzeb i możliwości zespołu.

Jakie strategie rekomendujesz liderom, aby budować zaufanie i otwartą komunikację w zespole?

Kluczową strategią jest prowadzenie przejrzystej i klarownej komunikacji. To nie oznacza, że lider powinien dzielić się wszystkimi swoimi obawami czy wątpliwościami z zespołem, ale również nie może popadać w skrajność i pozostawiać ludzi w niepewności. Brak informacji rodzi domysły, a ludzie mają naturalną tendencję do tworzenia własnych historii, jeśli nie otrzymują jasnych wyjaśnień dotyczących powodów podejmowanych decyzji czy działań. Dlatego tak ważne jest wyważone, ale szczere informowanie zespołu o celach i intencjach. Drugą kluczową strategią jest spójność. Lider musi być konsekwentny w swoich słowach i działaniach. Jeśli mówię jedno, a robię coś zupełnie innego, tracę wiarygodność. Zespół szybko zauważy brak zgodności między deklaracjami a rzeczywistością, co podważy zaufanie. Dlatego tak ważne jest, aby słowa lidera były w pełni odzwierciedlone w jego decyzjach i zachowaniach. Spójność buduje autorytet i wzmacnia relacje w zespole.

Współpracujesz z ekspertami z różnych dziedzin choćby takich jak neurobiologia. Dlaczego? Czy znajomość procesów neurobiologicznych pomaga liderom lepiej zrozumieć reakcje i zachowania swoich pracowników? A może też albo przede wszystkim swoje?

W zarządzaniu, podobnie jak w wielu innych dziedzinach, pojawiają się różnorodne trendy. Jednak należy podchodzić do nich ostrożnie, ponieważ nie zawsze pasują do specyfiki naszego biznesu czy otoczenia. Neurobiologia, w przeciwieństwie do tych chwilowych tendencji, nie jest modą, lecz nauką. Tradycyjnie odnosi się do biologicznych dyscyplin zajmujących się badaniem układu nerwowego, jednak w szerszym, współczesnym rozumieniu obejmuje również wszystkie dziedziny nauki badające mózg, czyli centrum naszych reakcji, emocji i zachowań. Zrozumienie, jak działa mózg, daje mi głębszy wgląd w procesy międzyludzkie, zarówno moje własne, jak i moich pracowników. Nasz mózg jest zaprogramowany, by chronić nas przede wszystkim przed zagrożeniami fizycznymi, ale współcześnie pełni również rolę obrony przed psychicznym dyskomfortem. W sytuacjach stresowych to on decyduje, jak reagujemy, dlatego tak ważne jest rozumienie tych mechanizmów w kontekście zarządzania zespołem.

20240821 AnnaSchulz024 2

W Twoim bio znalazłam informację, że masz za sobą wiele szkoleń, kursów. Bardzo zainteresował mnie temat empatycznej komunikacji. Życie przedsiębiorcy nie jest często usłane różami. Odnoszę wrażenie, że ostatnia rzecz, jaką mają w głowie, to empatia. No i druga rzecz, czy empatii w relacjach da się nauczyć?

Empatyczna komunikacja to niezwykle ważny temat, szczególnie w świecie przedsiębiorców, gdzie codzienne wyzwania i presja często sprawiają, że empatia schodzi na dalszy plan. Masz rację – życie przedsiębiorcy to często nieustanna walka o czas, wyniki i efektywność, więc empatia może wydawać się luksusem, na który brakuje miejsca. Jednak paradoksalnie, to właśnie empatia może być kluczem do budowania trwalszych i bardziej efektywnych relacji, zarówno w zespole, jak i z klientami. Najważniejsze jest jednak to, że empatia to nie tylko współczucie czy zrozumienie, ale również umiejętność aktywnego słuchania i działania, które wspiera drugą osobę. Tą osobą może być klient, pracownik, wspólnik. W kontekście przedsiębiorczości oznacza to zdolność balansowania między zrozumieniem wyzwań innych, a zachowaniem zdrowych granic i dbaniem o realizację celów. Ale równie istotna jest empatia wobec samego siebie, ponieważ to ona stanowi fundament naszej emocjonalnej równowagi. Jeśli nie potrafimy okazać zrozumienia i wsparcia sobie, trudno będzie nam autentycznie wykazać empatię wobec innych, gdyż nasze wewnętrzne braki będą odbijać się w relacjach z otoczeniem. Empatia stała się dziś kluczowym imperatywem biznesowym, nie tylko w kontekście relacji międzyludzkich, ale również jako element budowania zaufania, lojalności i długotrwałego sukcesu firmy. Przedsiębiorstwa, które potrafią zrozumieć potrzeby i emocje zarówno swoich pracowników, jak i klientów, zyskują przewagę konkurencyjną, tworząc bardziej zaangażowane zespoły i głębsze relacje z klientami.

Jakie znaczenie ma równowaga między pracą a życiem osobistym liderów? I jak oni mogą ją osiągnąć?

Uważam, że to fundament efektywnego przywództwa. Aby móc w pełni skupić się na zawodowych wyzwaniach, liderzy muszą zadbać o harmonię w życiu prywatnym. Osobiście przekonałam się, jak trudne może być wyznaczenie granic, zwłaszcza że z mężem, pochodzimy z tego samego środowiska korporacyjnego. Często po godzinach pracy wracaliśmy do służbowych spraw, co na dłuższą metę okazało się wyczerpujące i niezdrowe, zarówno dla nas, jak i dla naszych relacji. Z czasem zrozumiałam, że ciągła dostępność i brak odpoczynku nie sprzyjają ani efektywności, ani dobremu samopoczuciu. Klucz do balansu to świadome wyznaczanie granic, dbanie o przestrzeń na życie prywatne i regenerację, a także umiejętne delegowanie zadań. Tylko w ten sposób można zachować energię, zapał do pracy i jednocześnie cieszyć się pełnią życia poza nią.

Co doradziłabyś przedsiębiorcom, którzy dopiero rozpoczynają budowanie swoich zespołów?

Aby rozpoczynając budowanie swojego zespołu, jasno odpowiedzieli sobie na pytanie: jakiego efektu oczekuję po zatrudnieniu pracownika i w jaki sposób pierwszy oraz kolejni członkowie zespołu mają mnie wesprzeć w realizacji celów. Zrozumienie tego, co chcą osiągnąć, pozwoli im precyzyjnie określić, kogo potrzebują i jakie wartości powinny dominować w firmie. Zespół to nie tylko suma umiejętności, ale przede wszystkim ludzie, którzy powinni podzielać wizję i cele przedsiębiorcy. Jeśli sami, jako przedsiębiorcy, nie mamy pełnej jasności co do naszych celów i oczekiwań, trudno będzie to zrozumieć pracownikom. Dlatego zrozumienie tych kwestii na poziomie lidera jest kluczowe – tylko wtedy pracownicy będą mogli wspierać nas w dążeniu do sukcesu i efektywnie realizować swoje zadania. Kluczowe jest także, aby od samego początku inwestować w dobrą komunikację i kulturę współpracy. Jasno sprecyzowane oczekiwania, otwartość na różnorodne punkty widzenia oraz budowanie zaufania to fundamenty skutecznego zespołu. Lider nie tylko powinien wyznaczać kierunek, ale także dawać przykład, tworząc przestrzeń, w której każdy członek zespołu może rozwijać swoje talenty i czuć się częścią wspólnej misji.

Alicja Kulbicka

Alicja Kulbicka

Redaktor naczelna
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA