Łagodzi obyczaje, łączy pokolenia, pomaga w trudnych kryzysowych sytuacjach, jest na pogodę i niepogodę ducha. Muzyka – to o niej dyskutuję z muzykolożką Karoliną Kaźmierczak, która 19 sierpnia br., objęła stanowisko zastępcy dyrektora Filharmonii Poznańskiej.
Rozmawia: Magdalena Ciesielska | Zdjęcia: Leszek Zadoń | Fresh Frame & Remigiusz Stopa I Lightmoon
Karolino, jak to się stało, że Twoja droga zawodowa przywiodła Cię do Filharmonii Poznańskiej, gdzie objęłaś stanowisko zastępcy dyrektora Wojciecha Nentwiga?
KAROLINA KAŹMIERCZAK: To bardzo dobre pytanie! (śmiech). Sama się nad tym zastanawiam… Ale tak na poważnie, z jednej strony uważam, że to świadoma decyzja, z drugiej jednak – mam przeczucie, że czasami los kieruje naszymi poczynaniami. Rozmawiamy w Centrum Kultury Zamek, gdzie mają teraz siedzibę biura Filharmonii Poznańskiej, a to właśnie tu, w Zamku, zaczęła się moja przygoda z muzyką jako 4-letniej dziewczynki z całkowicie niemuzycznej rodziny. Na początku bardzo chciałam grać na skrzypcach. Później jednak, kiedy podczas egzaminów wstępnych uczestniczyłam w testach sprawdzających zdatność do gry na instrumentach muzycznych, okazało się, że anatomicznie moja ręka bardziej nadaje się do fortepianu niż do skrzypiec. Oba te instrumenty są głównym spoiwem łączącym mnie z muzyką w mojej drodze zawodowej splecionej z Towarzystwem Muzycznym im. Henryka Wieniawskiego, a od niedawna również z Filharmonią Poznańską.
Z muzyką jesteś bardzo mocno związana, jesteś dyrektorem Towarzystwa Muzycznego im. Henryka Wieniawskiego, ponadto dyrektorką Międzynarodowych Konkursów im. Henryka Wieniawskiego, również producentką wielu wydarzeń kulturalnych i projektów audiowizualnych. Co Ciebie najbardziej w muzyce pociąga, że ona wypełnia tak wielką część Twego życia?
Mam duży sentyment, a nawet nie wstydzę się tych słów – kocham muzykę. Zawsze sprawia mi ona ogromną radość, przyjemność, ale też budzi nieustanną ciekawość – tak jest obecnie i tak było w okresie dzieciństwa i wczesnej edukacji. To nie jest tylko sama sfera przyjemności w odbiorze muzyki, lecz prawdziwe zainteresowanie muzyką.
Ukończyłam szkołę muzyczną przy ul. Solnej w Poznaniu, najpierw imienia Henryka Wieniawskiego, a następnie Mieczysława Karłowicza. Tę drogę zawsze będę wspominać bardzo dobrze. Potem z uwagi na kontuzję ręki nie mogłam kontynuować drogi muzycznej jako pianistka. Choć myślę, że nie skończyło się to dla mnie źle – właśnie ze względu na miłość do przedmiotu, gdy przyszło do wyboru studiów, studiowałam i prawo na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza, i muzykologię. Ostatecznie to miłość do muzyki przeważyła nad studiami z zakresu prawa. Już podczas studiów udzielałam się w przeróżnych projektach muzycznych, uczestniczyłam w przygotowaniu wielu festiwali i nagrań muzycznych, to mnie po prostu pociągało… i nadal tak jest. U mnie jest dokładnie jak w powszechnie krążącym powiedzeniu – „jeśli się kocha, to, co się robi, to nie przepracowało się jednego dnia”. (śmiech) Moja praca jest kompletnie nienormowana, nawet jak wychodzę z biura, czy z sal koncertowych, moje myśli krążą wokół obecnych przedsięwzięć, a nierzadko już wybiegam w przyszłość, co należy zaaranżować, z kim się skontaktować. Ja to po prostu kocham! Łączę pracę tu, w Filharmonii Poznańskiej, z pracą w Towarzystwie Wieniawskiego. Istnieje wiele wspólnych mianowników, zawsze przecież obie instytucje ściśle ze sobą współpracowały, chociażby przy Międzynarodowych Konkursach im. Henryka Wieniawskiego. Mam nadzieję, że ta współpraca będzie jeszcze lepsza i będę mogła działać skuteczniej.
