Hanka

Hanka Ordonówna|Hanka Ordonówna|Hanka Ordonówna|Hanka Ordonówna|Hanka Ordonówna|Hanka Ordonówna|Hanka Ordonówna|Hanka Ordonówna|Hanka Ordonówna

Jedzie dorożką w blasku ulicznych latarni, aby stanąć na scenie, znów usłyszeć oklaski, nawoływania swego imienia, widzieć szalejące spojrzenia mężczyzn i zazdrosne miny kobiet. Jeszcze ostatnie poprawki makijażu w garderobie, podciąganie pończoch, halki, zapinanie gorsetu, zmiana trzewików na lakierki. Kurtyna w górę. I wychodzi ona, z jednej strony kobieta silna, a z drugiej bezbronna i delikatna. Taką stworzył ją Fryderyk Járosy, zakochany w niej bez pamięci od pierwszego wejrzenia.

Miała cudowne kapelusze, ekstrawaganckie jak na owe czasy nakrycia głowy, ozdobione piórami, cekinami, błyszczące, rzucające się w oczy. Jedwabne chusty zasłaniające włosy, elegancko wiązane na szyi. Któż by pomyślał, że córka kolejarza Pietruszyńskiego, mała, chuda o szerokich ramionach, tancereczka z baletu, zajdzie tak wysoko, osiągnie ogólnopolską karierę, zrobi europejskie tournée, zdobędzie rozgłos za Oceanem. – Miała uśmiech, który unosił jej kąciki oczu do góry i tym uśmiechem czarowała wszystkich dookoła. Kochali się w niej nie tylko mężczyźni, ale także kobiety. Emanowała seksem, była wcieleniem namiętności i miłości. I tą miłość dało się czuć ze sceny – wspominał Jerzy Waldorff.

Hanka Ordonówna
Hanka Ordonowna – grudzień 1925 ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego

– Gdyby jej językiem ojczystym był francuski, zawojowałaby cały świat – napisał dziennikarz „Le Figaro” podczas pierwszego jej pobytu w Paryżu. Po koncercie w berlińskim Winter Garten odnotowano „czarująca polska pieśniarka zabłysła szczerym talentem”. – Po raz pierwszy zrozumiałem, że Yvette Guilbert ma dziedziczkę. Ta Polka o blond włosach jest największą artystką sceny naszych czasów. Zdobyła sobie Wiedeń! – napisał prezes PEN Clubu.
Jest modna, podziwiana, publiczność za nią szaleje. Reklamuje sprzęt do tenisa, luksusowe samochody, na których masce pozuje do zdjęć; ponadto awangardowy zabieg kosmetyczny – parafineum oraz luksusowe zegarki OMEGA. Teksty piszą dla niej najlepsi: Julian Tuwim, Marian Hemar, Henryk Wars. Portretuje ją sam Wojciech Weiss. Autorem słów piosenki o uliczce w Barcelonie jest tajemniczy M.T. – później okaże się, że to hrabia Michał Tyszkiewicz, do szaleństwa w niej zakochany. Jego wielkie uczucie znajduje szczęśliwy finał dnia 26 marca 1931 roku. Ach, ten marcowy wiosenny czas… kobiecy, pełen uczuć i życiowych zwrotów akcji… Podróż poślubna trwająca kilka tygodni i obejmująca słoneczną Italię, a następnie głośny romans artystki z Juliuszem Osterwą, polskim aktorem i reżyserem teatralnym. A jeszcze później, gdy w wielkiej rewii startującej w sylwestra 1935/36 występuje wraz z Igo Symem, znów dokonują się zmiany miłosne. Stają się nierozłączni i na scenie, i w życiu prywatnym… do czasu, gdy luby okaże się szpiegiem niemieckim i zginie z rąk Armii Krajowej.

Hanka Ordonówna
Hanka Ordonówna, Igo Sym (z prawej) i Leon Boruński na łódzkiej ulicyFoto: NAC/Koncern Ilustrowany Kurier Codzienny – Archiwum Ilustracji

