Do współpracy przy projektowaniu strojów olimpijskich zapraszani są najwybitniejsi twórcy mody z całego świata, tacy jak Stella McCartney, Ralph Lauren czy Armani. Kiedy zatem pod koniec października świat mody zelektryzowała wiadomość, że oficjalne stroje dla polskich olimpijczyków na ceremonię otwarcia Igrzysk XXXIII Olimpiady Paryż 2024 roku uszyje poznańska marka BIZUU, wielbicielki marki nie posiadały się z radości. O tym ogromnym wyróżnieniu, współpracy z Polskim Komitetem Olimpijskim oraz wyzwaniach, jakie postawiło przed marką to zadanie, opowiadają Blanka Jordan i Zuzanna Wachowiak, siostry i założycielki BIZUU, marki którą z miłości do mody tworzą wspólnie od prawie trzynastu lat.
Rozmawia: Alicja Kulbicka | Zdjęcia: Jakub Pleśniarski i Artur Cieślakowski
Dziewczyny, po pierwsze bardzo gratuluję Wam tego sukcesu. Myślę, że wszystkie miłośniczki Waszej marki, a już szczególnie te w Poznaniu poczuły dumę, że oficjalne galowe stroje dla polskich olimpijczyków na ceremonię otwarcia Igrzysk XXXIII Olimpiady Paryż 2024 roku uszyje BIZUU. Zdradźcie nieco kulis. Czy to był konkurs, do którego stanęłyście, czy po prostu zadzwonił telefon z Warszawy?
BLANKA JORDAN: Powiem zupełnie jak Olga Tokarczuk, która po odebraniu telefonu ze Sztokholmu informującego ją o przyznaniu literackiej nagrody Nobla, „myślałam, że to żart”. Ja zareagowałam podobnie, bo to Polski Komitet Olimpijski zdecydował, że faktycznie chce współpracować z marką BIZUU. PKOl chciał zmian w doborze projektantów odzieży dla sportowców i pierwsze zmiany nastąpiły na polu strojów sportowych, gdzie oficjalnym sponsorem naszych olimpijczyków została firma adidas. O ile adidas jest marką stricte sportową, to jak wiadomo, nie jest firmą polską. A założeniem PKOl-u jest to, że stroje galowe, w których występują sportowcy podczas ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich, powinny zarówno odzwierciedlać kulturę, charakter, tożsamość danego kraju, jak również zapadać w pamięć, wyróżniać się fasonem, krojem, stylem czy kompozycją kolorystyczną. Dodatkowo istotny jest fakt, że Olimpijska Reprezentacja Polski będzie obchodzić 100-lecie występu na igrzyskach i PKOl bardzo chciał zadbać o elegancki wygląd naszych olimpijczyków. Zaczęli więc swoje wewnętrzne poszukiwania i to, że wybór padł na BIZUU, było tylko i wyłącznie ich decyzją. Także nie był to konkurs. Był to wybór PKOl.
ZUZANNA WACHOWIAK: Ten telefon był dla nas dużym zaskoczeniem, a jednocześnie z dość sporym niedowierzaniem podeszłyśmy do tego tematu. Kiedy to już do nas dotarło, ogarnęło nas wzruszenie, że zostałyśmy przez PKOl dostrzeżone. Okazało się, przedstawiciele komitetu doskonale znają naszą markę i nasze projekty. Postawili przed nami nie lada wyzwanie, ubrania na ceremonię otwarcia igrzysk olimpijskich całej drużyny olimpijskiej, czyli zarówno olimpijek, jak i olimpijczyków.
Była chwila wahania?
Z.W.: Nie miałyśmy wątpliwości, że sprostamy temu zadaniu. Jedynym elementem, który nie dawał nam spokoju była moda męska, która nie jest tym, czym zajmujemy się na co dzień, na tak dużą skalę. Natomiast na swojej drodze zawodowej realizowałyśmy już współprace licencyjne z takimi firmami jak Mattel, Cartoon Network czy Bravado, dla której powstała kolekcja BIZUU x The Rolling Stones z elementami mody męskiej. I fakt, że mamy na koncie tak duże współprace z ogromnymi, zagranicznymi korporacjami spowodował, że nie bałyśmy się podjąć rękawicy we współpracy z PKOl.
Jesteście kojarzone raczej z modą kobiecą, niebanalnymi printami, kolorem i nieszablonowymi motywami. A jak same mówicie, do ubrania są nie tylko olimpijki – kobiety, ale i olimpijczycy – mężczyźni.
B.J.: O wyborze naszej marki zaważyły dwie podstawowe kwestie. Jesteśmy dzisiaj już dużą firmą i mamy know-how, zarówno projektowe, jak i wykonawcze. Przyznajemy, że jest to dla nas duże wyzwanie. Mamy do ubrania prawie 300 osób, zarówno kobiet jak i mężczyzn, których figury nie są klasyczne. I choć faktycznie w naszej pracy skupiamy się na kobietach, to moda męska jest również dla nas istotna. Po prostu nigdy nie chciałyśmy podejmować się projektowania mody męskiej komercyjnie. Jednak lata przebywania w środowisku modowym sprawiły, że mamy pewność, że męska część naszej drużyny olimpijskiej będzie ubrana tak elegancko jak i damska.