Kto Ciebie inspiruje muzycznie?
Nie mam jednej, konkretnej osoby, jednego artysty. Muzyka jako przedmiot moich badań, ale też jako żywy przedmiot zainteresowania stale karmi mnie nowościami. Wzbudza we mnie nieodpartą ciekawość do poznawania, pogłębiania tematów. W mojej pracy uważam za fascynujące to, że nieustannie sama się rozwijam, odkrywając przy okazji artystyczne talenty. Rozmowy z muzykami, producentami muzycznymi, wszystkimi osobami na różnych szczeblach, które są zaangażowane w szeroko rozumianą kulturę, inspirują mnie i ciągle motywują do poszukiwań i samorozwoju, aby móc coraz lepiej wykonywać swoją „partię” w tej wyjątkowej orkiestrze ludzi, którzy tworzą wydarzenia muzyczne.
Można powiedzieć, że jesteś uzależniona od muzyki?
Z pewnością jestem muzykoholikiem. (śmiech) Osoby z zewnątrz, które obserwują mój styl życia, posądzają mnie o pracoholizm, ale ja w takich kategoriach nie rozpatruję muzyki. Naprawdę, nie praca determinuje moje życie, ale muzyka nadaje tempo i kierunek moim działaniom, a przede wszystkim wypełnia moje życie sensem.
Największy sukces organizatora wydarzeń muzycznych to…
Oczywiście, gdy są pełne sale koncertowe, wyprzedane bilety z wyprzedzeniem na następne koncerty i festiwale. To niezmiernie cieszy! W Poznaniu melomanii nas nigdy nie zawiedli, tzw. „karnetowicze” wracają po wakacjach, nierzadko ze zdwojoną siłą. (śmiech) Są głodni koncertów, spragnieni muzyki, ale i spotkań z artystami.
Czy kiedykolwiek myślałaś, aby stanąć na estradzie, a nie tylko aranżować występy?
W czasach szkolnych występowałam przed publicznością i nawet to lubiłam, jednak teraz, gdy rozpatruję pewne decyzje i życiowe wybory z perspektywy lat i doświadczeń, to wiem, że znacznie lepiej czuję się za kulisami wielu przedsięwzięć muzycznych niż w światłach reflektorów. Cieszę się, że mogę współtworzyć konkretne wydarzenie, a wcale nie muszę być na estradzie. Lubię to, co robię – obserwuję jak krok po kroku rozrasta się konkretny muzyczny projekt, co dzieje się na scenie, jak reaguje publiczność. Lubię doglądać, czy wszystko przebiega wedle wcześniejszych ustaleń, czy te puzzle do siebie pasują. (śmiech) Czuję, że to, co robię podyktowane jest przez moje serce. I z wielkiej pasji do muzyki jestem po prostu producentem muzycznym.

Zawsze miałaś cechy dobrego koordynatora i organizatora?
O to trzeba by zapytać mój zespół. Faktycznie, od dziecka zawsze lubiłam układać klocki, puzzle, wszelkie łamigłówki i to przełożyłam na sferę życia zawodowego. Analityczne myślenie, przewidywanie zdarzeń, a przede wszystkim umiejętność błyskawicznej reakcji, jeśli coś się nie powiedzie. Dlatego jestem zwolenniczką układania planu A, B i C na wszelki wypadek. Trzeba być przygotowanym na różne scenariusze, choć ostatecznie i tak życie za nas pisze ten finalny… Staram się być gotowa na różne newralgiczne sytuacje.
1 października obchodzimy Międzynarodowy Dzień Muzyki. Co obecnie dzieje się w Filharmonii Poznańskiej? Jak przedstawia się oferta kulturalna w tym sezonie jesiennym?
Faktycznie październik jest wyjątkowym miesiącem, inaugurującym wiele wartościowych i pięknych wydarzeń. W kulturze nie myśli się od stycznia do grudnia, lecz od października do końca września. Przed nami nowe otwarcie, ale też kontynuacja wcześniejszych zamierzeń i planów muzycznych. Na wiele wydarzeń nie ma już biletów, ponieważ zainteresowanie tymi koncertami było ogromne. Karnety są już wyprzedane, a biletów pozostało niewiele do rozdysponowania. Zachęcam, aby pospieszyć się z zakupem biletów na jesienne nostalgiczne, refleksyjne i często bardzo wzruszające koncerty, aby spędzić z nami piątkowe czy sobotnie wieczory muzyczne.