Piszą o niej wszystkie światowe gazety, rozgłos sięga za Ocean. W maju 1938 roku otrzymuje zaproszenie na występy do Polonii amerykańskiej. Statek Batory przewozi artystę wielkiego formatu, która ku uciesze załogi wykonuje „Pierwszy znak, gdy serce drgnie, / Ledwo drgnie, a już się wie, / Że to właśnie ten, tylko ten”. Nawet oficerowie „biją się” o jej względy. Jest duszą towarzystwa, uśmiechniętą i życzliwą. Koncertuje dla rodaków w Nowym Jorku, Filadelfii, Baltimore, Pittsburghu, Chicago, Detroit i w paru innych amerykańskich miastach. Polonię zdobyła szturmem.
Śpiewa dla polskich żołnierzy w czasach wojny bolszewickiej, a potem w latach II wojny światowej, dodając im otuchy i pozwalając na chwilę zapomnienia… Wybrzmiewają z jej ust „Rozkwitają pąki białych róż”, „Ułani, ułani…” etc. Aresztowana przez esesmanów, uwięziona na Pawiaku, oswobodzona dzięki staraniom swego męża hrabiego Tyszkiewicza. Znajduje schronienie w Wilnie w Teatrze Dramatycznym, gdzie ubrana na czarno śpiewała o polskich lotnikach. – Była niezwykła w swoich piosenkach. Nie zachowywała się w stosunku do nas jak wielka gwiazda, była po prostu koleżanką, bardzo bezpośrednią, serdeczną, pełną temperamentu i fantazji, kochała życie – wspominała Danuta Szaflarska.

Hanka Ordonówna
fot. NAC

Ponownie aresztowana – w związku z aneksją Litwy przez ZSRR – zostaje wywieziona do Uzbekistanu, do łagru. Później nie bacząc na swoje nadwątlone zdrowie, opiekuje się setką dzieci, sierotami. Jako kierowniczka sierocińca organizuje transport dla polskich dzieci do Indii. Jest bardzo troskliwa i opiekuńcza, chodzi z dziećmi w Bombaju nad morze, śpiewa piosenki, umila i poświęca im czas… pomimo swojej choroby. Z Indii mąż zabiera ją do Teheranu, potem Palestyny, Jerozolimy, daje ponad 30 koncertów dla stacjonujących polskich oddziałów. Ostatnim jej kierunkiem podróży z mężem jest Liban, Bejrut. Po euforii końca wojny przychodzi jednak smutek – te emocje zaczyna przelewać na płótno. Maluje, pisze książkę „Tułacze dzieci”. Odchodzi, zostawiając świat ze swoimi melodiami…

Hanka Ordonówna
fot. NAC


Przez szklany ekran nadal uwodzi i kokietuje… Otula się muślinami, jedwabiami, lubi kosztowności, biżuterię i kwiaty, pęki kwiatów… Etole, futra, pióra…
Jako dziecko, a potem podlotek w każdą niedzielę niecierpliwie czekałam aż włączymy starego Rubina i na ekranie zagości ona… Zaśpiewa swoje przejmujące trele, a potem zniżając głos, wybrzmi namiętnie „Miłość Ci wszystko wybaczy” lub „Na pierwszy znak.” Zatopiona w fotelu przyglądałam się występom, koncertom, filmom „W starym kinie”. Patrzyłam z największym zaciekawieniem na nią, jej płynne ruchy, powabne wejścia na scenę, słuchałam i nuciłam pod nosem.
Uwielbiam ten klimat dawnych lat. Podziwiam jej wielki talent, odwagę, determinację, główną rolę w filmie „Szpieg w masce” w reżyserii Mieczysława Krawicza, która przyniosła jej ogromny sukces. Ten szlagier napisali dla niej Julian Tuwim i Henryk Wars:

Gdy pokochasz tak mocno jak ja,
Tak tkliwie, żarliwie, tak wiesz,
Do ostatka, do szału, do dna,
To zdradzaj mnie wtedy i grzesz.
Bo miłość Ci wszystko wybaczy,
Smutek zamieni Ci w śmiech.
Miłość tak pięknie tłumaczy:
Zdradę i kłamstwo i grzech.

Francja miała swoją Édith Piaf, paryskiego wróbelka, Niemcy – Marlene Dietrich, Ameryka – Marilyn Monroe, a my w Polsce… jedyną, niepowtarzalną, czarującą i zadziorną, rozkochującą w sobie mężczyzn, Hankę Ordonównę.

W dzień kobiecego święta z naręczem kwiatów, słońcem w duszy i uśmiechem na twarzy wychodzę do wszystkich kobiet. Kochajmy i czujmy się kochane!