Z.W.: Jak słusznie zauważyła Blanka, sporym wyzwaniem jest zaprojektowanie ubrań na sylwetki, które nie mieszczą się w kategoriach standardowej rozmiarówki. Musimy pamiętać o tym, że zawodowe uprawianie sportu zmienia ciało, powoduje, że różni się ono w istotny sposób od budowy ciała osób nietrenujących. W naszej firmie mamy kilku konstruktorów, którzy zajmują się modą damską w jej klasycznych rozmiarach, ale mamy także takich, którzy tworzą ubrania dla indywidualnych klientek. I to połączenie projektowania oraz wykonawstwa powoduje, że jesteśmy w stanie sprostać temu zadaniu.
Uniformy dla olimpijczyków na przestrzeni lat przygotowywało wiele uznanych firm i nazwisk. Reprezentację Stanów Zjednoczonych ubierała marka Ralph Lauren, dla Włochów stroje zaprojektował sam Giorgio Armani, dla Wielkiej Brytanii – Stella McCartney, a reprezentację Holandii wyposażała firma Suitsupply. Jak to jest stanąć w jednym szeregu z mistrzami mody?
B.J.: Kiedy już dotarło do nas, że wybór PKOl-u padł właśnie na nas, uzmysłowiłyśmy sobie, że jesteśmy dzisiaj marką silną i rozpoznawalną. Pomimo że wywodzimy się z Polski, kraju, który nie jest jednoznacznie kojarzony z modą czy kreowaniem trendów, to jednak jesteśmy w stanie przygotować taką kolekcję, która postawi naszą polską modę w jednym szeregu z największymi. Jednocześnie promując nasz rodzimy rynek modowy. To zresztą jest nasz globalny cel jako marki, zapisany w naszej strategii długoterminowej, aby wyjść poza granice naszego kraju i igrzyska olimpijskie są takim idealnym momentem, trampoliną, która pozwoli nam na międzynarodową ekspansję.
Z.W.: Naszą przygodę z projektowaniem ubrań rozpoczęłyśmy w 2011 roku dlatego, że brakowało nam w ówczesnej modzie… mody. Naszym celem było stworzenie marki, która będzie w stanie konkurować z markami włoskimi czy francuskimi. Na ten moment punktem odniesienia dla nas są Red Valentino, Pinko czy Liu Jo. Od samego początku chciałyśmy być dla nich polską alternatywą. Zaczęłyśmy od projektowania sukienek, miałyśmy mały butik, w którym sprzedawałyśmy właśnie tylko zaprojektowane przez siebie modele sukienek. Takim naszym mikromarzeniem było posiadanie logowanych guzików. Teraz to się wszystko dzieje łącznie z tym, że mamy własne podszewki, przygotowywane specjalnie dla nas. Nasza oferta rozszerzyła się o buty, okulary, torebki. Rozwinęłyśmy markę tak bardzo, że dzisiaj jesteśmy w stanie być konkurencją dla innych globalnych brandów.
Igrzyska olimpijskie rozpoczną się już w lipcu 2024, ale myślę, że z Waszej perspektywy nie tylko data jest ważna, ale przede wszystkim miejsce, w którym się odbędą. Paryż uznawany za jedną ze światowych stolic mody. To bardzo symboliczne, że pojawicie się ze swoją kolekcją w miejscu, który jest domem największych projektantów mody na świecie, takich jak Coco Chanel, Christian Louboutin czy Saint Laurent.
B.J.: Współpraca z PKOl-em otworzyła nam drzwi nie tylko na Paryż. Będziemy również obecne ze swoimi projektami w Mediolanie, bo nasza umowa opiewa także na przygotowanie strojów dla olimpijczyków na zimową edycję Igrzysk Olimpijskich w 2026 roku.
Czy musiałyście przygotować dla PKOl’u jakieś prototypy strojów, w które chcecie ubrać naszą drużynę olimpijską?
B.J.: Nie, przedstawiciele komitetu obdarzyli nas ogromnym zaufaniem i o wyborze BIZUU zdecydowali na podstawie naszego, za chwilę już trzynastoletniego dorobku zawodowego. Doskonale znali nasze dotychczasowe projekty, przeanalizowali naszą stronę internetową, a także odwiedzili nasz butik. Choć oczywiście nie miałyśmy o tym pojęcia. Zrobili bardzo dogłębny research i w sposób bardzo przemyślany podjęli decyzję.
Czy są jakieś wytyczne, których trzeba się trzymać przy projektowaniu strojów na takie wydarzenie?
Z.W.: Wytycznych nie ma, możemy poszaleć! Niestety nie możemy dzisiaj zdradzać żadnych szczegółów dotyczących naszych projektów, bo ich oficjalna prezentacja odbędzie się na sto dni przed igrzyskami, na wspólnym pokazie wraz z marką adidas.
To powiedzcie chociaż, czy będziemy mieli okazję podziwiać Wasze niebanalne printy na strojach olimpijczyków?
B.J.: Powiem tylko tyle. Z jakiegoś powodu zostałyśmy wybrane! (śmiech)
Jak rozumiem intensywnie pracujecie już nad tą kolekcją. Czego zatem Wam życzyć?
B.J.: Czas biegnie nieubłaganie, organizujemy w firmie cotygodniowe spotkania aktualizujące status poszczególnych tematów. Pamiętajmy, że cały czas trwają kwalifikacje do igrzysk, więc na ostatnich olimpijczyków jeszcze trochę poczekamy. W znakomitej większości przypadków zdejmujemy miarę z każdego ze sportowców indywidualnie. Także życzmy sobie, aby kwalifikacje przebiegały szybko i sprawnie, bo to pozwoli nam przejść płynnie przez cały proces.