Na pewno wszyscy melomanii czekają na naszą inaugurację sezonu – będzie to 11 października. Rozpoczynamy jesienną przygodę koncertem naszej artystki-rezydentki Viviane Hagner, niemieckiej skrzypaczki, która należy do najznakomitszych muzyków swojego pokolenia. Viviane Hagner wraz z Orkiestrą Filharmonii Poznańskiej, pod batutą Łukasza Borowicza, zainauguruje 78. sezon artystyczny, koncertem zatytułowanym „Vivat Polonia”. Będziemy mieli okazję usłyszeć zarówno utwory Ludwiga van Beethovena, Aleksandra Tansmana, jak i Emila Młynarskiego. Czeka nas więc niezapomniany wieczór!
Zapraszam na wszystkie organizowane koncerty, także, a może w szczególności, koncerty kameralne z udziałem solistów naszej orkiestry. Ponadto bogata oferta jest przygotowana dla najmłodszych, czyli koncerty organizowane przez Pro Sinfonikę, rozwijające miłość do muzyki wśród dzieci i młodzieży oraz zachęcające całe rodziny, aby korzystać z oferty muzycznej pokoleniowo.
Co przyniesie koniec 2024 roku w ofercie muzycznej Filharmonii Poznańskiej?
Zapraszamy już teraz na grudniowy koncert z udziałem wybitnego barytona, Samuela Hasselhorna, który po zdobyciu pierwszej nagrody w Konkursie Królowej Elżbiety w 2018 roku, szybko zyskał międzynarodową sławę. Uznany jest za wszechstronnego artystę, który równie dobrze wykonuje partie operowe, oratoryjne, jak i pieśni. Ten grudniowy występ to będzie kontynuacja naszej współpracy, która rozpoczęła się podczas nagrania tak świetnie przyjętej płyty Urlicht – Songs of Death and Resurrection. W czerwcu br., nakładem wytwórni Harmonia Mundi, ukazała się pierwsza płyta orkiestrowa Samuela Hasselhorna, z pieśniami i ariami wybitnych artystów-muzyków, nagrana z Filharmonikami Poznańskimi, pod batutą Łukasza Borowicza. Na płycie tej usłyszeć można także głosy chłopięce Chóru Chłopięcego i Męskiego Filharmonii Poznańskiej Poznańskie Słowiki. Płyta wydana niedawno zbiera w świecie wiele wspaniałych recenzji i wyróżnień.
W grudniu wystąpi również w Poznaniu Agata Szymczewska, polska skrzypaczka, kameralistka, która jest równocześnie pedagogiem, doktorem habilitowanym sztuki oraz profesorem na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie. Ponadto jest zwyciężczynią XIII Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu w 2006 roku, laureatką Paszportu Polityki, czterech Fryderyków oraz nagrody London Music Masters. Filharmonia Poznańska, a także Towarzystwo Muzyczne im. Henryka Wieniawskiego od lat ściśle współpracują z Agatą Szymczewską. W Poznaniu środowisko muzyczne bardzo dobrze się zna, ta synergia jest niezwykle ważna, pozytywna i motywująca do dalszych wspólnych działań.
Co aktualnie dzieje się w Towarzystwie Wieniawskiego?
Obecnie trwają intensywne prace nad konkursami: skrzypcowym i lutniczym, ale także nie zwalniamy tempa, jeśli chodzi o koncerty. Planujemy już nasz festiwal, zapraszamy na wiosenne projekty muzyczne. Jeszcze zdradzić nie mogę szczegółów, ale obiecuję, że będzie tylko lepiej. (śmiech)
Współtworzysz Międzynarodowe Konkursy im. Henryka Wieniawskiego. Czy masz już podczas pierwszych wystąpień swoich faworytów?
Mam oczywiście takie momenty, że już od pierwszego taktu chcę dalej słuchać danego artysty. Nieraz już od pierwszych dźwięków potrafi mnie poruszyć wrażliwość występującego muzyka. I nie chodzi tu kompletnie o zwycięstwo w konkursie – nie rozpatruję tu talentu i faworyta – mam jedynie przeświadczenie, że chcę dalej śledzić jego drogę zawodową, jego rozwój muzyczny.

Jakie są te międzynarodowe konkursy?