REKLAMA
REKLAMA

Może cię zainteresować:

Hanka Ordonówna|Hanka Ordonówna|Hanka Ordonówna|Hanka Ordonówna|Hanka Ordonówna|Hanka Ordonówna|Hanka Ordonówna|Hanka Ordonówna|Hanka Ordonówna
REKLAMA
REKLAMA

Rzeczy

felieton: Tomasz Sobierajski

Odlot mojego samolotu się opóźniał, a ja z nudów porządkowałem rzeczy w plecaku. Moje myśli uciekły w stronę pytania, które zadała mi Agata przed ostatnią podróżą: „Czemu ciągle podróżujesz z plecakiem? Przecież masz tyle toreb, walizkę na kółkach…”. Nie umiałem odpowiedzieć na to pytanie. Może chodzi o to, że dobrze się czuję, kiedy „dźwigam” swój dobytek i los na plecach? A może wydaje mi się, że z plecakiem podróżuje się szybciej? Ot wrzucisz wszystko na ramię i biegniesz dalej. A może…

Nagle moje rozmyślania przerwał piskliwy głos, nadający po niemiecku: „O jejku! Ile ma pan rzeczy!”.
Zanim moja głowa zdążyła zareagować, oblała mnie fala wstydu. Poczułem się jak przedszkolak, kiedy wychowawczyni karci go za to, że bawi się zbyt wieloma zabawkami naraz. Uśmiechnąłem się lekko w stronę Piskliwego Głosu, który wydobywał się z ust niezdrowo wyglądającej, chudej blondynki, okutanej w szare szale i dzierżącej w prawej dłoni jutowy worek.

„Przepraszam” – bąknąłem speszony, choć już w momencie, w którym to mówiłem, wydało mi się to niestosowane. Za co ja ją przepraszam?!? Nabrałem powietrza w płuca, regulując oddech i zapytałem, może niezbyt grzecznie: „Ale właściwie, to o co Pani chodzi?”.
Byłem zły na siebie, że dałem się podejść jak sztubak i zły na Piskliwy Głos za to, że zagląda mi do plecaka i wścibia swój ptasi nos w nie swoje sprawy.

„Och, zupełnie o nic. Po prostu ma Pan dużo rzeczy” – Piskliwy Głos już się nie dziwił, on wiedział!!! Czułem, jak krew rozsadza mi aortę. – „A stwierdza to Pani, bo?” – zapytałem, siląc się na grzeczność. – „Bo ludzie kupują rzeczy bez opamiętania!” – Piskliwy Głos lekko przymknął oczy i pomagając sobie lewą ręką, którą niezgrabnie kręcił kółka w powietrzu, zaczął mnie instruować, jak powinienem żyć – „Kupują dla kupowania. Tak jak Pan. Otaczają się rzeczami. Uważają, że rzeczy dadzą im szczęście. A nie dadzą. Ja jestem minimalistką. Nie pozwalam na to, żeby rzeczy zabrały mi moją duszę. Nie wiem, czy Pan wie, ale wystarczy 50 rzeczy, żeby mieć wszystko. Wszyyyyystko! A Pan tu, w samym plecaku, ma pewnie ponad 50!” – zakończyła z triumfem.

Spojrzałem na plecak, potem na Nią. Ciekawe, jak zdążyła to tak szybko policzyć? Miałem dość. Moja granica cierpliwości kończy się tam, gdzie ktoś zaczyna mi mówić, jak mam żyć.

„Droga Pani – zacząłem spokojnie, choć może tylko tak mi się wydawało – pochodzę z kraju pod nazwą Polska. Mam już tyle lat, że zdążyłem jeszcze załapać się na ostatnie lata komunizmu. Czarnego, strasznego czasu, w którym nie było nic. NIC. Nie było tych, tak pogardzanych przez Panią, RZECZY. I ja już raz w życiu byłem minimalistą. Z musu. Z biedy. To mi wystarczy. Dziś, bycie minimalistą, w sytuacji, kiedy można wstać rano, pójść do sklepu dla minimalistów i kupić sobie minimalistyczne życie, zwyczajnie mnie śmieszy. I oburza. I jeśli Pani pozwoli, to zabiorę teraz mój plecak, wypchany mnóstwem RZECZY, udam się do wypasionego samolotu, żeby polecieć do mojego wypasionego życia. A Pani zamiast minimalizmu zalecam zdrowy rozsądek i odrobinę empatii. Uwaga, empatia jest za darmo, nie musi jej Pani kupować. Do widzenia!”.

Tomasz Sobierajski

Prof. Tomasz Sobierajski

Socjolog, wakcynolog społeczny, metodolog, specjalista z zakresu zdrowia publicznego, współautor bestsellerowej książki „Pokolenia”, wykładowca akademicki i maratończyk @tommysobierajski www.tomaszsobierajski.com
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA