Skip to content

Większość z nas rozumie dobry związek jako relację współzależności osób, które w nim pozostają. Mamy żyć w pełnej symbiozie, uznając związek i drugą osobę jako jedyne i słuszne towarzystwo. Prowadzi to niestety często do utraty tożsamości nas, czyli jednostek, co powoduje frustrację, stagnację lub nudę – felieton Magdaleny Świderskiej

(…) Życie z intencją stało się chodliwym towarem, ochoczo monetyzowanym przez przedsiębiorczych coachów, trenerów, influencerów i samozwańczych duchowych przewodników (…)  – felieton Marty Kabsch

Miała cudowne kapelusze, ekstrawaganckie jak na owe czasy nakrycia głowy, ozdobione piórami, cekinami, błyszczące, rzucające się w oczy. Uśmiech, który unosił jej kąciki oczu do góry i tym uśmiechem czarowała wszystkich dookoła. Kochali się w niej nie tylko mężczyźni, ale także kobiety. Emanowała seksem, była wcieleniem namiętności i miłości. I tą miłość dało się czuć ze sceny

„Mam zerowe libido”, „moje libido szaleje, nie mogę tego opanować!” – to tylko dwie z wielu podobnych wypowiedzi moich klientów dotyczące popędu seksualnego.

W każdy środowy wieczór odbywam heroiczną walkę z moim wewnętrznym leniem, wsiadam do samochodu i jadę do pobliskiego miasteczka na jogę.

Miał piękne jasnoniebieskie oczy, włosy sztywne i gęste. Ta sama fryzura od lat, jak na zdjęciach zrobionych w kolorze sepi czy czarno-białych ujęciach, na których prezentuje się w mundurze i wypastowanych oficerkach lub w koszuli z zadziornie postawionym kołnierzem przy własnym wymarzonym 1950 Plymouth Chrysler Deluxe.

Jako ludzie jesteśmy stworzeni do budowania więzi. Co prawda w dzisiejszych czasach możemy żyć i zaspokajać swoje potrzeby indywidualnie, jak nigdy dotąd. Jednak wciąż większość z nas stara się być częścią większej całości i realizować się we wspólnocie.

W filmach romantycznych partnerzy, kochankowie, małżonkowie rozumieją się bez słów, płyną na fali podniecenia i pożądania i niejako telepatycznie odgadują swoje miłosne, emocjonalne i cielesne potrzeby oraz pragnienia.

Coraz mniej pamiętam ze starego mieszkania Dziadków na Jeżycach. Wśród tych najbardziej żywych wspomnień są scenki z dużej kuchni.

Wszyscy chcemy czerpać z życia pełnymi garściami, wykorzystywać każdą okazję, aby spełniać swoje marzenia, dążymy do tego, by praca sprawiała nam przyjemność.

Przystaje i przygląda mi się zawadiacko. Widzę ruch jego ust, jakby odliczał mi sekundy podczas rywalizacji na ostatnie okrążenie na bieżni. – Co za wynudzony gbur – myślę.

Potrzeba to inaczej powód, dla którego uprawiamy seks. Dla każdego z nas, na różnych etapach życia, a nawet każdego, poszczególnego dnia, może być to coś innego.

Listopadowe wieczory skłaniają do głębszych przemyśleń…

Do sklepu jadę rowerem. Pogoda sprzyja. Szybka wizyta w piekarni i spożywczaku.

Szwedzkie słowo Lagom oznacza nie za dużo, nie za mało, dokładnie tyle, ile potrzeba. Czy łatwo to osiągnąć? Moje życie to nieustanne dążenie do stanu równowagi. To trudne, bo bez przerwy coś mnie z niej wytrąca. Ale są momenty w życiu, że jestem blisko złapania balansu.

„Ludzie ludziom zgotowali ten los” dźwięczą mi w uszach słowa z „Medalionów” Zofii Nałkowskiej. Fabuły lektur szkolnych, filmów, ulubionych powieści powracają jak bumerang, stają się rzeczywistością. Dlaczego?