Te najbardziej prestiżowe są bardzo szczególne, ponieważ na tak wysokim poziomie nie ma już tak naprawdę słabych uczestników. Selekcja jest tak duża, więc ogromnym sukcesem jest już samo zakwalifikowanie się. W wielu momentach konkursowych wybory jury uzależnione są od dyspozycji uczestnika w danym dniu, gustu, estetyki. Dlatego zachęcam młodych ludzi do udziału w tego typu konkursach muzycznych, tak żeby wykorzystali je jako narzędzie we własnym rozwoju, bo to nie jest nigdy początek ani koniec jakiejś drogi. To jest – według mnie – pewien etap, a to, jak się zaprezentują na danym konkursie, może otworzyć im kolejne drzwi do kariery. Konkursy o zasięgu międzynarodowym są olbrzymią machiną promocyjną i uczestnictwo w takim właśnie wydarzeniu pozwala uczestnikom kształtować siebie dalej. Wcale nie chodzi o wygraną, tylko o pokazanie swoich umiejętności, swojego talentu, wielkiej pasji muzycznej. Największym zwycięzcą konkursu nie musi być ten, który wygrywa nominalnie I nagrodę, tak naprawdę to ten, który wygra zainteresowanie jury i publiczności. Spójrzmy na tych, którzy nie byli pierwsi podczas Konkursów Wieniawskiego czy Konkursów Chopinowskich, ale dali się poznać jako wybitne osobowości, za którymi podąża publiczność. I to jest właśnie ta niesamowita nagroda i wielka wygrana. Nie warto zajmować się miejscami, bo to nie wyścigi. Muzyka nie jest wyścigiem, to nie jest sprint, to jest maraton. Trzeba do tego dojrzeć.
Do Poznania przyjeżdża wielu artystów z różnych stron świata. Jak oni odbierają stolicę Wielkopolski? Co miasto mogłoby jeszcze zrobić, aby przyciągać większe rzesze melomanów?
Poznań jest przesiąknięty kulturą. Na obcokrajowcach zawsze robi wrażenie, tym większe, gdy jest to ich pierwszy kontakt z Polską i polską kulturą. Poznań odbierany jest jako miejsce piękne, z jego historią i zabytkami, ale także jako bardzo przyjazne i otwarte. Artyści scen międzynarodowych bardzo chętnie wracają do stolicy Wielkopolski, aby zaprezentować swoje osiągnięcia i dać kolejne koncerty. Publiczność jest niezwykle zaangażowana, energicznie reaguje podczas koncertów. Taki aplauz jest niesamowitym przeżyciem, bo odbiór jest bardzo szczery. A przecież o tę szczerość i prawdę, o prawdziwe emocje chodzi w sztuce, malarstwie czy właśnie w muzyce. I to jest ogromny plus!
Otrzymuję miłe maile z tzw. przypominajkami od muzyków ze świata, że chętnie chcieliby odwiedzić Poznań ponownie i powtórzyć występ przed tutejszą publicznością. Muzyka jest dobrym impulsem do tworzenia relacji międzyludzkich, do wspólnego przeżywania, a rola publiczności w tym wszystkim jest niebagatelna, po prostu nieoceniona. Melomanii zatem powinni czuć się współtwórcami koncertu.
Natomiast jeśli chodzi o to, co należy zrobić – to na pewno Poznań i odbiorcy potrzebują większej sali koncertowej i to z odpowiednią infrastrukturą i z należytym zapleczem. I to jest kwestia priorytetowa. Cieszymy się, że możemy korzystać z gościnności Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza i koncertować w Auli UAM, ale własna sala pozwoli ujawnić pełen potencjał Poznańskich Filharmoników. Poprawa warunków pracy dla muzyków i solistów pomoże osiągać jeszcze lepsze efekty i cieszyć melomanów kolejnymi koncertami. Planowane przez miasto Centrum Muzyki, z nowoczesną salą koncertową, zapewne uwolni muzyczny potencjał i pozwoli realizować się wszystkim osobom pracującym w środowisku muzycznym. Nie chodzi mi tylko o muzyków, wykonawców, ale tak naprawdę też o tych ludzi za kulisami wydarzeń, bo każdy z nich potrzebuje odpowiedniej infrastruktury, aby pracować i na światowym poziomie tworzyć muzyczne projekty. Każdy pragnie wykonywać swoją pracę najlepiej jak może i wierzę, że taka większa i bardziej nowoczesna przestrzeń nam to zagwarantuje. Wtedy suma wszystkich składników takiego wydarzenia da według mnie wspaniały rezultat. Widzę, że wszystkie powzięte obecnie działania prowadzą do tego, aby muzyka w Poznaniu miała swój dom i odpowiednią przestrzeń na miarę naszych czasów.